Skocz do zawartości

Rozrywka bez prądu

  • wpisy
    11
  • komentarzy
    83
  • wyświetleń
    11117

W smoczej jaskini, zdobytym mieście i w stepie szerokim


CorniC

1870 wyświetleń

Header_Misja_2_WLI-610x366.jpg?f22064

Spróbujmy czegoś nowego

No cóż, od dawna myślałem by zacząć pisać o czymś więcej niż tylko komiksach, szukając pomysłu na materiał natknąłem się niedaleko kieleckiego rynku sklep z grami karcianymi, planszowymi (nie mówię tu o Chińczyku), figurkowymi i papierowymi grami rpg. Po przekroczeniu progu tego przybytku gier spotkałem się z bardzo miłym przyjęciem. Norbert (sprzedawca) z dużą dozą cierpliwości tłumaczył mi pochodzenie figurek, sposób ich wykonania, czy choćby systemy w jakich funkcjonują. Zachęcony więc życzliwością sprzedającego postanowiłem, że spróbuje napisać mały mini-wywiad, po prostu rozmowa o całym figurkowym świecie znawcy i laika. Myślałem więc, że sklepik uda mi się opuścić z całkiem dobrym materiałem, nie przypuszczałem jednak, że był to dopiero wstęp. Zostałem zainspirowany na tyle mocno, że chciałbym lepiej poznać rzeczywistość gier ,,bez prądu", a moje kolejne poczynania i obserwacje zapisywać na blogu zachęcając do wsiąknięcia w ten cudowny świat wszystkich innych i rozśmieszać moją niewiedzą znawców tematu. Niemniej pierwszy z felietonów opisujących moje przygody w zminiaturyzowanym świecie, chciałby poświęcić właśnie niepozornemu sklepikowi, skupić się na ludziach którzy tam przebywają i zdarzeniach które swój początek mają właśnie niedaleko kieleckiego rynku...

599003_588318701195747_528110347_n.jpg

Ludzie i pasja

To właśnie to niepozorne miejsce, działające bardziej jako punkt spotkań fanów, chęć ukazania go wam jest podyktowana zachwytem jego klimatem i zachęceniu większej ilości ludzi z Kielc i okolic (ale nie tylko), do zabawy bez prądu, lub choćby zainteresowania się tym bardzo ciekawym punktem, gdzie krzyżuje się wiele nerdowskich dróg... Istniejący od sześciu lat sklep prowadzi pasjonat wspomniany już Norbert , dla niego praca tutaj to coś więcej niż sposób zarabiania pieniędzy. Za darmo szkoli nowych graczy, udziela wskazówek, werbuje do grupy rekonstrukcyjnej (Regiment Piechoty Najemnej), a także współtworzy polskiego bitewniaka Ogniem i Mieczem. Chętnie mówił o ludziach przychodzących do W****, swoim podejściu do gier, oraz historii wspomnianego OiM, jak również o wielu ciekawych i ważnych dla polskiej sceny gier towarzyskich postaciach. Niby zapisywałem to wszystko, ale często zbyt zasłuchany zapominałem o notatkach niemniej jednak kilka chyba najistotniejszych rzeczy odnośnie samych grających Kielczan udało mi się wyłapać.

Co mnie nieco zaskoczyło, to fakt że już na wstępie Norbert zbił w moich oczach mit nerda-figurkowca, nie oszukujmy się to hobby do tanich nie należy niemniej prócz samych graczy również ich otoczenie - dziewczyny, żony a zwłaszcza dzieci w bardzo pozytywny sposób odbierają te formę spędzania wolnego czasu. Niejednokrotnie jest tak, że wychowani na kserowanych podręcznikach ojcowie przyprowadzają swoje pociechy aby pokazać im alternatywę do gnicia przed kompem, faktem jest jednak i to że zdarzają się i odwrotne sytuacje. Jak twierdzi Norbert to świetna forma rodzinnego spędzania czasu, ojcowie i synowie nie raz ślęczą nad jedną makietą, dzięki czemu spędzają razem długie godziny. ,,Kiedy ktoś mówi, że to sporo kosztuje mam ochotę powiedzieć mu że jest niesprawiedliwy (...)" mówi mi prowadzący sklep, a zaraz potem dodaje, że Warhamer czy OiM to inwestycja, która się opłaca, daje każdemu frajdę, czy jak w wypadku Norberta wspólny język z synem ( 8-mio latek jeżdżący na turnieje), a także sposób na życie i zarabianie pieniędzy.

Co ciekawe jest on związany z grupami rekonstrukcyjnymi i twórcami OiM (tak więc znajomość strategii i broni z XVII w opisana w katalogu bitewniaka to nie czcze przechwałki. Zaciekawiła mnie historia twórcy firmy Konrada Sosińskiego, który porzucił praktykę adwokacką w jednej z najlepszych polskich kancelarii i poświęcił się swojej pasji, jak widać przyniosło to owoce. Ogniem i mieczem, projekt kilku zapaleńców stał się pełnowartościową grą, ale nie od razu i nie tak jak by chcieli tego twórcy, przecieranie szlaków pierwszej polskiej grze figurkowej, to zadanie więcej niż trudne ,,Nam zajęło to 4 lata(...)" mówi Norbert. Warto pisać o tych ludziach choćby dla tego, że poświęcili się swojej pasji, ale też dla tego że zarażają nią innych, fakt można mówić, że to zabieg marketingowy, ale chyba nie o zysk chodzi w prezentowaniu figurek w domach kultury i szkołach, a także uczeniu innych grać za free.

gosiu_2.jpg

Styropian, plastik i metal

Dobra kończę się rozwodzić nad inspirującym wpływem, małego i klimatycznego pomieszczenia, teraz pomówmy trochę o samych systemach. Od razu ostrzegam, że jest to opis kompletnego laika, jednak fana fantasy i kultury sarmackiej, tak więc o samych postaciach mogę nieco powiedzieć, o mechanizmach gry wręcz przeciwnie... Trzy systemy które najbardziej zapadły mi w pamięć to oczywiście Ogniem i Mieczem, Warhammer, ale też mniej znane Infinity.

Pierwszy z nich najbardziej wyrył mi się w mózgu z kilku powodów. Po pierwsze tematyka! Mamy tu Polskę XVII z jej ówczesnymi oponentami, swojski klimat Trylogii Sienkiewicza i Hoffmana, no i husarie z rozwianymi w pędzie proporcami. Po drugie skala, każda figurka ma 15 mm, na podstawce mieszczą się średnio trzy, każda jest wykonana z połyskującego metalu, każda osobno, każda niepomalowana, a teraz spójrzcie na zdjęcie powyżej. Tak wyglądają 1,5 centymetrowe, srebrzyste postacie po pomalowaniu, piękne i czasochłonne, ale gdy widzi się je na stole do gry, w śród umocnień, lub miniaturowej kozackiej wioski, cudnie skomponowane dziesiątki jednostek, aż dech zapiera. Czarniecki stojący na styropianowym wzgórzu, albo kozacki tabor broniący się przed szarżą polskich kawalerzystów po prostu mnie zaczarowały i skłoniły do tego by odkładać na OiM. O samym systemie gry nie powiem za wiele, wszystko opiera się na przeliczeniach i rzutach kostką K10, a każda jednostka odpowiada konkretnej liczbie ludzi. Prowadząc potyczkę przeliczamy szarże, ostrzały, czy ruchy wojsk, kierując Rzeczpospolitą Obojga Narodów, Kozaczyzną, Szwecją, Turcją , Chanatem Krymskim i Księstwem Moskiewskim. Ogólnie bardziej oczarowała mnie tematyka i wizualna strona gry, ale kiedy ogarnę więcej informacji, napiszę obszerniejszy artykuł na ten temat.

Drugim z pokazywanych mi systemów był Warhammer zarówno ten klasyczny, jak i w opcji 40 000. Tutaj miałem do czynienia z większymi postaciami, wykonanymi z równą pieczołowitością w nieco większej skali. Figurki były całkiem niezłe, bardzo różnorodne (miałem okazje przyjrzeć się stojącym na wystawie Orkom i elfickiej kawalerii) ale o tym systemie wiem jeszcze mniej niż w przypadku OiM, a służąca zwykle za uzupełnienie wiedzy Wikipedia niespecjalnie mi pomogła, po prostu nad zasadami tej najpopularniejszej gry trzeba posiedzieć dłużej, na co i kiedyś przyjdzie pora. Warhammera kojarzy chyba każdy, ale na dobrą sprawę niewielu miało z nim większą styczność, mimo to Norbert porównuje świadomość Polaków o tej grze, do świadomości Ukraińców (często podróżuje w te strony) o McDonaldzie, każdy wie, że istnieje, ale niewielu z niego korzystało...

Trzeci, ale też najbardziej widowiskowym zestaw do gry to Infinity, post apokaliptyczne sf, które Norbert chwali za dynamizm i artyzm wykonania, bije się w pierś, gdyż nie zauważyłem jej od razu, ale dopiero po przekartkowaniu broszury na temat gry. Świetnie wyglądający i sprawiający wrażenie niezbyt skomplikowanego (tak mi się wydaje...) system naprawdę może się podobać fanom Fallouta czy Mass Effecta, ale też Ghost in the Sell. Królują tu przeróżne cyborgi i laski wymachujące katanami i nowoczesną (ale nie futurystyczną) bronią w sceneriach zrujnowanych miast, baz wojskowych itp. Naprawdę genialnie to wygląda i ma świetny klimat, a mówi to człowiek bardzo wybredny pod względem sf.

Poza figurkowymi grami mogłem nieco posłuchać o grze karcianej Veto, również nawiązującej do klimatów sarmackich. Co więcej byłem świadkiem zakupu nowej talii przez klienta sklepu . Nie wiąże się to z zapłaceniem i opuszczeniem sklepu, Norbert skłonił świeżo upieczonego właściciela talii, do otwarcia decu, poradził mu jak grać. Niby nic, ale jak dla mnie to jednak dość fajne, że zaciera się tam granica między sprzedawcą, a kupujących. To nie sklep, to punkt szkoleń, rekrutacji i wymiany... Dane mi było również porozmawiać coś nie coś o Magicu, jedynej karciance o której miałem blade pojęcie (grałem kiedyś na turnieju w Londynie, co było z resztą zbiegiem okoliczności...). Nie będę się nawet rozwodził nad licznymi poradnikami, podręcznikami i zestawami których nie potrafię nazwać, dla mnie to był prawdziwy sklep z zabawkami i mam tam zamiar zostawić parę groszy po wypłacie.

6192_652191054808511_1802236517_n.jpg

Na zakończenie...

To było by na tyle moich zachwytów, wkroczyłem w kolejny już w moim życiu cudowny świat i mam zamiar zostać w nim na dłużej. Z chęci napisania małego wywiadu powstał felieton, z wypadu na chwilę do fajnego sklepu, spotkanie ze świetnymi ludźmi, jeśli gdzieś istnieje magia, to objawia się właśnie w takich miejscach i antykwariatach. Naprawdę zafascynował mnie ten świat i będę chciał wciągnąć w niego jak najwięcej osób. To gra warta świeczki, kielczan zapraszam na rynek, ze znalezieniem drogi sobie poradzicie, mieszkańców innych miast zachęcam do szukania, nie zawiedziecie się. Jak tylko zorganizuje trochę kasy na figurki, lub jeśli będzie działo się coś ciekawego zarówno w Kielcach, jak i innych miejscach w Polsce będę to opisywał właśnie tutaj. Zaczynam nowy rozdział w życiu geeka, próbuje czegoś nowego i mam wrażenie, że na długo przy ty zostanę. Bardzo chce ściągnąć do tego cudownego świata więcej ludzi, którzy może nawet nie zdają sobie sprawy z istnienia miejsc takich jak to. Zapraszam was do zabawy, wychodźcie z domu, bawcie się z innymi, a nie pożałujecie, a ja wkrótce dodaje kolejny wpis! Najprawdopodobniej będzie o nauce gry w OiM.

Dziękuje ludziom którzy pomogli mi przy tym wpisie:

przede wszystkim Norbertowi, który cierpliwie wszytko mi tłumaczył

Jankowi za uchylenia rąbka tajemnicy, życia fana gier rpg

Sławkowi za wypożyczenie materiałów, aż żal że muszę je oddać...

19 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Ech... no i teraz widać jaką wiochą jest Olsztyn. Jest u nas tylko jeden sklep sprzedający bitewniaki. Ba! Nawet nie wiem, czy dalej istnieje, bo przestałem go odwiedzać kilka lat temu ze względu na przesadną drożyznę i brak nowych zestawów. Straszna szkoda. Gdyby tylko istniał jakiś porządnie zaopatrywany sklep, to na pewno wciągnąłbym się w Warhammera 40K, bo samo uniwersum znam już na wylot.

Death%20Korpsman.jpg

Link do komentarza

Komiksy za 3 zł, sklep z papierowymi grami RPG i ciekawymi planszówkami - KIELCE TO RAJ NA ZIEMI!

Falouta czy Masefecta, ale też Ghost in the Sell.

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Całkiem niedawno bardzo interesowałem się grą Warhammer: Inwazja, ale potem zacząłem poważniej zajmować się komiksami i stwierdziłem, że nie będę w to inwestował. :P

Wpis całkiem dobry, ale powinieneś był przeczytać go 10 razy przed publikacją. -_-

Link do komentarza

Właśnie czyszczę stere figurki z Władcy Pierścieni z farbek by kiedyś zabrać się za ich malowanie na poważnie (dla ciekawskich: płyn hamulcowy Dot 3 świetnie wzrusza niezniszczalne akrylówki i nie rusza plastiku. Najlepszrzecznaświecie). A zanim do tego dojdzie może machnę kilka prostych makiet? Wiecie jakie fajne skały da się uzyskać za pomocą machniętej dru brushem kory sypniętej drobno ściętym sizalem imitującym trawę?

Link do komentarza

Najbardziej denerwuje mnie gdy ktoś widzący jak kupuję figurkę, od razu myśli zabawka i od razu obejmuje mnie zdziwionym/zniesmaczonym spojrzeniem.

Echh, ludzie nie mogą jak widać pojąć pewnych rzeczy.

Link do komentarza

No, mnie do bitewniaków ciągnie przede wszystkim możliwość malowania figurek i projektowania elementów scenerii, a że jeszcze można tym grać to, oj tam... :) Szkoda tylko, że to wszystko (od figurek zaczynając, na farbkach kończąc) jest takie cholernie drogie. :/

Link do komentarza

U mnie nigdzie nie ma sklepu z bitewniakami a ja tak bardzo chciałbym. ;_; Wszystko co mam to grupka starych smutnych "beakies" którzy po prostu byli i sam nie wiem skąd ich mam.

No i te zaporowe ceny.

Warhammer 40k, Warmahordes, cała reszta.

;_;

Cóż, trzeba się nauczyć robienia własnych figurek, zabawa większa i można mieć oryginalne jednostki.

PS

http://www.vassalengine.org/

Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to pisać. Uwaga, trzeba mieć własne zasady i karty, moduły dostarczają tylko pola bitew, wygląd jednostek i technikalia typu kostki i miarki, resztę robi się samemu.

Link do komentarza
a także swoim podejściu do gier, oraz historii wspomnianego OiM, a także
pokerglass.png

[...]

kanciarce
Sroga literówka.

[...]

wyrywajcie z domu
huh.png

Wypisałem w zasadzie najbardziej rzucające się w oczy "zgrzyty", a i może trochę przesadzę, lecz IMO to jeszcze taki szkic konkretnego wpisu.

Mimo tego przyznaję, że masz talent do zaciekawienia widza i utrzymania przy sobie dobrze napisanym tekstem. Tak jak mówili poprzednicy - przeredaguj, powstawiaj odstępy, tu pogrub, tam dopisz akapit i będzie prześwietny wpis. A jak na razie cicho kibicuje twojemu nowemu hobby i jego opisywaniu na blogosferze. smile_prosty.gif

Link do komentarza

Ehhh... niepomalowane figurki W40K z zestawu Inwazja na Czarną Grań łypię na mnie z pudełka... nie rozegrałem nimi ani jednej partii, na moim zakuprzu nie ma z kim :/ No, ale - kupiłem nowy sprzęt, teraz ciułam na farbki i muszę znaleźć sobie jakiegoś sparingpartnera :)

Link do komentarza

Najlepszy jest oczywiście Warhammer Fantasy Battle. Tylko by stworzyć prawdziwą armię trzeba mieć kopalnię szmalu i trochę wolnego czasu na malowanie figurek, czytanie podręczników, budowanie może makiet pola bitwy.

Link do komentarza

No, ja też mieszkam w małym miasteczku i nie mam tu nawet sklepu dla artystów (najbliższą alternatywą jrst papierniczy ;)), a swoją kolekcję figurek mam z wydawanego kiedyś dwutygodnika Władca Pierścieni Gry Strategiczne w Śródziemiu, który jakimś cudem dotarł na moje zapupie w oszałamiającej ilości dwóch numerów na kiosk. Ostatecznie sprzedawca sprowadzał kolejne numery na moją prośbę. No, ale się opłacało bo fihurki wychodziły tak o wiele taniej niż gdyby je kupować normalnie i trochę się tego uzbierało. :)

Link do komentarza

Też zauważyłem parę błędów ortograficznych, ale mnie nie odrzuca to, jesteśmy tylko ludźmi, ale sam wpis powiem szczerze zachęciłby mnie do zainwestowania czasu i pieniędzy w gry stołow, bez prądu... gdybym nie był już po uszy na głębokiej wodzie bitew i starć stołowych gier bitewnych. ;D No, może trochę przesadziłem, bardziej w myślach, bo nie rozegrałem jeszcze w edycji stołowej żadnego starcia ;P A tak to "tylko" mnie motywuje do dalszego zbieractwa i łowiectwa... nowinek i inszych figurek. wink_prosty.gif Nie dalej jak wczoraj złożyłem swoją pierwszą figurkę. Bazuję na uniwersum Warhammera 40.000. Składam swój własny zakon Space Marines. Ciekawość mnie bierze, jakież to figurki widziałeś CorniC'u z w40k? Z całą pewnością zahaczę kiedyś w Kielcach o rynek ;], jeśli pomyślne wiatry mnie tam kiedyś rzucą. Dodam, że kielczanie mają szczęście mając tak fajny sklep z bitewniakiem, w moim rodzinnym mieście nie ma czegoś podobnego, dlatego muszę się zadowolić sprzedażą wysyłkową. Mam pytanie, wie ktoś może czy będą PGA w Poznaniu w tym roku? i co ważniejsze - czy bitewniak nadal jest jedną z atrakcji?

Link do komentarza

U mnie nigdzie nie ma sklepu z bitewniakami a ja tak bardzo chciałbym. ;_; Wszystko co mam to grupka starych smutnych "beakies" którzy po prostu byli i sam nie wiem skąd ich mam.

No i te zaporowe ceny.

Warhammer 40k, Warmahordes, cała reszta.

;_;

Cóż, trzeba się nauczyć robienia własnych figurek, zabawa większa i można mieć oryginalne jednostki.

PS

http://www.vassalengine.org/

Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to pisać. Uwaga, trzeba mieć własne zasady i karty, moduły dostarczają tylko pola bitew, wygląd jednostek i technikalia typu kostki i miarki, resztę robi się samemu.

Hehe, ja już to mam, z kumplem rozkminialiśmy o co w tym chodzi, a na koniec skończyliśmy na wyścigu - kto pierwszy nastawia wypaśnych jednostek na stole wink_prosty.gif i całą mapka typu urban zastawiliśmy tytanami, a na koniec powiedziałem mu "To teraz mądralo pomaluj to wszystko, masz godzinę" ;D ja mam na razie tylko jedną figurkę, druga w drodze, zbieram kasę na następne figsy, myślę, że do PGA złożę całkiem fajną, małą armię :8-) i witam w klubie, u mnie w mieście nie ma żadnych sklepów z bitewniakami...

A, i jeszcze jedno - wiesz może jak się robi własne schemes w tym vassalu? bo ja nie wiem...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...