Ojcze zgrzeszyłem - czyli siedem grzechów głównych fejsbukowicza.
Dłuuuuuga przerwa (spowodowana chęcią napisania paru stron podobno najważniejszego dotychczas tekstu w moim życiu czyli magisterki) się skończyła. Można już wrócić do dzielenia się na popkulturowości swoimi przemyśleniami. Zapraszam więc do pierwszego wpisu po dwóch miesiącach przerwy.
Portale społecznościowe. Czy dzisiaj wyobrażamy sobie życie bez nich? Wątpie. Przez krótki czas stały się one nie tylko elementy funkcjonowania człowieka, ale także specyficznym wyznacznikiem trendów i zachowań. To już nie tylko miejsce gdzie zamieszcza się fotki. To internetowe centrum rozrywki. Użytkując fb, staje się częścią globalnej wioski, stając się dostępni w każdym momencie swojego życia. To niewątpliwie ogromny plus tego portalu. A czy nie ma minusów? Zapraszam na przegląd siedmiu grzechów, irytujących zachowań, które mu użytkownicy fb musimy często znosić na co dzień, i których sami jesteśmy twórcami.
Grzech pierwszy: Nadpobudliwość społecznościowa.
Nie znam osoby, która nie znała by zjawiska nazwanego przez skromnego autora tego tekstu jako nadpobudliwość społecznościowa. To natrętne zmiany statusu, opisujące dokładnie przebieg dnia danego delikwenta. Może się w nich znaleźć wszystko, od informacji o porannej pobudce, skomplikowanych relacjach z innymi, wpływie pogody na samopoczucie czy relacje z południowego przejazdu komunikacją miejską. Rzeczony osobnik odczuwa niezwykły przymus informowania swoich ?czytelników? o przebiegu jego życia. Mało tego każdy lajk, czy komentarz (choćby nie przychylny) działają jak magiczny napój na małego gala Asterixa. Następuje intensyfikacja wpisów, które teraz nie są tylko małymi notkami a zawierają dokładne opisy czynności. Ja dziś rano dowiedziałem się, gdzie w Kutnie nie wymieniać kół i jak pomocny był brat cioteczny w wnoszeniu szafy. Z dużą nadzieją czekam na wpis w stylu: ?Leże sobie w łóżku z moim misiem, właśnie włożył mi dłoń w majtki, ciekawe co będzie później?. Przesadzam? Dlaczego jak dzielić się to wszystkim.
Grzech drugi : Takie tam słit focie.
Facebook to platforma społecznościowa, do wymiany doświadczeń i ciągłego kontaktu. Nie jest więc dziwne, że stanowi także swoistego rodzaju sposób na pokazywanie swoich zdjęć. I to samo w sobie nie jest złe, złe wydaje się wtedy kiedy padają podejrzenia, że fotki zamieszczane w sieciach społecznościowych są autorstwa ludzi z grupy bywalców oddziałów zamkniętych w szpitalach psychiatrycznych. Bo jak inaczej nazwać robiących sobie zdjęcia w nienaturalnym ubiorze (paski na biodra zwane mini i dekolty, które ekstra posiadają również kawałek odzienia ? bluzeczke czy inny sweterek, oraz obowiązkowe białe kozaczki), w nienaturalną miną (niektóre twarze tak przypominają ptactwo drobiowe o łacińskiej uroczej nazwie Anas platyrhunchos, że już po pierwszej projekcji dzieła koleś ma ochotę krzyknąć BANG!) czy nienaturalnych pozach (patrzcie jestem Tarzan, wygnę się!). Oczywiście mistrzowie takich fotografii często by upiększyć dzieło (bądź poprawić to czego natura poskąpiła) używają wszelkiego rodzaju edytorów zdjęć. Z jakim skutkiem? Łatwo znaleźć galerie zdjęć gdzie dłonie, szyje, barki wyginają się w sposób tak nienaturalny jakby należały do mr. Fantastica. Zupełnie innym zjawiskiem są fotki ?takie tam?? te bywają bardziej naturalne, jednakże są tak uniwersalne, że prawie co dziennie ktoś wstawi na swoją tablice: ?Takie tam z bratem?, ?Takie tam ze szkoły?, ?Takie tam po kremacji mamy?. Drodzy użytkownicy czy my musimy to oglądać?
Grzech trzeci : Uprzejmie się melduje.
A to irytujące zjawisko występuje bardzo często z grzechem pierwszym. W naszym nowoczesnym świecie, już prawie każdy posiada tablet bądź smartphona. Ten oczywiście podłączony jest do Internetu, co za tym idzie ciągle można być online na fb. Nie tylko online, tylko chwila zajmuje pokazanie swoim znajomym gdzie się teraz znajdujesz. Wpisy typu Jan Kowalski przebywał w tu wstaw nazwę własną, powoli zaczynają opanowywać tablicę nie jednego internauty. Ok, ja rozumiem, że niekiedy chcemy się pochwalić, przebywaniem w dobrej knajpie, czy uroczym parku. Jednak czy wszyscy muszą dokładnie znać miejsca w, których jesteśmy. Czy osobom zamieszczającym meldunki wydaje się, że połowa ich znajomych to stalkerzy ręcznie wyrsowujący mapę ich podróży po mieście. Tyle narzeka się na brak prywatności, okazuje się, że niekiedy sami prywatności się pozbawiamy.
Grzech czwarty: fejsbukowe związki.
Kto tego nie zna niech pierwszy rzuci kamieniem. Jola Jolańska jest w związku z Robertem Robertowskim, tylko po to by za dwa dni zerwać z nim przez portal. Szczęśliwie Robert przeprosił Jolę i już następnego dnia nasza tablica oznajmi nam tą szczęśliwą nowinę. Damm you Jola, wczoraj jak zerwaliście płakałem całą noc! Co jest takiego w sprzedawaniu swojej intymności wszystkim swoim znajomym? Czy ja muszę czuć się dotkniętym tym, że Jola właśnie zmieniła faceta. A Robert wstawił przecudnej urody fotkę ze swoją nową dziewczyną z podpisem ?z moim skrabem, będę z tobą do końca życia (a przynajmniej do kolejnej zmiany statusu). Już pal sześć, że najczęściej to związki trwają około 7 dni, że to nietrwałe zabawy i nie ma się czym przejmować. Jednocześnie dziwi fakt, dalszej popularności takich seriali jak "Moda na Sukces" czy "M jak Miłość" skoro ze statusów naszych znajomych wynika, że życie piszę lepsze love story. Mnie po prostu nie interesuje to jakie ktoś prowadzi życie emocjonalne. I ponownie, dziwi mnie dlaczego jeszcze, nie wstawia się na portale społecznościowę informacji o odbytych stosunkach seksualnych wraz z dokumentacją w formię filmów bądź zdjęć.
Grzech piąty: Kocham wszystkich, ale znam tylko dwoje.
I tu autor przyznaje się chyląc swoją głowę w upokorzeniu. Ten grzech dotyczy i jego. Około połowa znajomych na portalu z niebieskim kciukiem w górę, to osoby znane z widzenia, z którymi nigdy nie rozmawiał, nigdy się nie przywitał, ale chodził do tego samego liceum, jeździł tym samym autobusem, bluźnił na tych samych polityków. Śmiem twierdzić, że ta sytuacja dotyczy 98 % użytkowników sieci społecznościowych. Posiadanie jak największej liczby znajomych okazuje się mieć swoistego rodzaju wydźwięk w naszej pozycji społecznej. Im więcej znajomych na facebooku, tym bardziej lubianym jesteś człowiekiem. A to, że widziałeś go lub ją raz w życiu, i nic cię nie obchodzi jej funkcjonowanie, sympatie czy problemy nie ma znaczenia, w końcu to jeden więcej znajomy.
Grzech szósty: Mam tak dużo swoich zdjęć, teraz zrobię komuś innemu, może ziemniakowi?
Pod przydługą nazwą grzechu, kryję się dość prosta czynność. Fotografowanie jedzenia. Ja wiem, że to moda wprost z hameryki, i określa cię jako hipstera( tu miejsce na reklamę, zapraszam do swojego wpisu traktującego o hipsterach), ale naprawdę? Nasz świat jest tak nudny, że musimy się chwalić tym co mamy na talerzu? Ja rozumiem muzyka, książka, film, ale żarcie? Przecież zaraz stanie się to maziopodobną substancją będącą wynikiem twojej przemiany materii. Tego zdjęcie też chcesz umieścić na tablicy? Zupełnie nie zrozumiany jest dla mnie przymus sfotografowania jedzenia, i opublikowania fotografii na najpopularniejszym aktualnie portalu społecznościowym. Nie tylko nie niesie ze sobą jakichś pozytywów a wręcz umniejsza wartość danego znajomego. W końcu kto się chcę kumplować z człowiekiem, który jest tak nudny, że nawet jego potrawy ciekawiej prezentują się na tablicy niż on sam.
Grzech siódmy: Wiem, że chcesz zagrać w tą grę!
To najstarszy z naszych grzechów, istnieje od momentu kiedy fb stał się platformą do grania. Tablice i powiadomienia zasypywane są wiadomościami (o charakterze spamu) dotyczącymi postępów w farmville, zaproszeń do lucky slots, czy próśb o wysłanie żetonu. Często jest tak, że grający nawet nie wie, że właśnie zakłócił życie swojego znajomego, nie wiem, że robi to codziennie jak tylko loguje się do gry. Dowie się dopiero wtedy gdy jego posty zostaną przez nas zablokowane. Gorzej oczywiście kiedy grający robi to z premedytacją, starając się wymusić na nas swoistego rodzaju zachowanie gwarantujące mu odpowiednie bonusy w jego grze. To o tyle irytujące, że aby pozbyć się tego nieodpowiedniego zachowania należy zrobić jedno, a właściwie nie należy, nie należy grać.
Specjalne wyróżnienie od autora: Oto mały nieproporcjonalny człowiek!
Zachowanie nie trafiło do ścisłej siódemki, bo nie wszyscy widzą je w taki sposób jak autor. Chodzi o nałogowe fotografowanie swoich dzieci (wiek 0 ? 2 lata) i umieszczanie takich fotografii na tablicy. Mało tego, zbiera się później nieszczere: ?śliczne? i ?gratulacje? od ludzi, których się nie zna. A czego tu gratulować? Faktu iż jakiś mężczyzna dzięki 10 sekundowej ejakulacji nasienia w czasie jajeczkowania kobiety, zapładnia ją? Toż to biologia, gratulujcie ewolucji! Czy też może posiadania stosunku seksualnego? Jak mają dziecko, to prawdopodobnie odbywają ich więcej. Codziennie więc powinny pojawiać się posty typu ?gratulację!?. Może chodzi o pochwalenie się dzieckiem? No być może, jest tylko jedno ale, większość z nas wstydzi się fotografii z dzieciństwa, kiedy byliśmy mali i szkaradni. Takie dziecko, nie musi się wstydzić, w końcu zobaczył je cały świat.
Facebook nie jest zły. Fajnie jest dowiedzieć się, gdzie na wakacjach był mój znajomy, bądź czego słucha koleżanka. Miło jest oglądać zdjęcia z szalonej imprezy, czy upewnić się, że film na, który się wybierasz jest polecany. Facebook to portal dla ludzi, którzy mają coś do powiedzenia, niestety coraz więcej użytkowników nie posiada tejże cechy. Jak temu zaradzić, skoro fb dostępny jest dla każdego? Może właśnie poprzez umieszczenie linku do tego artykułu na swojej (bądź czyjejś tablicy). Może przeczyta i zrozumie, jak łatwo ze swojego fejsbuka zrobić fejsbuca.
A Wy? Jak myślicie to są irytujące zachowania? A może wręcz przeciwnie, nie ma nic złego w takich aktywnościach? Może chcecie dopisać co Was irytuje? A może podoba bądź nie podoba się Wam sam tekst? Zapraszam do komentowania.
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze