Skocz do zawartości
  • wpisy
    192
  • komentarzy
    3216
  • wyświetleń
    227122

Moja przygoda z pustkowiem #4 - Fallout Tactics


Lord Nargogh

1165 wyświetleń

Świeżo po ukończeniu dwóch części Fallouta, odczuwałem pewien niedosyt. Świat gry zafascynował mnie i wciągnął do granic możliwości. Chciałem więcej, dużo więcej. Bawiły mnie wymysły mojej chorej wyobraźni, w której wyobrażałem sobie strzelanie do Supermutantów z perspektywy pierwszej osoby (jak kilka lat później dowiedziałem się o wznowieniu prac nad Fallout 3 przez Bethesdę i o tym że następna część serii miała nie być izometryczna, a FPP, posikałem się z radości), a także wcielenie się w rolę kogoś ciekawszego, niż byle człowieka. Marzyła mi się gra, w której mógłbym kierować mutantami.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Wiedziałem wtedy już o istnieniu spin-offa Fallout Tactics: Brotherhood of Steel, ale nie miałem przyjemności w niego zagrać. Musicie pamiętać, że dla mnie to był dopiero początek Epoki Gimbazy i moje skromne kieszonkowe nie pozwalało mi na zbyt częste i drogie zakupy gier (zwłaszcza, że moi rodzice byli i są skrajnie nieprzychylni tego typu rozrywce).

Youtube Video -> Oryginalne wideo

I wtedy mój kumpel przybył do mnie ze Wspaniałą Nowiną. Że w Empiku można kupić premierówkę Fallout Tactics za jedyne 30 zł. Wyskrobałem wszystkie oszczędności jakie miałem, sprzedałem duszę i kilka wewnętrznych organów na czarnym rynku, po czym pognałem czym prędzej do sklepu modląc się, żeby starczyło egzemplarzy gry dla mnie.

Udało mi się dorwać ostatni.

I wsiąknąłem na kilka dni, aż ukończyłem kampanię.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Nie był to sequel dla Fallouta 2, a rozgrywka miała niewiele wspólnego z dotychczasowymi częściami serii. Mimo to, zabawa była przednia. Wtedy po raz pierwszy przekonałem się, że wolałbym walczyć na pustkowiu w czasie rzeczywistym, a nie w turach.

Grafika mi się bardzo podobała, zastanawiałem się czemu twórcy 'nie mogliby zrobić Fallouta 3 na silniku Tacticsa'. Swoją drogą silnik ten został zastosowany w cRPG-u osadzonym w zgoła innych realiach - Lionheart-cie.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Ekscytujące było zdobywanie coraz lepszego wyposażenia i członków drużyny. Pod sam koniec miałem tylko dwóch ludzi w sześcioosobowej drużynie (jak już kiedyś wspominałem, granie ludźmi jest moim zdaniem nudne).

Każda rasa miała swoje wady i zalety. Ludzie jak ludzie - nudni i uniwersalni. Ich największą przewagą był dostęp do wszystkich możliwych broni i większości pancerzy (tych, do których nie mieli dostępu używać mogły inne rasy - ale i tak były słabsze niż te używane przez ludzi).

Ghule byli mniej odporni i słabsi fizycznie, za to obdarzeni wysoką percepcją, co czyniło ich wybornymi snajperami. W mojej drużynie miałem standardowo Ghula snajpera-sapera-kierowcę-mechanika.

Supermutanci byli potężni i wytrzymali, lecz tępi i z zazwyczaj niską percepcją. Ponadto nie mogli używać zwykłej broni palnej - ich łapska były na to za tęgie. Niewielka to jednak strata, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że tego typu broń niemalże nie zadawała im obrażeń (z wyjątkiem paru najlepszych spluw). Pamiętam relację jednego z wojowników Bractwa, o tym jak ich strzały nie robiły na mutantach żadnego wrażenia. Jeden z nich, po oberwaniu z działa czołgu upadł na ziemię... lecz po chwili się podniósł, i ze śmiechem rzucił na nich do ataku.

Szpony Śmierci były niezwykle silne, szybkie i wytrzymałe. Nie mogły jużywać żadnej broni (poza granatami), chociaż ich potężne szpony stanowią najlepszą możliwą broń same w sobie. Doskonali skrytobójcy. Jeśli udało się zakraść Szponem do wrogiego strzelca który mógłby napsuć sporo krwi podczas tradycyjnych prób jego wyeliminowania, to biedak nie miał żadnych szans na przetrwanie. Większość ciosów Szponów kończyła się obaleniem przeciwnika na ziemię, gdzie ofiara mogła tylko bezradne czekać na śmierć przyjmując kolejne uderzenia.

Androidy, czyli inaczej roboty to piekielnie wytrzymałe maszyny do zabijania. Niewiele broni (poza bronią energetyczną) jest w stanie je skutecznie ranić. Do ich słabości należy kompletna niewrażliwość na chemię i medycynę, nie można było ich 'leczyć', a jedynie 'naprawiać'. Za rozczarowujący uznaję fakt, że w czasie kampanii mogliśmy zwerbować tylko jednego androida, i to w dodatku niewiarygodnie słabego. Jego maksymalna liczba punktów wytrzymałości nie pozwalała mu przetrwać większości ataków przeciwników z tego etapu gry.

W grze dla wielu graczy można było jeszcze grać psami i (jeśli dobrze pamiętam) brahminami, jednak nie traktuję tych 'ras' poważnie i z tego powodu nie poświęcę im w tym wpisie uwagi.

Cóż można jeszcze dodać? Misje przenosiły nas do najróżniejszych lokacji postnuklearnego świata gry, zaczynając od małych, zapyziałych wiosek z tubylcami, a na wielkich fabrykach androidów i kryptach kończąc. Przeciwnicy z którymi musieliśmy się mierzyć ulegali zmianie co kilka misji - zaczynaliśmy od zwykłych bandytów, potem mierzyliśmy się z tajemniczymi Władcami Zwierząt, by wreszcie stanąć w szranki z Supermutantami i androidami.

Mam wielki sentyment do tej gry. Ukończyłem ją już dobre kilka (kilkanaście?) razy i z pewnością zrobię to jeszcze nie raz. Bo szansa na powojowanie na pustkowiach drużyną składającą się z najróżniejszych ras - nad którą mamy pełną kontrolę - jest nie do przecenienia.

22 komentarzy


Rekomendowane komentarze

zwłaszcza,

że moi rodzice byli i są skrajnie

nieprzychylni tego typu

rozrywce

Skąd ja to znam...

Takie pytanie, udało Ci się kiedyś w FT dorwać czołg? Widziałem go na screenach w necie, ale sam przeszedłem grę 2 razy i nigdy go nie znalazłem.

Link do komentarza

Jasne, za każdym razem go miałem. Natomiast nigdy nie udało mi się pojąć, jak używać jego działa.

Sprawdziłem, znajduje się w Newton. Z tego co pamiętam, to jest niesprawny w chwili gdy go znajdujemy - musimy go naprawić.

Link do komentarza

Dzięki za info :) Jak tylko skończę z VC, to chyba się znów zabiorę za Tacticsa, bo mimo swej niedoskonałości ma w sobie coś, co przyciąga. Właściwie jedynym moim większym zastrzeżeniem do tej gry jest dość nagłe przejście z organicznych przeciwników na roboty - i wtem cała broń używana do tej pory jest do wyrzucenia, bo zadaje znikome obrażenia, i jeśli się nie ładowało punktów w broń energetyczną, albo ładowało, ale za mało, to pierwszy kontakt z botami jest bardzo bolesny. Tym bardziej z otwartymi ramionami przyjąłem robota do drużyny, bo może i nie miał wiele PW, ale mało co było w stanie go drasnąć. Ekipa złożona z większej liczby jemu podobnych byłaby OP.

Link do komentarza

Oj, dzięki ogromnym możliwościom przy tworzeniu drużyny, niezwykle ciepło wspominam tą grę. Szczególnie Super Mutanta (płci waginopozytywnej :]) z Browningiem M2. Prawdziwy tank, którego nie szło powstrzymać. No, przynajmniej dopóki nie skończyła się amunicja. A ta, nawet dla SM była ciężka :].

Link do komentarza

Może to nie prawdziwy Fallout, ale i tak fajnie się grało, nigdy nie zapomnę kiedy podczas podróży na mapie natknołem się jakiegoś kolesia co poskramia smoka z komodo :) i póżniej zostaje zabity.

Link do komentarza

Ja głównie grałem w tą grę dla tych losowych spotkań. Niektóre po prostu śmieszyły (ten bramiński poker :D), ciekawiły (krypta i przed nią zmasakrowany tłum) albo też ożywiały wspomnienia (ach to Cafe of Broken Dreams). Zaryzykuje stwierdzenie, że to chyba była najlepsza gra z serii dotychczas omawianych

Link do komentarza

Ja tam nie porównuję F1/F2 z F:T, bo to zupełnie różne gry, które łączy tylko uniwersum. Lubię zarówno to i to.

A to spotkanie ze stosem ciał to AFAIR nawiązanie do Sierra Army Depot z drugiej części gry :)

Link do komentarza

Serio to było nawiązanie do Sierra army depot? Dosyć małe podobieństwo, ale samo to, że praktycznie nie dało się wejść do tej krypty pobudzało wyobraźnie :)

A co do porównania to bym się jednak zastanowił. Może schemat gry się zmienił, ale tutaj mamy do czynienia z członkiem bractwa, który jest wyszkolony do zabijania. To tak jakby wejść w skórę jakiegoś żołdaka w F3 i patrolować Waszyngton i okolice. Przynajmniej mi się tak wydaje

Link do komentarza

Kurde, tych encounterów, o których piszecie nie miałem szczęścia ujrzeć, ale pamiętam wrak samolotu ze szkieletem Amelii Earhart (chyba tak to się pisało), grupę kanadyjskich partyzantów z karabinem na wodę (do którego ładowali kwas solny - auć) i gościa rozwożącego nuka-colę na rowerze :)

Co do tego CAWSA, miałem tę pukawkę w 2 sztukach, ale dużo ammo żarła i nie sprawdzała się na dłuższy dystans (a bliżej nie zawsze dało się podejść, szczególnie jak się roboty okopały i waliły zza osłon.

Link do komentarza

Ja tam zawsze waliłem z Browlinga i broni laserowej. Pierwsze misje z małym skillem do broni lekkiej to był koszmar, ale później wejście w mutantów i roboty z max bronią energetyczną i ciężką. Miodzio.

Swoją drogą nie wiem, czy też tak robiliście, ale ja praktycznie całą grę przeszedłem głównym bohaterem. Przy okazji- nie polecam, dużo misji się przez to zawala smile_prosty.gif

Wynajmowałem dodatkowych ludzi tylko po to, żeby byli mięsem armatnim z włączonymi bombami albo granatami. Sic

Link do komentarza

Według mnie dwie pierwsze części Fallouta to klasyka. Tactics to już innowacja która nie spodobała się większości osób. Mam tą grę w asortymencie, ale jakoś nigdy za specjalnie po nią nie sięgałem. Doczytałem się z wielu recenzji, że jest kiepska. Może gdy nie będę miał w co grać sięgnę po nią. Wpis okej.

Link do komentarza

Świetny tekst, ale ja jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do żadnej gry z tej serii. W żadnym razie nie chodzi o grafikę, bo uwielbiam wiele starszych gier, ale Fallout mi się po prostu nie podoba. Nie umiem wczuć się w klimat, choć może za jakiś czas spróbuję wrócić do poznania gry po raz 4, bo przyznam, że nieco mnie zachęciłeś ;)

Link do komentarza

Chodziło mi o tamte czasy. Wiele osób przyzwyczaiło się wtedy do systemu tur. Gdy wyszedł Fallout:Tactics nie przypadł do gustu większości graczy ponieważ działał nieco inaczej niż części poprzednie.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...