Skocz do zawartości

Wzgórza pełne glutów

  • wpisy
    38
  • komentarzy
    162
  • wyświetleń
    20817

Dało mi to do myślenia #4 - Dla dobra Lilo


Dawid2207

942 wyświetleń

tumblr_lh3filTDuR1qe5p1no1_500.png

Jakże często się zdarza , iż reklamowany film znacznie odbiega od tego, co nam serwują spece od marketingu? Czasem taką sytuację można odebrać jak najbardziej pozytywnie - vide "Jak zostać królem", świetny dramat, reklamowany jako kolejna, bezbarwna komedia. Częściej jednak rozmijanie się reżyserów z wcześniej składanymi obietnicami wpływa na odbiór filmu negatywnie - wiedzą o tym wszyscy, którzy np. napatrzyli się na genialne reklamy "Dystryktu 9", a otrzymali... to, co otrzymali.

Patrząc się na zwiastuny "Lilo i Stitcha" odnoszę wrażenie, że nie zapowiadało się toto najlepiej. Niebezpieczny kosmita spotyka małą dziewczynkę, razem przeżywają wiele wspaniałych przygód, blablabla. Całość zapewne okazałaby się równie ciężkostrawna, co "Klopsiki i inne zjawiska pogodowe" lub inne "arcydzieła" Disneya, gdyby pozostała w takiej formie, w jakiej pierwotnie miała się objawić. Na szczęście otrzymaliśmy film będący zupełnym przeciwieństwem takiej wersji.

Od razu mówię - postać Stitcha jest tu niemal zbędna. Odnoszę wrażenie, że stanowi pewien ciężar dla animacji, która równie dobrze poradziłaby sobie bez niego. "L&S" to opowieść głównie o Lilo, dziecku żyjącym w swoim własnym świecie. Dziewczynka straciła rodziców (o czym informuje nas w wyjątkowo sentymentalnej scenie) i została pod opieką starszej siostry, Nani. Sprawą zainteresował się kurator, pan Bąbel ("-Dziwne nazwisko... - Tak, istotnie"). Obserwuje on pozostałości, niegdyś zwykłej, rodziny. Pragnie rozdzielić siostry i przydzielić Lilo do domu dziecka... dla jej dobra, oczywiście.

Potem pojawia się wątek ze Stitchem i - chwała Bogu! - zupełnie odbiega od tego, czego mogliśmy się spodziewać z reklamówek. Sceny z małym, psopodobnym zwierzakiem są świetne, jego poszukiwania rodziny, dążenie do bycia czyjąś ohaną ("Ohana to znaczy rodzina. A w rodzinie nikogo się nie odtrąca"), rozmowy z jego stwórcą - cudo.

tumblr_levph5xISR1qe5p1no1_500.png

Bajka Disney'a skończyć się źle raczej nie może, jednak wydarzenia poprzedzające obowiązkowy happy end są wyjątkowo zaskakujące (będzie kilka spoilerów). Powyższe zdjęcie to ostatni wspólny wieczór Lilo i Nani przed rozstaniem (do którego, oczywiście, jednak nie dojdzie). Mała zostanie jutro odprowadzona do samochodu kuratora, oddzielona od siostry... dla jej dobra.

I tutaj refleksja: na ile państwo może decydować o tym, co jest dobre, a co złe dla przeciętnego obywatela? Czy w ogóle powinno mieć takie prawo? Lilo czuje się szczęśliwa ze swoją siostrą, i choć nie mają zbyt wielu zabawek, a ich rodzina jest mała i rozbita - nie ma ochoty poddać się pod opiekę obcych ludzi. Można powiedzieć: przecież to będzie dla niej najlepsze, niczego jej w przyszłości nie zabraknie... w końcu robimy wszystko dla dobra dziecka, nieprawdaż?

Jednak jak można pozbawić dziecko prawa do wyboru i ograniczyć pojęcie jego "dobra" do "pełnego brzucha"? Świetny przykład mogliśmy również zaobserwować w filmie "Jestem Sam", gdzie sąd pragnął rozdzielić nie do końca zdrowego na umyślnie rodzica od własnej córki, która go kocha. Pytam ponownie: czy państwo ma do tego prawo?

Przykłady można mnożyć i gdybym tylko pragnął posiedzieć nad tym tekstem znacznie dłużej, doszlibyśmy do tematu przymusu zakładania pasów bezpieczeństwa przez obywatela. Tak daleko zabrnąć jednak nie pragnę i kończę już ten wpis zostawiając wam sprawę do przemyślenia.

PS Miało być o "Alicji w Krainie Czarów", jednak temat jest tak rozległy, że nie wiem za bardzo, od czego zacząć... postaram się wkrótce coś także i o tym napisać.

PPS Jakby ktoś jeszcze miał wątpliwości, IMO "Lilo i Stitch" to najlepsza animacja, jaka kiedykolwiek powstała i moje jedyne 10/10, jeśli chodzi o filmy rysunkowe. No i dzięki tej produkcji zacząłem się interesować Elvisem Presleyem.

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Przeczytałem całe!

Sceny z małym, psopodobnym zwierzakiem są świetne, jego poszukiwania rodziny, dążenie do bycia czyjąś ohaną ("Ohana to znaczy rodzina. A w rodzinie nikogo się nie odtrąca"), rozmowy z jego stwórcą - cudo.
Rozwaliłeś mnie :D. A jeżeli chodzi o temat pana bąbla, który chcę zabrać Lilo. Państwo nie powinno mieć takiego prawa. Moim zdaniem jeżeli kurator widzi rodzinę starającą się o to by dziecko nadal było z nimi, to powinien na to jakoś spojrzeć. Druga sprawa jeżeli chodzi o rodziców "alkoholików" tu (moim zdaniem) kurator powinien rozpatrzyć sprawę na poważnie.
  • Upvote 1
Link do komentarza

Proszę odwalić się od Dystryktu 9. Jak dla mnie genialny film i świeże spojrzenie na inwazję obcych. Ich oczyma. A co do samej bajki? Raczej wzbudza ona więcej "hahów, hihów" niż prawdziwych emocji, a jej kolejne części rozmieniły (całkiem niezły) fundamentalny pomysł na drobne.

  • Upvote 1
Link do komentarza

@up Komu się podoba Dystrykt, temu się podoba. Ja nie jestem wielkim fanem filmów akcji, a po genialnych reklamach oczekiwałem poważnej produkcji o getcie dla kosmitów. Otrzymałem rozwałkę, której fabuła się kupy nie trzymała.

I nie zgadzam się, że "L&S" wzbudza więcej śmiechu, niż współczucia. Smutnych momentów jest tu dużo więcej od komicznych i zdecydowanie odbiega to od typowo Disneyowskich schematów (choćby to, iż nie ma tu ani jednej negatywnej postaci! każdy działa w imię dobra).

Link do komentarza

Albo ja jestem z kamienia albo po prostu kreskówki nie wzbudzają we mnie większych emocji. Bajki, chociaż nie lubię tego stwierdzenia, a niektóre bronią się od niego jak mogą są kierowane przede wszystkim do młodszego odbiorcy i nie mogą przesadzać z emocjonalnością. A D9 to świetny film o tym jak sam stajesz się niegdyś swoim własnym mięsem armatnim i jak musisz szukać pomocy tam gdzie nigdy byś jej nie udzielił. Dobre wrażenie dodatkowo zepsuł fatalny serial puszczany na Disney Channel który niegdyś miałem (nie)szczęście dojrzeć. Potem jeszcze raz to samo tylko... w Azji! Brrrrr...

  • Upvote 1
Link do komentarza

Może i "Dystrykt 9" może się podobać, jednak ja oczekiwałem czegoś zupełnie innego.

Serial za dobry nie był, "L&S2" było super (ale gorsze od pierwowzoru). Anime "Stitch!" i film "Leroy i Stitch" to IMO nieporozumienia.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...