Skocz do zawartości

Blog (prawie)kulturalny

  • wpisy
    69
  • komentarzy
    565
  • wyświetleń
    89970

Zyskuje na głębszym poznaniu... Wiedźmin gry i książki.


Demonir

1502 wyświetleń

Sam Geralt przyznał, że przy głębszym poznaniu traci, trzeba uznać to za łgarstwo wymyślone przez wiedźmina by szastać swą nieokrzesaną erudycją. Jak jest naprawdę? Czy dzieła w których białowłosy są rozrywką tylko na raz?

Ośmielę się wątpić.

Swą przygodę z wiedźminem, zaczynałem brzdącem jeszcze będąc, gdy tata mój, wbrew wszelkiej poprawności politycznej i jakiejkolwiek innej, dał mi do czytania pierwszy tom opowiadań o wiedźminie. Cóż to był za szok! Elfy nie były szlachetne, a główny bohater wbrew wszystkim szablonom głównych bohaterów high fantasy nie chciał uratować świata, ewentualnie mścić się za doznane krzywdy i/lub odzyskać swe utracone dziedzictwo.

Całej sagi nie ma jednak co recenzować. Jest to klasa sama w sobie, o czym wiedzą prawie wszyscy czytelnicy fantasy w Polsce.

Ważne jest to, że cały cykl zyskał jeszcze bardziej wraz z premierą gry, która najeżona jest odwołaniami i zapożyczeniami.

strzyga.jpg

Strzyga- wciśnie się wszędzie.

Po dwukrotnym przeczytaniu sagi i podejściu do gry chłonąłem wręcz wszystkie smaczki i wszystko co uwiarygodniało grę. Nie tylko(co oczywiste) występy postaci znanych z książek, ale i wykreowanie tych, które w powieściach i opowiadaniach pojawiają się tylko na chwile, lub wręcz są wspominane tylko z nazwy.

Wystarczy przejść obydwie części gier i później jeszcze raz zabrać się za książki, a dzieło stworzone przez CDP Red, nabiera jeszcze więcej zalet i wspomina się je jeszcze lepiej. Początkowo chciałem podawać dokładne przykłady, ale nie zrobię tego. Każdy powinieneś zrobić to sam. Kilkakrotne przeczytanie sagi i ukończenie gry powoduje odkrycie kolejnych smaczków, a gdy przy lekturze natrafimy na znane imię lub postać, z którą rozmawialiśmy w grze, uśmiech sam ciśnie się na usta.

Przy tym wszystkim nie da się uniknąć stwierdzenia, że scenarzyści zapożyczyli niemal wszystko, włącznie z pierwszym, drugim i trzecim planem. Nie mam jednak wrażenia, że dostałem odgrzewanego kotleta. Gra to raczej danie zrobione z tych samych składników co książki- wygląda i smakuje inaczej, ale jedząc od razu odnajdujemy posmak swojskości świata, który mimo, że jest wyimaginowany, jest też tak realny.

Kwestią sporną jest cena. By zawsze cieszyć się w swoim zaciszu Wiedźminem. Trzeba wydać na książki ok. 280 zł lub jeżeli chcemy zbiorcze wydanie w twardych okładkach trzeba liczyć sobie 320zł. Gry można kupić w zestawie za cenę 130 złotych. Daje nam to maksymalnie 450 zł.

Ale moim zdaniem, jak najbardziej się opłaca. Masz w końcu tyle do przeczytania i rozegrania, że starczy na naprawdę długo.

12 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Nigdy nie rozumiałem, o co chodzi ludziom, którzy piszą "brzdącem będąc", "dziecięciem będąc", czy (moje ulubione) "latoroślą (?!) będąc". Ktoś mi wytłumaczy, po co przestawiać szyk tych wyrazów...?

  • Upvote 1
Link do komentarza

Bo fajnie brzmi?

Tak na serio, u mnie jest to tylko zabieg stylistyczny, gdyż według ludzkich miar czasów wciąż zaliczam się do gównarzerii.

Sam sens przestawiania szyku? Będąc dzieckiem lub dzieckiem będąc? Jak dla mnie sens jest jak najbardziej fonetyczny.

Link do komentarza

Lol, liczysz ceny książek? :)

Poza tym Wiedźmin wciągnął mnie tak dogłębnie, że bardziej już chyba nogi zaczęłyby mi się wtapiać w podłogę.

@UP

To, o czym piszecie, to są po prostu pewne zwroty, które weszły do mowy potocznej i po prostu tak się mówi.

Link do komentarza

Nie przeszedłem żadnego Wiedźmina. Nie wiem czemu. Obie części są bardzo fajne, mają porządną fabułę i genialne dialogi, a do tego są konsekwentne pod względem kreacji świata. Mają też niezgorszy gameplay. W pierwszej części odbiłem się od Odmętów. W drugiej padłem już na początku drugiego aktu. To dziwne, bo strasznie się na dwójkę napaliłem i ogólnie bardzo mi się ona podoba, ale... ale coś nie trybi. Teraz gdy po ściągnięciu tej nieszczęsnej 9 gigowej edycji rozszerzonej chciałem spróbować swych sił jeszcze raz... wymiękłem już na początku aktu pierwszego. Nie wiem co jest, że gra ze wszech miar genialna tak mnie od siebie odrzuca i broni się przede mną jak tylko może. Ja na serio chciałbym ją przejść! :(

Link do komentarza
Lol, liczysz ceny książek?

W bibliotekach wszystkiego nie dostane, a warto mieć coś na własność, a za to niestety trzeba płacić.

I choć, na wzór Rycha Peji nie jestem człowiekiem ulicy, wole liczyć sobie pieniążki dokładnie, a i wielu innych zwraca uwagę na cenny.

Link do komentarza

A ja nie czytałem sagi o Wiedźminie i nie zamierzam. Dzięki temu mogłem ocenić grę jako coś odrębnego, a nie kontynuację książki. Może i smaczki mnie ominęły, może i nie rozpoznaję postaci na zasadzie "O! On zrobił to i tamto w tym opowiadaniu/rozdziale powieści!", ale w ten sposób czystym okiem patrzę na produkcje CDP-Red. Tak samo mam z serialem Games of Thrones - nie czytałem Pieśni Lodu i Ognia i w najbliższym czasie nie zamierzam, i w ten sposób mogę się skupić na poziomie serialu a nie jak bardzo jest wierny książkom (no bo, przykładowo, za głupią uważam dyskusję czy koń Tywina narobił we właściwym miejscu).

Ale to jest problem ogólnie z adaptacjami - zawsze będzie się porównywało do pierwowzoru i najlepiej mają ci, którzy pierwowzoru nie znają.

Link do komentarza

Często sam tak mam. Niby gra jest super, wszystko fajnie, ale po godzinie już nie chcesz w nią grać, zostaje taka na dysku i nikt jej nie uruchamia.

W takich wypadkach, zostawiam ją na kilka dni, po czym zmuszam się by grę włączyć i wtedy też najczęściej się do niej przekonuje.

Link do komentarza

Do pierwszego wieśka przekonywałem się chyba z 5 razy. Zawsze odpadałem na tym nieszczęsnym akcie w Odmętach. Jest taki oderwany od klimatu całości, że aż zęby bolą. Do wieśka drugiego podchodzę po raz trzeci. Znaczy się podchodziłem, bo obecnie gra znajduje się w stadium, o którym wspomniałeś, czyli leży na dysku i zbiera bajty kurzu. Takoż i pierwszy Mass Effect, oraz Skyrim (jemu jednak zwracam honor bo męczyłem go dłuuuuuuugaśnie :)).

Link do komentarza

Sapkowski jest przereklamowany.

Gdyż?

Odmęty, rzeczywiście są oderwane od klimatu gry. I takie miało być ich zadanie.

U mnie na dysku kurzy się Riddick i Overlord, też nie mogę się przekonać, choć już kilka godzin w nie przegrałem.

Link do komentarza

Jeśli chodzi o książki, to moim zdaniem od podziału akcji na Geralta i Ciri poziom cały czas spada - o ile fragmenty z Geraltem są nadal bardzo dobre, to fragmenty z Ciri mnie męczą. Ale dwa tomy opowiadań i Krew Elfów - cud-miód po prostu.

Odmęty mi się podobały, w przeciwieństwie do bagien, których nie cierpię (a bagna nocą to już całkiem horror).

@nerv0 - to zaciśnij zęby i przebrnij przez momenty, na których odpadasz, wakacje to świetna pora na odrobinę masochizmu ;) Ja przy pierwszym przejściu Mass Effecta rzuciłam go w kąt na dobre dwa miesiące, bo znudziły mnie zadania poboczne. A potem się zawzięłam i wsiąkłam kompletnie.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...