Ostatnimi czasy zadanie wymienienia pięciu portali serwujących dowcipy obrazkowe przestało być problemem, a niedługo i piętnaście nie będzie zbyt trudne. Ileż to już rozmaitych kwejków, chamsko.pl błąka się po całym Internecie. Od ładnego już kawałka czasu łatwo jest zaobserwować powstawanie kolejnych ?humorystycznych? portali. Od miłości do nienawiści ? tak właśnie kształtują się moje uczucia na ich temat. Im więcej tego jest tym bardziej tego nienawidzę.
Wszędobylski kicz
Istnieje prosta zasada, która mówi, że jeżeli coś ci się nie podoba masz zwykle wybór czy chcesz to coś oglądać czy nie. Początkowo nie było z tym problemu, bo zawsze lubiłem wejść i obejrzeć kilka sucharów. Wtedy oferta takich stron była mocno ograniczona i całość trzymała jakiś tam poziom. Niestety wraz z powstawaniem kolejnych serwisów odezwało się prawo żartu ?jego śmieszność jest odwrotnie proporcjonalna do częstotliwości jego występowania?. Kolejne witryny wyrastać zaczęły jak grzyby po deszczu, bo oto Internetowi ludzie interesu wyczuli, że oto jest coś na czym można uszczknąć łatwe w sumie pieniądze. Z tego co wiem na wzrost popularności witryn z dowcipnymi obrazkami miał również wpływ Fackbook (wiem że tą pierwszą cząstkę się inaczej pisze, ale nie chcę żebyście zobaczyli tylko cztery gwiazdeczki). Zaś ?z tego co wiem? napisałem dlatego, że serwis ten również omijam szerokim łukiem.
Jednakże z czasem linki do rozmaitych kwejków zaczęły krążyć po całym Internecie. Wtedy straciłem kompletnie ochotę na odwiedzanie takich witryn. Nie wiem czy straciłem poczucie humoru, ale twórców dosięgło znudzenie tematu. Przykładowo kiedy umarł Rysiek z Klanu to danego dnia portal zdominowały dowcipy tematycznie związane z tą ?tragedią?. To zaczyna nużyć kiedy kolejne dwadzieścia obrazków to w istocie ten sam, głupawy podpis, a całość różni się jedynie trochę innym ujęciem na facjatę głównego bohatera dowcipu.
Odgrzewane suchary
Co za dużo to nie zdrowo mówi stare przysłowie. Wśród polskich stereotypów wymieniana jest także nasza niesamowita zdolność do wklejania po kilkanaście razy cudzych filmów na youtube. Ma to również swoje odwzorowanie tutaj. Co z tego, że istnieje piętnaście portali skoro każdy oferuje praktycznie te same żarty podkradnięte od konkurencji. Mnoży się to wszystko tak szybko, że w wielu przypadkach nawet ciężko jest rozstrzygnąć kto pierwszy takiego betona światu pokazał.
Pal sześć nawet te wojny klonów, ale mam wrażenie, że kiedyś twórcy byli bardziej pomysłowi, a obrazki były ciekawsze niż obraz opatrzony dopiskiem w stylu ?naku*wiam salto?. W tej branży widać wyraźne wypalenie i brak chęci. Jest także inna możliwość, to również wersja bardzo prawdopodobna. Strony zbliżają się swoim poziomem do poziomu najbardziej masowego (czyt. niekoniecznie wymagającego bardziej inteligentnej treści niż wyrazy z gwiazdką w środku). Mimo wszystko jednak przykro mi trochę, że coś, co miało potencjał przestało z niego korzystać i poszło w stronę bijącej w oczy masowości. Trochę inną kwestią są jednak wciąż trzymające się na całkiem rozsądnym poziomie demotywatory. Tym jednak nie zamiaruję się w tym tekście zajmować, bo akurat tutaj nie zawsze chodzi o to, by kogoś rozśmieszyć?
Kultowe powiedzonka
Jest jeszcze kolejna, gorsza strona tej sprawy. Tak jak wcześniej mówiłem, przed portalami tego typu nie ma ucieczki. Nie chcesz mieć z tym nic wspólnego? Przecinasz kabel do Internetu w trzech miejscach, wyginasz antenki routera, chowasz komputer na strych i wydawałoby się, że jesteś bezpieczny. Niestety to bezpieczeństwo tak pozorne jak w trakcie burzy w lesie. Wiadomo, że aby jeszcze przeżyć trzeba się z domu ruszyć. Kolejne, coraz mniej lotne teksty z armii kwejków wychodzą z Internetu i straszą w autobusach, na ulicach, wśród znajomych.
Jak już wyżej pisałem ludzie lubią kopiować od innych to, co najlepsze i zapamiętują powiedzonka, które wydają im się zabawne. Niestety przed tym już się uciekać nie da, zaryzykuję stwierdzenie, że jedyna metoda to zamknięcie się w jakimś domku w górach, a i tu niewiadomo czy jakiś zabłąkany turysta nie rzuci aż nazbyt oklepanego tekstu przechodząc nieopodal.
Twórcy frazeologii
Zawsze uważałem, że język powinien ewoluować wraz ze zmianami społecznymi, by był rzeczywiście najlepszym narzędziem komunikacji. Patrzyłem i patrzę do tej pory na wszelkich polonistów walczących o to, by zamiast ?mieliłem? mówić ?mełłem? jak na mamutów. Nie zmienia to jednak faktu, że populacja kwejków zabija bardzo rozbudowaną przecież polską frazeologię i piękne epitety. To przykre, że coraz większe rzesze ludzi nie potrafią pojąć tego, że nieprosty przecież ojczysty język pozwala im przy uderzeniu młotkiem w palec okazać swe niezadowolenie o wiele dobitniej, niż jest w stanie dokonać tego Anglik. Zamiast tego wielu woli znać dwie frazy na krzyż.
Umiar w jedzeniu i piciu nie szkodzi! W żartach także ?
Osobiście wkurza mnie znaczący wzrost liczby opisywanych w tekście portali. Nie dlatego, że nie lubię się pośmiać, a wręcz przeciwnie, co pozwala mi skrywać pesymizm przepełniający moje myśli. Jednak po to mam właśnie w główce (jak każdy homo sapiens) dopracowane narzędzie odróżniające mnie od zwierzyny. Dlatego też zawsze łapię się w kinie za głowę słysząc ludzi śmiejących się z każdego wyrazu uznawanego przez twórców wszelakich słowników za niecenzuralny.
Przez wiele lat zniknęło z użycia sporo słów, a coraz niższy poziom rozmaitych internetowych ?kawałów? zdaje się ten trend przyspieszać. I tutaj taki apel na koniec: proszę was, nie zapominajcie, że wiele zjawisk zarówno przyrodniczych jak i innej natury da się opisać także bez używania będących pieśnią ludu może i fajnie brzmiących, ale często bezsensownych powiedzonek. Świat będzie wtedy ciekawszym i bardziej niespodziewanym miejscem.
(Dobra wiem, że to ostatnie to raczej niemożliwe, ale trzeba jakoś zakończyć)
PS. Spec Ops: The Line nie lubi mojego sprzętu i serwuje mi pokaz slajdów
PS2. Dzisiejsza wizyta na kwejku wyjątkowa, bo po ilustracje
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze