Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445606

Po kablu cz.1 - jednostka, a narkotyki


otton

1018 wyświetleń

Marihuana ? problem współczesny. Słynne hasło ?sadzić, palić zalegalizować? jest obecnie ważne w sprawach politycznych. Jedni walczą o to by można było zamiast traktowanych przez wielu jako zastępstwo papierosów palić ?zdrowe liście?. Postanowiłem na dzisiejszy wieczór zebrać w poniższym tekście argumenty zarówno ?za? jak i ?przeciw? tej idei. Jednak w miarę tworzenia tekst rozrasta się poza ten ?zielony? dymek, to stawia pytanie ? czy zioło naprawdę nie ma wpływu na narkomanię?

maryska.jpg

Zerowa śmiertelność

Zacznijmy od kwestii zdrowia. Łatwo jest znaleźć statystyki ukazujące liczbę tych, co zakończyli swój żywot przez zadymienie czy zapicie. W przypadku alkoholu i papierosów są to naprawdę duże liczby, jak pokazują z dumą obrońcy konopi, ich najzdrowsza używka ma rocznie zero ofiar śmiertelnych. Jest to rzeczywiście jakiś tam argument, ale od razu pojawiają się wątpliwości.

Wystarczy sięgnąć do prawdziwych książek o problemie narkomani (to znaczy takich inspirowanych życiem prawdziwych narkomanów), by zorientować się, że z tą śmiertelnością wcale nie jest tak różowo. Po namyśle postanowiłem odwołać się tutaj do jednej biografii i pozycji dokumentalnej. Tą pierwszą przeczytali zapewne fani muzyki Nirvany, mowa tu o biografii Kurta Cobaina ?Pod ciężarem nieba?. Drugą już zna pewnie większość, w końcu ?My dzieci z dworca ZOO? zdarza się omawiać w szkole, stąd decyzja o odwołaniu się do jej treści.

Rzadko kiedy jest tak, że człowiek uciekający się do narkotyków zaczyna od tych najcięższych. To tak jak z wpadaniem w alkoholizm, ludzie podatni na tę chorobę na początku piją na imprezach dla odprężenia. Jednak czasami w życiu pojawiają się problemy i szybko już ta okazyjność nie wystarcza. Problemy w pracy? Wracamy i od razu po kilku kroplach znikają. Tak samo zaczyna się od marihuany i haszyszu, tyle że zwykle wcześniej pojawia się ciekawość. Potem zamienia się to już w rutynę, a często przestaje to wystarczać.

Narkotyki również wołają powoli, najpierw od łagodniejszych odmian, później do tych cięższych. Myślę więc, że statystyka powinna obejmować jeszcze kategorię: liczba zachęconych do pójścia krok dalej. Bez wątpienia w tej kategorii alkohol czy nikotyna zbiorą już statystyczne baty od ?lekkich używek?.

1.jpg

Ja chciałem tylko tyle

O ile ktoś czytał powyżej zaproponowane pozycje mógł zauważyć, że oba przypadki rozpoczęły się mniej więcej podobnie, a potem wpłynęło na nie środowisko. To koledzy są zwykle najbardziej zgubnym ogniwem na drodze do nałogu. Trafienie w złe kręgi powoduje, że nagle dobre stają się argumenty z gatunku ?ja spróbowałem, a ty nie? Cienias?. W takich towarzystwach zawsze znajdzie się ktoś, kto chce być krok przed innymi, mieć wpływ na przyjaciół.

Jak temu zaradzić? Wszyscy rodzice świata zawsze mówią dzieciom o czymś takim jak asertywność. Jest to bardzo cenna cecha u ludzi, ale naprawdę ciężko posiąść ją naprawdę. Chodzi mi o to, że łatwo jest mówić o sobie jako mistrzu samokontroli, nie ulegania wpływom innych. Nie wystarczy spotkać rabusia i zacisnąć zęby, opanować strach i bronić swojego nowiutkiego iPhona. Najtrudniej jest wytrwać przy swoim pod wpływem tak zwanych przyjaciół. Sformułowanie ?tak zwanych? rozumiem przez swoją ulubioną filozofię życiową ?wszyscy to sku*wysyny, ewentualnie sprawdzone w trudnej chwili osoby?. Nie ufać nikomu poza sobą i tymi których tak naprawdę się poznało przez konkretne działania jest jednak trudno, gdy dochodzą sentymenty w stylu ? paliliśmy razem zioło, razem weźmy coś mocniejszego.

Topielec na jeziorze

Ucieczka, nawet przy posiadaniu silnej woli jest trudna również przez to towarzystwo. Tak jak w przypadku bohaterki ?my dzieci z dworca ZOO? po odtruciu wraca się w to samo miejsce, to samo środowisko, taki trochę błędny krąg ? ucieka się przed czymś, by następnie wrócić w obszar oddziaływania rzeczy, którą chce się porzucić. Takie warunki uniemożliwiają skuteczne oparcie się wymogom stawianym przez rzeczywistość. Jak ciężko nie pójść po ten jeszcze ostatni raz skoro wiem gdzie stoją dealerzy.

Popularyzacja zakazanego

Takim sposobem legalizacja marihuany może być nieświadomą popularyzacją mocniejszych używek. Wielu boi się sięgnąć nawet po ten najniższy szczebel z powodu konsekwencji prawnych. Kiedy policja znajduje działkę, delikwent zalicza tradycyjne umarł w butach z wpisaniem do akt. To bardzo utrudnia potem życie (się rozmawia, się wie) i wielu właśnie dlatego pozostaje przy puszczaniu kółeczek z papierosa lub popijaniu wódki (tu ryzykuje się już tylko do wieku 18 lat).

Myślę, że patrząc z perspektywy ludu taka naturalna bariera dosyć skutecznie ogranicza liczbę narkomanów (jednak i tak skuteczność prawa jest w tej kwestii zbyt niska). Wielki wpływ mają także rodzice, którzy nie zawsze wiedzą, nie potrafią lub nie wiem, zbyt ciężko im zastanowić się jaki wpływ mają na los własnych pociech. To wśród młodzieży to zjawisko jest jeszcze bardziej niebezpieczne, a sprzedawcy środków odurzających celują właśnie w młodszego odbiorcę. Uznanie, że mała ilość nie jest groźna to również ukłon w stronę dealerów. Powiedzmy, że policja wpada na takiego, a on akurat rozprowadził już większość tego, co posiadał lub nawet chowa w pobliżu resztę, że jakby co to nie jego.

Tak więc co można dealerowi zrobić w przypadku takiego spotkania z funkcjonariuszem? Ja wam powiem ? NIC, bo on przecież tylko sobie tutaj stał. Ma dużo pieniędzy? Może z bankomatu wraca? Takie prawo może wpłynąć negatywnie na ilość demaskowanych sprzedawców narkotyków. Myślę, że zabranie na komisariat nawet z niewielką porcją nie jest niczym nieodpowiednim, zgoda tyle można sobie mieć, ale wyjaśnienie sprawy nigdy nie zaszkodzi.

Psychologia przyciągania

Podobno najmocniej przyciąga to, co jest zakazane. Coś w tym jest, bohaterowie powieści kryminalnych przy łamaniu prawa też często odczuwają taki dreszczyk emocji. W obecnej Polsce palenie marihuany jest czymś dla wielu niecodziennym, wielu nawet nie wie gdzie można zdobyć niedozwolone substancje. Czy to dobrze, by dla tych ludzi wyciągać je spod sklepowej lady lub wystawiać na półce obok batonów? Może zdjęcie tego zakazu spowodowałoby, że nagle marihuana przestanie być atrakcyjna?

Kiedyś w tej sprawie powiedział parę słów Bob Marley i coś w jego opinii było takiego poniekąd prawdziwego.

W Opinii Boba Marleya

?Jestem przeciwny legalizacji zioła, bo nie odczuwałbym przyjemności z palenia legalnego towaru? powiedział kiedyś muzyk i faktycznie coś w tym jest, że to co nielegalne, zyskuje w oczach młodych ludzi na atrakcyjności, więc legalizacja może wpływać na spadek tego zainteresowania. Gdy coś przestaje być tematem tabu, znajdą się inne, ciekawsze zakazy. Mogłoby to pomóc w zmniejszaniu populacji narkomanów, ale?

? lubię zawsze przejmować rolę czarnego proroka, więc pragnę zauważyć, że i tej ?dziedziny? zainteresowań sprawa nie ominie. Marihuana mogłaby dzięki temu stracić na atrakcyjności, ale jak wiadomo w statystyce musem jest, żeby wszystko się zgadzało. Gdzie może podziać się to zainteresowanie niedozwolonym? Obawiam się, że w większości przypadków nie spowoduje to wzrostu popularności magazynów motoryzacyjnych, a narkotyków położonych wyżej w hierarchii szkodliwości. To tak samo jakby pozwolić na posiadanie karabinów bez zezwolenia w określonej ilości, wszyscy chcieliby wtedy mieć swoje RPG, skoro już kałacha można co to za różnica, ot większy kaliber.

attraction-300x188.jpg

Narkotyki zabijają postronnych

Porównanie do broni nie jest przypadkowe, bo podobnie jak w przypadku broni mogą ucierpieć również osoby postronne. Pomijam rodzinę narkomana, która jest najbliżej człowieka ogarniętego tą, nie będzie zbytnim nadużyciem nazwanie zjawiska po imieniu, chorobą. Myślicie, że gdzie się jej nabawił? Od bakterii takich jak koledzy, początkowe palenie trawki, a następnie pójście o krok dalej. Taka jednostka jest niebezpieczna dla społeczeństwa, gdy uzależnienie nie kończy się na podłożu psychicznym.

Gdy uzależnienie przekształca się w swój najwyższy stopień, fizyczny sprawa mocno się komplikuje. Pół biedy jeszcze, gdy narkoman zastawia swoje rzeczy w lombardzie lub jako muzyk jest bogaty. Jednak czytając ?My dzieci z dworca ZOO? dochodzimy do momentu, gdy bohaterka codziennie potrzebuje działki. Tutaj na chwilę zboczmy z tematu i pobawmy się w matematykę na podstawie danych z książki i kilku dodatkowych danych: w roku 1978 w Niemczech działka heroiny to koszt 40 marek. W roku 2002, gdy przewalutowywano markę na euro jej kurs to ok. 1,96:1(dane: wikipedia). Kurs euro to 4,18 zł (dane: Interia.pl). Tak więc kalkulator do rąk i uzyskujemy ponad 80 złotych (tu jeszcze dochodzi jakość nabywanego środka, ale i tak suma wyjdzie niezła, bierzmy jeszcze poprawkę na lata różnicy) na dobę.

Takiej sumy nie da się po prostu zarobić w pracy jeżeli codziennie jest się pod wpływem takich preparatów (prawie 2500 zł miesięcznie). Nikt takich zatrudniać nie chce, a sprzedaż sprzętów domowych, jak w ?my dzieci z dworca ZOO?, często po bardzo niskiej cenie, byleby na prochy było nie wystarczy na długo. Wielu dopuszcza się wtedy kradzieży, zastraszania osób postronnych. W takim wypadku najbardziej zagrożone są inne osoby, takie które nie chcą ładować się samotnie w taki biznes. Czy społeczeństwo powinno płacić za cenę czyjejś ciekawości? Niestety obecnie wielu, którzy na własnej skórze przekonało się o tym nie jest dostatecznie bronione.

Odwyk ? nic na siłę

W prawdzie można posłać delikwenta na odwyk, ale w instytucjach takich panuje zwykle surowa dyscyplina lub jej brak. To drugie ułatwia czmychnięcie, to pierwsze może być kluczowe jeżeli chętny na leczenie nie zgłasza się sam.

Jak śpiewał Rysiek Riedel ?na detoksie musisz walczyć sam. Tylko twa wiara pomoże Ci

Wiara i siła by wygrać z tym, z czym tylu ludzi przegrywa co dzień?. Słowa te są prawdziwe, bez własnej woli zwykle nic z tego nie wychodzi, klinika daje jedynie i aż warunki oddalenia od tego środowiska. Reszta już pozostaje w rękach pacjentów takiego ośrodka. To trochę tak, jak podczas konkursu. Człowiek ma przed sobą wizję wspaniałej nagrody, więc umie stworzyć coś ponad swój zwykły poziom, jednak brak motywacji nie wróży najlepiej dla jego następnych działań.

Przykłady? Takowe są i nie dotyczą one przegranego konkursu będąc zaledwie metaforą. Sid Vicious oskarżony o morderstwo swojej ukochanej, narkoman skierowany na przymusowy odwyk. Dobę po jego zakończeniu znaleziony martwy przez przedawkowanie. Dalej mam wymieniać? Proszę bardzo, Kurt Cobain uciekł z odwyku i popełnił samobójstwo przy użyciu dubeltówki. Jest jeszcze co prawda wersja o zabójstwie, ale jest dla mnie słabo wiarygodna, głoszą ją kiepskie, nastawione na szum książki w stylu ?Kto zabił Kurta Cobaina??. Pod ciężarem nieba jest bardziej wiarygodną pozycją, jeżeli weźmiemy pod uwagę kwestię tego, co miało miejsce w Rzymie kilka miesięcy wcześniej. Taki uśmiech w stronę fanów Nirvany, może kiedyś o tym napiszę.

Wstyd naszych czasów

Problem narkomanii jest obecnie najtrudniejszym, z jakim przychodzi nam się spotykać i sami nie możemy niczego z tym zrobić, a państwo? Marihuana nielegalna problem jest, w krajach gdzie jest legalna również nie jest z tym lepiej. Powyżej omówiłem powinowactwo jednostki z narkotykami, teraz warto przejść do kwestii co państwo może z tego mieć, niekoniecznie bez kosztu ponoszonego przez ludzi, ale ?

? ze względu na to, że rozpisałem się straszliwie (to dopiero troszkę ponad połowa wpisu) ucinam sprawę w tym momencie, a po resztę zapraszam jutro lub za dwie doby. Nie planuję spóźnień, już mam napisaną całość, tylko po prostu stwierdziłem, że wielu takiego kolosa nie przeczyta za jednym zamachem, jednym słowem CDN.

PS. Oczywiście i wy macie największą władzę na blogach, jeżeli chcecie podyskutować po prostu zostawcie komentarz, a na pewno znajdę parę chwil by odpisać.

PPS. Aha i pamiętajcie, CDN.

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Moim zdaniem warto również wspomnieć, że zalegalizowana marihuana stanie się dużo dostępniejsza dla młodych. Pamiętam siebie, w wieku ośmiu lat, ze starszymi kolegami, odpalając swojego pierwszego papierosa. Nie chciałbym zobaczyć podobnego ośmiolatka z jointem. A tak po legalizacji będzie.

Link do komentarza

Wyszedł ci strasznie moralizatorski wpis. ;-) Ja sam nie zgadzam się z twoją opinią, a i wiele postawionych przez ciebie tez jest co najmniej dyskusyjnych.

1. Owszem marihuana może prowadzić, do cięższych narkotyków. Tyle, że jest to niewielki procent. Sam znam mnóstwo osób palących zioło od czasu do czasu (i nie jest to jak ująłeś "złe towarzystwo" - a ludzie normalnie funkcjonujący, często na prestiżowych kierunkach albo już po studiach, mający sporo zainteresowań i szerokie horyzonty), a jakoś nikt po ciężkie narkotyki nie sięgnął.

2. Karanie za posiadanie ilości użytkowej jest totalną głupotą. Czemu mieszać młodemu człowiekowi w aktach, za to, że wziął na imprezę gram czy dwa? Chce niech pali - jego zdrowie, jego sprawa. A branie na dołek jest tylko pozornie dobrym wyjściem. Bo stajesz przed wyborem - powiedzieć od kogo dostałeś i mieć przetrącone kulasy, albo nie powiedzieć i mieć do końca życia brud w aktach za to, że miałeś w kieszeni skręta.

3. Legalizacja marihuany i sprzedawanie ich w aptekach ma sporo pozytywów wbrew pozorom:

a) kontrola jakości towaru

b) państwo zarabia na akcyzie i może tą kasę przeznaczyć na programy pomocy dla uzależnionych

c) znaczne udupienie światka przestępczego

d) kontrola ilości kupowanej przez jedną osobę (tak jak jest to w alkoholem w krajach skandynawskich)

4.

Taka jednostka jest niebezpieczna dla społeczeństwa, gdy uzależnienie nie kończy się na podłożu psychicznym.

Trawa nie powoduje uzależnienia na tle fizycznym. Jedyne co ci grozi to uzależnienie psychiczne.

5.

Porównanie do broni nie jest przypadkowe, bo podobnie jak w przypadku broni mogą ucierpieć również osoby postronne.
Podobnie jak w przypadku uzależnienia od alkoholu, a jakoś jego nie zakazujemy.

A teraz zadam ci parę pytań z naszej polskiej rzeczywistości:

1. Ile z ludzi napadających na innych (bez urazy dla subkultury ale często dresiarze) jest narkomanami na głodzie (to idzie rozpoznać), a ilu to zwykli gówniarze, którzy chcą kasę na alko/fajki/czy inne przyjemności w tym narkotyki(ale nie są od nich uzależnieni).

2. Ile miałeś ofiar śmiertelnych pobić przez ćpunów rządnych kasy na kolejną działkę, a ile ofiar pijanych kierowców. Ciekawe, że większe jest u nas społeczne przyzwolenie na jazdę po paru głębszych, niż na wypalenie sobie spokojnie w domu jointa.

Podsumowując. Uważam, że w liberalnym społeczeństwie przyzwalanie na 1 używkę, a karanie za posiadanie drobnej ilości drugiej jest irracjonalne, zwłaszcza jeśli mają one dość podobnie niewielki wpływ na zdrowie (w przeciwieństwie do np. takich dopalaczy po których ludzie często od razu trafiali do szpitali) Tym bardziej, że te używki i tak funkcjonują w nieoficjalnym obiegu, a tradycyjna wojna z narkotykami nie przynosi żadnych skutków, co widać na przykładzie USA.

P.S. Nie widziałem agresywnych jednostek pod wpływem zielska. Po alkoholu - jak najbardziej.

Link do komentarza
Narkotyki również wołają powoli, najpierw od łagodniejszych odmian, później do tych cięższych. Myślę więc, że statystyka powinna obejmować jeszcze kategorię: liczba zachęconych do pójścia krok dalej. Bez wątpienia w tej kategorii alkohol czy nikotyna zbiorą już statystyczne baty od ?lekkich używek?.

Równie dobrze możemy powiedzieć, że zaczyna się od papierosów, tabaki, shishy, w końcu marihuana. Dlaczego granica właśnie tu, a nie gdzie indziej?

Ja chciałem tylko tyle, Topielec na jeziorze - Ale to nie problem dotyczący tylko narkotyków, czy legalizacji konopi w szczególności. Tak jest ze wszystkim, nie tylko z używkami.

Alkohol i nikotyna powodują dalece większe szkody w społeczeństwie niż trawka (patrząc na Holadnię i Czechy), a jakoś nikt ani śmie coś bąknąć o ich delegalizacji. Za to próba dialogu o marihuanie to od razu otwieranie furtki twardym narkotykom.

Gdyby przeprowadzić to z głową - opodatkować, sprzedawać tylko na receptę, produkować na kontrolowanych plantacjach, to legalna dystrybucja mogłaby stać się jednocześnie tak dostępna, że byłaby konkurencyjna dla dilerów, i na tyle niedostępna, że nie powstał by nagle na nią boom i ogromny popyt.

Link do komentarza

@Nifrenithil

Moim zdaniem warto również wspomnieć, że zalegalizowana marihuana stanie się dużo dostępniejsza dla młodych. Pamiętam siebie, w wieku ośmiu lat, ze starszymi kolegami, odpalając swojego pierwszego papierosa. Nie chciałbym zobaczyć podobnego ośmiolatka z jointem. A tak po legalizacji będzie.

O tym nic nie pisałem, jedynie w drugiej części jest słowo o miłych paniach sprzedających w kioskach.

@Lord Nargogh

Ciekawe czy w tych statystykach zgonów obrońcy konopi uwzględniają młodzieńców którzy wpadli np na genialny pomysł przeprowadzenia 'misji na marsa' z dachu wieżowca w kartonie...

Idę o zakład, że nie. Najlepiej pokazać coś w jak najlepszym świetle. Zawsze można się wykręcić, że to wina głupoty. Jaki wpływ na nią miał zaczadzony umysł to już pozostawiam innym.

@Amdarel

Wyszedł ci strasznie moralizatorski wpis. ;-) Ja sam nie zgadzam się z twoją opinią, a i wiele postawionych przez ciebie tez jest co najmniej dyskusyjnych

Jak ktoś nie jest zbyt liberalny w niektórych sprawach i ma inne zdanie od siebie to zawsze nazywasz go moralizatorem? Wskaż mi gdzie napisałem coś w stylu "nie palcie zioła, bo pójdziecie do piekła". To jest moralizowanie, a nie że ktoś tam jest czemuś przeciwny.

1. Owszem marihuana może prowadzić, do cięższych narkotyków. Tyle, że jest to niewielki procent. Sam znam mnóstwo osób palących zioło od czasu do czasu (i nie jest to jak ująłeś "złe towarzystwo" - a ludzie normalnie funkcjonujący, często na prestiżowych kierunkach albo już po studiach, mający sporo zainteresowań i szerokie horyzonty), a jakoś nikt po ciężkie narkotyki nie sięgnął.

Niewielki procent? Znasz to swoje towarzystwo normalnie funcjonujących ludzi, którzy nie sięgneli po cięższe narkotyki i studiują? Weź pod uwagę, że wielu traktuje to jako ucieczkę od codziennych spraw, nie tylko na zasadzie, że mnie ktoś wkurzył, mam egzamin, ale po prostu by nie myśleć o problemach takich jak bieda, wylanie z roboty. Niestety legalizacja ułatwi też na zdobywanie narkotyków dzieciom z podstawówek (a tam profesorskiej mądrości nie oczekuj).

2. Karanie za posiadanie ilości użytkowej jest totalną głupotą. Czemu mieszać młodemu człowiekowi w aktach, za to, że wziął na imprezę gram czy dwa? Chce niech pali - jego zdrowie, jego sprawa. A branie na dołek jest tylko pozornie dobrym wyjściem. Bo stajesz przed wyborem - powiedzieć od kogo dostałeś i mieć przetrącone kulasy, albo nie powiedzieć i mieć do końca życia brud w aktach za to, że miałeś w kieszeni skręta.

Jak się nie zachowujesz podejrzanie to wydaje mi się, że nawet żaden gliniarz nie będzie miał motywacji żeby cię przeszukać. Jeżeli się zabawiłeś na imprezie to lepiej odpocząć w domu niż demonstrować swoją radość na ulicy.

3. Legalizacja marihuany i sprzedawanie ich w aptekach ma sporo pozytywów wbrew pozorom:

a) kontrola jakości towaru

b) państwo zarabia na akcyzie i może tą kasę przeznaczyć na programy pomocy dla uzależnionych

c) znaczne udupienie światka przestępczego

d) kontrola ilości kupowanej przez jedną osobę (tak jak jest to w alkoholem w krajach skandynawskich)

O tym akurat napisałem, tyle że w drugiej części bo tu mówisz o handlu narkotykami z punktu widzenia państwa. Jeżeli o tę kwestię chodzi to myślę, że lepiej zostawić tą rozmowę do następnego wpisu.

Trawa nie powoduje uzależnienia na tle fizycznym. Jedyne co ci grozi to uzależnienie psychiczne.

Czy ja coś takiego stwierdziłem, że trawa uzależnia fizycznie??? Miałem tu na myśli przejście na wyższy stopień w tajemniczenia.

Podobnie jak w przypadku uzależnienia od alkoholu, a jakoś jego nie zakazujemy.

Tak masz rację, że alkohol to także przyczyna cierpień osób postronnych. Zakazania alkoholu też próbowano, jednak prohibicja pokazała co to da. Jest mniej ofiar narkotyków niż alkoholu. Podejrzewam jednak, że gdyby także były w każdym sklepie to już troszkę innaczej by te statystyki wyglądały.

A teraz zadam ci parę pytań z naszej polskiej rzeczywistości:

1. Ile z ludzi napadających na innych (bez urazy dla subkultury ale często dresiarze) jest narkomanami na głodzie (to idzie rozpoznać), a ilu to zwykli gówniarze, którzy chcą kasę na alko/fajki/czy inne przyjemności w tym narkotyki(ale nie są od nich uzależnieni).

2. Ile miałeś ofiar śmiertelnych pobić przez ćpunów rządnych kasy na kolejną działkę, a ile pijanych kierowców. Ciekawe, że większe jest u nas społeczne przyzwolenie na jazdę po paru głębszych, niż na wypalenie sobie spokojnie w domu jointa.

1. Już sam fakt napadania to symptom uzależnienie, być może tylko psychicznego, ale jednak. Jeżeli mówisz sobie: zapalę jak mam kasę to nie ma żadnego problemu. Jednak jeżeli już chcesz kogoś napadać to zastanowiłbym się czy "dyńka" nie jest już jednak przejęta przez te substancje.

2. Są również przypadki wypadków spowodowanych przez ludzi pod wpływem narkotyków, ale jest ich mniej. Dlaczego? Bo wielu boi się prawa więc ich nie używa. Czy naprawdę słusznym jest by to zmieniać?

P.S. Nie widziałem agresywnych jednostek pod wpływem zielska. Po alkoholu - jak najbardziej.

To już Ty stwierdziłeś. Radzę czytać jednak trochę uważniej, bo potem sam sobie problemy stwarzasz. Ja też nie napisałem nigdzie, że ludzie są agresywni po wypaleniu zioła. Jednak po silniejszych substratach jak najbardziej. Zdobywanie siłą kasy na taką używkę to też obiaw agresji pośrednio powodowany przez narkotyk. Jak pisałeś wyżej przykładowo jakiś gówniarz chce wyżebrać kasę na narkotyk, ale nie jest uzależniony, załóżmy że na zielsko. Napada staruszki. Jest przykład agresji? To pytanie zostawiam bez odpowiedzi, bo ta jest oczywista.

@Sergi

Równie dobrze możemy powiedzieć, że zaczyna się od papierosów, tabaki, shishy, w końcu marihuana. Dlaczego granica właśnie tu, a nie gdzie indziej?

Papierosy nie są aż tak silnym narkotykiem, szkodliwość pomijam mówimy o skutkach. Czy po wypaleniu szluga człowiek nie jest zdolny do działania? Papierosy ani trochę nie ograniczają tej zdolności (no chyba, że rak).

Tak jest ze wszystkim, nie tylko z używkami.

Co z tego zdania wynika? Nie wnosi nic do dyskusji, to że tak jest ze wszystkim to nie oznacza, że z narkotykami jest innaczej.

Za to próba dialogu o marihuanie to od razu otwieranie furtki twardym narkotykom.

Gdyby przeprowadzić to z głową - opodatkować, sprzedawać tylko na receptę, produkować na kontrolowanych plantacjach, to legalna dystrybucja mogłaby stać się jednocześnie tak dostępna, że byłaby konkurencyjna dla dilerów, i na tyle niedostępna, że nie powstał by nagle na nią boom i ogromny popyt.

To też problem dotyczący drugiej części wpisu. Poza tym sprzedaż na receptę? Na co to mieliby przepisywać? Na rozweselenie? Tym z marszy nie chodzi o "cele lecznicze", a o cele używkowe. To tak samo jak mówić, że dopalacze to artykuły kolekcjonerskie i święcie w to wierzyć. Konkurencyjność dla dealerów? Podejrzewam, że jak naliczą wszystkie podatki to i tak u dealera będzie dużo taniej.

Link do komentarza

@Otton - Papierosy uzależniają najsilniej z wszystkich używek/narkotyków.

Tak jest ze wszystkim, nie tylko z używkami.

Co z tego zdania wynika? Nie wnosi nic do dyskusji, to że tak jest ze wszystkim to nie oznacza, że z narkotykami jest innaczej.

Że przytaczanie sformułowań, które dotyczą w równym stopniu wszystkich ludzkich zachowań jako argumentów przeciw marihuanie, jest bez sensu.

Problemem jest tutaj psychika i wychowanie, a nie trawka.

Poza tym sprzedaż na receptę? Na co to mieliby przepisywać? Na rozweselenie?

W wielu krajach marihuana jest z powodzeniem stosowana jako lek na wiele dolegliwości. Poczytaj raport WHO.

Konkurencyjność dla dealerów? Podejrzewam, że jak naliczą wszystkie podatki to i tak u dealera będzie dużo taniej.

Jeżeli wprowadzimy kary za brak koncesji, zagwarantujemy wysoką jakość legalnego towaru, to może się okazać, że diler wcale nie jest taką fajną opcją.

Ciekawe czy w tych statystykach zgonów obrońcy konopi uwzględniają młodzieńców którzy wpadli np na genialny pomysł przeprowadzenia 'misji na marsa' z dachu wieżowca w kartonie...

Idę o zakład, że nie. Najlepiej pokazać coś w jak najlepszym świetle. Zawsze można się wykręcić, że to wina głupoty. Jaki wpływ na nią miał zaczadzony umysł to już pozostawiam innym.

Dla równowagi można też doliczyć, ile takich wypadków ma miejsce BEZ użycia jakichkolwiek środków. Okaże się że to jednak jest głupota.

I ogarnij cytowanie, bo nie idzie odczytać Twoich odpowiedzi.

Link do komentarza
Jak ktoś nie jest zbyt liberalny w niektórych sprawach i ma inne zdanie od siebie to zawsze nazywasz go moralizatorem? Wskaż mi gdzie napisałem coś w stylu "nie palcie zioła, bo pójdziecie do piekła". To jest moralizowanie, a nie że ktoś tam jest czemuś przeciwny.

To był żart. Myślałem, że emotka dobitnie na to wskazuje.

Niewielki procent? Znasz to swoje towarzystwo normalnie funcjonujących ludzi, którzy nie sięgneli po cięższe narkotyki i studiują? Weź pod uwagę, że wielu traktuje to jako ucieczkę od codziennych spraw, nie tylko na zasadzie, że mnie ktoś wkurzył, mam egzamin, ale po prostu by nie myśleć o problemach takich jak bieda, wylanie z roboty. Niestety legalizacja ułatwi też na zdobywanie narkotyków dzieciom z podstawówek (a tam profesorskiej mądrości nie oczekuj).

Znam i wiem, że nie ćpają codziennie. Od czasu do czasu na imprezie, czy po to by się odstresować po czymś naprawdę stresującym. Niech pierwszy rzuci kamieniem, ten kto mając już parę lat dowód, nie poszedł na piwo/nie kupił go sobie do domu by się wyluzować po wybitnie ciężkim dniu.

A teraz pomyślmy gdzie łatwiej jest dostać towar dzieciakowi z podstawówki. Od dilera stojącego pod szkołą (nawet jeśli takiego nie zna to nie ma problemy dostać działkę od kolegi z gimnazjum - a te szkoły są już często łączone), czy z apteki, gdzie pani miałaby obowiązek sprawdzić dowód.

Jak się nie zachowujesz podejrzanie to wydaje mi się, że nawet żaden gliniarz nie będzie miał motywacji żeby cię przeszukać. Jeżeli się zabawiłeś na imprezie to lepiej odpocząć w domu niż demonstrować swoją radość na ulicy.

Czyli jak jestem radosny i nikomu nie wadzę to mają mnie zamknąć/wlepić zawiasy tylko dlatego, że idę ulicą? A jak jestem taki po alko to jest ok i już nikomu to nie wadzi, tylko policja/straż powie "pilnujcie kolegi i odprowadźcie go do domu". Twój argument jak dla mnie - bezsensowny.

Tak masz rację, że alkohol to także przyczyna cierpień osób postronnych. Zakazania alkoholu też próbowano, jednak prohibicja pokazała co to da. Jest mniej ofiar narkotyków niż alkoholu. Podejrzewam jednak, że gdyby także były w każdym sklepie to już troszkę innaczej by te statystyki wyglądały.

Wszystko może być przyczyną cierpień osób postronnych. Gry, TV, wiara, stres w pracy itp. Skoro nie udowodniono gorszych skutków społecznych marihuany od takiego alkoholu w krajach gdzie jest ona legalna lub gdzie dozwolona jest ilość użytkowa to gdzie leży problem? Tak jak jest szansa, że po zielsku wpadniesz w cięższe narkotyki, tak i jest szansa, że od wychodzenia na piwo z kumplami wpadniesz w alkoholizm.

1. Już sam fakt napadania to symptom uzależnienie, być może tylko psychicznego, ale jednak. Jeżeli mówisz sobie: zapalę jak mam kasę to nie ma żadnego problemu. Jednak jeżeli już chcesz kogoś napadać to zastanowiłbym się czy "dyńka" nie jest już jednak przejęta przez te substancje.

2. Są również przypadki wypadków spowodowanych przez ludzi pod wpływem narkotyków, ale jest ich mniej. Dlaczego? Bo wielu boi się prawa więc ich nie używa. Czy naprawdę słusznym jest by to zmieniać?

1. Jednym z wielu, ale nie decydującym. Bo skoro ten sam dzieciak kradnie by zdobyć kasę na alko, nowe dresy czy komórkę, a bierze dragi od czasu do czasu, to kradzieże to nie jest wina uzależnienia, a człowieka, braku odpowiedniego wychowania i braku strachu przed wymiarem sprawiedliwości

2. To zamykajmy dyskoteki by mniej było okazji do picia - w imię mniejszego cierpienia. Nie łączmy jednego zjawiska z drugim. Dałem przykład pijaków za kierownicą bo praktycznie nie zdarzają się u nas wypadki po innych środkach odurzających, nie jako argumenty za delegalizacja alkoholu, ale jako zjawisko które samo w sobie generuje znacznie więcej ofiar, a jest postrzegane przez społeczeństwo jako ok. Gdy wychodzę z tekstem, że osobie prowadzącej samochód pod wpływem powinno się rekwirować samochód albo wlepiać grzywnę w wysokości 5-10 krotności jego zarobków ludzie twierdzą, że przesadzam. Mimo, że ryzykuje życiem swoim, swoich pasażerów i innych uczestników ruchu. Karzmy za coś co faktycznie robi/naraża na krzywdę. Posiadanie skręta w kieszeni się do tego nie zalicza, ale prowadzenie zaraz po paleniu - już tak.

To już Ty stwierdziłeś. Radzę czytać jednak trochę uważniej, bo potem sam sobie problemy stwarzasz. Ja też nie napisałem nigdzie, że ludzie są agresywni po wypaleniu zioła. Jednak po silniejszych substratach jak najbardziej. Zdobywanie siłą kasy na taką używkę to też obiaw agresji pośrednio powodowany przez narkotyk. Jak pisałeś wyżej przykładowo jakiś gówniarz chce wyżebrać kasę na narkotyk, ale nie jest uzależniony, załóżmy że na zielsko. Napada staruszki. Jest przykład agresji? To pytanie zostawiam bez odpowiedzi, bo ta jest oczywista.

Jak już stwierdziłem, za bardzo upraszczasz mechanizm uzależnienia. Ja pisałem o gówniarzu kradnącym kasę na wszystko czego zapragnie w tym narkotyki, ty zaś wyjąłeś je jako czynnik dominujący. Odróżnij kradzież/rabunek z głodu uzależnienia, a taki z chęci łatwego zarobku na różne swoje potrzeby, wśród których nad narkotykami czy nowymi adidasami znacząco dominuje alkohol i fajki. A to ten drugi jakoś dominuje.

Konkurencyjność dla dealerów? Podejrzewam, że jak naliczą wszystkie podatki to i tak u dealera będzie dużo taniej.

Za "ryzyko" to oni podnoszą cenę 5-10 krotnie, gdzie wszystkie podatki i marża legalnego dystrybutora wyniosłaby może koło 100-200%.

Poza tym sprzedaż na receptę? Na co to mieliby przepisywać? Na rozweselenie?

W wielu stanach USA (dla przykładu) jest na receptę wydawana m.in. osobom chorym na nowotwory. Ma służyć uśmierzaniu bólu w warunkach domowych.

Żeby nie było - nie namawiam nikogo do palenia, ani do legalizacji już zaraz (jedyne co jest niezbędne natychmiast to brak odpow. karnej za posiadanie małych ilości - nie niszczmy ludziom życia bez przyczyny) Ale prowadźmy w naszym kraju dyskusję z otwartych pozycji a nie z nastawieniem "legalizacja = zło i chce tego tylko nieodpowiedzialna gówniarzeria". A taki pogląd ma niestety ogromna część naszego społeczeństwa.

Link do komentarza
Trawa nie powoduje uzależnienia na tle fizycznym. Jedyne co ci grozi to uzależnienie psychiczne.

'Jedyne', heh.

Ciekawe jakby wyglądały te wszystkie raporty o zerowej śmiertelności, gdyby uwzględnić w nich samobójstwa czy inne skutki chociażby takiej schizofrenii.

Mimo to wolałbym, żeby marihuana była kontrolowana przez państwo. Więcej z tego korzyści dla obydwu stron.

Link do komentarza
Trawa nie powoduje uzależnienia na tle fizycznym. Jedyne co ci grozi to uzależnienie psychiczne.

'Jedyne', heh.

Ciekawe jakby wyglądały te wszystkie raporty o zerowej śmiertelności, gdyby uwzględnić w nich samobójstwa czy inne skutki chociażby takiej schizofrenii.

Mimo to wolałbym, żeby marihuana była kontrolowana przez państwo. Więcej z tego korzyści dla obydwu stron.

Nie zauważyłem tego jedyne, byłoby całkowicie poprawnie użyte gdyby doczekało się jakiegoś cudzysłowiu. \

Kontrolowane, a zalegalizowane to jednak nie musi być to samo.

Link do komentarza

Niby nie, ale wydaje mi się, że jednak legalizacja i wprowadzenie standardów jakości daje największą kontrolę nad towarem. No i opodatkować toto można.

Kto będzie chciał zapalić i tak zapali, a tak nie będzie przynajmniej dodatkowo truty chociażby metalami ciężkimi (dodawanymi, żeby zwiększyć masę).

Link do komentarza
Niby nie, ale wydaje mi się, że jednak legalizacja i wprowadzenie standardów jakości daje największą kontrolę nad towarem. No i opodatkować toto można.

Kto będzie chciał zapalić i tak zapali, a tak nie będzie przynajmniej dodatkowo truty chociażby metalami ciężkimi (dodawanymi, żeby zwiększyć masę).

Oczywiście, że jak będzie chciał to i spróbuje jednak są i tacy co nie zapalą, bo się boją konfliktów z prawem. Korzyści toby mogło z tego państwo mieć, ale tu też trzeba głowy jeżeli chodzi o wysokość takiego podatku, żeby przypadkiem u tego dealera i tak taniej nie było.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...