Po kablu cz.2 - dystrybucja legalna i nielegalna
I tak oto następuje ciąg dalszy tej szalonej wędrówki. Tyle czasu minęło, jednak tekst dodaję tydzień później, ale wybaczcie ? moje obecne życie przynajmniej do końca miesiąca to lawirowanie między granicami obłędu i zajętej co do sekundy rzeczywistości (ostatnio nie miałem chwili, by wkleić gotowy tekst na bloga). Podział na dwa wpisy był uwarunkowany jedynie tym, że posiadając zbyt dużo czasu rozpisałem się znacznie. Później pomyślałem, że lepiej dodać to na dwa razy, bo dodanie tak długiego wpisu na raz sprawi, że wielu go nie przeczyta w całości. Tak więc bez żadnego wstępu jedziemy dalej.
Ekonomia państwowa
Co właściwie mogłoby zyskać państwo ze sprzedaży marihuany? Niby odpowiedź (pieniądze) jest oczywista, ale czy to na pewno bezwarunkowo się opłaca? Na potrzeby takiego rozważania przyjmijmy dwie formy sprzedaży ? jako lek na receptę i jako używka. Ten pierwszy skuteczniej ogranicza dostęp niepełnoletnim do legalnych środków. Nie oszukujmy się jednak, że choć właściwości lecznicze marihuany zostały udowodnione, jest to substancja, którą zatrważająco większy procent społeczeństwa stosuje jako używkę. Myślę, że tak naprawdę apteka i recepty nie spełniają pełnych postulatów tych, którzy o legalizację walczą (wiadomo, że najlepiej krzyczeć.
Tak naprawdę ustawa taka nie zmieni wiele ? jeżeli środek będzie dostępny bez recepty to wystarczy trafić niepełnoletnim na miłą panią sprzedawczynię i praktycznie zdobycie będzie łatwe jak nabycie witaminek. To samo tyczy się zresztą zwykłych sklepów. Każdy zapewne chodził kiedyś do szkoły, a co szkoła to papierosy i łatwo znaleźć w okolicy sklep gdzie ?jarający? uczniowie całymi szeregami ustawiają się w kolejce po przecież sprzedawane po ukończeniu osiemnastego roku życia wyroby tytoniowe. A sprzedawcy nie boją się łamać tego przepisu, bo przecież o ścisłej kontroli nie ma mowy. To jest problem do rozwiązania, wystarczy przeprowadzać niezapowiedziane kontrole z udziałem niepełnoletnich i kamerą, ale namów tu polską młodzież typu ?JP na 100%? do pomocy w takich testach. Jak sobie dorosły gliniarz nałoży szkolny mundurek to i tak przecież nikt się nie nabierze.
Polska bieda
Będąc czarnym prorokiem stwierdzam, że choć nie wszyscy dojdą do końca chronologicznej listy narkotyków (w kolejności od najbezpieczniejszych) to jednak pewien procent jest tym zagrożony. Zwyczajne polskie pensje w przeciwieństwie do tych zagranicznych wielkością przestały mnie zaskakiwać już dawno. Życie na zachodzie jest pozornie droższe. Jednak tutaj podam przykład. Jakiś czas temu czytałem to nieszczęsne zakończenie ?Dziedzictwa?, które w Anglii zostało wycenione na równowartość 100 złotych. Polska wersja to koszt 80 złotych. Tyle, że jeżeli weźmiemy pod uwagę średnie zarobki na godzinę Polaka mieszkającego w ojczyźnie, a Anglika dochodzimy do wniosku, że na tą swoją droższą wersję obcokrajowcy muszą pracować o wiele krócej niż my u siebie.
Co ja tu o literaturze pytacie? Sam przykład jest nieistotny, ważne co oznacza ten fakt na dłuższy czas? Świadczy to o tym, że przeciętnego mieszkańca wysp stać w ciągu miesiąca na więcej, niż Polaka przyjemności. Można oczywiście ograniczyć się do mniejszej ilości w końcu trawa nie fizycznie nie uzależnia, jednak i tu muszę pozostać czarnym prorokiem, bo znajdują się tacy co jak nie mają to ?pożyczą?. Użycie cudzysłowu nie jest błędem wynikającym z nieuwagi, a celowym działaniem, bo to taka pożyczka bezzwrotna. Pamiętam kiedyś jak od mojego kolegi dresy pożyczyły w podobny sposób pieniądze. Nie ma co prawda pewności na co je wydali, ale podejrzewam, że nie na książki ?
Akcyza od marihuany
W sumie gdyby nadać marihuanie rangę wódki czy paczki Cameli to pobieranie od niej akcyzy jest zrozumiałym procederem. Gorzej, gdy państwo szuka wszędzie pieniędzy, sprawa nawet bez kryzysu powszechna, w jego trakcie nawet nie ukrywana. Znając nasz rozsądek podatek ma szansę wzrosnąć do tego stopnia, że nagle legalność towaru przestaje być czymś niezwykłym, kupi się, za drobne ilości nie karają, więc po dokonaniu transakcji u dilera towar staje się legalny.
Mówi się, że po ostatnich nagonkach podatkowych na palaczy (które do pewnego stopnia pochwalam, do jakiego tłumaczę troszku dalej) spadła liczba sprzedawanych w sklepach wyrobów tytoniowych. Słowo ?sklep? jest tu istotne, bo na przykład nabycie papierosów nie objętych akcyzą, a więc ogólnie rzecz biorąc nieistniejących do póki ich policja nie znajdzie, jest interesem tańszym. Oczywiście tych drugich już w zestawieniu nie ma. Tym samym grozi przyszły brak umiaru naszych władz również w kwestii tej używki.
Schengen, a przemyt
Od dłuższego czasu jestem przeciwnikiem istnienia strefy Schengen. Niby to dobre, bo można jeździć, nikt nie pyta po co i nie kontroluje, jednak sam fakt wolnego przejazdu powoduje, że dziecinnie łatwe jest przewożenie różnych rzeczy przez taką niestrzeżoną granicę. Tak naprawdę kontrola istnieje i straż czasami się pojawia, jednak do tego trzeba jakiegoś przecieku, nikt w końcu nie jest duchem świętym by wywróżyć gdzie akurat można natknąć się na działania przestępcze.
Obszary na południu i zachodzie Polski nigdy nie były zbytnio oblegane przez przemytników, a przynajmniej praktycznie nie było znaczących przypadków nadużyć w tamtych rejonach. Wschód to inna bajka, bo mimo ostrych kontroli dalej są chętni do przemytu. Tylko czy aby takie działanie nie prowokuje do naginania przepisów w innych regionach.
Jakich ludzi najłatwiej wciągnąć w stały nielegalny handel? Myślę, że sam przemyt nie jest jedynym problemem. Do krajów europejskich ucieka dużo ludzi zza granicy, najczęściej w poszukiwaniu złotego snu o wyższych standardach życia (daruję sobie tu przykład z filmu Ojciec Chrzestny). Wielu takowych emigrantów oczywiście nie posiada stałego prawa pobytu i okazji do podjęcia uczciwej pracy. Myślę, że problem emigracji z biednych obszarów jest czynnikiem sprzyjającym rozwojowi przestępczego, również narkotykowego biznesu. Na pewno nie jest to sprawa własnego hobby. Schengen jest więc pewnego rodzaju ułatwieniem codziennego życia, ale obawiam się, że także wielu strat?
Bez rozwiązania
W mojej opinii jest to trudny problem, bo gdzie nie spojrzeć, tam pojawiają się kolejne problemy. Sprawa wymaga rozwiązania, bo może się tu kryć strumień pieniędzy, ale także ostre kolce. We wszystkim najważniejsza jest rozwaga i cierpliwość, a tych czynników (tu dochodzimy już do prywatnych poglądów politycznych, a więc tego, co każdy ma prawo myśleć) IMO naszym politykom brak.
Nie zaprzeczam, że na państwowych zielarniach można nieźle zarobić, ale do wszystkich ważnych spraw, do tej szczególnie, należy podchodzić z głową. Myślę, że zamknięcie w aptekach na receptę niewiele w tej kwestii zmieni, a wolna sprzedaż pozwoli się wyszaleć również tym, którzy jeszcze plączą się na ścieżkach edukacji. Przewidywane wzrosty cen to także niebezpieczeństwo dla stabilności narodowego rynku tak samo jak sprzedawcy tanich podrób dla firm odzieżowych. Jeżeli chodzi o towary to Chiny nas zalewają, jeżeli chodzi o trawkę to warto pomyśleć też czy i tutaj handel pokątny nie zaleje naszego małego kraju. A może stworzyć nowe stanowiska w budżetówce jako diler i tworzyć fikcyjne mafie? Trudne pytanie ?
3 komentarze
Rekomendowane komentarze