Skocz do zawartości

Z kultury bez cenz**y

  • wpisy
    89
  • komentarzy
    1673
  • wyświetleń
    143948

Gry są dla nas za dobre?


Soaps

1123 wyświetleń

demon_dark_souls.jpg


Jestem w lochach, dziesięć minut przedzieram się przez hordy zombie, szkieletów, smoków czy innych dziwadeł. Mam coraz mniej punktów życia, a mana skończyła mi się w poprzednim pomieszczeniu. Dobra trochę eliksirów i w drogę. Po kolejnych 10 minutach walki pojawia się boss i ostatecznie raz na zawsze kończy mój żywot. Na ekranie pojawia się napis Czy chcesz kontynuować od ostatniego zapisu? Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gracze to grupa wybredna która zawsze znajdzie jakiś sposób by wytknąć błędy nawet najwspanialszym produkcjom. To co mnie bardzo dziwi to częste narzekanie na to iż dana gra jest po prostu za łatwa. Nie mogę zrozumieć czego taki przeciętny forumowicz narzekający no to, jak to gra XXX (tu wstaw nazwę za prostej gry) jest za łatwa, czego tak naprawdę oczekiwał? Aby rozgrywka nie była prosta jak drut, żeby postawiła jakieś wyzwanie czy po prostu aby zrobiła z niego miazgę i rozsmarowała na monitorze? Jak wszyscy wiemy większość gier zanim rzuci nas w wir wydarzeń karze nam stworzyć postać lub wybrać poziom trudności.

Trzeba naprawdę być ślepym żeby tego nie zauważyć, a potem ktoś kto grał na Easy narzeka na prostacką rozgrywkę nie stawiającą żadnego wyzwania. Weźmy na przykład w obroty Assassin?s Creed: Revelations, na forach poświęconych grze oprócz masy narzekań na wtórność względem poprzednich części równie dużo można się naczytać o tym jaka ta gra jest straszliwie prosta. I chociaż muszę się z tym zgodzić to trzeba przyznać iż nie trzeba wiele by trochę utrudnić sobie rozgrywkę chociażby nie używając bomb. Poza tym nikt z nas nie lubi przegrywać i myślę, że większość tych narzekających na prostackie gry odłożyłoby na półkę każdą produkcję która kazała by im ginąć raz za razem by wstać i zaczynać od nowa. Dlaczego więc na forum plują się na coś co tak naprawdę sprawiło, że z przyjemnością (lecz bez satysfakcji) skończyli jakąś grę? Pewnie to jak chcą wyglądać przed innymi. Powiedzmy sobie szczerze, prawdziwi hardkorowcy są gatunkiem na wymarciu (może nawet wymarłym) i klienci przy różnorakich tytułach chcą się po prostu dobrze bawić, a nie frustrować. Mimo to na rynku można się doszukać gier które zrobią z nas miazgę i chociaż zaklniemy przy nich nie raz to w zamian za dotrwanie do końca dostaniemy nagrodę. Nieocenioną satysfakcję i wiele powodów do rozmów ze znajomymi. Trudne gry dają nam nieocenione przeżycia i wywołują pełno emocji jak złość, gniew, spełnienie, rezygnacja, proste gry nam tego nie zapewnią.

kz3-capture--article_image.jpg


Dobrym przykładem są tu Demon?s Souls i wydany niedawno Dark Soul?s, oba z tych tytułów klimatem trzymają się Dark Fantasy i obie nie okażą grającemu litości. I mimo to iż tutaj każdy przeciwnik może pozbawić nas życia jednym celnym ciosem, chociaż byle szkielet jest silniejszy od niejednego bossa w innych grach to da się w to z powodzeniem grać i wygrywać. Trzeba po prostu zamiast biec przed siebie z okrzykiem wojennym na ustach obmyślić starannie strategię i ważyć każdy krok. Wszędzie czai się niebezpieczeństwo. Innym dobrym przykładem gry trudnej lecz niesamowicie grywalnej jest cykl Ninja Gaiden (niestety jak wynika z najnowszych informacji na temat trójki gra całkowicie odchodzi od takiego schematu rozgrywki stawiając bardziej na fabułę i postacie co ma swoje plusy i minusy) który jeśli macie możliwość polecam bliżej poznać.

Ninja_Gaiden_niedzielnych_4956471.jpg


Tutaj nawet poziom łatwy to nie lada wyzwanie (niech streszczeniem poziomu trudności tej gry będzie fakt, że za przejście jej na dowolnym poziomie trudności dostajemy acziwment warty 50 gimnych), a każdy boss jest naszą zgubą. Szczególnie gdy nie zostały nam żadne zioła lecznicze. W takim przypadku wypada tylko popatrzeć jak z gracją przeciwnik robi z nas siekę za każdym podejściem. I chociaż naprzeklinałem się przy jednej sesji nieprzyzwoicie wiele razy, prawie rozwaliłem biednego pada o ścianę (przepraszam, telewizor) to po tym jak mój przeciwnik wreszcie wykitował poczułem się genialnie! Taki usatysfakcjonowany, spełniony i szczęśliwy. Grunt to łatwo się nie poddawać. Trudnością w przejściu zaskakują też coraz częściej gry niezależne jak Super Meat Boy (klawiatura uciepiała?) czy The Binding of Isaac tych samych twórców (który jest moją, zaraz za Minecraftem, niezależną grą roku). Przy nich trzeba się natrudzić by wygrać.

Nowe_Syndicate_bedzie_5433764.jpg


Najlepszym rozwiązaniem które mogło by funkcjonować przy odrobinie chęci mógłby być dynamiczny poziom trudności o którym fantazjuje Cliff Bleszinski - Gry powinny wykrywać, że przez jakiś czas ich nie użytkowano i zmniejszać nieco poziom trudności podczas powrotu do nich - zasugerował za pośrednictwem swojego Twittera, projektant gier z serii Gears of War. - A potem mogłyby skalę trudności przywrócić na wyższy poziom - dodał. Chodzi mniej więcej o to by wszystko co się w grze dzieje dopasowywało się automatycznie do umiejętności grającego. Rickard Johansson ze Starbreeze ostatnio stwierdził, że dla jego zespołu ważne jest stworzenie gry stawiającej wyzwanie, ale jednocześnie nie frustrującej. Jego nowy (chociaż nie do końca) tytuł czyli Syndicate będzie tym samym trudniejszy niż większość gier produkowanych obecnie, lecz przypłaci to tym iż dla jednych będzie zbyt trudny, a dla innych za łatwy przez próby twórców łączenia wody z ogniem czyli poziomu Easy i Hard w jedną całość z czego wychodzi kiepski efekt. Innym czynnikiem zniechęcającym nas często do gry (chociaż to kuriozalne to znam wiele takich przypadków) jest mała lub nijaka hojność twórców którzy zamiast karmić nas co krok jakimś osiągnięciem czy nagródką za strzelenie przeciwnikowi po raz setny między oczy karze się trochę pomęczyć by coś zdobyć, albo co gorsza nie daje nam w zamian za granie NIC.

Trzeba przyznać, że nawet byle jaki aczik jest dosyć dobrą motywacją by nie przerywać gry i przeć naprzód, tylko dlaczego dla niektórych musi być koniecznością? By się chwalić przed znajomymi, że się ma dużo gimnych na xboxie? Mój kolega trzy razy przechodził God of War III by zdobyć w nim platynę, a z kolei inny zaraz po ukończeniu Heavy Rain wziął się za powtórne i jeszcze kolejne przechodzenie produkcji Quantic Dream tylko po to by zrobić w niej wszystkie trofea co dla mnie jest albo wcale albo bardzo mało zrozumiałe zważając na to iż gra jest dosyć długa (i moim zdaniem, na raz), a niektóre osiągnięcia takie znów łatwe nie są (że wspomnę tylko o tym które nakazuje zobaczyć wszystkie zakończenia tytułu których jest kilkanaście?). Hitman był bardzo trudną grą i na wiele sposobów wciąż taka jest, ale koncentrujemy się również na łagodniejszym wprowadzeniu gracza do rozgrywki. Chcemy, by zrozumiał ją i dokonywał wyborów zamiast po prostu zabijać go i kazać zaczynać od początku - mówi Tore Blystad reżyser nowego Hitmana (z podtytułem Absolution) co tak naprawdę ma nam przekazać, że nie ma już starego trudnego Agenta 47 tylko jest nowy, łatwiejszy, przystępniejszy. Dlaczego? By zasilić twórców większą ilością gotówki. Jak widać nawet producenci trudnych gier ułatwiają je zawodząc przy tym fanów. Pamiętajcie o tym zanim znów zaczniecie narzekać na za prostą rozgrywkę.

21 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Marudzenie, że gra za łatwa? Proszę bardzo, np. PoP w najnowszym CDA. Tu główna postać nigdy nie ginie, co jest prostackim rozwiązaniem. Raz nie chciało mi się schodzić na dół, więc po prostu skoczyłem sobie w przepaść i gra przeniosła mnie na miejsce docelowe...

Inny przykład, Amnesia: Mroczny Obłęd. Ani to przesadnie trudne nie jest, a w przypadku śmierci również respisz się 10 metrów z tyłu. Poza tym po śmierci przeciwnik znika i droga jest wolna. Więc niby proste, bo trudno przegrać, ale jakoś nie dążysz do śmierci, prawda?

Jak dla mnie, gry powinny wzbudzać negatywne emocje, wszystkie poza odczuciem znudzenia i czegoś typu: "bezsensu, co za idiotyczne rozwiązanie, chrzanię to"; to drugie miałem m. in. podczas gry w Resident Evil 5. Właśnie tego typu negatywne odczucia sprawiają, że coś można z tych gier wynieść. Co to za wyzwanie, jak wszystko jest proste, łatwe i przyjemne i wyżynamy wszystko jak leci, na prawo i lewo?

Link do komentarza
Marudzenie, że gra za łatwa? Proszę bardzo, np. PoP w najnowszym CDA. Tu główna postać nigdy nie ginie, co jest prostackim rozwiązaniem. Raz nie chciało mi się schodzić na dół, więc po prostu skoczyłem sobie w przepaść i gra przeniosła mnie na miejsce docelowe...

Inny przykład, Amnesia: Mroczny Obłęd. Ani to przesadnie trudne nie jest, a w przypadku śmierci również respisz się 10 metrów z tyłu. Poza tym po śmierci przeciwnik znika i droga jest wolna. Więc niby proste, bo trudno przegrać, ale jakoś nie dążysz do śmierci, prawda?

Jak dla mnie, gry powinny wzbudzać negatywne emocje, wszystkie poza odczuciem znudzenia i czegoś typu: "bezsensu, co za idiotyczne rozwiązanie, chrzanię to"; to drugie miałem m. in. podczas gry w Resident Evil 5. Właśnie tego typu negatywne odczucia sprawiają, że coś można z tych gier wynieść. Co to za wyzwanie, jak wszystko jest proste, łatwe i przyjemne i wyżynamy wszystko jak leci, na prawo i lewo?

Dokładnie o to mi chodzi, wszyscy lubią wyzwania, a jęsli nie to niech trochę się napną i gotowe. Ale żeby do god mode nie trzeba było cheatów to już lekka przesada...

Link do komentarza

To jest powód, dla których nie kupuję zbyt często gier przed premierą, bo jeśli już autor recenzji biadoli, że za łatwa i nie ma w niej wyzwań, ale za to grafika zarąbista, to ja wolę pograć w jakąś platformówkę, która stanowi dla mnie wyzwanie (ćwiczymy sprawność manualną rączek :)). Nie wiem czemu, ale grając w PoPa miałem wrażenie, że brałem udział w interaktywnym filmie (a teraz kliknij lewy przycisk myszy, teraz prawy, teraz R... Brawo! Przeciwnik pokonany!). Czemu zatem w to gram? Dawkując po kilkanaście minut dziennie taki poziom trudności jest do zniesienia, gra nie jest zbyt długa, więc może nawet to przejdę. Może to jest jeden z powodów, dla których ludzie często nie kończą współczesnych produkcji?

Link do komentarza
Oto jest wyzwanie dla prawdziwych hardkorów!

Niestety znam, ale to przesada i czysty masosadyzmizm nawet dla mnie 6 poziom i 1894 zginięcia brrrrrrr... Jak sobie tylko przypomnę jak wygłądała moja klawiatura... :rozpacz:

Link do komentarza

Nie tylko w danej grze, jeśli np. pewnej strategii damy sobie wysoki poziom trudności, w inne gry z tego gatunku też będziemy lepsi, nawet jeśli znacząco będą różnić się mechaniką. Nie tyczy to się tylko gier komputerowych, ale innych sfer życia też (bo jakby nie było, gry są częścią życia, a więc częścią realnego świata :)). To też się przenika, w podstawówce byłem bardzo dobry w szachy dzięki strategiom. :)

Link do komentarza

Można by rzec że tak jest ze wszystkim a życie przypomina grę komputrową. Jesli ktoś czyta dużo książek to ma dużo punktów inteligecji (jesli czyta inteligentne książki) i tak dalej.

Link do komentarza

Jeśli czujesz, że twoje życie to gra komputerowa, a ktoś nim kieruje, to znak, że najwyższy czas udać się do egzorcysty. :cheesy: Ale mniej więcej tak to się przekłada, ja powiedziałeś.

Link do komentarza
Oto jest wyzwanie dla prawdziwych hardkorów!

O ile pamiętam doszedłem do 10. poziomu. Później gra już się nudzi, bo trzeba ją przechodzić metodą prób i błędów, co zajmuje zbyt wiele czasu.

Co do poziomów trudności - zawsze przechodzę gry na najwyższym. Dla mnie większą satysfakcję niż bezproblemowe przejście produkcji sprawia poczucie, że podołaliśmy wyzwaniu. A systemy ułatwiające rozgrywkę po wielu nieudanych próbach tylko męczą. Pamiętam, jak w Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena wychodziłem do menu tylko po to, żeby gra nie dodawała mi punktów życia "z kosmosu"... :dry:

Link do komentarza

@KB1 tylko czasem po prostu gra staje się męcząca gdy po raz setny przechodzimy jeden fragment by na końcu zginąć.

@SerwusX egzorcysta powiedział że nic mi już nie pomoże. Gram w gry... :diabelek: i słucham metalu(o zgrozo!)!

Link do komentarza

Nagle wrócił do mnie nocny koszmar... Jest po 23, ja siedzę przy kompie, ledwo przytomna i wyklinam najgorszymi słowami bossa w Devil May Cry 3. Na Normal.

Jesteśmy świadkami dwóch przeciwnych prądów - z jednej strony coraz prostsze tytuły dla masowego odbiorcy, z drugiej - arcytrudne gry indie (vide Super Meat Boy czy Binding of Isaac) i takie Dark Souls.

Są też slashery - dobre, starsze slashery, podkreślam. Stareńkie już (2001, 2005/06) Devile dosłownie wgniatały cię w glebę na Normal (w czwóreczce na LDK robi się naprawdę gorąco, więc - mimo uproszczenia względem trójeczki - honor serii jest zachowany). God of War ponoć też łatwy nie był.

Ot - zmieniamy się, mamy mniej czasu i niechętnie godzimy się z porażkami. Chociaż... Nic a nic nie zastąpi radości z położenia na łopatki Nevan. Przy drugim podejściu. Po 30 minutach pieklenia się i wyzwisk. Zaliczenie ostatniego etapu w RE 5 tego uczucia już nie dało. Po prostu robiliśmy (co-op) głupie błędy, czasem nas rozłączyło, zawaliliśmy QTE...

See the difference? Between defeating really hard boss and failing because of stupid mistakes?

Link do komentarza

To, czy chcę zagrać w grę trudną i wymagającą, zależy od gatunku. Taki Devil May Cry 4. Wszyscy narzekają, że niby taki prosty i w ogóle, a dla mnie był pasmem niepowodzeń i frustrujących walk z bossami. I w przypadku takiego rodzaju gry, wolałbym coś prostszego. Natomiast weźmy np. Dragon Age. RPG to gatunek, w którym czuję się mocny i te bardziej wymagające walki sprawiały mi dużo przyjemności i dawały dużo satysfakcji.

Link do komentarza

Mi się wydaje, że odpowiedzialność rzucania wyzwania graczowi w niektórych grach zręcznie dzisiaj przerzucono na tryb multiplayer, a singiel ma służyć zaledwie wprowadzeniu i pokazaniu czegoś fajnego (MW3, BF3, Starcraft 2). Bo gry wymagające nadal są i mają się całkiem dobrze, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać. No i tak jak napisałeś - trzeba jeszcze rozróżniać stawianie wyzwania graczowi od zwykłej upierdliwości. Czy taki boss w Deus Ex HR był dla mnie wyzwaniem gdy wpadłem na niego postacią przystosowaną tylko do ukrywania się i hakowania? Cholera, mimo iż to błąd developerów to był, bo musiałem radzić sobie z nim ze szczątkowymi zapasami broni i amunicji, wykminić jakiś sprytny sposób, poznać jego ruchy i taktykę. Czy tak przypadkiem nie było kiedyś? ;)

@Ylthin Nevan nadal jest dla ciebie trudna? Rly? Ja już po drugim razie miałem tak wypracowaną technikę, że nie stanowiła żadnego problemu. Spamiętaj tylko co się dzieje po jakim tekście.

Link do komentarza

Szczerze wole gry łatwe a z dobrą historią niż gry mega trudne w którą gram dla samego wyzwania. Jasne jeśli uważam że gra jest za łatwa to wybieram większy poziom trudności, Ale jeśli już gra ma być bardzo trudna to musi być tak że jeśli zginę to wiem że to da się zrobić[takie uczucie miałem np w Super Meat Boy] a nie poddaje się bo myślę ze to nie możliwe.[czy to z powodu celności przeciwników czy tego że wróg oszukuje w RTS-ach itd.]

Nie wyobrażam też sobie gry typu Dark Souls czy Ninja Gaiden która by miała być przesadnie łatwa bo zwyczajnie była by zbyt nudna.

Link do komentarza

Gra niech będzie trudna ale nie frustrująca. Gdy wyższy poziom oznacza to, że będę musiał stoczyć walkę przeciwko większej liczbie przeciwników, którzy mają więcej HP oraz są celniejsi/sprytniejsi/itd to ja podziękuję.

Link do komentarza

Hmm zazwyczaj trudno jest w multi, gdzie żaden żywy przeciwnik nie okazuje litości. Więc singleplayer trzyma się z drugiej strony. A Gran Turismo bez trudnych licencji, to nie byłoby już to samo. :)

Link do komentarza
A czy nie można zrobić gry trudnej i z dobrą historią? Czy uratowanie świata musi być proste jak drut?

Raz że ratowanie świata to w 99% przypadkach pretekst by mieć powód do zabicia setek wrogów.

Dwa - Ciągłe umieranie niszczy efekt immersji i ciągłości fabuły. Co to za historia w której główny bohater co chwile umiera? (Odp. Planescape: Torment :)) Nie pamięta się że chcemy zdobyć magiczny artefakt, tylko myślimy jak zaciukać tę chmarę eksplodujących goblinów. Wysoki poziom trudności jest wrogiem dobrej fabuły, nie moża mieć obu w jednocześnie.

Marudzenie, że gra za łatwa? Proszę bardzo, np. PoP w najnowszym CDA. Tu główna postać nigdy nie ginie, co jest prostackim rozwiązaniem. Raz nie chciało mi się schodzić na dół, więc po prostu skoczyłem sobie w przepaść i gra przeniosła mnie na miejsce docelowe...

Zginąłeś. Wczytało cię od najbliższego checkpointa(to gdzie był ustawiony to inna sprawa). Po prostu nie widziałeś ekranu ładowania.

Wymagające gry - TAK. Powtarzanie wyzwań które się pokonało tylko dla tego że checkpointy są ustawione od siebie w odległości kilometra ? NIE. Jeśli to kogoś bawi ? proszę bardzo ? ja się od tego trzymam z daleka.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...