Ekościema
Ekościema czyli Greenwashing, to zjawisko które narodziło się w latach 80tych w Stanach Zjednoczonych. Wtedy to dziennikarz New York Timesa, Jay Westerveld opisał hotel w którym to właściciele prosili gości o rzadszą wymianę pościeli i ręczników uzasadniając to dbałością o środowisko. Jak się okazało, jedynym prawdziwym motorem ich działań była oszczędność.
Dziś Greenwashing to biznes które dostarcza producentom krociowych zysków. Jak łatwo zauważyć teraz wszystko jest "Eko", "green", "natural". W znacznej większości przypadków nie ma to jednak nic wspólnego z rzeczywistością gdyż wśród tych produktów jedynie parę procent uzyskało autentyczne certyfikaty cenionych organizacji ekologicznych. Cała reszta żeruje na nieświadomości konsumentów i stara się na siłę przekonać ich o swej dbałości o środowisko. Poniżej lista 7 najczęstszych numerów na jakie nabierają nas producenci (wd. TerraChoice w tłumaczeniu portalu ekologia.pl)
1.Schowane koszty alternatywne. Jeżeli firma podaje błędne informacje na temat cech produktu, odnoszących się do jego oddziaływania na środowisko (np. energooszczędna elektronika wykonana z niebezpiecznych dla środowiska materiałów).
2.Brak dowodów. Nie ma dostępnych informacji o ekologiczności produktu, ani też żadnych wiarygodnych certyfikatów.
3.Brak precyzji. Opisy produktów są nieszczegółowe lub niesprecyzowane, mogą być źle zrozumiane przez konsumenta. Przykładem jest określenie ?All-natural?, bowiem arsen, uran, rtęć czy formaldehyd też występują w naturze, ale są trujące. ?Naturalny? niekoniecznie oznacza ?zielony?
4.Brak związku. Odwoływanie się do czegoś, co nie ma racji bytu (np. twierdzenie na rynku amerykańskim, że coś ?nie zawiera CFC? ? czyli chlorofluorowęglowodorów, których użycie w USA zostało zakazane jakieś 20 lat temu.
5.Mniejsze zło. Na przykład ?ekologiczne? papierosy czy ?przyjazne dla środowiska? pestycydy.
6.Białe kłamstwo. Firmy nielegalnie i bezpodstawnie używają ekologicznych znaków i certyfikatów.
7.Kult fałszywych oznakowań. Stosowanie zbyt przerysowanych, sugestywnych obrazów, podawanie zmyślonych danych, mających poświadczyć ekologiczność wyrobu. Innymi słowy fałszywe etykiety, które mają wprowadzić klienta w błąd.
Warto przytoczyć pare przykładów z naszego polskiego podwórka. Allegro.pl pozwala wykupić opcję "ekologiczny sprzedawca" nawet jeśli produkty w ofercie są wysoce szkodliwe dla środowiska. Orlen sprzedaje ekodiesel, zwykły olej napędowy którego posiada przedrostek eko jedynie z powodu spełniania podstawowych norm środowiskowych.Biopaliwa tak promowane także i w Polsce są mniej szkodliwe, ale popyt na nie spowodował destruktywny dla środowiska wyrąb lasów tropikalnych celem założenia tam nowych upraw.Na koniec jednym z najlepszych przykładów są sklepy i hipermarkety które ze swej oferty bardzo ochoczo wycofały foliówki, co pozwoliło im na oszczędności i ekologiczny marketing w tym samym czasie. Część naukowego środowiska twierdzi jednak że nowe "ekotorby" dostępne w Tesco czy Carrefourze także są szkodliwe dla środowiska.
Przykładów mniej lub bardziej bezczelnego nadużywania ekologii jest bardzo wiele na całym świecie. Nie dajmy się zatem na to nabrać. Jeśli faktycznie chcemy być eko , prześledźmy cały cykl życia produktu i szukajmy oryginalnych znaków takich jak koniczynka unijnej organizacji Ecolabel.
P.S. Jako że to mój pierwszy wpis a blog powstał nie tylko po to by dzielić się własnymi poglądami, ale i także z powodu chęci poprawy umiejętności twórczego i poprawnego pisania będę wdzięczny za wszelkie uwagi dot. zarówno treści jak i stylistyki.
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze