Mózg kontra Internet
O najbardziej doniosłe/ważne/niezastąpione wynalazki i odkrycia możnaby się pewnie spierać długimi godzinami. Sporom jednak nie podlega fakt, iż nasz (ludzki) rozwój opiera się w dużej mierze na rozwiniętych umiejętnościach komunikacyjnych. Opanowanie przez człowieka języka było jednym z kroków milowych, które zaprowadziły nas na obecny poziom. Następnie mieliśmy alfabet/pismo oraz druk, a w ostatnich latach skupialiśmy się na przyspieszaniu - od telegrafu, przez telefon po naszego dzisiejszego bohatera - Internet. Każdy z tych wynalazków w znaczący sposób zmieniał różne aspekty życia. Niektóre zmiany były duże, a inne jeszcze większe. Nie będę tu się o nich rozpisywał, bo tylko spłyciłbym temat.
Dziś chciałbym skupić się na pewnych konkretnych wpływach Internetu na... nasze mózgi.
Internet w zasadzie dopiero się rozkręca. Powstały setki artykuów, analiz i tym podobnych, ale przecież dopiero dorasta (stopień 'dorosłości' zależny od kraju) pierwsze pokolenie w pełni zinternetyzowane (czyt. ze stałym dostępem do sieci). Część z nas może z rozrzewnieniem... (zaraz, zaraz) z co najwyżej sentymentem, wspominać czasy dostępu przez mityczny numer 0-20-21-22 i towarzyszące mu magiczne dźwięki. Ku pamięci młodzieży - tak oto przekraczało się bramy piekieł:
Dziś mamy czasy wujka Google i cioci Wikipedii.
Ale, ale... Uciekam w dygresje. Ostatnio natknąłem się na dwa artykuły dotyczące wpływu Internetu na mózg oraz na nasze myślenie/postrzeganie. Pierwszy to Co internet robi nam z mózgiem oraz Umysł przeładowany. Pierwszy to gazetowo.plowe tłumaczenie artykułu Nicholosa Carra, który ukazał się w czasopiśmie Wired, a który jest fragmentem książki The Shallows: What the Internet is doing to our brains. Drugi zaś to... wywiad z tymże samym Carrem dla serwisu POLITYKA.PL. Zapraszam do przeczytania całości - ja ograniczę się do wyciśnięcia sedna oraz własnego komentarza.
Wielu badaczy uważa, że potrzeba jeszcze długiego czasu, żeby poznać realny wpływ Internetu na człowieka. Jednak Nicholas Carr twierdzi, że zmiany te widać teraz - że dzieją się na naszych oczach. Według nieco Internet to o rzeczywistość, która przeładowuje nasz umysł nadmiarem informacji i rozprasza naszą koncentrację. A tym samym promuje powierzchowną lekturę, błyskawiczne przerzucanie informacji i co najważniejsze ? zniechęca do głębokiego namysłu. Przeprowadzane badanie wskazują, że korzystanie z Internetu zwiększa aktywność pewnych obszarów mózgu oraz bardzo szybko 'przeprogramowuje' ścieżki neuronalne. Struktura naszego mózgu jest więc dosłownie zmieniana. Internet dosłownie zalewa nas obrazkami, komunikatami, reklamami - na każdym portalu mamy dziesiątki artykułów, linków i innych. Skaczemy od jednego do drugiego, zmuszeni ciągle podejmować decyzje o atrakcyjności danego elementu. A takie przeskakiwanie od jednego zadania do drugiego może w znacznym stopniu zwiększyć nasze obciążenie kognitywne, utrudniając nam myślenie i zwiększając prawdopodobieństwo przeoczenia lub niezrozumienia istotnych informacji.
Rozmawia o wojnie na Wschodzie
Mówi to co słyszał w radio i z gazety
Czy konsument to ty?
Tak im zależy, byś ty był konsument
Nie myślał, działał jak instrument
Bo konsument mówi, że je aby jeść
Więc pomyśl - czy jesz aby jeść?
A wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
Wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami.
Psycholog Patricia Greenfield po przeanalizowaniu rożnych badań nad wpływem mediów na inteligencję i zdolność stwierdziła podkreśliła, że każde medium rozwija pewne zdolności kognitywne kosztem innych - korzystanie z Internetu prowadzi do powszechnego i wyrafinowanego rozwoju umiejętności wizualno-przestrzennych, lecz także do obniżenia umiejętności głębokiego przetwarzania bodźców, które leży u podstaw świadomego zdobywania wiedzy, analizy intuicyjnej, krytycznego myślenia, wyobraźni i refleksji. Odkryto też, że osoby pracujące w tzw. trybie wielozadaniowym znacznie częściej ulegają pokusom rozproszenia uwagi, znacznie trudniej było im zapanować nad pamięcią roboczą i odużo wysiłku kosztuje ich skoncentrowanie się na poszczególnych zadaniach.
Ja odczucia mam podwójnie mieszane. Z jednej strony sam dostrzegam u siebie symptomy tego, o czym tu się pisze. W pracy często przełączam się między stronami, zakładkami, tłumaczeniami i rozmowami z kolegami. Gdyby nie to, że odwiedzam konkretną i ograniczoną ilość stron, to sam bym nie wiedział 'co, skąd i dlaczego'. Tu nagłówek, tu wyrywkowe czytanie, tam zdjęcie. Z drugiej strony jednak jestem w stanie napisać ten tekst i przeczytać zalinkowane, a niechęć do czytania długich teksów w Internecie wynika bardziej z niechęci do czytania na ekranie monitora. Z drugiej strony ten wpis i wiele dyskusji na tym forum dowodzi jednak, że jest sporo osób, którzy potrafią skoncentrować na długi czas.
Z jeszcze innej strony - nieco przeraża nieuchronność tych zmian. Bez Internetu bardzo ciężko dziś funkcjonować - można ograniczać 'narażenie', ale uciec się nie da. Przypuszczam, że w przypadku młodszych osób zaczynamy powoli zbliżać się do sytuacji, gdy zacznie istnieć podział Internet-wykluczenie społeczne. Może już tak jest? Internet będzie sobie pewnie zawłaszczał coraz większe pole - i albo w którymś momencie odbijemy się od ściany, albo zawłaszczy wszystko.
A jak u Was? Też łatwo się dekoncentrujecie? Nie pamiętacie, co właściwie przeczytaliście 15 minut temu? Powiecie o tym coś więcej czy w głowie zostaje Wam tylko nagłówek i parę słów-kluczy? Jak Wy interpretujecie takie badania? Jakie są Wasze przewidywania?
cademician Prokhor Zakharov
Address to the Faculty
15 komentarzy
Rekomendowane komentarze