Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4874
  • wyświetleń
    462141

Klimat zmiażdżył gracza - (c) Lord - Część VII: Na imię im Legion


Qbuś

2304 wyświetleń

Po bossach przychodzi pora na ich pomagierów. Minions, mobki, wrogowie, growo-komputerowi odpowiednicy anonów. Rzadko zastanawiamy się dłużej przed posłaniem ich w zaświaty. Giną masowo, giną anonimowo. Zdarzają się jednak wyjątki. W tych niezliczonych zastępach można spotkać przeciwników tak oryginalnych, irytujących, trudnych czy głupich, że nie da się ich zapomnieć.

vforvendettao.jpg

I am realizing, that everybody's lost their simple ways

And now that is here, I see it all so clearly

I've come face to face with the enemy, oh the enemy!

Come to me, come to me, the enemy, come to me, come to me

Oto, którzy przeciwnicy wyryli się w mej pamięci...

Małpka (System Shock)

Cała gra jest wielką wylęgarnią przeciwników strasznych i straszniejszych. Część tego strachu wynika z tego, że o amunicję bardzo trudno, a przeciwnicy się respawnują. Te właśnie warunki sprawiły, że do dziś jednym ze straszniejszych odgłosów dla mnie jest pisk małpi. Takie niepozorne, biedne małpki laboratoryjne, a tak mi zalazły za skórę. Jak? Trzeba wiedzieć, że małpki te zwykłymi nie są, są to małpki psioniczne. Strzelają psioniczną energią i ciężko je trafić...

Cucurbito the Pumpkin (Serious Sam)

Cucurbito_Small.gif

Co tu dużo mówić? Wieśniak z dynią zamiast głowy i piłą łańcuchową w łapskach. Nuff said.

Illithidzi (Baldur's Gate)

brains-illithid2.jpg

Łupieżcy umysłów... Aż mnie dreszcze przechodzi na samą myśl. Te humanoidalne wynaturzenia zamieszkujące zwykle podmrok na Planie Materialnym dały mi ostro w kość w trakcie gry w BGII. Ci odporni na czary, mózgożrący wredziole potrafili dominować członków drużyny, co sprawiało, że walki z nimi bywały bardzo bardzo wymagające.

Xenomorph (AVP)

H.R._Giger_-_Necronom_IV.jpg

Głównie zapamiętany z pierwszej części AVP... A właściwie to z dema. Męczyłem to demo strasznie długo, bo xenomorphy były w nim dużo bardziej śmiercionośne niż w wersji pełnej. Jakikolwiek kontakt z jakąkolwiek częścią ciała obcego kończył się śmiercią. A może to tylko strach tak wykręcił mą pamięć? Nie wiem. Wiem jednak, że jakikolwiek odgłos na wykrywaczu ruchu równał się kolosalnemu skokowi tętna. Aż nie chcę myśleć, ile zdrowia kosztowały mnie poruszające się windy.

Headcrab (Halflife), Facehugger (AVP) & Bone Leech (Blood 2)

200px-Headcrab_poison_beta.jpg

Grupa zbiorcza z reprezentantem obrazkowym w postaci jadowitego głowokraba. Wszystkie trzy stworki są szybkie, małe i bardzo, ale to bardzo, chcą przyssać się do twarzy gracza. Zadusić, wyżreć mózg i przejąć. Gdy już się przyssają, nie ma zmiłuj. Niedotlenienie mózgu jest zdecydowanie szkodliwe.

Z pozdrowieniami od Kane'a...

alien_facehugger_001_1197062102.jpg

Replica Assassins (FEAR)

Szybki, niewidzialny i do tego w strasznej grze. Czego chcieć więcej? Sporo amunicji namarnował próbując ustrzelić te skurczybyki.

Fetish (Diablo II)

fetish.gif

Znów małe, szybkie i bardzo irytujące. Te dziwne stworki zamieszkujące bagna z Atku III bardzo mocno zalazły mi za skórę. Nie dość, że wersja szamańsko-ogniowa zadawała spore obrażenia i rozpadała się na dwóch, to jeszcze typki z plujkami potrafiły przyprawić o atak furii. Gonienie ich po planszy było tak wkurzające, że to właśnie ich wybrałem z całego Diablo. Na pohybel!

Grzybki (Mario)

252162-goomba_thumb.gif

Wróg niepozorny, nieco mało oryginalny i niedoceniany... A jednak jest jednym ze znaków rozpoznawczych serii przygód hydraulika. A poza tym wiem, że wszyscy jesteście goombasami!

Zombie bobsleiści i delfini jeźdżcy (Plants vs Zombies)

PvZ_Dolphin.jpg | PvZ_Bobsled.jpg

Plants vs Zombies to prawdziwa kopalnia oryginalnych przeciwników. Zombiaki są co prawda bezdennie głupie w swej pomysłowości i uporze, ale śmiechu z nimi co nie miara. Drużyna bobslejowa i delfini jeździec to tylko subiektywny wycinek z całego sztafażu nie do końca żywych przeciwników, którzy też chcą zjeść nasz mózg.

________

Ech, ciężko graczowi uchronić swoją mózgownicę przed spożyciem, ciężko. Za każdym bitowym rogiem czycha jakiś smakosz czy inna pijawka, która z chęcią wgryzie się nam w potylicę... Ale czy przypadkiem nie znajdzie tam kurzu i puchu marnego? A kogo Wy się pamiętacie z zastępów wrogów (nie do końca) pospolitych?

Najgorszym zaś wrogiem, jakiego możesz spotkać, będziesz zawsze ty sam

Fryderyk Nietzsche

To rzekł Zaratustra

15 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Najbardziej klimatycznym przeciwnikiem z serii diablo były... Scavengery oraz wszystkie "koziołki" :)

Hell Knights z Dooma 3 też potrafili dać w kość...

Daedry z Morrowinda - zawsze można było natrafić na jakiś daedryczny przedmiot.

No i orki z Gothica 3...

Link do komentarza

Dla mnie małpki w SS2 nie są upierdliwe. Giną po jednym celnym trafieniu z pistoletu. Ta druga odmiana która rzuca wybuchowymi kulami jest groźniejsza ale też dopóki cię nie zauważą jest spoko. Dużo bardziej wkurzający są Assasyni. Ich szybkość poruszania się i rzucania gwiazdkami praktycznie wymusza na graczu władowanie 3 w Heavy i sięgnięcie po Stasis Emitera. Inaczej jest po prostu ciężko.

Natomiast jeżeli chodzi o upiorność to IMO znacznie bardziej straszniejszym jest Robot-sługa-kamikaze. Zawsze jak go słyszałem gdzieś za ścianą nerwowo się rozglądałem za plecy żeby przypadkiem się nie okazało że jest już o krok ode mnie.

Illithidzi

Oooo taaaaak, zgadzam się w 100%. Nawet smoki czy liche nie były tak upierdliwe w BG2 jak te humaidalne ośmornice.

Link do komentarza

Gothic - Ścierwojady.

"O, przerośnięty łysy kurczak.

O, nawet gdacze jak kurczak.

Zauważył mnie. Hałasuje.

ŻE ILU ICH TAM BYŁO? PRZESTAŃCIE JUŻ DZIOBAĆ BOLI FFFF-"

Link do komentarza

Względem Blooda dodałbym uciętę chodzące tu i tam dłonie, które dusiły bohatera, gdy ten się zagapił, tudzież obcy-"świnie" z Duke Nukem 3D.

Link do komentarza

Oj dużo teraz będzie gadaniny z mojej strony. Od czego, by tu zacząć:

- Tak... te małe, szybkie zwinne coś z Aktu III w Diablo 2 (czasami nawet w katakumbach aktu I) też mnie o zawrót głowy przyprawiało. Jak się strzelało na odległość z broni dystansowej lub czarów to łatwizna, ale gonienie za nimi to udręka. W diablo 2 wg. mnie także wkurzające są ptaki na pustyni w Akcie II. Z nimi nie ma zmiłuj, a szczególnie, jak się walczy wręcz, to wtedy śmierć gwarantowana.

- Grzybki w Mario. Niby łatwizna ich rozdeptać, ale z pewnością niejednego przyprawiały o zły humor, kiedy się naskoczyło na nich i się nie trafiło całkowicie, co kończyło się zwykle śmiercią. Ale najgorzej jest, kiedy grzybki zmierzają po trójce.

- Pamiętam też, że jak pierwszy raz grałem w Halflife to się Headcrabów się nieco bałem, gdyż czasami bywały pochowane po kątach i z zaskoczenia naskakiwały :D

Link do komentarza

Przypomniało mi się

DMC4

Mephisto/Faust - najbardziej upierdliwe monstery w grze. A sekretne misje z nimi to po prostu tragedia.

Chimera Seed - same nie są groźne ale jak opanują jakiegoś potworka to strasznie trzeba się pilnować żeby za długo go nie naparzać.

Silent Hill

Mumbler - normalnie łatwe do zabicia ale jak to mówią "w kupie siła". Do tego pojawiają się zazwyczaj w ciasnych pomieszczeniach. Najbardziej denerwujący jest ich sposób naparzania - jak się przyczepią do nóg to gracz ma chęć rzucić padem.

STALKER

Mind Controlery - specjanie dla nich zawsze miałem te 20 granatów obu rodzajów w ekwipunku. Pijawki były trudne (na HARDzie) ale Controlery były bardziej dużo upierdliwe w zabijaniu.

Soul Reaver 2

Te strzelające "nieświeżym oddechem" zombiaki oraz te cieniopodobne zjawy które zazwyczaj strzegły źródeł żywiołów. Zombiaki były wkurzające bo uciekały i zazwyczaj były upierdliwe gdy występowały z innymi monsterami natomiast zjawy nie dawały dusz a żyćko owszem odbierały. Nawet potworki Hyldenów choć były znacznie trudniejsze nie irytowały mnie jak te 2 rodzaje potworków

Link do komentarza

Revenant z DooM 2 - nakierowane pociski i duży damage

Skaarj z Unreal 1 (tylko nightmare) - te uniki i szybkość mordu :D

Fiend z Quake1 - leap attack, który przy większej dawce pecha, może zwalić gracza z nóg na poczekaniu.

SSmanki z Return to Castle Wolfenstein - sexy, aż szkoda było ubijać, a za skórę to potrafiły zajść. :)

Oddzielnym tematem jest wspomniany Blood, w którym wrednych przeciwników była cała menażeria. Z rączkami na czele. :)

Uważam jednak, że najgorszy przeciwnik to taki, co spawnuje ci się za plecami, bo twórcy nie mieli inwencji jak tu utrudnić życie graczowi. W takich Quake'ach czy Doomach to był element konwencji i nie drażnił, ale w takich grach typu Modern Warfare - może szlag trafić.

BTW - właśnie w FPPPSach są chyba najbardziej charakterystyczni przeciwnicy. Bo do gier 8bit, to mi pamięć szwankuje. :)

Link do komentarza

opti - Koziołki były rzeczywiście ciekawe. I będą w |||. A w Morrowindzie wkurzały mnie te ptaszyska, które nie dość, że atakowały z góry, to jeszcze często zarażały jakimś paskudztwem.

Doman18 - Owszem - inne potworki były dużo bardziej wymagające, ale mi małpki po prostu najbardziej zapadły w pamięć. Choć znacznie bardziej wkurzały mnie właśnie roboty. Żeby z nimi sobie radzić trzeba było albo mieć tonę amunicji (co się nie zdarzało) i to najlepiej AP (to jeszcze rzadziej), albo wykazywać się małpią zręcznością i odskakiwać zaraz przed wybuchem na odpowiednią odległość. Ogólnie wkurzające są stworki, które po śmierci wybuchają lub zostawiają inne śmierdzące chmury.

Rankin - Te kury rzeczywiście wkurzały, ale jeśli chodzi o annoying sound monsters to trzeba dodać jeszcze Houndeyes z HL:

lordeon - W strategie kosmiczne za wiele nie gram, ale z podobnego pola przypominają mi się najlepsze jednostki z Supreme Commandera...

Vantage - No tak... Świnie na pewno znajdują się wysoko w kategorii 'charakterystycznych' przeciwników.

MetalurgPL - Headcraby potrafiły zajść za skórę, zwłaszcza, gdy do dyspozycji miało się tylko łom.

UncleKaNe - SSmanki... Hehe... Na pewno masochiści strzelali do nich z ciężkim sercem.

Link do komentarza

Na skrzekacze to jest nawet specjalny mod, który zupełnie je usuwa. Poza tym w Oblivionie można usłyszeć na ulicy, że święty Jiub (tak samo miał na imię dunnmer z samego początku Morka) wytępił je, co można chyba potraktować jako mrugnięcie okiem do graczy :) Co do przeciwników to wieżyczki z Portala (co za zaskoczenie... ;]) ciekawe były, głównie ze względu na te niewinne głosiki. Planescape: Torment też miał ciekawą menażerię, nie tylko potworasów, ale i postaci do spotkania nawet na ulicy. Z BG to oprócz Łupieżców wiele problemów potrafili sprawiać Obserwatorzy.

PS Dzięki temu obrazkowi z illithidami już wiem, jak wygląda tentacle mindrape :D

Link do komentarza

Na obserwatorów był najlepszy płaszcz który odbijał zaklęcia. Albo to było jakieś zaklęcie? Nie pamietam. Wiem tylko że wystarczyło to wrzucić na 2 postacie i oczka same się wykańczały.

W Planescape najbardziej upierdliwe były czaszkoszczury. Jak zaatakowała cię grupa a ty w porę nie wytępiłeś przynajmniej 1/3 z nich to mogły ładnie poharatać czarami drużynę.

Link do komentarza

Snork ze S.T.A.L.K.E.R.-a! Uwielbiam tego potwora! Szczególnie te jego skoki zrobiły na mnie duże wrażenie. Ten mutant sprawiał, że zwiedzanie laboratoriów kończyło się przeważnie... wyłączeniem gry. Zbyt dużo emocji, musiałem robić przerwy.

Bloodsuckers z wymienionej gry też wywoływały u mnie dużo emocji, chociaż je dało się jakoś wypatrzeć szybko. Zresztą, jeden celny strzał z dwururki rozwiązywał zazwyczaj kwestię "pijawek".

Z Diablo II pamiętam, że agresję u mnie wywoływały wspomniane przez Qbusia Fetishes, choć ich wersje z pozostałych aktów (I mean Fallen Ones, Dark Ones, and Warped Ones etc.) też frustrowały.

Co by tu jeszcze...ach! No tak! Zapomniałem o Puppet Nurses z Silent Hill (tego jedynego, najlepszego, znaczy się - pierwszego). Niby w tej grze straszyło (i straszy nadal) wszystko, ale one najbardziej mi przypadły do gustu. No dobra, naraz z Claw Fingers, których mamrot i powolny, upiorny chód przyprawiały mnie o dreszcze.

Aha, jeszcze mi się przypomniały:Claw Vipers i Leapers z Diablo II. Ich szybkie ataki połączone ze spowalnianiem nie wyszły na zdrowie moim myszkom i klawiaturom, oj, nie.

Link do komentarza

lordeon - Ja jakoś zawsze grałem Nordem-wojownikiem.

Aiden - A znasz Yet Another Fantasy Gamer Comic? To tak a propos beholderów.

Doman18 - Szczękoszczury potrafiły solidnie dogryźć.

Blitz - Siostrzyczki z SH rzeczywiście robiły wrażenie... Ale ogólnie większość menażerii z SH potrafiła zjeżyć włosy na różnych częściach ciała.

Link do komentarza

Ach, Headcraby. Urocze są ^^. Kiedyś kupię sobie takiego pluszowego ;]. A co do HL2... Szybkie zombie. Straszne są.

Illithidzi? Moja siostra zabawiła się w BG w minmaxing, dała postaci 3 inteligencji... Hilarity ensued ;]

Link do komentarza

Ostatnio przeglądałem sobie ofertę Valve'owego sklepu... Ja jednak wybrałbym pluszową Companion Cube.

A co do siostry... and there was much rejoicing :-]

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...