Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Czytelnik21

"1920 Bitwa Warszawska" (2011), Jerzy Hoffman

Polecane posty

bitwa-warszawska-1920-film-plakat-1jpg.j



1920 to największy gniot jaki widziałem od dawna. Szedłem do kina z przymusu, a moją niechęć do tego filmu potęgowały recenzje w sieci. No, ale jeśli coś jest nieuniknione, to trzeba to mieć za sobą. Ja już mam ten film za sobą. I bardzo się z tego cieszę.
Przed seansem widzimy monolog samego reżysera (J. Hoffman), w którym opowiada nam o tym, jak to "na pewno nie będą się państwo na tym filmie nudzić i jak bardzo się on wam spodoba". Bzdura totalna. No, ale może zacznę od początku, czyli od fabuły.
A raczej od jej braku. Tak naprawdę nie wiem o czym był ten film. Mamy tu pospolitą historię młodego żołnierza świeżo poślubionego i muszącego zaraz wyruszać na wojnę. Brzmi znajomo? Jakieś 60% czasu zajmował obraz maszerującej kawalerii. Problem w tym, że niewiadomo gdzie oni szli, ani, o zgrozo, kim byli. Film zaczyna się w jakimś klubie, w którym śpiewa i tańczy... Natasza Urbańska. I wg mnie to ona jest największą wadą tej produkcji. Ona po prostu nie potrafi grać. Za każdym razem robi to tak bardzo sztucznie, że nie mogłem się doczekać kolejnych scen. Jej śpiewy i tańce (powtarzające się niestety kilkakrotnie) są okropnie nudne, a widz czuje się, jakby oglądał musical. Dodatkowo momenty, w których Urbańska łka/płacze są po prostu żenujące. Miałem jej serdecznie dosyć. Ale to nie jest koniec! Była taka jedna scena, w której to pani Natasza poszła na jakąś bitwę jako medyk. I co się pokazało? Wszyscy zginęli, a ona jedna przeżyła. W dodatku ta scena, w której strzela z cekaemu i się drze wniebogłosy to kicha straszna. Co do reszty aktorów - Szyc też nie nadaje się do swojej roli, ale za to całkiem nieźle zagrali Olbrychski (Piłsudski) i Ferency (Bykowski). Opróz nich jest tu cała plejada gwiazd polskiej sceny filmowej, np. Linda, Boberek, Zborowski, Wencel, Szapołowska... Wymieniać wszystkich nie będę, ale nie rzucali się w filmie w oczy. Ot, po prostu byli i tyle.
Przejdźmy do efektów specjalnych. Jak wiadomo, film jest zrealizowany w technologii 3D i jest to pierwszy taki polski pełnometrażowy film. Hoffman się tym chełpił przed seansem, ale... W 40% scen zdjęcie okularów nie powodowało żadnej różnicy w odbiorze obrazu. Scen typowo 3D też było mało - zapamiętałem sobie tylko jedną taką, początkową, w które to pędzi wprost na nas jakaś lokomotywa. Co do reszty - nie przypominam sobie żadnych "lecących na nas przedmiotów" typowych dla tej technologii. Muszę jednak pochwalić wybuchy - te trzymają niezły poziom i jest ich całkiem sporo. A to ktoś zrzuca bombę z samolotu na maszerujące wojsko, a to ktoś rzuca granata, a to strzelają z armaty... W tym aspekcie nie jest źle.
No dobra, a co z samą tytułową bitwą warszawską? Cóż... Nie jest opisane, która to dokładnie, bo mniejszych bitew było sporo, ale podejrzewam, że to ta końcowa. A jeśli mam rację, to... nie wybijała się jakoś ponad normę. Jedynym momentem, jaki sobie zapamiętałem, był ten bieg księdz z podniesionym krzyżem. I tyle. Wtedy też była najlepsza z całego filmu muzyka. Bo w pozostałych scenach była zupełnie nie wpadająca w ucho, jakieś tam trąby i inne nie wiadomo co. I o ile w większości filmów nie zwracam szczególnej uwagi na oprawę audio, to tutaj mnie wręcz irytowało to bezpłciowe rzępolenie...
Cóż, w ogólnym rozrachnku 1920 Bitwa Warszawska jest próbą wyłudzenia pieniędzy od widzów. Bo czyż nie warto zobaczyć "pierwszy polski pełnometrażowy film zrealizowany w całości w technologii 3D"? Otóż nie. Cały film przypomina mi wieżę z klocków Jenga, z której to wyjęto kilka klocków z podstawy... Ta produkcja to zlepek scen nie mających w rzeczywistości ze sobą wiele wspólnego. (Teraz jeszcze mi się przypomniało, że w większości produkcja jest jakaś taka żółtawa... Obraz zazwyczaj ma żółty odcień co wygląda dość dziwnie.) 1920 jest filmem nudnym i bezpłciowym. Polecić go mogę jedynie osobom, które mają za dużo kasy i nie wiedzą na co ją wydać (są w ogóle tacy?) orazy ludziom, którzy lubią spać w kinowych fotelach... Jeśli nie musicie to nie oglądajcie tego chłamu.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak, scena z księdziem biegnącym w strone wroga z podniesionym krzyżem w góre naprawde mnie wzruszyła. Była to chyba najlepsza scena w filmie. (A... Fajna była też ta z uderzeniem główką tego całego kapitana :tongue: ) Poza tym nie podobał mi się Olbrychski w roli Piłsudskiego. Piłsudski powinien być postacią bardziej wyraźną, niegrzeczną. W tym filmie wyszedł on tak jakoś neutralnie. Co do Nataszy Urbańskiej... naprawdę w Polsce nie już ma innych aktorek? Ta kobita chyba słabo zna się na aktorstwie. Jej sztuczny płacz, albo ta pamiętna scena strzelania z karabinu maszynowego... Po której była naprawdę ciekawa część w zwolnionym tępie. Ale wracając do Urbańskiej, bez sensu zrobiony był także ten moment w którym wychodzi on z bunkru czy tam z okopu cała i żywa, a wokół niej masy zwłok... To kpina :huh: ...? Wszyscy zginęli, a tylko ona jedna przeżyła? W naszych czasach w kinematografii już tak się nie robi. Ale jednak ta część to nie wina aktorki, lecz samego reżysera, bo przecież to nie ona zadecydowała, jak się to rozciągnie. Jeszcze nie zdążyłam wejść na sale i juz wiedziałem, że ten film w 3D będzie kichą, jak większość produkcji. Nie myliłem się. Za bilet płacimy trochę więcej niż za wejściówkę na normalną wersję, efektów 3D jest mało, a w dodatku są słabej jakości. Większość część seansu można było oglądać bez okularów. W mojej prywatnej skali daje temu filmowi 5/10. Niby wybuchy fajne, większość aktorów zagrało bardzo dobrze lecz jednym z głównych problemów jest nasza Tancerko-Strzelco-Medyczko dziewczyna, Natasza Urbańska :icon_twisted: ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się odnośnie Urbańskiej. Najgorsza postać w tym filmie. Z początku te jej występy były jakąś kpiną - cały czas śpiewała jakieś utwory i tańczyła aż do obrzydzenia. Później nagle zaczęła być odważną wojowniczką na polu bitwy i jako jedyna przeżyła :laugh: I jeszcze scena, w której uczy się strzelać - przy pierwszym kontakcie z bronią prawie od razu wiedziała co i jak. Przez chwilę pomyślałem, że ten film to komedia, bo tak naprawdę zepsuł mi wyobrażenie o bitwie warszawskiej.

A Olbrychski to druga najgorsza postać zaraz obok Urbańskiej. Ta jego maniera, która fajnie wychodziła w innych filmach, tutaj popsuła postać totalnie.

Jeszcze co do scen - miałem wrażenie, jakby część z nich była wyrwana z kontekstu. Wiele z nich nie trzymała się kupy, a żeby do końca zrozumieć film, trzeba było zapoznać się z przebiegiem bitwy jeszcze przed seansem.

Zapomniałem wspomnieć: był to zdecydowanie jeden z gorszych filmów, na jakich byłem w kinie. Część winy ponoszą okulary 3D, przez które nie było widać niektórych ciemniejszych scen. A efektów 3D bardzo mało. Co więcej ciężko znaleźć seans tego filmu w 2D.

Jeśli miałbym oceniać "1920 Bitwę Warszawską", to bym dał jakieś 3/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film świetny lecz dla mnie jak byłem w kinie dość szybki (chaotyczny) ale to nie wada;P Dla mnie najfajniejszy był moment gdy Urbańska chwyta CKM i zabija(bądź śmiertelnie rani jak kto woli ;)) nieprzyjaciół .... wtedy prawie umarłem ze śmiechu ... raz śpiewała jakby robiła to od 2 godzin (fałszowała) a następnie strzela z ciężkiej broni lepiej niż Oddziały Specnazu.....

Ale film i tak oceniam na 7/10 Bo liczą się chęci ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten film... ehh. Więcej razy nie będę go chciał oglądać. Zupełnie nie podobało mi się przedstawienie postaci Piłsudskiego - zawsze inaczej wyobrażałem sobie jego charakter (m.in. dlatego, że uczyłem się w szkole pod jego patronatem, no wiecie o co mi chodzi, i dosyć sporo czytałem o jego osobie) i nie podobało mi się to. Na Nataszę Urbańską nie narzekam, sceny musicalowe były całkiem fajne, tylko te prucie z działka, udawanie heroski i płacz mnie rozdrażniły. Poza tym grała całkiem dobrze. Wybuchy w 3D były dobrze wykonane, oprócz nich mało było tego trójwymiaru. Fabuła nudna i bardzo mocno przewidywalna. Śmierci i krwi jest dużo, ale to raczej mus w tym przypadku. Jak ktoś chce to niech pójdzie na to do kina, nie jest tak fatalnie, aczkolwiek jest to film na jeden raz.

Swoją drogą - że niby Urbańska fałszowała? Proszę odejść i dowartościować się gdzie indziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra była scena z płonącym krzyżem \m/

Pierwsza połowa całkiem całkiem, dalej to już niestety porażka - kicz, patos, ksiądz prowadzący naród ku chwale i zwycięstwu i grupka przyjaciół ratująca Rzeczpospolitą od zagłady. Film robiony pod wycieczki gimnazjalne. W dodatku jakoś tak się z anusa kończy - przegrywają, przegrywają (tylko Natasza żyje), nagle przyjeżdża Piłsudski i po chwili tryumfalne zwycięstwo. I czy tylko ja uważam Szyca za najbardziej antypatycznego i irytującego aktora w historii kina?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem iść na ten film z klasą, jednak w ostatniej chwili z tego pomysłu zrezygnowała nasza wychowawczyni, która oznajmiła nam w przeddzień ustalonego seansu, że to "chłam, jakich mało". Podobno opierała swoje zdanie na recenzjach w internecie, do których osobiście nie mam ani czasu, ani chęci zaglądać. I tu kieruję moje pytanie do czytelników - czy faktycznie ten film jest klapą? Szczerze powiedziawszy, jak tylko widzę Nataszę Urbańską z karabinem w ręku, mam ogromną ochotę jej go zabrać i palnąć sobie kulkę w łeb. Krytykowana była również gra Szyca. I to mnie najbardziej zdziwiło, bo zawsze miałem o nim dobre zdanie, tak samo, jak o Olbrychskim, czyli tak zwanym Gerwazym. W takim razie, oświećcie mnie proszę, jak jest w istocie? Czy aż tak źle?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Paparoix - Przeczytaj powyższe posty i oceń sam. Ja zdania nie zmieniam: film to porażka polskiego kina. Chyba każdy trochę lepiej orientujący się w tej branży oczekiwał, że 'Bitwa Warszawska' będzie miłą odskocznią od tych polskich komedyjek romantycznych, a tutaj przez cały film ciągnie się wątek miłosny, dla którego ważne wydarzenia z bitwy są tylko tłem. Bida z nyndzą proszę pana :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No bez przesady, aż taka porażka to nie była, co prawda mogli dać kogoś innego niż panią Nataszę U. jest wiele niewykorzystanych potencjalnych aktorek. Nie szedłem do kina z nastawieniem żeby krytykować każdy głupi moment w filmie, ale najbardziej wbił mi się ten moment gdy kapłan uniósł krzyż i powstał, a nagle za nim poszła armia która miała 10 sekundowy god mode on.

Co do tego że jako jedyna w bunkrze przeżyła pani Natasza U. To nie było tak że bolszewicy powchodzili do okopów, zaczęli się tłuc i potem z tyłu zaczęła nadciągać szarżą nasza kawaleria, która skłoniła bolszewików do odwrotu zostawiając trupów? Dalej, podczas tego odwrotu nasi zaczęli wychodzić z okopów, wiadomo że Ci zabici nie powstaną jak zombiaki. No a nasza główna bohaterka zemdlała czy coś w tym rodzaju i uznali że wącha już kwiatki od spodu to ją zostawili i obudziła się wśród umarłych po wszystkim. Albo tak było albo te brutalne sceny gdy się lali w okopach poryły mi pamięć.

Poza tym niektóre sceny dobitnie pokazywały co bolszewicy u nas odwalali, np. gwałt na tej babie lub ta ich sprawiedliwość ludowa, choć za ten gwałt to powinni wystrzelać wszystkich jak leci(nie mam litości dla takich, to moje subiektywne zdanie). Poza tym film pokazywał jacy to nasi żołnierze nie są super zorganizowani, a bolszewicy to zwykła hołota i brudasy(chyba nikt tam z nich nie był czysty, nawet ten Tuchaczewski się świecił jakby się wysmarował smalcem :trollface:)

No i scena gdy główni bohaterowie znowu się spotykają i te zachwyty które słyszałem na lewo od siebie(wiesz o co mi chodzi Agato ;)) to był oczywisty happy end, jak ta Bitwa Warszawska.

Mi osobiście film się podobał, nie był filmem który aż prosił się o pomstę do nieba i idź z nim na najniższe poziomy piekieł. Ale nie był też nie wiadomo jaki, więc daję 5.7/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film zły nie był, ani dobry. Wychwalanie go ponad niebiosa to zbyt wiele. Od czasu do czasu obejrzę sobie film wojenny - Amerykanie tłuką się z Niemcami, dobra. Nie wiem czemu, ale nie mogłam znieść widoku, jaki przedstawili w tym filmie. Jak Bolszewicy do Wa-wy wkroczyli... po prostu nie mogłam na to patrzeć. Tak samo jak w tych okopach. Coś okropnego. A przecież "Szeregowca Rayan'a" oglądałam i nie takie rzeczy tam pokazywali. Jakoś mogłam obejrzeć. Ale tu to to samo nie było. A i oczywiście happy end! :D Sytuacja z krzyżem - nie wypowiadam się na ten temat.. to niby ten "cud nad Wisłą", głupoty..

10 sekundowy god mode on.
No dokładnie! :D
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na filmie... byłem. I w przeciwieństwie do was uważam, że to w sumie całkiem niezła produkcja. Nie będę pisał o plusach, bo te są nudne i i tak nikt tego nie czyta, więc przejdę od razu do tego, co mi się w 1920BW nie podobało.

Po pierwsze: Marszałek Piłsudski. O ile grający go aktor był ok, o tyle jego kwestie... W T F? Gdzie podziała się bezpośredniość (a nawet chamstwo) pana Marszałka? Hoffman, co ty zrobiłeś temu człowiekowi?! Odpowiesz za to przed sądem rewolucyjnym! Towarisze - rozstrzelać, i to w trybie JUŻ!

A na poważnie - ludzie, no bez jaj. Mówimy tu o człowieku, dzięki któremu ruscy dostali po dupie jak nigdy wcześniej (i później zresztą też), a który w filmie pojawia się raptem kilka razy, waląc jakąś bezpłciową kwestię. Dobiło mnie "Kościół wie co robi" w jego wykonaniu. Jakby ktoś nie wiedział, Piłsudski zbyt religijny nie był, kilka razy w swoim życiu zmieniał wyznanie (katolik-protestant-katolik), więc i o Kościele za dobrego zdania nie mógł mieć. A tu nagle wyjeżdża z tekstem godnym przewodniczącego pewnej Prawej i Sprawiedliwej partii. Zresztą, w ogóle podczas seansu odniosłem wrażenie, że niepodległość zawdzięczamy nie Marszałkowi, a Nataszy "T300" Urbańskiej i Borysowi "Groźne Spojrzenie" Szycowi.

Scena z księdzem o której wspominaliście... mnie osobiście rozbawiła. Głównie dlatego, że wcześniej wyszedłem do kibla, a kiedy wróciłem na salę, zobaczyłem następującą rzecz: leżący ludzie (pewnie trupy), ksiądz podnosi krzyż a oni nagle wstają i atakują. Pierwsza myśl: " no k***a, niezły level musi mieć ten priest". Wiem, to głupie, kultura masowa zniszczyła mi umysł, ale wizja zombie broniących Warszawy męczyła mnie od tamtej pory do końca seansu.

Dalej: kilka absurdów fabularnych, których nie chce mi się wypisywać. Podam jeden przykład: dźgnięty bagnetem w plecy Groźne Spojrzenie przeżył i spotyka T300 w szpitalu polowym. A ja się pytam: CO SIĘ STAŁO Z TYM CHOLERNYM KAWAŁKIEM STALI, KTÓRY MIAŁ W PLECACH? A, no tak, film wyjaśnia to widzowi. Pan Borys obiecał że wróci, to takie drobnostki jak dziura w sercu i przecięty kręgosłup nie zdołają go powstrzymać, o leżeniu przez kilka godzin na zasyfionym polu bitwy nie mówiąc. Uh, sekret nieśmiertelności został odnaleziony. Dobrze że nikt nie wpadł na to wcześniej, bo gdyby Adolf Hitler obiecał Ewie Braun, że zajmie Europę, to dziś szprechalibyśmy wszyscy po niemiecku. Co do mnie, zamierzam jutro poskakać sobie na główkę z Pałacu Kultury. Nie martwcie się o mnie, obiecałem rodzicom że wrócę przed 16 na obiad, więc nic mi nie będzie.

Dzięki ci, Panie (scenarzysto)!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem gdzieś miesiąc temu z klasą na tym filmie i powiem, że nie jest to rewelacja, ale nie jest to też kaszanka. Film fajnie się oglądało, chociaż muszę przyznać, że fabuła do ciekawych i realistycznych nie należy (

panna, która jest tancerką, nagle pod koniec filmu staje się herosem, który jako jedyny przeżywa ostrzał bolszewików i wszystkich ich zabija. ocb?

. Efekty 3D nie za bardzo mi się podobały, bo jest ich tylko kilka i nie są wg mnie za dobre. Ale OK, film dostaje ode mnie 6/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem na filmie w czw. przez 3/4 filmu Urbańska śpiewa na dodatek film wygląda ciut sztucznie.Od razu mówię że byłem na wersji zwykłej, a nie 3D ( od 3D mnie oczy strasznie bolą )...film strasznie mnie znudził...nawet p. od Historii się śmiała tak więc...no film można potraktować jak film dramat, a nie historyczno-dokumentalny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gra aktorska była kiepska, ale, jak wspominał Czytelnik21, paru jakoś grało. N. Urbańska to, w tym filmie, wielka pomyłka, a sceny z nią... cóż... powiedzmy, że ledwo na nie patrzyłem. Wolałem głowę odwrócić i popatrzeć na ścianę albo zastanowić się, co sobie zrobię na kolację. To nie był dobry sygnał.

Odnosiłem wrażenie, że reszta ze znanych aktorów wyraźnie się w tym filmie nudzi, a Linda... cóż... chyba usypiał, niemalże w trakcie każdej sceny. Reszta trochę pokrzyczała, trochę popłakała i poszła do domu. Przy Szycu prawie zasnąłem.

Na film poszedłem, bo akurat voucher mi się tego dnia kończył. Voucher 3D, więc mogłem iść jeszcze na Oszukać Przeznaczenie 3D ileśtam albo Szczęki 3D też ileśtam. W sumie to byłem między młotem a kowadłem, bo ww. produkcje też raczej podobno nie porywają, najłagodniej powiedziawszy.

3D było, w mym mniemaniu, zwyczajnie nędzne. Było parę, dosłownie parę scen, które jako tako wyglądały (pochód Armii Czerwonej, trochę obrazów miasta, może trochę trawa), ale jeżeli reklamy 3D przed filmem nazwiemy niezłymi, to te w filmie to zwyczajny chłam. Zdejmowałem okulary co jakiś czas, by porównać - większej różnicy, w większości czasu, nie było.

Dźwięki - dało się słuchać, ale były dość monotonne. Scena z

odpiłowaniem kończyny

mogła mnie zaciekawić bądź spowodować u mnie ciarki, ale film był tak kiepski, że nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia - co najwyżej liche i śladowe zainteresowanie, że coś innego się dzieje.

Z ciekawostek:

- Od krzyczenia nie poprawia nam się celność, karabin nie przestaje się przegrzewać, a żołnierze wroga nie przestają słać większości kul w najgroźniejsze stanowisko.

- Trzymanie krzyża nie powoduje, że otacza cię i wszystkich twoich sojuszników, na kilkadziesiąt sekund, nieprzenikniona tarcza.

- Przy drugiej próbie, widząc pierwszy raz w żyicu karabin na oczy, nie strzelamy lepiej, nawet od rekrutów.

- Nagrobki tak nie latają :P

- Polska miała trochę więcej cięższego sprzętu. Ba, miała nawet lotnictwo, w większej liczbie niż jeden samolot.

Kończąc - mym zdaniem, za nic nie opłaca się iść na ten film. Jeżeli nie ma żadnej rozsądnej alternatywy - biletu nie kupować, voucher opylić przed wejściem do kina lub na allegro i udawać, że ten film nie istnieje. Względnie poczekać na kolejną nierealistyczną adaptację powieści zmieszaną z SF. Lepsze to, niż ten gniot, któremu dałbym najwyżej 2+/10. Wart, by leżał na półkach przy kasach, obok Maxa Payne'a i innych badziewi po 5 zł.

Ja tam bardzo lubię Piłsudskiego, ale tutaj tylko myślałem "co oni mu zrobili?!". Już nawet serialowy był lepszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj na tym "filmie" i muszę przyznać, że dawno takiego gniota nie widziałem. Na początku czułem się prawie, jak bym oglądał program "Jaka to melodia". Urbańska śpiewa i tańczy.... Jak ja jej nie znoszę. Zresztą, w pozostałych scenach również wypadła beznadziejnie. Fabuła strasznie słaba, w dodatku ciężka do zrozumienia dla osób, które historią się nie interesują (takich jak ja). Film czasami stara się być śmieszny, ale nie za bardzo mu się to udaje. Nie wywołuje absolutnie żadnych emocji. Nie pokazuje okrucieństwa wojny. Poza tym miałem wrażenie, że ktoś po raz pierwszy w życiu mógł używać efektów specjalnych więc tak się podniecił, że napchał ich ile tylko się dało. Wygląda to momentami wręcz komicznie. Niestety byłem na wersji 3D, co jeszcze pogorszyło ten film w moich oczach. Nienawidzę tej technologi. A i pożądanych efektów wychodzących z ekranu nie było. Wystawił bym 3/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem jakiś czas temu na klasowej wycieczce i powiem krótko: szmira, szmira, szmira. Jedyna udana scena: ksiądz wybiegający z okopów z krzyżem w ręku. A co poza tym? Urbańska gra jednym grymasem, tańce i śpiewanie w jej wykonaniu są beznadziejne. Z karabinem w ręku prezentuje się... śmiesznie. Efekty 3D są niepotrzebne i mogłoby ich nie być, fabuła jest cienka. Całość jest równie ciekawa co książka od matematyki. 2/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja opinia nie różni się zbytnio od Waszych : na film szedłem z przymusu (jak i reszta szkoły), sam bym się nigdy na niego nie wybrał. Szeroki zakres min Urbańskiej na pewno mi tego 'arcydzieła' nie osłodził

komentarze moich znajomych również : ksiądz 'zarzucił' ulti i dlatego wygrali tą bitwę

. Olbrychski mi się podobał, bardzo lubię go za jego grę (zwłaszcza w Salt). A jeśli chodzi o samo zrealizowanie fabuły - ciężko było mi zrozumieć, co się dzieje. To Szyc jest z Polakami, to z Rosjanami, a nagle jedzie z Kozakami... Film kompletnie nie udany, dam 2/10 , bo popcorn był dobry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film widziałem już jakiś czas temu, "przetrawiłem" go, wiec i parę słów mogę o nim napisać. Idąc na seans (ze szkołą), miałem nadzieję, na niezły film z efektownymi scenami batalistycznymi i niezłymi efektami 3d. Niestety, film nie był nawet niezły, sceny walk też pozostawiały wiele do życzenia, a efekty 3d pojawiały się sporadycznie. Pierwszy duży minus tego filmu to Natasza Urbańska i Borys Szyc. To co wyprawiali na planie, woła o pomstę do nieba. Była to chyba najgorsza rola Szyca od dawien dawna, Natasza z kolei udowodniła, że talentu aktorskie nie ma za grosz. Nataszka albo tańczyła, co jeszcze dało się oglądać, ale jak już trzeba było powiedzieć jaką kwestie to... ach. O scenie z karabinem nawet nie będę się rozpisywał.

Drugi sporu zarzut wobec tego filmu to sceny batalistyczne. No naprawdę, chyba jeszcze w żadnym filmie nie były tak chaotyczne jak tu! Ktoś strzela, nie wiadomo kto i do kogo, nagle zmienia się ujecie, dzielny ksiądz prowadzi do boju zlęknionych żołnierzy, Natasza wybija sama połowę armii wroga i koniec. Po bitwie warszawskiej. Parę chaotycznych ujęć i po wszystkim. Prawdę powiedziawszy nawet nie wiedziałem, że to już była ta bitwa warszawska. Początkowo myślałem, że było to jakieś "poboczne" starcie.

Na koniec warto napisać o efektach 3d. Było ich mało, ale jak już pojawiały się na ekranie to były zrealizowane nawet nieźle. Szału nie ma, ale widziałem gorzej zrobione 3d, w filmach, o niewątpliwe większym budżecie.

Niestety film mnie rozczarował, choć uważam ,że potencjał miał spory i mógł z tego wyjść naprawdę dobry film. Ale niestety wyszło jak wyszło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jak większość osób tu odpowiadających na film poszedłem z przymusem(szkoła). Szczerze mówiąc od filmu nie wiele oczekiwałem(po recenzjach na FilmWeb), ale miałem nadzieję, że mnie zaskoczy i... zaskoczył, swoją szmiratowością. Fabułę można streścić tak:

- Urbańska śpiewa potem się żeni z Szycem, który po chwili jedzie na wojnę. Dostaje się do niewoli, ucieka po tym bitwa Warszawska i wygrana. Sceny batalistyczne straszliwie chaotyczne ktoś strzela, umiera, atak, znowu dziwna perspektywa z oczu bohatera i następny atak. Film był mocno reklamowany i nie mogę pozbyć się wrażenia, że na jego promocję wydano więcej pieniędzy niż na sam film. Niby pierwszy polski film w 3D, a 3D było mało, ale jak się pojawiły wyglądały całkiem niezłe.

Ogółem 2,5/6 - Nie polecam.

Powiem dodatkowo, że podczas wielu scen się śmiałem, gdy reszta milczała. :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jak zacni poprzednicy, na film udałem się do kina wraz z mą klasą i całym LO (choć i tak bym go obejrzał). Nadzieje były duże, a skończyło się jak zawsze. Gra aktorska - oczywiście prócz Urbańską, która jest poza wszelką krytyką - nie budzi moich zastrzeżeń. Szczególnie na duży szacunek zasługuje Adam Farency, za rolę tego krasnoarmisty - Brawa!

Poza tym fabuła jest jak dla mnie trochę zbyt typowa. Zakochani muszą się rozstać, bo idzie wojna, lecz na końcu wszystko kończy się dobrze i z happy endem. Ewidentnie widać tu, że film pisała ta sama osoba, co "Ogniem i Mieczem". Para zakochanych, rozdzielona wojną. Szyc, który dostał się w ręce nieprzyjaciela (Skrzetuski u Chmielnickiego), lecz szczęśliwie udało mu się zbiec. Finalna bitwa i spotkanie małżonków... Tym razem pan Hoffman coś się nie postarał.... Powiem tak. Jako komedia - może być, nawet niezłe. Jako film wojenny - bardzo przeciętny, mimo dużego potencjału. Period.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi się właściwie podobało. No, poza tą sceną z CKM'em, przy której można się było uśmiać ( a może właśnie o to chodziło?).

Nie wiem też, czemu czepiacie się sceny z księdzem idącym wraz z armią.

Chociaż w sumie zdaje mi się, że tak nisko oceniacie ten film, bo jest nasz, a nie Amerykańców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociaż w sumie zdaje mi się, że tak nisko oceniacie ten film, bo jest nasz, a nie Amerykańców.

A co to ma do rzeczy? Porównaj sobie "1920" do np. takich filmów jak "Ogniem i Mieczem", "Potop", "Krzyżacy", "Katyń", "Faraon", "Popiełuszko", "Generał Nil" czy chociażby "Stara Baśń"... Aha i nie ma takiego narodu jak "Amerykańcy", przynajmniej nigdy o nim nie słyszałem. Myślę, że miałeś na myśli Amerykanów ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że i tak wiadomo, o co mi chodziło.

Niektórzy czepiają się też wyżej wymienionych przez Ciebie filmów - bo są nasze, a jak nasze, to wiadomo, że badziewie. Stąd moja teoria. Urazić nikogo nie miałem zamiaru, jak o to się rozchodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...