Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Fate] Sesja błyskawiczna

Polecane posty

- To wszystko na co cię stać? Jesteście nic warci, skoro napadacie bezbronnych.

Teraz trzeba iść za ciosem i wykończyć tą zakałę. Miecz w lewej ręce zamieniam w ostrze biegnące wzdłuż ramienia. Dzięki temu będę mógł się lepiej bronić, a i jakiś kontratak może wyjść ciekawie. Jeśli tylko znajdę się dość blisko mojego przeciwnika, postaram się tym ostrzem rozpłatać mu szyję.

------------------

PP: 3

Jeśli uda mi się go pokonać, to proszę P_aul, nie zabijaj go, bo mam pomysł na finisher :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tchórze. Wyjątkowo łatwo było zasiać w nich niepewność, chęć złamania rozkazów i nieposłuszeństwa aby ratować własną skórę. W sumie tak lepiej dla nich i dla nas. Teraz Belarianowi został pojedynek z dowódcą, a Rakshas udał się w poszukiwaniu tego drugiego. Hmm, nie jestem pewien, czy pomóc Belarianowi. To pojedynek, a on wydaje się być dość zasadniczy w takich sprawach. Poza tym dobrze mu idzie. Do Rira nie wrócę, za daleko. Hmm, w takim razie zajmę się tym trupem. Odchodzę nieco na bok, klękam i kładę rękę na głowie zabitego przez Rakshasa jaszczura. Używam mocy Zwoju, aby wydobyć z niego część wspomnień i informacji. Mózg to nośnik informacji, a on zmarł minutę temu, coś powinno dać się odczytać. Pewnie nie będzie wiedział wiele, ale powinienem się chociaż zorientować kim są i o co im dokładnie chodzi. Na wszelki wypadek ciągle zerkam na Belariana, może trzeba będzie mu pomóc jeśli dobra passa się skończy.

----------------------

Magia gwiazd.

PP: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rir - Jaszczury nie czekały aż skończysz czarować. Zaatakowały korzystając z tego, że musisz koncentrować się jednocześnie na nich i na zaklęciu, ale udało ci się uniknąć nie przerywając inkantacji (*1). Gdy dokończyłeś zaklęcie jeden ze stworów zasyczał z bólu, przewrócił się i zaczął zwijać na ziemi. Chwilę później ze wszystkich otworów jego ciała wyciekła bulgocząca krew. Gad znieruchomiał (*2). Drugi rzucił się na ciebie z furią, ale zamiast zaatakować swoją maczugą otworzył paszczę z której nagle wystrzeliło niezwykle szybkie żądło, trafiając cię w szyję (*3). Czujesz silne pieczenie w miejscu rany, do tego zaczynasz mieć zawroty głowy (*4). To spowodowało, że twój atak był nieco zbyt wolny i jaszczur bez problemu go uniknął (*5).

Rakshas - ruszyłeś w kierunku, w którym zbiegli pozostali jeźdźcy planując ich dopaść. Widzisz jednak tylko oddalające się sylwetki.

Belarian - zaatakowałeś znowu, ale przeciwnik odzyskał rytm i odbił wszystkie twoje ciosy (*6). Przez chwilę zwarliście się w śmiertelnym tańcu. Ostrza co chwilę uderzają o siebie z dziwnym dźwiękiem wydawanym przez świetlistą broń. Raz poczułeś jego ostrze na skórze, gdy nieco spóźniłeś się z unikiem (*7). Gdy się broni, jego miecze wirują tak szybko, że niemal ich nie widać nie dając ci nawet szans na kolejny cios (*8 ). W końcu uśmiechnął się wrednie i po raz kolejny wykonał serię ruchów tak szybkich, że kompletnie nie byłeś w stanie ich odczytać. Poczułeś na klatce piersiowej potężne kopnięcie i po chwili leżałeś na ziemi(*9). Szybko podbiegł do swojego konia i wskakując na siodło krzyknął:

- Dzięki za sparing przybyszu. Tak jak podejrzewałem to była ciekawa walka.

Po tym zmusił konia do galopu i zniknął z wioski.

Saell - szybko wypowiedziałeś zaklęcie. Zobaczyłeś strzępki wspomnień prostego umysłu. Czujesz, że te istoty żyją aby walczyć, dostrzegasz pojedyncze sceny z wielu lat treningu, czy może raczej tresury. Czujesz, że boją się swych Panów i dlatego tak łatwo było ci złamać ich wolę. Czujesz, że niektóre z nich są mądrzejsze i groźniejsze w walce. Widzisz wreszcie wspomnienia całkiem nowe z ostatnich kilku miesięcy. Obóz warowny zbudowany przez Panów, podporządkowywanie wiosek nowej władzy, oblicze groźnego dowódcy lokalnych sił i jego młodego ucznia, tego samego, z którym pojedynkuje się Belarian. Ale widzisz też, że ponad nimi stoi ktoś potężniejszy, którego jednak ta prosta istota nie znała i rozumiała jedynie, że należy się go obawiać. Wreszcie udaje ci się wyczytać kilka znaków orientacyjnych, które mogą poprowadzić was do obozu... (*10)

----

1 - uznałem, że w tej sytuacji jednak należy im się aspekt. I tak wynik wyszedł 0 ;)

2 - +4 w rzucie okultyzmu, dość by przebić się od razu do konsekwencji.

3 - -1 na obronę, czyli trafienie w pierwszą kratkę oraz...

4 - +1 w rzucie na wytrwałość to za mało by przeciwstawić się truciźnie.

5 - 0 na atak.

6 - -1 w teście ataku.

7 - -1 w obronie, dostajesz w pierwszą kratkę.

8 - -1 na atak.

9 - -4 w teście obrony, dodam, że koleś ponownie użył aspektu, ale jego celem nie było zranienie cię...

10 - +5 w teście magii pozwoliło sporo wyczytać ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo zawrotów głowy widzę, co się stało jaszczurowi, na którym przed chwilą użyłem zaklęcia. Jego krew wypłynęła z niego jak wrzątek z czajnika. Już po nim. Mam tylko nadzieję, że dzieci mnie posłuchały i tego nie zobaczyły. Został jeszcze tylko jeden, ale ugodził mnie zatrutym żądłem. Czując narastające zawroty głowy, sięgam lewą, wolną ręką ku żądłu i szybko je wyrywam, po czym przystawiam dłoń do rany i proszę Kanatarię o uleczenie.* W prawej ręce ciągle trzymam sztylet, gotów do odparcia ewentualnego ataku. Jeżeli trucizna zostanie zneutralizowana, ruszam z powrotem do walki. Jeśli nie, rzucam się na ostatniego przeciwnika z tym większym zapałem, zdeterminowany zabić go, zanim trucizna jeszcze bardziej mnie osłabi.

-------------------------------------------

PP: 4

*Magia kapłańska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- NIE! WRACAJ PRZEKLĘTY TCHÓRZU!

Darłem się wniebogłosy, nie mogłem znieść tej porażki, takiego upokorzenia. Jak mógł? Jak mógł mnie tak potraktować i bezczelnie uciec! Nie daruję mu tego. Zabiję go przy pierwszej okazji, nabiję jego głowę na świetlisty oszczep i cisnę nim do jakiegoś zatęchłego stawu. Jak ja mogłem pozwolić, aby takie ścierwo mnie pokonało i uciekło? Byłem tak wściekły, że stworzyłem młot i zacząłem nim uderzać jak szalony o ziemię, dopóki się nie zmęczyłem. Gdy już emocje opadły, podszedłem do mieszkańców wioski.

- Przysięgam wam, gdy tylko spotkam tego padalca, który was terroryzował, zabiję go z zimną krwią. - mówiąc to wziąłem swój katar i naciąłem nim skórę wszerz klatki piersiowej - A teraz powiedzcie, kim byli ci Kawarowie i czego tu szukali. Nie pogardzę też informacją, skąd przybyli, aby szybciej zatopić światło w ich trzewiach.

--------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niech to szlag... - przekląłem pod nosem obserwując oddalających się jeźdźców. Nici z informacji... nici z rozwiązanego problemu.

Nie mając nic więcej do roboty i zachowując resztkę czujności - wszak jacyś maruderzy wroga mogli by zostać w wiosce - ruszyłem do miejsca gdzie ostatni raz widziałem Baleriana i Saella szykując się do przekazania im wieści, że mój wspaniały plan nie wypalił. Wiem jednak mniej więcej co trzeba zrobić dalej - wypytać się mieszkańców wioski o tych Kawarów i przygotować się na ich ponowne przybycie... o ile takie będzie, bo może zechcą zemścić się za naszą interwencję.

Coś czułem, że nasza podróż po pierwszy kryształ skomplikowała się jeszcze bardziej. Jakbyśmy nie mieli dość problemów...

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, to wszystko się przyda. A teraz...

- NIE! WRACAJ PRZEKLĘTY TCHÓRZU!

Belarian najwyraźniej też już skończył, a właściwie brutalnie mu przerwano. Podchodzę do niego i Rakshasa, który wrócił do nas i oznajmił, że reszta już odjechała i nie ma jak ich dogonić. Obserwują nas mieszkańcy, najwyraźniej ciągle wstrząśnięci po tym co się wydarzyło. Belarian już do nich przemówił, ja mam inne zmartwienie.

- Czekajcie, trzeba sprowadzić Rira z dziećmi. Kto wie, czy coś im się nie stało.

Unoszę w górę rękę i wystrzeliwuję w niebo kilka rac ostrego światła, powinni zauważyć i tu przybyć. Prosta sztuczka, ale się przydaje. Następnie spoglądam na wieśniaków i staram się ich jakoś ocenić. Swoją drogą... wszyscy chyba nas rozumieją. Ten sam język. Widać nie wszyscy uciekli w Górę lub Dół, część została. Nasze mowy muszą wywodzić się z jednego pnia.

-----------

Rzut chyba nie jest konieczny, ale jakby co to chodzi o magię gwiazd.

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rir - Poczułeś dziwny chłód kojący pieczenie rany. Zaklęcie zadziałało i natychmiast rozjaśniło ci się w głowie (*1). Jaszczur zamachnął się maczugą. Odsunąłeś się z linii ciosu (*2) i próbowałeś dźgnąć go sztyletem, ale nie trafiłeś (*3). Zobaczyłeś gdzieś nad drzewami kilka świateł. Czyżby pozostali sobie już poradzili? Musisz jednak skupić się wyłącznie na przeciwniku, który tym razem spróbował szybkiego ciosu pazurami, znów jednak nie zadając ci rany (*4).

Reszta - wieśniacy nic nie odpowiedzieli na przemowę Belariana. Patrzą na niego przerażonym wzrokiem nie podnosząc się z ziemi. W końcu jeden z mężczyzn w średnim wieku najwyraźniej się przemógł.

- Sz... Szanowny Przybyszu, z... z chęcią o... od... odpowiem na wszystkie t... twoje pytania. Je... jestem Starszym tej wioski i mo... moim obowiązkiem jest was ugościć i... i...

- Ucichnij Toranie - stwierdził nagle inny mężczyzna, wyraźnie młodszy i mocno zbudowany. - Na moje oko to anioł czy nie, ma na pieńku z Kawarami. Znaczy swój chłop. Zresztą wszyscyście widzieli jak dranie zwiewali. Aż się kurzyło. Naczy, że wkurzyli Niebiosa, a i Podziemia chyba też bo widziałem tu jakiegoś demo... - przerwał dostrzegając Rakshasa, który dotąd odruchowo nie zwracał na siebie uwagi, a teraz zbliżył się do mieszkańców. - Bez urazy szanownej istoty mroku - dodał skłaniając się lekko. - Na moje oko to macie do wyboru albo wieczerzać z tym jąkającym się ze strachu starcem albo zajść do mojej chałupy na dobre piwo. Jadło też się znajdzie - tu wymownie spojrzał na pozostałych zgromadzonych, którzy nagle zaczęli wstawać i ruszać w kierunku domów - A lepiej na bogato, boć nas Przybysze wszystkich poratowali! - krzyknął jeszcze za nagle bardzo zajętymi mieszkańcami, z których każdy najwyraźniej jest bardzo szczęśliwy, że nie na niego spadł obowiązek zajęcia się istotami wyższymi.

------

1 - +4 w teście magii

2 - obrona +1

3 - atak -2

4 - obrona +2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na ostatniego przeciwnika z irytacją. Nie mam czasu się z nim użerać. Te race pewnie były robotą Saella albo Belariana, co oznacza, że powinienem pójść do wioski. Muszę załatwić tego jaszczura szybko, a czar, którym zabiłem poprzedniego nie zadziała, bo ten jeszcze nie jest ranny.

Wzywam Kanatarię raz jeszcze i przesuwam palcami po moim sztylecie. Próbuję przywołać odrobinę jadu używanego przez jedno z bardziej krwiożerczych dzieci Wszechmatki i pokryć nim ostrze. Trucizna powinna sparaliżować stwora na paręnaście minut.* To dość długo, bym mógł uciec z dziećmi do wioski. Jeśli została mu chociaż odrobina instynktu samozachowawczego, nie będzie za mną podążał.

-------------------------------

PP: 4

*I znowu magia kapłańska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękujemy za propozycję, na pewno skorzystamy. Przyda nam się jakaś kwatera, od jakiegoś czasu śpimy po lasach. Jestem Saell, ten rycerz to Belarian, a tamten w kapturze ma na imię Rakshas. Był z nami jeszcze jeszcze jeden, Rir, zaraz powinien dołączyć. Po drodze spotkaliśmy parę uciekających dzieci, zaopiekował się nimi. A ciebie jak zwą?

Ludzie zdają się być dość, hmm, uprzejmi, ale ciągle uważają nas za istoty z innych światów, więc nic dziwnego. Jak już nas przyjmie do siebie, to trzeba się będzie wypytać o szczegóły. Kim są Kawarowie, co tutejsi wiedzą o historii świata i Upadku, jak wiele historii o Górze i Dole to tylko mity, a ile ma jakieś pokrycie z prawdą. Jeśli sam niewiele wie, to zawsze można poszukać jakiegoś miejscowego starszego, szamana czy bajarza. No i musimy się zastanowić, co dalej. Potrafiłbym chyba znaleźć drogę do obozu, z którego przybyły jaszczury, ale może lepiej najpierw zająć się kryształem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Cóż za niewdzięczność. My tu nadstawiamy za nich karki, a oni odwracają się bez słowa. Eh...

Byłem ciągle wkurzony przez ten pojedynek, ale jedno słowo poprawiło mi humor.

-...piwo...

Piwo... Jak dawno nie miałem tego cudnego płynu w ustach, nawet przed wyruszeniem na wyprawę nie miałem bardzo okazji napić się, a teraz się trafiło. No! Takie nagrody pocieszenia to ja rozumiem.

- Nie wiem, jak się nazywasz panie, ale dzisiaj mieszkam u ciebie - powiedziałem z niekrytym entuzjazmem - Jadło zawsze się znajdzie, choćby i w lesie, a piwa od dłuższego czasu nie piłem. Tylko obiecaj mi jedno - nie nazywaj mnie aniołem, bo nim nie jestem, ale dziękuję. Pójdziemy do ciebie, gdy tylko nasz przyjaciel wróci. A tak właściwie, to nazywam się Belarian. Miło mi cię poznać.

Po prostu nie wierzę - pierwszy raz od dłuższego czasu nie dość, że zjem coś normalnego, to jeszcze się pewnie wyśpię i nie będę musiał mieć jednego oka otwartego. Dzisiaj nie obchodzą mnie kryształy, upadki, ani żadne chore przepowiednie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demony... Anioły... Kawarowie... na pewno trzeba będzie wypytać się tych przerażonych mieszkańców o historię i ich wersje zdarzeń tego co zaszło przed jak i w czasie Upadku. Nie byłem specjalnie zirytowany na mieszkańców, którym uratowaliśmy życia prawdopodobnie pakując się w jeszcze większe kłopoty, a którzy teraz wyglądają na takich, którzy jak najszybciej chcieli by stąd wyparować... nie co dzień w końcu pojawiają się im znikąd istoty z nieba i podziemi. Zastanawia mnie ciągły brak Rira. Normalnie kapłan mając jeszcze pod opiekę dwójkę dzieciaków nie ociągał by się specjalnie choć kto go tam wie... machnąłem ręką odganiając dziwne myśli.

Siedzę na razie cicho, podążam za resztą i obserwuję.

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rir - Walka robi się coraz bardziej męcząca, więc postanowiłeś skończyć ją jak najszybciej. Niestety jaszczur atakuje coraz bardziej desperacko nie dając ci czasu na poprawne przygotowanie zaklęcia (*1). Jego ataki wciąż jednak nie znajdują drogi do celu (*2). Przez chwilę wymieniacie ciosy, siłujecie się, szukacie jakiejkolwiek przewagi. Wykorzystałeś wszystkie brudne sztuczki jakie znasz i raz zadałeś cios, ale też maczuga raz zahaczyła ciebie (*3). W końcu uśmiechnęło się do ciebie szczęście, przeciwnik potknął się dając ci otwarcie, którego szukałeś (*4). Twój nóż zagłębił się w jego ciele (*5).

Reszta - Czekacie na Rira, którego coś długo nie ma.

- Derek, szanowni Przybysze. Wołają na mnie Derek - odparł mężczyzna, po czym zwrócił się do Belariana - Nie gadajcie głupot, jesteście anioł i się nie wyprzecie. Tniesz światłem, światło cię chroni, na sam widok twoich towarzyszy Grikki uciekają aż do Legendarnych Ziem, no i na moje oko wyglądacie jak anioł. Twarz ciemna, jak u marynarza, albo i bardziej, smukły, wysoki, anioł jak się patrzy...

-----

1 - wynik +1 to za mało w tej sytuacji...

2 - równe 0 w obronie.

3 - kolejne rundy: -1 w ataku, -2 w obronie, 0 w ataku, +2 w obronie, +2 w ataku, i wreszcie...

4 - +6 w obronie, czyli aspekt tymczasowy ;)

5 - ... +1 z aspektem. Na szczęście nie miał już kratek. Czasem nie lubię kostek ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie. To trwało już zbyt długo.

Stwór wreszcie padł martwy. Zajęło mi to dłużej, niż chciałem. Moi towarzysze pewnie się niecierpliwią, dzieci pewnie też są porządnie wystraszone całą walką. Czas iść do wioski i sprawdzić, co się tam dzieje. Mam tylko nadzieję, że race były wiadomością o bezpieczeństwie, a nie wezwaniem o pomoc. Cóż, jest tylko jeden sposób, by się przekonać. Szukam chłopca i dziewczynki.

- Już dobrze, dzieci. Możemy iść do waszej wioski. Znając moich przyjaciół, Kawarów pewnie już nie ma.

--------------------------------------

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Legendarne Ziemie? To określenie miejsca skąd przybyli Kawarowie? Czy może też miejsce kryształu?

- Wydaje mi się, że będzie dobrze jak opowiesz nam o wielu, wielu rzeczach jakie znacie na Powierzchni. - mruknąłem beznamiętnie. - Jeszcze niedawno sądziłem, że na Powierzchni nie ma żadnego życia poza potworami podobnymi do tych z Lasu Mgieł.

Gdzie jest ten Rir? Nie ukrywam, że chętnie usłyszę co nie co, ale po odpoczynku i strawie...

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anioł, anioł... Co oni się tak uparli na tego anioła? Zresztą nieważne. Gdzie jest Rir? Ten człowiek celowo chce mnie przyprawić o zawał serca? Najpierw ta historia z Przedwieczną, a teraz to? Nie może odprowadzić dzieci? Coś musiało się stać.

- Tego anioła to jeszcze sobie wyjaśnimy Dereku, ale na razie martwię się o naszego przyjaciela. Pójdę go poszukać, zaraz wracam.

Skierowałem się w stronę, z której przybyliśmy.

---------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dereku, Rakshas ma rację, będziesz nam musiał opowiedzieć o kilku rzeczach. Na Górze i w Dole niewiele wiadomo o Powierzchni. Do tej pory spotkaliśmy tylko potwory i istoty, które na pewno ludźmi nie były. Ale to przy posiłku, chodźmy już. Belarian znajdzie Rira i wróci do nas. Jeśli macie jakichś rannych, to powinien on wam pomóc, zna się na tym.

Oby wrócili szybko, to się robi odrobinę niepokojące. Nie wiem, czy zostawienie ich samych było dobrym pomysłem, a poczucie winy to ostatnie, czego mi teraz trzeba. I nie wiem dlaczego Belarian się dziwi nazywaniem nas aniołami. Dla ludźi stąd naprawdę musi to tak wyglądać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rir - znalazłeś dzieci ukryte w krzakach w pobliżu.

- Łał, zabiłeś dwa Grikki! Naraz! Musisz być wielkim wojownikiem w Podziemiu! - ekscytował się chłopiec. Dziewczynka zaczęła płakać, że chce do mamy. Ruszyliście w kierunku wioski i kilka minut później spotkaliście Belariana. Po krótkiej rozmowie i wymianie ostatnich wydarzeń ruszyliście w dalszą drogę.

Szybko dotarliście do wioski, gdzie dzieci odebrała młoda jeszcze kobieta dziękując wam za chronienie ich. Derek wyjaśnił, że Kawarzy dopuszczali się różnych okrucieństw za najdrobniejsze nieposłuszeństwa, więc dzieci zostały nauczone ukrywać się z dala od wioski na taką okazję jak dzisiaj. Ich rodzice wyruszyli do pobliskich zagajników i innych kryjówek by sprowadzić je do domu i większość wróciła już bezpiecznie.

Niedługo po tym zasiedliście do stołu w niewielkiej chacie Dereka. Okazało się że jest on drwalem i jednym z niewielu dość odważnych, by zapuszczać się do Lasu Mgieł. Choć zapuszczać to dużo powiedziane, zwykle trzymał się samego skraju, nigdy nie chodził sam, ale w towarzystwie grupy mężczyzn z okolicznych wiosek. Potem przez jakiś czas nie mógł odżałować, że nie zdecydował się wam pomóc w walce, ale wszystko skończyło się, nim właściwie zaczęło. Następnie wyjaśnił, że kilka razy już próbowano buntów przeciwko Kawarom, ale zawsze kończyło się to bardzo źle.

- Prosty człowiek, co całe życie robi toporem, to nie to samo co Przybysz. Jak próbowaliśmy tośmy dostawali takiego łupnia, że szkoda gadać. Co gorsza dranie potem mścili się na przypadkowych osobach. A to wioskę z dymem puścili, a to całe jedzenie pokradli, raz wszystkie młode dziewuchy porwali z jednej wioski, rozumiecie, Szanowni. Nie trud zgadnąć po co. Chociaż... Macie wy tam kobiety w Niebie i w Podziemiu? Bo to różni różnie gadają...

Udało wam się też wyciągnąć kilka informacji o tym co wiedzą o Górze i Dole oraz Upadku i jest tego niewiele. Wszystko brzmiało jak legendy i mity o potężnych imperiach toczących wojnę, o demonie który spalił pół świata, o upadających królach. Nic sensownego i niewiele co pokrywałoby się z waszą szczątkową wiedzą o tamtych wydarzeniach. Co do "Niebios" i "Podziemia" to Derek nieco plątał się w zeznaniach. Jedna legenda mówiła o tym, że najczystsi i najlepsi ludzie trafili do nieba i stali się aniołami, podczas gdy najbardziej plugawi na dół by zostać demonami (tu Belarian nie mógł się powstrzymać przed lekkim parsknięciem), inna, że te dwie rasy istniały od zawsze i to odwieczna wojna między nimi doprowadziła wreszcie do Upadku, jeszcze inna, że narodzili się oni aby powstrzymać ludzkość przed ostatecznym wyniszczeniem. Sam Derek uznał, że wierzy najbardziej w tą ostatnią opcję, bo jakoś zawsze jak słyszał historie o demonach to były one równie szlachetne jak te, które spotkał dzisiaj, nawet jeśli czasem okrutne. Co do samego życia i wyglądu góry i Dołu to już był to stek bzdur nie mających najmniejszego odniesienia w rzeczywistości.

Wreszcie wróciliście do kluczowego tematu rozmowy. Kawarzy przybyli na te ziemie nie dawno, ogłosili je swoimi obiecali okrutnie karać każdego, kto im się przeciwstawi. Jak dotąd słowa dotrzymują. Nikt nie wie czego chcą. Dowiedzieliście się, że te wioski to najbardziej wysunięte na wschód siedliska ludzi, mieszkają tu głównie twardzi ludzie nie obawiający się życia poza granicami cywilizacji. Niestety wszelkie próby oporu kończyły się tragicznie, Kawarzy przybyli dużą siłą, a Grikki to raptem jeden rodzaj dziwnych i przerażających istot, jakie im służą, jeden z podlejszych zresztą. Kawarom raczej nie zależy na skolonizowaniu tych ziem, bo nie zrobili jak dotąd żadnego ruchu by założyć własne osady, czy choćby sprowadzić kolonistów. Trzymają jedynie dużą siłę wojskową podzieloną na kilka obozów. Niektórzy mówią, że chodzi o "politykę" i że taka pozycja umożliwia im zastraszanie innych mocarstw (tu Derek wymienił kilka nic wam nie mówiących nazw), ale sam drwal uważa, że chodzi o coś innego, bo parokrotnie widział już oddziały wdzierające się do Lasu Mgieł.

Dyskusję przerwało wam zamieszanie w wiosce. Okazało się, że jeden z rodziców długo nie wracał, wysłano za nim kilka osób (nikt nie chciał najwyraźniej przeszkadzać wam) i wkrótce znaleziono ciało jego i jego syna. Rany wskazują na Grikka, być może jednego z uciekających po zaklęciu Saella. Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń mówi, że chłopiec nie miał tyle szczęścia co dwójka, która spotkała was i którą obronił Rir, a jego ojciec zobaczywszy co się stało rzucił się na jaszczura nieuzbrojony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przysłuchiwałem się w ciszy i zamyśleniu wszystkim informacjom z jakimi podzielił się Derek. Było tego całkiem sporo, ale przekonałem się, że mieszkańcy tej wioski nie będą wiarygodnym źródłem szczególnie, że nie mają żadnych pism a te historie pewnie były przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie tracąc kolejne ziarna prawdy... Wśród jednak tej masy kłamstw albo bzdur udało się chyba wyłapać coś wartościowego - na pewno Kawarzy stworzyli cywilizację na pewnym poziomie i dysponuję poważną siłą a nas jest czterech co - jeśli znacznie nie wzmocnimy swoich umiejętności - stawia nas w złej sytuacji. Westchnąłem. Nie mam zamiaru się poddać! Nie po tym co obiecałem i na co się porwałem... choćbym samo niebo miało się zwalić na me barki albo przyszło by do wyzwania bogów bądź innych dziwnych istot... Jeszcze wiele nas czeka poza tymi całymi Kawarami... możliwe nawet, że potężniejsze i ja mam załamać się już w tym miejscu? Niedoczekanie. Nie dopóki moja krucjata nie zostanie spełniona.

- Czy sądzicie, że Grikki mogą się jeszcze kręcić w okolicy? - rzuciłem do wszystkich zgromadzonych. - Jeśli tak to nie wydaje mi się aby zaszkodził mnie i moim towarzyszom spacer po okolicach w celu upewnienia się, że więcej tych gadów nie ma. Oczywiście aby zapobiec dalszym ofiarom.

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzę się z kamienną twarzą na ciała. Czy to moja wina? Rozsądnie było pozwolić im rozbiec się po okolicy, zamiast wykończysz wszystkie po kolei? Nie wiem i teraz to już nie ma większego znaczenia, stało się. Ech, ale i tak czuję się trochę winny. Na szczęście mam czym zagłuszać sumienie, bo Derek wyjawił trochę informacji. Wygląda na to, że na Powierzchni istnieją całe królestwa, które chyba prowadzą ze sobą wojny. Kawarom raczej nie zależy na tym skrawku ziemi jako takim i jego mieszkańcach, a czymś innym. Tylko czym? Niestety, za mało informacji. Z drugiej strony... ciągle mam wyciągnięte z umysłu tamtej jaszczurki wytyczne odnośnie drogi do obozu. Można też odnaleźć tego, który to zrobił i nie tylko go ukarać, ale wyciągnąć jeszcze kilka korzyści.

- Ruszajmy za nim. Musi za to zapłacić, no i kręcący się po okolicy niedobitkowie mogą stanowić zagrożenie. Poza tym musimy się dowiedzieć czegoś jeszcze o Kawarach. Kto wie, może, ale tylko może, wiąże się to jakoś z tym, po co tu przybyliśmy.

------------------

PP: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci zostały zwrócone rodzicom, a nas czekało dość miłe przyjęcie. Dowiedzieliśmy się kilku rzeczy. Wygląda na to, że na Powierzchni istnieją całe królestwa, a Kawarowie są najwyraźniej jednym z nich. Nie wiadomo jednak czego chcą. Zaciekawiły mnie informacje o Grikkach. Nie są one jedynymi stworzeniami służącymi Kawarom. Będę musiał jakiegoś zbadać, by upewnić się, czy są stworzone magiczne czy może naturalne, ale schwytane i wytresowane.

Tymczasem okazało się, że wokół wioski wciąż kręcą się niedobitki jaszczurów, których ofiarą padł jakiś mężczyzna i jego syn.

- Tak, przydałoby się schwytać jednego z tych stworów. Może Saell wyciągnie swoją magią coś przydatnego z ich głów. Poza tym ciekawi mnie ich anatomia. Jeden z nich strzelił we mnie jakimś żądłem. Wiedza o ich słabych punktach również może nam się przydać.

----------------------------------------

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu ciekawych rzeczy dowiedzieliśmy się od Dereka. Ale zaraz. Imperia? To są tylko obrzeża? Coś mi się zdaje, że nasi władcy zataili więcej niż moglibyśmy się spodziewać. Coś mi się tu nie zgadza. Kiedy był w końcu ten Upadek i na jaką skalę? Przecież brał w tym udział ten cholerny Imperator. Ile on ma lat? Jeśli Upadek był tak wielki, jak podają, to do zbudowania imperium potrzeba wielu lat, a nie mówiąc już o kilku. Ale Imperator byłby aż tak stary? A gdyby Upadek wydarzył się stosunkowo niedawno, to biorąc pod uwagę powstałe państwa, nie był on tak katastrofalny w skutkach, jak nam wmawiają. Wydaje mi się, że nie tylko Rakshas będzie miał ochotę na dłuższą pogawędkę z władcą Dolnych. To jednak musimy odłożyć na później i zająć się sprawami aktualnymi.

- Dobrze, poszukajmy tego ścierwa, ale odpowiedzcie mi na jedno pytanie - ile lat ma Imperator? Mam dziwne wrażenie, że facet jest trochę starszy niż powinien.

Gdy tylko skończymy polowanie na Grikki, skupię się na Rytuale Porozumienia. Jeśli wszystko poszło zgodnie z planem, powinienem otrzymać wiadomość zwrotną od Mędrców.

- Jeszcze jedno, chcecie jednego Grikka mieć żywego? - uśmiechnąłem się, a w mojej ręce zabłysnęła cienka siatka.

-----------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli chodzi o Grikki i ich badanie, to w wiosce jest jedno ciało, tego którego załatwił Rakshas. W lesie powinny też leżeć zwłoki tych, którzy cię zaatakowali Rir. Z umysłu tego z wioski wyciągnąłem już trochę informacji, nic naprawdę szczególnego, ale chyba potrafiłbym wskazać drogę do ich obozu. Z drugiej strony ciało wioskowego mogło już zostać spalone, a leśnych nadgryzione przez coś. No i jednak trzeba się wybrać w teren, nie mogą sobie tak tu biegać. A co do imperatora... nie wiem szczerze mówiąc. W każdym razie teraz sobie nie przypominam.

Ciekawe pytanie. Ile tak naprawdę on ma lat? Może Rir i Rakshas będą wiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na Baleriana zastanawiając się nad odpowiedzą.

Rzeczywiście, Górny trafił w sedno jeżeli chodzi o trafność pytania, ale wobec tych wątpliwości nie mam dla nich odpowiedniej odpowiedzi...

- Pamiętacie jeszcze co powiedziała ta Przedwieczna o... - zerknąłem kątem oka na Dereka. - No, wiecie o czym. Stwierdziła, że jeden z nich ma władca tych, którzy żyją pod ziemią. Czy ktoś zna innego władcę Dolnych poza Imperatorem? - rzuciłem pytaniem retorycznym i kontynuowałem. - Jedyne czego jestem pewien to za mojego życia nie było żadnej zmiany na tronie i nikt o tym nie mówił a wśród Dolnych panuje przekonanie, że Imperator jest nieśmiertelnym symbolem a jednocześnie człowiekiem... choć są też teorie, że kolejne osoby, po cichu, są wybierane na to stanowisko, ale nie wiadomo czy to prawda. Cholera, w obecnej sytuacji niczego nie można być pewnym. Co jeśli jednak Imperator posiada to czego my szukamy i jednocześnie czerpie z tego nieśmiertelność? Oczywiście nie rozstrzyga to kwestii czasu w stosunku do tych całych imperiów na Powierzchni. Jeżeli nie macie więcej pytań to możemy ruszać po tą chędożoną jaszczurkę.

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Derek niewiele wie o "wielkim świecie", ale z tego co słyszał od kupców i podróżników ludzkość powierzchni boryka się z poważnymi kłopotami. Więcej jest takich miejsc jak to - wiosek i małych miasteczek rządzących się własnymi prawami i nie należących do żadnego kraju niż prawdziwych państw. Jedyną pełnoprawną cywilizacją, jak głoszą historie opowiadane po karczmach, są właśnie Kawarzy. Po Upadku pojawiło się też kilka królestw, ale nikt nie trzyma władzy nad dużymi terytoriami. Większość tych słabych monarchii sprzymierzyła się ponoć przeciwko wspólnemu zagrożeniu. To w sumie wszystko, co o sytuacji politycznej wiedzą mieszkańcy wioski, a i ta wiedza jest nieco przestarzała, bo od najazdu jesteście pierwszymi obcymi, jacy zawitali w tych stronach.

Następne kilka godzin spędziliście na patrolowaniu okolicy i znaleźliście ślady Grikków, ale z nimi samymi się nie spotkaliście. Wpojona im ślepa lojalność najpewniej w końcu zwyciężyła z zaklęciem i wróciły do swego obozowiska. Ślady wskazują też, że jaszczurów było więcej niż te kilka, z którymi spotkaliście się w wiosce i ich zadaniem mogło być wyłapywanie ewentualnych uciekinierów.

Wreszcie macie nieco czasu dla siebie. Słońce chyli się ku zachodowi, mieszkańcy udostępnili wam częściowo zniszczoną stodołę. Na deszcz się nie zanosi, dzień był ciepły, a słoma jest wygodna, więc w sumie to i tak szczyt wygody. Jasne jest, że musicie teraz zastanowić się nad kolejnym krokiem. Według Saella Kryształ jest blisko, tak blisko, że jego lokacji nie da się już dokładniej wskazać. Jeśli zdecydujecie się kontynuować poszukiwania, będziecie musieli po prostu zacząć przeczesywać okolicę. Z drugiej strony najwyraźniej powierzchnia jest miejscem dużo bardziej skomplikowanym niż mogło wam się wydawać. Zaczęliście się zastanawiać, czemu nikt nie wie o żyjących tu ludziach. Jedna odpowiedź jest oczywista. Dolni nigdy nie kopali tak daleko, Górni obawiali się latać nawet w okolice Lasu Mgieł. Sam las, jak i bliższe Cytadeli tereny to jałowa ziemia pełna przerażających bestii. Pojedyncze ekspedycje, które miały zbadać co jest dalej nigdy nie wróciły.

Belarian - wszystkie dotychczasowe próby skontaktowania się z mistrzami spełzły na niczym i ten rytuał też nie przyniósł rezultatu. Nie wiesz nawet czy słyszą cię, ale nie odpowiadają, czy może magia w ogóle do nich nie dociera. Wygląda jednak na to, że będziesz musiał poradzić sobie bez ich światłego przewodnictwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...