Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Fate] Sesja błyskawiczna

Polecane posty

- Nie przesadzaj Rir... - westchnąłem głośno znajdując sobie jakieś ustronne miejsce do odpoczynku. - Mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie... zresztą, nadal mamy. Mogę nawet opowiedzieć o wszystkim czego się dowiedzieliśmy gdy już trochę odpocznę, ale wiedz jedno... to zmienia nasze plany. Poważnie.

Powiedziałem dobitnie uwalając się pod ścianą uważając, żeby przez przypadek nie aktywować jeszcze jakiegoś ustrojstwa.

---

fate points: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zluzuj Rir, nie było tak źle i nikt się na ciebie nie wścieka o to - uśmiechnąłem się do niego i klepnąłem dłonią w klatkę piersiową - Nie było tak ciężko z tą zbroją, jak mogłoby się zdawać. Myślałem, że ktoś kto potrafi władać światłem na takim poziomie stworzy coś bardziej wymagającego. Swoją drogą, gdy już wrócimy, będę musiał zapytać Mędrców o ten rodzaj magii. Jakoś nigdy nie byli zbyt słowni, gdy pytano się ich o bardziej skomplikowane konstrukty. Musi to być wyjątkowo tajne, skoro nie wyszperałem tego w księgach zakazanych podczas nocnych wycieczek. A co do naszej zmiany planów, to... dalej działamy zgodnie z planem i robimy swoje. Rakshas, nie bądź taki pewny siebie, nie było cię przy Upadku i nie wiesz co się stało. Uważasz słowa tajemniczej kobiety, która żyje w cholernie niebezpiecznym lesie, za niepowtarzalny dowód? Gratuluję ci. Może lepiej poznamy inne wersje tej opowieści?

Zobaczmy co my tu mamy - symbole, jakiś piec, panel. Muszę się temu uważniej przyjrzeć. Skoro pilnował tego strażnik wykonany z czystego światła, to może jest to jakoś bardziej powiązanego z moją magią. Może widziałem już coś podobnego w Akademii Światła. Jeśli tak, to pewnie użycie światła będzie nieuniknione.

---------------

PP: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na pewno bardziej niż słowa, którymi mnie karmiono od narodzin... - odparłem Górnemu. - I dlatego właśnie, że ta kobieta żyła sama pośrodku niebezpiecznego lasu, niczym spokojna przystań jej opowieść jest dla mnie bardziej wiarygodna. Poza tym, jaki sens miało by jej kłamstwo? Przejęcie władzy? Pfff... wolne żarty. Nie znajduję powodu dla którego miała by nas oszukać a tym bardziej w kwestii swej śmierci, którą my możemy zapobiec. Chyba.

Mruknąłem niechętnie i wziąwszy głębszy wdech dodałem:

- Nie potrzebuję twojej pomocy Balerianie. Choćbym miał sam wejść w jaskinię lwa zrobię to co postanowiłem choćby była to ostatnia rzecz jaką uczynię.

Choć moc kryształu była by bardzo przydatna...

---

fate points: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saell podszedł do ściany i zaczął uważnie badać napisy. Po chwili zorientował się, że podobne widział na ścianach Złotej Cytadeli. Jedyne co udało mu się odczytać to, że strażnika da się zatrzymać pojedynczym słowem, nie było jednak nigdzie informacji, jakim (*1). Inna sprawa, że teraz to już nie jest specjalnie ważne. Belarian w tym czasie zaczął przyglądać się panelowi, nie odnalazł jednak nic co wydawało by mu się znajome. Strażnik był zbudowany dzięki magii światła, ale piec działa chyba dzięki jakiejś innej mocy. Saell, nieco sfrustrowany zbyt skomplikowanymi symbolami sięgnął po magię. Nagle zrozumiał, że pozostałe napisy opisują sposób działania urządzenia tworzącego mgłę, jednak opis jest zbyt skomplikowany by tak naprawdę zrozumiał o co w tym chodzi (*2). Korzystając ze zdobytej wiedzy podszedł do panelu i zauważył, że nieco prostsze symbole oznaczają sterowanie. Niestety, żaden z nich nie pozwoli po prostu wyłączyć urządzenia, a przynajmniej nie jest to pojedyncza wajcha.

----

1 - +3 w rzucie na wiedzę tajemną.

2 - +2 magii gwiazd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dwie sprawy: po pierwsze mogliśmy uniknąć walki ze zbroją używając słowa kontrolnego, ale teraz to już nie ma znaczenia, zresztą i tak go nie poznałem. Po drugie to urządzenie tworzy mgłę. Nie wiem jak, nie wiem po co, niestety to mi umknęło. Da się je jednak jakoś wyłączyć. Sęk w tym, że nie wiem zbytnio jak. Przesuwanie dźwigni na oślep to zły pomysł, zniszczenie urządzenia tak po prostu raczej też. Kto wie, co w nim siedzi. Pozwolicie jednak, że spróbuję jeszcze jednej rzeczy.

Kończę relację dla towarzyszy i jeszcze raz rzucam okiem na panel kontrolny. Nie, nic nie wymyślę w ten sposób. Znowu podchodzę do ścian, gładzę delikatnie symbole. Trudno... na coś się w końcu przydasz. Skupiam się i sięgam po to, co otrzymałem tamtej nocy. Staram się wyciągnąć od swojego pa... od tamtej istoty część wiedzy, którą mi obiecywał. Tylko fragment, tyle ile będzie potrzebne do zrozumienia. Nie chcę mieć z nim znowu do czynienia, chcę zapomnieć, że kiedykolwiek zawarłem jakiś układ, ale trudno. Oby odpowiedział.

---------------

Ponowny rzut na wiedzę tajemną, tym razem wspomagany aspektem Potępiony.

PP: 1

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Nic mi nie mówią te symbole, nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Może i jestem potężnym Wojownikiem Światła, ale nie znam się na tych wszystkich tajemnych bzdurach. Szlag by to trafił.

Nagle Saell zaczął coś mówić o strażniku i tych symbolach.

- No. Teraz to faktycznie słowo kontrolne na nic się nam zda - skwitowałem rewelację o możliwości wyłączenia tej kupy światła - Szczerze mówiąc, nie znam tych symboli. Co prawda Mędrcy przekazywali nam dużo wiedzy, ale o tym najwyraźniej sami nie słyszeli, bo gdyby było coś wiadomo, to choćby wspomnieli. Dalej zastanawiam się czy Magia Światła ma z tym cokolwiek wspólnego.

Podchodzę ponownie do panelu i kładę na nim tabliczkę wykonaną z czystego światła. Jeśli to nie pomoże, to siadam oparty o ścianę i czekam znudzony na efekty pracy moich towarzyszy.

----------------------

PP: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzywszy oczy po chwilowym odpoczynku zastanowiłem się chwilę, westchnąłem i odparłem.

- Skąd wiemy, że wyłączenie mechanizmu również nie wypuści czegoś... - machnąłem ręką. - Czegokolwiek co miałoby w tym siedzieć? Nie zrozumcie mnie źle... - Nie, żeby mnie specjalnie obchodziło wasze zdanie. - Nie jestem wielbicielem siłowego rozwiązania, ale z tego co usłyszałem mamy zadanie a samo pozbycie się mgły ułatwi nam też poszukiwanie kryształu więc jeśli wasze zbiory wiedzy tajemnej czy co tam macie zawiodą proponuję w starym stylu rozwalić tą piekielną maszynę na kawałki.

Kończę swój wywód dalej nie ruszając się z miejsca będąc opartym o ścianę i odpoczywając po niedawnej potyczce.

---

fate points: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To byłoby bardzo nierozsądne. - odpowiedziałem na propozycję Rakshasa. - Jeśli coś miałoby wyskoczyć z tej machiny, to właśnie na skutek naruszenia jej, czy to przez uszkodzenie mechaniczne, czy przez użycie wajch i przycisków w nieprawidłowej kolejności. Cokolwiek mamy zrobić, zróbmy to dobrze. Niestety, bogini nam nie pomoże. Jest opiekunką życia, więc nie posiada ona władzy ani wiedzy o sztucznych wytworach ludzkich rąk, a tym bardziej maszyneriach takich jak ta. Ja mogę sprawdzić. Jeśli to nie jest robota człowieka, może będę coś o tym wiedział. Jeśli nie... cóż, mam nadzieję, że Saellowi pójdzie lepiej.

To powiedziawszy, podchodzę do machiny i ją badam. Szukam jakichkolwiek śladów wskazujących na magię, nadnaturalną interwencję i innych rzeczy mogących świadczyć o pochodzeniu machiny. Jeśli nic nie znajdę, to jest to po prostu zwykły piec. No dobra, tworzący mgłę rodzącą potwory, więc wcale nie taki zwykły.*

-------------------------------

PP: 4

*Rzut na okultyzm, jeśli się da.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne próby magicznego rozwiązania zagadki urządzenia przyniosły niewielkie rezultaty. Godzinę po walce ze strażnikiem Saell zdecydował się wreszcie na ostateczne środki. Gdy dokończył zaklęcie zaczęła na niego spływać wiedza. Dziwna i przerażająca. Skupił się na jednej rzeczy, której potrzebował i nagle wśród wrażeń, których nie potrafiłby nazwać ludzkimi słowami znalazł odpowiedzi. Przerwał połączenie i odetchnął głęboko. Nie poznał odpowiedzi jak wyłączyć urządzenie, ale suma zdobytej przez niego i jego towarzyszy wiedzy była wystarczająca by je nieodwracalnie uszkodzić, nie powodując przy tym niebezpiecznych efektów ubocznych, w postaci na przykład wysadzenia całej jaskini. Niepokojące było tylko to, że Kryjący się za Gwiazdami, gdy udostępniał mu wiedzę, chyba się śmiał.

---

Zrobiłem jakieś tam rzuty dla uczciwości, ale wyniki nie były na tyle oszałamiające by dać wam lepsze rozwiązanie do ręki ;) Z drugiej strony były dość dobre, że oszczędziliście sobie wielkiego bum :D ...być może :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało się. W każdym razie na to wygląda. Nie chcę tego powtarzać w najbliższym czasie. Całe szczęście, że wszystko znika, kiedy zrywam kontakt, inaczej zwyczajnie bym zwariował. Tylko ten śmiech... mam złe przeczucia. Nie chcę też, żeby nagle któryś z moich towarzyszy zapytał, skąd wziąłem dodatkowe informacje. Lepiej nie dawać im czasu do namysłu.

- Wynośmy się stąd, teraz.

Rozglądam się jeszcze raz po komnacie sprawdzając, czy niczego nie przegapiliśmy. W końcu wychodzę z jaskini do tunelu i czekam na resztę. Kiedy dołączą do mnie, uklęknę i przy wejściu do komory z urządzeniem umieszczę glif strażniczy*. Tak na wszelki wypadek.

------------

Rzut na magię gwiazd, przedstawia połączony symbol Żagla i Złamanej Strzały (niepowodzenie i ruch, czyli ograniczenie przejścia).

PP: 1

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Popieram. - odparłem Saellowi kończąc bezproduktywne opieranie się o ścianę i ruszając za nim.

Jeżeli pozbyliśmy się problemu mgły to nie ma sensu przebywać tutaj ani chwili dłużej. Szczególnie, że o wiele większa wyzwania czekały na nas w przyszłości... Zakon, bestia, Imperator... kryształ... ileż to los zrzuci przed nami kłopotów nim dotrzemy do końca ścieżki? Wiedziałem, że nie będzie prosto, ale wizja mocy jaką może zapewnić mi kryształ w krucjacie przeciw memu niedawnemu władcy i odzyskaniu Powierzchni dla normalnych istot sprawiała, że zbytnio się tym nie przejmowałem.

Mam za dużo determinacji i za daleko sięgam, żeby zostać powstrzymanym...

---

fate points: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja także. - zawtórowałem Rakshasowi. Wróciliśmy do tunelu, a Saell najwyraźniej postanowił zostawić jakiś glif na wypadek, gdyby ktoś próbował tu wejść. Dobry pomysł, mimo wszystko ta machina jest jedynie uszkodzona, a nie zniszczona. Czekam, aż skończy. Następnie idę z resztą do wyjścia z jaskini. Mam nadzieję, że wyłączenie maszyny pomogło. Jeśli tak, zapewne Starzec będzie chciał zamienić z nami kilka słów. Jeśli nie... cóż, bez niego potwory zabiją nas szybciej, niż zdążymy się zorientować, co nas trafiło.

A więc wracamy do poszukiwań kryształu. Swoją drogą, przy następnej okazji będę musiał zapytać moich towarzyszy, co się z nimi działo...

--------------------------------------

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A więc to koniec tej cholernej mgły? Nie wierzę, ale mam nadzieję, że nic już nam nie przeszkodzi w odnalezieniu kryształów. Jednak trochę się zawiodłem, bo liczyłem na jakiś efektowny wybuch - wzruszyłem ramionami i udałem się za towarzyszami.

Może teraz będzie choć trochę bezpieczniej podczas podróży. Fajnie, że Saell wpadł na rozwiązanie, widać wiele nauczyli go magowie. Może dowiedział się z tych symboli czegoś więcej o strażniku? Perspektywa tworzenia takich konstruktów jest niezwykle kusząca. Warto by było się tego nauczyć.

----------------------

PP: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzicie na zewnątrz, wprost w gęstą mgłę.

- Dobra robota - słyszycie głos Starca. - Zanim mgła się rozwieje minie jeszcze trochę czasu, ale wyczuwam, że ta piekielna machina już jej nie tworzy. O i widzę, że znalazłeś kumpli bez mojej pomocy, kapłanie. Ciekawe jak wam się udało zwiać od Przedwiecznej... zresztą nieważne. W nagrodę doprowadzę was do krawędzi mojego lasu, cieszycie się?

Starzec was nie oszukał i dziwna, świetlista ścieżka bardzo szybko doprowadziła was na skraj lasu. Duch opiekuńczy nie był zbyt rozmowny i zniknął gdy tylko doszliście do celu. Pola przed wami wolne są od mgły. Pierwszy raz od wielu dni widzicie słońce, które powoli chowa się za horyzontem. Ten dzień był długi i męczący i macie wrażenie, że kolejne nie będą prostsze. Dowiedzieliście się wielu rzeczy, ale czujecie, że na każdą odpowiedź pojawiły się dwa pytania.

------

Koniec rozdziału pierwszego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzę na Słońce chowające się horyzontem czując ulgę i poczucie spełnienia. Żyjemy, mgła się rozwiewa, uratowaliśmy las, zbliżyliśmy się do kryształu...

- Chyba czas na odpoczynek. To był długi dzień. Ale zanim pójdziemy spać macie mi kilka rzeczy do wyjaśnienia. - zwróciłem się do moich towarzyszy - Co się z wami działo? Gdzie zniknęliście? Kto to jest ta Przedwieczna i dlaczego mielibyście przed nią uciekać? Zaczynam się cieszyć, że mnie z wami nie było...

Ostatnie zdanie wypowiedziałem żartobliwym tonem. Rakshas jest ponurym gburem, Belarian to arogancki rycerz w lśniącej zbroi, a Saell zdaje się coś ukrywać, ale wolałbym wtedy z nimi być, aby móc im pomóc w jakichkolwiek kłopotach by się nie znaleźli.

Co nie zmienia faktu, że ta wzmianka Starca o jakiejś Przedwiecznej jest niepokojąca. Ciekawe, co mają na ten temat do powiedzenia?

-----------------------------

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba możemy być z siebie dumni. Wyszliśmy z lasu pełnego potworów i dziwnych mocy, udało nam się unieszkodliwić pradawne urządzenie sprowadzające kłopoty, zbliżyliśmy się nieco do celu. Będzie co opowiadać wnukom, no, gdybym miał takie mieć.

- Rir, poczekaj z pytaniami. Przy najbliższym postoju przyjdzie czas na opowieści.

Jak mówię tak robię i kawałek dalej przygotowuję obóz. Słońce zachodzi, a w nocy nie ma co podróżować po nieznanym terenie. Rozpalam jakieś ognisko i siadam przy nim.

- Co robiliśmy? Krótko po tym jak się rozdzieliliśmy trafiliśmy na polanę z chatką należącą do jakiejś kobiety. Zupełnie jak w bajkach dla niegrzecznych dzieci, ale nie, nie próbowała nas zjeść. W zasadzie to była dość miła. No i na pewno nie była człowiekiem, jeśli ktoś miał wątpliwości, to słowa starca chyba je rozwiały. W każdym razie porozmawialiśmy trochę i zawarliśmy układ, miała nam odpowiedzieć na pytania w zamian za za wybraną przez nas zapłatę. I tutaj zaczyna się robić ciekawie, bo dowiedzieliśmy się kilku niepokojących rzeczy...

Opowiadam dalej o tym, co powiedziała nam kobieta w swym transie. O kryształach, tym kto ma je mieć, o prawdopodobnej genezie podziału na Górnych oraz Dolnych i całą resztę. Nie wspominam kto czym zapłacił, to ich sprawa.

- Aha, Rakshas, ty chyba też ma coś do powiedzenia - spoglądam na Dolnego wymownie.

-------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy duży krok został uczyniony, pomyślałem, jednak ile jeszcze podobnych będzie przed nami czekać? Tym jednak będę się martwił później... teraz muszę przemyśleć to wszystko, zaplanować i przede wszystkim powiedzieć nawiedzonemu kapłanowi, że zamierzam zabić i jego władcę. Odczekałem chwilę ogrzewając się przy ognisku zastanawiając się od czego zacząć.

- Tak... - odparłem w lekkiej zadumie. - Jest o czym opowiadać. - kontynuował już normalnym tonem. - Wiesz już Rir jaka może być, choć ja wierzę, że była, geneza Upadku i rola jaką odegrał w niej Imperator... parszywy tchórz i zdrajca. - splunąłem na ziemię. - W chwili największego kryzysu podkulił ogon i skrył się w mrokach tuneli skazując naszych pobratymców na życie w strachu i przekonaniu o jego dobroci. I pomyśleć, że i ja żyłem w kłamstwie... - dodałem ponuro.

Westchnąłem głośno i po chwili dokończyłem.

- Dlatego też zdecydowałem, że za wiedzę jak kontrolować moc kryształu ofiaruję tej tajemniczej kobiecie - może i Przedwiecznej, która chyba była powodem tego, że się od nas odłączyłeś - głowę Imperatora na tacy. Tchórz i zdrajca nie będzie rządził Dolnymi. Nie kiedy ja dycham. Z mocą kryształu czy bez, z waszą pomocą czy bez niej, stanie się to co ma się stać... Spotka go zasłużona kara choćby miała to być ostatnia rzecz, którą zrobię. Jeśli jednak przeżyję i Dolni zechcą mnie wysłuchać... - uśmiechnąłem się słabo. - Otwierają się całkiem nowe możliwości.

Tak... wskażę im drogę. Jeśli posiądę moc kryształu poprowadzę Dolnych na Powierzchnię i odzyskamy to co zostało nam zabrane. Nastąpi czas odbudowy i rozkwitu albo... przepadnę w mrokach dziejów jako zdrajca... taki los też mnie może czekać, bo tylko zwycięscy piszą historię.

---

fate points: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteś głupcem, Rakshas. - odpowiedziałem dobitnie. - Mam cię za przyjaciela, ale nie zmienia to faktu, że jesteś głupcem. Śmierć Imperatora spowoduje niewyobrażalny chaos. Ludzie będą cierpieć. Stosunki z Górnymi skomplikują się jeszcze bardziej. I po co to wszystko? Żeby zemścić się za zdradę? Naprawdę myślałeś, że Imperator nie ma nic na sumieniu? Władza to brudna sprawa. Sprawiał wrażenie nieskalanego, bo musiał taki być, by nasze społeczeństwo się trzymało w kupie. Ludzie musieli w niego wierzyć, być mu posłuszni. Każdy władca ma coś na sumieniu, sprawy, które woli zmieść pod dywan, niż naprawić. Tak po prostu jest. Ty być może naprawdę wierzyłeś w jego doskonałość, ale ja wyzbyłem się złudzeń dość wcześnie. Mimo wszystko poprowadził nasze podziemne Imperium do wielkości, robił to, co musiał. Tym, na których wolał nie patrzeć, dla cierpiących w ciemnościach na pomoc przyszła bogini. Taki był porządek i tak było dobrze. I ty zamierzasz to wszystko zniszczyć zburzyć i spróbować odbudować za pomocą Kryształu, którego miałeś pod żadnym pozorem nie używać, a myślisz, że będziesz potrafił kontrolować. Kryształem, który już wcześniej odegrał rolę w Upadku. Wszystko pod wpływem obcej kobiety, która na pewno nie jest człowiekiem. I jeszcze przypieczętowałeś to wszystko jakimś paktem.

Milczę przez chwilę, by moje słowa do niego dotarły. Wreszcie wzdycham.

- Coś uczynił, Rakshasie? Nie mogę podnieść ręki na przyjaciela, ale nie podoba mi się, co zamierzasz zrobić. Jeśli wrócimy, a ty ciągle nie porzucisz swoich zamiarów, będę musiał skontaktować się z resztą kultu Kanatarii i przygotować ich na to, co ma nadejść. Ludzie będą potrzebować pomocy w przetrwaniu całego zamieszania, jakie wywołasz.

-----------------------------------------------------

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie koniec tej przeklętej mgły, co prawda nie do końca, ale lepsze to niż nic. Przynajmniej my już nie mamy z nią kontaktu, a ja mam dostęp do słońca. Teraz powinny obchodzić nas tylko kryształy. Martwią mnie jednak słowa starca o tej przedwiecznej. Czyżby były potwierdzeniem moich wcześniejszych domyśleń. Jedno wiem na pewno - nikomu i niczemu nie mogę ufać na powierzchni. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Tego nie wiemy. Może Mędrcy wesprą nas swą wiedzą? Już miałem odchodzić, kiedy moi towarzysze zaczęli rozmawiać o minionych wydarzeniach. W sumie nie było w tym czegoś ciekawego, oprócz słów Rakshasa. Znowu te jego chore ambicje, jest zaślepiony. Będę musiał na niego uważać, może stanowić zagrożenie dla naszej misji. Spodobały mi się słowa rozsądku Rira, jednak ja nie zawaham się użyć siły przeciw temu durniowi. Chciałem coś o tym wszystkim powiedzieć, ale postanowiłem, że najpierw zrobię to co konieczne.

- Zaraz wracam.

Powiedziałem do towarzyszy, odszedłem kilkadziesiąt metrów dalej i usiadłem krzyżując nogi. Chwila ciszy, skupienia, medytacji, moje ciało zabłysnęło i stworzyłem świetlistą kulę, która pomknęła gdzieś w dal. Wiadomość została wysłana. Na pewno ucieszą się na fakt, że wciąż żyjemy. Gdy Mędrcy to odbiorą dowiedzą się co nas spotkało do tej pory, jednak pozwoliłem sobie przemilczeć sensacyjne informacje Przedwiecznej o przeszłości i marzeniach Rakshasa, natomiast o przyszłości dowiedzą się więcej. Zapytałem też o żywe konstrukty światła takie jak ten strażnik. Może to wydatnie pomóc w naszej misji.

W sumie nie spodziewałem się, że na Powierzchni będzie aż tak trudno. Przydałoby się błogosławieństwo światła w postaci Rytuału Siły. Nie wychodząc ze swojej pozycji stworzyłem sztylet i naciąłem na swojej klatce piersiowej symbol kamienia. Ściskając mocno ostrze, wypowiadałem magiczne inkantacje, w czasie których konstrukt powoli rozpadał się na drobiny wnikające w moją krew. Gdy rozpad broni się zakończył, moja rana błysnęła ostrym światłem, po czym natychmiast się zasklepiła. Rytuał został zakończony. Jeśli opatrzność stanęła po mojej stronie, w walce powinienem lepiej sobie poradzić. Teraz muszę wrócić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Uczynię to co będzie słuszne. I mylisz się. - odpowiedziałem. - Kryształ nie przyczynił się do upadku. Imperator i ktoś z Górnych tak, bo bali się użyć jego mocy aby powstrzymać niewyobrażalne zło, które zabrało nam Powierzchnię, coś co było nasze od początku. Była osoba, która jednak chciała z tym walczyć, ale została zdradzona a tym samym wszyscy potem, którzy dali sobie uwierzyć, że nie było innego wyjścia jak tylko ucieczka. Było tylko zdrajcy bali się nią kroczyć, w przeciwieństwie do mnie. Kryształ mógł być zbawieniem, ale szansa na jego użycie i ocalenie została zaprzepaszczona. Przynajmniej do teraz.

Westchnąłem i uśmiechnąłem się słabo.

- Pakt to pakt i nie wydaje mi się, żeby Przedwieczna albo inne siły pozwoliły mi umrzeć wcześniej niż wypełnię to do czego się zobowiązałem. Siły śmiertelników... - spojrzałem przelotnie po towarzyszach. -... mogą mnie spowolnić, ale nie zatrzymać. - Powinni wiedzieć o co mi chodzi.

Spojrzałem teraz prosto w oczy Rira.

- Jeśli się uda... musi się udać... to owszem, nastąpi okres chaosu, bo słabe umysły nie będą chciały wyrwać się z okowów kłamstwa, ale te, które zaakceptują prawdę pomogą w zbudowaniu nowego świata. Na Powierzchni. I tak jak ty twierdzić, że jestem głupcem tak ja określę głupcem każdego kto nim postawił pierwszy krok przepowiedział swoją porażkę. Wierzę w swój cel, wierzę w to co robię i wierzę, że pokonam przeszkody na swej drodze.

Zwróciłem się teraz głośniej do wszystkich.

- Tak długo jak nie zechcecie skrzyżować ze mną swoich ostrzy nie mam wobec was złych zamiarów. Ba, nawet gdy to zrobicie będą raczej sądził, że wiedzeni swoją krótkowzrocznością dajecie się prowadzić strachem i nie będę żywił do was głębszej urazy*. Mam swój cel, który jasno i otwarcie przedstawiłem... - po chwili dodałem ciszej. - W przeciwieństwie na przykład do Saella. Przedwieczna jasno nas ostrzegła.

---

*hmm, P_aul, można zrobić rzut na charyzmę? ^^

fate points: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie martwcie się nią. Takie moce dotrzymują umów. Zawsze. To część ich natury.

On naprawdę w to wszystko wierzy. Tak rodzą się i upadają wielkie idee. Charyzmatyczna i pełna zapału jednostka porywa tłumy wiodąc je ku świetlanej przyszłości, naprawiając stare błędy i sądząc zbrodniarzy... Ale idee to jedno, rzeczywistość drugie.

- Rakshas, wiedz jedno: Imperator też tak pewnie zaczynał. Wybierając najlepszą w jego mniemaniu, najbezpieczniejszą ścieżkę, nie narażając ludzi. Budując swój mit aby zapewnić spokój i ład. Nie jestem Dolnym, nie znam go, ale czy ty możesz powiedzieć inaczej? Czy możesz oceniać go z taką pewnością w głosie? Zastanów się, potem nie będzie odwrotu. Sięgając po kryształ przypieczętujesz swój los, jakikolwiek by nie był.

Wiem coś o tym. I oni widzą, że mam swoje tajemnice. Trudno, teraz jeszcze nie czas. Nie wiem, czy kiedykolwiek taki nadejdzie. Boję się jednak, że kiedy już dojdziemy do kryształu nie będę potrafił... że zrobię coś głupiego. To może być moja szansa, ostatnia nadzieja. Coś, czego tak długo szukałem. Heh, jednak z Rakshasem mamy ze sobą coś wspólnego. Nie komentuję jego słów o przyjaźni. Zobaczymy, czy będzie potrafił ich dotrzymać.

------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Piękne słowa, Rakshasie, ale to zawsze tak jest. Rewolucje, budowanie nowego, lepszego porządku... Brzmi i wygląda to niesamowicie, ale w praktyce najbardziej na tym cierpią zwykli ludzie. Pamiętaj też o celu, dla którego się za tymi kryształami uganiamy. Są potrzebne, by nie doprowadzić do drugiego, ostatecznego tym razem Upadku. Nie wiemy, co lub kto dokładnie zagraża ludzkości, ale Mędrcy uważają, że bez kryształów sobie nie poradzimy. Aby przetrwać, będziemy musieli być zjednoczeni, gotowi. Ty zamierzasz wprowadzić Imperium Dołu w chaos, może nawet wojnę domową. Jasne, kto wie, czy właśnie dostarczenie kryształów do Cytadeli nie sprowadzi zagłady? Kto wie, czy nasi władcy znowu nie stchórzą? Można tak spekulować, ale ja w to nie wierzę. Tym razem nie ma gdzie uciekać i oni to zrozumieją. To wielka pokusa, zachować moc dla siebie i użyć jej do własnych, chociaż szczytnych celów. Imperator też tak zrobił, jak zauważył Saell. W ogóle cała ta sytuacja zaczyna przypominać to, co wiemy o Upadku. Nie zdziwię się, jeśli kultu mrocznych bogów nie wyjdą z otchłani i wykorzystają zamieszanie do zdobycia wpływów, co wywoła kolejny konflikt, tym razem religijny. Zacząłem się zastanawiać... czy my nie zmierzamy prosto do powtórzenia starych błędów? Czy na końcu nie stanie się tak, że my wbijemy ci sztylet w plecy, zabierzemy kryształy i powiemy "ten głupiec nas zgubił, uciekajmy"? Ja... sam już nie wiem, może powinniśmy pomóc ci w tym twoim marzeniu. Albo cię powstrzymać... Nie, nie przyłożę do tego ręki.

To się robi coraz bardziej zawikłane i niepokojące. Mówią, że historia lubi się powtarzać, ale aż tak?

--------------------------------

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Los? - prychnąłem na słowa Saella. - On już jest przypieczętowany... i wolę nie sprawdzać co potrafi zrobić Przedwieczna wobec tych, którzy próbują ją oszukać. Umowa to umowa. Nawet jeśli, na co się nie zanosi, posłucham waszego... - mówię ironicznie. -... "głosu rozsądku" to spotka mnie kara z jej ręki. W czasie poszukiwań mogą mnie załatwić bestie zamieszkujące Powierzchnię, niejaki Zakon, o którym też wspominała, dziwna Bestia albo i wy, którzy trzymacie sztylety w swych sercach... - dodaję obojętnym tonem.

Wziąłem głęboki wdech i kontynuowałem po monologu Rira, na który tylko pokiwałem głową.

- Proponowałbym jednak zostawić na razie te palące was kwestie na potem, bo nim choć będę miał szansę spłacić swój dług minie wiele dni i nocy a moglibyśmy naradzić się nad planem na najbliższy czas. Priorytetem jest odnalezienie pierwszego fragmentu, który wskaże nam pozostałe... wedle słów Przedwiecznej kolejny fragment ma szaleniec gotów przelać morzę krwi, inny tajemnicza Bestia, jeszcze inny Imperator a następny Zakon. Czuję, że czeka nas wiele wylanego potu i krwi dlatego nie chciałbym marnować sił na waśnie między nami. Czy chociaż w tym punkcie zgodzicie się ze mną?

---

fate points: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemowa Rakshasa zaimponowała pozostałej trójce (*1). Szczególnie Saell zaczął się zastanawiać, czy stanięcie po stronie buntownika nie byłoby opłacalne. Dałoby to w końcu dostęp do kryształu i być może ratunek (*2). Teraz jednak nie czas na dalsze rozmowy, ruszacie w drogę.

Po kilku godzinach wędrówki, w trakcie której każdy z was zatopił się we własnych myślach dostrzegacie nagle coś dziwnego. Ciemne słupy dymu unoszące się za wzgórzami, których nie dostrzegliście wcześniej, będąc akurat na gęściej zadrzewionym terenie. Coś się pali. Nagle usłyszeliście szelest w krzakach. Chwilę później wprost przed was wypadło dwoje dzieci. Starszy chłopiec i mała dziewczynka. Dostrzegacie zapuchnięte od płaczu oczy. Klatki piersiowe poruszające się szybko i nierówno gdy oboje próbują złapać oddech. Widząc was dziewczynka pisnęła cicho, chłopiec zaś wykazał się większą przytomnością umysłu. Odwrócił się napięcie i ciągnąc małą ruszył prędko gdzieś w bok i w zagajnik, z którego dopiero co wyszliście.

------

1 - Wynik +3 w rzucie na charyzmę. Nie narzucam jaki to ma konkretnie efekt, ale wasze postacie czują, że Rakshas może mieć trochę racji.

2 - Jedna z niewielu okazji gdy mogę zaproponować FP zamiast z góry narzucać jego zdobycie. Przyjmując deklarujesz oczywiście, że we właściwej chwili staniesz po stronie Rakshasa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wydaje mi się, że "ignorowanie naszych konfliktów wartości aż nie będzie można ich dłużej ignorować" to dobra strategia. - odpowiedziałem ironicznie. - Ale racja, teraz nie czas na to. Może później dowiemy się czegoś, co rozsądzi sprawę.

Rakshas ma trochę racji... ale ciągle martwią mnie zauważone podobieństwa do Upadku. Albo stanę po jego stronie aż do końca albo go powstrzymam wcześnie, trzeciego wyjścia nie ma. W ten czy inny sposób, nie dopuszczę do powtórzenia się historii. Ale na takie decyzje jeszcze przyjdzie czas.

W końcu wyruszyliśmy w dalszą drogę. Przez kilka godzin nic się działo, ale potem zobaczyliśmy znaki pożaru i dwójkę zapłakanych, wyraźnie uciekających przed czymś dzieci, które zwiały, nim mieliśmy okazję zareagować.

Ludzie? Myśleliśmy, że Powierzchnia jest niezamieszkana, a to, co do tej pory przeszliśmy dawało nam wszelkie podstawy, by twierdzić, że tak w istocie jest. Na dodatek coś się pali. Może jakaś osada? Trzeba dogonić te dzieci, coś może im się stać. Informacje też się przydadzą.

Nie tracąc czasu, rzucam się w pościg za dziećmi. Były już wyraźnie zmęczone, więc nie mogły odbiec daleko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...