Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Fate] Sesja błyskawiczna

Polecane posty

Pięknie, wiszę na drzewie w lesie, który zalewa mgła gęstsza od smoły, nie wiem gdzie są moi towarzysze, a gdzieś w dole grasuje wielki, kotowaty potwór. Coś jeszcze? Może deszcz? Nie, nie ma co narzekać, trzeba działać. Raczej nikt nie wie, że tu jestem, a na pewno nie zobaczy mnie ktokolwiek. Muszę zeskoczyć na dół, licząc na brak spostrzegawczości potwora. Przy odrobinie szczęścia spadnę w pobliżu reszty, a jeśli nie to będę tam czekał, aż mnie znajdą. W tej mgle, gdybyśmy chodzili szukając się nawzajem, moglibyśmy się nigdy nie odnaleźć bez sygnałów dźwiękowych, które wyklucza to bydle. Bardzo pięknie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Belarian - Udało ci się oddalić na w miarę bezpieczną odległość, ale nie odnalazłeś swych towarzyszy. Co więcej wbrew twojemu założeniu nic się nie dzieje.

Rir - Modlitwa jakoś nie przynosi rezultatu. Nie czujesz spływającego na ciebie oświecenia, nie dostrzegasz żadnej wskazówki. Masz silne wrażenie, że twoja bogini albo nie chce ci pomóc, albo coś aktywnie pomoc jej uniemożliwia.

Saell - Próbujesz zapewnić sobie pomoc zwierząt, ale twoja magia zdaje się nie działać. Nim w ogóle wyczułeś jakiegoś neutralnie nastawionego ptaka minęło kilka długich minut recytowania zaklęcia, a gdy udało ci się nawiązać z nim kontakt nie byłeś w stanie na niego wpłynąć. Czujesz, że coś wyraźnie utrudnia ci rzucanie zaklęć.

-----

Ok, wszyscy, którzy próbowali rzucić jakiś czar zawiedli, ale bardziej przez bardzo wysoki poziom trudności, niż słabe rzuty. Tak, wiem że to wskazówka... :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic, zero, brak efektów... Niech to diabli tą cholerną mgłę, przekląłem kolejny raz w myślach.

- I skończyło się opieranie na magii... - mruknąłem do Górnego. - Lepiej poszukać reszty tradycyjną metodą. Zakładając, że wszyscy odsuwali się od bestii w taki sam sposób to od jej punktu odniesienia powinniśmy być... na linii okręgu bądź elipsy. A jeśli nie... Cóż, na chwilę obecną lepszego pomysłu nie mam.

Powiedziałem czekając na odpowiedź Saella.

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne. Coś mi przeszkadza. Czuję moc, ale nie mogę jej zebrać, zmusić do posłuszeństwa. Rakshas chyba też ma problemy. Możliwe, że coś celowo zakłóca nasze działania. A jeśli tak, to mamy problem.

- Ruszmy się. Stojąc tutaj nic nie osiągniemy. Istnieje co prawda niebezpieczeństwo, że inni też będą się przemieszczać i się rozminiemy, ale trzeba zaryzykować. Można spróbować krzyków, ale to może przywołać jakichś drapieżników, więc odradzam.

Staram się uspokoić, skupić i przywołać z pamięci rozkład terenu i być może ostatnie miejsce, w którym widziałem resztę, a także kierunek w który byli zwróceni*. Jeśli sobie coś przypomnę, to ruszę w daną stronę, jeśli nie, to zdam się na intuicję. Co chwila będę zerkał na Rakshasa, jeszcze tylko tego brakuje, żebym i z nim się rozdzielił.

--------------

Rzut na inteligencję.

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem porządnie zaniepokojony. Zrozumiałbym, gdyby bogini po prostu nie chciała mi pomóc. Mimo wszystko prosiłem ją o wsparcie już kilka razy, a kapłan, który nie potrafi przez chwilę poradzić sobie samemu jest bezużyteczny. Ale w tym przypadku coś zdaje się aktywnie powstrzymywać Kanatarię od interwencji. Wątpię, by była to sprawka mgły, wcześniej nie stwarzała takich problemów. Może jakaś bestia stworzona przez nią ma zdolność zakłócania magii?

Muszę się ruszyć. Metoda stania w miejscu i czekania na pomoc tutaj nie zda egzaminu. Biorąc pod uwagę, jak uciekaliśmy, wszyscy powinniśmy znajdować się z grubsza na linii okręgu. W takim razie muszę po prostu okrążyć punkt, w którym znajdował się potwór. Powinienem na kogoś trafić, zwłaszcza jeśli wezmę pod uwagę kierunek w którym zdawali się uciekać. Muszę tylko go sobie przypomnieć...*

-----------------------------

PP: 3

*Rzut na inteligencję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Dalej jestem sam, ale przynajmniej żyję. Coś wyczuwam, zupełnie jakbym nie mógł odetchnąć pełną piersią, jakby ktoś przywiązał mi ręce do ciała bardzo ciasno, czegoś brakuje. Ale czego? Spróbuję stworzyć miecz. Mimo tej gęstej mgły powinienem móc stworzyć przynajmniej bardzo niestabilną konstrukcję. Wystawiłem rękę i spróbowałem zmaterializować świetlne ostrze. Ledwie coś błysnęło. Nie, tak być nie powinno, to musi być minimum trzy sekundy, a był ledwie ułamek. Teraz wiem od czego zostałem odcięty - od mojej mocy. Może i nie jestem potężnym czarownikiem, ale wśród Wojowników Światła jestem potężny niczym arcymag. To oznacza, że moi towarzysze też zostali osłabieni, a co za tym idzie, nie mam co liczyć na pomoc ze strony ich magii. Jesteśmy skazani na nasze już i tak nadwątlone zmysły, a najważniejszy - wzrok jest w tej mgle właściwie bezużyteczny. Pięknie. To co ja mam robić? Reszta nie powinna być daleko, ale mogę się od nich równie dobrze oddalić. Chyba zostanę tu i będę walił katarem o pień drzewa. Nie odważę się krzyczeć, bo jeszcze to paskudztwo tu przybiegnie, ale jeśli nie usłyszało mojego zeskoku, to tego uderzania też nie usłyszy, co innego moi towarzysze. Zawsze warto spróbować. Jeśli po pół godzinie nie znajdą mnie, ruszę w stronę celu podróży sam. Przy odrobinie szczęścia, o ile przeżyjemy, powinniśmy się w końcu spotkać.

---

PP:3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saell dzięki zapamiętaniu terenu, a Rir dzięki prostej dedukcji wybrali właściwy kierunek i szybko się spotkali. Używając tych samych przesłanek ruszyliście w poszukiwaniu brakującego członka drużyny i niedługo potem usłyszeliście nieregularne uderzenia. Saell rozpoznał popularny na powietrznych okrętach rytm i wkrótce odnaleźliście Belariana.

Zdecydowaliście się na forsowny marsz, aby możliwie oddalić się od dziwnej bestii nim zapadnie zmrok. W końcu jednak mgła i nadciągające ciemności zmusiły was do kolejnego postoju. Problem w tym, że nie jesteście pewni, czy szwankująca magia was ochroni przed niebezpieczeństwami nocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ciemność... moja ulubiona pora.

Tak bardzo przypomina mi tą znaną z tunelów... Może i teraz nie mogę całkowicie polegać na swojej magii, ale teoretycznie w nocy powinien mieć większą szansę na skorzystanie z dobrodziejstw Władcy Mroku. W końcu o wiele lepiej jest zrozumieć mrok... wtopić się w niego albo go poczuć i dotknąć bądź chwycić dla własnych celów niż w czasie dnia gdy tegoż naturalnego nie ma. Spróbuję jeszcze raz.

Próbuję rzucić już raz wykonane przeze mnie zaklęcie formujące coś na kształt tarczy cienia, która powinna utrudnić ewentualne wykrycie nas przez czające się we mgle istoty. Oby tym razem się udało, westchnąłem w myślach.

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Życzę szczęścia - komentuję starania Rakshasa.

Przystaję gdzieś z boku i zaczynam rozmyślać. Jak dotąd szło nawet nieźle. Nie obyło się bez kłopotów, ale wszystkie jakoś udało się pokonać. Zastanawia mnie tylko, czy nie za bardzo polegamy na magii. Teraz, kiedy jesteśmy jej pozbawieni mamy kłopot i to duży. A przecież staramy się tylko zabezpieczyć przed niebezpieczeństwami, co, jeśli te się pojawią? Ja w walce nie pomogę, Belarian i Rakshas powinni sobie poradzić lepiej, nie wiem jak Rir. Ciekawe tylko, czy udałoby mi się skorzystać w krytycznym momencie z... nie, za dużo myślę.

- Ej, trzeba pomyśleć o wartach i może jakimś niewielkim ognisku - mówię, kiedy Rakshas skończy, odpędzając od siebie niechciane myśli. - A tak poza tym... może pogadamy? Jak dotąd tylko przemy przed siebie, na dobrą sprawę wiem tylko jak się nazywacie i komu służycie. Spędzimy tu jeszcze trochę czasu, kto wie czemu stawimy czoła. Chyba lepiej będzie się poznać. Może to niezbyt dobry moment, ale wiecie, rano możemy się już nie obudzić.

Ciekawe co powiedzą. Faktem jest jednak, że trzeba się trochę usocjalizować. Choćby po to, żeby lepiej się czuć i wiedzieć, że mogę na nich polegać, kiedy dookoła dziwna mgła i drapieżne potwory.

------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niewielkim, ale tylko niewielkim... Każde źródło światła w obecnej sytuacji może jeszcze bardziej załamać zaklęcie. Wystarczy, że sama mgła sprawia problemy z użytkowania magii. - odparłem szybko skupiając się dalej na zaklęciu.

Gdy już skończę, mam nadzieję z sukcesem, zwracam się do Górnego.

- Mogę czynić wartę. W końcu noc dla takiego zabójcy jak ja jest moją ulubioną porą. - uśmiechnąłem się wrednie próbując dodać sobie animuszu. - Gdy wychowujesz się w mrokach tuneli noc nie skrywa dla ciebie żadnych tajemnic. Przynajmniej ta normalna, ale wszyscy wiedzą, że Powierzchnia nie jest normalnym ani bezpiecznym miejscem. Nie myśl Saellu, że nagle z tęsknoty zacznę opowiadać Ci o swoim życiu. Jestem zabójcą, tym który chroni Imperatora przed zakusami szepcących za jego plecami. Jego wola jest dla mnie rozkazem. Każe zginąć, takoż uczynię. Nie ma miejsca na zastanowienie. Zastanowienie przeradza się w zwątpienie. To w tchórzostwo. - mówię nie podnosząc głosu.

Dla pewności... nigdy nie wiadomo co można zwabić hałasem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadłem sobie pod drzewem, oparłem rękę o kolano i zacząłem mówić do Rakshasa z lekką nutą lekceważenia.

- Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale chcesz pełnić wartę całą noc? Nie twierdzę, że nie dasz rady, ale pomyśl o swojej wydolności podczas walki, możesz być osłabiony, zwalić naszą misję. Radzę, abyśmy pełnili jak do tej pory warty na zmianę, chyba że źle cię zrozumiałem, wtedy zwracam honor. Co do waszego oddania Imperatorowi, to jesteście śmieszni. Władca jest potrzebny tylko głupcom, aby nie zagubili się w swych poczynaniach. Nie jesteś głupcem, prawda? Jednostki zdolne do samodzielnego myślenia, inteligentne, nie powinny poddawać się cudzej woli, jeśli nie jest to konieczne. Czy na prawdę nigdy nie zwątpiłeś w to, co mówi ci Imperator? Przecież jeśli wątpisz, to myślisz. A myślisz, prawda? Będąc w stosunku do kogoś bezwzględnie posłuszny, będziesz słaby. Nie mogę zrozumieć waszego sposobu rozumowania. Ja odnalazłem swą siłę w niezależności, tylko ja ze wszystkich Wojowników Światła nie zostałem wyprany z osobowości. Dzięki temu jestem najlepszy w moim pokoleniu. Jak chcesz się rozwinąć będąc w cieniu swojego "ukochanego" Imperatora?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na Górnego czując narastający smak żółci na języku... Jak on śmie?! Odparłem jednak zachowując względny spokój.

- Nie, nie zamierzałem czuwać nad waszymi życiami całą noc. Jak każda inna istota potrzebuję chwili snu dla zregenerowania sił. - po chwili kontynuowałem. - Imperator... to człowiek, który na pierwszym miejscu kładzie dobro swoich poddanych i roztacza nad nimi opiekę przed zagrożeniami tego niebezpiecznego świata. Nie jesteśmy jego marionetkami. Żyjemy w symbiozie. Tak jak Imperator straciłby swoje królestwo bez poddanych, których prowadzi niestrudzenie w tych ciężkich czasach tak my bez tej opoki... nie, kolumny podtrzymującej społeczeństwo Dolnych pogrążylibyśmy się w panice, anarchii albo walki o władzę. Wtedy nic nie moglibyśmy zrobić w związku z tą całą przeklętą przepowiednią. - spluwam na ziemię. - Jak mam zamiar się rozwinąć? Bardzo prosto... Stanę się tym "cieniem"... sięgającym do każdego zakamarka tuneli pod Cytadelą a nawet do niej samej. Kto wie. Może Powierzchnia jest miejscem dla innych, potężnych artefaktów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, możesz zostać cieniem, ale nigdy nie będziesz większy od cienia Imperatora. Zresztą rób jak chcesz, twoja sprawa jaką ścieżkę obierzesz, ale ciekawi mnie jak można być tak uległym. Pozwolisz, że odpowiesz mi na moje pytanie jutro rano? Bo teraz jestem senny. Aaaa...!

Ziewnąłem i zasnąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saell zwrócił słuszną uwagę. Nazywam moich towarzyszy przyjaciółmi, a co właściwie o nich wiem? I co oni wiedzą o mnie?

Kiedy Belarian i Rakshas przestaną się kłócić, mówię:

- Wychowała mnie ulica. Dzieciństwo spędziłem włócząc się po zaułkach, starając się przeżyć i marząc o tym, by znaleźć się gdziekolwiek indziej. Czasami widziałem dziwnych ludzi, kultystów przybywających z głębin, opowiadających o swym bóstwie i nagrodzie dla tych, którzy okażą mu wierność. Byłem zdesperowany i zawsze byłem zafascynowany tajemnicami, jakie kryją niezbadane otchłanie, więc pewnego dnia podążyłem za nimi. - milczę przez chwilę. Te wspomnienia nie są dobre. - Robiłem rzeczy, których nigdy sobie nie wybaczę. Oddawałem część plugawemu bogowi, reliktowi czasów sprzed Upadku. Widziałem rzeczy, których nikt nie powinien widzieć, odkryłem tajemnice, które powinny być zapomniane. Kiedy już wydawało się, że na zawsze przepadłem w mrocznych czeluściach, odnalazła mnie Kanataria i doprowadziła tu, gdzie jestem teraz. Pokutuję za swe grzechy i służę Wszechmatce, która także ma winy do odkupienia. Wierzę, że wszystko, co żyje ma swoje miejsce i jest połączone. Tylko tyle i aż tyle. A ty, Saellu? Co o sobie powiesz?

-------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Hmm, nie chodziło mi może o opowiadanie swoich historii, ale skoro już na to zeszło... Ja się urodziłem i wychowałem na jednym z naszych okrętów, wśród Górnych to nic niezwykłego. Potem okazało się, że mam talent do magii, trafiłem do Akademii (to taka nasza szkoła magiczna) skończyłem naukę i tyle. Radziłem sobie na tyle dobrze, że wybrali mnie do tego zadania. Ech, studenckie czasy... uwierzycie, że mój tatuaż - tutaj odsuwam trochę prawy rękaw - to był kiedyś malutki wzorek? Zresztą żałujcie, że nie widzieliście rektora, ten to wyglądał jakby go niezrównoważony malarz wziął w obroty.

Uśmiecham się lekko i przerywam, poprawiając nieco pozycję, w której siedzę. Ale chwila, mowa była o ognisku. Dlatego wstaję i zbieram trochę chrustu, a potem układam je i podpalam upewniając się, że nie zajmie się przy tym cały las. Jeśli Rakshasowi nie wyszło zaklęcie, to ogień może być nieco większy. Następnie znowu siadam. A właściwie już się kładę, bo chyba pora iść spać.

- Kiedy skończysz swoją wartę, to mnie obudź - mówię do Rakshasa, a następnie pozwalam myślą odpłynąć wpatrując się w pełzające płomienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zamierzam - odparłem Górnemu kierując wzrok w tą zdającą się nieprzeniknioną ciemność wspomaganą wszechobecną mgłą...

Jeśli moje zaklęcie się udało i jeśli mimo trudności zyskam łaskę Władcy Ciemności to "wypatrzenie" niebezpieczeństwa nim to pojawi się tuż przed moim nosem aby mnie zjeść to będzie dobrze... Zerknąłem kątem oka na Rira. Dobrze by było, żeby i on zregenerował swoje siły.

- Tobie również przyda się wypoczynek Rir. - nie oczekując na odpowiedź skupiłem z powrotem całą swoją uwagę na otoczeniu...

... które mogło trzymać tyle zabójczych niespodzianek.

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc upłynęła spokojnie, bez dziwnych wizyt czy ataków. Była w tym zasługa cienistej bariery bo Rakshas wyczuł raz coś dużego zbliżającego się do obozowiska, ale po chwili to coś zrezygnowało, nie przestępując granicy zaklęcia. Ranek dla odmiany powitał was gęstszą mgłą i lekkim deszczem. Od rana czujecie się zmęczeni, nie do końca wyspani i do tego przemoczeni, bo płaszcze nie chronią przed wszechobecną wilgocią. Nie macie ochoty na rozmowy, trzymacie się blisko, by nie tracić znów czasu na szukanie się w razie rozdzielenia. Po kilku godzinach spaceru nagle wyszliście na dużą polanę. Czujecie łagodnych zapach ziół, słyszycie szemranie strumienia. Dopiero po chwili przestaje oślepiać wasze przyzwyczajone do półmroku oczy... blask słońca. Mgła kończy się, jak ucięta nożem. Po środku polany widzicie duży drewniany dom, na tyłach którego dostrzegacie zadbany ogród warzywny. Tego ostatniego domyślacie się po tyczkach wzdłuż których wiją się krzaki pomidorów. Każdy z nich obciążony jest dużymi, czerwonymi owocami. Widzicie też nacie marchwi i pietruszki, pory, koper, oraz kilka zaoranych rządków, na których jeszcze nic nie wykiełkowało. Dostrzegacie też kobiecą postać, która odłożyła przybory ogrodowe i idzie w waszym kierunku. Wreszcie orientujecie się, że nie ma z wami Rira...

Rir - brniesz przez las wraz ze swymi towarzyszami modląc się w duchu do swej bogini. Nagle orientujesz się, że jesteś sam. Nie masz nawet pojęcia jak i kiedy to się stało, jeszcze przed chwilą Saell był tuż obok ciebie. Teraz pozostałej trójki po prostu nie ma. Wokół ciebie jest ciemny, mglisty las. Gdzieś z boku słyszysz głośny szelest.

-----

Cruadin dostaje fate point. Kombinujcie za jaki aspekt ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak na coś moja magia się przydała, pomyślałem zadowolony nim nagle wyszliśmy w blask promieni słońca... i polanę. Co więcej, przed nami stał dom, najprawdziwszy dom i ogród warzywny. W dodatku, wszystko wskazuje na to, że tutaj ktoś mieszka. Jakim sposobem ktoś tutaj może żyć skoro cała Powierzchnia jest tak niebezpieczna? Nawet ten las... jest tak blisko... nigdy żadne z jego stworzeń nie zapuściło się w te rejony aby zagrozić życiu mieszkańców tego domostwa? Może ta... kobieta udzieli nam kilku informacji, pomyślałem obdarzając ją wzrokiem a chwilę potem zerkając na pozostałych.

- Nie uważacie, że... - przerwałem zauważając brak Rira. - Pięknie... gdzie wcięło tego pokutnika? - prychnąłem sarkastycznie pamiętając o jego wczorajszym monologu. - Co teraz mamy zrobić? Wrócić po niego i ryzykować, że znowu się zgubimy? Ehhh... - westchnąłem głośno. - Poczekajmy chwilę. Może ta kobieta zna odpowiedzi na nasze pytania.

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne. Kolejna tajemnicza postać. W końcu fakt, że mgła omija polanę, a ta kobieta przeżyła mimo obecności tych wszystkich stworów i pieli sobie ogródek, czyni ją tajemniczą. Nie biegnie jednak na nas, nie rzuca klątw, więc jest dobrze, przynajmniej póki co. Poza tym, że Rir się gdzieś zawieruszył.

- Tak, poczekajmy, Rir poradzi sobie 10 minut bez nas.

Staję z tyłu grupy i ostrożnie sięgam po moc Pentagramu*. Wszystko jest na tyle niezwykłe, że może być w to zamieszana magia, którą postaram się wykryć. Ciągle mam w pamięci tamtego staruszka, kto wie co ta kobieta kryje i kim jest.

--------------------------

*Rzut na magię gwiazd.

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa... Jasne, brniemy kolejny dzień w tym paskudnym lesie, zakryci mgłą, a tu wyrasta jak z podziemi taki mały raj na ziemi. Mam niby w to uwierzyć? Odkąd zobaczyłem tego starca z pierwszej nocy, to nie zaufam niczemu co spotkamy na powierzchni. To może być iluzja, jedno z dzieł lasu albo nawet pułapka. A może znowu śnimy? Ale zaraz, ostatnio wszyscy byliśmy w tym śnie, a teraz gdzie jest Rir? Niemożliwe żeby zgubił się, szliśmy zbyt blisko siebie. Jestem prawie pewny, że wchodzimy w pułapkę, a ta kobieta to słodki nektar, który wabi naiwne muchy.

- Co wy gadacie? Nie wydaje wam się to podejrzane? Przecież Rir nie mógł zniknąć niezauważenie. No i skąd ta polana i ta kobieta? To co zdążyliśmy spotkać w lesie, na pewno nie pozwoliłoby pojawić się czemuś takiemu, a w każdym razie nie bez magii. Dobrze wam radzę, znajdźmy Rira i wynośmy się stąd czym prędzej.

------------

PP:3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się stało? Gdzie się wszyscy podziali?

Wygląda na to, że ta mgła przestała ograniczać się do zsyłania na nas potworów i postanowiła nas wykończyć bardziej bezpośrednio. W każdym razie innego wyjaśnienia mojej sytuacji nie widzę, chyba, że jest w to zamieszana jakaś inna siła. Może... może to jest kara. Może moja przeszłość, porzucona daleko za mną, wreszcie mnie dogoniła. Przygotowuję sztylet i obracam się w stronę, z której usłyszałem szelest. Ale się nie załamię. Jeszcze nie teraz. Mam misję do wykonania.

-------------------------

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saell - wyczuwasz potężną magię otaczającą całą polanę. Nie potrafisz jej rozpoznać, ale wydaje ci się, że to bardzo stara Moc.

Kobieta zbliża się do waszej trójki, macha do was, wreszcie gdy jest już całkiem blisko zaczyna mówić:

- Witajcie, witajcie! Czekałam na was. Widzę, że w lesie kiepska pogoda... - wskazuje na wsze mokre płaszcze. - Nie przejmujcie się, wszystko wysuszymy. No i mam dla was ciepłą strawę. Z chęcią też odpowiem na wasze wątpliwości, zwłaszcza ty Belarianie niezbyt ufasz mojemu azylowi.

To mówiąc odwraca się lekko i tanecznie i rusza z powrotem w kierunku domostwa.

- No chodźcie, nie będziecie chyba tak stać? - zachęca was ruchem dłoni.

Rir - coś skoczyło na ciebie z krzaków, uchyliłeś się, napastnik odbił się od pnia i jeszcze raz zaatakował pazurami, nieskutecznie (*1). Po chwili zniknął wśród krzaków. Na tyle na ile zdążyłeś się przyjrzeć to duża i niezwykle szybka jaszczurka, o bardzo wąskim ciele, sześciu kończynach i trójkątnym pysku rozszerzającym się ku zewnątrz i zakończonym dużą ilością zębów. Ostatnie obserwacje wskazują, że bestie w tym lesie posiadają stanowczo za dużo zębów...

------

1 - wynik +1 w rzucie obronnym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziwisz się, że ci nie ufam? Po tym co przeżyliśmy w lesie? Teraz nie mogę ufać nawet własnym zmysłom, a ty mi każesz zaufać komuś takiemu jak ty. Co mam myśleć. Nigdzie się nie ruszę, dopóki nie dowiem się gdzie jest Rir. Odpowiedz.

Wykonałem jeden krok w tył i cały czas byłem gotowy do stworzenia miecza. Hah! Szczęście w nieszczęściu - być może pakujemy się w pułapkę, ale przynajmniej mam dostęp do światła. Mam nadzieję, że Saell i Rakshas nie dali się tak łatwo omamić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widzę, Pani, że znasz nasze imiona - mówię, kierując się za nią, - choć nie powinienem się dziwić, to miejsce przesiąknięte jest mocą. Aha, wybacz Belarianie - odwracam się na moment w jego stronę -, może robię teraz coś głupiego, ale mam dość. Nic gorszego niż w tamtym lesie na już nie spotka, a tu mamy szansę na chwilę spokoju.

Jeśli to iluzja, nawet jeśli w tym domu ma już specjalnie dla nas przygotowany kocioł aby nas ugotować i zjeść, to trudno. Skorzystam z chwili wytchnienia i ciepła, które oferuje. Oczywiście nie porzucam zupełnie ostrożności. Rozglądam się uważnie, szukam walających się kości, skrzypiących desek kryjących dziury pełne trupów, gałek ocznych w zupie lub śladów krwi. Jeśli umysł zasłoni mi słodka mgła, a świadomość podejrzanie zacznie odlatywać, to też znak, żeby wyjść. Ciągle też sonduję obecną tu magię. Jeśli zajdą w niej jakieś zmiany, to trzeba będzie zareagować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie twierdzę, że nie można całkowicie ufać tej kobiecie, ale ten dom wśród tego lasu mgły jest za dużym aby moja świadomość mogła to pojąć. Może idziemy w pułapkę, może nie... Też jestem zmęczony Saellu, ale najpierw wolę usłyszeć odpowiedzi na parę pytań m.in dlaczego nie atakują ją te monstra albo czy wie gdzie jest Rir... bo chyba to wiesz, Pani?! - krzyknąłem w jej kierunku. - Tak jak nasze imiona. - dodałem spokojniej.

Na razie nic nie robię.

Jestem zmęczony, perspektywa odpoczynku w azylu jest prawie, że błogosławieństwem, ale nie może to zasłonić mi umiejętności logicznego myślenia. Cała Powierzchnia jest niebezpieczna a tutaj nagle wyrasta przystań spokoju? To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe... a przynajmniej odrobina sceptycyzmu nigdy nikogo nie zabiła.

Pomyślałem oczekując na odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...