Stillborn Napisano Listopad 17, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 17, 2010 @Up Owszem, było to tworzenie uli od podstaw. Kilka, to był nawet jeszcze nigdzie nie opatentowany pomysł :]. Ale to tylko te, co u wujka na pasiekę szły. Cała reszta, to leci za granicę. Chyba tylko raz zamówił ktoś z górnego śląska, a tak to wszystko do Niemiec leci. Na początku roku było nawet zamówienie z Irlandii. I tu się wiąże dość ciekawa sytuacja. Bo babka zamówiła sporo uli ostrowskiej (takie z wielu segmentów) i przez 2 miesiące nie dawała znaku życia. Więc wujo doszedł do wniosku, że sprzeda je, bo mu zgniją (albo coś :]). Ule poszły i tego samego dnia, wieczorem, tamta babka z Irlandii się nagle odezwała... Z informacją, że już kuriera wysyła... Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 17, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 17, 2010 up No to ten kurier musiał się lekko zdziwić, jak ta babka był zmuszona go odwołać A może było tak, że ta babka umówiła się z Twoim wujkiem po odbiór uli za dwa miesiące, a Twój wujek być może o tym zapomniał i je sprzedał Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Stillborn Napisano Listopad 17, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 17, 2010 @Up Gdzie tam, mieliśmy je wybudować w ciągu dwóch tygodni. I zrobiliśmy to bez większych problemów. Poszedł do niej mail, było telefonowane... i nic. Zero znaku życia. Aż tu nagle dzwoni i przeprasza, że dopiero teraz się odzywa i wysyła już kuriera... Pamiętam, że żeśmy w 5 dni zrobili to, co wcześniej nam zajmowało 10... Ale odczułem to, bo to było tyranie od świtu do nocy. Niemniej, zrobiliśmy je i wszystko ok. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 17, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 17, 2010 (edytowany) A właśnie.. Przypomniało mi się, jak nie tak dawno temu (jakieś 3-4 lata), szukałem na allegro grubościówko-wyrówniarki na polecenie mojego ojca.. Mieliśmy wtedy na warsztacie wyrówniarkę, ale ojciec stwierdził, że do zrobienia schodów do nowego domciu niezbędna będzie grubościówko-wyrówniarka.. No i się zaczęło - przewertowałem praktycznie całe allegro pod kątem tych maszyn.. Nowe, używane - to było obojętne.. Jedyną barierą była cena - nie więcej niż 7000.. Ostatecznie znalazłem to, co ojciec chciał - dobra maszyna, odpowiednia szerokość i grubość, do tego jeszcze "przymocowana" wiertarka pozioma - a to wszystko w cenie 5000 złotych wraz z transportem.. Maszyna była używana, ale była dobrze używana, więc można było ją kupić.. Od czasu jak ją zakupiliśmy to już te 5000 złotych "na niej" się odrobiło.. PS. A na jakich maszynach Wy pracowaliście? Jakie macie na warsztacie? Ja mam (tzn mój ociec ma) frezarkę, wiertarkę poziomą, cyrkularkę, grubościówkę, grubościówko-wyrówniarkę, stół stolarski (chociaż to się chyba do maszyn nie zalicza ), szlifierkę... Edytowano Listopad 17, 2010 przez Treser Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Stillborn Napisano Listopad 17, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 17, 2010 @Up Nie no, przestań, nie będę wszystkiego przecież wymieniał, bo to bez sensu jest. Powiem tyle, że nie licząc piły z lat 60'tych, to na bardzo wielu nowościach (co ciekawe, to niektóre narzędzia mają takie egzotyczne nazwy, że nie jestem w stanie ich nawet zapamiętać). Pracuje się na tym dobrze (nawet na tym relikcie z głębokiego PRLu), więc czego więcej trzeba? Chęci chyba :]. Ale ogólnie jeśli o stolarkę chodzi, to radzę sobie. W budowlance też, ale tu jeszcze mi doświadczenia brakuje. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seeker2 Napisano Listopad 17, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 17, 2010 Stolarka to dla mnie czarna magia. Co prawda umiem "wystrugać" jakiś parapet, schody czy próg, ale poważniejsze budowle to już nie moja działka. W związku z tym z maszynami do obróbki drewna też do czynienia nie miałem ani ich nie posiadam. Ja jestem bardziej "fachowcem" w wykończeniówce tzn płyta g/k, glazura/terakota, malowanie, siding, wstawianie okien/drzwi, elektryka i te sprawy. Z tego wszystkiego najbardziej lubię zakładać instalację elektryczna. A z racji, że robiłem to już nawet zarobkowo to i wszelakiej maści narzędzi/elektronarzędzi mam spory zestawik. Podobnie jak w swoim warsztacie w którym zazwyczaj własnoręcznie (czasem z moim sąsiadem - blacharzem/lakiernikiem) naprawiam samochód swój i żony (Astra F i Renault Clio II). Ale to nie ten temat. @Treser Widzę, że masz wujka pracującego w pokrewnej mi branży, więc znasz pewnie pojęcia metrów sześciennych, metrów przestrzennych, papierówki, paletówki, opału, dłużycy i innych sortymentów drzewnych wywożonych z lasu. Pewnie też jako jedyny na tym forum... Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 18, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 18, 2010 Stillborn - po aż tyle ich masz, że nie chcesz ich wymienić Seeker2 - no znawcą wszystkich pojęć na pewno nie jestem, ale trochę znam (te, z którymi mam styczność ).. A tak w ogóle, to mój ojciec skończył "elektryka" (szkołę średnią) - a i tak najlepiej odnajduje się w stolarce.. Rzeczy związane z instalacją elektryczną też ogarnia, a ja czerpię z jego doświadczenia i przyglądam się kiedy tylko mogę, żeby w przyszłości nie musieć wzywać fachowców i słono im płacić Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Stillborn Napisano Listopad 18, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 18, 2010 Nie tyle, co mam, co po prostu znam i potrafię się tym posługiwać (na tyle sprawnie, żeby wstydu nie było). Skąd ja, biedny robaczek miałbym kasę na to wziąć? W domu na tą chwilę mam metrówkę i kilka gwoździ :]. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seeker2 Napisano Listopad 18, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 18, 2010 a ja czerpię z jego doświadczenia i przyglądam się kiedy tylko mogę, żeby w przyszłości nie musieć wzywać fachowców i słono im płacić Dokładnie. Dlatego właśnie i ja naumiałem się robić i naprawiać co tylko mi się w życiu udało podpatrzeć. Nie wiem jak w waszej okolicy, ale u mnie wezwanie "fachowca" kończy się zazwyczaj słonym rachunkiem i koniecznością poprawiania jego spartolonej pracy. @Stillborn No, faktycznie, wyposażony to jesteś na maksa Ja też zaczynałem z młotkiem i gwoździami, ale potem trzeba było własną chatę remontować, więc powolutku przy każdej robocie kupowałem sobie coraz to inny, niezbędny do niej sprzęt i tak się uzbierała tego już całkiem spora kolekcja. A i tak wyszło mi kilka razy taniej, niż usługi "podwórkowych fachowców". gdy np. Robiłem płytę g/k w pokojach. kupiłem sobie wisarkę (z zapasową baterią) i dwie porządne poziomice. Koszt - 350 zł. A gdybym miał do tej roboty wynająć firmę - ok 1500 zł bez malowania. I to po promocyjnych cenach... Z drugiej jednak strony nie jest za fajnie umieć w życiu za dużo. Co chwila przychodzi któryś z kumpli/rodziny i prosi a to o ułożenie kilku metrów glazury, a to o pomalowanie pokoju no i jak tu odmówić lub brać kasę... Dzięki temu mój wolny czas skraca się do minimum, bo i w domu też ciągle jest co robić. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 Stillborn - no to rzeczywiście jesteś wyposażony jak hurtownia narzędzi U mnie akurat nie ma sytuacji wzywania prawdziwych fachowców, bo każdy z sąsiadów jest w czymś dobry, i taka pomoc sąsiedzka funkcjonuje nie najgorzej Co prawda za takie usługi się nie płaci, bo to sąsiad-sąsiadowi, ale jak coś trzeba będzie temu drugiemu, to ten pierwszy jak będzie mógł pomoże itd.. Jak jeden sąsiad ma jakąś maszynę, a inny nie ma, to idzie do niego, co by mu pomógł jego materiał obrobić.. A ten w przyszłości w taki czy inny sposób mu się "odpłaci".. Tak to właśnie u mnie działa Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seeker2 Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 U mnie dobrosąsiedzka pomoc też funkcjonuje całkiem nieźle. Mój sąsiad klepie i naprawia samochody, a ja jemu układam glazurę, panele, pożyczam elektronarzędzia i temu podobne pierdołki. Szkoda tylko, że w okolicy nie ma żadnego znajomego stolarza. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 Stolarzy Ci brak? No widzisz, u mnie za to stolarzy nie brakuje Jeden z sąsiadów ma taki nie mały tartak, więc roboty ma pod dostatkiem - każdy potrzebuje jakichś desek - więc ma ciągłe zajęcie.. A jako że roboty ma naprawdę sporo, to zatrudnia do tych prac niektórych sąsiadów Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Stillborn Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 A panowie, jak piszecie o tym, co Wasi rodziciele mają, to ja też mogę się pochwalić piłami, młotkami, szlifierkami i innymi różniastymi narzędziami. Ale ja w tej chwili piszę o tym, co jest naprawdę moje. A tego, co jest stricte moje, to niestety niewiele. Bo do tego, co wymieniłem, dorzuciłbym jeszcze imbusy i szlifierkę oscylacyjną. Chciałem być uczciwy i mam za swoje... Dobrosąsiedzka pomoc? Nie w moim bloku takie coś nie istnieje. Jak trzeba coś zrobić, to się wzywa firmę, bo inaczej wszyscy się zaczynają kłócić :|. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 Still - czy ja o tym wcześniej nie wspominałem A o pomoc sąsiedzką w bloku naprawdę ciężko Sam coś o tym wiem, bo mieszkałem w przeciągu swojego życia w bloku.. Teraz żyję na wsi, a tu nie wyobrażałbym sobie życia bez pomocy sąsiedzkiej To jest po prostu naturalny tryb życia u mnie. I tak "od zawsze".. Tak miała moja prababcia, babcia, teraz mają rodzice - i ja też mam nadzieję na takową pomoc, jak już założę rodzinę Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seeker2 Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 Sorki, Stillborn, nie chciałem podnosić Ci ciśnienia. To, co opisałem, to jest tylko i wyłącznie mój sprzęt. Sam kupiłem wszystko, bo mój ojciec miał dwie lewe ręce do każdej roboty, więc sprzęt nie był mu potrzebny. Poza tym ojciec nie żyje od kwietnia, więc siłą rzeczy, sam rozumiesz... A mama się w wykończeniówkę nie bawi... Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Stillborn Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 @Panowie powyżej. Spoko, nie doczytałem Waszych postów do końca. Nie ciskam się, nie jest mi żal, po prostu zrozumiałem, że chodzi o nasze narządy... tfu! narzędzia. A jeszcze do niedawna nie wiedziałem, że Ty - Seeker2 - masz własną familię i mieszkasz na swoim. Ale zostawmy to - jutro wlepię tutaj zdjęcia mojego pierwszego kółka zrobionego z regipsu :]. W końcu trzeba się było na czymś uczyć. A lepiej na swoim, niż u kogoś. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 (edytowany) A ja z kolei muszę się przyznać, że jestem wg mnie za młody, żeby posiadać "własny" sprzęt.. Poza tym, po co mi to wszystko, skoro mój ojciec jest wystarczająco wyposażony we wszystkie narzędzia, a ja mogę z nich korzystać ^^ A poza tym, to ja względem Was jestem najmłodszy, więc i moje doświadczenie z pewnością najmniejsze jest - ale się uczę, co by w życiu umieć robić różnorakie rzeczy Moja mama mi zawsze mówi: Lepiej umieć dużo rzeczy robić, bo nie wiadomo co Cię w życiu spotka.. Nie musisz tego nikomu pokazywać, ale jak będziesz umiał, to tylko lepiej dla Ciebie - i te słowa są dla mnie bardzo ważne Edytowano Listopad 19, 2010 przez Treser Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Stillborn Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 @Treser Głupio to może zabrzmi, ale Twoja mama ma rację. Mieszkam w bardzo małym mieście (19 tys. mieszkańców) i o pracę tu naprawdę trudno. Każdy "skill" jest na wagę złota. Albo coś potrafisz, albo siedzisz na bezrobotnym. Myślę, że osoby z dużych miast nigdy tego się nie dowiedzą. Przykre, ale niestety prawdziwe :[. Mało pracy i ciężko o nią. Taką rzeczywistość niestety mam. Ale jakoś dam radę. Nie należę do osób, które dają za wygraną. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 (edytowany) Może kiedyś nie było tak ciężko o pracę "bez większego skilla" jak dziś, ale czasy się zmieniają.. Kiedyś na wsi z płodów rolnych (oraz dochodów finansowych za ich sprzedaż) można było przeżyć całą zimę, a teraz jest to po prostu niemożliwe.. Ceny za towary rolne są co najmniej śmieszne Można powiedzieć, że ceny towarów rolnych w skupie, a te w sklepie to jakieś nieporozumienie A dlatego, że z robotą jest jak jest - trzeba iść na studia, żeby sobie jakoś dać w życiu radę.. Edytowano Listopad 19, 2010 przez Treser Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seeker2 Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 Lepiej umieć dużo rzeczy robić, bo nie wiadomo co Cię w życiu spotka.. Nie musisz tego nikomu pokazywać, ale jak będziesz umiał, to tylko lepiej dla Ciebie Bardzo mądre słowa. Niestety, ja wykazuję się w życiu wybitnym brakiem inteligencji i instynktu samozachowawczego i zawsze pokażę, że coś umiem zrobić/naprawić. I zawsze jakąś durną, najczęściej gratisową, robotę sobie znajdę. Gdy nudzi mi się w robocie - robię spławiki do wędek. Opracowałem kilka modeli z ogólnie dostępnego w lesie materiału -leszczyny i sobie je hurtowo z nudów produkuję. Połowa moich kumpli na nich łowi. Oczywiście dostali je gratis, no bo co, za kawałek polakierowanego patyka mam kasę brać? Gdy nudzi mi się w domu - dłubię coś przy samochodach albo robię noże (metodą skrawania, bo kowalstwa jeszcze nie próbowałem, ale mam taki plan na wiosnę). Nie kuchenne, tylko takie "inne" Jak to mówią - robota głupich lubi Mieszkam w bardzo małym mieście (19 tys. mieszkańców) i o pracę tu naprawdę trudno. Każdy "skill" jest na wagę złota. Albo coś potrafisz, albo siedzisz na bezrobotnym. Widzisz, ja mieszkam w małym pipidówku, gdzie roboty jest full, ale chętnych do pracy brak. Co prawda 90% pracy, to praca fizyczna, ale zarobić można i to całkiem nieźle. W mojej firmie przydało by się jak zdrowie ze 6 drwali i kilku innych pracowników, ale znikąd ich się nie weźmie, bo każdy ma głęboko w poważaniu ciężką pracę w lesie. lepiej postać z piwem pod sklepem... Tak patrzę, że niedługo ten dział trzeba będzie przemianować na "trzech muszkieterów", bo jakoś tylko my w nim urzędujemy... Trzeba chyba jakiś klubik założyć. Zerknąłem na wasze profile. Ja to kurka już normalnie starcem jestem... Co ja w ogóle na tym forum robię? Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Stillborn Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 Może nie tyle skilla z nauki, co z życia. Nikogo teraz Twoje wykształcenie nie obchodzi, tylko to, na co masz uprawnienia. Dlatego ciągle jestem na stratnej pozycji... Cóż. Jakoś dam radę, bo z głodu nie mam zamiaru zdechnąć... Się wkurzyłem. Dobranoc. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 Seeker - zawsze sobie wspominam te słowa, kiedy nie chcę mi się nauczyć czegoś nowego (nie mówię tu o nauce na uczelni, bo to inna bajka ). A Ty Seeker robisz noże, produkujesz spławiki? Hmm - bardzo ciekawe zajęcia.. Jestem ciekaw jak takowe wykonać A jakie to "inne" noże wytwarzasz? Rzeźnickie czy jak Odnośnie tych 6 drwali itd..: ja mam paru sąsiadów (pracujących w lesie), którzy każdego dnia w pracy lubią sobie łyknąć co nie co.. A wszyscy wiemy jak się pracuje po trunkach.. Po małej ilości może jeszcze nie widać różnicy, ale oni to "hurtowo" sobie pozwalają w czasie pracy - i tak im mija dzień za dniem Trochę mi ich szkoda, ale nic na to nie poradzę.. Albo w ogóle nie dotrą do roboty, tylko zasiedzą się pod "altanką" mieszczącą się niedaleko naszego wiejskiego sklepu - i tam przesiedzą cały dzień.. "Trzech muszkieterów" - mi się podoba ^^ A wiek się nie liczy - liczy się to co ma się do powiedzenia Still - no tak, masz rację, skill z życia jest bardziej przydatny.. Ale wykształcenie nie jest wcale takie nieistotne PS. Dobranoc Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seeker2 Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 (edytowany) A jakie to "inne" noże wytwarzasz? Rzeźnickie czy jak To zależy do czego zechcesz go używać Dla mnie w robocie (czyli lesie) nóż służy praktycznie do wszystkiego. Od otwarcia konserwy z obiadkiem do, nawet czasem, przeżycia. Ale to już inna bajka i kiedyś gdzieś na forum już o tym chyba pisałem. Musi być odpowiednio twardy, odpowiednio długi i ostry, coby można się nim było nawet w pracy ogolić . A co do produkcji spławików, to jeśli Cie to interesuje - mogę opisać z detalami. Oki, Stillborn się wkurzył i poszedł spać, Treser też chrapie to i ja uderzam w kimono. W końcu trzeba jutro iść do roboty... Dobranoc! Edytowano Listopad 19, 2010 przez Seeker2 Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Treser Napisano Listopad 19, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 19, 2010 Aha, to taki nóż wielofunkcyjny ^^ Co jak co, ale o goleniu się nożem to jeszcze nie słyszałem Ej no, ja nie chrapię No ale dobra, w końcu to już "jutro" Ja także zbieram się do spania, ale jutro oczekuję od Ciebie Seeker opisu tych spławików Dobranoc Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seeker2 Napisano Listopad 20, 2010 Zgłoś Share Napisano Listopad 20, 2010 Dziemdobry! Muszkieterzy gotowi do walki za azbestową fortecę? No to ognia! Spławiki. Sprawa generalnie bardzo prosta. Na pewno widzieliście jak takie coś wygląda. Bierzesz kawałek suchej, prostej leszczyny. Grubość jego zależy od tego, jak bardzo ciężki ma być finalny spławik, a co za tym idzie, jak daleko poleci przy zarzucie. Ja zazwyczaj używam takiego koło 1-1,5cm średnicy. Następnie "nóż wielofunkcyjny" w dłoń (z braku tokarki, bo jakoś do robienia samych spławików kupowanie jej nie ma sensu...) i sobie strugamy ta leszczynkę aż do uzyskania pożądanego kształtu. Następnym etapem jest wygładzenie powierzchni. Wystarczy do tego papier ścierny o grubości 100-120. Po wygładzeniu nawierca się otwory na dole i na górze spławika, coby zamontować w nim dolną i górną antenkę. Na dolną antenkę nadaje się świetnie wykałaczka do robienia szaszłyków. W końcu to bambus, więc jest dość twardy i łatwo nie pęka. Z kolei na górną można też użyć bambusowej wykałaczki, albo, jeśli chce się mieć grubszą, a co za tym idzie bardziej widoczną z daleka antenkę - kawałka gałązki z kruszyny. Po wysuszeniu jest wystarczająco lekka, żeby nie "blokować" spławika, gdy podnosi się w wodzie do pionu. Antenki wklejam zazwyczaj przy pomocy ogólnie dostępnego SuperGlue Na dolnej antence można też zamontować, wykonane z cienkiego, miedzianego drutu, oczko, dzięki czemu uzyskamy spławik przelotowy. Na koniec malujemy cały spławik farbą olejną, bądź lakierem. Od dołu do poziomu na jakim spławik będzie zanurzony - na brązowo lub czarno, a górę na jakieś jaskrawe kolory pooddzielane czarnymi, wąskimi paskami, które poprawiają widoczność spławika. Można też użyć farb fosforyzujących (do łowienia w nocy), ale te z kolei trzeba lakierować, bo inaczej będą się wycierać. I to chyba tyle. Cały "proces technologiczny" i użycie odpowiednich materiałów opracowałem sam w mojej pustej łepetynce. Może by to opatentować? Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Polecane posty
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.