Skocz do zawartości

Sesja Dead Rising


niziołka

Polecane posty

Pamiętam, jak kiedyś tropiliśmy postrzelonego niedźwiedzia, trafiliśmy aż do jaskini... wtedy okazało się, że to co wzięliśmy za przerażający ryk, było echem warczeń małych niedźwiadków, jaskinia zniekształciła dźwięk. Pewnie tak jest i teraz, bo nie chcę sobie wyobrażać, co innego mogłoby wywołać TAKI dźwięk... Szkoda, że te usilne próby wmówienia sobie, ze się sami nakręcamy, absolutnie na mnie nie działają.

Spojrzałam na Shauna z mieszanką wściekłości i strachu, i zdecydowanym szeptem powiedziałam: "Ciszej! Łap za kierownicę, ja będę strzelać! Daj mi też granat, bo będziesz miał zajęte ręce, a ja umiem się obchodzić z bronią!"

Z granatami może niekoniecznie, ale rzeczywiście - będzie miał zajęte ręce... I nie podoba mi się błysk w jego oku, nie wiem, czy ta brawura może zwiastować cokolwiek dobrego... Także wtedy, kiedy kieruje naszym wspólnym pojazdem. Przy okazji - przygotowuję broń, by w razie pojawienia się czegokolwiek niebezpiecznego - być gotowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 411
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Bestia musiała zdać sobie w końcu sprawę z obecności nowych ocalonych przez dźwięki odbijające się niewielkim echem od ścian, bo warkot ucichł a zamiast tego po tunelu rozniósł się gardłowy ryk. Wgniatany metal zazgrzytał gdy na boku MTVR wylądowały dwie potężne, szare, ale i uwalone we krwi łapska, które podciągnęły cielsko... Ocaleni nie wiedzieli jakim cudem wirus może tak zmutować, ale byli teraz świadkami istnienia dwumetrowego bydlaka, którego postura zawstydziła by każdego strongmana na świecie. Najkrócej rzecz ujmując od pasa w górę była to zwalista góra mięsa, w której gdzieś niknęła głowa... obdarzona w twarz z pustymi, metalicznymi oczami oraz mordą pełną wściekłości. Szare ciało było pokryte bliznami a także świeżymi wgłębieniami po kulach, do których prowadziły szlaczki zaschniętej krwi. Wyglądało na to, że poprzedni nieszczęśnicy, którzy mieli okazję go spotkać odrobinę go nadgryźli. Monstrum wydało z siebie jeszcze jeden ryk i zeskoczyło z pojazdu ruszając do ataku (*1).

* * *

- O ku**a! - krzyknął przerażony Evan. - Spójrzcie na rozmiar tego sku*****na! - i otworzył ogień.

Pociski z karabinu, który chyba pierwszy raz właściwie opanował trafiły w cel, ale bydlak zdawał się tym kompletnie nie przejmować (*2). Wydawało się, że ma obiektu ataku kiedy odezwała się reszta broni odwracając uwagę od Tylera. Valo nie musiał się specjalnie skupiać aby trafić cel wielkości stodoły i kilka serii zagłębiło się w cielsku "mutanta" (*3), Ann nie pozostawała w tyle wywalając niemal pół magazynka ogniem ciągłym z P90, który zdawał się nawet odrobinę powstrzymać pochód bydlaka (*4). Także śrut z shotguna Annie robił swoje choć nie wiedziała czy to bardziej pobożne życzenia czy naprawdę widzi, że z zewnątrz ostrzał robi skutek (*5). Bestia stanęła w miejscu wymachując rękami jakby chciała się odgonić od namolnych much jakimi były kule z karabinów i na ten moment czekał Tyler. Uprzedziwszy Shauna wbił się wózkiem widłowym w bydlaka, ale w tym momencie kupa mięsa znalazła w sobie nowe siły. Kolejny ryk wściekłości odbił się echem od ścian tunelu gdy mocarne łapska chwyciły wózek po bokach, uniosły go w powietrze (*6) a chwilę po tym jak SWAT-owiec zdołał się ewakuować cisnął go w Hummve, za którym chował się Valo. Skandynaw w ostatniej chwili zdołał uskoczyć i uniknąć zmiażdżenia (*7). Huk przy zderzeniu był niesamowity.

---

1 - a jeżeli mój opis jeszcze nie pozwolił wyobrazić wam sobie Tanka to... ta strona powinna być OK ;]

2 - NPC rzucałem... +3 na atak kontra +4 na obronę :)

3 - dobry atak +5 strzelectwem kontra +3 z obrony... Tankowi leci druga kratka :D

4 - pięknie, sadziłem, że może przegiąłem ze statystykami a na razie fatalnie się broni... leci mu czwarta kratka

5 - kolejne +5 vs +3, ale że druga kratka zajęta to leci trzecia... a tym samym została mu tylko pierwsza :P

6 - test na siłę aż +6 ;]

7 - celność kontra refleks - wygrana dla Tanka w postaci sukcesu +2, zakreśl sobie drugą kratkę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

Ogłuszony, próbując wstać, spojrzałem na moją dotychczasową osłonę. Wizja tego co by się ze mną mogło stać gdybym nie odskoczył przeleciała mi przed oczami. Po paru chwilach zorientowałem się że to jeszcze nie był koniec a potwór pomimo tak wielkich ran jeszcze się ruszał. Chwiejąc się podbiegłem do swojej strzelby, szybko ją podniosłem i upewniłem się że jest naładowana. Podbiegłem do tego stwora, zacisnąłem zęby i wystrzeliłem najszybciej jak tylko mogłem cały magazynek, celując w coś co powinno być jego głową

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler Rosen

-CO ZA WARIAT ! - Pomyślałem o Valo, który rzucił się w stronę potwora i z bliska chciał go rozwalić. - Chyba mu życie niemiłe.

Musiałem go osłaniać, podnosząc się szybko z ziemi i dziękując ochraniaczom, jakie zamontowane były w moim mundurze odskoczyłem kilka metrów w bok i postanowiłem także zacząć z boku strzelać w łapy bydlaka, tak by uszkodzić mu stawy i by nie trzasnął szalonego faceta. Jeśli ruszy w moja stronę lub oddali się od Valo to potraktuję go granatnikiem. To jednak ostateczność.

- Ku%^a! On dosłownie rzucił wózkiem widłowym! - Nagle doszła do mnie ta myśl. - Co nas jeszcze czeka? - Zapytałem sam siebie celując i naciskając spust. Uważałem na pozostałych towarzyszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ann Connor

Cholera... Tak tego nie załatwimy. Nie wiem czy oszalałam, jednak zamierzam to zrobić.

Odrzuciłam karabin i pobiegłam ile sił w nogach w stronę Tanka. Widziałam, jak Valo też rusza do ataku, jednak na szczęście nie w ten sam sposób.

- Chować się!!!- krzyknęłam w biegu i odbezpieczyłam granat.

Jeśli będę miała tyle szczęścia i te monstrum mnie nie trafi to może uda mi się prześlizgnąć pod nim i zostawić tam granat*. Mam nadzieję, że uda mi się w porę schować** przed eksplozją granatu, inaczej będzie ze mną krucho.

---

FP:5-2=3

*- poparte aspektem Wolna, jak ptak

**- poparte aspektem Dam sobie radę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Shaun Bogdanov

Odłożywszy wszelki zdrowy rozsądek na bok wyskoczyłem z samochodu i w jednej ręce trzymając swoją spluwę skierowałem się w stronę mutanta. Mogłoby się wydawać, że pociski go nie imają, lecz niezrażony tym wycelowałem i z okrzykiem: "Zdychaj skurw*synu!" nacisnąłem spust.

Nie zdążyłem nawet zobaczyć czy mój atak doszedł do celu, gdy posłyszałem głos Ann

-Chować się! - wrzasnęła biegnąc z odbezbieczonym granatem w stronę wroga.

Oszalała - taka była moja myśl, gdy rzuciłem sie w kierunku dokładnie przeciwnym do stwora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie Thompson

Próbowałam się połapać w ogólnym chaosie. Z jednej strony: to 'coś' będące w stanie ruchem ręki przewrócić pojazd, "żyjące" mimo serii władowanej przez każde z nas... Z drugiej strony całkowicie nieprzywidywalnie poruszający się moi towarzysze, na których muszę uważać - shotgun miewa przecież niezły rozrzut. Na szczęście Shaun postanowił zrezygnować z prowadzenia, dzięki czemu mogę próbować wycelować tak, by nie zranić towarzyszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skandynaw, nim ktokolwiek wykonał swój ruch, pierwszy ruszył do ataku wywalając kilka pocisków prosto w bydlaka, ale ten nie wyglądał jakby miał za chwilę paść (*1). Co więcej Valo chwilę potem zorientował się, że zrobił najgłupszą rzecz jaką mógł kiedy ujrzał przed sobą nadciągającą łapę bestii (*2). Nie mając już pola do uniku po prostu przymknął oczy a po chwili poczuł jak odleciał kilka metrów do tyłu, lekko obolały, ale bez poważniejszych złamań... najwidoczniej cholerstwo traciło siły (*3). Tymczasem reszta nadal próbowała uśmiercić monstrum ładując w niego ołów a Tylerowi udało się ochronić szarżującą Ann przed łapskiem mutanta posyłając mu kilka celnych serii kiedy tenże ryknął z bólu (*4). Dziewczyna w pełnym biegu zeszła do ziemi prześlizgując się pod cielskiem bydlaka tuż obok jego nóg zostawiając granat (*5) a sekundę potem poderwać się z ziemi i odskoczyć nim niespodzianka miała urwać nogi potworowi... tyle, że kiedy echo huku w tunelu ustało a dym się rozwiał ocaleni zobaczyli, że bestia nadal żyje i jest wściekła jak wszyscy diabli (*6). Mając nowy cel urwał kawałek pancerza przewróconego MTVRa (*7) i cisnął nim w stronę Ann, ale zdołała przed obiektem uskoczyć (*8 ). W końcu Shaun znalazł okazję aby wypalić swoją serię i gdy pociski zagłębiły się koło głowy bydlaka ten ryknął z bólu a po chwili upadł z tąpnięciem na ziemię. Permanentnie martwy (*9).

- O Boże... - wykrztusił z siebie po dłuższej chwili Evan.

---

1 - +1 w obronie dla tanka

2 - walka wręcz na refleks, zwycięża Tank, miał +1 ;] (generalnie złapałem się za głowę widząc twój szturm :P)

3 - siła kontra wytrzymałość... +6 na +2 (powtórzę, że wytrzymałość masz na 4 a nie 5, bo do danej umiejki na raz można tylko jeden poziom dodać ;]) - twoje kratki wyglądają tak: oxoxo

4 - sukces w ataku na +1, wszystkie kratki ma już zapełnione ;)

5 - na refleks, z użyciem aspektu, aż +7 a na ucieczkę miałeś +3

6 - ponieważ nie masz umiejki materiały wybuchowe bądź coś podobnego dałem zwykłe 4k6 wraz z aspektem tymczasowym... wyszło ładne +3, ale tank miał rzut obronny z trzema szóstkami... co dało +6 :D

7 - test na siłę +3

8 - przewaga w refleksie :)

9 - wow, +6 na atak kontra 0 w obronie... no, tankowi rzut nie poszedł a wynik przebił się od razu ponad konsekwencję do death strike ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie Annie Thompson

Gdy zauważyłam, że potwór pada, natychmiast podniosłam się, by ruszyć i sprawdzić, co z Valo. Jednak gdy przechodziłam obok zwłok, coś mnie tknęło: do tej pory nic nie zachowywało się tak, jak powinno. Nie będę w stanie normalnie podróżować wiedząc, że to coś mogło zostać za nami... Więc jakkolwiek obrzydliwe by to nie było, trzeba to zrobić. - w tej chwili robię krok w tył, i starając się stanąć tak, by nie zostać obryzgana, podnoszę naładowany shotgun i strzelam w głowę stwora, po czym odwracam się w stronę Valo, by sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. Trudno powiedzieć, czy Shaun nie jest w zbytnim szoku, by się nim zająć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler Rosen

Annie chyba definitywnie zakończyła żywot bestii, było się z czego cieszyć, bo w sumie nikt znacząco nie ucierpiał i nie stracił życia. Odetchnąłem z ulgą, po czym kiwając głową Annie i chwaląc jej rozsądek podszedłem sprawdzić pojazdy czy nie ma w nich czegoś ciekawego lub jakiegoś zagrożenia. Idąc zacząłem mówić:

- Nieźle koledzy, nieźle. Naprawde udana współpraca. Ann, to było cholernie ryzykowne, ale pomysłowe. - Spojrzałem na Shauna i dodałem. - Możesz pomóc Annie w sprawdzeniu co z Valo? Musimy ruszać dalej, jak tylko sprawdzę pojazdy.

- Evan, proszę Cię, pomóż mi jeśli możesz. - Wolałem mieć młodego dalej na oku. Mógł zacząć bzikować lub okazać się zainfekowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ann Connor

- Woah!- krzyknęłam, jednak od razu się opanowałam zdając sobie sprawę z sytuacji, w jakiej jesteśmy.

Jednak tego potrzebowałam. Zagrożenia życia na naprawdę wysokim poziomie.

Chce mi się śmiać. Głośno tak, żeby mnie każdy mnie usłyszał...lecz nie zrobię tego. Przynajmniej na razie. Dopóki nie będę pewna, że wszystko się w miarę dobrze potoczy.

Patrzyłam, jak Annie podbiega do Valo, jednak sama nie miałam zamiaru tego zrobić. Nie lubię tego chłopaka...

- Jeśli wszyscy są cali to proponuję brać du** w kroki i ruszać dalej. Jak sądzisz Tyler ile zainfekowanych mogło słyszeć naszą potyczkę?- powiedziałam dając im do zrozumienia, że postój tutaj to niezbyt dobry pomysł.

Co za bydle... przyjrzałam mu się teraz dokładnie i widząc, jak wyglądają jego ramiona stwierdziłam, że nawet największa dawka dopalaczy nie pomogłaby uzyskać podobnych efektów. Jeśli jeden z nich może mieć tak przepakowane ramiona to nie chcę wiedzieć, co wirus mógł zrobić z resztą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

-Eeee, nic mi chyba nie jest, nie ma potrzeby do paniki.-wysapałem nie będąc do końca pewien swoich słów. Upewniłem się jedną ręką czy reszta ciała jest tam gdzie powinna i ma nadal normalny kształt.

Odsapnąłem, nie miałem w sumie ochoty wstawać ponieważ całe to leżenie wydało mi się nadzwyczaj przyjemne.

-Dajcie mi chwilę a wrócę do siebie, sprawdźcie w między czasie co znajduje się dalej... jeśli więcej takich bydlaków, to już nie wstaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Shaun Bogdanov

-Heheheheheheh - zacząłem się śmiać cicho pod nosem -" mój pierwszy trup"

"Nieee no człowieku opanuj się, bo wezmą cię za kompletnego idiotę! Wdech, wydech. Jednakże żadne wysiłki nie pozwoliły mi się pozbyć szerokiego uśmiechu z twarzy. "Pewnie wyglądam okropnie, uwalony krwią, uśmiechnięty od ucha do ucha. No chociaż w sumie, w mojej byłej pracy - bo już nie wątpię, że ten kraj wróci do normalności - zdarzało mi się być często brudnym od krwi."

-To jak brygada, wszyscy w jednym kawałku, czy kogoś pozszywać? - zagadnąłem wesoło - raczej nie będzie dobrze jeśli zbyt długo tu posiedzimy, wiecie - tu zrobiłem pauzę - koledzy naszego zombiaka się wkurzą gdy zobaczą, jak go urządziliśmy - dodałem konspiracyjnym szeptem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez większych zdobyczy z zamkniętych albo pustych pojazdów zostawionych w tunelu grupa ruszyła do przodu zostawiając za sobą zmasakrowane zwłoki ogromnego bydlaka i kierując się w nieznane. Uwaga Shauna została odebrana trochę dziwnie, szczególnie Evan patrzył się na niego lekko zaniepokojonym wzrokiem - nadal nie wykazywał oznak zainfekowania -, ale nikt się nie odezwał. Teraz każdy myślał o tym aby wreszcie wyrwać się z tego piekła w postaci podziemnego kompleksu kiedy z tunelu wyszli na coś co mogło być czymś w rodzaju punktu przeładunkowego. W tym punkcie zaczynały się dwie linie torów kolejowych, które były wykorzystywane zapewne do transportu i ciągnęły się po całej bazie. Obecnie na prawej linii znajdowała się niewielka, żółta lokomotywa z jednym wagonem, częściowo rozładowanym z metalowych skrzyń. Przy ścianie tunelu kolejowego, od "platformy", znajdowało się podłużne pomieszczenie, sądząc po napisach, odpowiadające za kontrolę ruchy kolejowego. Dookoła walało się kilkadziesiąt trupów zainfekowanych, trochę surowców budowlanych a także martwych ciał wojskowych nie mówiąc o masie krwi, która odpowiednio przyozdobiła ściany i betonową podłogę.

* * *

- O... o... o cholera... - ledwie słyszalnym głosem rzekł Evan trzęsącymi się rękoma celując w pancerną szybę a konkretniej... masę truposzy jaka znajdowała się za nią.

Dosyć szybko zauważyli, że ze "stacji" - oprócz rozbudowywanego tunelu - można było się dostać do czterech innych korytarzy. Pierwszy na prawo z oznaczeniem "L-beta" było zablokowane metalowymi drzwiami a elektroniczny zamek obok nich informował o permanentnym jego zamknięciu i ogłoszeniu kodu czerwonego. Cokolwiek mogło się z tego wydostać albo to zrobiło albo siedziało zamknięte, niemal nieszkodliwe. Drugie drzwi z prawej oznaczone jako "M/A-alfa" również były zamknięte, ale można było spróbować się do nich dostać wprowadzając kod autoryzacyjny albo innym sposobem... wydawały inne dźwięki, jakby były zrobione z lżejszego materiału. Jednakże prawdziwe niebezpieczeństwo czaiło się po lewej stronie, tam gdzie wcześniej były wrota wielkości windy towarowej, odpowiednie aby mogły wjechać pojazdy wojskowe, teraz znajdował się szereg szyb pancernych dudniących od uderzeń dziesiątek, jeśli nie setek zainfekowanych i wściekłych z pragnienia rąk biedaków, którzy dostali się pod działanie wirusa. Szczęśliwie na ich drodze znajdowało się kilka warstw twardego szkła, ale przypatrując się dokładniej ocaleni zauważyli, że dwie już poszły a na trzeciej pojawiają się pęknięcia. Nienaruszone zostały ostatnie dwie "linie" (*1). Teraz było już wiadomo co hałas za sobą przyniósł...

---

1 - dla absolutnej pewności powiem: czwarta i piąta, o trzeciej nie piszę nienaruszona, bo do niej właśnie truposze się dobierają :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ann Connor

- No to teraz już wiemy, co się stało z tymi, którzy weszli do kopalni- powiedziałam klnąc z cicha.

Może ktoś z nich przeżył, bo druga linia jest pusta. Jednak widząc te laboratoria to nie chcę wiedzieć, nad czym tam pracowali. Ciekawi mnie, jak długo to już trwa. Nie... nie chcę wiedzieć. Liczy się tylko, żeby przeżyć.- Proponuję zacząć działać, bo jak zbyt długo będziemy zwlekać to zdążą sie przebić- powiedziałam zaciskając ręce na broni- Biegnę sprawdzić, czy pociąg jest bezpieczny. Wam też proponuję sprawdzić, czy ten pociąg da się w ogóle wprawić w ruch, chyba że chcecie się z nimi zaprzyjaźnić- wskazałam na zainfekowanych oddalając się.

Ci tu... wiedzieli. Byli przygotowani, jednak nie sprostali skali problemu. Widząc tego bydlaka to wiem, dlaczego im się nie udało tego powstrzymać. Byle się stąd wydostać...

---

FP:3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie Thompson

"To ja spróbuję z drzwiami, lepiej mieć w razie czego plan awaryjny. Będę jednak wdzięczna za pomoc, bo niespecjalnie się znam na takich blokadach... Więc jeśli ktoś by w ramach nudów znalazł przypadkiem kod autoryzacyjny, niech nie waha się powiedzieć" - po wypowiedzeniu tych słów kieruję się w jego stronę, aby przyjrzeć mu się dokładnie i ocenić, czy rzeczywiście jestem w stanie coś przy nim zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Shaun Bogdanov

-Czekaj, czekaj! - krzyknąłem do Ann - nie jest najlepszym pomysłem biegać w pojedynkę. Wam też radzę podzielić się w dwuosobowe grupy. Nie chce ginąć w pojedynkę - dodałem łobuzersko.

"Coś mi się zdaję, że niezbyt podnoszę morale drużyny. Sam się trzęsę ze strachu, a jeszcze pogarszam sytuacje. Ale pewne jest, iż we dwójkę będę czuł się bezpieczniej. Troszkę. Słodki Jezu, chroń mnie."

-Radzę się pośpieszyć , myślę że nasi koledzy zainfekowani nie będą czekać zanim się skryjemy w bezpieczne miejsce - rzekłem do swych towarzyszy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

-Po co dzielić się w jakieś grupy? To pomieszczenie nie jest na tyle duże abyśmy się wzajemnie pogubili. - powiedziałem do medyka po czym ruszyłem w stronę pomieszczenia kontrolnego -Niech każdy dokładnie się tutaj rozejrzy bo jeśli nie uda się nam otworzyć żadnych drzwi to będziemy potrzebowali jakiegoś miejsca nadającego się do obrony. Te uparciuchy zaraz tutaj się przebiją.

Podszedłem do pomieszczenia i odbezpieczając strzelbę przygotowałem się do wejścia do środka. -Jeśli uda mi się dostać do środka to odblokuje kolejkę... jeśli nie, to może przynajmniej ten pokój nada się do odparcia hordy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna dobra wieść spłynęła na ocalałych - pociąg był sprawny. Gorzej, że do jego ruszenia potrzebowali karty magnetycznej oraz zwolnienia blokady a to drugie, po szybkim zorientowaniu się, można było zrobić tylko z pomieszczenia kontrolnego. Instrukcje były jasne i szczegółowe, tyle dobrego. W tym czasie Tyler zajął się przeszukiwań ciał żołnierzy i wkrótce odkrył to czego szukał.

- Czasami wystarczą najprostsze metody, Annie. - westchnął pobłażliwie podchodząc do drzwi z oznaczeniem "M/A-alfa". - Raz kozie śmierć... - mruknął pod nosem mając mięśnie napięte do granic możliwości. Chwilę potem okazało się, że słusznie. Metalowe drzwi nie skończyły się otwierać a zza nich wypadła grupka kilkunastu zarażonych. Tyler krzycząc i przeklinając wypalił kilka serii nim reszta rzuciła się na niego i powaliła próbując przerobić go na posiłek. - Zabierzcie je! Ku**a! Od********ie się ode mnie, wy małe sku*****ny! - ryczał ze wściekłości próbując wymachiwać kolbą spluwy w potrzasku.

Evan stał jak wryty. Nie ruszył do przodu, nie wystrzelił. Po prostu stał i patrzył na wylewającą się grupkę zarażonych z rządem mordu w metaliczno-żółtych oczach, z zaschniętą krwią na ciele i czasami bez pewnych kawałków tegoż, najpierw pokrywają Rosena próbując go przydusić a reszta z nich rusza na pozostałych...

Ledwie chwilę potrzebował SWAT-owiec, żeby zebrać się w garść, ryknąć ze wściekłości i zrzucić siebie szalejący tłum, który o dziwo jeszcze go nie pogryzł (*1). Torując sobie drogę walką wręcz znalazł chwilę oddechu i wolnego miejsca po czym krzyknął kolejny raz:

- Ognia!

* * *

Tymczasem w Lompoc...

Ponury Żniwiarz dotarł do miasta, i Boże, szalał za wszystkie czasy. Kiedy zarażeni wdarli się do miasta szlag trafił dosłownie wszystko. Policja nie miała nic do gadania, armia traciła kontrolę dzielnica za dzielnicą w pośpiechu próbując jeszcze ustawić zapory odcinające Lompoc od reszty świata. W tym chaosie nikt nie mógł się zorientować kto przytargał zarazę ani skąd, bo piekło otworzyło swe drzwi dopiero godzinę później po ataku atomowym na pobliskie Sunville. Widok ciężkich, jasnych chmur na zachodzie nie był teraz najważniejsza sprawą, ale i tak dokładał cegiełkę do atmosfery miasta.

Waliło się co tylko mogło, w tempie znacznie przekraczającym najgorsze oczekiwania. Przez ostatnie trzy godziny nie było chwili wytchnienia a powietrze rozrywał dźwięk kanonady ogniowej, ryk agonii umierających albo to coś nie do opisania co wydawali z siebie zainfekowani kiedy wypatrzyli nową ofiarę. Czasami na granicach miasta - pomijając jeden raz kiedy w powietrze wyleciała miejscowa stacja benzynowa pochłaniając ze sobą zapewne kilkadziesiąt osób - dało się słyszeć echo potężnej eksplozji, które dawały kolejną stróżkę dymu. Z daleka miasto musiało być nimi usłane. Kilka razy przelatujące myśliwce zrzucały bomby na pobliskie osiedla, widać też było kołujące na północy Blackhawki.

Rzeź i masakra. Ludzie w panice przemierzali ulice nim nie spotykała ich śmierć a ta dzisiejszego dnia zapewniała ogromną różnorodność. Duże grupy mieszkańców próbowały uciekać przez blokady wojskowe, ale byli dziurawieni na strzępy. Mniejsza część próbowała znaleźć schronienie wewnątrz miasta, ale zarażeni atakowali bez litości i znajdowali ich wszędzie. Ich głód krwi był niewyobrażalny. Bardziej opanowani mieszkańcy złapali za broń albo zbierali ją ze zmasakrowanych oddziałów armii próbując utworzyć przyczółek, w którym utrzymają się do obrony.

Szaleństwo zataczało coraz szersze kręgi.

- Kapitanie! Nie utrzymamy się tutaj! Musimy zmienić pozycję! - jeden z żołnierzy ze zdziesiątkowanej kompanii zostawionej w mieście próbował przekrzyczeć panujący dookoła chaos. Była to prawdopodobnie jedyna jednostka, która zostawiona sama sobie zignorowała rozkazy i próbowała zrobić wszystko aby ocalić mieszkańców miasta. Kapitan Russel Lodge miał jaja ze stali. Każdy z jego niemal sześćdziesięcioosobowej grupki kto umiał posługiwać się bronią dostał spluwę i miał zabijać wszystko co będzie wściekłe oraz będzie chciało ich zagryźć. Teraz wojskowy robił wszystko aby ochronić centrum medyczne Marscha Wallace'a dopóki pacjenci nie zostaną załadowani do karetek. W obecnej chwili były to jedyne sprawne pojazdy w okolicy pomijając jednego Hummve.

- Trzymać linię ludzie! Trzymać, ku**a linię! - kapitan ryknął jeszcze głośniej. - Jeszcze chwila i będziemy mogli wycofać się na wschód do supermarketu! - ledwie kilkanaście minut temu wojskowi złapali na radiu kogoś kto rozgłaszał o założeniu punktu ewakuacyjnego w supermarkecie na wschodniej granicy miasta. Oficer postanowił udać się właśnie tam.

---

1 - na siłę aż +6, nie czekałem już na niego ;)

2 - gruba B naturalnie znajduje się z wojskowym, ale nie jesteście do niego przywiązani i macie pełną swobodę ruchu i działań tylko warto je przemyśleć czy warto samemu zwiedzać pogrążone w chaosie miasto ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie Thompson

"Póg mo..!" westchnęłam odskakując jak najbardziej od drzwi, nim skończyłam już miałam w ręce shotguna, którym celuję mniej więcej na wysokość głowy zarażonych - powinno wystarczyć, aby nie trafić przypadkiem Tyler'a, a być może - choć robi mi się niedobrze na samą myśl - nawet, jeśli nie uda się ich zabić, to przynajmniej kilka od niego odciągnąć. Oczywiście, mogę być altruistyczna, ale nie jestem głupia - staram się w miarę możliwości odsuwać po trochu do tyłu, co chwila zerkając za siebie, by się przez nic nie przewrócić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ann Connor

Widząc, jak Tyler otwiera drzwi z napisem "M/A-alfa" było już za późno, by powiedzieć aby zaczekał. Stało się zatem najgorsze, bo fala zarażonych wyskoczyła z dopiero, co otwartego przejścia prosto na komandosa.

- Ożesz wy sku****- powiedziałam przywierając do najbliższej osłony, a następnie wychliłam się czekając na czystą linię do strzału z mojego karabinu.

- Ognia!- usłyszałam już oswobodzonego Tylera i zaczęłam strzelać do zarażonych pojedynczymi seriami marnując, jak najmniej amunicji. Wszystko zaś w praktyce sprowadzało się do strzelania w głowę...

Druga sprawa, że niedługo szyby pancerne puszczą pod naporem reszty zarażonych, a to co się wtedy stanie będzie niczym w porównaniu do tego, co mieliśmy do teraz. Lepiej się pośpieszyć i uruchomić ten pociąg. Brakuje nam tylko karty magnetycznej. Ja bez obciążenia byłabym w stanie zwolnić blokadę od pociągu i wskoczyć na niego w biegu...Chyba.

---

FP:3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James "Lucky" Reid


James Reid, dla przyjaciół, oraz wszystkich kasyn Las Vegas, "Lucky". Biorąc pod uwagę to co działo się dookoła, moja ksywka musi teraz brzmieć jak kiepski żart. Kiepski i bardzo nie na miejscu. Dzięki, tato. Wyjazd tutaj był naprawdę świetnym pomysłem. Oczywiście nie winiłem ojca. Skąd miał wiedzieć, że skończę w mieście zalewanym właśnie czymś, co występowało tylko w grach video...
Ten cały wojskowy, Russel bodajże... trzeba mu przyznać, tchórzliwy to on nie jest. W każdej innej sytuacji powiedziałbym, że jest głupi. Tyle, że gdyby nie to, pewnie byłbym już martwy... Staram się pomóc przy "załadunku" chorych do karetek. Im szybciej oni będą gotowi do drogi, tym szybciej my się stąd wyniesiemy... A przynajmniej mam taką nadzieję...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler Rosen

- Kompletny kretyn! - Syczałem w duchu dalej trzęsąc się jak osika i to bynajmniej nie z powodu adrenaliny. Po prostu cholernie się bałem! Było już prawie po mnie..Myślałem celując w głowy tych sku%$#*ów. Na szczęście nie czułem bym został pogryziony lub poraniony, ale może to na skutek szoku, będę się musiał dobrze sobie przyjrzeć po wydostaniu się stąd. Póki co musimy się jednak skupić na załatwieniu tych gnojków, dobrze że pozostali także są uzbrojeni, w dodatku ta pękająca szyba...

- Evan ku%$a! Rusz dupę i pomóż nam! - Krzyknąłem by wylądować złość w sumie na własną głupotę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

Rozproszony zamieszaniem spowodowanym wtargnięciem grupy zombie, zaprzestałem próby dostania się do środka pomieszczenia kontrolnego. W pobliżu drzwi było na tyle osób że darowałem sobie pomoc Tylerowi i reszcie, moja strzelba mogłaby co najwyżej zaszkodzić. Samemu szukałem dalej sposobu na dostanie się do panelu kontrolnego. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, co chwilę nerwowo spoglądając na szybę. Jeśli te dranie się przebiją to zostaniemy otoczeni w dosyć odsłoniętym miejscu. Może ci martwi żołnierze mają jakieś ładunki wybuchowe, choćby granaty. W tej sytuacji przydadzą się i to w dużych ilościach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły bajzel, jak na początek poszukiwań. Jeśli dobrze pamiętam, to te gigantyczne pi******cie, podobnie jak i Ci zeżerający się wzajemnie Amerykanie pochodzą z kierunku przecinającego się z Sunville... więc póki co mogę chyba założyć, że szef daje sobie jakoś radę i zaopiekować własnymi czterema literami.

Gdyby nie niepokojące wrzaski kolejnych ofiar, to podszedłbym i uścisnął dłoń idiocie, który ewakuuje szpital, kiedy dookoła niego walają się dziesiątki trupów i rannych, a każda upływająca minuta zbliża nas wszystkich do podzielenia tego samego losu. I na pewno nie mam zamiaru jechać w jednej karetce z jakimś zakrwawionym oszołomem, który uzna mnie po stu przejechanych metrach za potencjalnego hamburgera. Jedyna nadzieja w tym humvee po drugiej stronie ulicy. Spróbuję się do niego niepostrzezenie dostać. Przecież muszę się jakoś dotrzeć do tego supermarketu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...