Skocz do zawartości

Filmowe kaszanki


Turambar

Polecane posty

Dylematu 5 chyba z tej przyczyny ze kazdy na niego czekal i wszyscy spodziewali sie czegos innego (ok to serial)

Co do filmow to Ed Wood krecil same kaszany i byl w tym mistrzem az po pewnym czasie staly sie one wrecz wybitne kultowe. Ja raczej nie nazwal bym ich super kaszana jako te zaliczaja sie zdecydowanie produkcje Asylum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 258
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Eragon - gdy oglądałem to w kinie, w 2006 roku, byłem młodszy i nawet mi się podobał.Wczoraj obejrzałem to po raz kolejny - dubbing po prostu jest fatalny, dialogi drętwe.A najlepsza jest scena zerżnięta z "Dwóch Wież".

We Władcy Pierścieni przed atakiem na Helmowy Jak Saruman przemawia do okrków.Tak samo jest tutaj - Durza przemawia do urgali z czegoś ala wieża

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up - a czy takie filmy nie są skierowane głównie do młodszej publiczności?

Dla mnie typowe kaszanki lecą codziennie wieczorem w TV4. Jest tam cała biblioteka tych filmów od "krwiożerczych muchomorów "po gigantyczne pszczoły, szczury, ośmiornice itp. itd.

A dla mnie najbardziej znaną kaszanką jest film " Wzgórza mają oczy". Film bez typowego dreszczyka emocji, fabuła nędzna, ogólnie to takie bez jaj, taka kaszana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram przedmówcę. TV 4 nie jest złe, choć powtórki copy-paste z Polsatu denerwują, to właśnie w TV Puls mamy do czynienia z filmami o tytułach: Krwiożercza pirania, Zabójcza mrówka, Krwawa uczta itp. Choć jedno tej telewizji trzeba przyznać dwa piątki z rzędu dała o 23.00 REC 1 i 2. A to nie zdarzyło się żadnej telewizji od na pewno półtora roku, a pewnie i dłużej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aliens vs. Avatars, żałosny film który bezczelnie zgapia od swoich dwóch imienników. Fabuła to miks papki dla nastolatków plus trochę amerykańskiej komedii. Dodatkowo efekty specjalne kłują w oczy, a aktorzy grają wręcz tragicznie. Dalej chcesz obejrzeć ten film? Ostrzegałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Pulsie to same hity lecą.Raz oglądałem tam film pt.Zabójcza maszyna (Hybrid, 2010).

Cała akcja skierowana była do mitycznego potwora, który w tym tysiącleciu postanowił przemienić się w SAMOCHÓD.Swoje pierwsze ofiary (nastolatkowie) złapał przemieniając się w luksusowe Porsche - wsiedli do niego, a on zablokował drzwi i zgniótł ich SIEDZENIAMI.Poźniejszymi ofiarami byli mechanicy, którzy po stracie 3-4 kolegów wreszcie go pokonali

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wyjazd integracyjny- Bożesz ty mój, jakie to słabe. Pomijam brak scenariusza, bo trudno o taki przy tego typu historii. Ale głównym i niewybaczalnym minusem tego dzieła jest to że nie śmieszy. Prócz Kota który godnie wykazał się na tle swoich kolegów (te telefony od żony były świetne) to niestety cała ekipa powinna oddać swoje pensje za WI na jakiś szczytny cel. Absolutnie nie polecam, choć film długi nie jest to jedyne na co warto zwrócić uwagę to tak jak wspominałem fenomenalna kreacja Tomasza Kota i roznegliżowana Glinka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewna cecha wspólna- sporo tutaj jest naszych rodzimych produkcji. Do tego dorzucę film Cezarego Pazury 'Weekend'. O rany, jakie to przekombinowane i nudne. Chaos totalny, jeden z niewielu filmów które szczerze bardzo mi się dłużyły i nie mogłem wyczekać końca. ą

Dawno temu, gdy nie miałem kablówki, a naziemna była nie do oglądania, u mnie w domu była cała kolekcja filmów z gazet. Poza niektórymi bardzo dobrymi filmami, zdecydowana większość to były gnioty które dziś można oglądać na kanale 'puls' czy jakoś tak.

Bardzo nisko budżetowe filmy sci-fi z mizerną fabułą. Tytułu żadnego nie przytoczę, bo nie pamiętam, dawno to było.

Pozdro

~W

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie totalną kaszaną był film pt. "Bitwa pod Wiedniem", był bardzo przereklamowany, nagłaśniali go w mediach a w rzeczywistości tylko szkoły chodziły na ten film. Sam byłem na tym w kinie i się przekonałem, było bardzo dużo kłamstw po za tym efekty specjalne były brzydko mówiąc do kitu, grafikę można było przyrównać do badziewnej gry komputerowej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Jeżeli chcecie mieć porażenie mózgu, to polecam wam film Star Hunter. Fabuła jest tak dobra, że film nudzi się po dwóch minutach. Tytułowy łowca, wygląda jak niedorozwinięty Predator bez perspektyw w życiu :3 gra aktorska jest tak dobra, jak krowi placek. Ogulnie -1000/10

Dobry film :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Jako osoba zdecydowanie nie lubująca się w horrorach jakiś czas temu podchodziłem do pierwszej części [REC] jak do jeża. Słyszałem dużo gorących słów o tej produkcji, ale jednak gatunek mnie zniechęcał. Mimo wszystko wrażenia po obejrzeniu były dobre. Dwójka była jeszcze lepsza(a zakończenie genialne) i z miejsca stałem się fanem tej serii. I tu przychodzi moment żeby napisać o trójce która jest hańbą dla tej serii.

W ciągu godziny i 15 minut, jakieś 15 to czas kręcenia z kamery w typowy dla tej serii. Dalej mamy typowy montaż doprawiony fatalną i totalnie nierealistyczną grą aktorów, scena będącymi parodią serii, skrajnie głupie zachowania bohaterów, sceny w których zamiast narastającego napięcia mamy bezsensowną młóckę. Muzyka może się podobać, ale to w zasadzie wszystko. Reżyserował tą szmirę Paco Plaza tym razem bez współpracy z Balaguero i to zdecydowanie widać. Na szczęście w tym roku Balaguero powraca "do gry" z podtytułem Apokalipsa i liczę że zmażę tą wielgachną rysę na tej mimo wszystko dalej świetnej serii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@koval - przecież te filmy Asylum są robione tak specjalnie... Jak przejrzysz sobie ich repertuar dokładniej to chyba się zorientujesz ;)

Grave Encounters - Zaczyna się.. śmiesznie, czyli tak jak był zamierzony, ale gdy ma się zacząć strasznie to film staje się nudny, niemiłosiernie głupi, żenujący i męczący. Naprawdę dziwi mnie ocena na fimweb koło 6.5.. I wgl uznanie tego filmu za niezły. Naprawdę nie polecam fanom horrorów, jak ktoś lubi produkcje z akcjami pozbawionymi jakiegokolwiek sensu to może obejrzeć ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dla mnie kaszanką wszechczasów jest "Gulczas, a jak myślisz?". Widziałam to kiedyś u kogoś. Aż wstyd się przyznać...

Następny w kolejce będzie "Job, czyli ostatnia szara komórka" - obejrzany świadomie, za namową kumpli, następny koszmarek.

Dalej wymieniłabym "Klasę 1999" i "Dom woskowych ciał". Okropności, choć pierwszy z nich zdaje sie arcydziełem przy drugim. Dodam do tego rodzimego "Kreta" - pierwszy raz zdarzyło mi się wyjść z kina (poszłam na to, bo leciało pomiędzy jakimiś ważnymi dla mnie filmami na Camerimage i nie miałam co ze sobą zrobić.).

Dalej już pójdzie łatwo: te wszystkie kretyńskie komedie typu "Scarry movie", czy "Niecne uczynki", horrory a la "Lęk", "Królowa potępionych", "Mgła", czy "REC", przygodowo-fantasy jak "Hancock", "Jumper", czy "Thor".

Czwarty "Terminator" - Makabra, ale pouczająca - dowiedziałam się, że można zrobić film bez scenariusza. wink_prosty.gif

"Zapowiedź" - tragedia, heh.

"Margot jedzie na ślub" - lubię Nicole Kidman i dlatego obejrzałam, później żałowałam straconego czasu, tak samo zresztą jak przy "Anatomii strachu".

"Ostatnie zlecenie" - ani to dramat, ani sensacyjny: porażka.

Najnowszy "Underworld" - Nie dość, że rozwijał się długo, to jeszcze skończył się w połowie.

"Żelazna dama" - z kina wyszłam zła - doskonały przykład na to, by nie porywać się z motyką na słońce.

Dopiszę tu jeszcze "Gangi Nowego Jorku", "Porozmawiaj z nią", "Prometeusza", "Helikopter w ogniu" i "Zieloną milę". Nie były to dosłowne kaszanki, ale jedne z największych rozczarowań jakie spotkały mnie w kinie, bo po ekipach przy nich pracujących spodziewałam się czegoś dużo, dużo lepszego.

A! Przypomniał mi się jeszcze "Boa kontra Pyton" haha! Kiedyś kiedyś widziałam kawałek, bo mój współlokator oglądał z braku czego innego, ogólnie mieliśmy ubaw. Jakiś czas później obejrzeliśmy go w całości, zupełnie świadomie, przy okazji jakiejś posiadówy, to dopiero była zabawa!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja jeszcze dodam, filmy takie jak: 1920 Bitwa Warszawska i Bitwa pod Wiedniem. Nie wiem co mam tu napisać, nie chcę nawet tym filmom wystawiać ocen. Po prostu zawiodłem się na całej linii.

Ostatnio coś mnie podkusiło i obejrzałem film Supernowa z 2005. Do tego filmu mam tylko taki komentarz: Eee? Jeszcze z takich mniej znanych walnę Burzliwą Noc z 2004. Nawet nie warto interesować się takimi filmami.

Tron: Dziedzictwo ( 2010 ) - byłoby lepiej, gdyby ten film nigdy nie powstał.

Zmierzch - ale bez części numer jeden, ta jeszcze nie była tak zła.blink_prosty.gif

Na razie tyle, za jakiś czas znów się odezwę.biggrin_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie uważałam się za krytyka, filmów w swoim życiu obejrzałam sporo i sądzę, iz potrafię odróżnić dobre kino od kaszanki. Wiadomo, że to będzie zawsze subiektywna ocena.

Potrzebujesz uzasadnień, dobrze :)

Dwa pierwsze pominę, bo nie ma o czym pisać... tak sądzę.

"Klasa 1999" - Oglądałam go jakieś pięć lat temu, leciał strasznie późno w telewizji. Pominę fakt, że warsztatowo film jest słaby, dialogi nijakie, scenariusz prosty jak konstrukcja cepa, od początku wiadomo jak to się skończy. Ani grama napięcia, ani grama strachu. Momentami się nawet zaśmiewałam z drewnianych aktorów. Dla mnie był nijaki, dlatego zaliczyłam go do kaszanek. Owszem, widziałam gorsze filmy, ale to nie zmienia faktu, że ten film jest słaby.

"Dom woskowych ciał" - Może gdybym oglądała go w wieku lat dwunastu, uważałabym, że to kawał dobrego horroru. Pomysł po pierwsze nie nowy, ale to pominiemy. Jedno słowo: schemat. To wszystko już było... nastolatki, zepsuty samochód, odludzie... a potem całkiem przewidywalna seria zgonów plus kilka obrzydliwych scen. Nuda.

"Kret" - Tak zmarnować taki temat! Dziędziel robił co mógł, ale filmu i tak nie uratował. Jako jedyny naprawdę zagrał, reszta sprawiała wrażenie jakby pierwszy raz odczytywali swoje role na próbę. Dialogi drętwe, że brak słów, sztuczność niektórych scen tak biła z ekranu, że aż słabo. Role kobiece spłycone do granic możliwości. Słabizna.

"Scarry movie", "Niecne uczynki" - tu masz trochę racji, że "nie bo nie" - wolę humor w wydaniu Allena, ot co. Dzieciaki, pewnie bawi tego typu kino, mnie absolutnie nie.

"Lęk" - Pomysł nie nowy, ale miał potencjał, żeby stać się przyzwoitym slasherem. Niestety, nie wyszło... Reżyser stworzył bohaterów zwyczajnie... głupich. Pierwsze minuty filmu nie zwiastują jeszcze katastrofy, jest spokojnie, cisza przed burzą. ta nadchodzi, ale... ech. Wiem, że filmy tego typu w zasadzie nie potrzebuja zbyt rozbudowanego scenariusza w sensie dialogów, ale potrzebują muzyki, tajemnicy, zachowań aktorów, które choć będą przypominać logiczne. Tutaj wszystkiego zabrakło. Główna bohaterka zdaje się być idiotką do kwadratu, a mordująca kreatura wcale nie jest straszna. Pomysł był, ale chyba się rozmył...

"Królowa potępionych" - Dałam się namówić i potem żałowałam, bo karnie siedziałam i oglądałam do końca. Nie spodziewałam się arcydzieła, ale to, co zobaczyłam... Jedyny pozytyw tego obrazu, to soundtrack. Scenariusz marny, gra aktorska mierna, zero klimatu z legend o wampirach, zero strachu, wszystko jakieś takie miałkie.

"Mgła" - Chodzi o remake "The Fog" Carpentera, z 2005r. - Film zrobiony kompletnie bez wyobraźni, chyba wyłącznie z nastawieniem na zysk i nadzieją, że tłumy przybędą na remake klasyka... Kilka rzeczy uproszczono, kilka rzeczy udziwniono względem oryginału i wyszła nam słaba, alogiczna historia z mnóstwem nieścisłości. Ani straszno, ani śmieszno.

"REC" - Wiem, że stylistyka miała sprawiać wrażenie chaosu i zagubienia, wręcz paradokumentu. Jednak wszystko zostało sprowadzone do tego, że jacyś ludzie gonili się po kamienicy a inni ludzie gonili za nimi z kamerą. Dla mnie zwyczajnie film był nudny. Ostatnie pięć minut wprowadziło element grozy i tajemnicy, w trakcie kilkakrotnie "pajacyk wyskoczył", ale to dla mnie za mało, żebym powiedziała, że był to dobry film...

"Hancock" - Pomysł świetny. Superbohater, który rozrabia? Zabrzmiało jak powiew świezości. Mógł być z tego fajny blockbuster dla dorosłych, niestety wyszło zamiast tego przewidywalne kino familijne, a szkoda.

"Jumper" - Tutaj pokazano niegrzecznego superbohatera, który zamiast "ratować świat", grabił, balował i podrywał panny. Jednakże wyszło to jakoś bez polotu... zabrakło humoru, zabrakło ironii, zabrakło konsekwencji. Nudny.

Czwarty "Terminator" - Jak napisałam wyżej - film bez scenariusza, dialogów właściwie brak i scena końcowa, kiedy robot oddaje serce człowiekowi, tak przegięcie symboliczna, że aż mdli... Osławione efekty specjalne, które miały być takie super-hiper-mega, też jakoś nie powaliły...

"Zapowiedź" - Tak do połowy filmu było ok, później chyba się reżyserowi wizja rozpierzchła, albo zabrakło umiejętności - zaczęło być przesadnie patetycznie. Końcówka skopana doszczętnie.

"Margot jedzie na ślub" - Obsada marnuje się w filmie... Portrety postaci zdają się być niedopracowane, brak tu głębi. Miałam wrażenie, ze cały film nakręcono na podstawie luźnego szkicu, zamysłu.

"Anatomia strachu" - Sprawia wrażenie, jakby scenarzysta wpadł na kilka pomysłów i posklejał je ze sobą nie troszcząc się zbytnio o to, co pomiędzy... obraz się składa niemalże z samych zwrotów akcji, które od pewnego momentu już nie zaskakują, a śmieszą... jeśli dodamy do tego mnóstwo niescisłości... wychodzi kaszanka. jeśli nie ma nic innego do oglądania, można zmarnować sobie te półtorej godziny życia ;)

"Ostatnie zlecenie" - Tak jak napisałam: ani to dramat, ani sensacyjny. Jest taki... rozmemłany. Nuda i dłużyzna. Ani nie trzyma napięcia, ani tempa, wątek romantyczny tylko pogarsza sprawę. I ta mina Cage'a...

Najnowszy "Underworld" - Z powrotem Kate Beckinsale liczyłam na powrót klimatu pierwszych części. Zawiodłam się bardzo. Pominę kwestię fabuły, która tutaj zdaje się być drugo, albo i nawet trzeciorzędna, doczepiona z musu... Film za bardzo poszedł w stronę "Residenta"... oby w nastepnych częściach odnalazł swój klimat.

"Żelazna dama" - Dwa słowa: odwrócenie proporcji... Typowy kinowy zabieg ramy sprawdza się nieźle w tego typu kinie i tu byłby też na miejscu, gdyby owe "ramy" nie stały się przewodnim motywem, a "treść" nie została sprowadzona do kilku slajdów upchniętych jakby z konieczności, żeby nie był to film o chorej staruszce z halucynacjami... niestety, takim się stał.

Nie wiem, czy zaspokoiłam Twoją ciekawość, mam nadzieję, że tak. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo uzasadnień to wciąż mam podobne wrażenie jak MAGnet. czytając, to między wierszami ciągle przewijało mi się "nie spodobało mi się", "rozczarowałam się", "mam inny gust". I też uważam, że w tym temacie nie o to chodzi. Myślę, że wymienione przez ciebie filmy z takimi właśnie uzasadnieniami nadawały by się o wiele bardziej do tematu "Filmowe rozczarowania" a nie "Filmowe kaszanki". Nie wiem co uważasz za definicję kinowej kaszanki, ale najwidoczniej różni się ona nieco od ogólnie przyjętej. Ja ze swoim rozumowaniem celowałbym raczej w coś takiego http://www.najgorszefilmyswiata.pl/ i współczesne odpowiedniki. Co powiesz na coś takiego.

Tu chyba nie ma wątpliwości, że to JEST kaszanka a nie rozczarowanie.

Polecam też zapoznać się (nie mówię o oglądaniu) z repertuarem filmowym wytwórni Troma. Oni tworzą kaszanki z pełną świadomością znaczenia tego słowa, jako swoisty hołd dla dawnego kina klasy Z.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak nasze definicje kaszanek się róznią... :)

Podałam przykłady filmów, które miały wiele niedociągnięć scenariusza, gdzie gra aktorów kulała etc. Moim zdaniem to były słabe filmy.

W pierwszym linku większość filmów to obrazy z lat pięćdziesiatych. Zapewne się zestarzały, ale czy były złe? Tak wtedy kręcono filmy, taka była konwencja. Akurat żadnego z tych nie widziałam, więc cieżko mi wydać opinię. Zaliczać tego typu kino do kaszanek, to trochę jak powiedzieć, że "Barbara Radziwiłłówna" to kaszanka... Owszem, dziś ten film może irytować teatralną grą aktorską, scenariuszem napisanym niemalże jak sztuka, ale w czasach, kiedy powstawał taka była konwencja... mimo wszystko to wciąż ciekawe widowisko. Drugi link natomiast zdaje się być całkowicie przemyślanym projektem, groteskowym, przerysowanym, prześmiewczym, z animacjami na wysokim poziomie i aktorami wiedzącymi co robią. Trudno porównywać tę produkcję do na przykład "Kreta", który jest całkiem "na serio", a wszystko w nim leży...

Nie były to moje rozczarowania. Rozczarowałam się oglądając "Zieloną milę", "Prometeusza", czy "Gangi Nowego Jorku". Ttudno te filmy nazwać kaszankami, bo to mimo wszystko kawał dobrej kinematograficznej roboty.

Nie podobały mi się "Nieodwracalne", "Antychryst", czy "Człowiek pogryzł psa", mimo to uważam te filmy za bardzo dobre.

Nie wymagam, by ktokolwiek przytakiwał, mojej liście kaszanek. Po to jest forum, żeby dyskutować. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up - chyba nie do końca rozumiesz definicję "kaszanki". To taki twór, który zbliża się do granicy, gdzie właściwie każdy uzna go za chłam. Jak w redakcji CDA gdy trafia im się gra beznadziejnie słaba, pełna bug-ów, nieprzyjazna użytkownikom, z grafiką jaka była archaiczna w połowie lat 90 i nikt jej nie chce recenzować, choć ktoś musi. Chodzi o podobną sytuację w kwestii filmów. W tym temacie raz się wypowiadałem, wspominałem "Afghan Knights" i "Never Surrender", jakim dałem 2/10 na filmweb, bo zdecydowana większość osób uzna te filmy za barachło niewarte splunięcia, bo mają pisane na kolanie scenariusze, drewnianych aktorów, beznadziejną fabułę, zero emocji, efekty specjalne na poziomie 12 latka z dostępem do video makera itd. Co z tego, że się znajdzie parę osób jakim się te filmy spodobają ? Sorry, ale pewne ramy obiektywizmu zachować trzeba, a to, że większość filmów w stylu Eda Wooda było robionych w latach 40, 50 czy 60 to żadne wytłumaczenie, bo jest wiele produkcji z tamtych lat, trzymających poziom do dziś, a powstałych chociażby w latach 20 czy 30 (przykładem Furman Śmierci czy Mały Cezar, obok oczywiście takich klasyków jak Nosferatu) Podobnie, z produkcjami typu Sharktopus czy Megawaran lub inna Inwazja Węży Ludojadów 15 - jest kino klasy B lub C jakie jeszcze można strawić, ale są jeszcze gorsze produkcje, nie bez powodu od razu wypuszczane na dvd, z pominięciem kin. Takimi śmieciami nie warto się zajmować, lepiej czas poświęcić na dobre filmy, jakich nie brakuje. Wedle twojej definicji do kaszanek mógłbym zaliczyć takie filmy jak remake "Kobiet", "Angielskiego pacjenta", "Listę Schindlera", "Krainę Traw" którym dałem 4/10. Ale pomimo tego, że ich fabuły są beznadziejne, przewidywalne, schematyczne lub z dużą ilością kłamstw (Lista Schindlera) to nie uważam ich za filmy na poziomie 'Ludzkiej stonogi' czy innego tego typu badziewia, bo doceniam klasę aktorską, muzykę, reżyserię i efekty specjalne które kosztowały więcej niż 100 dolarów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że to żadne wytłumaczenie, że film jest stary... zaznaczyłam, że nie widziałam żadnego z nich, taką sobie tezę rzuciłam, że mogły się zwyczajnie zestarzeć i dlatego dziś są postrzegane jako beznadziejne. Nie mam monopolu na posiadanie racji ;)

To, ile film kosztował jest najmniej istotne... To, co uważa zdecydowana większość, tez jakoś mnie specjalnie nie porusza. Chyba jednak wiem skąd ta nasza rozbieżność... nawet nie definicji, tylko wyborów. Widzisz, wychowałam się na Bergmanie, Lynchu, Kubricku, Scorsese, Tykwerze, Kieślowskim, Polańskim, Holland, Burtonie, Spilbergu, Hitchcocku, Fincherze, Allenie, Mulliganie i innych... jestem przesiąknieta ich twórczością. Z drugiej strony, po kino klasy C w zasadzie nie sięgam... może dlatego dla mnie taka "Królowa potępionych", czy inny "Jumper" to kaszanki. I też nie chodzi o to, że "Wszytko poniżej von Triera to szit". Lubię kino "relaksacyjne" - czyli sensację, horror, komedię, ale niech ono jest porządne. Z ostatnich na przykład "Taken 2" - schemat na schemacie, schematem poganiany, duże uproszczenia w scenariuszu i wykrzywienie realiów, błędy, które ślepy dostrzeże... Wiadomo, ze nie jest to żadna górna półka, a mimo to film oglądało się przyjemnie i moim zdaniem do kaszanki mu daleko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytanie ze zrozumieniem - nie pisałem o całkowitym budżecie filmu, ale o budżecie na efekty specjalne. Jeśli nie jest on wysoki, to trzeba robić tak, by to w miarę wyglądało, albo nie robić wcale. Mogę przymknąć oko na "nakładanie" scen w jadącym aucie na migające w jego szybach obrazy, tak powszechne w starych filmach, ale jeśli przeczytałaś streszczenia tych filmów z festiwalu "Najgorsze filmy świata" to na takie coś jak psy z doczepionymi gumowymi pyskami "grające" zmutowane ryjówki to już się nie zgodzę. Zresztą, nie bez powodu jedna z edycji tego festiwalu nazywała się bodajże 'chlupot mózgu' bo te filmy to są prawdzie kaszanki. Ale Thor, Job, Porozmawiaj z nią, Hancock, Terminator 4, Gangi Nowego Jorku ? A już z Helikopterem w ogniu to przegięcie totalne. Można nie lubić danego gatunku filmowego, ale jak mówiłem, pewien obiektywizm zachować należy, inaczej rodzą się zastępy użytkowników filmweb którzy mają skalę tylko z dwiema ocenami - 1 i 10, żadnych pośrednich. Mogę nie lubić filmów Allena (tak, oglądało się ich trochę) i objechać je z góry na dół biorąc pod uwagę całokształt twórczości, ale mimo wszystko to nie będą kaszanki, chyba, że Woody zrobi film o napromieniowanych szczurach mutantach z nowojorskich kanałów pożerających miasto. Co innego zabawa konwencjami w stylu Tarantino, co innego robienie prawdziwego badziewia. Można by rzec, że zrobienie kaszanki to "sztuka". Cenię Lyncha, Kubricka, Bergmana, Scorsese, Kieślowskiego, Burtona, Hitchcocka, Spielberga i innych, ale do wielu ich filmów też mam zastrzeżenia i nie uważam, że "yntelektualne" filmy czy pseudointelektualne filmy są lepsze niż inne. Granice ustalam przy filmach złych i beznadziejnych i te odcinam ostro, reszta musi być oceniana indywidualnie w obrębie swych gatunków. I z tej pozycji popełniasz świętokradztwo równając do kaszanek czy rozczarowań "Black Hawk Down" wink_prosty.gif Bo to jeden z najlepszych filmów wojennych. Chyba trzeba po prostu zmienić oczekiwania lub nie oglądać niektórych pozycji. Bo inaczej, ja mógłbym zaliczyć "Trzy kolory: biały" do rozczarowań, bo nie podobał mi się totalnie, a "Czerwony" niewiele lepszy, przy czym oceniany osobno, "Niebieski" był dobry według mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ani "Helikoptera w ogniu", ani "Gangów" nie zaliczyłam do kaszanek ;) Napisałam wyraźnie, że byłam nimi rozczarowana, co nie znaczy, że uważam je za kaszanki... to wciąż kawał dobrej roboty (co też napisałam). To samo sie tyczy "Porozmawiaj z nią", czy "Zielonej mili".

Co do efektów sie z Tobą zgodzę. Albo robić je porządnie, albo wcale. Zresztą tyczy się to wszystkiego... Tak jak na przykład w "Ostatnim zleceniu"... albo pójść w akcję i sensację, albo nakreślić portret romantycznej miłości, nie mieszać wszystkiego, bo potem wychodzą takie mimry z mamrami... Widzisz... dla mnie film ma być całością, ma być dziełem spójnym, równym i skończonym. Ma wywoływać emocje (już mniejsza z tym jakie), w momencie, kiedy zaczynam zwracać uwagę na warsztat, czyli efekty, muzykę etc., rozkładać ten film na czynniki pierwsze podczas pierwszego oglądania, nie świadczy to zbyt dobrze o dziele... Co z tego, że muzyka jest super, albo efekty porażające, kiedy historia jest słaba a fabuła się kupy nie trzyma? Co z tego, że obsada jest dobra, kiedy scenariusz kuleje? Oceniam film jako całość, nie jako zlepek elementów. Ja nie twierdzę, że potrzebuję superzagmatwanej, naszpikowanej symbolami i odniesieniami historii. Uwielbiam von Triera i uwielbiam serię Ocean's. Też nie uważam, że kino "ambitne", czy jak mawia mój znajomy "porąbane" było lepsze od kina rozrywkowego. Jest inne i tyle. Kino rozrywkowe sobie cenię, ale niech ono jest zrobione porządnie.

Wychodzi tez sprawa porównań... jasne, że przy takim "Gulczas, a jak myślisz", "Job" zdaje się wspinać na wyżyny... co nie zmienia faktu, że nadal pozostaje filmem słabym. Dużo słabszym, niż "Chłopaki nie płaczą", czy "Idiokracja", które z kolei wypadają bardzo blado jeśli zestawić je z "Jumpin' Jack Flash" czy "Deja Vu"(Machulskiego).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

jako fan ejtisowych slasherów, to muszę powiedzieć, że najgorszą kaszanką, która zostawiła na mnie piętno gorsze niż Unreal 2 w świecie gier, jest dziewiąta część Piątku 13ego, takiego syfu i zbezczeszczenia legendy Jasona nie dało się zrobić skuteczniej, po prostu nie dało, najgorszy film w dziejach horroru, tragiczne Freddy vs Jason to przy tym arcydzieło

Poza tym z bardzo ciężkim sercem filmy Seagala z ostatnich lat. A z ciężkim, bo wiele z nich ma potencjał klasyków lat 80tych, wcale też nie chodzi o Stefana że przytył, realizacja jest tragiczna, sceny walki takie że totalnie nic nie widać, powtarzanie ujęć, które chyba miało dodawać efektu a tylko wkurza i wywołuje oczopląs, nijaka muzyka, wielka szkoda patrzeć jak jeden z największych fighterów tamtych lat nie idzie w ślady Stallone'a czy Arnolda (jak wszystkie zaplanowane filmy Arniego na najbliższe lata dojdą do skutku, to będzie pięknie !!! CONAN !!!)

Aaach bym zapomniał oczywiście o Batman i Robin, jak można było coś takiego w ogóle stworzyć? W sumie i Forever mam ochotę dopisać, ale ten momentami da się jeszcze obejrzeć, szczególnie ta fanowska edycja z powycinanymi scenami, zmienionymi barwami itd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Albo jestem za stary na takie kino, albo one nie jest już tak zabawne. Mowa o najnowszych przygodach "Asterixa i Obelixa" Kiedy dwa miesiące temu natrafiłem w TVN-ie na część z 2002 roku (Misja Kleopatra) śmiech właściwie nie opuszczał przez cały seans. Z częścią z 2012 roku jest absolutnie odwrotny problem. Oprócz braku humoru, mamy tu fatalnie dobranych aktorów. Brak Claviera w roli Asterixa boli strasznie, postać "lowelasa" grana przez Vincenta Lacoste jest tak denerwująca że człowiek oczy od ekranu odwraca. Ciut lepiej wypada Catherine Deneuve w roli Królowej. Ogółem ani dialogi nie porywają, ani sama historia. Dubbing jest co najwyżej przeciętny.

Marka zaczyna niestety zjadać własny ogon. A przecież jeszcze 10 lat temu bawiło nawet proste bicie Rzymian...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zapoznaniu się z profilem filmu Valhalla: Mroczny wojownik na Filmwebie i po obejrzeniu zwiastuna zdecydowałem się obejrzeć film. Nastawiałem się na film akcji i... dopiero podczas oglądania uświadomiłem sobie, że niemal wszystkie fragmenty zawierające co dynamiczniejsze sceny zostały zaprezentowane w zwiastunie... nie ma co.

Jest to jeden z najdnudniejszych filmów jakie kiedykolwiek oglądałem. Jak wytrzymałem cały seans? Towarzyszył mi brat i kierowała nami chęć przekonania się czy główny bohater...

w końcu wypowie jakiekolwiek słowo. I wiecie co? Przez cały film z ust głównego bohatera nie padło ani jedno słowo. NIC

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Zdrada z 97. Nazwisko reżysera i super duet aktorski Pitt - Ford, dawał nadzieję na dzieło co najmniej solidne. A wyszła produkcja strasznie nudna, w której właściwie zawiązanie akcji następuję po godzinie. Jest wręcz obskurnie zmontowany, a Harrison Ford z jedną miną nieugiętego gliniarza robi fatalne wrażenie. Typowy przykład filmu w którym nazwiska przyciągają, a wychodzi kaszana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...