Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Doman18

Droga (The Road) 2009 John Hillcoat

Polecane posty

Obejrzałem, pomimo że mi się nie podobał, wytrwałem do końca.

Dlaczego mi się nie podobał? Ot życie ojca i syna w świecie po katastrofie, zmierzają na południe, mając przy tym jakąś przygodę, wesołą lub też przeciwnie, co daje ten fabule monotonność. Sposób ich życia też nie był jakiś mocno ciekawy: szukanie jedzenia, czegoś zdatnego do picia i innych przydatnych rzeczy, unikając przy tym lub broniąc się przed innymi ludźmi. Zakończenie pomimo że smutne, nie było też zaskoczeniem, było wiadome że któryś z nich w końcu zginie.

Postać syna mocno mnie odrzuciła, można powiedzieć że był dla ojca jak kula u nogi, niezaradny, rozpieszczony przez rodziców, zbyt ufny ludziom oraz chwilami głupi

moment w którym pobiegł za jakimś chłopcem, zostawiając ojca i narażając się na własne życie

. Rozumiem, że jest młody, ale czy w post-apokaliptycznym świecie ojciec nie powinien go przystosować do tych warunków i nauczyć pewnych odruchów i oduczyć głupich zachowań?

Mnie osobiście film się nie podobał, lecz nie był również tragiczny. No ale każdy ma prawo mieć inne zdanie, prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ot życie ojca i syna w świecie po katastrofie, zmierzają na południe, mając przy tym jakąś przygodę, wesołą lub też przeciwnie, co daje ten fabule monotonność. Sposób ich życia też nie był jakiś mocno ciekawy: szukanie jedzenia, czegoś zdatnego do picia i innych przydatnych rzeczy, unikając przy tym lub broniąc się przed innymi ludźmi

Widać, że nie czytałeś książki. Powieść jest naprawdę wspaniałym dziełem, ale tam też głównie idą na północ i szukają jedzenia. Monotonności tu nie uświadczysz.

A to znajdują bunkier, a to spotykają jakichś ludzi, a to ojciec dostaje w nogę strzałą z łuku.

W filmie to wszystko jest. A przynajmniej większość. Poza tym postaw się na ich miejscu - gdybyś też miał pod opieką małego syna, to czy starałbyś się mu zapewnić atrakcje typu przejażdżka górską kolejką, czy po prostu dać coś do jedzenia i umożliwić mu odpoczynek? Poza tym chłopiec miał jakieś książki i maskotki.

Postać syna mocno mnie odrzuciła, można powiedzieć że był dla ojca jak kula u nogi, niezaradny, rozpieszczony przez rodziców, zbyt ufny ludziom oraz chwilami głupi

moment w którym pobiegł za jakimś chłopcem, zostawiając ojca i narażając się na własne życie

To akurat wcale nie było głupie. To było piękne - sami z ojcem głodują, nie mają ubrań, nie mają co do garnka wsadzić, a on jeszcze chce pomóc innemu człowiekowi. Tak samo przecież było

ze starcem - namówił ojca by mu dali coś do jedzenia a także z tym mężczyzną, który ich okradł - zanieśli mu z powrotem ubrania i zostawili jedzenie

. To jest piękne - chcesz pomóc drugiemu człowiekowi, pomimo, że być może przyczyni się to szybciej do twojej śmierci. Rozpieszczony przez rodziców powiadasz?... A czym niby go ci rodzice rozpieścili? Bo jakoś mam dziurę w pamięci i nic takiego sobie nie przypominam... Przecież ani nie mieli żadnych produktów luksusowych, ani niczego ponadto, co najbardziej do życia potrzebne.

Rozumiem, że jest młody, ale czy w post-apokaliptycznym świecie ojciec nie powinien go przystosować do tych warunków i nauczyć pewnych odruchów i oduczyć głupich zachowań

Nie oglądałeś uważnie. Ojciec nauczył go np., że gdyby dopadli ich bandyci, to ma sobie włożyć pistolet do ust i skierować lufę w górę, a następnie pociągnąć za spust... "Jedna kula dla mnie i jedna dla ciebie" - jak zwykł mawiać ojciec.

Nie bronię filmu, bo on nie był jakimś specjalnym dziełem. Bronię książki, bo ta jest niezwykłym przeżyciem i zawsze ją będę bronić. Jak widzisz większość Twoich zarzutów spokojnie zbiłem Twoją niewiedzą/nieuwagą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, nie czytałem książki, mam nadzieję że kiedyś się przemogę i ją przeczytam.

Monotonności tu nie uświadczysz.

A to znajdują bunkier, a to spotykają jakichś ludzi, a to ojciec dostaje w nogę strzałą z łuku. W filmie to wszystko jest.

Tak, były takie momenty gdy coś się działo, lecz były one tylko przepasaniami ich podróży oraz noclegami.

Tak samo przecież było

ze starcem - namówił ojca by mu dali coś do jedzenia a także z tym mężczyzną, który ich okradł - zanieśli mu z powrotem ubrania i zostawili jedzenie.

To jest piękne - chcesz pomóc drugiemu człowiekowi, pomimo, że być może przyczyni się to szybciej do twojej śmierci

To jest post-apokaliptyczny świat, śmierć może przyjść zewsząd, wg. mnie naturalnym zachowaniem człowieka byłoby dbanie o siebie i najbliższych. Lecz dzieci nie są "skażone" takim zachowaniem, chcą ratować cały świat bez względu na wszystko, przez co wydaje się(przynajmniej mi) że takie zachowanie w takiej sytuacji jest nierozważne.

Rozpieszczony przez rodziców powiadasz?... A czym niby go ci rodzice rozpieścili? Bo jakoś mam dziurę w pamięci i nic takiego sobie nie przypominam... Przecież ani nie mieli żadnych produktów luksusowych, ani niczego ponadto, co najbardziej do życia potrzebne.

Tutaj na pewno trochę przesadziłem, ale widać że w niektórych momentach ojciec musiał na niego krzyknąć, ciągnąć go za sobą lub przywrócić go do ładu. Ale czego się czepiać, w końcu nie jest to dorosły, tylko dziecko, trzeba je wychować.

Nie bronię filmu, bo on nie był jakimś specjalnym dziełem. Bronię książki, bo ta jest niezwykłym przeżyciem i zawsze ją będę bronić. Jak widzisz większość Twoich zarzutów spokojnie zbiłem Twoją niewiedzą/nieuwagą...

Postaram się przeczytać książkę, choć źle zrobiłem najpierw oglądając film, który przyznam zniechęcił mnie do jej przeczytania. Co do moich zbitych zarzutów - i tak nie zmienią mojego nastawienia do filmu, nawet gdybym miał go oglądać jeszcze raz, czego na pewno nie zrobię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie osobiście - jako entuzjastę dzieła McCarthey'a - bardzo cieszy to, o czym ktoś zdaje się wspominał na poprzedniej stronie, a mianowicie że obraz nie został właściwie "zamerykanizowany"; chyba jedyny taki akcent to pies towarzyszący Weteranowi i jego rodzinie, który zupełnie nie komponował mi się z ukazaną wizją świata i moim zdaniem został dodany na siłę. Typowa rodzina: ojciec, matka i dwójka dzieci, więc istotnie brakowało już tylko psa żeby dać zadość zwyczajowemu schematowi... Poza tym bardzo mi się podobało, ekranizacja jest wierna pierwowzorowi zarówno w formie jak i treści (pomijając pomniejsze wątki i drobnostki jak wyżej wymieniony). Ogólnie chyba wszystko co mógłbym powiedzieć byłoby powielaniem już powiedzianego, dlatego od siebie zachęcę po prostu do poświęcenia dwóch godzin na obejrzenie "Drogi", bo... warto. Naprawdę poruszające studium jak daleko może sięgać ojcowska miłość i do jak niebywałego heroizmu jest zdolna - a to wszystko podane widzowi w klasycznej lecz idealnie dopasowanej ponurej oprawie chylącego się ku zagładzie świata, bez cienia tandetnej ckliwości czy teatralnych scen.

PS: Oczywiście jeszcze bardziej polecam przeczytać książkę, bo rzecz jasna oryginał oddaje sens tej opowieści silniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod względem technicznym to film prezentuje się imponująco. Muzyka, praca kamery, krajobrazy i klimat chyba najlepiej oddający prawdziwość tego świata świetnie ukazany. Mortensen spisał się bez dwóch zdań, tylko te jego dziecko filmowe jakoś tak niemrawo zagrało. Jeszcze co do Duvalla jako tego starca-poznałem go jakoś po 2 min, co daje obraz świetnej charakteryzacji... albo mojego gapiostwatongue_prosty.gif A zakończenie, zgodnie z tytułem- jednak, niekończąca się droga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie jestem świeżo po obejrzeniu "Drogi" i muszę powiedzieć, że film zrobił na mnie spore wrażenie. Na uwagę na pewno o zasługuje oprawa i kolorystyka filmu. Wszechobecna, dobijająca szarość umierającego świata po zagładzie robi wrażenie (nie do końca pozytywne). Poruszający również jest motyw ojcowskiej miłości, przodujacy w filmie; dobrze obrazuje ile ojciec potrafi poświęcić aby utrzymać przy życiu swoje dziecko.

W filmie ukazana jest również degradacja człowieczeństwa, ludzie potrafią zrobić wszystko byle by przeżyć pousuwają się nawet do kanibalizmu. Oglądając film nie raz zdawałem sobie pytanie "co ja bym zrobił na ich miejscu?" To również dobrze świadczy o filmie, zmusza do krótkiego zastanowienia się nad pewnymi kwestiami. Ja film jak najbardziej polecam, godna uwagi produkcja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...