Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

Fringe (2008-2013)

Polecane posty

fringes1u.jpg

"Fringe" to serial sci-fi, który w uproszczeniu można nazwać połączeniem "Lost" (skomplikowana fabuła, wiele tajemnic) i "Z archiwum X" (zespół rządowy badający paranormalne zjawiska). W skład tego zespołu wchodzi typowa agentka FBI (nie wiem czemu kreują ją na głównego bohatera), wyciągnięty po siedemnastu latach z wariatkowa naukowiec (to powinno mówić wszystko) oraz syn tegoż naukowca, złośliwy, sceptyczny i często po prostu upierdliwy, acz inteligentny koleżka. Zostają oni wciągnięci w badanie zdarzeń paranormalnych dziejących się na całym świecie (jak jest to opisywane przez Ojca Prowadzącego, tego wysokiego, łysego murzyna na zdjęciu: "ktoś przeprowadza eksperymenty, a cały świat jest laboratorium"), które ogólnie nazywane są "Wzorem" ("Pattern"). Różne zdarzenia są połączone ze sobą, głównie za sprawą gigantycznego koncernu Massive Dynamic - którego założycielem jest były współpracownik Waltera Bishopa, naszego szalonego naukowca. Czy MD jest "dobre" czy "złe trudno mi ustalić po paru pierwszych odcinkach (w chwili, gdy to piszę, mam za sobą 4 czy 5), bo z jednej strony dostarcza potrzebnych rzadkich technologii do badań nad zjawiskami, a z drugiej wydaje się coś knuć i prawdopodobnie to właśnie ta firma stoi za tymi zdarzeniami...

***

Jak pisałem, obejrzałem parę odcinków i serial wydaje mi się okej, ale uważam, że mógłby być dużo lepszy, szczególnie pod względem postaci. Agentka FBI jest jakaś niemrawa, dużo bardziej by na jej miejsce pasował jakiś mięśniak z dobrą pamięcią i szybkim kojarzeniem faktów - usprawiedliwiałoby to miejscami nieco tępe reakcje, prezentowane przez agentkę. Syn doktora, Peter, ma służyć do kontrolowania wybryków swego ojca, ale często dokonuje tego przez sprzedawanie złośliwości, co z czasem zaczęło mnie po prostu wkurzać. Na szczęście w ostatnio oglądanym epizodzie spotkało go Złe i może zmieni nieco swoje podejście. Doktor jest szalony i trudno mieć jakieś oczekiwania wobec jego zachowania, ale czasem też zdarza mu się powiedzieć coś głupiego, od czego widz przewraca oczami. Dodatkowo w serialu nie podobają mi się różne ograne błędy typu "jak on na to wpadł tak szybko", niespodziewane samobójcze skoki pod akurat przejeżdżające pociągi, "coś co mogło zostać załatwione prosto, jest załatwiane przy użyciu różnych bajerków, żeby było bardziej efektownie" (przesłuchanie za pomocą przesyłacza myśli). W ogóle po pierwszych dwóch epach miałem dość kiepskie zdanie o tym serialu. Na szczęście w trzecim zdarzyło się coś (czy też zostało lepiej wyeksponowane), co niesamowicie mi się spodobało, a mianowicie "naukowe" podejście do zjawisk paranormalnych. Konkretnie: facet widzi katastrofy, zanim one się wydarzą. W "Archiwum X" pewnie by przyjęto, że tak po prostu jest. We "Fringe" postanowiono to zbadać za pomocą metod naukowych, wyszło na jaw badanie Bishopa sprzed wielu lat (on pracował nad naprawdę wieloma rzeczami...), odkrycie "jak to się dzieje" potrafiono wykorzystać w sposób kreatywny. Jeśli w dalszych odcinkach będzie takie ciekawe (dla mnie) podejście do zagadnień, to może być naprawdę ciekawy serial.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i udało mi się wciągnąć całą pierwszą serię. Po mocno problematycznym początku Fringe mnie wciągnęło i zostawi generalnie dobre wrażenie. Postacie jakoś się "dotarły" (albo ja się do nich po prostu przyzwyczaiłem): agentka Olivia Dunham przestała sprawiać wrażenie tępego brutala, a wprowadzenie się do jej mieszkania siostry wraz z jej dzieckiem umożliwiło pokazanie jej bardziej ludzkiej strony. Peter Bishop dostał po mordzie w którymś z początkowych epizodów i się uspokoił trochę z rzucaniem wkurzających komentarzy. Walter Bishop pozostał wesołym staruszkiem rzucającym wesołe teksty, jak na przykład w takiej scenie:

przywieziono zwłoki do badania, nagle Astrid (asystentka) zauważa, że pod folią, gdzie leżą zwłoki, coś się rusza. Odkrywają, a tam masa larw... "Peter, przynieś słoik, zbierzemy próbki!". W tym momencie otwiera się brzuch zwłok i widać całą masę larw: "Peter, przynieś wiadro!". Astrid: "zaraz zwymiotuję..." "Peter, dwa wiadra!"

:)

Oprócz pojedynczych przypadków, włączył się też motyw przewodni, konspiracja itd. - wyszło to moim zdaniem średnio, ale mimo wszystko serial pozostał raczej przystępny. I największa zaleta - sporo z tego wyjaśniono w ostatnich epach, na dobrą sprawę Fringe jak dla mnie mogłoby się skończyć już po pierwszej serii i nie żałowałbym niewyjaśnionych wątków.

Główny zły serii został ubity, wyjaśniła się tajemnica maszyny międzywymiarowej i po co ją zbudowano (grób Petera!), Olivia dotarła do Williama Bella (Leonard Nimoy!)

Ostatnia scena ostatniego odcinka też mi się podobała :D Z wątków, których wyjaśnienie chciałbym poznać, przychodzi mi na myśl tylko

łysy facet, bo wątek wojny z istotami z innej rzeczywistości lepiej pogrzebać na zawsze, moim skromnym zdaniem

.

Obecnie leci druga seria, ale wyniki oglądalności są fatalne i jak tak dalej pójdzie, serial zostanie skasowany. Nie będę jej na razie oglądał i poczekam, co będzie - jeśli zaczną jakąś intrygę i jej nie zakończą przed skasowaniem, to muszę się na to psychicznie przygotować :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fringe to serial do którego podchodziłem z pewnymi obawami. Mianowicie jeszcze przed jego obejrzeniem doczytałem się gdzieś że to takie "Z archiwum X" dla ubogich, a znaczna część szczątkowych informacji jakie uzyskałem na temat serialu zdawała się potwierdzać tą informację. Jednak dobre recenzje jakie zaczął zbierać serial sprawiły że postanowiłem zmierzyć się z "dziełem J.J. Abramsa.

Przyznaję że może sam początek (jakieś 3 odcinki) nie jest jakoś wybitnie wciągający, ale też zbytnio nie przynudza dzięki czemu można go spokojnie przebrnąć. Kiedy to się już uda się, kazde kolejne zagadki związane z wzorcem sprawiają że serial wciąga bez reszty. Pomimo początkowych oporów jakie miałem do dwojki głównych aktorów (nieco drętwi Anna Torv i Joshua Jackson), z czasem polubiłem grane przez nich postacie, a grający Waltera Bishopa - John Noble świetnie uzupełnia ten duet. Trochę rozczarować może jedynie zakończenie pierwszego sezonu (motyw ze

stojącym WTC

przynajmniej dla mnie był do przewidzenia), a może tylko ja miałem zbyt wysokie wymagania związane z ostatnim odcinkiem. Mimo wszystko serial oceniam bardzo wysoko i polecam wszystkim zainteresowanym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem jeden odcinek wczoraj a właściwie dzisiaj w nocy czekając na Californication ^^ Powiem tak... ani nie grzeje ani nie ziębi. Fajnie wygląda tłumaczenie pewnych zjawisk paranormalnych metodami naukowi, ale szału nie ma. Fabuły nie załapałem, bo oprócz wątku gościa z wzmocnionym polu magnetycznym pojawiał się jeszcze

kochanek agentki FBI - który co najlepsze nie żyje - i jakiś Wzorzec czy coś w ten deseń

. Zdecydowanie najbardziej zapada w pamięć rola Doktora, np. w tym odcinku dowiadujemy się, że pracował nad

zaprogramowaniem gołębi za pomocą fal elektromagnetycznych czy coś

;P Taki średni stan wyższy bym powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fringe to genialny serial. Dawno takiego nie było, niestety nie jest dla każdego. Fringe jest dla bardziej inteligentnych osób ( IQ powyżej temperatury pokojowej ) i "dojrzałych" odbiorców.

Motyw rodzinny Petera i Waltera mistrzostwo!!! Walter jest genialny, 100 oskarów powinien dostać za tą rolę. Odcinek, jak wybrał się na 2 świat ratować Petera ( prawie się popłakałem ).

Czekam na 4 sezon :)

Na przyszłość uprzejmie proszę o zaznaczanie fragmentów mogących zdradzać innym fabułę tagami 'spoiler' - NZK

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fringe to genialny serial. Dawno takiego nie było, niestety nie jest dla każdego. Fringe jest dla bardziej inteligentnych osób ( IQ powyżej temperatury pokojowej ) i "dojrzałych" odbiorców
Nie uogólniałabym w ten sposób. Sama staram się wierzyć, że mam inteligencję powyżej temperatury pokojowej*, a Fringe'a obejrzałam 3-4 odcinki i zniechęciłam do dalszego śledzenia losów bohaterów serialu. I nie jest to w żaden sposób jego winą- ok, rozumiem, interesująca fabuła i pomysły, tajemnica w tajemnicy i pod tajemnicą... Ale mnie zwyczajnie nie bawi wyjaśnianie naukowe ponadnaturalnych zjawisk, spiski ogólnoświatowe i FBI. Także jestem raczej sceptyczna wobec podejścia 'jak ci siem ten serial nie podoba, to jesteś gópi!'. Po prostu nie do każdego trafia ta tematyka.

Ogólnie więc w ocenie zgadzam się z Black Shadowem.

* - a przynajmniej tak twierdzą specjalistyczne testy ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po co zakładaliście ten temat skoro na razie macie "letni" stosunek do tego serialu (poza dzumsem)? Dla mnie jest to połączenie Archiwum X (Niewyjaśnione zjawiska rozwiązywanę przez parę agentów, tylko jedno z FBI bo musi być różnica :)) ze Sliders/Dwa Światy (alternatywna rzeczywistość a zamiast Ashki jest Walternate :)) Początkowo byłem sceptyczny, bo to tylko podróbka X-Files (a np ostatnio od 4x3 to prawie kompletna zrzynka z odcinka z grzybem na syberii). Ale skoro wszystkie pozostałe seriale się skończyły (nawet Stargate gdzie tez były alternatywne światy) to zacząłem tak sobie oglądać. I da się, da się ale akcja rozkręca się powoli. Najlepiej hurtem obejrzeć cały sezon bo tak odcinek - tydzień przerwy - odcinek to strasznie wkurza bo nic się nie dzieje i urywane są w najciekawszym momencie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...