Skocz do zawartości

Szkoła


Gość Qn`ik

Polecane posty

Nie wspominajcie mi nawet o religii... Przez pierwsze dwa lata gimnazjum, religii uczyła mnie katechetka (w trzeciej, wiadomo bierzmowanie, był juz ksiądz). Tylko, że ta katechetka kompletnie nie radziła sobie na lekcjach. Miała swoje lekcje w piwnicy, w ktróej nie miał lekscji żaden inny nauczyciel, więc nikt nie mógł jej "pomóc" z uczniami.Normalką było otworzenie drzwi które zamknęła na klucz "z kopa". Ja tam byłem spokojny, tzn niczego nie rozwalałem, nie przeklinałem ani się z nią nie biłem, ale miałem w klasie kilku gości któzy odwalali takie numery... Pewnego razu mielismy przynieść na technike jakieś urzadzenie elektryczne. Jeden koleś po prostu wyrwał sobie z sufiru lampę... Inny cała godzinę męczył się żeby wyrwać nogi z krzesła. Kiedyś z koleji ktoś rzucił w nią metalowym śmietnikiem... Nie ma to jak dobry, radzący sobie z uczniami pedagog -_-
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Ucieczki z lekcji--->tak jakoś wyszło, że byłam przez ostatnie 2 lata gimnazujm wybierana zastępczynią przewodniczącego(nie wiem, za co, chyba przypadkiem :? ) i zawsze mnie przypadała niewdzięczna rola "sumienia klasy":evil: :roll: Ale nikt nie wyszedł nigdy na tym źle, poza jednym przypadkiem, kiedy koledzy podczas choroby wychowawczyni poszli po prostu do dyżurnej, kazali przekazać naszej klasie na geografii, że nie ma następnych lekcji, a cała klasa ufając w szczęście sobie wyszła ze szkoły, nie wiedząc, że nielegalnie :? Oczywiście bez problemu udało się wykryć odpowiedzialnych za zamieszanie :twisted:

Religia--->Jedna katechetka już postanowiła sobie dać z nami spokój :twisted: I to bynajmniej nie dlatego, że byliśmy aż tak niegrzeczni, tylko mieliśmy wredny zwyczaj zadawania katechetce pytań, na które nie potrafiła odpowiedzieć "Komu spowiada się papież", "Bóg jest naszym dobrym i nieskończenie kochającym Ojcem, nauczającym nas wybaczać sobie nawzajem swoje błędy; dlaczego więc skazuje swoje dzieci, które zbłądziły za życia, na nieskończone cierpienia w Piekle?"itp. :wink: Jak się też dowiedziałam po jednej rozmowie z nią, "Pismo Święte" znała tylko z urywków, nawet ja przeczytałam więcej-.-" Po dyrektora lub po ochroniarzy chodziła najczęściej wtedy, kiedy narzekaliśmy na jej lekcje śpiewu(o ile nazwanie tego "śpiewem" nie jest poważnym nadużyciem :)) lub nie wyciągała swojego keyboardu :shock: to było okropne i całkowicie niehumanitarne... Teraz przynajmniej unika naszej klasy na 3 metry... :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, jeśli ma się katechetki to z reguły religię so do bani. Ale ja np. mam z ksiądzem i lekcję są strasznie w porzo. Nie jest tak, że opowiada jakieś tam bzdety i trzyma się tematu. Tylko przytacza nam mnóstwo anegdot, ciekawostki ze wszystkich nauk. Potrafii zmienić w ogóle zmienić temat lekcji, jeśli o czymś innym zaczniemy gadać. Poza tym opowiada dowcipy i jakoś lekcyjka mija. Jedna z przyjemniejszych zresztą w mojej szkolę. Zero stresów i można wynieść coś naprawdę ciekawego ( nie tylko krede :) )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę się przyznać ja ani razu nie uciekłem z lekcji i zawsze się męcze siedząc i słuchając nauczycieli. Raz moja klasa uciekła ale ja jedyny z dziewczętami zostałem i nie obchodzi mnie to, ze potem mieli przerąbane nie moja wina, że nie myślą nad tym co najpierw zrobią o to! Katechetki no żesz morde! jak ja z nimi wytrzymać nie mogę! ciągle gadają to samo i takie tam dlaczego Mama mi karze chodzić na religie dlaczego?? buuu...niech ktoś mnie przytuli :cry: . A teraz powiem jeszcze coś nienawidze W-F!! Nie to, że nauczycielka jest nie taka bo tak nie uważam akurat bardzo mnie lubi i wie, że nie jestem jak inni (czyli HOŁOTĄ yy..jak się pisze to słowo przez CH czy samo H?). A nie lubie bo nikt nie umie grać! Nie tak, ze nie znają zasadów ale nie umieja przegrywać tylko wydzierają morde na biednego Osiołka :cry: . Nie lubie grac w noge bo to tylko dla mnie stres jest a nie rozrywka a tym bardziej w siadke! Śmieją sie ze mnie, że słabo gram i takie tam ja tego nie lubie tak od 4 poctawówki jest :x . Wolałbym już ćwiczyć te 45 minut niż grać jakomś glupią piłke nożną!

P.S. Często mam wzorowe lub dobre zachowanie ze sprawowania ale z nauki nie jestem taki dobry ale nie taki słaby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osioł to ty masz trochę przerypane w tej szkole...

Oto rada dla tych co w nogę nie umieja grać: stujce na obronie i nic nie rubcie jak piłka podleci to z całej siły trzeba kopnąć i walić to gdzie poleci....

A ja tam w nogę biegam z "sępa" na obrone i p o10 minutach jestem "mokry" ale opłaca sie bo w 45 minut potrafie strzelić 10 bramek i to nie bramkażowi ciamajdzie, wręcz prziwnie, bardzo dobrze koleś broni ale ja i tak jestem lepszy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak właśnie robie na obronie stoje ale i tak się wydzierają! Nie podam to zaraz "TY CH...." i przyokazji mnie poniżają. Zawsze tak jest zawsze nigdy mnie ten pech nie opusci! Dlatego lubie tylko z kolegami (dobrymi kolegami), którzy "WIEDZĄ", ze to zabawa i można grać ze smiechem. A tu jak sie ciesze kiedy nie ma tych "NAJLEBSZYCH" bo wtedy jest cisza, spokój i wogule da sie grać. Ale to tylko rzadkość...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na religię nie narzekam, wręcz kocham ten przedmiot. W gimnazjum dostaliśmy zarąbistą katechetkę, która wszystkie sprawy dotyczące Boga świetnie nam przedstawiał. Na jej lekcjach ciagle prowadziliśmy dyskusje filozoficzne. To była naprawdę świetna katechetka, potrafiła utrzymać w klasę w ryzach i zarazem zainterosować nas czymś. Później w liceum dostaliśmy świetnego księdza. To samo - dysputy filozoficzne o życiu, Bogu itp. Jak jesteśmy głodny, to ksiądz wysyła kilku chłopaków do Sułtana niedaleko naszej szkoły i na religi jemy sobie hamburgery> Raz poraz ksiądz puszcza nam filmy, później o nich dyskutujemy. Oglądaliśmy już Blokersów, Adwokata diabła, Stygmaty, Shreka itd. Ogólnie jest świetnie. Masz problem? Możesz go obgadać z naszym księdzem powiedzmy gdzieś w pubie przy browarze. Uwielbiamy naszego księdza, niech tylko spróbują nam go zabrać! Wyjdziemy na drogi, wyspypiemy ziarno z pociągów :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurczę jak czytam wasze posty o religii, to się za głowę łapię i myślę w jakich ja szkołach wylądowałem 9u nas to zwykle cicho i spokojnie), ale po kolei.

W podstawówce (przez pierwsze 4 klasy), chodziłem do takiem małęj szkoły - w klasie nas było 12 - wszyscy na religii byli cicho, jak to maluchy :D . W 5 i 6 klasie było już trochę (chyba zbyt lekkie słowo - dużo) gożej. Lekcje mieliśmy z zakonnicą i straszny rygor panował (a oprócz tego religię mieliśmy zawsze na końcu i siostra przeciągała lekcję o 15-20min). Choć ja nie wspominam tych lat źle (ale ja inny jestem - kocham spokój :D ).

W gimnazjum nasza klasa na religii po prostu(o rany, jak ciężko mi to powiedzieć) uważała. Mieliśmy świetną katechetkę, nie męczyła nas, dawałą zawsze 20 min luzu jeśli byliśmy spokojni. Nikt z religii nie uciekał (chyba to jedyny przedmiot w gimnazjum, z którego nikt od nas, nigdy nie uciekł :o ). Miło pędzone 3 lata, ot co.

Po pierwszej klasie LO, też nie jest najgożej. Trafiliśmy świetnego księdza i częściej rozmawiamy na tematy ogólne, albo słuchamy jego historii (naprawdę ciekawe), niż coś robimy (ale o tym cii... bo jeśli dyrektorka się dowie to przerwie ten niecny proceder :D ), no i zawsze z jednej lekcji w tygodniu nas puszcza wolno :D . Przez pewien czas mieliśmy zastępstwo, z trochę grubszym księdzem (bo ten nasz jest mały, a do tego sie rozchorował), to na jego lekcjach z kolei ciągneliśmy sobie z niego jaja - podejżewaliśmy go nawet o pożarcie naszego księdza :twisted: , ale on skutecznie bronił tych zarzutów :D . Choć trzeba przyznać, że na religii frekwencja żądko przekracza 20 osób (w klasie nominalnie 30).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(czyli HOŁOTĄ yy..jak się pisze to słowo przez CH czy samo H?).
Przez samo H :wink:
A teraz powiem jeszcze coś nienawidze W-F!! Nie to, że nauczycielka jest nie taka bo tak nie uważam akurat bardzo mnie lubi i wie, że nie jestem jak inni (czyli HOŁOTĄ yy..jak się pisze to słowo przez CH czy samo H?). A nie lubie bo nikt nie umie grać! Nie tak, ze nie znają zasadów ale nie umieja przegrywać tylko wydzierają morde na biednego Osiołka . Nie lubie grac w noge bo to tylko dla mnie stres jest a nie rozrywka a tym bardziej w siadke! Śmieją sie ze mnie, że słabo gram i takie tam ja tego nie lubie tak od 4 poctawówki jest .

Ja "niestety" nie mam takich problemów, bo od połowy 4 klasy podstawówki jestem zwolniona z WF'u ze względów zdrowotnych; jest bardzo miło i kwiatkowo z takim nie-ćwiczeniem, dopóki nie jest wymagany jakiś dłuższy spacer lub w ogóle wysiłek fizyczny, bo jednak takie 4-5 lat niećwiczenia robi swoje; na pozór lekcje WF'u wydają sie niepotrzebne i nieprzydatne, ale możecie wierzyć, że jednak mają swoją wartość.

Nie jest tak, że opowiada jakieś tam bzdety i trzyma się tematu. Tylko przytacza nam mnóstwo anegdot, ciekawostki ze wszystkich nauk. Potrafii zmienić w ogóle zmienić temat lekcji, jeśli o czymś innym zaczniemy gadać. Poza tym opowiada dowcipy i jakoś lekcyjka mija. Jedna z przyjemniejszych zresztą w mojej szkolę. Zero stresów i można wynieść coś naprawdę ciekawego ( nie tylko krede )
Masz problem? Możesz go obgadać z naszym księdzem powiedzmy gdzieś w pubie przy browarze. Uwielbiamy naszego księdza, niech tylko spróbują nam go zabrać! Wyjdziemy na drogi, wyspypiemy ziarno z pociągów

Zazdroszczę wam :wink: W ogóle zastanawiam się, czemu, skoro teoretycznie mamy wybór między religią i etyką, to tej drugiej w ogóle nie ma i nie ma również żadnych możliwości by się na nią zapisać :? A szkoda, bo naprawdę chętnie chodziłabym na takie lekcje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o w-f, to przez 6 lat (klasy 4-6 i gimnazjum), miałem ten przedmiot z facetem którego chyba kompletnie nic nie obchodziło. Każdy w-f wyglądał tak samo. Wychylał się tylko ze swojego kantorka i mówił: "panowie, piłeczka i grajcie!". Ja tam własciwie byłem z takiego stanu rzeczy zadowolony, bo piłke nożna lubie, i byłem pewiem że zawsze na w-fie sobie w nia pogram. Jednak przygnębiające jest to, że w szkołach nie ma prcy dla studentów, za to człowiek który przez 6 lat, kiedy "prowadził" moja klasę nie zrobił absoltnie nic dostaje jeszcze niezła kase. A tak w ogóle, czy nauczyciel w-fu nie powinien mieć dobrej sprawności fizycznej? A watpie, żeby mój, ważac pewno grubo ponad 120 miał jakąkolwiek...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W-F to ja miałem z gościem napakowanym jak sqrczybyk i z tego powodu przyjęła się na niego ksywka KAFAR. Poniosło to za sobą nazwanie siłowni KAFAROWNIĄ :D. Gościu był spoko, tylko czasami coś mu odbijało i na wcześniej wspomnianej kafarowni robił nam sprawdziany z podciągania, brzuszków itp. bez taryfy ulgowej dla grubasów i cieniasów. Najczęściej jednak chodzilismy na piłkę, czy to na dworze, czy to na sali. Było spoko do czasu wystawiania ocen końcowych... Esz.Pe.Ka (tak też mówiliśmy na Szanownego Pana Kafara :)) postawił mi 4 :x z następujących ocen: 5, 5, 4, 3, 6, 6, 3, 5, 2, 5+(<==to za rozgrzewkę :D). Ma facet szczęście, że to była jego ostatnia lekcja ze mną 8) .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro gadacie o w-f o religi to ja coś dożuce.Od w-f fajnego mam gościa, wszysyc na niego Kaziu mówią.Jak ktoś jest słabszy fizycznie to ma mniejsze wymagania do oceny.A księdza mam takiego pół na pół.Jak klasa jest spokojna to film oglądamy,albo trochę każe coś napisać i lekcja wolna(karty zadania domowe).ALe jak klasa jest głośna to całą lekcję coś piszemy.A mi ciągle zabiera karty Magic:the gathering jak je mam w łapie i sobie wsadza za marynarke albo daje dziewczynom :evil: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oo, księdza to myśmy mięli fest i jeszcze trochę :D .Skrzetuski miał ksywkę, bo zawsze nieogolony chodził :) . A jak zrobił lekcję o symbolach szatana i skarabeusza narysował, to wszyscy mówili, że to goła baba jest :D . A w swojej teczuszce Auto-moto trzymał :) . Gdy mu ktoś zarzusił, że na okładkach ma za dużo laseczek, to mówił ,,żeby z wrogiem walczyć trzeba go najpierw dobrze poznać'' :D . I jeszcze jedno - jaleśmy wynik meczu Polska - San Marino obstawiali i dziewczyna powiedziała ,,Eee, 2:0 przegramy'' to on do niej ,,Martyna K. - dwója'' :D . Aż człowiekowi szkoda liceum opuszczać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do oceniania na w-f to jeśli ćwiczyłeś conajmnie 2 na 3 razy w tygodniu to od razu miałeś piątkę.... Sprawdziany, nawet jak ktoś nie umiał kopnąć piłki dostawał 5 za dobre chcęci....

Ale najlepszy sposób oceniania ma nauczyciel Gegry[ PAN STANLEJ]...

Obliczał on średnią ocen i np . gdy miałeś 4.51(jak niżej to 4) to piątka itp.... Ja osobiście miałem średnią 3.4 i dostałem Piątke 8) [za dobre chęci].... Inni mieli 4.45 i musieli o 5 walczyć

..::PEACE::..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem nawet fajnego nauczyciela W-Fu. Mówiliśmy na niego dyro, bo w koncu dyrem w szkole był^^ Ale nie podchodziliśmy do niego z hasłem "proszę pana" tylko wołaliśmy "dyro" lub "panie dyro^^". Miał kilka wad, m.in. spóźniał się 10 minut na lekcję, ale ogólnie był spoko. Na każdej lekcji braliśmy piłeczki do kosza i rzucaliśmy, później dyro gwizdał, chowaliśmy piłeczki, robilśmy składy i graliśmy w kosza^^ Fajnie było. A na sprawdzianach to najpierw miał wtawiać oceny takie jakie komu miały wyjść, ale później podwyższał tak jak to dab powiedział "za dobre chęci"^^. No i miałem szóstkę na koniec^^ A na zawodach nie byłem wogóle^^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gimnazjum miałem fajną WueFistkę, zwykle graliśmy w co chcemy, sprawdzianów nie robiła zbyt często, dobra oceny wstawiała (w 3 klasie na 16 chłopa 12 celujących (wszyscy którzy ćwiczyli :D )), jak chcieliśmy to po lekcjach zostawiała nam piłkę i siatki na bramkach i mogliśmy spokojnie grać, bez obaw na nieuznane bramki :D . A do tego zawsze załatwiała nam najlepsze boisko (dwór jak dobra pogoda, jak zła to sala). A i z gimnazjum mam świetne wspomnienia z W-Fu - choćby granie na śniegu w nogę (choć i na lodzie i w deszczu się zdarzało - oczywiście my tego chcieliśmy, a nie ona nam kazała :D ), po prostu full wypas.

Teraz w LO trafiliśmy na straszną jędzę. Nie dość, że zwykle spóźnia się na lekcje, to jeszcze nic nie robimy - a gramy tylko wtedy gry wkręcimy się do dziewczyn :twisted: .

A skoro poruszono już temat spóźniania się nauczycieli, to my mamy jeden skrajny przypadek. Fizyki uczy nas wicedyrektorka (i trzeba przyznać, że dobra jest) i zez względu na pełnione stanowisko, bardzo często się spóźnia 10-25 min. A i zdarzają się godziny kiedy wogle jej nie ma. :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to BoguS fajnie na fizyce macie. Ja teraz idę do gimnazjum i zacznie się fizyka właśnie, biola, chemia i geografia. powiedzcie czy mam się bać. Na całe szczęście będę miał fory z fizyki, bo mieszkam razem z wujkiem, który uczył fizyki przez 10 lat^^ I chyba nauczycielka jest jego znajomą więc może nie być tak źle^^ Najgorsza będzie biola bo nigdy tego nienawidziłem :x . A z dyrektorkami są najlepsze lekcje, bo nie ma ich na największej ilości lekcji^^ Ja miałem o tyle dobrze, że w 4 klasie dyrektorka uczyła mnie MATMY!!! Ale było fajnie jak nam dwie przepadały^^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokościelny o ile mi wiadomo (albo u mnie jest tak tylko) to Chemie zaczniesz dopiero w drugiej klasie. A czy fizyka jest straszna? Jak jesteś dobry z matmy i trafisz na dobrego nauczyciela, który umie tłumaczyć to nie musisz sie bać. Niestety ja wpadłem na takiego co tłumaczyć nie umie :? ale ściąga sie banalnie u niego na klasówkach kartkówkach! Siedzie na pierwszej i nie widzi, że zeszyt z kolega wyjmuje i spisujemy wszystko :lol: . A co do chemi jeżeli nie nauczysz sie poctaw będziesz ciężko...chemia jak fiza tylko o 2 razy trudniejsza.

Dobra nie wiem czy ktoś ci o tym mówił ale zapewne ktoś może Cie skocić! :( ja się przyzbnam zostałem skocony ale sie i przyznam, że teraz nikogo nie kociłem jak nowi przyśli i tak zostane bede tylko stać i sie przyglądać. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się tam kocówy nie boję. Za dużo mądrych osób się tam kręci, czyt. licealistów, którzy mają już poukładane w głowie i pomogą młodszemu. A z resztą może przeżyję tą kocówe jakby mi ją zrobili. Może się tylko na mierzeniu korytarza skończy. A na korytarzu zawsze jakiś nauczyciel stoi więc ich przegoni. Jednak trzecioklasistów się boję, bo mam z nimi nieprzyjemne wspomnienia. Ukradli mi łyżwy jak z lodowiska wracałem :(. Nawet wiem którzy i widziałem ich codziennie w szkole, ale nie podałem ich, bo co by to dało?? Dla mnie kocenie to zejście na margines społeczny.

Jednak gdyby moi koledzyz klasy byli koceni podczas pobytu w kiblu to mógłbym zastosować taktykę mojego kolegi, który przez 6 lat podstawówki 2 razy był w kiblu^^ Dobra kończę tego posta bo się już zamieszałem^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O koceniu powiem tak: Jeśli jesteście teraz w gimnazjum, to rzeczywiście przerąbane, w gim nie powinno być kocenia. Jeśli chodzi o liceum no to już jest inna sprawa. W liceum kocenia to tradycja, są nawet oficjalne na aulach. A co do tych nieoficjalnych to raczej zbyt dużo licealistów nie przesadza (czyt. nie będzie lizania toalet itp okropności). Kici kici kotki :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że rozmowa toczy się w około nauczycieli od: Religii, W-fu, fizyki i pani/pana dyrektorki/dyrektora. No to zaczynam: :twisted: :twisted: :

1. Ksiądz od religii: miodzio! jego ksywa to łysy (ponieważ nie miał ani kszty włosów na główce). Ksiedzu lubiał popić, porzeklinać, poflirtować z historyczką(Która miała już męża :D:D).Nie lubiał swojego przełożonego (proboaszcza) i jak się do niego pyskowało. Na lekcjach pozwalał na wszytsko, nawet przeklinać możnaa było :D:D. Ale lekcja musiała być, czli zapisaliśmy temat, notatkę i po lekcji.

2. Teraz o wuefiście. Ksywa: Szlaczek. Nazwisko: Wzorek. Gość spox często graliśmy w piłkę nożną, siatkówkę i unihokeja, koszykówka nie przypadła nam do gustu. choć często gralismy zawsze był czas na ćwiczonka na ocenę. Jeden kolega nie ćwiczył wogóle ale zaliczył 3 ćwiczenia i dostał te 3 za dobre chęci. Inny znowu nie umiał w nic grać, wuefista pod koniec roku mówił mu, że jeśli trafi bramkę dostanie 5. Nie trafił... :lol: :lol:

3. Pani od fizyki :evil:. Ksywa: Roza. Nazwisko: Rozenbajgier(tak się chyba pisze :lol: ) No takiej fizyczki to chyba nigdy nie miałem, dość, że wytłumaczyć nie umiał ta jak się jej spytało czy może w czymś pomóc to mówiła: "wszytsko jest w książce proszę sobie sprawdzić"(a kto napisał książke a no pani Rozenbajgier wraz z meżem). Dosłownie szlag mógł człowieka trafić. z Fizy maiłem 5,5,4,4, na półrocze 5 ,ale w drugim nie pisałem żadnego sprawdzianu(oczywiście chciałem pisać w późniejszym terminie ale pani nie miała czasu :evil: )i dostałem 4.

4.Teraz najgorsza pani dyrektor. Ksywa: nie ma. Nazwisko: nie pamiętam(i dobrze). Straszna zołza szkoda tracić cennego miejsca :D:D a tak wogóle to na nic nie pozwalała, w szkole rygor jak w jakimś więzieniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O fiza, chemia,biola

:arrow: Fizyka - lubie ten przedmiot mam 4... Fajna pani bo sie spóźnia o ok. 10 min... Robimy experymenty z różnym irzeczmi i jest ciekawie

:arrow: Chemia - O Boshe jak ja nienawidze tego przedmiotu ledwo mam 2. Raz w tygodniu co lekcja kartkówka... Nie umiąca tłumaczyć nauczycielka i popa...

:arrow: Biola - Tempy, niesamowicie tempy przedmiot [wsio].......

A dyrektorzy i dyrektorki to szkoda gadać. Powiem wam jedno, ciesze się że z nimi nie mam..... Dyrektor - TECHNIKA, Dyrektorka - MATEMATYKA

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość f.r.e.d.

Ja w gimnazjum - jeśli chodzi o w-f nie mogłem narzekać. Facet był taki, że można z nim spokojnie pogadać i wiedział o co chodzi w lekcjach.

Były rozgrzewki, ćwiczenia, tylko w ostatnim miesiącu szkoły zarzała się sytuacja "macie piłkę i grajcie."

Fajne też było, że wszystko potrafił sam zrobić - co jak wnioskuje z postów wyżej - nie jest normą. Jak był sprawdzian ze stania na głowie - koleś stawał...nieźle wygimnastykowany był krótko mówiąc. A jak było za mało osób do gry w siatkę, nogę lub unihoka to grał z nami. A w nowej szkole będzie mnie uczył koleś, który pracował kiedyś w podstawóce i trochę go pamiętam - wycisk się zapowiada.

Jeśli chodzi o religie to oddzielna sprawa. 3 lata gimnazjum, 3 różne osoby:

I - pani Sabina :) - lol krótko mówiąc: "proszę pani, idziemy na dwór na religi, co? dobrze dzieci" :) minęło 10 minut: "idzemy do domu" :D

II - pan Zygmunt - tego się nie da opisać - facet ma gesty, że głowa mała - najlepszy był ten, który oznaczał "usiądźcie" - ręce do przodu i nieregularne wstrząsy całego ciała - coś jak macarena. :)

III - ksiądz - też beka i można z nim pogadać. W sumie fajnie. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...