Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kondzio

Monogatari (seria)

Polecane posty

Wygląda na to, że polubiłem Kanbaru. Od kiedy pozbyła się demonicznej łapki odbieram ją jako niegroźną maniaczkę, choć bez wątpienia nieco uciążliwą. Ale i tak zaliczam to na plus.

terazsieboje.th.pnglemmesee.th.png

Nie mogę się z tym nie zgodzić. Sam, mimo raczej niezbyt pozytywnych odczuć na temat Kanbaru z poprzednich odcinków, polubiłem jej aktualne wcielenie. Żywiołowa, zabawna, lekkostrawna, ale zarazem jak napisał Kondzio, uciążliwa, aczkolwiek niegroźna maniaczka (uciążliwa ; niegroźna maniaczka);] W ogólnym rozrachunku pozytywnie ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny odcinek na plus, rozpoczyna się kolejny arc, który pewnie też potrwa trzy epy. Po raz kolejny przedstawiono w nim zło samicze, które wpływa na życie głównego bohatera, oczywiście zazwyczaj w negatywny sposób. Kanbaru to nadal kawał zła, ale już oswojonego i "naszego", nawet jej dokazywanie w pokoju Araragiego nie zostało odebrane przeze mnie w specjalnie negatywny sposób (tak!). Nie znaczy to jednak, że Kanbaru stała się jakaś łagodna i uważam, że otoczenie nadal powinno się jej bać, a Sengoku w szczególności

(nazwa pliku, gdyby ktoś okazał się ciężko kapujący)

. Kanbaru teraz spełnia rolę kumpla, a z dodatkowym "zabezpieczeniem" w postaci Senjougahary Araragi może się w jej towarzystwie czuć swobodnie, mniej więcej. Scena sprawiająca, że lepiej myślę o Kanbaru (w kategoriach "kumpla" - wniosek jest prosty, gdy przestał traktować Kanbaru zgodnie z jej płcią, od razu wszystko lepiej się układa :ok: ) równocześnie wprawiła mnie w pewne zakłopotanie, bo kiedy do komercyjnie produkowanego i wydawanego anime wkraczają ? stare bo stare, ale zawsze ? internetowe memy, to ja już jestem w kropce. Ale nie było to w żadnym razie nachalne, więc chyba raczej zaliczę to plus. Poznał ktoś style graficzne które pojawiały się na planszach podczas sprzeczki o pornosach i fetyszach? Bo ja chyba żadnego, pierwszy z Araragim to może był Ashita no Joe, ale nie jestem pewien.

Ale wracając do mizoginizmu względem fikcyjnych postaci: Hanekawa niby cicha woda, a potrafi się świńsko zachować ? bardzo nieładnie z jej strony. Podejrzewam, że jeszcze z czymś wyskoczy, może nawet z podobną akcją, bo to nigdy nic nie wiadomo. Senjougahara nadal pozostaje sobą, dodatkowo komplikując i tak już niełatwe relacje, o ile dobrze rozumiem, to wystawia naszego nieboraka na jakieś testy wierności czy coś takiego ? kolejny przejaw samolubnego, egoistycznego zachowania, ale nie spodziewałem się niczego innego. I jeszcze najnowszy pacjent doktora Araragiego, Sengoku ? żeby skóra w miejscach zazwyczaj zakrytych wyglądała ładnie jak przedtem, ochoczo morduje niewinne zwierzęta i jeszcze kreuje się na tę cierpiącą. Na miejscu Araragiego powiedziałbym coś w stylu ?dziecko, ty się ciesz, że coś gorszego się z tobą nie dzieje?, no ale tak główny bohater niestety nie zrobi, bo będzie starał się pomóc, choćby przez zaprowadzenie nowego obiektu do Oshino. Ze wszystkich bohaterek, które do tej pory się pojawiły, chyba tylko najmniej zarzutów mam do Shinobu ? może dlatego, że głównie siedzi sobie w kącie i nie wadzi nikomu, a gdy trzeba było pomóc (wypicie krwi) to i też to zrobiła, taktownie skrywając swój entuzjazm.

Krótko mówiąc: podoba mi się to anime :)

Jaki jest fetysz Araragiego

Dziwi mnie, że tak cię to interesuje :) ?Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma?. Cokolwiek by to nie było, uważam, że dobrze, że nasz raczej niewinny bohater ma jakieś brudne sekrety. Choć chyba dokładna ich treść pozostanie albo tajemnicą, albo stanie się running gagiem.

Jak bardzo zboczone myśli ma Araragi patrząc na rozebraną Nedoko

Myślę, że najlepszym wstępem do rozważań w tej kwestii jest zadanie najpierw tego pytania samemu sobie :jezyk2:

Co dużo mówić, początek jest mocny. Wesoła (jednostronnie wesoła;p) rozmowa natychmiast się kończy, ustępując gęstej i niepokojącej atmosferze niczym z rasowego horroru.

Dokładnie, też zwróciłem na to uwagę. Zwykłą scenę ?gdzie jest Kanbaru?? przedstawiono w bardzo ciekawy i klimatyczny sposób, tu brawa za to.

psysics.th.png

Jakim cudem te spodnie jej, za przeproszeniem nie spadły z tyłka!?

Może k0nrad będzie wiedział :icon_rolleyes: Ja bym powiedział, że na

krzywiznach i wgłębieniach

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak bardzo zboczone myśli ma Araragi patrząc na rozebraną Nedoko

Myślę, że najlepszym wstępem do rozważań w tej kwestii jest zadanie najpierw tego pytania samemu sobie :jezyk2:

Masz mnie xD hahahhahahaha, celna riposta, naprawdę się uśmiałem po przeczytaniu tego xD. Ale nie, moje myśli nie są, aż tak, zboczone xD

Btw. Widzę, że co do testu wierności się zgodziliśmy. Jeśli chodzi o Kanbaru to chyba Araragi nie ma się już o co martwić. Są na wspomnianej przez Ciebie stopie "kumpelskiej" i do tego jest między nimi bufor w postaci Senjougahary, która przy okazji wykorzystuje Kanbaru jako przedmiot testowy dla Araragiego - cała ona ;]

Co do fetyszu Koyomiego - odzywa się tu moja niezdrowa ciekawość - nie lubię jak coś jest niedopowiedziane xD, poza tym sama myśl o czymś co sprawia, że wolisz wyskoczyć z okna niż w tym uczestniczyć jest...... hmmmm...... No właśnie ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądam sobie Bakemonogatari od niedawna i muszę powiedzieć, że mi się podoba. Większość to naprawdę dobre dialogi chociaż od czasu do czasu zdarzy się coś nieco bardziej dynamicznego (

kręcenie na jelicie

:biggrin:

). Bardzo przypadła mi też do gustu oprawa graficzna, animacje, plansze z tekstem, praca kamery i ogólnie to w jaki sposób jest to wszystko pokazywane. Bohaterowie też ciekawi, ale muszę powiedzieć, że żal mi Araragiego. Co nie spotka jakąś dziewczynę to albo chce go zabić (

Suruga przed "egzorcyzmami

), albo zachowuje się tak, że ciężko z nią wytrzymać. Jak można z poprzedniego zdania wywnioskować nie lubię Senjougahary. Po prostu denerwuje mnie jej charakter i zachowanie. O ile Kanbaru się wyrobiła to Hitagi pewnie się nie zmieni i będzie mnie irytować do ostatniego odcinka. A tak odnośnie ostatnich odcinków to w 9 bardzo spodobał mi się las na początku i też jestem ciekawy co takiego ma do ukrycia Araragi. Kiedy Sengoku się rozebrała miałem tylko nadzieję, że nikt nie wejdzie do pokoju i nie zacznie się zastanawiać co jak takiego oglądam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, marudzimy sobie na gg właśnie z Felessanem, że skradliście wszystkie dobre screenshoty z tego epka i w sumie napisaliście wszystko, co najistotniejsze. Ale może uda mi się bez zbytniego dublowania.

Kanbaru złagodniała? Hm, powierzchownie na bank, natomiast bardzo dużo na ten temat mówi imho Hanekawa w rozmowie z Araragim... I zmiana w podejściu Kanbaru do naszego protagonisty jest myślę bardzo ciekawa. Niewątpliwie też 'małpka' dostarcza sporo rozrywki w tym odcinku, ale ktoś pod nieobecność Senjougahary musi.

Nowa 'dama w potrzebie' i jej problem prezentują się za to chyba najciekawiej i najbardziej poważnie jak do tej pory - duża w tym zasługa tego, że... prawie nic się o przypadłości Nedoko nie dowiedzieliśmy w sumie.

Ogólnie odcinek mocarny, tak pod względem dramaturgii i dialogów (wspomniany i ważny księgarniany dialog z Hanekawą zwłaszcza) jak i grafiki (las, który sprawiał dość dziwne wrażenie przedstawiony w tym stylu graficznym - jestem przyzwyczajony do akwarelowych malowanek w tego typu scenach, a tu wektory i gradienty) - kumulacją comic-reliefowa scena przeszukiwania pokoju Koyomiego.

EDIT: (bo przegapiłem 2 posty po drodze)

Może k0nrad będzie wiedział :icon_rolleyes: Ja bym powiedział, że na

krzywiznach i wgłębieniach

.

A dlaczego 'może ja'? ;p Szczerze - mam z tymi portkami problem i też zwróciłem na to uwagę. Teoretycznie mają prawo się trzymać, bo są nieco powyżej bioder w ich najszerszym punkcie (z tyłu też są pewne 'bufory' ;]. W praktyce - to są luźne, 'baggy' portki i zjechałyby jak dwa a dwa to cztery.

Za to widać, iż nosi bieliznę ;] i to na wierzchu.

Dillema solved!

Jeszcze jedno - brawa dla MSainta, że chce mu się artykułować tak dokładnie swoje przemyślenia, w dużej mierze pokrywające się zresztą z moimi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie, moje myśli nie są, aż tak, zboczone

Tu miałem do zapodania wesoły animowany gif z ostatniego epa i miałem zapytać "a jak teraz?", ale jednak tego nie zrobię :)

sama myśl o czymś co sprawia, że wolisz wyskoczyć z okna niż w tym uczestniczyć jest...... hmmmm...... No właśnie ;]

Według mnie to było takie droczenie się i próba wkurzenia/poniżenia/zawstydzenia Araragiego, jak to zazwyczaj ma miejsce w tego typu gadkach i nie przywiązywałbym zbyt wielkiej wagi do tego stwierdzenia. Zresztą znając tego typu gag po tym stwierdzeniu można być prawie pewnym, że prawdziwa istota tego fetyszu nie zostanie zdradzona, np. w grze (i anime, gdyby takie istniało ;[ ) Disgaea pewien ktoś szantażuje Laharla grożąc, że ujawni kompromitujące zdjęcie i przesyła szantażowanemu kopię na dowód, że takie posiada - Etna i Flonne mają ubaw mówiąc "nie wiedziałam, że lubisz rzeczy *tego* typu". Co było na tym zdjęciu - nigdy się nie dowiemy :)

Bardzo przypadła mi też do gustu oprawa graficzna, animacje, plansze z tekstem, praca kamery i ogólnie to w jaki sposób jest to wszystko pokazywane.

No to zaplanuj sobie obejrzenie innych serii od studia Shaft, typu Natsu no Arashi, Sayonara Zetsubou Sensie (i kontynuacje), Maria+Holic czy męczone ciągle przez pawlaka Pani Poni Dash - oni mają po prostu taki styl i tego typu udziwniacze wprost uwielbiają wrzucać.

Kiedy Sengoku się rozebrała miałem tylko nadzieję, że nikt nie wejdzie do pokoju i nie zacznie się zastanawiać co jak takiego oglądam.

Jak tak mam przy większości anime :) Tytuły które można oglądać z dumą przy osobach nieprzystosowanych można niestety na palcach jednej ręki policzyć, mówię oczywiście o swoim poglądzie na to zagadnienie (np. Berserk, Souten Kouro).

Jeszcze jedno - brawa dla MSainta, że chce mu się artykułować tak dokładnie swoje przemyślenia, w dużej mierze pokrywające się zresztą z moimi.

Zakładam, że mówisz bez ironii i w związku z tym bardzo mi to pochlebia. Z drugiej to niezbyt dobrze świadczy o tobie, bo w takim wypadku zgorzkniały mizogin z ciebie wyłazi ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze wiem, że niestety nigdy nie poznam odpowiedzi na to nurtujące mnie pytanie - co to za fetysz, ale cóż pogodziłem się z tą sytuacją i mam zamiar żyć dalej, niosąc to brzemię w swoim sercu, aż do samego końca xD

BTW Tam od razu mizogina z siebie robić, bo parę postaci żeńskich się nie podoba;] Ot nie trafiły Ci w gusta, nie musisz się aż tak drastycznie osądzać i obnażać swoich problemów przed innymi ;] Nie da się zaprzeczyć, że każda z bohaterek, którym pomaga Araragi, ma jakieś przywary i można nie poczuć do nich nawet krztyny sympatii. Zależy od gustu ;]

Jednak bohater serii, jako niepoprawny altruista, stara się naprostować skrzywione, dziewicze umysły i niewielkimi krokami wyprowadzać je na drogę prawości i zrozumienia ;] Bierz z niego przykład xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW Tam od razu mizogina z siebie robić, bo parę postaci żeńskich się nie podoba;] Ot nie trafiły Ci w gusta, nie musisz się aż tak drastycznie osądzać i obnażać swoich problemów przed innymi ;]

Właśnie nie chodzi o to, że bohaterki nie przypadły mi do gustu - uważam je za na tyle ciekawie/dobrze/realistycznie wykreowane, że aż przypominają mi o cechach, które obserwuję w życiu rzeczywistym i których rzecz jasna nie lubię. Co do "obnażania" to oczywiście użyłem nieco przesadzonego określenia żeby było weselej, w końcu nie pluję przedstawicielkom płci przeciwnej w twarz i nawet mogę wytrzymać ograniczoną ilość czasu z nimi w jednym pomieszczeniu ;]

stara się naprostować skrzywione, dziewicze umysły

Nazwałeś Kanbaru dziewiczą!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazwałeś Kanbaru dziewiczą!

Na taka reakcję liczyłem xD

Teraz kilka słów o 10 odcinku. Zaczyna się, jak to często bywa, od bardzo pouczającego wykładu mistrza Oshino, który wyjaśnia nam, że Sengoku zaatakował wąż dusiciel, zrodzony z niechęci/nienawiści innej osoby do niej.

Okazuje się, że pewna dziewczyna rzuciła na nią klątwę za odrzucenie chłopaka, w którym zresztą sama się podkochiwała. Jak później się okazuje nie tylko ona rzuciła na nią klątwę, ale pan odrzucony również.

Jednak prawdziwy powód wystąpienia objawów u Sengoku wcale nie jest tak oczywisty. Prawda jest taka, że gdyby nie

jej próby zdjęcia tej "klątwy" nic by się nie stało - sama, swoimi nieudolnymi eksperymentami doprowadziła się do takiego stanu.

Dodatkowo, działo się to wszystko w świątyni, którą w poprzednim odcinku Oshino kazał oczyścić Araragiemu, tak więc dodać dwa do dwóch i wyniki są jakie są. Sama w sobie świątynia nie wydaje się być zbyt ciekawym miejscem, a i aura tego wieczora nieciekawa jakaś. Ostatecznie Koyomi onii-chan,

pomimo ostrzeżeń Oshino, uratował Sengoku własnoręcznie

- co jest odpowiedzią na jedno z moich poprzednich pytań ;] Jednak całość jeszcze nie doczekała się końca -

drugi z węży gdzieś uciekł - przypuszczalnie do odrzuconego kochanka.

Kolejna sprawa - powraca temat fetyszu Araragiego xD Pojawia się pewien trop - Klik1 Klik2 Klik3.

Po nowym openingu ( który nie specjalnie przypadł mi do gustu, ale zły nie jest ) i rozmowie Araragiego z Sengoku wnioskuje, że

ma ona crasha na głównego bohatera

i był to powód odrzucenia szkolnego adoratora. Wspomnienia, które pojawiły się w odcinku, pokazują, że Araragi już od młodszych lat był wielkim altruistą i pomagał bezinteresownie. Ta cecha, plus miłe usposobienie sprawiły, że samotna, nie mająca zbyt wielu przyjaciół Sengoku znalazła w nim wzór i

zakochała się.

.

Następna sprawa. Po raz kolejny nastąpił lvl-up Kanbaru. Tym razem nie tylko była pomocna jako towarzystwo i robiła za komika, ośmieszającego Araragiego , ale również w odpowiednim momencie dała kuksańca Koyomiemu i naprowadziła go na właściwe tory. Była bardzo przydatna. Tak, tak DZIEWICZE serce Kanbaru zostało znowu naprostowane o kilka stopni ;]

Jeszcze słowo o Oshino. To co powiedział i co Araragi wspominał w trakcie trwania rytuału, chyba dało do myślenia głównemu bohaterowi i trochę go poruszyło, jednak jeszcze nie wystarczająco, aby przestał podążać swoją ścieżką czynienia bezinteresownego dobra, każdemu kto się nawinie. Na razie altruizm wygrywa, widać to po tym, co się stało na koniec rytuału, jednak w połączeniu ze słowami Kanbaru to co powiedział Oshino dało jakieś wymierne efekty, przynajmniej tymczasowo. Chociaż i tak "nie może tego tak zostawić ".

Reasumując. Kolejny bardzo udany odcinek, przez większość czasu skupiony na rozmowie, wspomnieniach o Sengoku i Araragim, by zakończyć się krótką, aczkolwiek całkiem wartką akcją. To jak zakończy się sytuacja było dla mnie raczej do przewidzenia, od momentu usłyszenia przestrogi Oshino, ale i tak bardzo przyjemnie się oglądało, aż do samego końca. Niestety, całkowicie zabrakło w tym odcinku Senjougahary ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów Allwa kradnie doskonały opis całego odcinka i co lepsze screenshoty... :dry:

Dodatkowo, działo się to wszystko w świątyni, którą w poprzednim odcinku Oshino kazał oczyścić Araragiemu, tak więc dodać dwa do dwóch i wyniki są jakie są. Sama w sobie świątynia nie wydaje się być zbyt ciekawym miejscem, a i aura tego wieczora nieciekawa jakaś.

Hah, ten pierwszy screenshot to jedno z fajniejszych ujęć tego odcinka - zabieg dość tani, muszę przyznać, wręcz kiczowaty, ale podpasował mi wybitnie :)

Co do świątyni zaś - no proszę cię, przysnąłeś w trakcie, czy jak? Oshino wyraźnie wspomniał, iż ów wężowy ołtarz nie byłby niczym wyjątkowym, gdyby nie fakt, iż

w mieście pojawiła się Shinobu-chan.

Nawiasem mówiąc - zaczyna mi się coraz wyraźniej rysować zamysł autorów na główną oś fabularną. A to głównie za sprawą pewnego fragmentu rozmowy Araragiego z Oshino -

właśnie tego, dotyczącego Shinobu: iż wystarczy, aby Koyomi ją 'porzucił', a stanie się on znów zwyczajnym człowiekiem.

Dodawszy do tego wydźwięk reszty konwersacji i całego odcinka - niewątpliwie Araragi stanie przed solidnym dylematem - i nie będzie to jedynie kwestia 'którą panienkę wybrać' ;]

Podsumowując, arc wężowy był jak dla mnie chyba najciekawszym dotąd - imho wniósł bardzo dużo do opowiadanej historii, wyklarowując parę faktów i rozbudzając kilka pytań (z których to o fetysz Koyomiego nie jest, wbrew pozorom, najistotniejszym). Mieliśmy chyba najmniej niezwykłych zagrań graficznych i dziwnych przedstawień scen, ale wszystko było zrealizowane na tradycyjnie b. wysokim poziomie :).

Po nowym openingu ( który nie specjalnie przypadł mi do gustu, ale zły nie jest )

A mi się bardzo spodobał, był niezwykle uroczy i to w fajniejszy sposób, niż ten z Mayoi w roli głównej (gee... czyżby

lolicon

ze mnie wyłaził?) i skojarzył mi się mocno z OP z "NHK ni Youkoso!". W ogóle wszystkie dotychczasowe openingi mają coś w sobie, niezmienny ending też jest bardzo ok, ale chyba wolę właśnie OP (z wyjątkiem wspomnianego 'Kaerimichi' z odc. 4 - był fajny w danym momencie, samodzielnie raczej się nie broni).

A za tydzień rusza Tsubasa Kyatto! Oj, czuję, iż będzie się działo. Raz, postać Hanekawy przewija się przez całą serię i rozsiewa aurę 'ważności', raczej przy tym mącąc, niż cokolwiek wyjaśniając. Więc zainteresowanie jej osobą i sprawą z Golden Week tylko we mnie nieustannie rośnie. Po drugie, seria zmierza ku finałowi i, jak wspomniałem wyżej, historia powoli zaczyna się wypełniać. Can't wait.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do świątyni zaś - no proszę cię, przysnąłeś w trakcie, czy jak? Oshino wyraźnie wspomniał, iż ów wężowy ołtarz nie byłby niczym wyjątkowym, gdyby nie fakt, iż

w mieście pojawiła się Shinobu-chan.

Ależ nie przysnąłem, ale po co od razu wszystko zdradzać ? :> Ludzie zawsze pod spoiler zaglądają, a takie smaczki trzeba wyłapywać.

Oshino bał się, że świątynia stanie się miejscem walki między nieczystościami / złymi duchami itp., dlatego wysłał tam Araragiego i prawdopodobnie gdyby dotarli tam przed przybyciem Sengoku to nic by się ostatecznie nie stało

( co mi tam, niech czytają jak chcą ;] ).

Co do tego screena z wężową ścieżką, to również uznałem , że ciutek trąci kiczem , ale i tak spodobało mi się ten zabieg. Ogólnie jeszcze parę takich smaczków było -

chociaż by księżyc zmieniający się w bodaj pomarańczowe, jarzące oko węża w trakcie rytuału.

Co do OP, to jak tak pomyśleć to faktycznie może się kojarzyć z tym, który było słuchać w NHK, ale tamten też niespecjalnie mi się podobał. Nie są one straszne i raz na jakiś czas można posłuchać , nie wymaga jak najszybszego przewijania, przy jednoczesnym wstrzymywaniu odruchów wymiotnych, ale jednak nie przepadam za takimi słodziutkimi piosenkami.

Oczywiście z fragmentem o dylemacie zgadzam się w 100%, z resztą sam o tym trochę już napisałem. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę trochę od siebie; tym razem bez screenów (zresztą, kto pierwszy skomentował odcinek ma to prawo żeby wyłożyć 'wszystkie karty', niech już będzie :jezyk1:), ale za to z przemyśleniami.

Shinobu: iż wystarczy, aby Koyomi ją 'porzucił', a stanie się on znów zwyczajnym człowiekiem

Od tej pory fanów (o ile nie czytali nowelek) skręca ciekawość, dlaczego bohater tego nie zrobił/nie zamierza. Zbierzmy wszystko do kupy.

Shinobu ma coś wspólnego z panią, która zamieniła Araragiego w wampira, możemy nawet założyć, że to ta sama osoba. Jeśli wrócić do pierwszego epizodu i walki między tą dwójką; na końcu (kiedy Koyomi obcina jej ramię?) nie ma jakiejś superhiper scenki efektownych agonalnych podrygów pokonanej wampirzycy, czy czegoś w tym stylu. Po prostu oboje stoją i się do siebie uśmiechają

:wacko: Wnioskuję zatem, że łączy ich jakaś dziwna relacja. Niby jest możliwość, iż protagonista używa swoich 10% mocy celem pomagania kolejnym pannom ofiarom bogów i demonów. Aha, jeszcze w Hitagi Crab arc Koyomi wyraźnie mówi, że był konkretny powód dla którego został ugryziony...

Trochę o samym odcinku 10.

Po nowym openingu ( który nie specjalnie przypadł mi do gustu, ale zły nie jest )

Mogę powiedzieć to samo. Może był trochę zbyt uroczy, choć największy wpływ na mój odbiór tegoż miała raczej sama muzyka - nie w moim guście. Mój ulubiony OP to zdecydowanie ten śpiewany przez Miyuki Sawashiro (Kanbaru). Dodając do tego wpadający w ucho riff dostajemy niezgorszy kawałek, nawet na słuchanie osobno (spokojnie, ending dalej jest moim faworytem i jeszcze mi się nie nudzi).

Ten "kiczowaty" zabieg z widokiem na las był (kolejnym już) przypadkiem hinta do dalszej części odcinka, w tym wypadku:

dwa węże

. Muszę chyba robić stopklatki trzy razy częściej niż do tej pory...

A za tydzień rusza Tsubasa Kyatto! Oj, czuję, iż będzie się działo.

Materiału jest sporo, jako że niemal każdy odcinek dostarcza nowych informacji na jej temat. W skrócie:

teoretycznie zapomniała o swojej przeszłości, jednak coś tu śmierdzi, widać to gołym okiem (zastanawiają mnie te jej bóle głowy z 9. epa)

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek 10 to chyba najlepszy z dotychczasowych, choć nie do końca mogę wierzyć temu co podpowiada mi moja skleroza pamięć, więc możliwe, że po ponownym obejrzeniu któryś z wcześniejszych epizodów wydałby mi się fajniejsiejszy^^

Jeszcze słowo o Oshino.

No właśnie, to co mówił w tym odcinku nasz spellmaster to w moim odczuciu najważniejsze info fabularne do tej pory. Najbardziej nurtująca jest właśnie kwestia tego, kim jest Shinobu.

Czy jest w ogóle możliwość, że nie jest ona wampirzycą, z którą walczył Araragi tylko jej córką albo kimś w tym stylu?

Nie pamiętam aż tak dobrze początku a jakoś właśnie takie rozwiązanie mi się narzuca. Nietrudno mi wyobrazić sobie dobrodusznego i chętnego do pomocy Araragiego, który

w poczuciu winy za zabicie jej matki postanowił się zająć/wyleczyć/cokolwiek Shinobu.

A jeśli coś mieszam z tym rozumieniem tego wątku to innym rozwiązaniem, które mi się nasuwa jest możliwość, że

po "porzuceniu" Shinobu ta po prostu umrze, jako pokonana przez Araragiego

. Choć równie dobrze mogę przyjąć, że moja skleroza skutecznie pomaga mi w niezrozumieniu sensu relacji tej dwójki bądź jest on jeszcze bardziej pogmatwany. Naprowadźcie mnie na właściwą drogę jeśli się mylę ^^

Po drugie: zainteresowały mnie słowa Oshino o tym, że

w końcu opuści to miasto i Araragi nie będzie miał już tak "łatwo" ze zwalczaniem klątw wszelakich. Do tej pory myślałem, że jest on jakimś "miastowym szamanem", który żyje sobie spokojnie z kasy zgarnianej za pomaganie ludziom. W tym odcinku wyszło na to, że sytuacja jest bardziej skomplikowana i Oshino wędruje sobie po kraju (świecie?) pomagając przez jakiś czas ludziom w miejscu, w którym decyduje się chwilowo osiąść

. Ciągle zastanawia mnie też w jaki sposób spotkał go Araragi? Bo to, że pomógł mu pozbyć się

wampiryzmu

to oczywiste, pytanie tylko czy trafił na niego przypadkiem, Oshino sam go spotkał czy jeszcze jakaś trzecia osoba jest zamieszana w ich spotkanie?

O samym odcinku powiedzieliście już praktycznie wszystko co przyszło mi do głowy. No może poza tym, że chyba jako jedyny nie zwróciłem uwagi na to, że sama ścieżka ma kształt węża ^^

A i zapomniałbym: Suruga w tym odcinku dostaje ode mnie 2 bonusowe punkty do statystyk i 200 pkt expa! W końcu pokazała, że

złość na Araragiego już jej przeszła i śmiało można stwierdzić, że uratowała mu życie podczas starcia z wężem

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No może poza tym, że chyba jako jedyny nie zwróciłem uwagi na to, że sama ścieżka ma kształt węża

Nie ty jeden. Ja zorientowałem się dopiero po zajrzeniu do tego tematu.

Jeśli chodzi o sam odcinek to bardzo mi się podobał (zwięźle, ale i tak napisaliście o nim już wszystko). Co do Shinobu to

nie jestem pewien czy wampiry mogą mieć dzieci w ludzkim rozumieniu. Mi się wydaje, że "dzieckiem" jest dla nich stworzony wampir. Poza tym Shinobu jest jakimś legendarnym wampirem o królewskiej krwi (sama jej obecność zaczęła ściągać demony i duchy do kapliczki) więc jej matka musiałaby być kimś nawet potężniejszym (chyba, że wampiry tak jak ludzie z wiekiem słabną) i trudnym do pokonania dla Oshino lub Araragiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, dla wszystkich, którzy zastanawiają się nad tożsamością Shinobu-chan (a raczej - mają jakiekolwiek wątpliwości) a nie chcą czytać spojlerzastego opisu postaci na MAL czy Wiki: obejrzyjcie podwójnie uważnie pierwszy odcinek.

Natomiast kwestia jej powiązań z Koyomim to już inna para kaloszy i sądzę, iż tutaj będziemy trzymani w niepewności aż do końca. A nawet dłużej, gdyż - co było już w tym temacie wspominane - Koyomi Vampire nie mieści się nam we właściwym 'Bakemonogatari'. Z drugiej strony - do końca zostało 5 odcinków - co pasowałoby nam spokojnie na dwie historie, więc zakładam, iż Shaft inkorporuje 'Kizumonogatari' do tej serii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam niewiele do powiedzenia na temat tego odcinka, zresztą piszę dopiero teraz. Dlaczego tak? Otóż Sengoku uważam za najmniej ciekawy przypadek do tej pory, zresztą na jego rozwiązanie "zużyto" tylko dwa epy. Zresztą sami zobaczcie, w waszych postach głównie zastanawiacie się nad Shinobu i tematami jej dotyczącymi, na podstawie kilku zdań, które w odcinku padły, zamiast nad samym przypadkiem. Sengoku też nie jest jakąś skomplikowaną osobowością z głęboko skrywaną nieprzyjemną tajemnicą. Jak zauważyliście, na temat poprzednich dziewcząt mogłem napisać ładnych parę zdań, co z tego, że negatywnych - o Sengoku nic mi na myśl nie przychodzi. Była, jest, została uratowana i tyle na ten temat. Scena z atakowaniem, za przeproszeniem, węża dobrze pokazana, bo najlepiej straszy to, czego nie widać i co trzeba sobie samemu wyobrazić, ale moim zdaniem przeciągnięta ponad miarę. W ogóle to chyba był pierwszy epizod, gdzie te przerwy i plansze mnie irytowały i przekroczyły według mnie granicę między "zabiegiem stylistycznym" a "oczywistym oszczędzaniem na animacji". Kanbaru ponownie zapunktowała w sposób pozytywny, przez moment nawet miałem obawę, czy nie cofnie się z postępowego i nowoczesnego homoseksualizmu w zaściankowy i przestarzały heteroseksualizm, w kontekście Araragiego rzecz jasna, ale jednak nie doszło do tego nieszczęścia. Krótko: odcinek raczej na plus, ale nie przypadł mi jakoś specjalnie do gustu.

Tak, tak DZIEWICZE serce Kanbaru zostało znowu naprostowane o kilka stopni ;]

Dowody graficzne że nie jest to dziewicze serce dawałem już jakiś czas temu :jezyk2:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to chyba był pierwszy epizod, gdzie te przerwy i plansze mnie irytowały i przekroczyły według mnie granicę między "zabiegiem stylistycznym" a "oczywistym oszczędzaniem na animacji".

Nie sposób odmówić ci racji - było tego dużo za dużo, do tego przetykane (tak właśnie - plansze przetykane animacją, nie odwrotnie...) też mało 'wysilonymi' scenami. W tym departamencie episode 10 poległ.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pojawił się kolejny, jedenasty już, odcinek. Można się w nim było dowiedzieć na czym konkretnie polegała przypadłość Hanekawy. Opowiedziała też o

swojej niezbyt wesołej sytuacji w domu. Całość przypomina mi nieco film "Ja, Irena i ja". Ktoś ma problemy, ale udaje, że nic się nie dzieje, usprawiedliwia tych, którzy go krzywdzą, dusi w sobie negatywne emocje i stara się być kimś "dobrym". W końcu nie wytrzymuje i tworzy sobie drugą osobowość, która pomaga mu odreagować, bo sam tego nie potrafi

. Okazało się też, że

Shinobu nie tylko zamieniła Ararakiego w wampira, ale pomogła wrócić Hanekawie do normalności. Wyraźnie jednak widać, że stara przypadłość znowu daje o sobie znać

. Co do plansz z tekstem to tym razem wszystko było w normie. Ogółem odcinek mi się podobał, było trochę akcji (

Hanekawa w kociej formie

) i dobre dialogi. Aha, znowu Senjougahara nie pojawiła się nawet na sekundę. To już chyba trzeci odcinek z rzędu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek jedenasty zaliczam na plus, przyjemnie się oglądało. Po pierwsze wiemy coś więcej o Sengoku, a konkretniej, że jest bardziej rozlazła i nieśmiała, niż się wydawało na początku. Tutaj plus od razu z nawiązaniami, bo wyjątkowo te dwie wyjaśnili - choć w międzyczasie i tak wrzucili dosyć oczywistą do SZS (gesty wykonywane przez Araragiego). Sengoku nie wiem, co chciała osiągnąć wręczając Araragiemu ten kostium, pewnie pograć na jego upodobaniach, co do pewnego stopnia się udało - a jej niewinna mina nieświadomego dziewczęcia nie była dla mnie zbyt przekonywująca, wiem, że w duszy mówiła sobie "keikaku doori". Inna sprawa, że wdrażanie planu usidlenia naszego bohatera szybko pękło dzięki pojawieniu się Hanekawy. Jej "przypadłość" w retrospekcji wyglądała dość groteskowo, muszę przyznać, ale była bardzo efektowna, a jej zakończenie też całkiem sensowne. Wiele znaków wskazuje na to, że nie było to ostateczne zażegnanie problemu...

Spostrzeżenie: Araragi ma ciekawe podejście do wszystkich "dziwności", które go spotykają, uważa, że wszystko działa według jakichś własnych praw, których my nie znamy - a zło bierze się właśnie z nieznajomości tych reguł. Dlatego pewnie też czuje się w obowiązku naprawiać różne nieprawidłowości.

I jeszcze jedna sprawa: jest wyraźnie powiedziane w tym epizodzie, skąd się Shinobu wzięła, choć mi wydawało się to dosyć oczywiste...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj plus od razu z nawiązaniami, bo wyjątkowo te dwie wyjaśnili - choć w międzyczasie i tak wrzucili dosyć oczywistą do SZS (gesty wykonywane przez Araragiego).

Tak, potraktowanie nawiązań nie jako przekazu 'dla uważnych' a jako temat zdecydowanie było fajną sceną. Co do referencji do SZS - chyba zbyt dawno oglądałem, bo nie wyczaiłem do końca :/

Spostrzeżenie: Araragi ma ciekawe podejście do wszystkich "dziwności", które go spotykają, uważa, że wszystko działa według jakichś własnych praw, których my nie znamy - a zło bierze się właśnie z nieznajomości tych reguł. Dlatego pewnie też czuje się w obowiązku naprawiać różne nieprawidłowości.

To podejście nie jest niczym nadzwyczajnym - spotkałem je już w kilku 'tekstach kultury' dotyczących jakichś zjawisk nadprzyrodzonych (bądź za takie uchodzących) - w anime mamy np. Mushishi, gdzie wszystkie problemy z mushi wynikają właśnie z niewiedzy na temat tych istot. Swoją drogą - bardzo rozsądna i uprawniona moim zdaniem opinia o tych 'oddities'.

Przy okazji warto wspomnieć o bardzo fajnie zrealizowanej graficznie scenie, gdy Araragi o tym rozmawia - efekt kalejdoskopu był według mnie znakomity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do referencji do SZS - chyba zbyt dawno oglądałem, bo nie wyczaiłem do końca :/

Kiedy Itoshiki Nozomu chce powiedzieć "I'm in despair", wykonuje Dramatyczne Gesty i to samo robił Araragi w tej scenie.

Przy okazji warto wspomnieć o bardzo fajnie zrealizowanej graficznie scenie, gdy Araragi o tym rozmawia - efekt kalejdoskopu był według mnie znakomity.

Zgadza się, odczytałem ją jako podkreślenie tego, o czym mówił Araragi, czyli owszem, jest jakiś wzór w tym, co się dzieje naokoło niego, natomiast jest on często zbyt skomplikowany, by go odczytać, przynajmniej od razu - mimo że składa się ze zrozumiałych elementów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Itoshiki Nozomu chce powiedzieć "I'm in despair", wykonuje Dramatyczne Gesty i to samo robił Araragi w tej scenie.

Hah - dobra, nie zauważyłem ich za pierwszym razem (bo były w normalnych kolorach - nie jak w Natsu no Arashi ep1*) i pomyślałem o innym zestawie gestów (10:20-10:45) który z SZS mi się nie skojarzył i chyba jest reference do innego anime jednak. Ale nie mam pojęcia do jakiego.

*) tak, zacząłem oglądać ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powróciłem z wyjazdu i zaraz jak wstałem odpaliłem najnowszy odcinek Bakemonogatari ;]. Niestety niewiele zostało mi do powiedzenia, bo już praktycznie cały odcinek został rozczłonkowany.

Również bardzo spodobał mi się efekt kalejdoskopu przy rozmowie na temat 'oddities'. Dodatkowo widać, że Araragi, że zaczął przechodzić na porządek dzienny z tym, że pewnego dnia Oshino odejdzie i nie powinien tak bardzo na nim polegać. Pojawiło się też nawiązanie do SZS w postaci "I'm in despair" w wykonaniu Araragiego ;] no i również już wspomniane, wytłumaczone, nawiązania z innych serii.

Pisałem wcześniej, że temat węża może być jeszcze żywy w tym odcinku, ale cala sprawa zakończyła się zdawkowym "I tym razem Oshino się tym zajął" - koniec tematu, sprawa zamknięta. Wolał bym jakieś szczegóły ;]

No i retrospekcja sprawy Hanekawy - bardzo ciekawie zrealizowana. Cała akcja zdecydowanie mi się podobała.

To chyba tyle. Kolejny odcinek na plus ;]

Z resztą i tak jestem bezkrytycznym fanboy-em Bakemonogatari, więc pewnie każdy odcinek będzie dla mnie na plus ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lolicon.th.png

Dobra, przybywam z postem z małym opóźnieniem, ale przeglądanie odcinka klatka po klatce trochę trwa, sami rozumiecie :jezyk2:

Już wcześniej wspominałem, że z czasem wszystkie niepozorne informacje układają się w logiczną całość. Tak było i tym razem dzięki czemu mamy już jasny obraz sytuacji Hanekawy, a w każdym razie wiemy na czym polegały te "problemy" przez które widziała Mayoi. Fakt, że po chwili sobie poszła, a nie została 'uwięziona' jak Araragi, wskazywałby na to, iż faktycznie stara się robić dobrą minę do złej gry, jak zapewniała w ostatnim odcinku. Idąc tym tropem uważam, że powód powrotu jej przypadłości jest tym razem inny. Mam nawet konkretny pomysł, ale na razie zachowam go dla siebie.

Co tu dużo mówić, stworzenie fantastycznego świata którego przeplatanie się ze światem realnym rządzi się określonymi prawidłami jest pomysłem genialnym, a wbrew pozorom niełatwym w realizacji. Nie muszę chyba dodawać, że w Bakemonogatari wychodzi świetnie... Mam nawet pewną teorię według której zwierzę reprezentujące ducha/demona oddaje w pewien sposób osobowość przyporządkowanej mu dziewczyny. Nadeko okazała się być cokolwiek podstępną osóbką, która kombinacją słodkiej minki oraz dwuznacznego uśmieszku z łatwością wprowadza protagonistę w zakłopotanie. Odniosłem wrażenie, że gdyby nikt jej nie przerwał, owinęłaby go sobie wokół palca w 10 minut. A jeśli pamięć mnie nie myli, to właśnie takie cechy przypisuje się wężom w Shintou (zresztą nie tylko tam). Kanbaru. Jest pewne, że lubi się wygłupiać, wkurzając tym samym innych z wyszczególnieniem głównego bohatera. Jej niezbyt skomplikowana (to nie jest zarzut) osobowość jest cała "na wierzchu". Wydawać by się mogło, jakoby miała dać się złapać w słynne pudło oparte na kiju z przywiązanym sznurkiem, gdyby tylko wstawić do środka jakąś

loli

albo książeczkę BL. Jeśli chodzi o Tsubasę... Jest postacią pełną wdzięku i według mnie najbardziej kobiecą ze wszystkich bohaterek serii. Nawet kojarzy mi się trochę z tą Kobietą Kot od Batmana. Na temat Mayoi i Hitagi nie mogę tu wiele powiedzieć, ze względu na moje braki wiedzy o symbolice odpowiadających im zwierząt (do tego przeszłość Self-proclaimed Tsundere nie jest jeszcze w pełni znana). Nie sądzę też, aby miała to być jedna z wspomnianych zasad świata przedstawionego; stawiałbym raczej na rozwiązanie świadomie podjęte przez autora przy projektowaniu postaci, ot żeby było ciekawiej.

Symbolika w Ghostory to kolejny godny uwagi temat. Żeby jednak z wniosków ogólnych i przypuszczeń własnych przejść do komentarza dot. odcinka będę się streszczał. Rzecz pierwsza to porozrzucane tu i ówdzie napisy bardziej lub mniej dosadnie komentujące rozwój akcji. Tym razem zwróciłem uwagę na tablicę z napisem "You're defending the wrong place"; było na niej coś jeszcze, ale nie pamiętam dokładnie co. Wpisywałoby się to w moją teorią spiskową odnośnie Hanekawy, ale jak już mówiłem, poczekam z tym (może ktoś przedstawi swój pomysł?). Drugą fajną rzeczą (motyw kalejdoskopu pominę, nie mam nic do dodania na jego temat) była sama postać Białego Kota:

shironeko.th.png

W scenach z jej udziałem SHAFT naprawdę przycisnął z animacją, co się chwali. Śnieżnobiała postać będąca ucieleśnieniem mrocznej natury - nie jest to ani super oryginalne, ani wybitne. Jednak jakimś nie do końca wytłumaczalnym sposobem robi wrażenie więcej niż dobre. Muszę się chyba pogodzić z faktem:
Z resztą i tak jestem bezkrytycznym fanboy-em Bakemonogatari, więc pewnie każdy odcinek będzie dla mnie na plus ;]
Jak to mówią, sad but true...

Sam już nie wiem, czy Hanekawa nie pamięta tego, jak hasała sobie po dachach, czy raczej swojego udziału w historii z wampirzycą (ten został ostatnio potwierdzony w naszych ukochanych migawkach, nie wspominając już o początku odcinka pierwszego, gdzie wprawne oko konesera dostrzeże

tit physics

). Za jednym jak i za drugim są pewne przesłanki.

Ciekawostka: Tuż przed rozpoczęciem się 'transformacji' Tsubasy, jej okulary spadają na ziemię. Chwilę później, gdy zaczyna się jej zmieniać kolor włosów, okulary są znowu na nosie. Tak, jestem maniakiem...

givemehbloomerz.th.png
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z resztą i tak jestem bezkrytycznym fanboy-em Bakemonogatari, więc pewnie każdy odcinek będzie dla mnie na plus ;]
Jak to mówią, sad but true...

Czemu od razu smutne, świadomość tego pozwala mi zachować resztki obiektywizmu ;]

Co do najnowszego odcinka słów naprawdę kilka.

Jestem na świeżo po obejrzeniu. W końcu powróciła Hitagi i to w dawce wystarczającej aby zadośćuczynić za swoją długą absencję. Sposób w jaki

zaprosiła Araragiego na randkę

całkowicie mnie rozbroił. Ja w takim wypadku, prawdopodobnie pożegnał bym się i poszedł w długą ;] Później sytuacja z ryżem i płonne nadzieje Koyomiego na to, że Hitagi zdejmie go bynajmniej nie palcami ;] (Klik , Klik2 ) Oczywiście umawiają się na randkę, jednak na miejscu okazuje się, że nei wszystko będzie szło według wymarzonego plany Araragiego - mają towarzystwo w postaci ojca mojej ulubionej bohaterki ;]. Oczywiście w samochodzie toczy się jak zwykle uszczypliwa rozmowa, w której stroną "wygrywającą" jest, jak to zwykle bywa, Hitagi.

Później Senjougahara gdzieś znika, a Araragi ucina sobie pogawędkę z jej ojcem. Może raczej to ojciec bohaterki zwierza się Araragiemu ze swoich zaniedbań w stosunku do córki.

No i to już prawie koniec - Hitagi i Koyomi idą przez las do tajemnego miejsca, skąd można obejrzeć wspominane w endingu gwiazdy - Deneb, Altair, Vega - i wiele innych.

Tam ma miejsce końcowa scena, w której bohaterowie,

już na poważnie, wyznają sobie miłość

i leżąc razem oglądają gwiazdy, a wszystko kończy się

niepokazanym pocałunkiem ;]

( Klik.

Ogólnie odcinek bardzo mi się podobał ( jak każdy ;] ), zdecydowanie przypadł mi do gustu końcowy dialog, razem z migawkami wspomnień Araragiego o Hitagi w różnych sytuacjach. Nastrój odcinka jest wyjątkowo spokojny i stonowany, przerywany czasem złośliwymi uwagami Senjougahary i gwałtownymi reakcjami Koyomiego. Muzyka, która przygrywa niektórym dialogom podkreśla ich znaczenie i powagę danej sytuacji. No i jeszcze na koniec - bardzo podobało mi się wspominane wcześniej rozgwieżdżone niebo ;] Odcinek jest przerywnikiem w historii Hanekawy i mimo, że chciał bym znać już jej rozwiązanie, to zupełnie mi to nie przeszkadzało, ba bardzo mi się podobał ;] Po całym dniu na uczelni usiąść sobie i obejrzeć bardzo dobry, spokojny i stonowany odcinek świetnej serii ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...