Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

araevin

Trudi Canavan - "Trylogia Czarnego Maga" + prequel

Polecane posty

Miałem wątpliwości, co do kupna Misji Ambasadora, ale rozwiała je moja mama, która też czytała Trylogię Czarnego Maga i kupiła mi sequel, bo sama też chciała przeczytać :D

Czytało się nieźle, nawet całkiem dobrze, ale przez cały czas miałem wrażenie, że w tej książce w sumie niewiele się dzieje...

Ucieszyło mnie, że pojawił się Cery (zaraz po Akkarinie moja ulubiona postać :)), ale trochę rozczarował wątek z jego osobą. Niby był ciekawy i stosunkowo zaskakująco się zakończył,

ale dziwne było, że Łowca Złodziei, który nie dawał się złapać przez wiele lat - został odnaleziony przez Cery'ego i Gola tak szybko. Fakt - Cery miał o nim więcej informacji, bo wybił jego rodzinę, ale mimo wszystko... W dodatku do teraz nie rozumiem, po co Skellin prosił o pomoc w jego schwytaniu, skoro okazało się, że to jego matka i w zasadzie pod koniec musiał posłużyć się inną kobietą, by się z tego wywinąć... Może chodziło o to, by wszyscy myśleli, że Łowca Złodziei został złapany, ale mimo to podjęte przez niego ryzyko mnie dziwi i wydaje mi się nielogiczne...

Muszę przyznać, że irytowała mnie postać Sonei... O ile w Trylogii udowadniała jeszcze swoją potęgę, to w sequelu była poprostu miętka...

W momencie, gdy już goniła prawdziwą dziką (matkę Skellina) to, w jaki sposób ją złapała po prostu mnie rozbawił. Sonea jest przecież Czarnym Magiem i w przeszłości pochłonęła moc wielu magów, walcząc u boku Akkarina. Ponadto pochłaniała moc kilku magów, którzy umierając nie chcieli być pochłonięci przez swoją energię. A miała schwytać dziką-amatorkę, która nie miała pojęcia o Wyższej Magii więc logicznym jest, że jej moc musi być o wiele mniejsza od mocy Sonei. A mimo to nasz Czarny Mag musiał wspomóc się dwoma innymi magami, by powstrzymać jedną słabą dziką...

Spodobała mi się postać Lorkina.

Jednak ojcem jest Akkarin

:D

Z początku nie byłem przekonany do nowego głównego bohatera, ale mimo to polubiłem go i zaintrygował mnie wątek z jego osobą.

Trochę rozczarował mnie brak magicznych potyczek... A przynajmniej i forma. Do tej pory uznawałem Canavan za mistrzynie opisywania walk między magami, ale w Misji Ambasadora ten aspekt mnie rozczarował. Czyżby wypadła z formy...?

Na szczęście przed sequelem przeczytałem prequel, bo żeby w pełni zrozumieć najnowszą książkę Canavan - trzeba się niestety z nim zaprzyjaźnić :P W przeciwnym wypadku umykają szczegóły...

To tyle. Trochę narzekałem, ale mimo to książka mnie wciągnęła i mogę ją spokojnie polecić :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze czytam zostały mi trzy rozdziały do końca, książka dobra, chociaz mam wrażenie (jak zwykle u Canavan), że jest więcej opisów przemyśleń bohaterów, niż samej akcji. Bohaterowie sie troszke zmienili (zmiękczyli)... Wszyscy sie boją Sonei, a jednak nie wydaje sie ona niebezpieczna, Akkarin robił wieksze wrażenie, nawet przed odkryciem jego tajemnicy.... Książka jest godną kontynuacją poprzedniej trylogii, czekam na kolejne tomy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja podjąłem mężną decyzję i mam zamiar zabrać się za trylogię zdrajcy (tak się ona nazywa?) dopiero, gdy ukażą się pozostałe dwa tomy. Jak czytać, to wszystko od razu :laugh:... Poza tym, cena w dniu premiery troszkę mnie osłupiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem w końcu "Misję Ambasadora" i muszę przyznać że się... rozczarowałem. O ile "Wielki mistrz" mnie zachwycił, tu przez połowę książki musiałem iść na siłę, na szczęście potem akcja się rozkręca i jest już w miarę dobrze. Po tym zastanawiam się czy kupię kolejną część, lecz raczej z pewnością ją przeczytam bo nie lubię rozpoczynać sagi jej nie kończąc. :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem całą trylogię razem z prequelem (Erę Pięciorga, zresztą także mam za sobą), i powiem,że jest to książka raczej dla młodszego odbiorcy, jasny podział na dobro i zło, problemy moralne raczej dość płytkie

(Och, czy mam zostać czarnym magiem, co prawda uratuję całe państwo, ale będę musiała kogoś skaleczyć w rękę, ach co mam zrobić?)

. Mimo prostoty książkę czytało mi się dość dobrze, nie jest to może wirtuozeria, ale kawał całkiem dobrego czytadła, potrafiącego wciągnąć (7/10).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, cena w dniu premiery troszkę mnie osłupiła.

Ceny książek raczej się nie zmieniają... Może na jakiś stronach internetowych, ale w Empicu nie :)

Przeczytałem w końcu "Misję Ambasadora" i muszę przyznać że się... rozczarowałem. O ile "Wielki mistrz" mnie zachwycił, tu przez połowę książki musiałem iść na siłę, na szczęście potem akcja się rozkręca i jest już w miarę dobrze.

To jak u mnie... Chociaż co do tej "rozkręcającej się akcji", to bym polemizował... Dla mnie była monotonni rozwleczona.

Przeczytałem całą trylogię razem z prequelem (Erę Pięciorga, zresztą także mam za sobą), i powiem,że jest to książka raczej dla młodszego odbiorcy, jasny podział na dobro i zło, problemy moralne raczej dość płytkie

(Och, czy mam zostać czarnym magiem, co prawda uratuję całe państwo, ale będę musiała kogoś skaleczyć w rękę, ach co mam zrobić?)

. Mimo prostoty książkę czytało mi się dość dobrze, nie jest to może wirtuozeria, ale kawał całkiem dobrego czytadła, potrafiącego wciągnąć (7/10).

W pełni się zgadzam, ale lubię Canavan za to, że właśnie "książkę czytało się dobrze", "jest to kawał dobrego czytadła", "potrafi wciągnąć" :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja was zasmucę - za trylogię dał bym max 5/10.

Cóż, jak kto uważa. Smutno mi niezmiernie :P

Co więcej, brak konsekwencji w historii mnie zadziwił

finalna walka, Sama jedna Sonea czerpiąc tylko z Akkarina kładzie 3 albo 5 magów (nie pamiętam dokładnie) bez większych wysiłków, mimo że sam Akkarin miał wcześniej problem z choćby poślednim z nich. Lipa a nie czarny mag.

Co do jednego się zgodzę - szybko się czyta ale szybko się zapomina.

Na obronę Canavan napiszę, że

cały czas Ihani wyczerpywali swoją moc niszcząc stolicę i wszystko po drodze do niej. A Akkarin miał problem z takim, który nie miał ubytku na swojej energii. Ale faktem jest, że śmierć Akkarina może świadczyć o nim, jako o "lipnym magu"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza część skończona i jestem mocno zawiedziony. Opowieść była mocno naciągana, naiwna. Do Sapka startu w ogóle nie ma, z HP też przegrywa. Nie wiem czy sięgnę po część drugą- jeśli ma trzymać poziom jedynki (w której IMO najlepsza była końcówka) to chyba sobie podziękuję. Przynajmniej nie żałuję wydanej kasy, gdyż pożyczyłem książkę od kolegi:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra po kolei - Prequel "Uczennica Maga" był po prostu kiepski, wyraźnie pisany na siłę, pozbawiony fabuły

(Całą historię można by streścić w paru zdaniach Kyraliańskiego podręcznika od historii, ponadto główna bohaterka nie miała absolutnie żadnego wpływu na przedstawione w książce wydarzenia, po prostu sobie tam była, plącząc się pod nogami magów, ale równie dobrze mogło jej nie być i wszystko potoczyłoby się tak samo)

Na szczęście "Gildia Magów" była dla mnie miłym zaskoczeniem. Fabuła, zwłaszcza pierwsza jej połowa

(ucieczka Sonei przed Magami

) Była wciągająca i w sumie ciekawa. "Nowicjuszka" była już sporo nudniejsza, ale wciąż przyjemnie się czytało, za to historia opowiedziana w "Wielkim Mistrzu" zjadła poprzednie części na śniadanie. "Misji Ambasadora" jeszcze nie czytałem, ale jeśli akcja będzie choć w połowie tak wartka, jak w "Wielkim Mistrzu", to pewnie skończę go w góra 2 dni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

orzech - w Misji Ambasadora akcja nie jest tak wartka, mnie dość "zmęczyła" ta książka. Ale czytać się da, choć nie należy się spodziewać tutaj jakiegoś pozytywnego zaskoczenia. Ja czekam na kolejną część, choć się nie pali, bo Ambasador mnie trochę zawiódł, ale chcę poznać dalsze przygody tego... no, jak mu tam było? :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podzielam zdanie Diriana.

Jeśli mocno zależy Ci na kontynuowaniu serii, to nie zaszkodzi przeczytać, ale jeśli chcesz dobrze wydać pieniądze - szukaj czegoś nowego, bo "Misji..." bliżej do "Uczennicy..." niż "Wielkiego Mistrza". Sam zapewne kupię część 2-gą, ale nie liczę na nic specjalnego (mimo iż mam ogromną słabość do Canavan).

Cóż teraz patrzę na całą serię trochę bardziej krytycznie, bo jednak minęło trochę lat odkąd czytałem jej książki. Najogólniej: jest monotematyczna i momentami nudnawa, ale z jakiegoś powodu jej książki czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, a do tego wszystkie mnie wciągnęły... Niestety (albo i Stety) ostatnio szukam czegoś więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trylogię przeczytałem w wakacje w okresie wielkiej posuchy(czytaj braku kasy na nic własnego), pożyczając ją od siostry i pierwsza część była tak słaba że gdyby nie końcówka to w życiu bym nie sięgną po następną... dwójka i trójka też mnie jakoś specjalnie nie porwała i w życiu bym na żadną z nich nie wydał złotówki a gdybym dostał którąś z nich w innym okresię roku to pewnie nawet jedynki bym nie skończył.

Najbardziej szokuję mnie ogromna ilość pozytywów wystawiony dla tej książki. Szczególnie że przed chwilą wypowiadałem się w temacie poświęconym doskonałej Achaji Ziemiańskiego która ludzie oceniają jakoś Negatywnie ... Nic nie rozumiem :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, to ja może krótko i na temat:

Uczennica Maga - nie czytałem i nie zamierzam

Gildia Magów- 4/10. Książka jest jak dla mnie BEZNADZIEJNA

Sorry, ale jeżeli przez całą książke mamy wątek ucieczki, przerażonej dziewczynki, przed magami, w sytuacji w której wiemy, że "ciźli" nie chcą jej nic zrobić, a wręcz przeciwnie - dopiero jak ją złapią rozkręci się akcja. Jakby było tego mało, to jeszcze za każdym razem, udaje jej się uciec w ostatniej chwili. Jakim cudem, CAŁA GILDIA MAGÓW, nie potrafi znaleźć ZWYKŁEJ DZIEWCZYNY ZE SLUMSÓW, która ma OGROMY DAR MAGICZNY I NIE POTRAFI GO UKRYWAĆ?

jak dla mnie to absurd, ale pod samiuteńki koniec książki jest troche emocji.

Nowicjuszka - 7/10 Taka sobie historia o uczennicy której dokuczają koledzy. Do połowy książka zasługuje co najwyżej na 6+/10, ale

po tym jak wielki mistrz zostaje nauczycielem Soneii

akcja się rozkręca. Drugiej połowie książki dam 7+/10, co razem daje równe 7/10

Wielki Mistrz- 8+/10 Naprawde kawał dobrej książki. Wciągająca fabuła i świetne zakończenie. Warto dla niej przebrnąć przez poprzednie księgi serii.

Misja Ambasadora - 7+/10 Nic specjalnego, trochę lepsze od Nowicjuszki, ale zdecydowanie lepszy bohater niż poprzednio, jako, że nie jest jakoś mega OP w przeciwieństwie do Soneii

która jest jego matką

, świeżo po studiach, lubi się czasem napić, wagarował, ogólnie bardzo łatwo się utożsamić z postacią. Akcja nie jest jakoś szczególnie porywająca, ale to pierwsza część nowej serii, więc...

Ogólnie:

Ocena 7+/10

+Wielki Mistrz

+

czarna magia

+"nietakazła" główna bohaterka i świetny główny bohater-jej syn

+ ciekawy system magii

+łatwa i szybka w czytaniu

-wplatane dosłownie wszędzie, gdzie się da wątki romantyczne

Sonea i Akkarin, Sonea i Dorrien, Cerry i Sonea, Cerry i Savara, Teyend i Dannyl(lolwuteef), Koledzy Sonei i Sonea, Lorkin i Tyvara, Lorkin i ktośtam(niepamiętam jak miała na imię

;)) i wiele innych

które dodatkowo są dodatkowo źle poprowadzone, bo książka celuje w młodszych odbiorców.

-nudna pierwsza część

-trochę naiwna

-"główniźli" to wszyscy po kolei

-nic specjalnego(poza pierwszą częścią)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi też 1 cześć nie przypadła do gustu i gdyby nie to że nie miałem co czytać to pewnie nie przeczytałbym 2 części.

Potem 2 cześć mi się spodobała a 3 najbardziej:).

Może to nie jest jakaś świetna książka ale jeśli ktoś lubi fantastyke to warto ją przeczytać.

Mi też 1 cześć nie przypadła do gustu i gdyby nie to że nie miałem co czytać to pewnie nie przeczytałbym 2 części.

Potem 2 cześć mi się spodobała a 3 najbardziej:).

Może to nie jest jakaś świetna książka ale jeśli ktoś lubi fantastyke to warto ją przeczytać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie skończyłem Łotra. I, krótko mówiąc, jestem zawiedziony.

Wiem, że książki Canavan nie słyną z doskonale poprowadzonych i głębokich postaci, ale to, co się dzieje w tym tomie, to już jednak boli. Z grubsza ujmując, mamy postaci wściekle praworządne dobre (

Sonea

), wściekle neutralne dobre (

właściwie większość, w tym Lorkin, choć akurat on jest w miarę sprawnie poprowadzony

) i wściekle chaotycznie dobre (

Lilia

). Ja zdaję sobie sprawę z tego, że można być młodym i naiwnym idealistą (i Lorkin, odgrywający tę rolę, nawet mi się podoba), ale jest pewna granica, za którą idealizm staje się czystą głupotą. I postacie tę granicę regularnie przekraczają.

Na dowód tego wspomnę tutaj chociażby o rozterkach Sonei wzbraniającej się przed okłamaniem więźnia czy Lilii, która nie chce walczyć nawet w samoobronie.

Wszystko to podlane jest solidną dawką romansu, utrzymanego w podobnym, mdło-naiwnym klimacie. Romansują dosłownie wszyscy, bez zwracania uwagi na płeć. Można bezpiecznie założyć, że jeżeli jakieś dwie postaci znajdą się blisko siebie i nie są obecnie w żadnym związku, to zacznie się między nimi rozwijać uczucie.

Ponadto uderza niekonsekwencja - z jednej strony mówi się ciągle o niechęci Kyralian do związków homoseksualnych, a z drugiej - wszyscy bohaterowie zdają się nie mieć nic przeciwko.

Z fabułą jako taką jest już jednak znacznie lepiej. Mamy kilka w miarę sympatycznych zwrotów akcji, choć muszę przyznać - albo nie zmieniają one za wiele (

Tanyll zostający ambasadorem

), albo wydają się być wzięte zupełnie znikąd (

Dannyl pomagający Sonei - no ja przepraszam, ale zniknięcie Regina jest iście zadziwiające. Tak, wiem że jest wytłumaczone - ale wytłumaczone jest jednym zdaniem. Całe przejście jest bardzo nagłe i sprawia nienajlepsze wrażenie

). Niemniej jednak, wszystko ładnie splata się w jedną opowieść i nie ma się uczucia, że coś pominięto albo dodano na siłę. Bardzo solidna, choć nieco rzemieślnicza robota, bez śladu geniuszu. Ponadto irytuje niedomyślność niektórych postaci - podczas gdy czytelnik w momencie zdaje sobie sprawę z tego, co się stało, bohaterowie dochodzą do tego dopiero pod koniec książki.

Klimat świata Canavan nigdy mnie jakoś nie przekonywał, i tym razem nie jest inaczej. W odróżnieniu jednak od niektórych, nie jestem zachwycony systemem magii. Wydaje mi się jakiś taki... bezpłciowy i nie do końca przemyślany. Niemniej jednak, może być.

Ocena:

Postaci - 1/5

Fabuła - 3/5

Klimat - 3/5

Ogółem - 2,5/5

Przeczytać można, jeśli pożyczy kolega. Można się po tę książkę przejść do biblioteki, jeśli akurat nie będzie nic ciekawszego. Kupować nie ma po co.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem Łotra, i jak na drugi tom trylogii... Hmm... Czytając go byłem coraz bardziej przekonany o tym że trzeci tom, będzie tak dobry, i tyle będzie się w nim działo, że sie nie oderwe, albo nic sie tam nie wydarzy................

Łotr przypomina mi budową, i akcją poprzednią trylgię

znowu Danylm z Teyandem podróżują, Cery szuka dzikiego maga(najciekawszy i najmniej rozwinięty wątek i postać), Lila ma perypetie troche podobne do Sonei(kłopoty w szkole, czarna magia, uwięzienie, ucieczka, przygarnięcie przez miłego maga

O beznadziejnych wątkach miłosnych napisał @Althorion. zgadzam się z nim poza tym, że pomieszał imiona bohaterów.

Gildia jak zwykle jest rozmydlona, dziecinna i stojaca po stronie dobra(pomimo tego, że wielu magów łamie jej zasady bądź lawiruje na ich granicy

książki o czarnej magii? wątek się urwał, bo przecież i tak żaden mag by sie nie zgodził na przeszukanie jego biblioteki..... podobnie z magiczną biżuterią, dlatego najbardziej zadziwił mnie fakt, że postanowili wykonać egzekucję Naki....

Miałbym prośbę do Trudi Canava, aby mniej pisała w stylu miłosnych uniesień mody na sukces, a bardziej zagłębiała się w świat magii, slumsów i ciemnych interesów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem całą trylogię i prequel. Bardzo mi się podobała. Oryginalnie i sensownie przedstawiona magia (chyba moja ulubiona koncepcja magii, najlepiej i najsensowniej wyjaśniona), niezgorsza fabula no i zadowalająca długość. W zestawieniu z innymi nowszymi książkami jest nad wyraz obszerna (każda część). A i cena przystępna.

Zdarzyło mi się nawet prowadzić kilka prelekcji o książkach pani Canavan.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łotra da sie przeczytać, jest tam akcja, tyle że nieco przypomina poprzednią trylogię, no i moim zdaniem, za dużo skaczemu z akcją pomiędzy bohaterami. Np przygód(w większości miłosno-politychnych przemyśleń) Danyla nie chce mi się tak bardzo czytać, bo przed chwilą Sonea dowiedziała się o czymś duzo ciekawszym, ale układ ksiązki taki jest a nie inny.... mam nadzieją że ostatni tom będzie co najmniej tak dobry jak Wielki Mistrz.

Jezeli chodi o magię - jest ok, ale w "Trylogi Anioła Nocy" Weeksa, wydała mi się i tak lepiej ukazana, bardziej dojrzała, bardziej zabójcza i potężna..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno przeczytałem Gildię Magów i muszę przyznać - jestem pod wrażeniem. Nietuzinkowa fabuła, całkiem zgrabnie opowiedziana, do tego główna bohaterka. Jedyne co mi się nie podobało to to, że przez ponad połowę książki zwykła dziewczyna ze slumsów uciekała przed najlepszymi magami, wyjadaczami w swoim fachu, a ci nie mogli jej znaleźć. Jest to trochę mało wiarygodne, no ale cóż... Bardzo podobało mi się natomiast zakończenie - chyba jedno z najlepszych jakie kiedykolwiek miałem okazję czytać. Emocjonujące do ostatniej chwili, trzymające w napięciu, no genialne, Brawo! :brawa: Całkiem nieźle wypadł też zarys postaci - a w szczególności oprócz wspomnianej już Sonei, mistrza Rothena i Lorena. Dosyć wyraziste i ciekawe postacie, czytelnik skłonny jest je polubić (przynajmniej ja :laugh: ). Jednakże nawet do tej pory nie przekonałem się do Cery'ego - nawet jak pod koniec

Fergun uwięził go w lochach, wcale się tym nie przejmowałem, niech sobie w nich gnije, byle tylko akcja potoczyła się pomyślnie...

W ogólnym rozrachunku Gildia Magów bardzo mi się podobała i mam zamiar przeczytać pozostałe części trylogii. Moja ocena 8+/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gildia" to poza "Wielkim Mistrzem" chyba najlepsze dzieło Canavan. Mimo to ochłonąłem już z wcześniejszego zachwytu, który przeżyłem bodaj 2 albo 3 lata temu. W tej chwili jest to dla mnie dość błaha i marna czytanka da kogoś, kto ma za dużo kasy na zbyciu... :/ A co do "wyrazistych i ciekawych postaci", to może i są ciekawe, ale nie wyraziste. Są albo niegodziwcy, albo bohaterowie. Zdecydowanie nie mogłem poczuć ich wnętrz. Może jedynym "krętaczem" jest Akkarin, ale mimo to nie potrafiłem wczuć się w jego rolę i spojrzeć na świat jego oczami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, wczoraj zakończyłem Wielkiego Mistrza, tym samym kończąc całą Trylogię. Mogę w takim razie podsumować pozostałe dwa tomy, które doczytałem.

Nowicjuszka

Cóż, książka jest zdecydowanie najsłabszą częścią trylogii. Opowiada głównie o Sonei dręczonej przez Regina i jego poleczników i... tyle. Nawet mi się to podobało, ale w całej książce nie mogę znieść jednego - wątku Dannyla. Tak bardzo go nie lubię, a autorka jak za karę wstawiała co trzeci przerywnik jego przygody. Nie chodzi mi o jego orientację, bo to nie ma znaczenia, chodzi po prostu o to, że jego przygody były do bólu nudne. Gdy widziałem początek rozdziału i "Dannyl cośtam cośtam" to już miałem ochotę uciec do następnego przerywnika, tak bardzo go nie cierpiałem. Całej książce mogę, pomimo, że to najsłabsza część, wystawić jakieś 8-.

Wielki Mistrz

No i to jest genialna książka! Od samego początku, do ostatniej kartki trzymała w napięciu. Historia w niej opowiedziana jest naprawdę świetna! Dawno nie czytałem tak dobrego fantasy. Podobała mi się ze względu na diablo ciekawe przygody i zawikłanie fabuły. Kolejnym faktem działającym na jej korzyść jest wydanie książki. Przede wszystkim - świetnej jakości papier. Dodatkowo bardzo ładna okładka (w ogóle okładki wszystkich trzech książek są wspaniałe, ale moim zdaniem i tak WM zdecydowanie wygrywa) i bogate wydanie - jeszcze jest jakiś słowniczek. Co prawda cena jest odstraszająca - 53 złote z tego co widziałem na okładce. Całe szczęście, że wypożyczyłem ją w bibliotece :happy: Zakończenie książki jest równie zaskakujące -

walka Akkarina i Sonei z Ichanimi i śmierć tak ważnych osób, jak Lorlen i Akkarin. No i fakt, że Sonea jest w ciąży z Wielkim Mistrzem

^^ Bardzo żałuję jednak

śmierci Akkarina

- zdążyłem go polubić i nie fajnie jest czytać o tym, że zginął. No, ale cóż ja na to poradzę... Muszę przyznać, że jest to książka, którą będę pamiętał przez długi czas. Moja ocena to 9+.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...