Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Qbuś

Cowboy Bebop

Polecane posty

Cowboy Bebop
a.k.a. Kaubôi bibappu

cowboybebop1001.jpg

Producent
Sunrise, Shinichir? Watanabe

Gatunek
Komedia, kryminał, dramat, science-fiction, akcja, wszystko i jeszcze trochę

Fabuła
Co tu dużo mówić - klasyk. Małe wprowadzenie fabularne (za Wikipedią):

Akcja serialu rozgrywa się w latach 70. XXI wieku. Rozwój techniki umożliwił wybudowanie w 2021 roku wrót międzygwiezdnych ułatwiających podróżowanie po Układzie Słonecznym. Zignorowana przez twórców niestabilność oprogramowania wrót spowodowała katastrofę bramy nadprzestrzennej w pobliżu Ziemi. W jej wyniku uszkodzony został Księżyc, którego odłamki spadając na Ziemie zabiły 4,7 miliarda ludzi. Ci, którzy przeżyli, chroniąc się przed deszczami meteorytów zamieszkali pod powierzchnią ziemi lub wyemigrowali na inne planety Układu Słonecznego oraz naturalne i sztuczne satelity. Ludzie zasiedlili Wenus, kratery Marsa, największy księżyc Saturna Tytan, Galileuszowe księżyce Jowisza, stacje kosmiczne, niektóre nadające się do zamieszkania asteroidy oraz Pluton, na którym znajdują się kolonie karne. W 2071 roku cały Układ Słoneczny zamieszkuje ok. 1,5 miliarda ludzi.


Główni bohaterowie są łowcami nagród i wędrują po Kosmosie, żyjąc od zlecenia do zlecenia, od woolonga do woolonga. Dlaczego warto? Gdyż... wszystko :sweat: Genialni bohaterowie, genialna muzyka, prześwietny klimat, mnósto (często pokręconych) pomysłów. Jak dla mnie anime numer jeden. Nie oglądałem ich za wiele, ale w sumie seria ta dla mnie przebija większość seriali w ogóle.

3... 2... 1... Let's goJAM!



>>nie mogłem się powstrzymać, musiałem poprawić :icon_rolleyes: [k0n]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cowboy Był moim pierwszym poważnym tytułem (dzięki Hyperowi) i do dziś mam do niego ogromny sentyment. Co nie zmienia faktu, że to anime wybitne we wszystkich aspektach - genialne postacie, muzyka Yoko Kanno, wartka akcja, muzyka Yoko Kanno, ciekawa fabuła, muzyka Yoko Kanno....

To połączenie s-f z gangsterskim westernem jest strawne dla każdego i świetnie bawią się przy nim nawet osoby, które z anime mają niewiele wspólnego.

Osobiście kocham to anime, bo umieściło solidne podwaliny mojego gustu i wciągnęło mnie w ten fascynujący świat filmów bez wizerunków żywych aktorów. Zarówno serię jak i kinówkę (która trzyma klimat jako tako, jednak nadrabia akcją) po kilka razy i za każdym razem pod koniec serii ryczałem jak dziecko - najbardziej przy rozmowie Spike'a z Jetem ("Ale ja nienawidzę kotów.").

There is no black and white in blue...

...

Life is just a dream,

that, you know, is never ending

I'm ascending...

...

See you, space cowboy...

You will carry this burden

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha. Podobnie jak w przypadku Pavlaqa - chyba pierwsza moja seria anime obejrzana całkiem świadomie (bo wiadomo, oglądało się 'za szczyla' Polonię 1, o najpopularniejszych animcach w Polsce czyli Muminkach i Pszczółce Mai nie wspominając ;), do tego z płytek, nie w tv (bo wszelkie emisje na Hyperze czy TVP Kultura udawało mi się omijać) i znając otoczkę kultowości jaką ten tytuł, całkiem słusznie, obrósł.

Cowboy Bebop jest przykładem takiej serii, gdzie wyraźnie widać, jak zjawisko 'anime' (czy w ogóle kino itd) może być traktowane jako 'filtr' albo nieco krzywe zwierciadło - medium, które wykrzywia i przekształca nam treść tak, że całość mimo że nietypowa, nieprawdopodobna a momentami niezbyt logiczna, jest zupełnie strawna, ba, znakomita. Zjawisko przeżuwania i transformowania na swój sposób (pop)kultury jest zresztą przecież typowe dla współczesnej Japonii, mało jednak dzieł, kóre robią to z takim wdziękiem, jak Cowboy Bebop.

O co mi właściwie chodzi? Ano o to, że możnaby z tej serii wyciąć wszystkie te statki kosmiczne, stacje orbitalne, bezpośrednie 'westernowe' nawiązania itd- i mamy 'normalną' komedię sensacyjną.

Cowboy Bebop z uroczą bezczelnością sięga po najlepsze hollywoodzkie tricki i kulturowe klisze (większość odcinków ma wyraźne nawiązania do rozmaitych filmów i książek, o 'muzycznych' tytułach nie wspominając), mieli je i podaje w groteskowych nieomal zestawieniach - kuchnia fusion w wersji wideo. Pomysł takiego zmieszania tego wszystkiego razem z trudem myślę przeszedłby w 'normalnym' kinie, czy jako zachodnia animacja.

I dla mnie obok cech, które wymienili Qbuś i Pavlaq - czyli świetnych postaci, fenomenalnej muzyki itd, właśnie ta przerysowana, anachroniczna (uwielbiam takie czasowe i technologiczne wymieszania) scenografia, jest największą zaletą tego anime. Scenografia, którą możnaby bez szkody dla fabuły (przynajmniej tej głównej, zamykającej się zresztą w raptem kilku z 26 odcinków przecież) zupełnie zmienić, ale która tworzy taki, a nie inny, zwariowany nieco klimat.

Absolutna pozycja obowiązkowa, która o dziwo nie została wydana u nas na dvd (seria - pełnometrażowy film "Knocking on Heaven's Door" można dostać bez problemu) i tytuł, któremu nie wahałem się ani przez chwilę wystawić na MAL dychy.

...A każdemu, kto obejrzy CB i nie ma dosyć takich postmodernistycznych miksów serdecznie plecam kolejne dzieło Shinichiro Watanabe - Samurai Champloo.

-----

To tyle opinii dla kogoś, kto może tu zajrzeć nie znając tej serii i chce się dowiedzieć o niej czegoś.

-----

Teraz pytanko i zachęta do syskusji dla wszystkich, którzy tę serię znają i lubią - który z absolutnie pobocznych wątków i 'dziwnych' epizodów podobał wam się najbardziej?

Mi najbardziej chyba zapadł w pamięć odcinek "Toys in the Attic" - czyli nawiązanie do space horrorów w stylu "Obcych"... Totalnie wyrwany z kontekstu i różny od pozostałych. Bardzo mile wpominam też zmagania Spike'a i Jeta, by odtworzyć kasetę z przeszłości Faye - i jakże wspaniałe nawiązanie do wojny formatów wideo (betamax vs VHS) - w odcinku "Speak like a Child"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytułów nie pamiętam, ale mnie najbardziej podoba się legendarny odcinek z grzybkami ^^

"Zdajesz sobie sprawę, że te schody prowadzą do nieba?"

Dalej był epizod z irytującym kowbojem lub szalonym piotrusiem, ale mile wspominam też odcinek o gwiezdnych wrotach

"Znów grasz w te szachy?"

"Nie znów tylko nadal"

"Coo?!?! Od tygodnia tą samą partię?!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarówno serię jak i kinówkę (która trzyma klimat jako tako, jednak nadrabia akcją) po kilka razy i za każdym razem pod koniec serii ryczałem jak dziecko - najbardziej przy rozmowie Spike'a z Jetem ("Ale ja nienawidzę kotów.").

Prawda - końcówka miażdży. I aż głupio mi tak o tym pisać, bo nie oddaje choć w połowie tego, co się czuje. Muzyka potęgująca te doznania... Zresztą nie sama końcówka jest taka - w całym anime sporo jest momentów łapiących za serce. Swoją drogą jest to kolejna z bardzo pozytywnych cech serialu - to, że potrafi tak płynnie przeplatać różne motywy i klimaty. Czasem bywa to autentyczny śmiech przez łzy.

... do tego z płytek, nie w tv (bo wszelkie emisje na Hyperze czy TVP Kultura udawało mi się omijać) i znając otoczkę kultowości jaką ten tytuł, całkiem słusznie, obrósł.

Ja miałem podobnie, ale znów - z forumowego nadania. Pierwszy raz oglądałem całość sam, w wakacje, z polecenia Chima (same dobre rzeczy z tego forum płyną), a drugi raz nieco później ze studenckimi współlokatorami. Na Kulturze widziałem chyba tylko jeden albo dwa odcinki, ale jakoś pora mi nie pasowała (a może nie miałem telewizora za bardzo).

Cowboy Bebop z uroczą bezczelnością sięga po najlepsze hollywoodzkie tricki i kulturowe klisze (większość odcinków ma wyraźne nawiązania do rozmaitych filmów i książek, o 'muzycznych' tytułach nie wspominając), mieli je i podaje w groteskowych nieomal zestawieniach - kuchnia fusion w wersji wideo. Pomysł takiego zmieszania tego wszystkiego razem z trudem myślę przeszedłby w 'normalnym' kinie, czy jako zachodnia animacja.

Japonia... Dziwny kraj A tak serio - Japończycy mają sporą działkę w 'dziwnościach' światowej (pop)kultury, ale chwała im za to. Muzyka, właśnie muzyka. Jako muzykoholik i człowiek, który muzykę przeżywa momentami fizycznie, pokochałem tę muzykę. W serialu sprawdza się genialnie, ale i świetnie ma się poza serialem. Od szalenie pozytywnego Flying Teapot po drapiące ducha Words That We Couldn't Say i świetne motywy instrumentalne... W trakcie oglądania muzyka ta po prostu wnika do głębi. Wybaczcie patos, tak już mam.

It hurts, don't it?

Fools on parade,

Taint it, own it,

Chase it away,

We couldn't make them,

So we had to break them,

Words that we couldn't say

To zresztą inny motyw - bohaterowie często bardzo wiele mówią, nie wypowiadając żadnych słów.

Mi najbardziej chyba zapadł w pamięć odcinek "Toys in the Attic" - czyli nawiązanie do space horrorów w stylu "Obcych"... Totalnie wyrwany z kontekstu i różny od pozostałych.

Zdecydowanie! Ed daje tu piękny popis... Ale ogólnie jest monco oniryczny odcinek. Gdzieś zresztą czytałem dziwną nieco hipotezę, że bohaterowie tak naprawdę na koniec zginęli, ale nieco nie trzyma się tu kupy.

Ed:
August six, Sky Day. Today, Ed goes looking for the spooky, mysterious, horrible alien. Lesson, Lesson: If you see a stranger, follow him

Ja do stawki dorzucam jeszcze 'Bohemian Rhapsody'. Może to szachy, może tytuł odcinka, ale mam do niego spory sentyment. Do tego zakończenie meczu szachowego... Ech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muzyka, właśnie muzyka. Jako muzykoholik i człowiek, który muzykę przeżywa momentami fizycznie, pokochałem tę muzykę.

Tu się z tobą zgadzam w całej rozciągłości. Też jestem uzależniony od muzyki, a soundtracki Yoko Kanno (czy znasz jakieś inne, w których robiła muzykę? mogę polecić kilka tytułów) są jak miód na moją duszę. "Space Lion", "Rain" w wykonaniu Steva Conte (kocham jego głos), czy "Blue" poruszają mnie do głębi. Na samo wspomnienie "Call me, call me" łezka się w oku kręci, a jeżeli usłyszę to momentalnie wybucham płaczem. Z weselszych kawałków genialne "Too Good Too Bad", "Don't bother none" i "Want it all back" które śpiewa przefantastyczna Mai Yamane, "ELM" i rewelacyjne "What planet is this" (z kinówki), którym zwykłem dostarczać sobie pozytywnej energii na początek dnia.

"Oh, well I guess that's just the way

that it is, don't bother none.

Do have we all to worry 'bout it?"

Ja do stawki dorzucam jeszcze 'Bohemian Rhapsody'. Może to szachy, może tytuł odcinka, ale mam do niego spory sentyment. Do tego zakończenie meczu szachowego... Ech.

Oo! Właśnie o tym odcinku wspominałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze z szybkim pytankiem - orientuje się ktoś, czym konkretnie wyróżnia się amerykańskie wydanie dvd p.t. Cowboy Bebop Remix? Zdaje mi się, że przemiksowano na 5.1 ścieżkę dźwiękową, ale pewności nie mam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To także jedno z moich pierwszych poważniejszych i obejrzanych świadomie anime. Także na Hyperze. Co tu dużo mówić... jest po prostu świetne. Oglądałem je tylko raz albo dwa (już nie pamiętam) i mój obraz jest bardzo zamglony, ale w pamięć zapadły mi (przynajmniej częściowo) dwa odcinki. Ten z grzybkami halucynogennymi i ze strzelaniną w kościele. Po prostu cudo. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze z szybkim pytankiem - orientuje się ktoś, czym konkretnie wyróżnia się amerykańskie wydanie dvd p.t. Cowboy Bebop Remix? Zdaje mi się, że przemiksowano na 5.1 ścieżkę dźwiękową, ale pewności nie mam.

Google i Amazon na ratunek! Za opisem produktu na Amazon:

Completely Re-mastered and Remixed and newly animated scenes with 5.1 Dolby Digital Surround Sound.

A tu jedna z opinii:

While it has been universally noted on various postings about the remix versions that the sound is significantly better than the original sessions, there are multiple varying reviews on the PICTURE QUALITY. Some say there is no difference at all, some say it's a bit better, some say it's a lot better, all say they have "checked" both versions. Well, I took it a step further. I watched both versions side by side on an Avid Nitris Professional video editing system with high definition high resolution (HDHR) monitors and here is the DEFINITIVE ANSWER. There is a difference, they lightened it and did a very slight color correction. Basically, the old versions were a bit dark and some of the detail went unnoticed while the remix versions are lighter and there is more visible detail and color. In terms of viewing expeirience this means that a majority of the scenes look noticibly (if marginally) better. There are certain scenes, however, where the lightness works against it. Some of the more noirish scenes look a bit bleedy. Overall I would say that there is a difference in video quality and that the difference is mostly an improvement.

Dla niezangielszczonych oraz/lub leniwych - wychodzi na to, że w tej wersji mamy sporą poprawę dźwięku i pewną poprawę obrazu. Ale poprawa obraz zauważalna jest dopiero na lepszym sprzęcie, a momentami wspominane rozjaśnienie działa na niekorzyść scen. Autor komentarza pisał, że warto kupić tylko jeśli nie ma się jeszcze innej wersji, ma się bardzo dobry system audiowideo lub tak mały telewizor, że nie widzi się różnicy w szczegółach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bogowie, szukałem tego w google przez dobry kwadrans, po rozmaitych forach, a na pomysł przejrzenia komentarzy na Amazon nie wpadłem :/

Pytałem, gdyż w ramach chętki na re-watch serii myślę nad zakupem w/w edycji - poprzednio oglądałem z pożyczonego od kumpla wydania chińskiego (z którym Bandai ma tyle wspólnego, że nie wycięli ich nazwy z creditsów) - którego jakość bywała momentami dyskusyjna, przynajmniej na moim tv.

Zatem będziem szukać dogodnej oferty cenowej ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że sporo anime już obejrzałem ale jakoś zawsze Cowboy Bebop był pomijany w kolejce must watch. Sam do końca nie wiem z jakiego powodu, chyba po prostu dlatego, że zbyt wiele osób zbyt wiele o nim mówiło. Może to zabrzmieć dziwnie, z reguły hype wokół serii nie działa na mnie szczególnie deprecjonująco. Jednak nadszedł czas nadrobienia zaległości, CB jest właśnie przeze mnie sukcesywnie oglądany, obecnie mam na tapecie wspominany już tutaj 17 odcinek, w którym główną rolę grają grzybki.

Nie ma chyba sensu rozpisywać się, tym bardziej, że zgadzam się z opiniami przedstawionymi wyżej. Seria ma w sobie to COŚ, dzięki któremu każdy odcinek ogląda się z niemałą przyjemnością. Wspomnę tylko o moim ulubionym bohaterze (w sumie to bohaterce:P):

ED!!!

Nie wiem, czy muszę o tej postaci pisać więcej. Jest po prostu szalenie pozytywna i zakręcona, a za każdym razem gdy pojawia się na ekranie szeroki banan gości na mojej twarzy (szczególnie gdy jest głodna i po chwili wpatrywania się czemuś zaczyna toto gryźć:D). W duecie z Ein'em prezentuje się naprawdę znakomicie.

Do tego Faye, chyba jedna z najbardziej kobiecych i pociągających (o ile do rysunkowej kobiety można użyć takiego określenia) postaci w anime ever. Męski duet Spike'a i Jet'a (bez skojarzeń proszę oO) jest o kilka kroczków w tyle za tym triem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niedawno obejrzałem Cowboya i powiem, że jest to jedno z moich ulubionych anime :D

Autor scenariusza miał niezłe jaja, że odważył się na końcu zabić Julie i Spike, a historie reszty bohaterów zostawic niedopowiedziane.

Szacunek.

Ostatni mówi się, że wyjdzie film "Cowboy Bebop" o którym wiadomo tyle, że Spike'a zagra Keanu Reeves. Oby filmy był lepszy niż ekranizacje "Death Note"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli spodobał wam się Cowboy, obejrzyjcie sobie Samurai Champloo. Anime zrobione pod kierownictwem Shinichiro Watanabe, w sumie są 4 płyty ( ja mam już 3 :tongue:) po 6 odcinków na każdej, na prawdę warto obejrzeć. Co do Cowboya zamierzam kupić. :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w ramach chętki na re-watch serii myślę nad zakupem w/w edycji (...)

Zatem będziem szukać dogodnej oferty cenowej ;]

No i, lejdis & dżentelmen, piszę, by podzielić się swą radością (i podbić temat na górę listy, a co! :cool: ) - Cowboy Bebop - Remix: Complete Collection wreszcie znalazł drogę do mojego portfela, za kwotę ~$40 wraz z dostawą zza oceanu (oczywiście Region 1 - jak dobrze, że moje kino domowe dało się przestawić na Region 0 :cool: ) - i powinno dotrzeć pod me drzwi jeszcze w tym miesiącu. Będzie w sam raz na zakończenie wakacji jakimś radosnym akcentem :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja powiem tak: jeżeli chodzi o "Cowboya...", to widziałam jedynie pełnometrażowy film, czyli "Knocking on Heaven's Door". I po prostu się zachwyciłam.

Postacie są cudne, muzyka zabija, scenografia boska, głosy (Spike *.*) i klimat... Zupełnie mi nie przeszkadzają wszechobecne statki kosmiczne (nie lubię takich klimatów). Żałuję, że nie widziałam ani jednego sezonowego odcinka anime, ale z pewnością obejrzę... Za jakiś czas ^^"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kathai - nastawienie z grubsza prawidłowe. Zamiast '...za jakiś czas' powinno być 'w te pędy' (np. bambusowe) :D

To przy okazji, skoro temat ruszył, napiszę nieco o tej edycji Anime Legends - Cowboy Bebop Remix: Complete Collection, bo płytki dotarły jakiś czas temu do mnie zza Wielkiej Wody.

Mógłbym rozwodzić się nad jakością samego wydania - wyglądu płytek, przemyślnego opakowania ze śliczną obwolutą... Jest świetnie, tak, jak powinno być w zbiorczym wydaniu takiej serii.

Samo anime jest, jako się rzekło, wzbogacone o ścieżki audio w Dolby Digital 5.1 (szkoda, że nie DTS, no ale nie można mieć wszystkiego) - tak z dubbingiem japońskim, jak angielskim. Surround sprawdza się bardzo dobrze, pozycjonowane są nie tylko odgłosy otoczenia (z naciskiem na ryk silników i wystrzały z broni), ale i kwestie dialogowe 'spoza kadru'. Krótko - profesjonalna robota, brzmi to jakby od początku było nagrywane w sześciu kanałach.

Co do zmian w obrazie - ciężko mi to ocenić, bez porównania 'bok w bok' pewnie nie wyczułbym różnic, ale ogląda się bardzo przyjemnie, żadnych niedostatków nie zauważyłem (oglądałem w SD, nie doczekałem się jeszcze wyświetlacza FullHD, więc nie wiem, jak to z upscalingiem wygląda.)

Bardzo miłą rzeczą są dodatki - oprócz standardowego badziewia' typu rozmaitych trailerów (tak Bebopa - serii i kinówki - jak i innych produkcji z katalogu Bandai) mamy Session #0 - czyli odcinek dokumentalny typu 'behind the scenes', wypełniony krótkimi wypowiedziami twórców - reżysera - Shinichiro Watanabe, animatorów, producenta, seyiuu - w tym Megumi Hayashibary, oraz kompozytorki - Yoko Kanno.

Na tym jednak nie dość dóbr - bodaj 5 odcinków jest dostępnych z alternatywną ścieżką dźwiękową i/lub napisami. Są to tzw. audio commentaries - poszczególne epki są komentowane przez VA Jeta oraz Spike'a, Faye (w jednym epku aktorka amerykańska, w innym - Hayashibara), Watanabe oraz Kanno, a także jednego z producentów z ramienia Cartoon Network.

Podsumowując - świetna seria w świetnym wydaniu za świetną cenę.

Jeśli nie macie Bebopa w swojej kolekcji i nie boicie się paranoicznie zakupów np. na eBay - polujcie, co jakiś czas wpada parę sztuk w granicach $30+wysyłka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Are you telling me you're going just to throw your life away!?

- I'm not going there to die. I'm going there to see if I really am alive.

Po raz piąty przeżywałem to anime. Nie, nie oglądałem, przeżywałem. I nie wiem który raz to mówię, ale It's damn good. Wszystkie sceny na stałe zadomowiły się w mojej pamięci. Tym razem nie pękłem przy rozmowie Spike'a z Jetem, ale widok płaczącej Faye przerwał tamę.

Co tu dużo mówić... nawet jeżeli życie to tylko sen, to są w nim piękne rzeczy dla których warto żyć dalej.

Lepiej, ładniej, wyraźniej - odpicowana wersja jest warta każdego grosza. Strzały i wybuchy urywają głowę, muzyka brzmi jak nigdy.

- Can I ask you one thing?

- What?

- Is it for the woman?

- There is nothing I can do for a dead woman.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cowboy Bebop obejrzałem już jakiś czas temu, ale dotąd nie opisałem swoich wrażeń. W sumie nie wiem dlaczego, po prostu jakoś tak tego nie zrobiłem, a potem zapomniałem. W każdym razie teraz w końcu to zrobię.

Podobało mi się i to bardzo. Świetni bohaterowie (Ed! Spike! I ogólnie wszyscy główni i spora część pobocznych), każdy z nich zapadł mi w pamięć. Muzyka, której słuchałem z niekłamaną przyjemnością. O fabule nie da się zbyt wiele powiedzieć, bo nie jest zbyt skomplikowana, ale na pewno chwyciła mnie za serce w niektórych momentach ("nienawidzę kotów", ten tekst o martwej kobiecie albo

śmierć Spike'a

), reszta to krótkie historie, ale każda z nich jest ciekawa (moje ulubione odcinki to te z grzybkami, szachami, kowbojem, telewizyjnym guru i pierwszym spotkaniu Eda, dokładnych numerów nie pamiętam). Animacje i kreska też są dobre, a w końcu CB ma już 11 lat. Ogółem wszystko trzyma bardzo wysoki poziom i bez wahania wystawiłem 9. Czemu nie 10? Sam nie wiem, w sumie to mógłbym to zrobić, ale nie zrobiłem. Może czegoś mi zabrakło? Może palec mi się omsknął? Kiedyś obejrzę jeszcze raz całość i zobaczymy czy tym razem nie dam najwyższej noty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie teraz moja kolej. W końcu trzeba złożyć hołd. ;]

Cowboy Bebop to niewątpliwie jedno z najbardziej popularnych anime (krótko o mandze później) na świecie. I nie bez powodu, z czym zapewne zgodzą się przedmówcy (albo nawet już to zrobili, acz na wszelki wypadek wstrzymam się od wypowiadania w nie swoim imieniu). Jak już wspomniano, choćby w nazwie tematu, jest to film sensacyjny w konwencji nienachalnego science-fiction, wzbogacony elementami komedii, dramatu oraz kryminału. Moim zdaniem jednak opis ten nie oddaje w pełni charakteru serii. Cowboy Bebop stanowi gatunek sam w sobie.

Świetny rysunek, ładna animacja, genialne udźwiękowienie - tak można napisać o wielu anime. Jednak chociaż w moim prywatnym rankingu CB stoi ramię w ramię z kilkoma innymi produkcjami, tylko o tej jednej powiedziałbym, iż posiada duszę. A składa się na to wiele czynników, które postaram się wymienić celem odkrycia ostatecznej odpowiedzi na pytanie 'co takiego ma w sobie Cowboy Bebop?'. ;] A tak bardziej poważnie, opiszę po prostu to, co w tej serii lubię najbardziej, jako że postawione w poprzednim zdaniu zadanie jest chyba niewykonalne.

Muzyka

W większości anime służy oczywiście do budowania odpowiedniego dla danej sceny nastroju lub zwyczajnie tworzy tło dla dialogów bądź sytuacji. W CB poza tymi dwiema spełnia jeszcze jedną funkcję - stanowi integralną, nierozłączną część filmu. Cowboy Bebop mógłby podobać się i bez niej, podobnie zresztą jak i odwrotnie, jednak tylko połączenie tych dwóch składników sprawia, że anime potrafi nie tylko dotrzeć do odbiorcy, ale i w niego uderzyć.

Fabuła

Opowieść o paczce łowców głów nie brzmi zbyt oryginalnie. Tak właśnie pomyślałem, czytając po raz pierwszy o CB. Wrażenie dość złudne - do dziś tak naprawdę nie znam drugiego anime opowiadającego o tym pięknym fachu. W każdym razie, główny wątek opowiadany jest stopniowo i powoli, poprzetykany krótkimi historiami, często zabawnymi, dzięki czemu nastrój waha się ciągle pomiędzy lekkim a podniosłym, co należy liczyć na plus, rzecz jasna.

Bohaterowie

Wiecznie wyluzowany były członek syndykatu, ex-gliniarz, podejrzanie kosztowny pies, nałogowa hazardzistka i młodociany hacker (

no dobra, hackerka ;]

) - brakuje tylko trójgłowej małpy (względnie lotopałanki), bym nazwał to zestawienie gabinetem osobliwości. Do tego oczywiście postacie zostały obdarzone tak odmiennymi charakterami, że wszelkie różnice zdań (czasem i z udziałem broni palnej) stają się codziennością - a interakcja między bohaterami to w końcu jedna z tych rzeczy, które lubimy, chyba że się mylę. ;]

Na koniec coś, co ciężko jest podpiąć pod kategorie (a chciałem to zrobić, by post był bardziej czytelny). Anime posiada swój własny, jedyny w swoim rodzaju klimat. Autorzy nie próbowali nikogo kopiować ani tworzyć pod publikę. 'Bebopowi' nie dokucza też choroba, którą często wyczuwam w innych produkcjach - przesadna 'pokazowość', by nie rzec 'pozerstwo' (przykład z brzegu - Revy z Black Lagoon, które ostatnio oglądam). Nie ma wodotrysków, główni bohaterowie nie zabijają całych armii gołymi rękoma (wspomniana w poprzednim nawiasie Revy i trzeci odcinek BL to chyba dobry przykład, aczkolwiek o tym w swoim czasie wypowiem się w odpowiednim temacie), ogólnie jest bardzo strawnie i całkiem realistycznie, w obrębie fantastycznego świata, ma się rozumieć.

Podsumowując, pierwszy raz obejrzałem serial Cowboy Bebop jakieś siedem lat temu, później czynność tę powtarzałem właściwie każdego roku. Absolutnie nie żałuję spędzonego z nim czasu i przypuszczam, że każdy kolejny rok nadal zaczynać będę razem z CB.

Krótko o mandze: na obecną chwilę mam niestety tylko jeden tom, ale mogę napisać, że jest on (tom ów) przynajmniej bardzo dobry, jednak brakuje mu odrobiny serialowego klimatu. Choć jest to zapewne wina braku dźwięku. ;] Komiks opowiada historie, które nie zostały zawarte w anime, więc stanowi nie lada smakołyk dla fanów.

I jeszcze na sam koniec bardzo krótko o Knockin' on Heaven's Door: widziałem i sądzę o nim dokładnie to samo, co o serialu. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę osób pisze tu o ważnym aspekcie CB... A właściwie o ważnym aspekcie sztuki w ogóle - o przekazywaniu emocji. Tu czuje się luz Spike'a (dzięki czemu całe anime nie 'przymuszone'), czuje się jego tęsknotę - to anime jest po prostu świetnie - poprzez klimat, muzykę, dialogi itp. - przelewa emocje na widza. Dzięki temu przeżywa się je, jak pavlaq, a nie tylko ogląda...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie jak to Qbuś opisał.

Muzyka Yoko Kanno trafia prosto do wyobraźni odbiorcy, więc w tym polu trzeba przyznać idealny transfer uczuć. Co jednak jest bardziej niesamowite, to emocje postaci - nie są wymuszane, a odczuwa się je bardzo wyraźnie. Nie krzyczą jak opętani, nie płaczą jak bobry, nie odstawiają pantomimy, pomimo to dokładnie wiadomo, jakie emocje przenikają i poruszają ich serca. A bijące serce należy do żywej istoty. I w istocie bohaterowie Cowboya wydają się realni niczym z krwi i kości. Nie są płaskimi wyobrażeniami narysowanymi na papierze, nie są to kukiełki, przemawiające głosami aktorów...

To czyni CB wyjątkowym dziełem.

To tak między nami, czuciowcami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy ktoś jeszcze zwrócił na to uwagę, ale w dzisiejszym odcinku "Mam talent" wykorzystane było kilka motywów muzycznych z Cowboya (i nie tylko, bo z Naruto też zasłyszałem). Na 100% wykorzystane zostały "Blue" i "Tank"(może ktoś wyłapał coś jeszcze?) Czyżby montażysta TVNu był kolejnym fanem Cowboya (i innych animców)? Może przy odpowiednim zaangażowaniu fanów doprosimy się emisji Cowboya na antenie TVNu- wtyki jakieś już mamy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasyk obejrzany. Właściwie nie wiem kiedy mnie wzięło na nadrobienie jednego z najbardziej znanych i chyba cenionych tutaj tytułów (już pomijam fakt, że jedną z lepszych scen w finale zespoilerowało mi AMV Hell :|), ale było warto. ACZKOLWIEK nie było to dokładnie czego oczekiwałem choć tutaj absolutnie mogę się doczepić tylko do jednej rzeczy - za mało akcji. Nazwijcie mnie action junkie (like I care 'bout that), ale jak na opowieść o dwóch łowcach nagród to tej było dla mnie za mało a w środku serii zaczęło mi zalatywać nudą... zresztą z poważniejszych zadym kojarzę tylko odcinek z

eko-terrorystami i małpim wirusem, akcja Jeta z odbiciem więźniarki i naturalnie każde spotkanie z Viciousem

wliczając w to fantastyczny finał ;] I nie, nie zabolała mnie

śmierć Spike'a, przynajmniej nie tak jak kopnął w kalendarz Kamina z

TTGL'a

;P Niemniej jest to jedyna rzecz - nawet nie wada - którą mogę zarzucić anime (a która jest absolutnie subiektywna), bo cała reszta mnie po prostu zmiotła zaczynając od muzyki - w tym wielki plus za odcinek Heavy Metal Queen - przez postacie a kończąc na animacji (walki wręcz, eksplozje... mniam) zasługuje na największe pochwały. W sumie mogę się zgodzić, że jest to jedno z tych anime gdzie nawet jak nie lubi się gatunku to dla samej znajomości trzeba klasyka obejrzeć ;)

PS. Nie martwcie się, za Samurai Champloo się już zabrałem :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...