Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Sesja Gundam

Polecane posty

- Chłopaki, pospieszcie się, mam tu bardzo nieciekawą opozycję - rzuciłem w eter. - Pięć nieznanych stealthów, oraz, co gorsze, misiek z naprawdę niezłą armatą.

Czajenie się w pojedynkę nie zda się na wiele. Najlogiczniejszym w tej chwili jest wesprzeć maszyny UNEA. Kto wie, może nawet zdążę, zanim misiu będzie mógł wypalić po raz drugi.

- ARICE, IFF nadal na UNEA - rozkazałem dla pewności.

Aby szybciej przemierzyć drogę, pochyliłem maszynę i spróbowałem lotu bardzo niskim pułapem, może z metr nad podłogą. W walce priorytetem będzie unieszkodliwienie Niedźwiedzia - odstrzelenie głowy i nóg powinno starczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oj, oj, oj! To się nazywa gorące powitanie, w iście wschodnim stylu.

Tarcza poszła, kolejne spotkanie z komu i kolejny element do poprawy. Chociaż systemy chłodzenia powinny być jeszcze ok. Lub raczej muszą, bo to dopiero początek. Nie ucieszył mnie zbytnio kierunek, w którym się zgraja czerwonych udała, szczególnie patrząc po lokalizacji samuraja. Równie dobrze, mogli chcieć nas wyciągnąć od Nebuli, ale kto ich tam wie.

- Jin uważaj, ekipa leci w twoją stronę. - rzuciłam szybko na falach.

Ruszyłam za zgrupowaniem przeciwnika. Nie wiem, czy i ile, mają tego gorącego dziadostwa na stanie, ale i tak trza spróbować. Bliski kontakt odpada, ale spróbuję przykuć ich uwagę. I przynajmniej dać szansę Adamowi na jakiś sensowny strzał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez moment myślałem, że to koniec i Jantir usmażył się na amen, ale na szczęście mógłby wytrzymać jeszcze ze dwie takie rakiety. Nie zmienia to faktu, że widząc, jak znika w kuli ognia skoczyło mi ciśnienie. Wziąłem głęboki oddech i rzuciłem do komunikatora:

- Lenny, osłaniaj mnie.

Role się odwróciły, ale teraz to ja potrzebuję ochrony. Muszę mieć chwilę względnego spokoju, aby systemy celownicze mogły przetrawić nową sytuację na polu bitwy i wskazać najwrażliwszy punkt. Kierująca się w stronę Ronina formacja musi wiedzieć, że Reaper cały czas nie spuszcza z niej wzroku, a jego kosa ciągle nad nimi wisi. Optymalny byłby regularny ostrzał o stuprocentowej skuteczności, który zmusiłby ich do przerwania szyku, ale nie wiem, czy sam zdołam ich do tego zmusić. Mam w porywach cztery strzały, a CROW musi się jeszcze powtórnie naładować... Potraktujmy to jak wyzwanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Faza druga za pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... - nieprzyjemne buczenie dookoła lasera księżycowego wzmogło się. Nagle cała nagromadzona energia wystrzeliła w oślepiającym, białym promieniu, który w kilka chwil dotarł na powierzchnię Ziemi. - Faza druga rozpoczęta. - zameldował Zacharia.

* * *

Cała baza zatrzęsła się, kiedy superbroń Europejczyków wystrzeliła pierwszy raz w nowej wojnie.

- Przyjąłem. - odparł ze spokojem Zacharia. - Musisz dać nam jeszcze przynajmniej dziesięć minut Shine, najlepiej kwadrans jeśli mamy wypalić drugi raz. - pilot Spectre miał już gotową odpowiedź, gdy potężna eksplozja pochłonęła oba Goliaty w zatoczce. Choć dodatkowe wsparcie ogniowe padło fajerwerki okazały się bronią obosieczną. Wśród dymu i ognia dało się o wiele łatwiej wypatrzeć pięciometrowe maszyny z aktywowanym kamuflażem optycznym, teraz już tylko cztery.

Dwie pierwsze jednostki ruszyły na pełnej szybkości do przodu zrzucając kamuflaż*. Pojęcie "szarży samobójczej" nagle nabrało sensu, kiedy mobilne bomby zbliżały się do Shine'a. Kolejne dwa czekały z tyłu chowając się wśród dymu. Sam Niedźwiedź ruszył do przodu i za kilkanaście sekund będzie miał na przestrzał prawie cały tunel.

* * *

Tymczasem w przestrzeni kosmicznej...

Cała sekwencja rozegrała się na przestrzeni dwóch, trzech sekund - najpierw Jin zdołał przyłożyć w przeciwnika, który niemalże natychmiast odpowiedział strzałem z działa plazmowego. Popis niesamowitego refleksu uratował najważniejsze elementy Ronina, w tym całe uzbrojenie, płacąc za to przypaleniem dolnej kończyny co w warunkach próżni nie było aż tak dużym problemem. Kontratak przyszedł natychmiast, pilot Smoka spóźnił się o ułamek sekundy z zablokowaniem śmiercionośnego cięcia Jina. Mech przeciwnika zamilkł.

Kolejni przeciwnicy nadchodzili. Radar wskazywał, że niedobitki z pierwszej fali zawrócili od Crimson Nebuli i teraz parli na niego. Zarówno Lenny jak i Adam ruszyli w pościg, ale ich salwy zdołały tylko nieznacznie uszkodzić dwa Niedźwiedzie - formacja zamieniła się rolami i teraz Woły robiły za 'żywe tarcze', całość starała się poruszać na tyle dynamicznie, żeby nie dać szansy broni dalekiego zasięgu.

Gdyby tego było mało obudził się lotniskowiec komunistów i kilka niecielnych salw z działek konwencjonalnych przemknęło obok Ronina.

---

*doznałem tutaj pewnej blokady umysłowej, ale generalnie chodzi mi o to, że 'stealthy' mają ładunki wybuchowe na torsie ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tu Ronin, przyjąłem, Jantir - odpowiedziałem na raport Lenny zaraz po skończonym pojedynku z pilotem drugiego Smoka.

Jeszcze chwilę tylko patrzyłem na tlące się iskrami części zniszczonej już maszyny.

Z zadumy wyrwał mnie nagły ostrzał z lotniskowca. Zmarszczyłem brwi unikając pocisków i niewiele myśląc pomknąłem w stronę molocha, którego działka na pewno utracą na skuteczności gdy znajdę się już blisko. Zniszczę tyle systemów obronnych ile zdołam zanim przylecą posiłki. Następnie wraz z resztą dokończymy akcję niszcząc najpierw mechy i czyszcząc drogę do celu dla dużych dział.

- Proroku, informuj, kiedy posiłki znajdą się w zasięgu.

- Przyjąłem - odpowiedział komputer.

- Tu Ronin, melduję pomyślną likwidację Smoków. Rozpoczynam podejście do lotniskowca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się zawzięli, to nie puszczą. Średni to powód do uciechy, bo i zbytniej zmiany taktyki nie można było zastosować. Chociaż z drugiej strony...tłuczki w pobliżu lotniskowca chyba nie zaryzykują, po tej całej obronie stateczku. Samuraju, nice idea.

Ciągle podążając za zgrupowaniem, przybliżyłam się do mecha Galickiego i byłam gotowa na skupienie się na jego ochronie. Moje tarcze magnetyczne powinny dać chwilę czasu, jeśli chciałby zabawić się w coś grubszego, co może da trochę większy efekt niż moje strzały.

-Adamos, osłaniam cię, osłaniam. - rzuciłam w eterze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera, naprawdę ciężko to ugryźć. Musiałem na chwilę przerwać ostrzał i pozwolić Deathscythe na ochłodzenie się. Nie mam ochoty na stopienie elementów konstrukcji w środku walki. Tym bardziej, że ogromny laser właśnie wystrzelił, a obsłudze saharyjskiego massdrivera nagle zrobiło się jeszcze goręcej, niż zazwyczaj. Oznacza to tyle, że jeszcze chwila, a UNEA zorientuje się, że coś jest nie tak, a my będziemy musieli unieszkodliwić Serafina i zmywać się. Innymi słowy atmosfera zagęszcza się.

- Spróbujcie tego - mruczę pod nosem, oznaczając cele.

Klapy na torsie Reapera otworzyły się, wypuszczając salwę sterowanych przez AI rakiet. Jeśli tego unikną, to oznacza tylko tyle, że jakiś programista naprawdę spaprał sprawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech to wszyscy... Musiałem działać szybko, bo lada moment będę jedynie dekoracją ścian. Po pierwsze, samobójcy... Poderwałem Spectre do lotu na tyle, na ile pozwalał mi pułap i puściłem się do przodu pełną prędkością z zamiarem przelecenia ponad maszynami. W niemal ostatniej chwili wpadłem jednak na nieco inny pomysł.

Odpaliłem system JET, po czym wyłączyłem blokadę i odpaliłem tryb JET Buster. Nie miałem zamiaru brać całego miśka na pancerz czołowy, bo to byłby wyjątkowo głupi sposób na popełnienie samobójstwa. Celowałem tak, aby jedynie unieszkodliwić jego broń. Gdy zaś go minę, obrócę maszynę w locie i oddam dwa strzały z PPC, aby dokładnie unieszkodliwić wroga.

Gdyby ARICE wykryła drugi skok energii, unik w trybie JET powinien być dużo prostszy.A przy odrobinie szczęścia samobójców zdetonuje wstrząs od mijającego je JET Buster.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pierwsza fala przeciwników została odparta. Ronin prowadzi walkę z lotniskowcem, White Reaper i Jantir atakują niedobitki przeciwnika.

- Świetnie... - mruknął od niechcenia Zack. - Mogli by tylko pamiętać, żeby nie zostawiać naszego okrętu na pastwę losu. Cholera wie co ci komuniści jeszcze wymyślą.

- Baza księżycowa do Crimson Nebuli, odbiór.

- Tutaj Crimson Nebula, słyszymy was głośno i wyraźnie. - odparł siląc się na pewny ton kapitan.

- Na razie utrzymujcie obecną pozycję. Wasz okręt przejmuje straż tylną. - do tej pory znajdujące się po przeciwnej stronie Księżyca Cherubiny ruszyły do przodu.

- Doskonale... - przeklął pod nosem Zack głośno jednak odpowiadając. - Zrozumiałem, wykonujemy.

* * *

Spectre wystrzelił z ogromną szybkością celując w lukę powyżej jednostek samobójczych. Każdego innego wgniotło by w fotel, ale Shine opierając się sile przeciążenia trzymał pełną kontrolę nad maszyną.

- SAMOBÓJCY, SAMOBÓJCY. - prawie pełną. ARICE dała znać o swojej niestabilności. - ALLAH AKBAR... - nie mogła znaleźć dogodniejszej chwili.

Przez jedną chwilę Bryant miał wrażenie, że jęzory ognia oplatają jego maszynę ze wszystkich stron i w kokpicie zrobiło się znacznie goręcej a w tej samym momencie doszło do niego zwielokrotnione echo potężnej eksplozji odbijając się od ścian tunelu.

- ŚCIANA, ŚCIANA, ŚCIANA. - gdyby sztuczna inteligencja mogła imitować ludzkie emocje brzmiała by teraz skrajnie spanikowana nastolatka pędzące na spotkanie ze śmiercią.

Zderzenie z grubym, pancernym sufitem na maksymalnej prędkości mogło zakończyć się tylko w jeden sposób. W ostatniej chwili młody pilot zdołał gwałtownym, prawie niemożliwym dla większości manewrem, wypoziomować maszynę na styk wyciskając z niej wszystko oraz dając kolejny popis swych umiejętności. Zamiast zamienić się w płonącą kupę złomu posypały się tylko snopy iskier, ale sam Shine na przemian słyszał przeciągły pisk w uszach albo dudnienie serca nie wspominając o mroczkach przed oczami. Intuicja podpowiadała mu, że jeśli wykona podobną sztuczkę drugi raz w przeciągu minuty niemalże na pewno zemdleje. Wciąż pamiętał o osamotnionym teraz Niedźwiedziu, lecz dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ARICE rzuca komunikatami na lewo i prawo.

- MISIEK, MISIEK...

Maszyna komunistów, wyglądająca jak mobilne działo artyleryjskie, pojawiła się w zasięgu wzroku. Widząc szarżujące, jarzące się czerwienią Spectre nagle stanął i próbował cofać się do tyłu*.

* * *

Jantir trzymał się odrobinę z przodu przed White Reaperem biorąc na tarczę magnetyczną co celniejsze i bardziej zmasowane serie od uciekających niedobitków. Kiedy jednak Adam wystrzelił salwę rakiet komuniści musieli skupić się na bardziej palącym zagrożeniu. Pierwszy z Wołów zaliczył bezpośrednie trafienie i po chwili zamienił się w pył po eksplozji reaktora. Drugi wykazał się lepszą celnością, ale zbyt późno - kierowany przez SI pocisk zamienił się w krótkotrwałą kulę ognia niemalże obok torsu maszyny. Z ogromną dziurą w torsie zgasła i ani Lenny ani Galicki nie przypatrywali się dłużej nie myśląc nawet co mogło stać się z ciałem pilota.

Formacja czterech Niedźwiedzi będąc jeszcze kilka kilometrów od lotniskowca zrobiła skręt w prawo i parła teraz w stronę głównych sił ZSRA jakie związane były zażartą walką z Europejczykami. Nawet zmasowany ostrzał z działek przeciwlotniczych nie zdołała uratować ich wszystkich i jeden z mechów podzielił los pokonanych towarzyszy. Adam westchnął, był cholernie zadowolony, że nie słyszał krzyków ludzi, których zabijał. W końcu... nie słyszał jej krzyku...

Odezwały się działka przeciwlotnicze a sam lotniskowiec drgnął z miejsca kierując się w stronę głównych sił. Jin będąc jedynym celem w pobliżu zbierał na siebie ostrzał ze wszystkiego co mieli wykorzystując możliwości maszyny tylko do uników choć kilka pocisków z konwencjonalnych działek zdołało go dosięgnąć powodując minimalne uszkodzenia. Na razie Ronin miał wszystkie systemy sprawne, ale zaciętość załogi Lotosa w obronie mogła okazać się nie do przebycia bez wsparcia. Tyle dobrego, że wedle radaru jego towarzysze nie odpuszczają niedobitkom, które teraz również uciekają w stronę głównych sił.

---

*jest twój ^_^ (pamiętaj tylko o tej minucie chłodzenia po JET Busterze no i swoim stanie... mam nadzieję, że nie przesadziłem)

**i generalnie przepraszam za opóźnienie, ale... zawsze pojawiało się "coś"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Allah akbar? Co to znaczy? I skąd ARICE zna ten zwrot?" - zdążyło mi przejść przez myśl, zanim Spectre nie ogarnęły płomienie eksplozji. Siła wybuchu wbiła mnie w fotel i tylko desperacki manewr ocalił moje życie. Miałem wrażenie, że dziesiątki (wedle HUDu - w szczytowym momencie 65) g działające przez ułamki sekundy rozerwą mnie na strzępy, ale nic takiego się nie stało - do moich umęczonych nerwów przebił się nieznośny, rozdzierający pisk anten Spectre skrobiących pancerny sufit, a to oznaczało, że znów mi się udało.

Po takim przejściu niezbyt miałem ochotę na kolejne manewry hyper high-speed w najbliższej przyszłości, więc zmodyfikowałem nieco swój plan - celując z największą możliwą w moim stanie dokładnością wylądowałem dokładnie przed nosem (i pod lufą) niedźwiedzia i zainicjowałem chłodzenie. Otworzyły się ukryte dysze na ramionach, nogach i tułowiu Spectre, otaczając nas chmurą piekielnie gorącego gazu chłodzącego, a ja otworzyłem połączenie do wrogiej maszyny i powiedziałem, starając się nie okazać śladu wyczerpania po niedawnym manewrze:

- Masz jedną szansę. Znikasz stąd i daję ci spokój. Zostajesz, a nie gwarantuję twojego życia.

Jeśli nie wycofa się od razu, spróbuję grać na zwłokę i obezwładnię jego maszynę PPC, gdy tylko będę w stanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdawało mi się, że lotniskowiec będzie bezbronnym celem, jeśli zbliżę się wystarczająco. W końcu działka przeciwlotnicze miały konkretny promień rażenia. Miałem nadzieję, że nie będą mogły sięgnąć celu znajdującego się na kadłubie okrętu. Najwyraźniej się myliłem...

Kiedy zobaczyłem, że moje plany unieszkodliwienia systemów obronnych lotniskowca zostały pokrzyżowane ruszyłem w stronę nadchodzących posiłków, które z odrobiną szczęścia złapiemy w kleszcze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakiety prosto w celu, przynajmniej to mnie nie zawiodło. Niedźwiedzie zostały przez to zmuszone do zmiany kursu i teraz uciekają w kierunku swoich. Nie myśląc wiele wystrzeliwuję jeszcze jedną rakietę prosto w środek ich zgrupowania, tak, żeby zmusić je do złamania formacji. W międzyczasie moje HPC powinno się już nieco schłodzić, więc znowu szykuję je do użytku. Muszę tylko wybrać cel... Widzę, że Ronin oderwał się od lotniskowca i też atakuje Niedźwiedzie, więc niewiele myśląc strzelam właśnie do nich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i ładnie się spisały te tarcze magnetyczne, w naszej pogoni za niedźwiadkami. Teraz trza wykorzystać sytuację, jaka się nam pojawiła. A po tym, przydałoby trochę się rozeznać, jak się rysuje ogólna sytuacja na polu bitwy. Bądź co bądź, ale trochę się oddaliliśmy od Nebuli.

Lecę trochę za Adamem, trzymając osłony w gotowości, wał wie co się jeszcze zdarzyć może. Mimo tego ciągłego defensywnego ustawienia, zaczynam jednak ostrzał jednego z Niedźwiedzi z karabinu plazmowego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- N-n-na-naprawdę?

Głos jaki usłyszał po drugiej stronie nie należał do zaprawionego w bojach, krwiożerczego weterana gotowego do ostatecznego poświęcenia w imię misji. Zamiast tego słyszał niemalże przerażonego dzieciaka jaki nie mógł mieć więcej niż siedemnaście lat.

- Nie żartujesz? Pozwolisz mi odejść? - spytał niedowierzającym tonem cofając jednak swoją maszynę o krok. ARICE nie wykrywała żadnych skoków energii, najwyraźniej młodziakowi nie w głowie były ataki z zaskoczenia.

- Powiedziałem. - powtórzył ostro Shine. - Znikaj.

Niedźwiedź cofnął się niemalże do samej wyrwy, przez którą dostała się grupa uderzeniowa i nim aktywował swoje silniki wydostając się na zewnątrz jego pilot rzucił jeszcze na paśmie:

- Dzięki...

Czas miał pokazać czy podjęta decyzja okaże się słuszna. Tymczasem należało dostać się z powrotem w pobliże Zacharii, kiedy już systemy mecha schłodzą się całkowicie a po krótkiej obserwacji wyglądało na to, że będzie musiał użyć zewnętrznej ścieżki. Fragment tunelu prowadzącego do centrum kontroli był całkowicie zniszczony, ale miało to swoje dobre strony - komuniści będą mieli znacznie większy problem aby przebić się z tej strony.

- Shine, tu Zacharia. - zaskrzeczało radio. - Żyjesz? Jak sytuacja u ciebie? Potrzebujemy jeszcze co najmniej ośmiu minut do następnego wystrzału.

* * *

Jin zdążył oddalić się od lotniskowca na bezpieczną odległość nim jego załoga zdążyła pomyśleć o bardziej celnym ostrzale. Mknął teraz, wraz z Adamem i Lenny, na ostatnie Niedźwiedzie.

Nie mając przewagi liczebnej ani odpowiedniego uzbrojenia mogły liczyć tylko na szczęście, że uda połączyć im się z głównymi siłami o ile przeżyją do tego czasu. Jeden z nich na pewno nie dostąpi tego przywileju. Wycelowana wiązka z 'Death Scythe'a' przebiła się dokładnie przez tors Niedźwiedzia a chwilę potem zamieniła się w niewielką kulę ognia obracając w popiół także jej pilota. Dodatkowo lotniskowiec na plecach kolonistów był właśnie atakowany przez eskadrę Archaniołów oraz dwa Cherubiny. Jak na pierwszą poważną batalię w nowej wojnie wszystko szło bez większych komplikacji. Niemniej piloci zdawali sobie sprawę, że to dopiero początek i jeszcze wiele może się zdarzyć.

- Tutaj Crimson Nebula.

Na radiu odezwał się Drax.

- Kapitan mówi, że macie wracać na lotniskowiec. - w tym samym momencie radary mechów wyłapały jak spora formacja komunistów oderwała się od głównych sił i leciała teraz w ich stronę zapewne aby uratować resztkę Niedźwiedzi. - Zwijajcie się stamtąd. - dodał tylko odrobinę bardziej rozemocjonowanym głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słyszę, Zacharia. Sytuacja opanowana - odpowiedziałem. - Wracam pod centralę. Będę jednak musiał użyć alternatywnego podejścia.

"W tym miśku było dziecko. Jak można posłać dziecko na taką misję...

Chociaż w tym jednym przypadku młody wiek oszczędził mi zachodu, więc nie mam co narzekać."

W tej chwili ARICE ogłosiła zakończenie cyklu chłodzenia.

- Dobra - stwierdziłem. - Wracamy zewnętrzną stroną. ARICE, zredukuj emisje do minimum... Przebiegniemy się.

- ROGER.

Wyskoczyłem przez wyrwę, po czym wylądowałem na zewnętrznej ścianie struktury. Skierowałem się biegiem ku alternatywnemu wejściu do centrum kontroli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, z tym nie chcemy walczyć. White Reaper dużo lepiej sprawuje się będąc kilka kilometrów od walki i zdejmując konkretne cele, a nie opędzając się od chmary wrogich jednostek. Dlatego słysząc głos Draxa natychmiast ustawiłem kurs na Crimson Nebulę. Wcześniej wystrzeliłem jeszcze ostatni raz w stronę nacierających czerwonych, bardziej dla przestrachu niż chcąc cokolwiek trafić.

- Naprawdę proponuję się stąd zabrać - rzucam jeszcze do Lenny i Jina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była sytuacja i się skończyła.

-Nie musisz mi tego mówić Adamos. - rzuciłam - Czas zwijać się z tej dzielnicy.

I na powrót ustawiłam tarcze na maksa i nie ociągając się, zaczęłam się wycofywać. Jeśli będzie taka potrzeba i możliwość, to osłony powinny wytrzymać trochę strzałów i osłonić nasze oddalenie z tej miejscówki i dotarcie do Nebuli. Tam raczej będzie trochę milej, niż w teoretycznym spotkaniu z nadchodzącymi, czerwonymi niedźwiadkami. Cała w tył!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sygnał przyszedł nagle. Zanim zdołałem się nasycić. Za szybko.

- Obejmuję straż tylną - rzuciłem tylko w eter.

Chciałem jeszcze sprzątnąć jednego, może dwóch przeciwników. Chciałem, żeby zapamiętali dobrze wygląd Ronina. Ale przede wszystkim chciałem sprawdzić, ile ja sam jestem wart.

Zacząłem się wycofywać w stronę Nebuli, jednak po cichu wciąż miałem nadzieję, że widząc nasz odwrót wróg ruszy pędem w naszą stronę.

Podświadomie szukałem wyzwania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak szybko jak cztery prototypowe maszyny zawróciły w stronę Crimson Nebuli grupa bojowa komunistów zmieniła kurs przepuszczając już bezpieczne niedobitki z pierwszej fali i chwilę potem co najmniej trzy eskadry MiG-ów ze wsparciem oddziału mechów włączyły się do bitwy dookoła Lotosa, który właśnie ciężko obrywał od Archaniołów wespół z Cherubinami. Zażarta batalia toczyła się za daleko, żeby Jin bądź ktokolwiek inny mógł zainterweniować a poza tym zbliżał się czas najniebezpieczniejszej części operacji. Wedle meldunków Zacharii kolejny wystrzał z lasera wycelowany obecnie w massdriver UNEA nastąpi za nie więcej jak siedem minut a pozostawała jeszcze kwestia celu drugorzędnego jaki jednak Zack planował wykonać. Z Roninem jako naczelnym trybikiem w maszynie.

* * *

- To paczka specjalna dla ciebie, Jin. - rzucił odrobinę zdyszany Ian przez komunikator w kombinezonie ochronnym lekko popychając metalowy, spory pojemnik z symbolem lambdy. - Nie zgub jej.

W hangarze zawieszonym w stanie nieważkości kilka osób z załogi dawało z siebie wszystko aby przez krótką przerwę naprawić niewielki uszkodzenia poszycia albo uzupełnić amunicję do najważniejszych elementów uzbrojenia w całym arsenale.

- Kończy się nam czas. - z mostka dowodzenia odezwał się Zack. Główny mechanik kończył właśnie inspekcje elektroniki w maszynie Jina. Chciał się upewnić czy czasem nadpalona dolna kończyna i nadtopione w niej kable nie wpłyną na ogólną sprawność Gundama. Na dokładniejszy przegląd przyjdzie czas już na Ziemi. - W tej chwili potrzebuję Ronina z pakunkiem w drodze do Serafina. Obecnie jednostka ta znajduje się na centralnej linii frontu w pobliżu zewnętrznej części lasera. Jin, jedyne co musisz zrobić to zbliżyć się na odpowiednią odległość i cisnąć ładunkiem w stronę lotniskowca. Ewakuujesz się na maksymalnej prędkości w stronę Nebuli a wtedy Adam ustrzeli naszą "Kinder niespodziankę". Zostały nam cztery minuty i... czterdzieści sekund. Celujemy w zgranie się w czasie z wystrzałem lasera. Ruchy ludzie, taka możliwość się nie powtórzy!

* * *

Ból skoczył na nią nagle. Jak tygrys. Ledwie Jantir zadokował w Crimson Nebuli dopadła ją migrena albo inne cholerstwo. Żeby tego było mało widziała jakieś białe, oślepiające światło... przecież nie postawili reflektorów tuż przed jej maszyną, prawda?

- Lenny? Jesteś tam? - na radiu odezwał się Drax.

Światło zniknęło równie szybko jak się pojawiło, podobnie migrena a Lenny zorientowała się, że ktoś ją wywołuje. Odpowiadając rozejrzała się po hangarze. Nie było żadnych reflektorów.

- Jestem, jestem...

- Zack mówi, że masz pozostać na statku i zapewniać nam oraz Adamowi osłonę przed możliwym atakiem wroga. Zrozumiałaś?

* * *

Mocarstwa były zbyt zajęte wzajemnym mordowaniem się, żeby zwrócić uwagę na przelatującą nisko nad powierzchnią Księżyca maszynę. Do punktu wejścia dotarł bez większych problemów.

- Tutaj Zacharia. Wystrzał za pięć minut. Rozpoczynam wycofywanie swoich ludzi. - zameldował Bryantowi. - Pierwsza grupa jest już w drodze powrotnej. - wlatując drugi raz do tuneli minął komandosów w połowie drogi.

Przy centrum kontroli panował spokój. Dwójka ludzi Zacharii pracowała na zewnątrz przy drugim transporterze a niedługo potem sam niedźwiedź północy z resztą swoich podkomendnych wyszedł na zewnątrz.

- Koordynaty wprowadzone, protokoły zatwierdzone, jednym słowem ktokolwiek przyjdzie po nas nie zdoła powstrzymać zmieniającej się historii. - odparł zadowolony Zacharia. - Możemy wracać na statek.

Jeden z komandosów wściekle kopnął transporter.

- K***a! - oczywiście nic nie mogło przejść bez komplikacji. - Nie odlecimy tym złomem! Coś spieprzyło się w obwodach... Skąd mogę wiedzieć?! Nie jestem cholernym mechanikiem!

- Zachowajcie spokój, ludzie. - odparł uspokajająco Petrenko. - Mamy jeszcze kilka minut na wypracowanie rozwiązania. W ostateczności możemy wstrzymać wystrzał. - spojrzał na górujące nad nimi mecha. - Jakiś pomysły, Shine?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogłem trochę się uspokoić czekając na zakończenie przeglądu Ronina. Znaczy mógłbym, gdybym nie był sobą. Może z zewnątrz wyglądałem spokojnie, lecz w środku nie mogłem się doczekać powrotu w wir walki. Okazało się, że czekało mnie inne zadanie, choć wcale nie mniej emocjonujące.

Wskoczyłem do kokpitu, zakładając hełm. Dłonie Ronina sięgnęły przygotowanego do transportu kontenera.

- Ronin, ruszam! Adam, ETA cztery minuty. Oczekuj sygnału.

Systemy Gundama po raz kolejny ożyły jasnymi diodami sygnalizującymi gotowość do operacji. Mech wystrzelił z lotniskowca. Natychmiast wszedłem w cruise-speed wysuwając przepustnicę na granicę limitu bezpieczeństwa. Oczekiwałem ostrzału przed dotarciem do celu. Skoncentrowałem się na wykonaniu zadania, osłaniając przesyłkę wolnym ramieniem maszyny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysły, pomysły... Spojrzałem sceptycznie na tranposrt. W sumie...

- Mam dwa: albo obsiadacie Spectre niczym wróble, albo... hm... Mogę was popchnąć w tym transporterze. Mocy powinienem mieć aż nadto, w końcu nie ma tu dużo grawitacji. Módlcie się tylko żebym wykrył wrogów zanim oni wykryją nas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to da jasnej nędzy było?! Tu miało być podobno milej, a coś się znowu zaczyna paprać. Najgorsze twory procentowe u złomiarzy, nie dawały takich efektów. Jeno nic nie piłam, więc co, lub kto to wywołuje.

- Aj, aj, zrozumiałam. Chwilka i będę gotowa. - odpowiedziałam, po momencie, rzuciłam jeszcze do Adama i Jina ? Panowie, streszczajcie się i uważajcie. Mam raczej średnio dobre...przeczucia, że to tak powiem.

Ograniczając się do tego, zajęłam się szybko sprzętem i ustawieniem Haro. Tak, żeby w razie kolejnej migreny, zdołał chociaż załączyć tarcze na pełną wydajność. Znowu. Mam cichą nadzieję, że te magiczne reflektory na Jantira żadnego wpływu nie mają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zrozumiano. - Potwierdzam na kanale ogólnym, po czym przełączam się na chwilę na Jantira. - Nie martw się, będzie dobrze.

Wylatują z lotniskowca i zajmują pozycję tuż obok niego, z Death Scythe gotowym do strzału. Czuję, jak powoli wzbiera we mnie to szczególne podniecenie, kiedy wiesz, że zaraz ma się zdarzyć coś wielkiego, ale nie wiesz dokładnie co. To musi się udać. Na wszelki wypadek trzymam oko na Roninie, gotów wyeliminować wszelkie lecące na niego zagrożenie, ale muszę uważać. Nie wolno mi przegrzać broni przed dostarczeniem ładunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie widzę innej możliwości, Shine. - odparł pewnym tonem Zacharia rozkazując swoim ludziom zapakować się do transportowca. Wylot i tak opóźnił się o kilkanaście sekund, bo jeden z jego ludzi wyjątkowo się ociągał a potem twierdził, że zostawił specjalną niespodziankę na wypadek gdyby koloniści mieli jeszcze raz skorzystać z księżycowego lasera. - Pamiętaj tylko, że nie działają żadne osłony. Jeśli przesadzisz z prędkością może skończyć się na ofiarach. Wedle moich wyliczeń przy sześćdziesięciu kilometrach na godzinę znajdziemy się u celu tylko dziesięć sekund po wystrzale, jak dla mnie to akceptowalna wartość w obecnych warunkach. A zatem, skoro wszyscy jesteśmy na pokładzie, możemy ruszać. - Spectre popychając przed sobą transportowiec ruszył do przodu.

* * *

Tymczasem w centrum kontrolnym bazy księżycowej.

...KOD AUTORYZACYJNY ZAAKCEPTOWANY...

...WPROWADZONE WSPÓŁRZĘDNE ZATWIERDZONE...

...UWAGA, KOD BLOKUJĄCY WPROWADZONY, WSPÓŁRZĘDNE ZABLOKOWANE...

...UWAGA, CEL ZIDENTYFIKOWANY JAKO SOJUSZNICZY...

...PRZERYWANIE PROCEDURY WYSTRZAŁU... PROCEDURA NIEUDANA...

...ŁADOWANIE ENERGII 95%...

...POWIADOMIENIE ROZESŁANE...

...WYSTRZAŁ ZA JEDNĄ MINUTĘ PIĘĆ SEKUND...

* * *

Dodatkowy ładunek obniżał maksymalną prędkość Ronina o jakieś trzydzieści kilometrów, ale szybkie obliczenia wskazały, że nadal wyrobi się z czasem... jeśli nie trafi go jakiś zbłąkany pocisk a wielka niespodzianka nie eksploduje mu w twarz ze skutkiem śmiertelnym.

- Do celu pozostało 800 metrów. - zameldował komputer mecha. Osiemset metrów przebijania się przez pole bitwy z przemykającymi maszynami tuż obok własnej, smugi po wystrzeliwanych pociskach i zastanawianie się, który z nich może być przeznaczony dla Jina. Czy wystarczy mu szczęścia i umiejętności aby go uniknąć? Na razie nie musiał odpowiadać na te pytania. Punkt docelowy zbliżał się z każdą sekundą i już przez wizjer miał Serafina w pełnej okazałości. Lotniskowiec z obstawą kilku eskadr Archaniołów angażował właśnie w walkę frontalną co najmniej kilka oddziałów zmechanizowanych komunistów narzucając tempo starcia. Jeśli dobrze pójdzie do ostatniej chwili będą zbyt zajęci przeciwnikiem, żeby zorientować się iż nadlatuje w ich stronę niebezpieczna paczuszka. - Pozostało 500 metrów.

* * *

Poczuła jakby coś uderzyło ją w tył głowy z całą mocą niemalże mdlejąc od nagłego ataku migreny. Nie, nie teraz... w jednej chwili straciła możliwość trzeźwego myślenia nie wspominając o kontrolowaniu Jantira. Leny czuła jak oślepiające światło wwierca się do jej głowy wymazując wszystko czego się dotknie. Bolało ją jak diabli a poza tym... bała się. Bała, bo nigdy wcześniej nie czuła nic tak realnego. To miało się wydarzyć. Już za moment pochłonie ją białe światło a ona...

* * *

Nebula powoli ruszyła do przodu, w stronę Ziemi. Adam wciął trzymał na muszce Ronina a chwilę potem śledził nieważki lot pakunku jaki za kilka sekund znajdzie się wystarczająco blisko Serafina, żeby go zdetonować. Wdech i wydech. Tylko jeden strzał.

* * *

- Punkt docelowy osiągnięty. - na tą komendę Jin błyskawicznym ruchem cisnął pakunek w stronę nadal walczącego Serafina i... salwa kilku odłamkowych pocisków eksplodowała dookoła niego. Przeciążenie wbiło go w fotel. Lista komunikatów wskazywała na niewielkie uszkodzenia poszycia niemalże na całej frontalnej części maszyny, które z każdą minutą spędzoną w przestrzeni kosmicznej stawały się coraz groźniejsze.

- Europejczycy zorientowali się w sytuacji! Zabieraj się stamtąd! - na radiu niemalże krzyczał Drax, ale pilotowi Ronina nie trzeba było dwa razy powtarzać. Szybkie upewnienie się, że silniki są sprawne, ogarnięcie rozłożenia najbliższych przeciwników i na maksymalnej szybkości Jin pomknął w stronę Crimson Nebuli. Wycofując się przez jeden moment podświadomość szepnęła mu, żeby przygotował się na ostry wstrząs... A potem kątem oka zobaczył wystrzał z Death Scythe'a...

* * *

...ŁADOWANIE ENERGII ZAKOŃCZONE...

...ROZPOCZYNANIE PROCEDURY WYSTRZAŁU ZA...

...5...4...3...2...1...

...WYSTRZAŁ...

* * *

- Dzięki Bogu, że Zack pomyślał chociaż o zniszczeniu automatycznych wieżyczek przy wlocie do tunelu. - zdążył powiedzieć Zacharia, kiedy Spectre z transportowcem wynurzył się na zewnątrz ledwie kilka sekund po tym jak laser księżycowy wypalił kolejną, potężną wiązką właśnie obracając w pył coś na Ziemi, kiedy jedna z maszyn na Crimson Nebuli, chyba Adama, wypaliła ze swojego karabinu wprost w tajemniczy pakunek. Nagle okazało się, że wszyscy znaleźli się w tak samo głębokim bagnie...

* * *

Anihilacja ładunku wyzwoliła niewyobrażalną ilość energii w reakcji liczonej w tysięcznych nanosekundy tworząc fenomen w postaci kilkudziesięciu różnie nakierowanych pierścieni. Gdyby ludzkie oko było w stanie je dojrzeć zdałoby sobie sprawę, że ich barwa miała w sobie coś z błękitu nieba... ale wszystko działo się za szybko i nim jakikolwiek rozkaz został wydany, jakiekolwiek działanie podjęte ładunek dokonał dzieła zniszczenia. Pierścienie rozeszły się po polu bitwy niczym fala uderzeniowa dokonując ogromnych zniszczeń. Serafin został przecięty w kilku miejscach niczym chleb, który teraz rozpadł się na fruwające, w próżni kosmosu, kawałki. Mniejsze maszyny nie miały tyle szczęścia, ich piloci zginęli nie wiedząc nawet co ich trafiło. Dodatkowo ładunek wywołał anomalię grawitacyjną jaka cisnęła maszynami w zasięgu rażenia - absolutnie wszystkimi dookoła Księżyca - niczym silny i gwałtowny podmuch powodując dalsze uszkodzenia, głównie w systemach elektronicznych i mechanice. W jednej chwili batalia zgasła.

* * *

Było światło. Może nie było. Nie była pewna, której stronie swej świadomości wierzyć. Leny wiedziała tylko, że stojąc na Crimson Nebuli nagle coś z ogromną siłą uderzyło w jej maszynę, może nawet nie fizyczny obiekt, i nagle została postawiona przed perspektywą dryfowania w przestrzeni kosmicznej. Jantir zgasł. Silniki nie działały, pulpit sterujący nie odpowiadał... najwyraźniej to coś musiało namieszać z hydrauliką i elektroniką maszyny. Choć może była w stanie odpalić to awaryjnie...

* * *

Adam przestał dryfować kilka sekund wcześniej i pomimo dużego stresu szybko zidentyfikował problem. Korzystając ze swej wiedzy i odrobinę ryzykując grzebiąc w kablach White Reapera w kokpicie zdołał zresetować system oraz przywrócić go do częściowej sprawności. Działały systemy podtrzymywania życia i silniki natomiast cały arsenał Galickiego pozostawał zablokowany. Nie działało także radio, nie mógł zorientować się co dzieje się z pozostałymi ani nawet z załogą Crimson Nebuli choć teoretycznie statek wyglądał na cały. Po krótkiej chwili zobaczył także powoli dryfującego Jantira w stronę pustki kosmosu. Lenny mogła mieć ten sam problem choć brak zdolności, żeby go rozwiązać.

* * *

Shine nie zarejestrował do końca momentu, w którym trzymany transportowiec rozpadł się na kilkanaście części. Pamiętał, że już znaleźli się na zewnątrz i byli blisko Crimson Nebuli gdy coś uderzyło w maszynę a chwilę potem wszystko, wliczając ARICE, zamilkło. Zapewne witałby się z perspektywą dryfowania w kosmosie gdyby nie znajomość swojego cacka i wszystkich trików jakie może chować wliczając w to zresetowanie systemu do stanu choćby częściowej używalności. Mobilność, system podtrzymywania życia, radar. Nie działało radio nie wspominając o systemie JET i pozostałym uzbrojeniu.

W pierwszej kolejności zerknął na statek kolonistów. Wydawał się w jednym kawałku, nie widać było wyrw w poszyciu. W drugiej zaczął szukać Zacharii i jego komandosów, którzy musieli zostać wyrzuceni w przestrzeń, bo pośród części transportowca ciał nie było. Nie musiał długo czekać, jeden z bardziej przytomnych członków oddziału, może nawet sam syberyjski niedźwiedź, aktywował osobisty nadajnik. Słaby sygnał został złapany przez radar Spectre.

* * *

Nie miał pojęcia ile był nieprzytomny, ale bez problemu pamiętał gdzie i w jakiej sytuacji się znajduje. Siła uderzenia ostro nim cisnęła, a rozcięcie na łuku brwiowym było tego dowodem. Pomijając jednak obrażenia cielesne sama maszyna znajdowała się w nie najlepszym stanie. Miała obrażenia poszycia a teraz była wystawiona na dodatkowe zagrożenie. Ze wszelkich systemów działało tylko awaryjne podtrzymywanie życia, broń jak i radar oraz radio było wyłączone z użytku. Ostatecznie metodą prób i błędów przy grzebaniu w kablach zdołał częściowo przywrócić zasilanie aby zapewnić sobie wizję tego co działo się na zewnątrz... Cisza i spokój. Niedobrze. Przynajmniej dryfował w stronę Crimson Nebuli i reszty oddziału... o ile znajdowali się w lepszej sytuacji niż on.

---

Jakkolwiek 'ładunek Lambda' może wydawać się nierealistyczny i przeczący naukom ścisłym przepraszam... i nie wiem czy zasłanianie się Rule of Cool coś da. Liczę przynajmniej na to, że odpis się wam spodoba ^_^ I tak, dopiero w tym odpisie został zaatakowany massdriver UNEA.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko wydawało mi się rozmazane, kiedy otworzyłem powieki. Wydawało mi się, że na chwilę straciłem przytomność, kiedy uderzyłem głową prosto w panel sterujący. Po chwili wzrok nieco mi się poprawił, jednak nadal wszystko było nieostre, a do tego czerwone. I podejrzewałem, iż nie tylko dlatego, że światło awaryjne miało czerwony kolor. Ruszyłem dłonią, chcąc przetrzeć oczy, orientując się że wciąż mam na sobie hełm. Zauważyłem dość pokaźne stłuczenie szybki. Z niemałą dozą irytacji zdjąłem bezużyteczną już osłonę głowy i przetarłem wreszcie twarz i oczy z krwi, jednak niewiele to dało. Wyczułem dopiero teraz, że musiałem rozciąć sobie czoło tuż przy brwi. W zasadzie dopiero teraz moje nerwy dawały mi do zrozumienia, że nieźle oberwałem. Całe ciało zaczęło mnie boleć, szczególnie głowa. Przynajmniej mogłem się w miarę swobodnie poruszać... czego jednak nie mogłem powiedzieć o Roninie. Systemy sterujące nie odpowiadały.

- Proroku, raport uszkodzeń.

Komputer nie zareagował na polecenie.

- Ronin do Crimson Nebuli. Maszyna straciła zdolność do ruchu, proszę o wsparcie... - po chwili ciszy powtórzyłem - Tu Jin, Ronin dryfuje, potrzebuję holowania...

Brak odpowiedzi przyjąłem ze zrezygnowanym uśmiechem.

- Więc to tak wygląda koniec, Shiru? - parsknąłem.

Wskaźnik powietrza wskazywał zero. To ciekawe, bo nadal mogłem oddychać. Draństwo musiało się zepsuć... Na oko zostało mi pewnie jakieś pół godziny. Mniej, jeśli uszkodzenia Ronina są większe niż mi się wydaje. Zawsze wyobrażałem sobie śmierć w bitwie...

- ... ale nigdy nie w ten sposób...

Nie znałem się za dobrze na technicznych aspektach mechów, ale każdy z nas przeszedł podstawowe szkolenie. Po niezbyt krótkiej zabawie z kablami udało mi się włączyć wizjery. Moim oczom ukazało się zniszczenie, jakiego dokonała 'tajna broń'. Szybko przejrzałem wszystkie kamery, wreszcie natrafiając na obraz Nebuli, która zdawała się być w jednym kawałku, ale nadal daleko ode mnie. Zdawałem się dryfować w jej stronę, jednak jeśli ich systemy też się spaliły to wątpliwe, że mnie znajdą.

Ból głowy stawał się nie do zniesienia. Z moimi umiejętnościami mam niewielkie szanse, że uda mi się naprawić systemy komunikacyjne a nawet jeśli, nie ma pewności, że mnie ktokolwiek usłyszy. Obawiam się też, że mogę coś jeszcze bardziej uszkodzić...

Ale skoro alternatywą jest czekać aż tlen się wyczerpie, to nie mam wyboru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...