Skocz do zawartości

Dragon Age (seria)


Polecane posty

Według mnie questy poboczne w Dragon Age'u są na średnim poziomie. Jest wiele, które wciągają, a nawet zachwycają, lecz często można spotkać krótkie i głupie, które odpychają od gry. Jednak starczy wrócić do fabuły, by ponownie się w tej grze zakochać :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakupiłem grę i się nieco zawiodłem.

A grałeś Ty w nią, czy tylko zakupiłeś?

Miałem wygórowane oczekiwania po idealnym (moim zdaniem) Mass Effect.

Pokaż mi dowód na to, że ME jest grą idealną, a ja pokażę Ci niezbity dowód na istnienie Boga.

Po pierwsze zbyt wysoki poziom trudności.

Um... Opcje>Poziom trudności>Normalny>Łatwy A jak nadal będzie za trudne, to zacznij maginem ;)

Po drugie zadania poboczne gorsze niż w Mass Effect

He he. Hehehehehe. Hahahaha. BWAHAHAHAHAHAHAHAHAHA! <me spada z krzesła> Dobra, teraz minutka, żeby otrzeć łzy śmiechu i odpowiadam dalej ^^ JEDYNA misja poboczna w ME, która mi się podobała to wywiad telewizyjny. Pozostałe to klasyczne pojedź, zabij, przynieś + średnio udane etapy Mako. Gorzej, że podobny schemat mają misje wątku głównego. Próbowałeś ty przechodzić misje związane z towarzyszami w DA? Albo te w Wieży Kręgu? Orzamarze? Czy może tylko goniłeś za questami z tablic kantora? Bo jeśli to ostatnie, to w sumie się nie dziwię, czemu nie doceniłeś potencjału zadań pobocznych w tej grze.

i BG (o Kotorze nie wspominam bo wiadomo, że miał najlepsze).

Tu się w sumie nie będę spierał, chociaż moim zdaniem KotOR nie miał lepszych side-questów niż Baldur's Gate.

I wreszcie po trzecie fabuła jest gorsza niż w dotychczasowych grach BioWaru.

Gorsza niż w, na przykład, Mass Effect? Mógłbym się spierać, ale to akurat kwestia gustu.

Gdyby to była 1 gra z tego studia dałbym 9/10. Ale na tle innych prezentuje się dużo gorzej, więc daje 7+ lub 8/10...

Ta gra jest zbyt kunsztowna i dopracowana, żeby być produkcją debiutanckiego studia. NA tle innych prezentuje się bardzo dobrze, moim zdaniem, głównie dzięki nieugrzecznionemu światu i dopracowanych szczegółach, takich jak bohaterowie poboczni.

Edytowano przez Soutys
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Soutys... Nie kumam Cię... : )

Z jednej strony piszesz

Mógłbym się spierać, ale to akurat kwestia gustu.

Z drugiej strony jedziesz:

Pokaż mi dowód na to, że ME jest grą idealną, a ja pokażę Ci niezbity dowód na istnienie Boga.
(i to mimo wyraźnego zaznaczenia, że ME jest grą idealną "jego zdaniem".

I jeszcze to:

He he. Hehehehehe. Hahahaha. BWAHAHAHAHAHAHAHAHAHA! <me spada z krzesła> Dobra, teraz minutka, żeby otrzeć łzy śmiechu i odpowiadam dalej ^^ JEDYNA misja poboczna w ME, która mi się podobała to wywiad telewizyjny

Po co ten śmiech? On pisze o swoich odczuciach, Ty piszesz o swoich, więc wyluzuj. : )

w "Efekcie Masy" ograniczały się one jedynie do latania z planety

To były cztery zadania - zbieranie minerałów, zapisków Matriarchy, odznak Turian i czegoś czwartego, nie pamiętam. Inne zadania poboczne dotyczyły m.in. przekonania Turiańskiego generała by nie rozsiewał plotek o luksusowej prostytutce, udzielenia wywiadu, pogodzenia (lub wręcz przeciwnie) dwóch naukowców, etc.

Ta gra jest zbyt kunsztowna i dopracowana, żeby być produkcją debiutanckiego studia. NA tle innych prezentuje się bardzo dobrze, moim zdaniem, głównie dzięki nieugrzecznionemu światu i dopracowanych szczegółach, takich jak bohaterowie poboczni.

Dopracowani bohaterowie poboczni? A w szczególności ich reakcje na bohatera gracza. Np. wtedy, kiedy potężnego czarodzieja, odzianego w smoczą zbroję, ogromnego barbarzyńcę z mieczem większym niż on sam na plecach oraz kamiennego golema - a wszystkich pokrytych od stóp do głów krwią - próbuje powstrzymać przed wejściem do pałacu dwóch, opancerzonych w proste, stalowe zbroiczki, poborowych...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w szczególności ich reakcje na bohatera gracza. Np. wtedy, kiedy potężnego czarodzieja, odzianego w smoczą zbroję, ogromnego barbarzyńcę z mieczem większym niż on sam na plecach oraz kamiennego golema - a wszystkich pokrytych od stóp do głów krwią - próbuje powstrzymać przed wejściem do pałacu dwóch, opancerzonych w proste, stalowe zbroiczki, poborowych...

Ho ho, a od kiedy poborowy ma jakiś wybór? Dostał rozkaz, więc prędzej się zes...marka, niż wpuści kogokolwiek do pałacu, nawet, gdyby go golem podniósł i trzymał za wrażliwe elementy. Nie wszyscy uciekają, kiedy mają ku temu powód i ewentualną sposobność - niektórzy strażnicy mają ja... nerwy ze stali. A może rzeczony poborowy stwierdził, że żaden upaprany w jusze czarokleta nie będzie mu podskakiwał na jego własnym podwórku, kiedy 50 metrów dalej siedzi największy koziro we wiosce (tzn. okoliczny władyka).

Pochwalę się, że dzisiaj przemogłam się do zakończenia DA.

Archdemon okazał się mientkom fajurkom - utłukłam gada za pierwszym podejściem. Co prawda skorzystałam z brzydkiego sposobu, który wymyśliłam na poczekaniu, a który to sposób zasadzał się na mięsie armatnim - wystarczyło wezwać jedną z walczących wręcz armii do pomocy, żeby Archdemon miał się kim zająć, a ja w tym czasie drużynowo prułam z balist. Skorzystałam z krasnoludów, są dużo wytrzymalsi od ludzi i zginęło ich zaledwie kilkunastu w trakcie całej bitwy. Chyba jestem rozczarowana - więcej kłopotu sprawiła mi Broodmother (swoją drogą, co za szpetne bydlę), zanim znalazłam metodę i na nią.

Jeśli chodzi o zakończenie - nienawidzę pożegnań, więc miałam standardowo łzy w oczach. ;P Przyzwoity finał romansu z Alistairem (ale doprawdy, mogli się pokusić chociaż o fragment weseliska), ale zdecydowanie wolałam epilog z Tronu Bhaala, w którym omówiono dalsze losy każdego towarzysza (przy czym już rzewnie szlochałam). Tak czy owak - to nie był ostatni raz, kiedy Ferelden o mnie usłyszało. ;]

Edytowano przez Yennefer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli The Awekening będzie kosztować tyle co piszesz ( w co wątpię) to panwie z EA bardzo się zawiodą wynikami sprzedaży.

Mhm... Tak jak panowie z Infinity Ward zawiedli się wynikami sprzedaży MW2. Ogólnoświatowy bojkot tak ich kopnął po jajach, że nie wiedzą gdzie ze wstydu oczy schować, a dedykowane serwery wejdą na dniach, równo z patchem.

; )

Edytowano przez Alaknar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Archdemon okazał się mientkom fajurkom - utłukłam gada za pierwszym podejściem.

T

eż spodziewałem się jakiegoś trudnego starcia a tu lipa, w grze spotkałem kilku przeciwników, którzy byli trudniejsi do pokonania a byli 10-razy mniejsi.

Pochwalę się, że dzisiaj przemogłam się do zakończenia DA.

Gratulacje;) powodzenia w kolejnych podejściach. Ja już niedługa zacznę grę 3 raz tym razem Łotrzykiem.

Alaknar-> Za 15 godzin gry nie mama zamiaru płacić im 120 zł, chociaż ta cena jest wg mnie mocno przesadzono, 50 zł na to się zgodzę.

Edytowano przez Cragir
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ho ho, a od kiedy poborowy ma jakiś wybór? Dostał rozkaz, więc prędzej się zes...marka, niż wpuści kogokolwiek do pałacu, nawet, gdyby go golem podniósł i trzymał za wrażliwe elementy.

Gdyby było jak mówisz, to historia by nie znała przypadków masowego, panicznego i nieplanowanego odwrotu na polu bitwy. : )

Jak jest w rzeczywistości - wszyscy wiemy.

żaden upaprany w jusze czarokleta nie będzie mu podskakiwał na jego własnym podwórku, kiedy 50 metrów dalej siedzi największy koziro we wiosce (tzn. okoliczny władyka).

Widzisz, problem z władyką jest taki, że siedzi on - jak sama wspomniałaś - 50 metrów dalej. Natomiast upaprany juchą (w dodatku juchą kumpli... Których było więcej niż dwóch...) czarokleta, jego golem, templariusz i barbarzyńca są, o, na wyciągnięcie ręki. Najwyraźniej też, mają jakąś pilną i niecierpiącą zwłoki (he, he...) sprawę do władyki, więc czy nie lepiej dla wszystkich będzie pozwolić im pogadać...? : )

Nie mam nic przeciwko wrogom o jajach twardszych od stali, ale od czasu do czasu. Skoro już się postarałem, zdobyłem te wypasione itemy, te wykoksane czary i skille, a w dodatku twórcy gry ubabrali mnie juchą, to chciałbym mieć z tego powodu choć trochę radości. : )

Pochwalę się, że dzisiaj przemogłam się do zakończenia DA.

To "przemogłam się" jest niefajne, nie uważasz? Naprawdę sądzę, że Bio stać na więcej, tak w kwestii samej fabuły, jak i metody jej podawania. No, ale cóż - z braku laku i rak ryba.

Walka, o której wspominasz z jednej strony mnie cholernie zawiodła ("Cooo...?! Już po wszystkim!?"), a z drugiej przyjąłem ją z ulgą. Gdybym się musiał pół godziny z tym badziewiem mordować, nie wiem czy bym dał radę.

A teraz próbuję posadzić swojego krasnoludzkiego wojownika na tronie - tak jak mu się należało, do licha! Nie będzie mi młodszy brat w paradę wchodził!

Jak znam życie twórcy czegoś takiego nie przewidzieli i obejdę się smakiem, ale cóż...

Edytowano przez Alaknar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To "przemogłam się" jest niefajne, nie uważasz? Naprawdę sądzę, że Bio stać na więcej, tak w kwestii samej fabuły, jak i metody jej podawania. No, ale cóż - z braku laku i rak ryba.

"Przemogłam się"? Z takim nastawieniem nie przechodziłbym żadnej gry. A co do fabuły, to ja mam zupełnie inne poglądy. Mi ona się bardzo podoba i wg mnie jest to najlepszy element w tej grze. Ale takie jest moje zdanie..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak fajnie, żeście zinterpretowali wszystko sami, sami sobie odpowiedzieli i jeszcze mnie ochrzanili za swoje wymysły. : ) Ech, kids, kids... czytamy ze zrozumieniem - napisałam, że nie znoszę pożegnań, więc logika nakazuje wyciągnąć wniosek, że moje "przemogłam się" = "nie chciałam kończyć bajki". Mam tak z większością gier, do których zapałam jakąś szczególną miłością - nie, nikt nie powiedział, że jestem całkowicie normalna z moim obsesyjnie emocjonalnym stosunkiem do przedmiotów martwych i fikcyjnych postaci. ;] Czy naprawdę tylko Cragir czyta dokładnie to, co piszę? ;] Bo zdaje się, że kiedyś już wspominałam coś na temat mojej niechęci do zakończeń. Aha, a propos -

podobał mi się drobiazgowy wpływ moich działań w trakcie gry na całą treść epilogu. Przykładowo: nie zabiłam smoka, który zamieszkał sobie przy ruinach z Urn of Sacred Ashes, co miało swoje całkiem zabawne konsekwencje.

:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tam, oj tam... Wiesz jak jest - tu się naciągnie, tam się naciągnie i jakoś zawsze się wyjdzie na swoje. ; )

Co do fragmentu zaspoilerowanego: mi też, nawet bardzo. Szkoda, że te skutki naszych działań objawiły się tak późno, a nie jak w Wiedźmaku - stopniowo, co jakiś czas. Miałbym wtedy większe poczucie, że to co robię nie jest tylko elementem rozgrywki, a ma faktycznie jakieś znaczenie. Szkoda też, że do epilogu nie jest liczony czas podróży drużyny. W tym momencie decyzja o podjęciu podróży do Wieży Magów by uratować syna Eaemona nie niesie za sobą absolutnie żadnych negatywnych konsekwencji...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Yennefer:

Podczas zakończenia Tronu Bhaala - wtedy, gdy były pokazywane portrety poszczególnych towarzyszy wraz z ich dalszymi losami - mi też się łezka zakręciła w oku. A muzyka, jaka wtedy grała w tle, to do dziś ją pamiętam. Majstersztyk.

I sorry za off-topic.

Edytowano przez Wuwu1978
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yennefer i Wuwu.

Ja mam też bardzo podobne podejście. Tak seria Baldur's Gate jak i DA zrobiły na mnie wielkie wrażenie, a końcówka i opis dalszych wydarzeń... no cóż, powiem tylko, że gdy kończyłem Tron Bhaala to zareagowałem troszkę mocniej niż Wuwu - mi się nie zakręciła łezka, mi kilkanaście popłynęło. Tak, wieeeeem co teraz powiecie - że facet, że płakać nie przystoi, że to tylko gra. Bądźmy jednak szczerzy - na filmie płakać można, to na grach też. Tym bardziej, że Bioware bardzo dokładnie kreuje historie bohaterów w grach - można rzec, że nawet lepiej niż w niektórych filmach. Po prostu było mi bardzo ciężko rozstać się z tymi bohaterami. Tak samo było w przypadku DA - strasznie było mi szkoda, tym bardziej że (spoilera nie czytajcie, jeśli gry nie przeszliście)

grałem postacią męską, romansowałem z Morrigan, darowałem życie Loghainowi, ocaliłem Alistaira, odmówiłem prośbie Morrigan o wykonanie rutyału i pozwoliłem Loghainowi odkupić winy - napisałem to tak, że tylko grający będą wiedzieli o co mi chodzi ;]

Tak więc, krótko mówiąc, miałem jedno z tych mniej oczywistych rozwiązań. Tak w ogóle - to wielki plus DA, że jest tyle elementów składających się na ostateczne rozwiązanie (finał może różnić się chyba kilkunastoma elementami) - za każdym razem można zobaczyć coś nieco odmiennego. To cecha, którą posiada bardzo niewiele RPG-ów.

PS: Co do gier Bioware raz jeszcze - zakończenia Mass Effect tak strasznie nie przeżyłem, bo wiem, że jeszcze spotkam się z tymi bohaterami. I to już pod koniec tego miesiąca...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu coś na temat Tronu Bhaala, ale co tam ;) . Ja też się zżyłem z tymi bohaterami i było mi naprawdę ciężko, ot tak pożegnać się z nimi po tylu wspólnie zwiedzonych lokacjach, walkach i wykonanych questach. Po zakończeniu serii Baldur's Gate chciałem moją drużynę przenieść (opcja: eksport) do gry, która zaczynałem, czyli Icewind Dale, ale niestety NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI... :(

P.S. A teraz pora na easter egg-a. Mianowicie w Nashkel - tam przy głównej drodze - jest cmentarz. Czy czytaliście napisy na nagrobkach :) ? Nawet coś o producencie wykonawczym tej gry jest :P .

Edytowano przez Wuwu1978
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wieeeeem co teraz powiecie - że facet, że płakać nie przystoi, że to tylko gra.

Baka. Facet, który nie wstydzi się łez jest na wagę złota. ;] Z drugiej strony w tym ograniczonym stereotypami społeczeństwie dobrze być kobietą na zakończeniach filmów - prawdę mówiąc, płaczę na każdym, a co najgorsze - notorycznie na zakończeniach kreskówek.

Tym bardziej, że Bioware bardzo dokładnie kreuje historie bohaterów w grach - można rzec, że nawet lepiej niż w niektórych filmach.

Absolutna racja. Myślałam, że towarzyszy wykreowanych lepiej niż w BG2 po prostu być nie może, a jednak DA nie zawiodło... no, może brakuje w nim nieco "wielkiego mężczyzny i jego chomika". ;) Pisząc to, zaczęłam się zastanawiać, czy nie widać pewnych podobieństw między bohaterami klasyków BioWare - co o tym myślicie? Osobiście dostrzegam pewnie analogie pomiędzy Viconią a Morrigan (która zachowuje się jak połączenie drowiej kapłanki i Edwina ;)). A wy? Z jednej strony wydawałoby się, że twórcy będą się posługiwać wygodnymi schematami i dokonywać w nich niewielkich zmian, ale gdybym miała podać więcej przykładów na powtarzalność postaci, miałabym chyba problem.

za każdym razem można zobaczyć coś nieco odmiennego.

Można, ale osobiście zawsze samodzielnie psuję taką zaletę gry i upatruję sobie "jedyne słuszne rozwiązanie" (w przypadku Dragon Age

ślub z Alistairem

). ;)

zakończenia Mass Effect tak strasznie nie przeżyłem, bo wiem, że jeszcze spotkam się z tymi bohaterami.

Dlatego też żądam DA2. Teraz! Już! Natychmiast! Bo jak nie, to będę krzyczeć i dopiero mnie Bajołer popamięta, jak im wszystkie szyby popsuję (i bębenki też). I niech spróbują popełnić sequela z innymi bohaterami, bez kontynuacji wątku i nawiązań-smaczków do jedynki, to stłukę dziadów gazrurką i będę po nich skakać w szpilkach.

Nawet coś o producencie wykonawczym tej gry jest

Tego nie pamiętam (ogólnie wolę BG2 od BG1), ale to rozwiązanie przypomina mi maniakalne upodobanie 3DO - twórców m.in. Might & Magic, w której to serii można było zawsze znaleźć lokację z całą ekipą studia w postaci np. wieśniaków. ;)

Edytowano przez Yennefer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązania w sequelach do poprzednich części, to są najlepsze "smaczki" dla wiernego fana gry, który ją przeżywa całym sobą i utożsamia się z odgrywaną postacią. A BioWare w serwowaniu ich jest naprawdę dobry i za to należą im się słowa uznania. Jeżeli chodzi o podobieństwa, to hmm... pomyślmy... Na przykład taki Oghren jest podobny do Kagaina - grubiańskiego krasnoluda, którego mogliśmy zwerbować w Beregost. Taka Wynne - podobieńswo do Dynaheir - uwięzionej w Twierdzy Gnolli (ale wiem, to troche naciągane :P). Ale zaraz no przecież Imoen - Leliana. Takie dwie infantylne kobietki wierzące w dobrą sprawę tego świata. Nie zapominajmy, że obie były (są) łotrzykami.

C.D.N. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Końcóweczki -> w przeciwieństwie do końcówki DA:O (to tak, żeby nie być posądzonym o offtop... ; ) ) od "trombala" się kompletnie odbiłem. Łoiłem tę laskę w ostatniej lokacji, ona się odradzała, pojawiały się kolejne fale coraz mocniejszych wrogów, zabijałem je, łoiłem tę laskę, ona się odradzała, pojawiały się kolejne... DOŚĆ!

Tak jest - nie dane mi było zobaczyć zakończenia "Tronu...", po prostu Bio przegięło pałę na maksa. Absolutny brak kreatywności, prymitywizm wręcz, tego ostatniego bossa, przy kulejącej jak cholera mechanice walki były dla mnie nie do przeskoczenia.

Dlatego wcześniej tutaj pisałem, że zakończenie DA:O w pewnym sensie pozytywnie mnie zaskoczyło.

Oblał mnie tylko zimny pot jak zobaczyłem, że Archdemon przeskoczył na półeczkę, na której nie mogłem go dosięgnąć i wysłał na mnie swoich henchmanów - bałem się, że "zaliże rany" i powróci radośnie z pełnymi HPkami i odblokowanym dodatkowym skillem, który będzie bardziej irytował niż zagrażał mojej drużynie... No, na szczęście tak się nie stało i za to mu chwała. : )

isząc to, zaczęłam się zastanawiać, czy nie widać pewnych podobieństw między bohaterami klasyków BioWare - co o tym myślicie? Osobiście dostrzegam pewnie analogie pomiędzy Viconią a Morrigan (która zachowuje się jak połączenie drowiej kapłanki i Edwina ;)). A wy? Z jednej strony wydawałoby się, że twórcy będą się posługiwać wygodnymi schematami i dokonywać w nich niewielkich zmian, ale gdybym miała podać więcej przykładów na powtarzalność postaci, miałabym chyba problem.

Sten <=> Minsc. Wielki koleś z wielkim mieczem, który kiedyś nabroił... : ) Oczywiście Minsc jest dobry i czysty jak łza, a Sten do największych przyjemniaczków nie należy, ale jednak mi się ze sobą skojarzyli.

Alistair <=> Anomen. Obaj są paladynami/templariuszami, obaj są dobrzy i tylko Alistair jest mniej wkurzający.

Oghren przywodzi na myśl Korgana, Leliana Aerie... Trochę mi się takich skojarzeń nasuwa, choć na pewno są mocno subiektywne i w dużym stopniu podyktowane podobieństwami klasowymi, ale jednak. : )

Baka. Facet, który nie wstydzi się łez jest na wagę złota. ;]

JAK TO!? Znowu coś przegapiłem!? Już nie chodzi o to, żeby facet śmierdział potem, tytoniem i koniem? Żeby skóra, fura i komóra!? BOLLOCKS! Idę się umyć...

Edytowano przez Alaknar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówisz o Messalinie - tak to prawda. To jeden z mocniejszych bossów występujących w grach RPG w ogóle, a taki Sarevok, czy Jon Irenicus, to przy niej "pikusie". Przed udaniem się na finałową walkę z tą podstępną jędzą, trzeba być BARDZO DOBRZE przygotowanym, bo później już nie będzie odwrotu w celu uzupełnienia zapasów. Ona odradza sie 3 razy, jeżeli pamięć mnie nie myli i jest niesamowicie ciężko ją pokonać. Muszę się przyznać, że w całej historii mojej przygody z serią Baldur's Gate, byłem zmuszony przestawić poziom trudności z normalnego na łatwy :unsure: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...