Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

org

Fred sportowy 8)

Polecane posty

Zastanawialiście się kiedyś, czy możliwe jest rozpierniczenie tylnich przerzutek podczas montażu nowego suportu w rowerze?Odpowiadam: tak.

Kiedy przymierzałem się do montażu korby, zauważyłem, że łańcuch się tak jakby zaplątał. No i męczyłem się chyba pół godziny, aby go doprowadzić do porządku, aż w końcu stwierdziłem, że bez zdjęcia koła się nie obędzie. Po kolejnych trzydziestu minutach doszedłem do wniosku, że konieczne jest odkręcenie przerzutek. To był pierwszy błąd.

Męczyłem się kolejne pół godziny. Ciągle coś mi przeszkadzało - a tu źle łańcuch idzie, a tu się znowu zaplątał, a tego tu nie powinno być, a to powinno tu być, ale jest gdzieś indziej... W końcu, po wielogodzinnym boju udało mi się przywrócić łańcuch do jego pierwotnego ułożenia.

Zakończyłem montaż pedałów, założyłem koło i począłem kręcić pedałami, aby zobaczyć, czy wszystko jest w porządku. Nie było.

Otóż linka od przerzutek ustwiła się w takim miejscu, że haczyła o zębatki. No więc znów: odkręcam koło, zdejmuję przerzutki. Przestawiłem linkę, założyłem wszystko z powrotem i niestety okazało się, że linka jest w tym samym miejscu, hacząc sobie radośnie o zębatki i wkręcając w łańcuch. W tym momencie popełniłem drugi błąd.

Zamiast odkręcać wszystko na nowo, postanowiłem odkręcić samą linkę i ją przełożyć. Tak też uczyniłem. Naturalnie, linka była tak postrzępiona, że nie dało się jej włożyć, a wierzcie mi - próbowałem dobre pół godziny. Przyszedł czas na trzeci błąd. Zamiast próbować jakoś skręcić linkę na nowo, postanowiłem, biorąc przykład z Jeremiego Clarksona, użyć młotka, w celu spłaszczenia linki. Pieprznąłem zdrowo parę razy, co poskutkowało doszczętnym zniszczniem linki.

I w ten oto sposób, demontaż starego suportu i montaż nowego, który, przy uwzględnieniu najgorszego scenariusza, winien trwać około piętnastu minut, przerodził się w prawdziwą batalię pełną potu, krwi, łez, przekleństw, smaru i myśli samobójczych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jeżdżę na rowerze codziennie, do roboty.

Jak ktoś chce się przejechać razem ze mną to zapraszam - do rotterdamu z Polski macie od tysiąca do dwóch tysięcy kilometrów. Przejażdżkę zakończymy pracą w magazynie - obmacywaniem mango :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...