Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kabura

Metal Gear Solid (seria)

Polecane posty

Dostępność tej gry jest jaka jest, więc ceny są całkiem spore, sam kupiłem za 190zł.

Nie żebym się reklamował ale mam czyste konto z MGSem na sprzedaż, zanim sprzedawca wysłał mi klucz, to zdążyłem już grę przejść na koncie za 3zł. Teraz mam pilniejsze potrzeby a na multi mi nie zależy, więc w sumie chętnie oddam dane do konta za, powiedzmy 160zł.

Co do S'ek to moim zdaniem do kitu to nalicza, grunt to wjechać na pełnej... i jak najszybciej wykonać misję, wtedy wpadnie S, ta gra kompletnie nie premiuje poruszania się po cichu skoro najwyższą notę dostajemy za czas a nie za ilość alarmów czy wykryć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ta gra kompletnie nie premiuje poruszania się po cichu skoro najwyższą notę dostajemy za czas a nie za ilość alarmów czy wykryć.

Bonus "no traces" daje całkiem sporo punktów i S za misję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej. Dzisiaj mi wybiło 100h. Do platyny zostały mi 3 S rangi, parę zwierząt, koło 30% tasków i grind w Mother Base. Daję sobie jednak chwilowo spokój. Za dużo nowych gier do ogrania. Czas na moją ostateczną opinię.

MGSV mógłby się nazywać "Assassin's Creed: Afghanistan" i większość nawet by nie zauważyła, że coś tu śmierdzi.

- Wielki, otwarty świat, który jest niezwykle pusty i zapełniony siedmioma typami misji pobocznych

- Masa kwiatków i surowców do zbierania, żeby gracz ciągle się czuł, że coś osiąga.

- Zupełnie niewykorzystany potencjał voice actorów. Serio. MGS nigdy nie miał takich nazwisk i tak utalentowanych ludzi w obsadzie, a zarazem nigdy nie brzmiał tak źle. Mój ulubieniec Baker zrobił nudziarza z najbardziej barwnej postaci w historii serii. Kiefer miał ze 3 dobre kwestie. W pozostałych przypadkach nie otwierał wystarczająco ust. Nie mówiąc już o ZUPEŁNYM LENISTWIE w nagrywaniu linii. Jak boga kocham fragment "BOSS THAT'S AN ENEMY GUNSHIP/SNIPER. CRAWL ALONG THE GROUND" słyszałem z 300 tysięcy razy.

- Timery podobne do "zakonu Asasynów". "Wyślij na misję i zapomnij" kind of meta.

- Mikrotransakcje

- Ultra ważne elementy fabuły nadające kontekst w formie audiologów.

- Typowe dla nowych AC. Pierwsze kilka godzin ma masę fajnych setpiece i określony kierunek. Potem z czasem zaczyna się grind i spada napięcie. Normalne, bo przecież gry kończy dzisiaj i tak tylko ze 20% graczy. Z tym zresztą problem miał też Wiedźmin 3 i Batman AK.

- "Zrób sobie bazę/klasztor asasynów/garaż podziemny".

- "Śledź cel i podsłuchaj co mówi, żeby odkryć kolejny cel"

- Wszystkie fajne cutscenki były pokazane przed premierą.

- itp

Nie wiem. Może MGSV miał parodiować współczesny game design, ale w tej pogoni za "metakomentarzem" KojiPro zrobiło w zasadzie grę, która jest z definicji tym samym co AC, Mad Max, Batman AK i Shadow of Mordor. Gdyby CQC było oparte na formule cios/kontra to wszystko byłoby wręcz zbyt oczywiste.

W swoim zaślepieniu dalej uważam, że MGSV jest grą cudowną, bo to MGS duh. Jednak jak ktoś próbuje udowodnić, że to coś wyjątkowego na tle dzisiejszego poletka AAA to jest z góry na straconej pozycji i równie dobrze może próbować przeforsować tezę o tym, że Ziemia jest płaska. W ogóle początkowo się zastanawiałem czemu przyjęcie w zachodnich mediach było lepsze niż w JP co jest przeciwieństwem tego co działo się z poprzednimi MGS. Teraz to dla mnie jasne. MGSV robi to co na zachodzie się podoba. To checklist sim. Ulubiona gra cywilizowanego świata.

Napiszę przewrotnie, że to dalej jest moje bezapelacyjne GOTY. Jako MGS "piątka" jest jednak imo taka sobie. Bardziej podobał mi się Ground Zeroes, po którym oczekiwałem czegoś innego. Damn. Nawet Peace Walker był imo lepszy.

Zupełnie w tym momencie pomijam gadkę na temat nieistniejącego zakończenia. To nadaje zupełnie nową warstwę rozczarowania do tego jakim MGSem był MGSV.

Inna sprawa. Każdego MGS, nawet Twin Snakes, przechodziłem kilka/kilkanaście razy. W przypadku Phantom Pain prawdopodobnie nie zrobię nawet drugiego podejścia.

@Gieszu - Jeszcze raz wybierz gadżet. Na padzie lewy kierunkowy. Bóg wie co na klawiaturze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdobyłem ocenę S po 20 misjach dokładniej w 23, ale to dziwne bo za taką akcję, którą ja tam zrobiłem najwyżej A powinna wpaść :D Po krótkim przemyśleniu tego to chyba dzięki szybkości z jaką uwinąłem się tam i żadnego trupa dostałem tą notę. Zacząłem spokojnie ze snajperki walić i usypiać po chwili mnie wykryli(to już minus przecież) nie zmieniłem techniki i eliminowałem dalej tak samo, Quiet prócz namierzana swoim laserem ze snajperki nic innego nie robiła. Tak więc taka ocena za akcję głośną, a inne jak miałem wszystko po cichu tylko ocena A pojawiała się na ekranie to nie co dziwne(moim zdaniem).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba zbliża się moment którego strasznie się bałem: MGS5 mnie znudził. Po ponad połowie misji głównych i kilkunastu misjach pobocznych w ogóle nie mam ochoty gry odpalać. Tytuł cierpi na ten sam problem co większość obecnych checklist simów: zasypuje contentem tak że przez pierwsze kilka godzin siedzi się w euforii, ale jednocześnie nie zostawia nic na później. MGS5 ma straszny problem z utrzymaniem tempa i po jakimś czasie po prostu robi się monotonny. Rozumiem słabość side opsów, ale misje główne też zawodzą. Takich fajnych, pokroju ratowania Emmericha jest kilka, reszta to sztampowe niszczenie celów, zabijanie generałów i uprowadzanie pojazdów.

Druga rzecz, stało się to o czym wspominałem przy moim wpisie o Ground Zeroes kilka miesięcy temu. Gra utraciła swoją tożsamość jako Metal Gear. Gdyby podmienić tytuł na Splinter Cell a model postaci na Sama Fishera to nikt specjalnie by się nie zdziwił (a biorąc pod uwagę że SC i np. Aassassin's Creed robią z grubsza ci sami ludzie to byłoby to nawet naturalne). Fabuła jest mocno drugorzędna, przedstawianie większości wydarzeń w postaci audiologów to IMO porażka nie mniejsza niż Destiny i jego Grimoire (tyle dobrze że MGS5 ma wielki i pusty świat połączony z upierdliwym fast travelem, jest kiedy tego wszystkiego posłuchać). Postacie są płytkie i jednowymiarowe. Nie ma żadnego character developingu, żadnych ciekawych dialogów, iskier między postaciami, nic. Brak cut-scenek też boli. Nie mówię że mają trwać po 2 godziny jak w MGS4, ale praktycznie 100% scenek było w trailerach. Niektóre zwroty w MGS3 i 4 oglądało się jak dobry film, tu tego nie ma. Ot kolejny checklist sim, rób zadanka i nie przejmuj się niczym innym.

Zarządzanie Mother Base to wrzód na tyłku. Na początku jakoś leci, później trzeba zbierać masę idiotycznie pochowanych materiałów, czekać minuty i godziny na wybudowanie czegokolwiek (w dodatku czas leci tylko podczas gry, nie ma licznika czasu rzeczywistego jak w onlineowych gierkach pokroju Clash of Clans do których zarządzanie MB można przyrównać). No i niestety, 80% sprzętu jest do niczego. Pomijając ulepszenia ekwipunku i ubranka to nie ma sensu nic produkować, broni i tak się pewnie nie wykorzysta, gadżetów też. Sam od wyprodukowania ulepszonego pistoletu na strzałki i snajperki usypiającej praktycznie nie zmieniam sprzętu przed misją.

Paradoksalnie podoba mi się zakończenie (które zaspoilerowałem sobie jakiś czas temu, bo spodziewałem się że gry nie skończę). Na początku też trochę bóldupiłem że nie gramy jako BB, ale w kontekście całej serii ma to sporo sensu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę co robiliśmy Bossowi w MG i MG2.

Grę mam zamiar skończyć tak jak inne gry tego typu: przerushować główne questy żeby poznać historię i na tym skończyć. Żeby nie było, to nadal świetna gra, na ten moment nadal moje GOTY 2015. To po prostu średni Metal Gear Solid. Kojima w swojej pogoni za... nie wiadomo czym zagubił ducha serii i stworzył grę którą śmiało można postawić obok Assassin's Creed, Batmana czy Mad Maxa, ale która nie jest niczym ponad to. I o ile wszystkie części serii przechodziłem i będę przechodził kilka razy (może prócz Peace Walkera :P), to już teraz wiem że do piątki nigdy nie wrócę. I nie będę tęsknił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo, co bert, przy czym nie zamierzam gry skończyć. Nie lubię się zmuszać do przechodzenia gier, które zaczynają mnie nudzić (najświeższe przykłady: Mordor i Inkwizycja).

Przez 20 godzin było naprawdę nieźle, ale w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że przede mną jakieś 20 godzin tego samego. Fabuła rozczarowująca, twist przewidziałem niemal od razu, zarządzanie bazą mi się nie podoba. Story tu praktycznie nie ma, a to co jest w większości widziałem w trailerach. Poznałem też przed premierą wszystkich kompanów. Wiele misji jest zbyt podobnych do siebie. Zero ciekawych walk z bossami jak do tej pory.

Gameplay jest świetny, ale jako całość gra po prostu mnie znudziła. Nie mam ochoty nawet wkładać jej z powrotem do czytnika. Za dużo innych gier czeka, więc wolę chyba obejrzeć scenki na YT. Na pewno nie jest to najlepszy MGS w historii. O wiele lepiej byłoby, gdyby zamiast otwartego świata wprowadzono po prostu mniejsze huby wielkości lokacji z Ground Zeroes (czy ciut większe). Mogliby też wtedy pokusić się o kolejne lokacje główne.

Pogram tylko jeszcze w MGO.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jak tam, ograliście już MGO? Ja pograłem wczoraj kilka meczy i jestem tak średnio zadowolony. Już na początku było tak sobie bo trzeba się przeklikać przez milion opcji żeby w ogóle zacząć mecz. Najpierw logowanie do Free mode, później matchmaking, czekanie przed meczem, loga zespołów, znowu czekanie itd. Sama rozgrywka też jakoś mnie nie porwała tbh. Jakoś tak ślamazarnie i bez emocji, ludzie dość szybko zaczęli kampić po kątach, jakiekolwiek skradanie można sobie odpuścić, do tego lagowało jak cholera (ale to pewnie przez ilość chętnych). Pograłem kilka rundek i czułem się jakbym grał w jakiegoś f2p shootera którego się pobiera i wywala. Może jeszcze ogram coś w weekend, ale dużo lepiej i intensywniej bawiłem się w multi the Last of Us, które to najbardziej mi MGO przypomina.

O wiele lepiej byłoby, gdyby zamiast otwartego świata wprowadzono po prostu mniejsze huby wielkości lokacji z Ground Zeroes (czy ciut większe).

Dokładnie to samo pomyślałem. Zamiast robić duży i pusty świat można było zrobić liniową sieć misji z których każda kolejna rozgrywałaby się na obszarze podobnym do Camp Omega, z celem głównymi i kilkoma pobocznymi, bądź też rzeczami do odkrycia. Misje oczywiście przerywane cut-scenkami, bo tych brakuje mi straszliwie. No ale jest jak jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

I tak jesteś lepszy ode mnie bo ja zagrałem tylko jedną rundkę. Nie było żadnych kamp u mnie w meczu tylko zwykłe strzelanie tak jak w innych fps, podkraść się do przeciwnika było nie możliwe. Jak chcę pograć w jakiegoś fps po sieci to odpalam BFa, a tu oczekiwałem czegoś innego tzn cichego zabijania przede wszystkim(skradanie...), strategii itd, a nie na strzelanie na całego jakby to była jakaś strzelnica ;d Lagów żadnych co dziwne zagrałem w dniu wypuszczenia aktualizacji także nie wiem czy zagram jeszcze coś w online.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezbyt rozumiem zachwyty nad ostatnimi MGS'ami.

Ograłem co prawda tylko Ground Zeroes, ale biorąc pod uwagę czas gry, przewidywalność fabuły i parę irytujących elementów (np. jeśli zabiłem 3 czy 4 osoby, to nawet gdy ukryłem zwłoki i nie było alarmu ani nic, to mój bohater zdejmował tłumik na jakiś czas) to jakoś nie zachęciło mnie do dalszej gry.

Czy PP jest pozbawione niektórych błędów czy niedociągnięć GZ? Czy GZ powinienem raczej traktować jako pełnoprawne demko PP, gdzie wszystkie rozwiązania techniczne są takie same?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W TPP masz dużo większą swobodę pod prawie każdym względem. Więcej sprzętu, więcej opcji.

To, że GZ usunąłem po dwóch godzinach, a w TPP spędziłem ich 80 coś jednak oznacza :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj jednak że TPP cierpi na bardzo wiele problemów wszystkich współczesnych gier z otwartym światem: dużo powtarzalnych misji pobocznych, pusty otwarty świat, masa "aktywności" pokroju zbierania ziółek i prowadzenia badań w centrum żeby odblokowywać rzeczy itd. To taki Assasin's Creed: Afghanistan, jak już wcześniej ktoś określił. Gra bardzo dobra i w wielu miejscach pedantycznie wręcz doszlifowana (sama mechanika wykonywania misji jest genialna) ale jednak nadal checkbox sim. Ja się osobiście rozczarowałem i gry nie skończyłem, mimo że wszystkie wcześniejsze MGSy kończyłem kilkanaście razy. Nawet przy niesławnym Ground Zeroes koniec końców bawiłem się lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Który Snake jest który ? . Ma w Swoje Kolekcji trzy części M.G. S Metal Gear Solid 3 Snake Eater Metal Gear Solid 2 Substance (na PS 2) i METAL GEAR SOLID V GROUND ZEROES na PC w tego nie grałem, bo mój komputer tego nie ruszy i ostatnio zepsuła mi się też grafika. Z tego, co się orientuje to tak w 3 Gramy Neked Snakiem który Zostaje Big Bosem, ale już w dwójce Snake to klon, tyle że tych klonów jest trzech Solid Snake , Liquid Snake i Solidus ten bos z końca dwójki co go wczoraj mieczem siekałem. Który z nich jest doby, który zły, a który to charakter chaotyczny czy neutralny, bo się trochę pogubiłem w Końcówce 2. Na początku dwójki poruszam się chyba Solid Snake tak ?? To ta postać jest tą dobrą czy nie. Chce też jeszcze zapytać o chronologie Meatala Tzn. w jakiej kolejność dzieje się cała historia Wiem, że na pewno zaczyna się ona od wydarzeń przedstawianych w Metal Gear Solid 3 Snake Eater (dlatego kupiłem to jako 1). Jeśli chodzi o Big Bossa, czyli Snake z 3 To w tej chwil uważam go za postać pozytywną w całej tej mieszaninie. Zastanawiam się też Jak postacią będzie (jest) Reiden w dalszej części sagi. Czy muszę nabyć PS 3  aby zagrać wszystkie części czy lepiej PS 4 i na tym sprzęcie w to zagrać w  trybie wstecznej Kompatybilność  (tzn kupić  gry na P 3 i odpalić taką  płytkę w PS 4 )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwól, ze uporządkuję ten chaos, który tutaj stworzyłeś. I przy okazji, umieszczę to w spoilerach, bo niektórzy mogą tego nie jeszcze nie znać, a warto.
 

Spoiler

Big Boss, czyli Jack, czyli Naked Snake to ojciec genetyczny (ponieważ jego geny zostały sklonowane) tzw. Les Enfants Terribles, czyli Davida (Solid Snake'a, czyli tego którym grasz w "jedynce", dwójce na początku oraz w czwórce) oraz Eli/Liquida (ten, który przejął ciało Revolver Ocelota). Solidus to trzeci "syn", który został potajemnie sklonowany. Problem jest ten, że Solid przejął dominujące geny ojca (jest szatynem, ma bardzo podobną budowę ciała itp.) , Liquid recesywne (blondyn, chaotyczne usposobienie), zaś Solidus przejął wszystkie cechy, ale za to został u niego uaktywniony gen szybkiego starzenia, przez co, mimo że jest w wieku Solida, wygląda na sporo starszego.

Co do ich pozycji w świecie gry - w MGS genialne jest to i chyba najważniejszą cechą gry, że żadna postać nie jest do końca zła bądź dobra. Oczywiście można rozróżnić pozytywnych i negatywnych bohaterów, ale po poznaniu ich motywów często dwa razy się zastanawiasz, czy aby na pewno w grze czynisz dobro. Tak naprawdę jedyną, faktycznie negatywną postacią, jest Liquid. Solid jest weteranem z przejściami, ale jednak pozytywnym bohaterem, zaś Solidus... hmmm, tu muszę Ci dać sie zastanowić, ale

Spoiler

jego machinacje stawiają go raczej po tej złej stronie.

Raiden? Hooo, zagraj w MGS4, to będziesz miał naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, on sporo przejdzie.
Zaś Jack to

Spoiler

centralna postać fabuły caaaałej seri MGS, na dobrą sprawę wszystkie dobre i złe dzieje rozbijają się o niego

Jego odbiór pozostawiam Tb.

Chronologia? Metal Gear Solid 3: Snake Eater -> Metal Gear Solid: Portable Ops -> Metal Gear Solid: Peace Walker -> Metal Gear Solid: Peace Walker -> Metal Gear Solid V: Ground Zeroes -> Metal Gear Solid V: The Phantom Pain -> Metal Gear -> Metal Gear 2: Solid Snake -> Metal Gear Solid -> Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty -> Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots -> Metal Gear Rising: Revengeance.

Trochę tego jest, ale najlepiej gra się w to, paradoksalnie, według chronologii wydań gier, bo wtedy wyłapujesz sobie różne smaczki w kolejnych grach. A ta jest następująca: MG -> MG2 -> MGS -> MGS2 -> MGS3 -> MGS: Portable Ops -> MGS4 -> MGS: PW -> MGR: Revengeance -> MGSV:GW -> MGSV: TPP.

Zakłopotany? Uwierz mi, warto.
Natomiast co do PS4... Niestety, to nie ma jako-takiej wstecznej kompatybilności. Na PS3 masz tzw. The Legacy Collection, czyli absolutnie wszystkie części do ogrania, poza V (ta też jest na PS3, ale jak masz PS4, to po co się ograniczać) i Portable Ops (tu radziłbym zasięgnąć wiki albo, jeśli znasz dobrze język angielski, obczaić tzw. "wersję filmową", 2h filmik obrazujący całą historię. To by było na tyle.

 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak się to ma powiadasz. No niestety z Konsol to ma tylko PS2 i „Pegasusa"(późno się przekonałem do Konsol, chociaż moja pierwsza gra to był klon Atari 2600 tam był takie gry jak River Ride i frog i takz takim facetm co biegał za złodziejem czy był już sam nie pamiętam ) kupione w 2009 wtedy ze wzgląd na GTA LCS. dlatego pytałem o To czy PS3, czy PS4 ,szkoda że MGS: Portable Ops nie przeniesiono na coś stacjonarnego. Słyszałem, że część gier z poprzednich konsol tzn. PS2 może też PS 3 chyba też tytuł z MGS mają być wypuszczone na PS4 wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że mowa tu o wypuszczeni tych gier w formie Cyfrowej (nie wiem, w jakim stopniu to prawda info ma od kumpla) a ja nie jestem za bardzo przekona do tego typu formy gier jedna wole mieć to na Półce z grami. Chociaż możliwe, że ma to swoje zalety, ale na pewno ma też wady.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...