Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ghost

Pan Lodowego Ogrodu (cykl), Jarosław Grzędowicz

Polecane posty

Czwarty tom skończyłem jakieś dwa dni temu. Nie zdradzając fabuły, nie mogę powiedzieć zbyt wiele. Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne. Mimo moich obaw wywołanych końcówką III tomu, Grzędowicz zakończył swoją opowieść w satysfakcjonujący sposób. Zdecydowanie polecam wink_prosty.gif

Jeśli ktoś już skończył...

Co sądzicie o zakończeniu? Dla mnie jest przejmujące. Bardzo. Martwy śnieg był wstrząsający. Podobnie sprowadzenie Vuka na Ziemię wbrew jego woli. Nie dość, że "zabrały go gwiazdy", to jeszcze mało kto pamięta o tym, co zrobił. Straszne. No i interpretacja zakończenia. Z epilogu Filara wynika, że do momentu, gdy został przez niego zapisany, Drakkainen nie wrócił do Midgardu. Ile lat może mieć Filar, gdy pisze te słowa? Z drugiej strony autor chwilę później wyraźnie sugeruje, że Nocny Wędrowiec tam powróci. Cały czas mnie to zastanawia.

PS Opisałem swoje wrażenia na goodreads.com, tutaj podrzucam link, jeśli ktoś jest zainteresowany. Mam nadzieję, że niezarejestrowaniu użytkownicy też mogą ten tekst przeczytać. Jeśli nie, napiszcie, a ja skrobnę coś tutaj.

Mam też pytanie do tych, którzy posiadają wydanie w starej szacie. Mieliście ze swoimi książkami takie same problemy, jak ja (opisane w linku)?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radziecie zacząć czytać 4 tom, kiedy 3 przeczytałem blisko 2 lata temu? Pamiętam zakończenie, ale martwię się o to, że wiele smaczków, ba, nawet bardzo istotnych informacji o np. Lodowym Ogrodzie, o którym prawie nic nie pamiętam (nie licząc jednego z najistotniejszych faktów -

tego, że włada tam Fjolsfinn

) oraz o tym dlaczego Vuko

miał opory przed czynieniem

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

No to lepiej zaczekać i doczytać spokojnie wink_prosty.gif

PS.

O ile coś tam wiem (aczkolwiek zapewne luk jest ogromnie dużo) o historii Filara, o Dolinie Pani Bolesnej też coś tam wiem (aczkolwiek nie wiele - nie wiem jak Passionario została uratowana, jak się dokładnie tam dostać i zapewne o wiele więcej), to kto to kurde jest Szkarłar

tongue_prosty.gif ?

EDIT:

No to przed świętami nie przeczytam...nie ma w bibliotece;/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałem przerwę w lekturze na 2 lata. Z początku również rozważałem przeczytanie tomu 3. Nie chciało mi się. Potem wykminiłem przeczytanie ostatniego rozdziału w tomie 3. Też zrezygnowałem, bo jak patrzyłem na tom 4 to aż mnie nosiło, żeby po niego sięgnąć. No i sięgnąłem, cholera! Z początku byłem trochę skołowany, ale ogarnąłem na lajcie. Miałem sporą rozkminę, kim jest Sylfana, ale w końcu załapałem :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze 3 tomy przeczytałem około roku temu i jakoś nie miałem czasu (no i też ochoty), żeby powtarzac ich czytanie, dlatego powtórzyłem sobie tylko ostatni rozdział 3. tomu i zabrałem się za 4. Przyznaję, ze nie pamiętałem wszystkich wątków, jednak w czasie czytania wszystko zaczęło mi się przypominać i myślę, że nie umknęły mi jakies smaczki. W przyszłości mam oczywiście zamiar powtórzyć sobie cały cykl, ale to za parę lat, bo jest mnóstwo innych książek do czytania.

@MrYoshi

Ja też mam całą kolekcje w "starym" wydaniu i chyba miałem ten sam problem co ty. Mianowicie strona 392 powinna znależć się przed 390 i 391; co do literówek to zapamiętałem jedynie, że w pewnym momencie zamiast "rzekłem" było "żekłem".

A co do całego cyklu "Pana Lodowego Ogrodu" to stawiam go wyżej od Wiedźmina, którego czytałem w tym roku. Jakoś i sam bohater (a w zasadzie to bohaterowie), i klimat bardziej przypadły mi do gustu.

Natomiast co do zakończenia to szkoda, że

Vuko wrócił na Ziemię, na której jest non stop poszukiwany. Interesujace natomiast jest to, że na naszej planecie Vuko nie utracił mocy czynienia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze dla książki jeśli samo pojawienie się jej na półce wywołuje lawinę eufori. Pierwsze 100 stron czwartego tomu nie zapowiadało dobrze zakończenia. Niemniej jednak trudno bez dość dosadnych słów opisać co to zakończenie ze mną zrobiło. Totalna intelektualna masakra. Porównując do innych wielotomowych cykli tylko tu i może jeszcze Tolkienowi udało się dać zakończenie w pełni satysfakcynujące i dające poczuć że to już koniec i nic absolutnie nic nie można dodać. Cytując Piekarę z jego wypowiedzi z tylnej okładki poprzednia dekada należała do Geralta. Ale tą rządzi niepodzielnie Nit'sejfni i kropka. Z sentymentu przeczytam chyba wszystkie tomy od nowa. icon_biggrin.gif Brawa dla pana Grzędowicza.klaszcze.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, właśnie wracam sobie do poprzednich tomów przed przeczytaniem finału i powiem, że nie licząc tego, że zazwyczaj wiem co się stanie i kto jest kto, to czyta mi się wszystko tak samo przyjemnei jak kiedyś. Aktualnie jestem gdzieć w połowie tomu 2 i nie mogę się doczekać początku 4 ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj skończyłem czytać 4 tom. Moim zdaniem też jest bardzo dobry. Zdecydowanie bardziej mnie wciągnął niż 2 i 3 część. Trudno mi teraz mówić o wadach, bo raczej ich nie widzę. Sądząc po tym, ile działo się w tej części, trudno mi sobie wyobrazić, jak Grzędowicz maiłby zmieścić się w 3 częściach...

Jedyna rzecz, która rzuciła mi się w oczy i zdecydowanie nie pasowała to, to, że w pewnym momencie Filar używa zwrotu "wycyganił". Moim zdaniem mieszkaniec innej planety, który nie zna określenia "cygan" i związanych z tym stereotypów, nie mógłby znać takiego zwrotu. Ale to taki szczególik.

Mam pytanie, co do zakończenia:

Dobrze zrozumiałem, że Vuko stał się kimś w rodzaju Kruczego Cienia? Bo skoro jego przełożony z nim gadał, a tak naprawdę nie było tam Vuka, to o co tam chodziło? Może tym pytaniem się wygłupiłem, ale nie jestem pewien.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam jednocześnie "Władcę piersi i ceni" (tytuł zmieniony w celach czysto humorystycznych) i 4 tom "Pana Lodowego Ogrodu".

I bez bicia opierając się jedynie na własnych doświadczeniach stwierdzam iż twórczość Jarka.G jest bardziej wciągająca. Ewentualnie wynika to z faktu że nie znam się na literaturze, być może jednak po prostu nie doceniamy naszego polskiego pisarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam jednocześnie "Władcę piersi i ceni" (tytuł zmieniony w celach czysto humorystycznych) i 4 tom "Pana Lodowego Ogrodu".

I bez bicia opierając się jedynie na własnych doświadczeniach stwierdzam iż twórczość Jarka.G jest bardziej wciągająca. Ewentualnie wynika to z faktu że nie znam się na literaturze, być może jednak po prostu nie doceniamy naszego polskiego pisarza.

Twoje poglądy pewnie zmierzą się z mocna krytyką.

Czy twój nic nie jest właśnie zabrany z PLO, a jeśli tak to dla czego w liczbie mnogiej- nocni wędrowcy a nie Nitj'sefni- nocny wędrowiec?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj skończyłem czytać 4 tom i odnośnie zakończenia

wydaje mi się, że bliżej prawdy jest araevin - Vuko de facto umarł w drzewie, a ciało, które dostał mogło przestać istnieć poza atmosferą planety. Również to, że nikt go nie widział oprócz przełożonego świadczy o tym, że stał się informacją jak Kruczy Cień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Też nie do końca wiem ja zinterpretować zakończenie.

Pod spodem bardzo duży spoiler odradzam czytanie osobom, które nie przeczytały tomu 4.

Biorąc pod uwagę zarówno rozmowę Vuka z Kruczym cieniem (i to znamienne cygaro"Rzuca mi cygaro Cohiba zapakowane w metalową tulejkę oraz pudełko zapałek. Patrzę z niedowierzaniem. - Nie rób takiej miny, jesteśmy poza światem, nie mam tu za wielu ograniczeń i nikt nie widzi.") na wyspie śmierci jak i epilogi, można odnieść wrażenie że wartości graniczne - pieśń ludzi obowiązują tylko na Midgardzie poza światem nie ma limitów odnośnie kreacji przy pomocy nanowektorów. "Tyle, ile będzie żył nośnik. Białko, nanowektory. Lepiej stąd nie odlatuj. - Dlaczego? - Normalnie nanowektory nie mogą żyć poza atmosferą Midgaardu. Z drugiej strony czegoś takiego jak ty dotąd nie robiono. Jesteś krzyżówką i nigdy nic nie wiadomo. Najprawdopodobniej nastąpi rozpad." dziwi mnie że Vuko pragnący pozostać w midgardzie tak spieprzył sprawę z ewakuacją a potem ta rozmowa z Lodowcem i jego zdanie "On tam wróci, [beeep]. Nie wiem, jak ani kiedy, ale dopnie swego" Wiem, że 4 tom miał być ostatnim ale to zakończenie daje też szeroko otwarte drzwi do kolejnej opowieści osadzonej w świecie Midgardu. oczywiście to może się nigdy nie zdarzyć ale...

Byt jak Kruczy cień hmm możliwe. Czy Vuko postanowi w nowyej formie bytu limitować rozwój ziemskiech technologi ?

"- Nanotechnologia sterowana umysłem. Jezu... Jeśli to wpadnie im w ręce... [...]

Właśnie o tym myślę. O ludziach, którzy nigdy nie chcą się zatrzymać. O Czyniących z Ziemi. Tu było tylko czworo. Tam jest dwanaście miliardów."

Chciałbym przeczytać co reszta zainteresowanych forumowiczów o tym sądzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@michas

W tej konkretnej sytuacji widział go tylko Lodowiec. Ale tylko w tej. Z rozmowy w epilogu 2 wynika, że Vuko był (jakkolwiek dziwnie to zabrzmi) materialny i widzialny dla wielu osób. Wspomina również o wyłączeniu cyfrala. Czyli jest on materialną osobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@michas

W tej konkretnej sytuacji widział go tylko Lodowiec. Ale tylko w tej. Z rozmowy w epilogu 2 wynika, że Vuko był (jakkolwiek dziwnie to zabrzmi) materialny i widzialny dla wielu osób. Wspomina również o wyłączeniu cyfrala. Czyli jest on materialną osobą.

Albo czegoś brakuje w moim epilogu albo nad interpretujesz ten" fragment:

"Murzyn podszedł do baru i kupił sobie Castela, po czym wrócił do stołu z oszronioną butelką, co było już zdecydowanie irytujące."

Tak więc to znów lodowiec widzi jak "kupuje" sobie castela. Nie ma zdania w epilog 2 o tym ze Vuka widzą jacyś inni ludzie.

Co zaś do cyfrala to już wcześniej było (szczególnie w tomie 3) powiedziane że stał/a się częścią jego umysłu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ulfding

Chodzi mi o fragmenty, w których Vuko zwraca się do Lodowca w liczbie mnogiej. "Wysmażyliście mi mózg", chociażby. Jest takich wyrażeń więcej. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że był widziany przez wiele osób. Dwa miesiące zajęła mu podróż na Ziemię. W tym czasie musiał istnieć dla członków załogi, prawda? Gdyby zniknął zaraz po opuszczeniu atmosfery Midgaardu z pewnością wszczęto by alarm. Uciekł dopiero na Ziemi. Wspomina nawet, że próbowano przeprowadzić na nim badania.

PS Z rozmowy z Kruczym Cieniem wynika, że Vuko, nawet odbudowany przy pomocy nanowektorów, pozostał istotą z białka. Nie mógł więc sam z siebie stać się informacją jak Kruczy Cień. Żeby to uczynić, musiałby czynić właśnie. Czyli musiałby zachować swoją moc na Ziemi. A wiemy, że ją zachował (słowa wypowiedziane po fińsku i pojawiający się potem kufel zimnego piwa są wystarczającym dowodem, w każdym razie dla mnie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MrYoshi

Zwraca się on do Lodowca w liczbie mnogiej, ponieważ jest on w tym wypadku przedstawicielem - tak jak np. w polityce - protestujący ludzie zwracają się do np. przedstawicieli partii w liczbie mnogiej (np. "Czemu nic z tym nie zrobiliście?"), tak samo Vuko, nie oznacza to jednak, że przemawia do tłumu, czy chociażby kilku osób. Owszem, istniał dla członków załogi, nawet ingerowali w Cyfral, a uciekł dopiero na Ziemii, to prawda. W jaki sposób jednak uciekł, tego jednak nikt nie wie (sam Lodowiec się pyta w jaki sposób tego dokonał), a wątpię, żeby naprawdę łatwo było uciec ze ściśle strzeżonego ośrodka w przyszłości, chyba że potrafi się wykonywać te same sztuczki ze znikaniem, co Kruczy Cień. Vuko po odbudowaniu istniał w postaci białka i nanowektorów, to również prawda, ale w niczym to nie przeszkadza. Kruczy Cień również istniał jako informacja, lecz kiedy chciał, zmieniał postać na formę białkową - sam powiedział, że taka jest dla niego bardziej prawdziwa, realna.

Nie do końca chyba rozumiem Twoje post scriptum - piszesz, że aby stać się informacją, musiałby czynić, a zaraz dodajesz, że to właśnie robił - wydaje mi się to potwierdzeniem mojej tezy wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@michas

Zwraca się w liczbie mnogiej, ponieważ Lodowiec nie jest jedyną osobą, która go widziała. Pisałem to już i nie widzę potrzeby, by się powtarzać. To, że nie widział go człowiek obserwujący Lodowca nie oznacza, że nie widział go nikt. Nie traktuj wszystkiego zupełnie dosłownie i nie generalizuj. Z dialogu można wyciągnąć wiele informacji o wydarzeniach, które nie zostały opisane. Żeby uciec wystarczy czynić. Można wtedy robić co tylko się zechce. Więc ucieczka skądkolwiek jest zadaniem śmiesznie prostym. Nie widzę sensu tego argumentu. Poza tym, Kruczy Cień również był na swój sposób czyniącym, prawda? Kolejna sprawa. Sam napisałeś, że KC zmieniał postać "kiedy chciał". O ile pamiętam, Vuko takiej umiejętności nie posiadał. Co więcej, KC był pierwotnie informacją, a postać białkowa nie była jego prawdziwą formą. W przypadku Drakkainena jest zupełnie na odwrót. Co do post scriptum, pamiętasz zapewne, że według mnie Vuko pozostał czyniącym. Zabieg zmiany samego siebie w informację (jak to głupio brzmi) wymagał w jego przypadku takich umiejętności. Więc nawet, jeśli stał się informacją, to i tak musiał wcześniej to uczynić. Więc i tak wychodzi również na moje ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MrYoshi

Nie napisałem, że nie nigdy nikt go nie widział, lecz że nie widział go nikt od czasu jego ucieczki, a potem ukazał się jedynie Lodowcowi. Identycznie zresztą jak Kruczy Cień, czy inni "bogowie", którzy mogli ujawniać się jedynie pojedynczym osobnikom czy grupom ludzi przybierając białkową formę, bądź też kontaktować się jedynie z wybranym osobnikiem będąc dla innych niewidzialnymi. Owszem, żeby uciec, trzeba czynić, lecz żeby czynić potrzeba czynnika M, który poza Midgaardem nie istnieje, a którego do niezauważonej ucieczki musiałby posiadać ogromne ilości (teleportacja - w tym jednak wypadku wątpię, żeby znał jakieś miejsce na Ziemi na tyle dobrze, bądź też musiał każde zabezpieczenie "obejść" osobno, a następnie mieć rezerwy czynnika na ciągłą ucieczkę etc.) Nie rozumiem skąd miałby go posiadać, a w takim wypadku wyjaśnienie, że stał się bytem podobnym do Kruczego Cienia jest prostsze i bardziej prawdopodobne. Poza tym KC nie był pierwotnie informacją. Na pytanie Vuka, dlaczego są tacy podobni odpowiedział, że pochodzą z tego samego pnia, lecz są starsi i większość zagubiła swoje dawne ciała, tak więc stali się informacją (faktycznie, głupio to brzmi...) jako kolejnym stadium ewolucji. Nie zaprzeczam, że Vuko był czyniącym, lecz zmiana w informację mogła zostać mu narzucona tak jak w wypadku "wyjścia" z drzewa, chociaż nie koniecznie musiał być jej świadomy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@michas

Ty nie rozumiesz skąd Vuko miałby wziąć czynnik M, a ja nie rozumiem na jakiej podstawie miałby stać się informacją. KC stał się nią bardzo dawno temu i okazjonalnie przybiera formę białkową. O to mi chodziło. Teraz jego podstawową formą jest właśnie forma informacji. Poza tym, KC stwierdza przecież, że jego pobratymcy są/byli dużo bardziej zaawansowani technologicznie, tak? Więc przejście w ten stan nie było wypadkiem, a zamierzoną czynnością. Wyjście z drzewa, jak to ująłeś, miało miejsce za sprawą Kruczego Cienia. Zaś na Ziemi wydaje mi się to niezbyt prawdopodobne.

Jak Vuko miałby się tym bytem podobnym do KC stać? Tak po prostu, nagle? Dużo bardziej prawdopodobne wydaje mi się już czynienie na Ziemi, choć to też jest niezbyt uzasadnione. Pisałem już, że zakończenia u Grzędowicza są czasem zupełnie zaskakujące. Mimo wszystko przemiana w informację wydaje mi się po prostu głupia. Kruczy Cień stał się nią jako wynik bardzo zaawansowanego rozwoju jego cywilizacji. A Vuko? Miałby osiągnąć ten sam poziom poprzez "zwykłe" porwanie z planety? Nie sądzisz, że to dość niemądre?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kruczy Cień, był mieszkańcem Midgaardu więc jego zmiana w informację mogła wynikać z ewolucji. Ale Vuko przyleciał z Ziemii więc mogło się to odbyć inaczej.

A co do dyskusji o tym kto widział Vuka, a kto nie. Kruczy Cień był widzialny. Przecież gadał z Filarem itp. Logiczne, że autor nie opisywał życia KC i tego, kto go widział, a kto nie. Vuko na ziemi (jako informacja) też mógł chcieć być widzialny, albo nawet musiał, bo mógł nie widzieć, że jest informacją. A gdy to odkrył, to to wykorzystał.

Sam nie wiem. Zakończenie dziwne, ale daje powody do zastanowienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@araevin

Dobrze, Vuko przyleciał z Ziemi. Czy to wiele zmienia, skoro KC stwierdza, że są spokrewnieni? Ale to tylko szczegół. Filar rozmawia z Kruczym Cieniem, ale możemy być pewni jedynie co do tego, że widzi go tylko tohimon.

To tak a propos Twoich argumentów. Chciałbym jednak zacytować fragment z rozmowy Vuka z Kruczym Cieniem.

Rzuca mi cygaro Cohiba zapakowane w metalową tulejkę oraz pudełko zapałek. Patrzę z niedowierzaniem.

- Nie rób takiej miny, jesteśmy poza światem, nie mam tu za wielu ograniczeń i nikt nie widzi. Technicznie rzecz biorąc, jestem jakimś jakby bogiem.

Cóż to w praktyce oznacza? Gdyby Vuko był informacją tak, jak Kruczy Cień, raczej nie miałby problemów z dostaniem się do Midgaardu. A skoro KC podaje mu ziemskie cygaro, znaczy to, że jest w stanie "dotrzeć" do naszej planety. Działa to zapewne i w drugą stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam się wcześniej zabrać za PLO, ale nie żałuję - w ciągu 5-6 świątecznych dni przeczytałam 4 tomy. Świat bardzo mnie wciągnął, do tego postacie (nie tylko główne) były/są ciekawe i warte zapoznania się. Niektóre wątki wydawały się dłużyć, ale szybko przestało to mieć dla mnie znaczenie.

Ominęło mnie czekanie na poszczególne tomy; lepiej późno poznać Midgaard, niż wcale :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...