Skocz do zawartości

Dla miłośników RPG


Pzkw VIb

Polecane posty

Zgodzę się, że walka musi być w każdym cRPG (w przeciwnym wypadku będzie on tylko rodzajem przygodówki), ale lubię mieć świadomość, że odpowiednio poprowadzoną postacią mogę tej walki uniknąć.

Co do łażenia po tych samych lokacjach: ma to swoje zalety - najczęściej są one wtedy naprawdę rozbudowane, tak samo postacie, które w nich spotykamy są ciekawe i unikalne. W przypadku gdy co chwila natrafiamy na nowe miejsce i nowe NPC, stare pozostawiając za sobą, prawie zawsze wiąże się to z pewnego rodzaju schematycznością - lokacje niczym się nie wyróżniają, a wszystkie postacie są płytkie i bezbarwne.

Dlatego ja jednak wolę postawić na jakość, a nie na ilość (BG2, Gothic 1 i 2), chociaż gry "gigantyczne" też są fajne (Fallout 1 i 2, Morrowind).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
No walka w grach jest ważna, bo czym było by PT bez fabuły?

Nie rozumiem sensu tego zdania...

chociaż gry "gigantyczne" też są fajne (Fallout 1 i 2, Morrowind).

Nie przeszedłem dwójki Fallouta, ale świat w jedynce nie może się pochwalić wielkimi rozmiarami, a do tego jeszcze po "ważnych" lokacjach poruszamy się za pomocą mapy - mniej-więcej tak, jak w BG, czy DA.

Dziwi mnie, że niektórzy (niekoniecznie w tym temacie :)) twierdzą, iż gra będzie świetna, bo można ją przejść bez żadnej walki. Ja się poważnie pytam - I CO Z TEGO?!? GRA polega na tym, że trzeba z kimś WYGRAĆ. Jak kogoś kręci granie tylko i wyłącznie dla fabuły i dialogów, to:

1. Nie ma czego szukać w dzisiejszych grach.

2. Niech lepiej poczyta książkę.

I tak będziesz walczył. RPG opierają się między innymi na walce. A przechodzenie takiego Tormenta bez walczenia (i tak są 4 obowiązkowe walki) polega na tym, że ucieka się przed wrogami. Co to za przyjemność? Rozumiem, przejść sobie tak grę przy którymś podejściu, dla zabawy. Ale robienie z możliwości uciekania jakiejś dużej zalety gry... :laugh:

Żadna "legendarna" gra RPG nie została legendarną za to, że można ją było przejść bez używania przemocy.

Deus Ex za niespotykaną wcześniej wolność w podejmowaniu decyzji, Torment za fabułę itp. itd.

Nie wiem, jak to jest z Alpha Protocol ale strzelanka z (może i rozbudowanymi) elementami RPG, w której nie trzeba strzelać to prawdziwa awangarda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przeszedłem dwójki Fallouta, ale świat w jedynce nie może się pochwalić wielkimi rozmiarami

Mój błąd, chodziło mi głównie o dwójkę.

1. Nie ma czego szukać w dzisiejszych grach.

Dlatego też, do dzisiejszych gier cRPG podchodzę inaczej - zawsze traktuje je jako action-RPG i też udaje mi się czerpać z nich wiele przyjemności. Być może inaczej będzie z New Vegas.

Poza tym napisałem, że niewiele jest gier spełniających moje wymagania.

2. Niech lepiej poczyta książkę.

Książki też czytam, ale one nie są interaktywne. A ja lubię interaktywność.

Mówiąc o grach cRPG nie wymagających walki chodzi mi głównie o Fallouty, Torment pod tym względem schodzi na dalszy plan.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W każdym razie chyba nikt nie czeka na Dragon Effecta 2?

Chyba nikt, bo o takiej grze nic nie wiadomo.

Natomiast na Dragon Age 2 ja czekam. Z bardzo dużą dozą optymizmu. BioWare jest na wznoszącej, właśnie wypuścił swoje nowe opus magnum i jest to firma, która doskonale wie, jak robić świetne sequele.

Dlatego też nie do końca zadowala mnie Deus Ex - owszem są tam alternatywy dla walki, ale rzadko tą alternatywą jest dialog.

Jak najbardziej. Mowa jednak była o grach, w których możliwe jest przejście bez walki. Deus Ex do tego grona należy.

Swoją drogą, polecam przejrzeć relacje z prezentacji Deus Ex: Human Revolution na GamesComie. Imponujące, ale do - i tak już bardzo złożonej - mechaniki gry umożliwiającej podejście na wiele różnych sposobów dodana została jeszcze możliwość przegadania prezentowanego etapu.

Co do Alpha Protocol, to chyba tutaj sytuacja wygląda tak jak w Deus Ex, racja? Nie ma chyba co tu liczyć na np wielkie miasta, z mnóstwem postaci, questów itp?

Tak, zastosowany jest model z Deus Eksa. Na wielkie miasta nie licz - w grze zastosowany jest model dokładnie przeciwny, składa się z serii zamkniętych misji. Obsidian jednak bardzo dobrze spożytkował możliwości, jakie dało mu to ograniczenie - fabuły tak mocno i w tak wielu aspektach reagującej na poczynania gracza po prostu jeszcze w RPGach nie było. Może w Heavy Rain jest jeszcze lepiej, nie wiem, nie mam PS3, nie grałem, ale Alpha Protocol jest naprawdę wybitny pod tym względem.

Dziwi mnie, że niektórzy (niekoniecznie w tym temacie :) ) twierdzą, iż gra będzie świetna, bo można ją przejść bez żadnej walki. Ja się poważnie pytam - I CO Z TEGO?!?

Widzisz, istotą RPG jest - przynajmniej dla mnie - możliwość wybrania sposobu, na jaki mój protagonista będzie radził sobie z przeszkodami i funkcjonował w świecie przedstawionym. W okrutnie wielkiej liczbie gier RPG wybór ten jest jednak zawężony i chcąc nie chcąc spędzamy dziesiątki godzin na tłuczeniu kreatur. W opozycji do tego możliwość przejścia gry bez walki jest pewnym symbolem - symbolem nieliniowości, niezawężania możliwości gry wyłącznie do bitki.

Na pewno jednak nie wyznacznikiem jakości. Moim pretendentem do gry roku jest Mass Effect 2, w którym konfrontacji nie sposób uniknąć...

Jak kogoś kręci granie tylko i wyłącznie dla fabuły i dialogów, to:

1. Nie ma czego szukać w dzisiejszych grach.

Mass Effect 2, Alan Wake, Alpha Protocol - gry tylko z tego roku, które mogę za te aspekty pochwalić (no dobra, za fabułę wyłącznie Alana Wake'a, ale za dialogi wszystkie). A w kolejce czekają jeszcze również bardzo dobrze rokujące Final Fantasy XIII, Red Dead Redemption, BioShock 2, Fallout: New Vegas, Mafia II i Enslaved.

Pokusiłbym się o ryzykowne stwierdzenie, że jeszcze nigdy tak mocno w grach nie przywiązywano uwagi do fabuły jak teraz. Oczywiście, dzieła wybitne nadal są rzadkością. Bo są wybitne.

2. Niech lepiej poczyta książkę.

Jak wspomniał kolega wyżej - książka nie jest interaktywna.

Nie wiem, jak to jest z Alpha Protocol ale strzelanka z (może i rozbudowanymi) elementami RPG, w której nie trzeba strzelać to prawdziwa awangarda.

Poza walkami z bossami możesz całą grę się skradać i nie walczyć. I nawet dostajesz za to expa, perki (za strzelanie też dostajesz, ale inne), komentarze od NPC, a pewna fioletowowłosa agentka darzy Cię większą sympatią. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś by pamiętał o planescapie, gdyby nie wspaniała fabuła?

Dragon Age 2 którego nazywam Dragon Effectem 2 już nie zamierzam wydać kasy na DA bo wydaję mi się że idzie w nie ten kierunek co trzeba...

No i jeszcze do fabuły. Walka jest ważna bo RPG zamienią się w jakieś przygodówki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie wypuścił swoje nowe opus magnum

...

W opozycji do tego możliwość przejścia gry bez walki jest pewnym symbolem - symbolem nieliniowości, niezawężania możliwości gry wyłącznie do bitki.

...

Obsidian jednak bardzo dobrze spożytkował możliwości, jakie dało mu to ograniczenie - fabuły tak mocno i w tak wielu aspektach reagującej na poczynania gracza po prostu jeszcze w RPGach nie było.

...

Poza walkami z bossami możesz całą grę się skradać i nie walczyć. I nawet dostajesz za to expa, perki (za strzelanie też dostajesz, ale inne), komentarze od NPC, a pewna fioletowowłosa agentka darzy Cię większą sympatią. ;)

1. Nie ma czegoś takiego, jak nowe (w domyśle: drugie, trzecie z kolei) magnum opus. Magnum opus jest tylko jedno. Dlatego właśnie jest magnum opus =D

2. Racja - całkowicie mnie przekonałeś.

3,4. I przy okazji zainteresowałeś Alpha Protocol. Jak ciut stanieje, to na 100% zagram.

Czy ktoś by pamiętał o planescapie, gdyby nie wspaniała fabuła?

Dragon Age 2 którego nazywam Dragon Effectem 2 już nie zamierzam wydać kasy na DA bo wydaję mi się że idzie w nie ten kierunek co trzeba...

No nikt by nie pamiętał (może jacyś entuzjaści odjechanych klimatów, w tym ja :)) ale co to ma do ważności walki w RPG?

Jeśli chodzi o Dragona, to również uważam, że gra, która w zamierzeniu miała być powrotem do klasycznego RPG nie powinna iść w stronę akcji, zręcznościowej walki i efekciarstwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaprawdę mówię, że dwa razy więcej walki w Głębokich ścieżkach, dwa razy więcej nudnej i oklepanej fabuły(nie licząc niektórych zadań pobocznych czy ledwie paru questów) i dwa razy więcej bryzgającej krwi bym nie wytrzymał. Co do dobrych rozwiązań, dzięki którym można grę oceniać bardzo pozytywnie, to i owszem.

Poza tym, kto ci powiedział, że będzie jeden bohater? Na PC wszystko zostanie po staremu(tu chodzi o brak możliwości stworzenia swojego hero, który jest z góry narzucony).

A czy walka w RPG jest ważna? Moim zdaniem zupełnie nie. A erpegom bez walki tak daleko do przygodówek, jak z Kielc do Pietropawłowska Kamczackiego. Takie twierdzenie jest kompletnie nietrafione. Dowody? Ależ proszę:

1.Większy zakres zarówno tworzenia fabuły jak i wykonywania zadań.

2.W większości - inny świat, inne realia, okresy historyczne.

3.Mimo wszystko JEST możliwość walki - nikomu nie chodzi, aby z RPG całą walkę wyjąć, tylko dać możliwość(co jest istotą RPG) jej jak najczęstszego/całkowitego omijania. Że da się to zrobić pokazał Torment i kilka innych produkcji, których tytułów już nie pamiętam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o narzuczonego bohatera. Raz chcę przejść grę Elfim Łowcą, a potem człowiekiem wojownikiem, a DA2 będę musiał być jakimś Hawke?

Walka w grach RPG dla mnie jest bardzo ważna. Jeżeli lubisz chodzić i gadać i nikomu nie skopać 4 liter to ja już nie wiem. Po co mi gra w której mogę sobie pochodzić i pogadać, to w końcu znudzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to, chodzi właśnie, żeby gra NIE nudziła. Przy Tormencie nie miałem najmniejszej ochoty z kimś walczyć, lecz rozmawiać, poznawać Sfery, uczyć się ich zasad. Po prostu ta gra bez walki była niesamowita i chciałbym takich gier więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No w ile byśmy zrobili Dragon Age'a bez walki? Chodząc i gadając gra by nie miała sensu. Oczywiście kto jak lubi. Ale jak przechodzę 2 raz grę i miałbym ją robić bez walki to by mnie znudziła. Chodząc po tych samych ludziach, prze klikając te same dialogi. A z walką jest... ciekawiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka to oczywiście ważny element rpg, ale jej ilość powinna być dobierana w odpowiednich proporcjach. Tym się właśnie gatunek różni od dajmy na to fps czy strategii, że gracz powinien mieć możliwość wyboru własnego stylu gry. Jeśli ma ochotę zdzielić kogoś toporem, niech jakiś znajdzie i to zrobi. Jeśli natomiast woli nie rozlewać krwi, powinno mu się taką możliwość dać. Niestety bardzo mało jest tytułów, które faktycznie dają wybór. Nawet jeśli zdarza się jakaś sytuacja w której możemy zachować się pacyfistycznie, zwykle i tak trzeba się do niej "przerąbać" przez masę rozmaitego wroga. Pomimo faktu, że półki sklepowe aż uginają się od "erpegie", faktycznych "RPG" jest śmiesznie mało.

@Wrex327 pojęcie "nudy" dla każdego oznacza coś innego. Dla Ciebie interesująca jest walka, dla mnie i wielu innych graczy wcale nie jest potrzebna do szczęścia. A jeśli chodzi o DA...fakt że poza walką oferuje mało, świadczy o jej ograniczeniu. Takie jest moje zdanie. Jeśli ktoś uważa inaczej, jego prawo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo faktu, że półki sklepowe aż uginają się od "erpegie", faktycznych "RPG" jest śmiesznie mało.

Pfft, według twojej definicji to "faktycznych" "RPG" było zaledwie kilka w całej historii rozrywki komputerowej - F1, F2, Torment, Arcanum, może VtM (?), chyba AP. Ja bym jednak powiedział, że droga pacyfistyczna to opcja, nie warunek "faktyczności" RPG. Gatunek natomiast różni się - i zawsze różnił - od FPS czy strategii przyjętą skalą (1-10 postaci) oraz nieco specyficznym, pseudosymulacyjnym rozwiązaniem mechaniki powiązanym z numerycznym rozwojem postaci. Oczywiście można twierdzić że się lubi jakiś podtyp owego RPG czy że któregoś jest mało - ale nazywanie konkretnego typu "faktycznym" wyłącznie na podstawie swoich preferencji jest równie zasadne co nazywanie Lamborghini jedynym faktycznym samochodem - bo się akurat bardzo lubi samochody tej marki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co mi gra w której mogę sobie pochodzić i pogadać, to w końcu znudzi.

Dobra gra RPG nie opiera się tylko na skopaniu czyjegoś tyłka. RPG to przede wszystkich wspaniała i rozbudowana fabuła. Bez walki można to osiągnąć. To, że w RPG jest przeważnie mnóstwo walki, IMO zawdzięczamy tym osobnikom, których można podpiąć pod niedzielniaków. Oni włączają grę chcą skopać komuś tyłek i chcą być wciągnięci w ciekawą fabułę. Jeśli gra opowiada ciekawą historię, to ja mogę nawet biegać po lecie i zrywać grzyby byleby fabuła przytrzymała mnie przy monitorze dobrych kilka godzin.

No w ile byśmy zrobili Dragon Age'a bez walki? Chodząc i gadając gra by nie miała sensu.

Masz moje poparcie :) Dla mnie DA to zwykła naparzanka. Fabuła tragiczna nie jest, ale IMO do Gothica dużo brakuje. Walkę ma lepszą od niego, ale to wszystko. Odbiłem się od niej ze strasznym hukiem.

@Dexter666 - nie skomentuję Twojego posta, bo zgadzam się z Tobą w pełni. Nie ma sensu potwarzać Twoich słów :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rankin cóż, może z tym "faktycznym" rzeczywiście się lekko zagalopowałem, ale dalej uważam że "role play" to coś więcej niż wybór sposobu zabijania kreatur. Zdecydowana większość (rzekomych) rpg to dla mnie bardziej rozbudowane h'n's. Nie ma sposobu na uniknięcie walki, zmienia się jedynie taktyka. Jak już wspomniałem to moje zdanie, a "opcja" pacyfistyczna dla mnie JEST warunkiem przynależności gatunkowej. Nie każdy się z tym musi zgadzać, a ja to rozumiem. Nie twierdzę też absolutnie, że gry pozbawione tej opcji są grami złymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To lubię w RPGach że gram jak chcę. Narzucono mi że mam uratować świat, a ja sobie pójde na ryby, kupię domek ożenię się i będę sobie spokojnie żył. Chodzi o to że w tych przeróżnych nowych RPG-ach nie ma co robić. No bo odpuśćmy sobie fabułe w DA. Co będziemy robić? A w oblivionie, mogę stać się mistrzem magów i tworzyć nowe czary i testować je na ludziach. Walka w RPG powinna być dopracowana, ale najważniejsza jest ta swoboda grania. I tyle ode mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nie ma czegoś takiego, jak nowe (w domyśle: drugie, trzecie z kolei) magnum opus. Magnum opus jest tylko jedno. Dlatego właśnie jest magnum opus =D

Prawda, chciałem zaznaczyć, że Mass Effect 2 przebił dotychczasowe opus magnum (BG2) i niezgrabnie wyszło.

3,4. I przy okazji zainteresowałeś Alpha Protocol. Jak ciut stanieje, to na 100% zagram.

Fajnie, bo to jedna z najbardziej niedocenionych gier tego roku. Swoją drogą, na gram.pl jest teraz promocja w której AP jest za 60 zł.

Pfft, według twojej definicji to "faktycznych" "RPG" było zaledwie kilka w całej historii rozrywki komputerowej - F1, F2, Torment, Arcanum, może VtM (?), chyba AP. Ja bym jednak powiedział, że droga pacyfistyczna to opcja, nie warunek "faktyczności" RPG. Gatunek natomiast różni się - i zawsze różnił - od FPS czy strategii przyjętą skalą (1-10 postaci) oraz nieco specyficznym, pseudosymulacyjnym rozwiązaniem mechaniki powiązanym z numerycznym rozwojem postaci. Oczywiście można twierdzić że się lubi jakiś podtyp owego RPG czy że któregoś jest mało - ale nazywanie konkretnego typu "faktycznym" wyłącznie na podstawie swoich preferencji jest równie zasadne co nazywanie Lamborghini jedynym faktycznym samochodem - bo się akurat bardzo lubi samochody tej marki.

Do listy dopisać jeszcze Deus Ex. I poza tym pełna zgoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do listy dopisać jeszcze Deus Ex.

A nie jest przypadkiem tak, że w Deus Ex parę kluczowych postaci TRZEBA zabić? Chyba można aktywować killswitch przy paru, ale... z drugiej strony to też dobrze, wszakże choćbyś był złotousty to niektórych po prostu nie przekonasz i nie przegadasz. Jak im zbraknie argumentów to przejdą do przemocy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Tormencie też parę razy MUSISZ walczyć. Co więcej, przy niektórych lokacjach masz typową sieczkę, co najwyżej możesz ją przebiec. W takim rozumieniu to i w Dragon Age czy Mass Effect trzeba walczyć okazjonalnie, bo przecież możesz uciekać mobom (w ME2 nawet dostaniesz tyle samo expa co jakbyś je wyrżnął!).

VTMB też mi się wydaje że posiadał questy wymagające walki. W Alpha Protocol już pisałem - bossowie.

Klasyczne Fallouty można przejść bez walki, ale to się ogranicza wyłącznie do main questów, które, jak wiadomo, stanowią jakieś... 5% tych gier? A w zadaniach pobocznych już jak najbardziej znajdują się questy typu "wyrżnij wszystko co się rusza".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale właśnie tu leży różnica. Parę obowiązkowych walk, to "trochę" mniej niż konieczność cięcia/rąbania/strzelania przez 80% gry. Nie da się zrobić gry całkowicie nieliniowej. Jakieś ramy wymuszone przez fabułę zawsze są.Poza tym w Fallout istnieją również zadania poboczne, w których broni nie trzeba koniecznie wyciągać (ale można).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co mi gra w której mogę sobie pochodzić i pogadać, to w końcu znudzi.

No właśnie po to, że MOŻESZ, a nie MUSISZ - oba słowa zaczynają się od literki M, ale różnica w znaczeniu jest kardynalna.

Generalnie - nasz radosny naród ma poważne problemy z odróżnieniem możliwości od konieczności, prawa od obowiązku, opcji od wymogu.

Niestety, ale prawdziwych RPG powstało w historii BARDZO mało - mówię tu o takich, w których mamy faktyczny wybór przy rozwiązywaniu problemu i możliwość ewentualnego uniknięcia walki w większości wypadków.

Niestety, ale większość tego, co dumnie nazywa się RPGami to tak naprawdę rozbudowane h&s, lub action-RPG - nie mówię tu, że to gatunki gorsze, po prostu ich założenia są inne, ale gdy ktoś nazywa grę RPG to oczekuję możliwości wyboru większej niż zasieczenie wroga z "aksa lub ruszczki" i jeśli gra sygnowana mianem rolpleja mi takiej opcji nie daje - ocena w moich oczach leci na łeb na szyję.

Walkę można wybaczyć w pewnych wypadkach, jeśli mamy predefiniowanego bohatera, którego naturalna profesja związana jest z walką, jak np. Wiedźmin ale w wypadkach, w których możemy stworzyć bohatera, czy wybrać klasę to niemal niewybaczalne (poza pewnymi wyjątkami - np. Świątynia Pierwotnego Zła, gdzie drużyna bohatera to z założenia poszukiwacze przygód), tak długo jak mówimy o RPG z prawdziwego zdarzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale właśnie tu leży różnica. Parę obowiązkowych walk, to "trochę" mniej niż konieczność cięcia/rąbania/strzelania przez 80% gry. Nie da się zrobić gry całkowicie nieliniowej. Jakieś ramy wymuszone przez fabułę zawsze są.Poza tym w Fallout istnieją również zadania poboczne, w których broni nie trzeba koniecznie wyciągać (ale można).

Nie miałem na celu stawiać w jednym rzędzie Tormenta i Dragon Age'a - po prostu odpowiadałem na post Rankina, który wyrażał powątpiewanie, czy oryginalnego Deusa należy do tego opisanego wcześniej szeregu gier, które dają możliwość zabawy bez walki dopisać. :)

@HidesHisFace: Nie łapiesz jednej rzeczy. Gatunek to pojęcie u-m-o-w-n-e. To znaczy, że gatunek jest tym, co ludzie pod tym pojęciem rozumieją. I zdecydowana większość ludzi cRPG kojarzy nie tylko z Falloutem i Tormentem, ale również z Baldur's Gate, Gothikiem i Dragon Age. A skoro tak, to te gry SĄ RPG.

Poza tym przejrzyj historię gatunku - ta nie zaczęła się na Falloucie. cRPG u samego zarania oznaczało grę, która adaptuje określoną mechanikę RPG do gry komputerowej. I stąd określenie RPG. Fabuły w takim czymś wcale nie musiało być. : ) Tłumaczenie sobie teraz tego jako "odgrywanie ról" i uznawanie gier o założeniach zupełnie odmiennych za jedynych prawdziwych przedstawicieli danego gatunku to trochę jak dorabianie własnego znaczenia do już istniejącego skrótowca. Za późno, to już funkcjonuje. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gry RPG czyli role-palying-game to znaczy gra fabularna,prawda?

Czyli w grze z tego gatunku powinniśmy miec wybór w jaki sposób postępujemy:

-czy iść przed siebie zarzynając po kolei przeróżne kreatury,

-czy załatwiać różne rzeczy w sposób pacyfistyczny.

Tak powinna wyglądać gra RPG z krwi i kości.

Niestety tak nie jest,ponieważ w naszych czasach w których gry mają mieć jak najwięcej wartkiej

akcji nikt nie wyprodukuje gry która nie zawiera dynamiki w sobie.Teraz gry muszą mieć jak najwięcej walki, a nie opcji dialogowych.Dlatego do skrótu RPG doszła jeszcze jedna literka a-

action-Role-Playing-Games.

Ja osobiście wolę mieć wybór co będę robił w danej grze,czasami wolałbym przejść dany fragment walki pokojowo, a nie wskoczyć w szmatki wziąć "Miecz Zdechłego Kota W Butach" i iść

bezmyślnie zabijać biedne orki. :sad:

Podsumowując:

Prawdziwych gier RPG już nie ma teraz są tylko bezmyślne siekanki z elementami RPG.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...