Skocz do zawartości

Dla miłośników RPG


Pzkw VIb

Polecane posty

Odpowiadając na Wasze pytanie pozostawione w domyśle: tak, nie tylko Wy żałujecie, że Black Isle się "rozlazło". Troika była znakomitym studiem, ale ich fantastyczna gra - Arcanum - jakoś bez echa przetoczyła się przez świat. Kluczem do trumny była moim zdaniem Świątynia Pierwotnego Zła - gra, która podzieliła świat na trzy części - na fanów, ludzi tej gry nienawidzącej bądź nielubiącej i tych którzy o grze nie słyszeli. Znowu. Z tego co wiem, gra nie przypadła do gustu tylu ludziom, ilu miała, a los Troiki był już w zasadzie przesądzony... :( Chętnie zobaczyłbym Arcanum w dzisiejszej szacie graficznej, pełnym 3D itd. Szkoda.

Bethesda to największy błąd w historii ludzkości - ŻADNA ich gra nigdy nie była nawet dobra (Morrowind był przeciętny, ale jak to się już mówiło, dawno to było temu...). Tylko z tego powodu nie zainwestowałem w Fallouta 3 - to studio nie zmieni się już nigdy. Kupię Fallouta 3 dopiero wtedy, jak trafi do serii za 19,90... Nie wcześniej. I jeżeli Bethesda będzie się mieszała w pracę ludzi z Obsidian to też sobie nowego Fallouta daruję. Z resztą - Obsidian też nie należy do tych najlepszych. Aspiracje do stania się ikoną wręcz cRPG miał KoTOR II... tyle, że z gry wycięto połowę jeżeli nie więcej zawartości. A NWN2 jakoś nigdy mnie nie pociągał. Taki jakiś miałki... tak samo jak jedynka.

Co do samego Black Isle - dla mnie ich duchowym spadkobiercą nigdy nie była Troika - w sumie wydali tylko jedną znakomitą grę. Takim spadkobiercą jest dla mnie BioWare - firma nie ma wiele wspólnego z Interplay (jeżeli się nie mylę i jeżeli w ogóle ma cokolwiek z nią wspólnego). Przez jakiś czas ze sobą współpracowali (producent-wydawca), ale to nadal dwie osobne firmy. Mimo wszystko ich gry wzajemnie dopełniają obraz złotego okresu RPGów - Fallout, Fallout 2, Baldur's Gate, Planescape: Torment, kontynuacja sagi BG i saga Icewind Dale. Gdybym był żółtodziobem, nie mającym pojęcia o grach, powiedziałbym, że wszystkie te gry robione były przez JEDNO studio i tych samych ludzi. Sami chyba przyznacie, że coś w tym jest... ;)

Poza tym - gdyby nie BioWare, to RPG byłyby teraz nie w "natarciu", ale w "odwrocie" - zobaczcie ile RPGów robi BioWare a ile robią inne firmy. I jakiej jakości. Nie bez powodu na BioWare mówi się "Kuźnia RPGów"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Mimo wszystko ich gry wzajemnie dopełniają obraz złotego okresu RPGów - Fallout, Fallout 2, Baldur's Gate, Planescape: Torment, kontynuacja sagi BG i saga Icewind Dale. Gdybym był żółtodziobem, nie mającym pojęcia o grach, powiedziałbym, że wszystkie te gry robione były przez JEDNO studio i tych samych ludzi. Sami chyba przyznacie, że coś w tym jest...

Naprawdę nie widzisz żadnej różnicy między Falloutami - gdzie każde zadanie dało się wykonać na trzy, cztery sposoby - a Baldur'sami, gdzie każde zadanie sprowadzało się do wycinania mobów? Jeśli popatrzeć na dokonania BioWare z szerszej perspektywy, można dojść do wniosku, że Torment był wypadkiem przy pracy.

Poza tym - gdyby nie BioWare, to RPG byłyby teraz nie w "natarciu", ale w "odwrocie" - zobaczcie ile RPGów robi BioWare a ile robią inne firmy. I jakiej jakości. Nie bez powodu na BioWare mówi się "Kuźnia RPGów"...

Bez powodu mówi się na BioWare "kuźnia RPGów". Bo faktycznego RPG w ich produkcjach jest tyle co kot napłakał. Baldur'sy - sieczki, Icewindy - sieczki, Neverwinter Nights - sieczka. Dragon Age - sieczka. Od tego obrazu odstają tylko dwa tytuły - Torment i KotOR.

Faktem jest, że gdyby nie te produkcje wiele produkcji "erpegopodobnych" by do dziś nie powstało. Nie byłoby też fantastycznego KotORa II (gdzie i tak IMO było za dużo przymusowej walki), nie byłoby dodatku do NWN 2 (choć podstawka była porażką), nie byłoby naprawdę dobrego Wiedźmina, nie byłoby Arcanum.

Problem w tym, że to są wszystko produkcje innych firm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

można dojść do wniosku, że Torment był wypadkiem przy pracy.

Od tego obrazu odstają tylko dwa tytuły - Torment i KotOR.

Ej no, ja rozumiem wszystko, ale jedyne co Torment miał wspólnego z Bioware, to to, że chodzi na silniku (Infinity) przez tę kanadyjską firmę zrobioną... A samą grę stworzył Black Isle.

Natomiast KotOR to naprawdę znakomity cRPG, nie wiem, czy nie szczytowe osiągnięcie Bioware (przez to zawodiłem się na Mass Effect, czy Dragon Age'u) - mimo, że do BG mam ogromny sentyment i bardzo go lubię do dnia dzisiejszego. Co prawda fabuła (oprócz wiadomego momentu) jest dosyć nijaka, ale właśnie ten jeden moment rzutuje na niepowtarzalność opowiadanej historii. No i jest taka... 'star warsowa', co mnie, jako fana Gwiezdnych Wojen, bardzo cieszy. Mimo wszystko jednak Obsidian pokazał, że można zrobić jeszcze lepszego cRPGa umiejscowionego w tym uniwersum i za to mu chwała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia Black Isle/Troiki/Obsidianu to wariacje na temat 'jak naciski wydawcy mogą zrujnować wysiłek studia developerskiego':

  • Black Isle - Van Buren skasowany, by Interplay, wpychając się z marką Fallout na rynek konsolowy, uratowało się przed bankructwem. Pobożne życzenia...
  • Troika - V:tM - Bloodlines pocięte dzięki Activision, by wyprzedziło ukazanie się Half-Life 2.
  • Obsidian - KotOR 2 wykastrowane na życzenie LucasArts, by wydanie Xboxowe można było rzucić do sklepów przed Świętami. Neverwinter Nights 2 - komu zawdzięczamy niedorobioną końcówkę, jeśli nie 'pomocy' Atari?
Tylko Blizzard nie przejmuje się arbitralnie wyznaczanym 'deadline' i świetnie na tym wychodzi.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bethesda to największy błąd w historii ludzkości - ŻADNA ich gra nigdy nie była nawet dobra (Morrowind był przeciętny, ale jak to się już mówiło, dawno to było temu...).

Przesadzasz. Byłbym w stanie zgodzić się jeśli mówiłbyś o tzw. Nowej Beth Howarda i jego złośliwej trupie . Ich starsze cRPG są całkiem niezłe - zagraj sobie w Arenę lub Daggerfalla i sam zobacz (oba osiągnęły już status abandonware i można je pobrać z oficjalnej strony TES). Natomiast nie potrafię się zgodzić z Twoją opinią na temat Morrowinda, który zajmuje pierwsze miejsce w kategorii moich ulubionych cRPG. Abstrahując od mojego fanboyizmu; to naprawdę znakomity cRPG z całkiem ciekawą fabułą (sama w sobie byłaby pewnie przeciętna, ale jest w wspaniały sposób dopełniana lore świata TES), rozbudowanymi (pisanymi) dialogami (wiem że nie trzymają poziomu Ps:T, ale bynajmniej mi to nie przeszkadza), świetnym soundtrackiem, znaczną liczbą zadań i wątków pobocznych i wspaniałym konceptem graficznym, który można zadowalająco podkręcić za pomocą MGE (powtarzam się, ale click, click, click - efekt używania MGE przez pewnego entuzjastę, a tutaj mój album ze screenami z Morrowinda).

Kolejną rzeczą, która mnie boli (odnosząc się bezpośrednio do Bethesdy) to brak tolerancji krytyki w stosunku do ich produktów; banicja z oficjalnego forum (link mam w sygnaturze) tego studia za zbyt ostrą krytykę ich ''dzieł'' to rzecz powszednia. Żałosna postawa Bethesdy jest znana od dawna, ale nie zmniejsza to faktu, że to studio wydawało kiedyś całkiem niezłe gry (patrz początek postu).

Zaś ?najlepszy cRPG 2008? (także według CDA, nad czym ubolewam) - Fallout 3 to taka trochę TC (Total Conversion) do Obliviona. Nie jest to może jakiś totalny chłam, ale potworny recykling elementów graficznych, nieciekawe zadania poboczne, skopane mechanizmy rozgrywki, brak klimatu (przynajmniej według mnie) i sporo innych ''baboli'' skutecznie mnie od tej gry odrzuciły.

PS. Za totalny szczyt absurdu uważam DLC do Obliviona (po moich doświadczeniach z tymi mini-dodatkami nawet mi przez myśl nie przeszło kupowanie takowych do FO3 ale podejrzewam, że nie są o wiele lepsze) - wyłudzanie pieniędzy od fanów w zamian za koński kropierz czy jakiegoś questa... Już fanowskie modyfikacje są nieporównywalnie lepsze.

Co zaś się tyczy BioWare i ich słynnego ?duchowego spadkobiercy (uwielbiam to określenie, ostatnio jest używane w stosunku do każdego większego cRPG) BG? - nie wiem, nie grałem, ale szczerze wątpię aby było to coś na miarę ''Starej Gwardii'' cRPG (abstrahując od Tormenta, bo takiej gry na dobrą sprawę nie ma i zapewne nie będzie).

Jeśli popatrzeć na dokonania BioWare z szerszej perspektywy, można dojść do wniosku, że Torment był wypadkiem przy pracy.

Planescape: Torment pochodzi ze studia BI.

Tylko Blizzard nie przejmuje się arbitralnie wyznaczanym 'deadline' i świetnie na tym wychodzi.

Słynne 'when it's done'? Ale co w takim razie z 3D Realms? ;)

Z samym stwierdzeniem, że Morrowind aż tak zły nie jest się zgadzam (choć to raczej nie gra dla mnie), ale żeby chwalić go za dialogi? Najpierw musiałyby one w ogóle występować.

Czy z kontekstu nie wynika, że chodziło mi o kwestie pisane?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bethesda to największy błąd w historii ludzkości - ŻADNA ich gra nigdy nie była nawet dobra (Morrowind był przeciętny, ale jak to się już mówiło, dawno to było temu...).

Ej no, ich gry w uniwersum Terminatora była bardzo fajne. Zwłaszcza Future Shock.

Poza tym gry Bethesdy nie są tak jednoznacznie złe. Mają one naprawdę duży potencjał, który niestety jest marnotrawiony przez, czasem skrajnie idiotyczne, decyzje designowe. Nie wiem co się tam u nich dzieje, ale obstawiam, że mają całkiem utalentowany zespół zarządzany przez forsujących swoje głupie pomysły przełożonych. Stara historia.

No i fakt, że za scenariusze i dialogi odpowiada u nich... hmmm... hmmm... jakby to eufemistycznie ująć... "ktoś nie do końca utalentowany" też nie pomaga.

rozbudowanymi (pisanymi) dialogami

Z samym stwierdzeniem, że Morrowind aż tak zły nie jest się zgadzam (choć to raczej nie gra dla mnie), ale żeby chwalić go za dialogi? Najpierw musiałyby one w ogóle występować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bethesda to największy błąd w historii ludzkości - ŻADNA ich gra nigdy nie była nawet dobra (Morrowind był przeciętny, ale jak to się już mówiło, dawno to było temu...). Tylko z tego powodu nie zainwestowałem w Fallouta 3 - to studio nie zmieni się już nigdy. Kupię Fallouta 3 dopiero wtedy, jak trafi do serii za 19,90... Nie wcześniej. I jeżeli Bethesda będzie się mieszała w pracę ludzi z Obsidian to też sobie nowego Fallouta daruję. Z resztą - Obsidian też nie należy do tych najlepszych. Aspiracje do stania się ikoną wręcz cRPG miał KoTOR II... tyle, że z gry wycięto połowę jeżeli nie więcej zawartości. A NWN2 jakoś nigdy mnie nie pociągał. Taki jakiś miałki... tak samo jak jedynka.

Nie zmieni się bo ty tak sądzisz? Ja widzę ogromne różnice w porłwnaniu Fallout 3 do The Elder Scrolls. Nie lubię TeS, ale Fallout 3 jest super i nie wiem, co ci sie w nim nie podoba (choć raczej tego nie powiesz, bo skoro nie grałeś...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówisz o Oblivionie czy o całej serii TES? Bo jeśli o całej serii to polecam pograć w starsze TESy (Battelspire, Redguard), a nie wypisywać takie herezje.

Korzystając z faktu, że napisałem nowy post rozwinę nieco sprawę FO3 - w stosunku do Obliviona jest rzeczywiście lepszy, ale to nie wystarczy. Ta gra posiada większość wad ostatniego TESa - nieciekawe i krótkie dialogi ze śladową ilością humoru (tego grze cRPG nie jestem w stanie wybaczyć), słabą grafikę (naprawdę nie rozumiem co większość osób w niej widzi - FO3 nie ma nawet dynamicznych cienia, a niektóre tekstury są bardzo słabej jakości. Sam koncept jest w porządku, pomijając już recykling elementów graficznych), skopane mechanizmy gry (ba, tutaj nawet jest gorzej niż w Obku; nie dość, że nie poprawiono LS czy FT to dodano jeszcze V.A.T.S, który może i byłby ciekawym rozwiązaniem gdyby nie to, że został stworzony w sposób umożliwiający wygranie 90% starć) oraz drętwe animacje. Kurczę, czasem mi się wydaje, że panowie z Bethesdy myślą 'po co mamy dopracowywać gry, lepiej dorzucić edytor i niech fani sami sobie poprawiają, bo i tak wychodzi im to lepiej niż nam'...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem. Mi sie VATS podobał, zwłaszcza walki po wybraniu elementu ciała do strzału. Większość tego, co napisałeś (niedopracowania) mi zupełnie nie przeszkadzały, zatem nie ganię gry za to. A w porównaniu do beznadziejnego fabularnie Oblivion, Fallout 3 to krok w przód. (choc główny wątek jest średnio udany)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a na viste pójdzie? bo chce ją kupić koledze

to niesamowitego że na fable było że chodzi na 2000/xp i mi nie chodziło na viście. a na baldurach też jest napisane że na viste nie pójdzie( wtedy nie było;)). a kolega tamten nic nie zmieniał. więc pójdzie?

A czemu ma nie pójść? Skąd twórcy mieli napisać na pudełku w wymaganiach VISTA, skoro nie znali przyszłości? Skoro jemu poszło, to najwidoczniej chodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę nie widzisz żadnej różnicy między Falloutami - gdzie każde zadanie dało się wykonać na trzy, cztery sposoby - a Baldur'sami, gdzie każde zadanie sprowadzało się do wycinania mobów? Jeśli popatrzeć na dokonania BioWare z szerszej perspektywy, można dojść do wniosku, że Torment był wypadkiem przy pracy.

Nie powiedziałem, że nie widzę różnicy, powiedziałem, ze te gry razem stanowią linię ciągłą dobrych (lub bardzo dobrych) RPG. Co do samej gry - to nie liczba możliwości dojścia do celu zaważa nad jakością cRPG (to nie gra wyobraźni!) tylko zawarta w nim fabuła. W Baldur's Gate'ach była ona złożona w jednolitą i spójną całość, osadzona w bardzo dobrze zaprojektowanym świecie i z konkretnym konceptem na dojście do finału. Generalnie więc, choć dziś zdaje mi się nieco przesłodzona w niektórych momentach (z tym dobrym światem, dobrym bohaterem itp.), to fabuła jest co najmniej dobra. Tymczasem w Fallout'cie (szczególnie w dwójce) mamy do czynienia z sytuacją gdzie między zadaniami głównego wątku czasem występuje przepaść czasowa tak wielka (wypełniona zadaniami pobocznymi lub po prostu się błąkaniem), że gubimy wątek i nie pamiętamy, co mieliśmy zrobić. Siłą Fallouta I i II nie jest fabuła, tylko fantastyczny klimat stworzony przez ogólnie pojętą rzeczywistość gry - od świata przedstawionego, miejsca akcji, czasu, sprzętu, postaci, dialogów po walkę turową, której system stał się na tyle lubiany (czy wręcz kultowy), że dochrapał się gry poświęconej głównie jemu (chodzi mi oczywiście o Fallout Tactics). Fabuła, choć też ten klimat tworzyła, miała sama w sobie znaczenie drugorzędne lub nawet trzeciorzędne. A wszak w dobrym cRPGu fabuła powinna być podstawą - nie ważne, czy każde zadanie ogranicza się do wycinania mobów, ważne jakie są tego wycinania powody.

Bez powodu mówi się na BioWare "kuźnia RPGów". Bo faktycznego RPG w ich produkcjach jest tyle co kot napłakał. Baldur'sy - sieczki, Icewindy - sieczki, Neverwinter Nights - sieczka. Dragon Age - sieczka. Od tego obrazu odstają tylko dwa tytuły - Torment i KotOR.

Faktem jest, że gdyby nie te produkcje wiele produkcji "erpegopodobnych" by do dziś nie powstało. Nie byłoby też fantastycznego KotORa II (gdzie i tak IMO było za dużo przymusowej walki), nie byłoby dodatku do NWN 2 (choć podstawka była porażką), nie byłoby naprawdę dobrego Wiedźmina, nie byłoby Arcanum.

Problem w tym, że to są wszystko produkcje innych firm.

Gubisz się w swych argumentach i sam swoje tezy pogrążasz... ;]

Zgodzę się do NWN - nie jest to gra najwyższych lotów, fabuła może nie jest zła, ale ta gra po prostu mi nie pasuje - może sposób serwowania fabuły jest nie ten...?

Dalej jednak same wpadki... Nie tylko Torment, ale także Icewind Dale to gry od Black Isle - nie mają z BioWare (jako producentem) nic wspólnego. Baldur's Gate'y i DA to sieczki? No ładnie, to Fallout pewnie był dla Ciebie strategią turową i prekursorem Heroes'ów. ;]

Polecam Ci zagrać w obie te "sieczki" na najwyższych poziomach trudności - zobaczysz wtedy, jak wiele wspólnego mają te gry z Diablo...

Ciekawym też, czemu w tych sieczkach nie wymieniłeś Mass Effecta i Jade Empire.

Dalej sam siebie podcinasz. Oczywiście, że "Faktem jest" - pierwszy Baldur's Gate powstał w okresie, kiedy niemal całkowicie zaniechano produkcji wszelakich cRPG a te, które wychodziły okazywały się totalnymi niewypałami. Baldur's miał być albo gwoździem do trumny tego gatunku, albo cudowną reinkarnacją. Okazał się tym drugim. Gra zdobyła ogromną rzeszę fanów i generalnie podbiła serca graczy na całym niemal świecie. To BioWare poniósł kaganek cRPGów w świat i rozdmuchał wieści o ponownych narodzinach tego gatunku. Możliwe, że gdyby nie ta gra, to nie powstałby niemal żaden dzisiejszy dobry cRPG - w tamtych czasach zaczął rozchodzić się pogląd, iż cRPG to najbardziej nieopłacalny gatunek gier, jaki można sobie wyobrazić. CO WIĘCEJ - Torment wydany został niemal idealnie rok po premierze Baldur's Gate. Wnioski? Torment sprzedał się tak dobrze na fali popularności Baldura o ogólnego zachwytu nową postacią cRPG. Śmiem nawet twierdzić, że gdyby nie BioWare, to Interplay zawiesiłby prace nad Tormentem z powodu ryzyka porażki finansowej. Tak więc, w gruncie rzeczy, zgadzam się z Tobą, iż "Faktem jest" - możliwe, że nie mielibyśmy żadnego z RPGów, które wymieniłeś, gdyby nie BioWare. Nazwa "kuźnia RPGów" pasuje więc do tego studia jak ulał.

Dodam także, że KoTOR II grą fantastyczną nie jest, ale miał na bycie fantastycznym aspiracje. Jak fantastyczna może być gra, której połowy po prostu nie ma? Ja wiem, wina wydawcy, ale fakt pozostaje faktem - KoTOR II grą fantastyczną NIE JEST. Twórczości moderskiej nie biorę pod uwagę, bo oceniam tutaj wynik pracy twórców gry - nie dali rady dokończyć swojej pracy, trudno. Skoro zleciała się chmara 500 moderów (czy jak ich tam zwać), którzy "domontowali" do gry niemal całą wyciętą zawartość, to dobrze, ale moderzy z każdej niemalże gry mogą zrobić coś lepszego. Tak więc dzieło Obsidianu to co innego, a ciężka praca moderów to co innego - to po prostu dwa puzzle do siebie pasujące. Sam KoTOR II jest tylko jednym takim puzzlem i sam z siebie nie jest grą fantastyczną. Poza tym, moim skromnym zdaniem (recenzentów na całym świecie także), ta gra jest bardziej przegadana niż "przewalczona"... ;)

Ej no, ja rozumiem wszystko, ale jedyne co Torment miał wspólnego z Bioware, to to, że chodzi na silniku (Infinity) przez tę kanadyjską firmę zrobioną... A samą grę stworzył Black Isle.

Natomiast KotOR to naprawdę znakomity cRPG, nie wiem, czy nie szczytowe osiągnięcie Bioware (przez to zawodiłem się na Mass Effect, czy Dragon Age'u) - mimo, że do BG mam ogromny sentyment i bardzo go lubię do dnia dzisiejszego. Co prawda fabuła (oprócz wiadomego momentu) jest dosyć nijaka, ale właśnie ten jeden moment rzutuje na niepowtarzalność opowiadanej historii. No i jest taka... 'star warsowa', co mnie, jako fana Gwiezdnych Wojen, bardzo cieszy. Mimo wszystko jednak Obsidian pokazał, że można zrobić jeszcze lepszego cRPGa umiejscowionego w tym uniwersum i za to mu chwała.

Co do KoTORa "jedynki" powiem tak - jest to swoista ewolucja idei Fallouta (czyt. początek tego postu) - siłą gry jest jej znakomity klimat. Różnica jest taka, że tutaj fabuła nie ma roli drugoplanowej, lecz rolę nadrzędną - idealnie współgra z klimatem i jednocześnie go współtworzy. Co do KoTORa II to już się wypowiedziałem kilka linijek wyżej...

Historia Black Isle/Troiki/Obsidianu to wariacje na temat 'jak naciski wydawcy mogą zrujnować wysiłek studia developerskiego':

  • Black Isle - Van Buren skasowany, by Interplay, wpychając się z marką Fallout na rynek konsolowy, uratowało się przed bankructwem. Pobożne życzenia...
  • Troika - V:tM - Bloodlines pocięte dzięki Activision, by wyprzedziło ukazanie się Half-Life 2.
  • Obsidian - KotOR 2 wykastrowane na życzenie LucasArts, by wydanie Xboxowe można było rzucić do sklepów przed Świętami. Neverwinter Nights 2 - komu zawdzięczamy niedorobioną końcówkę, jeśli nie 'pomocy' Atari?
Tylko Blizzard nie przejmuje się arbitralnie wyznaczanym 'deadline' i świetnie na tym wychodzi.

Bardzo dobre, słuszne i neutralne podsumowanie faktów. Zgadzam się w całej rozciągłości (choć mimo to mi jakoś NWN2 generalnie do gustu nie przypadł, nie tylko końcówka)

Przesadzasz. Byłbym w stanie zgodzić się jeśli mówiłbyś o tzw. Nowej Beth Howarda i jego złośliwej trupie . Ich starsze cRPG są całkiem niezłe - zagraj sobie w Arenę lub Daggerfalla i sam zobacz (oba osiągnęły już status abandonware i można je pobrać z oficjalnej strony TES). Natomiast nie potrafię się zgodzić z Twoją opinią na temat Morrowinda, który zajmuje pierwsze miejsce w kategorii moich ulubionych cRPG. Abstrahując od mojego fanboyizmu; to naprawdę znakomity cRPG z całkiem ciekawą fabułą (sama w sobie byłaby pewnie przeciętna, ale jest w wspaniały sposób dopełniana lore świata TES), rozbudowanymi (pisanymi) dialogami (wiem że nie trzymają poziomu Ps:T, ale bynajmniej mi to nie przeszkadza), świetnym soundtrackiem, znaczną liczbą zadań i wątków pobocznych i wspaniałym konceptem graficznym, który można zadowalająco podkręcić za pomocą MGE (powtarzam się, ale click, click, click - efekt używania MGE przez pewnego entuzjastę, a tutaj mój album ze screenami z Morrowinda).

Co zaś się tyczy BioWare i ich słynnego ?duchowego spadkobiercy (uwielbiam to określenie, ostatnio jest używane w stosunku do każdego większego cRPG) BG? - nie wiem, nie grałem, ale szczerze wątpię aby było to coś na miarę ''Starej Gwardii'' cRPG (abstrahując od Tormenta, bo takiej gry na dobrą sprawę nie ma i zapewne nie będzie).

Nie jestem fanem Bethesdy (to już z pewnością wiecie :)) i nie wiem gdzie jest rozgraniczenie na Nową i Starą Beth. Trochę więc z moją wypowiedzią się zagalopowałem i za to przepraszam. Generalnie chodziło mi o tą "XXI wieczną" i chodziło mi o aspekt RPGowy - wszystkie gry Bethesdy z nowego wieku z gatunku RPG z jakimi się spotkałem były marne lub przeciętne - zaliczam pod to wszystkie Morrowindy i Obliviony (że pozwolę sobie tak to ująć). Czemu były marne? Wszystkie te gry zawsze moim zdaniem były diablo sztywne, świat w tych grach był zawsze pusty, fabuła kuleje a całość ratuje tylko pomysł z gildiami oraz świetne udźwiękowienie. Co do fantastyczności Morrowinda - tak jak już powiedziałem, mody to jedno, gra to drugie. Całość tego zamysłu zawarłem wcześniej odnośnie KoTORa II. Głupio byłoby się powtarzać... ;)

Przy okazji - pianę zaczynam toczyć jak ktoś mi gada, że "BG to nie ma wiele wspólnego ze Starą Gwardią cRPG, to nie to, co Torment" LUDZIE! Opanujcie się wreszcie! To, co teraz powiem będę powtarzał zawsze i wszędzie każdemu, kto wysunie taką samą tezę jak Murezor - Torment ma zdecydowanie mniej wspólnego, ze 100% pewnością, ze Starą Gwardią cRPG niż BG. A czemuż to tak, a nie inaczej? A temu, że Torment powstał na fali popularności BG i powstał ROK PÓŹNIEJ. Oczywistym staje się, że ze Starą Gwardią cRPG więcej wspólnego nie może mieć gra, która jest od BG po prostu młodsza. A jak wiemy wszyscy dobrze, rok w branży gier komputerowych to dosyć długo. Tyle w tym temacie.

Ej no, ich gry w uniwersum Terminatora była bardzo fajne. Zwłaszcza Future Shock.

Poza tym gry Bethesdy nie są tak jednoznacznie złe. Mają one naprawdę duży potencjał, który niestety jest marnotrawiony przez, czasem skrajnie idiotyczne, decyzje designowe. Nie wiem co się tam u nich dzieje, ale obstawiam, że mają całkiem utalentowany zespół zarządzany przez forsujących swoje głupie pomysły przełożonych. Stara historia.

No i fakt, że za scenariusze i dialogi odpowiada u nich... hmmm... hmmm... jakby to eufemistycznie ująć... "ktoś nie do końca utalentowany" też nie pomaga.

Do potępiana Bethesdy nieco na wyrost przyznałem się i przepraszam raz jeszcze.

Co nie zmienia faktu, że twoja argumentacja a propos "jednoznacznie złej Bethesdy" jest... stronnicza. Sam wymieniasz elementy, przez które Bethesda robi gry nie najwyższych lotów. Co z tego że ich gry nie są "jednoznacznie złe"? Są PO PROSTU złe (kiepskie) i tyle.

Nie zmieni się bo ty tak sądzisz? Ja widzę ogromne różnice w porłwnaniu Fallout 3 do The Elder Scrolls. Nie lubię TeS, ale Fallout 3 jest super i nie wiem, co ci sie w nim nie podoba (choć raczej tego nie powiesz, bo skoro nie grałeś...).

Mówisz o Oblivionie czy o całej serii TES? Bo jeśli o całej serii to polecam pograć w starsze TESy (Battelspire, Redguard), a nie wypisywać takie herezje.

Korzystając z faktu, że napisałem nowy post rozwinę nieco sprawę FO3 - w stosunku do Obliviona jest rzeczywiście lepszy, ale to nie wystarczy. Ta gra posiada większość wad ostatniego TESa - nieciekawe i krótkie dialogi ze śladową ilością humoru (tego grze cRPG nie jestem w stanie wybaczyć), słabą grafikę (naprawdę nie rozumiem co większość osób w niej widzi - FO3 nie ma nawet dynamicznych cienia, a niektóre tekstury są bardzo słabej jakości. Sam koncept jest w porządku, pomijając już recykling elementów graficznych), skopane mechanizmy gry (ba, tutaj nawet jest gorzej niż w Obku; nie dość, że nie poprawiono LS czy FT to dodano jeszcze V.A.T.S, który może i byłby ciekawym rozwiązaniem gdyby nie to, że został stworzony w sposób umożliwiający wygranie 90% starć) oraz drętwe animacje. Kurczę, czasem mi się wydaje, że panowie z Bethesdy myślą 'po co mamy dopracowywać gry, lepiej dorzucić edytor i niech fani sami sobie poprawiają, bo i tak wychodzi im to lepiej niż nam'...

No nie wiem. Mi sie VATS podobał, zwłaszcza walki po wybraniu elementu ciała do strzału. Większość tego, co napisałeś (niedopracowania) mi zupełnie nie przeszkadzały, zatem nie ganię gry za to. A w porównaniu do beznadziejnego fabularnie Oblivion, Fallout 3 to krok w przód. (choc główny wątek jest średnio udany)

W kontekście powyższego, "trzy-postowego" dialogu:

longbow - nie zmieni się (dla mnie), bo po prostu wyczerpali już kredyt zaufania u mnie. Z tego samego powodu nie wydam na Fallouta 3 nawet 50 zł - nigdy nie powiedziałem, że ta gra jest zła czy że mi się nie podoba. Po prostu wolę nie ryzykować. Przy okazji - najpierw piszesz, że CAŁY TES to lipa a FO3 jest super, po czym zmieniasz zdanie po obiektywnej wypowiedzi Murezora zgadzasz się z nim (wady są choć Ci nie przeszkadzają) i mówisz, że FO3 to "krok w przód (choć główny wątek jest średnio udany)". Czy mi się zdaję, czy ktoś tu nie ma własnego poglądu? Zdecyduj się na coś.

PS: Dla ludzi lubiących dzieła Bethesdy polecam pierwsze strony tego tematu... Ciekawe, który raz jest poruszany temat "dzieł" tego studia na tle innych gier RPG?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z RPG najmilej wspominam sagę Gothica, The Elder Scrolls IV: Oblivion, SW Knights of the Old Republic, Wiedźmina w, którego grałem w wakacje u wujka, Titan Quest, Diablo 2, Two Worlds i chyba tyle.

Pamiętam najlepiej jak w pierwszej części Gothica, głowiłem się jak rozwalić ostatniego golema, by dojść do wieży Xardasa.

Pozdro!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. Za totalny szczyt absurdu uważam DLC do Obliviona (po moich doświadczeniach z tymi mini-dodatkami nawet mi przez myśl nie przeszło kupowanie takowych do FO3 ale podejrzewam, że nie są o wiele lepsze) - wyłudzanie pieniędzy od fanów w zamian za koński kropierz czy jakiegoś questa... Już fanowskie modyfikacje są nieporównywalnie lepsze.

Sam się sobie dziwię ale stanę w obronie Bethesdy. O ile DLC do Obliviona to pic na wodę-fotobadziewie o tyle DLC do Fallouta 3 to minidodatki dodające własną fabułą i sporo elementów pobocznych. Nie podoba mi się ich rodzaj dystrybucji, zawyżona cena w stosunku do zawartości ale oddać honor muszę.

Poza tym, moim skromnym zdaniem (recenzentów na całym świecie także), ta gra jest bardziej przegadana niż "przewalczona"...

To źle?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, moim skromnym zdaniem (recenzentów na całym świecie także), ta gra jest bardziej przegadana niż "przewalczona"...

To źle?

Nieee... nie powiedziałem, że to źle. W niektórych momentach nawet mi to odpowiadało. To, czy to źle zależy zresztą, czy ktoś lubi gadać, czy prowadzić starcia z potworami/droidami/konstruktami/rasami itd. Po prostu mówię, że w grze było znacznie więcej solidnych dialogów do przeprowadzenia niż porządnych batalii do zwyciężenie. To chyba jasne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem fanem Bethesdy (to już z pewnością wiecie :) ) i nie wiem gdzie jest rozgraniczenie na Nową i Starą Beth. Trochę więc z moją wypowiedzią się zagalopowałem i za to przepraszam. Generalnie chodziło mi o tą "XXI wieczną" i chodziło mi o aspekt RPGowy - wszystkie gry Bethesdy z nowego wieku z gatunku RPG z jakimi się spotkałem były marne lub przeciętne - zaliczam pod to wszystkie Morrowindy i Obliviony (że pozwolę sobie tak to ująć). Czemu były marne? Wszystkie te gry zawsze moim zdaniem były diablo sztywne, świat w tych grach był zawsze pusty, fabuła kuleje a całość ratuje tylko pomysł z gildiami oraz świetne udźwiękowienie. Co do fantastyczności Morrowinda - tak jak już powiedziałem, mody to jedno, gra to drugie. Całość tego zamysłu zawarłem wcześniej odnośnie KoTORa II. Głupio byłoby się powtarzać... ;)

Różnice pomiędzy starą a nową Bethesdą polegają głównie na zmianach w zarządzie (projektów gier) - Howard objął stery tuż przed premierą Morrowinda i od tamtego czasu rzeczone studio nie wydało żadnego dobrego RPG.

Przy okazji - pianę zaczynam toczyć jak ktoś mi gada, że "BG to nie ma wiele wspólnego ze Starą Gwardią cRPG, to nie to, co Torment" LUDZIE! Opanujcie się wreszcie! To, co teraz powiem będę powtarzał zawsze i wszędzie każdemu, kto wysunie taką samą tezę jak Murezor - Torment ma zdecydowanie mniej wspólnego, ze 100% pewnością, ze Starą Gwardią cRPG niż BG. A czemuż to tak, a nie inaczej? A temu, że Torment powstał na fali popularności BG i powstał ROK PÓŹNIEJ. Oczywistym staje się, że ze Starą Gwardią cRPG więcej wspólnego nie może mieć gra, która jest od BG po prostu młodsza. A jak wiemy wszyscy dobrze, rok w branży gier komputerowych to dosyć długo. Tyle w tym temacie.

Kolego, nie imputuj mi z łaski swojej niczego. Wcale nie twierdzę, jakoby BG były mniej RPGowe niż Torment; po prostu bardziej mi się spodobał ze względu na diablo wciągającą fabułę i świetną oprawę audiowideo. Natomiast jeśli ktoś szuka hardcor RPG, to BG będzie lepszym wyborem. Nigdy jakość nie bawiło mnie rozwijanie 100 różnych atrybutów/umiejętności/whatever...

Sam się sobie dziwię ale stanę w obronie Bethesdy. O ile DLC do Obliviona to pic na wodę-fotobadziewie o tyle DLC do Fallouta 3 to minidodatki dodające własną fabułą i sporo elementów pobocznych. Nie podoba mi się ich rodzaj dystrybucji, zawyżona cena w stosunku do zawartości ale oddać honor muszę.

Być może, jak już wspominałem nie grałem w żaden DLC do FO3 i dlatego nie wystawiłem im jednoznacznej opinii. W każdym razie i tak wątpię abym kiedykolwiek miał okazję się z nimi zapoznać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżbym ja coś imputował? Nawet nie odnosisz się dokładnie do tego co powiedziałem - nie chodzi o rzekomą RPGowatość obu tych gier, tylko o przyrównanie Tormenta do "Starej Gwardii" cRPG co w przypadku BG jest... powiedzmy, że nie na miejscu. Co do tekstu (bo możliwe, że został... źle odebrany) to "ten" widoczny fragment tak zaznaczyłem nie celowo dla Ciebie (aby np. Ci w jakiś sposób dogryźć) ale tylko po to, by był widoczny na tle tego całkiem sporego postu. Jak ktoś nie przeczyta całego postu (lenistwo ludzka rzecz ;]) to przynajmniej jest prawdopodobieństwo, że na "tym" fragmencie się zatrzyma.

Co do oprawy audiowizualnej - racja, stoi na bardzo wysokim poziomie (a raczej stała...) i znakomicie kreuje klimat - jak już wspominałem, całkiem ważny (choć nie najważniejszy) w grach tego typu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samego TES IV w porównaniu do TES`a III, rzeczywiście był lepszy moim zdaniem. W inne odsłony nie grałem, jakoś do oldskulu mnie nie ciągnie (btw. na stronie producenta gry jest TES: Arena za darmo, a jeden z portali ma opisaną dokładną instrukcje jak załączyć grę). Oblivion można powiedzieć jest jakimś przełomem w cRPG, głównie chodzi tu o grafikę. Jednakże mnie nie porwała za szczególnie. Moim numerem jeden, choć się gra trochę przejadła, jest Gothic I. Mimo tej grafiki, bugów tego wszystkiego uwielbiam tą grę. Już mi nawet nie chodzi o samo przechodzenie od deski do deski (czego nawet nie zrobiłem), przede wszystkim daje dużo zabawy, odkrywanie nowych zakamarków, sprawdzanie co by było gdyby, czy chociażby włóczenie się od obozu do obozu i zabawa w kupca i do tego klimat. Coś niesamowitego jak dla mnie. Mimo że gra ma swoje lata cały czas powstają modyfikacje, jedno z popularniejszych do mod od grupy Poziomkaz Mroczne Wieki czy Diccuric. Następne części aż tak nie porywają choć fajnie jest spotkać np. Diego w dwójce. Banan na twarzy gwarantowany. Z cRPG jakie jeszcze grałem do KOTOR, bardzo fajny, długo czasu przy nim spędziłem. Uniwersum SW pochłania. Do serii gier z pod znaku D&D podchodziłem kilka razy, jednakże nic mi nie 'siadło', oprócz BG I które fajnie się zaczyna (niestety nie wiem jak kończy bo miałem pewien błąd i nie chciało mi się bawić w ewentualną naprawę), kiedyś jeszcze podejdę na pewno, tym czasem czekam aż znajdzie się ktoś na gametrade kto się wymieni za Mass Effect, ciekaw jestem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...