Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

John Ronald Reuel Tolkien - twórczość

Polecane posty

Dzięki zbiorowi Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa miałem przyjemność przeczytać kilka opowiadań autorstwa Tolkiena. Standardowo więc coś o nich napiszę...

Łazikanty

Wyśmienita, krótka, lekka i przezabawna książka skierowana głównie do dzieci. Jest przepełniona różnorodnymi fantastycznymi stworzeniami i przygodami. Dzięki zamknięciu takiej ilości treści w małej objętości, opowiadanie czyta się ją błyskawicznie i nadzwyczaj przyjemnie. Wyśmienita książeczka. 9/10

Gospodarz Giles z Ham

Podobnie jak powyższe opowiadanie, Gospodarz to dzieło krótkie, lekkie i zabawne. Brakuje mu jednak polotu innych dzieł Tolkiena, przez co chwilami mnie nużyło. 7/10

Kowal z Przylesia Wielkiego

Krótkie opowiadanie, w którym Tolkien snuje historię magicznej gwiazdki i ludzi, którzy związali z nią swoje losy. Kowal jest dziełem bardzo krótkim i lekko napisanym, toteż czyta się go bardzo szybko. Zamiast humoru dostajemy bardziej niż w innych Tolkienowskich opowiadaniach rozbudowaną fabułę i postacie. Przyjemna rzecz, ale nie wyróżnia się niczym szczególnym. Czas przy niej spędzony był jednak całkiem miły. 7+/10.

Liść, dzieło Niggle'a

Dziwna bestia. Krótka historia o Niggle'u i jego obrazie, nad którym pracował tak długo, i na który nigdy nie miał czasu. Choć ma szczęśliwe zakończenie, jest w niej wiele smutku. Dzięki temu zrównoważeniu pozostawiała mnie z uczuciem spokoju. 8/10

Trudno napisać mi coś więcej o zawartości zbioru, gdyż są to niezbyt rozbudowane dzieła. Oprócz nich Opowieści zawierają również fantastyczny tekst O Baśniach, z którego można dowiedzieć się kilku interesujących rzeczy i inaczej spojrzeć na istotę baśni. Opowieści to godna polecenia książka, ale jest wiele lepszych rzeczy. Decyzja, czy chcecie poświęcić jej czas należy do Was.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci Hurina

Naprawdę wiele spoilerów poniżej, czytacie na własną odpowiedzialność (choć tę historię powinniście już znać).

Mam duży problem z tą książką. Ta książka jest kiepska. Nawet zła. Mimo to czytało mi się ją całkiem przyjemnie, ale po kolei...

Książka opowiada o losach rodziny Hurina, koncentrując się na jego synu - Turinie. Nie ma tu niesamowitych pojedynków, epickich bitew czy zaskakujących, fantastycznych stworzeń. Bohater spotyka co prawda wszystkie rasy mieszkające w Śródziemiu (a nawet smoka), ale prawie w ogóle nie czuć tu klimatu fantasy. Styl jest niezwykle surowy. Książka pozbawiona jest dokładniejszych opisów oraz porównań. Autor opowiada historię nie wchodząc w szczegóły. Dialogi są podniosłe, często popadają nawet w patetyczność, a humoru rozładowującego napięcie brak.

Naprawdę chciałbym napisać coś dobrego o postaciach, ale niestety są one najsłabszym ogniwem w tym łańcuchu. Przez całą lekturę miałem wrażenie, że to nie klątwa Morgotha ściga bohaterów, a ich własna głupota oraz duma. Popatrzmy - Ojciec głównego bohatera w obliczu naczelnego Władcy Ciemności Śródziemia, terroryzującego je od setek lat postanawia go wykpić, sprowadzając tym samym na siebie jego gniew. Morwenie głupio schronić się u elfów, więc przez lata wraz ze swoją małą córką mieszka w swoim domu w strachu przed Easterlinami, by na koniec i tak udać się do Thingola. Srsly, nie mogła ścisnąć pupy, schować do niej dumę i udać się do elfiego królestwa znacznie wcześniej, choćby ze względu na dziecko? Owe dziecko, gdy już dorośnie, postanawia - nie zważając na okropne niebezpieczeństwo - ruszyć na pomoc bratu chociaż: a) na nic się nie przyda, b) będzie ciężarem, c) na oczy tego brata w życiu nie widziała. Później, gdy jej mąż (brat) walczy ze smokiem stwierdza "A co tam, pójdę do niego. Pewnie będę przeszkadzała, ale jestem smutna, bo pewnie umrze, będę robiła dziwne rzeczy!".

Turin... Turin, ojeju. Jego postać i życiorys to jeden wielki podręcznik "Jak nigdy nie zachowywać się w prawdziwym życiu". Turin nie jest mężnym bohaterem, jest głupcem, którego czyny sprowadzają na niego i jego towarzyszy zagładę. Zamiast bezpiecznego życia woli "chwalebną" śmierć w boju i ma totalnie gdzieś, że przez to sprowadza zagładę na innych. Przez swoją dumę odtrąca pomoc przyjaciół i stacza się coraz niżej (no ale hej, to Ci szlachetni, dobrzy, zamożni, szczęśliwi i bezpieczni w swym królestwie elfowie powinni przeprosić i błagać MUA o wybaczenie. Anyway, moi zbóje, zebraliście dla nas jakieś korzenie do zjedzenia?").

Wśród postaci z dalszego planu również nie ma żadnych ciekawszych person. Wszyscy są tu jednolici i nie robią nic ciekawego.

Jedynym chyba plusem tej powieści jest fabuła. Historia Turina jest tragiczna, ale i wciągająca. Choć całość skonstruowano tak, że chyba nic nie jest w stanie zaskoczyć czytelnika, to bohater przechodzi drogę pełną przygód, wzlotów i upadków.

"Dzieci Hurina" dały mi pewną dawką rozrywki. Niemniej, sądzę, że nie było sensu wydawać tej książki po tylu latach. Jest to ewidentnie dzieło niekompletne, a historia nie jest warta opowiedzenia, bo opowiedziana już kiedyś została i znana jest z innych dzieł Tolkiena. Ode mnie 6/10. Niezłe to, ale zainteresowani powinni być jedynie fani Tolkiena.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam :),

właśnie skończyłem czytać Hobbita i chciałbym jeszcze poznać historie Śródziemia ;) Nie wiem tylko, w jakiej kolejności je czytać. Wydaje mi się, na następna byłaby trylogia lotr, ale co dalej? :P Nie wiem też, ile jest książek opisujących ten świat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lista Chronologicznie po hobbicie masz trylogię lotr. Jest jeszcze mnóstwo książek o historii Ardy i Śródziemia sprzed wydarzeń przedstawionych w Hobbicie i Władcy. Ze swojej strony polecam Silmarillion. Dosyć trudna lektura, ale zawierająca mnóstwo smaczków i ciekawie napisana tj. inaczej niż obecne trendy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wink_prosty.gif Z tego, co zauważyłem, nie wszystkie są przetłumaczone na j. polski? Ogólnie czytanie książek po ang nie stawia mi większego problemu, ale z taką poważną lekturą, pisaną starym językiem może być ciężko tongue_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli uznać Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa za zbiór czterech odrębnych książek to czytałem ich łącznie osiem. Czy mi się podobały? Było kilka perełek, parę dzieł słabszych i książki "tylko" dobre, czyli zasadniczo dość tradycyjnie.

Czytałem w języku polskim.

czoś mi się z kursywą spsuło

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kolei ja czytałem Władcę Pierścieni, Hobbita, Silmarillion, Dzieci Hurina oraz Niedokończone opowieści - czyli opowieści dot. Śródziemia, krótko mówiąc. Najbliżej memu sercu znajduje się sześcioksiąg Tolkiena. Mimo, iż ma wiele wad i przejadł mi się gatunek heroic fantasy, to lubię wracać do niej głównie z sentymentu. Hobbit podobał mi się nieco mniej. Zaś opowiadane historie w pozostałych książkach zaciekawiły mnie; jednakże wiem, że nie przeczytam ich po raz kolejny w najbliższym oraz tym bardziej odległym czasie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Turin... Turin, ojeju. Jego postać i życiorys to jeden wielki podręcznik "Jak nigdy nie zachowywać się w prawdziwym życiu".

Dokładnie tak samo jak w Królu Edypie i pewnie połowie antycznych tragedii wink_prosty.gif I o ile w greckich dziełach tumanowatość bohaterów mnie razi, tak Tolkienowi udało się zamaskować idioctwo Turina na tyle, by nie zniechęcało mnie do lektury. Poza tym nie byłby to pierwszy przypadek w historii Śródziemia, kiedy kogoś spotykają złe rzeczy bo był durniem. Nie rzucę imionami, bo i Silmarillion, i Dzieci czytałam dość dawno, ale było kilku takich.

Najgorsze dzieło Tolkiena? Z tych, które czytałam - Hobbit. Niestety czuć, że to nie jest powieść dla dorosłego czytelnika (uwaga, herezje! moim zdaniem film nieźle tę historię wzbogaca). Za to Legenda... bardzo mi przypadła do gustu. Strasznie krótka, ale czuć w niej ducha północy i przypomina mi Kalevalę, a do tego dwujęzyczne wydanie - nic więcej mi do szczęścia nie trzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje pierwsze podejście do WP zakończyło się fiaskiem. Nie dlatego, że mnie znudził czy przymulił autor swoim perfekcjonizmem, ale dlatego, że warunki niesprzyjały by skupić się na czytaniu tak zacnej powieści. Przyszedł jednak odpowiedni czas by to zmienić i sięgnąć po Lotor i przeczytać książkę od początku do końca. Zastanawiam się czy nie lepiej zacząć od Silmarillion? Interesuje mnie też jakie kupić wydanie LOTOR. Co proponujecie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja 3 razy próbowałem czytać Silmarillon i się sromotnie odbiłem, ostatnia próba miała miejsce w te święta - skończyłem na ok 130 stronie. Lubię WP ale to czyta mi si wyjątkowo ciężko, patos wręcz wylewa się ze stronic, podniosły język.. Ja wymiękłem, choć wiem, że kiedyś uda mi się to przeczytać.

Ja bym Silmarillon zostawił na koniec, chyba, że masz dość odwagi, żeby po to sięgnąć. Może warto zacząć od Hobbita?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie zacznij od "LOTR", a nawet ośmielę się zaproponować Hobbita. Silmarillion jest podróżą wgłąb uniwersum i mógłby Cię odrzucić, zniechęcić lub sprawić, że zaczniesz widzieć styl Tolkiena w krzywym zwierciadle zważywszy na fakt, że Silmarillion był składany z notatek autora. Co do wydań niestety nie poradzę, bo nie jestem na bieżąco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwa chronologia jest taka:

1. Silmarillion: Ainulindalë, Valaquenta, Quenta Silmarillion.

2. Dzieci Hurina.

3. Niedokończone opowieści: Część pierwsza, Część druga.

4. Silmarillion: Akallabeth, Pierścienie Władzy i trzecia era.

5. Hobbit.

6. Władca Pierścieni.

7. Niedokończone opowieści: Część trzecia, Część czwarta.

Ale musiałbyś skakać od książki do książki (co może być kłopotliwe), niemniej warto :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Panowie za rady. Jednak zdecyduje się najpierw przeczytać "Hobbita" zaraz po tym "Władce Pierścieni", a potem "Silmarillion" i mam nadzieje, że miło spędzę czas przy tych książkach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czytałem jakoś prościej najpierw Hobbit potem Władca i było całkiem sympatycznie, chodź najlepiej wspominam samego Hobbita. Fantastyczna książka dzięki której człowiek wraca się wspomnieniami do dzieciństwa, Władca trochę gorszy jednak ekranizacja bardziej mi się podobała :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mając 10 lat zacząłem czytać fantastykę. Zacząłem od Władcy Pierścieni, jednak dobrnąłem tylko do początku Powrotu Króla. Kilka lat później przeczytałem Hobbita, a dopiero później Władcę. Sześcioksiąg bardziej przypadł mi do gustu. Hobbit dla mnie jest zbyt prosty, choć wiem, iż miał w założeniu taki być i trafić do najmłodszego grona odbiorców. Przeszkadza mi również jego jednowątkowość. Nie zmienia to faktu, że jest to wspaniała książka, pisana barwnym językiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...