Skocz do zawartości

Książki ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Już ty się nie bój nie jestem może jeszcze dorosły ale coś nie coś o życiu wiem i to nie oto chodzi że ja tych wątków nie rozumiem, tylko o to że niektóre z nich są przydługie i właśnie to czyni je tymi które są nudnawe i powoli coraz bardziej chce się już dotrwać do końca (A przecież nie o to w książce chodzi no nie??).

Hmm. Konkretny przykład? Nie przypomina mi się żaden wątek, który byłby rozwleczony i przez to nudny... nawet jeśli akcja zwalnia tempo, to na przykład w celu uwypuklenia żartu sytuacyjnego czy zwrócenia uwagi na zachowanie konkretnych bohaterów. Być może chwilami Sapek faktycznie za bardzo delektuje się swoim operowaniem słowem, ale przynajmniej okrasza to ciętym żartem czy cynizmem, który wyraźnie odnosi się nie tylko do wiedźmińskiego uniwersum.

A i jescze jedno: Ty się już o moje owłosienie nie martw bo mam je już tam gdzie trzeba :)

...wykiełkowało wczoraj wieczorem? ;)

Po pierwsze nie jestem pisarzem.

I to właśnie jest problem z tym zawodem, w przeciwieństwie do większości innych profesji nigdzie go tak naprawdę nie nauczą... cóż warsztaty, kursy, poradniki i tak dalej, skoro pisarstwo to 60% talentu, 10% uporu, 10% ćwiczeń, 5% szczęścia, 5% pomysłowości, 5% inspiracji pracą kogoś innego, 3% przypadku i 2% pełnego żołądka/wstania prawą nogą/udanego seksu/innej formy subtelnego błogostanu ;]

Po drugie ja na prawd doceniam Sapkowskiego i to co napisa Jest znakomity i tak jak pisaem w poprzednich postach jego proza te mi si podoba nawet bardzo Po trzecie w ksice chyba nie o to chodzi eby bya jak najdusza tylko o to e moe mie tylko kilkasetkilkadziesit stron ale za to takich w ktrych nie daoby si nudzi

Och, ależ gdzie ci u mnie sugestia, że liczy się rozmiar?

No co musiałem sobie przecież jakiś nick wymyślić :)

*sigh* :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

(cytat- Yennefer)

Och, ależ gdzie ci u mnie sugestia, że liczy się rozmiar?

A chociażby tu :

(cytat-Yennefer)

spróbuj napisać powieść o takiej objętości i ani na chwilę nie stracić tempa w pojawiających się zdarzeniach

A przecież wcale nie trzeba pisać w dużej objętości żeby było ciekawie

(cytat-Yennefer)

CYTAT

A i jescze jedno: Ty się już o moje owłosienie nie martw bo mam je już tam gdzie trzeba :)

...wykiełkowało wczoraj wieczorem? ;)

HaHaHa- No bardzo śmieszne wiesz! :angry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli można się wtrącić do dyskusji o Sapkowskim i jego twórczości...

O ile trudno się przyczepić do Wiedźmina [no, może tylko zoil (wyjątkowy upierdliwiec) mógłby zwrócić uwagę na brak spójności geograficznej jego świata, co wynika z genezy całości - Geralt był przecie pierwotnie bohaterem cyklu opowiadań, dopiero potem wszystko się autorowi rozrosło], o tyle cykl śląski jest już znacznie gorszy. Osobliwie ostatni tom rozłazi się Sapkowskiemu w szwach jak stara koszula. Reynewan pęta się to tu, to tam, nieustannie go ktoś porywa i uwalnia... a najgorsze jest zakończenie, w którym Głównego Niemilca załatwia nie wiedzieć skąd się zjawiająca bratanica naszego bohatera. W dobrze skonstruowanej powieści takie rozwiązanie jest nie-do-przy-ję-cia.

Skądinąd byłem świadkiem kilku wypowiedzi Sapkowskiego, który na paru konwentach przyznawał, że ma w głowie koniec i początek tomu trzeciego śląskiej trylogii, tylko nie bardzo wie, jak je połączyć.

I - niestety - widać, że mu to nie wyszło...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje zakończyć tą dyskusję bo do porozumienia i tak nie dojdziemy. Ja tylko wyraziłem swoje zdanie że wolałbym aby niektóre wątki były krótsze. Natomiast argumentacja typu "nie masz racji bo jestes jeszcze młody" jest chyba troche nie na miejscu. Każdy ma prawo do swojego zdania. Ja swoje wyraziłem i w dalszym ciągu uważam że niekture wątki w sadze wiedźmińskiej (szczególnie w ostanich pięciu tomach) są nudnawe i przydługie. Co nie znaczy że saga mi sie nie podoba. Wręcz przeciwnie oceniam ją na 9+/10 plusy: wszystko oprócz minusów :) minusy: Niektóre wątki są (moim zdaniem) troche nudnawe i przydługie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hola, hola, złe ludzie. Przez późną porą zapomniałem zawrzeć w swym poprzednim poście czytelniczy swój raport. Lumpeksowym kolejnym zakupem był Brother Odd Deana Koontza. Książka wywołała u mnie uczucia połowicznie mieszano pozytywne. Czemuż że taki miks? Gdyż wyczuwam nieco zmarnowanego potencjału w drugiej części książki, ale odczucia i tak są pozytywne. Książka ta jest trzecią z cyklu opowiadającym o Thomasie Oddzie (ktoś chyba nawet wspominał niedawno, że poznał tę postać), więc nie będę zdradzał tego, co mi zdradzono na początku. Napisać mogę, że bohater widzi duchy oraz inne dziwne stworzenia, w tym tajemnicze bodachs, które zbierają się w miejscach, w których nastąpić ma wielka tragedia/masakra/krwi przelew. Po wydarzeniach z książki poprzedniej pan Odd uciekł do braciszków i siostrzyczek, które prowadzą gdzieś w górach Sierra Nevada szkołę dla dzieci mocno przez los pokrzywdzonych. Lecz i tam nie ma ucieczki, gdyż zaczyna widzieć rzeczone bodachy. Jak więc widać zapowiada się całkiem miło i tajemniczo... I rzeczywiście tak jest, lecz druga połowa książki oraz wyjaśnienie wszystkiego nieco psują ten efekt. Byłem nieco rozczarowany, lecz poczucie humoru prezentowane przez bohatera głównego i nie tylko, było odpowiednią rekompensatą. Czasem było to aż nieco sztuczne, bo celne riposty latały z częstotliwością Boeingów na Heathrow. Lecz ta sztuczność to tylko przelotne wrażenie i ogólnie wyszło na plus. Aaa... Jest i też duch Elvisa. Polecam - nieco straszno, nieco zabawnie, w sam raz na deszczowe lato...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przecież wcale nie trzeba pisać w dużej objętości żeby było ciekawie

E-e, nie zrozumiałeś mnie, bejb. Rozchodziło się o to, że im dłuższa powieść, tym trudniej zachować w niej spójną i wartką akcję, a dość łatwo zakopać się w grudach opisu krótkiej sytuacji czy pastwić nad rozterkami jednej postaci i doprowadzić tym czytelnika do żylaków między zębami. Nadmieniłam, że opowiadania mają naturalne predyspozycje do bycia bardziej wciągającymi - te najlepsze są jak dobrze wymierzony policzek, szybki i zostawiający palący ślad na dłuższą chwilę. ;] Oczywiście, że nie trzeba wcale pisać w dużej objętości, żeby było ciekawie - zrobić to jest dość sporym wyczynem, zaznaczałam to kilkukrotnie.

brak spójności geograficznej jego świata

Cóż. Tu, jako kobieta z typowym brakiem orientacji w terenie i wyobraźnią przestrzenną pracującą wyłącznie na płaszczyznach abstrakcyjnych, mogę tylko spróbować przykleić do buźki uśmiech rasowej blondyny. A w praktyce z wymienionych właśnie powodów ten rzekomy brak spójności nie zwrócił nawet mojej uwagi. :)

cykl śląski jest już znacznie gorszy

Tu się zgadzam. Oczekiwałam czegoś na miarę Wieśka, dostałam dość opornego w czytaniu i nieco męczącego w odbiorze... no właśnie, przeciętniaka. Fakt, częściej niż czasami błyszczy ujmujący humor Sapka z cyklu "jak się nie odwrócisz, tak rzyć z tyłu", ale to już nie to samo, co zabawa w wujka błyskotliwą ripostę i ciocię glistę w Sadze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że się nigdy nie dogadacie ;) Kaltair lubi gdy w książce jest pełno akcji, a wy (i ja też) lubię sobie poczytać o genezie tego wszystkiego tzn, dlaczego się wszyscy wyrzynają i takie tam... Ja tam z dużym zainteresowaniem czytałem to "przydługie przynudzanie" bo to integralna część sagi, bez której nie byłaby ona taka sama. Poza tym buduje to klimat świata... Kaltairze - co, prócz Sapkowskiego czytasz? Bo on nie jest na pewno mistrzem w przynudzaniu ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to polecę wszystkim Sandersona; "Zrodzony z mgły" i "Elantris" (zwłaszcza ta druga) rąbnęły mnie jak Corega Tabs, z siłą wodospadu znaczy.

Poza Kingiem i Sapkowskim jest jeszcze kilku ludzi, którzy potrafią pisać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba w dalszym ciągu do końca się nie rozumiemy mi nie chodzi o to żeby książka składała się wyłącznie z akcji tylko o to zeby niektóre wątki polityczne były po prostu troche krótsze. Bo ja to wszystko rozumiem że się fabuła dzięki nim klei i wogóle i też mi się to fajnie czyta ale z umiarem bo jeśli takowy wątak zajmuje cały rozdział no to zaczyna się troche przynudzać. Wiem że Sapkowski i tak to umiejętnie pomieszał bo np: po wątku politycznym jest jakaś tam znacząca akcja i jest fajnie. Ale np. w pierwszych dwuch tomach było durzo mniej tych "nudnych" wątków i mi się dlatego podobały te tomy bardziej niż kolejne (Zresztą paru moich kumpli którzy też czytali wiedźmina uwarzają że dwa pierwsze tomy są fajniejsze). Może to też dlatego że pierwsze tomy to opowiadania i Sapkowski nie musiał się męczyć żeby posklejać to wszystko właśnie takową polityczną gadaniną. W pierwszych tomach również jest sporo polityki ale jest ona dawkowana z umiarem (No może oprócz "Mniejszego Zła") i dzięki temu czytelnik nie ma prawa się nudzić. Za to w późniejszych tomach niektórzy (między innymi ja) mogą odczuwać lekką nutkę znudzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno kupiłem 2 książki Scotta Lyncha - ,,Kłamstwa Locke'a Lamory'' i ,,Na szkarłatnych morzach''

Opowiadają one o mistrzu oszustwa, kradzieży i aktorstwa Locku Lamorze, który, jak mówi Złodziejmistrz ,,po prostu kradnie za dużo!''. Razem ze swoim 5-osobowym gangiem robi kretynów z arystokracji, kradnąc im fortuny za pomocą przeróżnych oszustw i przebieranek. Jednak będą musieli zacząć działać w słusznej sprawie, gdyż kontrolę na przestępczym światkiem miasta próbuje przejąc tajemniczy Szary Król, którego plany nie ograniczają sie tylko do tego...

Na tylnej stronie okładki można znaleźć porównania do Ocean Eleven, Żądła i Vabank, ja do tego dorzucę mnóstwo podobieństw w klimacie do gry komputerowej Thief, co jest olbrzymim komplementem. Z niecierpliwością czekam na 3 część cyklu zatytułowaną ,,Republika Złodzieji''.

Pierwsza część zasługuje u mnie na 5/6, druga tylko na 4+, ponieważ następuje spora zmiana w klimacie (powieść marynistyczna o piratach), co nie każdemu może przypaść do gustu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tylko do Kaltaira jedno pytanie: jak inaczej chcesz połączyć tą "wartką akcję" (czyt. siekanie, rabanie, ucinanie) między sobą niż tym "politycznym nudnym gadaniem" (czyt. wyjaśnianiem motywów kierujacych bohaterami, historii kraju, niuansów przyczyn wojny, opisu terenu). Wiem, w tej chwili odpowiesz, że "nie masz nic przeciwko politykowaniu w książkach o ile nie jest to za długie". Ale co to znaczy za długie? Jeden rozdział? Toż to kpina, toż to krótko i niedokładnie, jestem pewien, że Sapkowski gdyby chciał, mógłby to wyjaśnić jeszcze szczegółowiej. I wielu ludzi byłoby mu za to wdzięcznych. Czego ty oczekiwałeś? Zdania w stylu: "dotarli do krainy takiej i takiej, nagle spotkali tego i tego z krainy tej i tej, po czym zaczęła się jatka"? To ja czegoś tu nie rozumiem:/ Jeśli chcesz poczytać przynudzające, kilometrowe opisy i wynurzenia bohaterów to poczytaj sobie Kinga, ten to dopiero potrafi się momentami rozwlec nad niczym ("Smętarz dla zwierzaków" skrócony o 1/4 tylko by na tym zyskał IMO).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie skończyłem pierwszą część "Władcy Pierścienia" (czytałem już III cz. i zaczynam II).Chciałbym wszystkim powiedzieć, że ta książka jest świetna.Tolkien stworzył świat pełen szczegółów, w którym dobro walczy ze złem.Zresztą co ja będę mówił...Ta książka zasługuje na miano "Książki XXw" i polecam ją każdemu ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up

Ekhem czyli jak najpierw czytałeś trzecią część, a potem drugą ? Czy poprosru źle napisałeś?

Ja właśnie jestem w połowie drugiej części zaraz po bitwie o Helmowy Jar (jak mam być szczery to słabo ją Tolkien opisał. W filmie wyglądało to lepiej :P). Czytam w przekładzie Skibiniewskiej bo podobno Łoziński z "Baggins" zrobił "Bagosz" lub z "Obieżyświata" "Łazik" ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z krasnoludów krzaty. Z Rivendellu Tajar. Z Barlimana Butterbura Chmielka Maślaka. Z... Dobra, już kończę, bo aż robi mi się niedobrze.

Dla mnie Władca Pierścieni to jedno z najlepszych dzieł literackich, które czytałem (a czytałem dużo). A, że w filmie wyglądało lepiej to się nie dziwię, bo "ruchome obrazki" WYGLĄDAJĄ lepiej niż rzędy literek :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie o to mi chodzi... W książce nie było jakiegos poświęcenia itd. Tam to poprostu wszystkich pozabijali i koniec :(

Ale nie było, Bogu dzięki, Legolasa na "shieldboardzie". Coś za coś, bym powiedział :) Chociaż ja jestem nieobiektywny, bo choćbym się straszliwie wysilał nie widzę we Władcy żadnych wad. Cóż, wspomnienia z dzieciństwa i takie tam ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza Kingiem i Sapkowskim jest jeszcze kilku ludzi, którzy potrafią pisać...

Ależ Generale drogi, serca trza nie mieć, by taką bezlitosną ironią pod adresem naszej monotematyczności rzucać. :D

...wszak jest jeszcze Tolkien :P (o którym swoją drogą właśnie zaczęła się rozmowa).

No dobra już dobra poddaje się! :) Może i przesadziłem i nie dałoby się skrócić tych wątków politycznych! Poddaje się z ręką na sercu (Ale zauważcie że z takiego małego jednego posta a dyskusja się niezła utworzyła B) )

Grzeczny chłopiec. (Ale z tym GTA4 to chyba tekst roku.)

"Władcy Pierścienia"

*khy, ekhem i inne charchole* To literówka, prawda?

No cóż, co do mnie, bo już dość długo perfidnie unikam chwalenia się - doczytuję wspomnianą jakiś czas temu powieść McDowella, ukończoną przez Tabithę King (tak, TĘ panią King), mianowicie "W cieniu płonących świec". Dość specyficzny klimat, bo jest i brutalne morderstwo, i subtelna magia dziecięcego (i nie tylko) świata... gdybym miała wskazać cokolwiek podobnego do nastroju tej historii, byłby to chyba "Labirynt Fauna". Tak czy owak, choć zakończenie może mnie rozczarować, jako że jeszcze troszkę stroniczek mi zostało po zabraniu się za czytadło przedwczoraj, wątpię, by zmieniło opinię o całości... aczkolwiek biorąc to pod uwagę, polecam ostrożnie. ;] Gdyby oceniać tę książkę po pojedynczych elementach, wyszłoby nam połączenie nieco gotyckiej fantastyki z dramatem, thrillerem kryminalnym, powieścią obyczajową i szczyptą horroru. Brzmi jak koktajl z kiwi, ryby i cebulowej z posypką straciatella, ale smakuje o dziwo lepiej niż nieźle.

Oprócz w połowie martwego duetu King-McDowell, raczę się "A Good and Happy Child" w oryginale; rzecz jest utrzymana w podobnym klimacie, choć nieco bardziej surowa i stawiająca głównie na kombinację horror + thriller psychologiczny. Historia 30-latka, który nie jest w stanie dotknąć swojego niedawno urodzonego dziecka, brzmi w sumie jak nowy wątek w "Klanie", do momentu, w którym owa dziwna przypadłość przeradza się w - w najlepszym przypadku - psychozę. Bohater zostaje zatem zmuszony do adekwatnej terapii i tu zaczynają się jaja. Z tego tytułu, że jestem dopiero w połowie i chwilowo odbywam krótką przerwę, żeby przeczytać po raz chyba setny "Najgłupszego anioła" Chrisa Moore'a (IMO jeden z lepszych autorów w kwestii radosnej satyry i groteski), łaskawie nie ocenię "Strachu przed nocą" - bo afaik taki trafniuśki tytuł otrzymał polski przekład "A Good and Happy Child" (między innymi dlatego zdecydowałam się na oryginalną wersję ;]). Tak czy owak, czytadło niezłe, zwłaszcza, jeśli człowiek nagle odkrywa, jaką posiada masę wolnego czasu. ^-^

Hmm, zapomniałabym, autor "Strachu..." to imć Justin Evans. Wygląda jak Rysiek Cebula z tefałenowskiej Uwagi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z krasnoludów krzaty. Z Rivendellu Tajar. Z Barlimana Butterbura Chmielka Maślaka. Z... Dobra, już kończę, bo aż robi mi się niedobrze.

Mnie tam przekład Łozińskiego tak bardzo nie przeszkadzał. A "krzaty" to nawet mi się podobały. A co do twórczości Tolkiena, to fakt, był(jest) wielkim pisarzem, jednak po "Wiedźminie" tolkienowskie uniwersum wydało mi się takie jakieś... nieprawdziwe i zbyt grzeczne. No ale cóż, wszak "Hobbit" miał być bajką dla dzieci...

A teraz mam takie pytanie: Zastanawiam się nad kupnem "Cieplarni" A.B.Wilsona. Mógłby ktoś się podzielić ze mną opinią odnośnie tej książki?

Aktualnie czytam "Tożsamość Bourn'a" Ludluma, i już raz pisałem, że nie ocenia się książki w połowie czytania, to jednak powiem kilka słów odnośnie tej pozycji. O ile gatunek owej powieści nie trafia w moje gusta, o tyle książka mnie porwała, wymiętoliła, sponiewierała i wywróciła na drugą stronę. Dla mnie bomba!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No Hobbit to troche gryzie się z Władcą bo w Hobbicie trzy trole nie dość, że normalnie rozmawiają (!), to jeszcze mają imiona ( Bert, Tom i William, wiem bo właśnie czytam :)). A w Władcy Pierścieni trole to poprostu tępe stwory...:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może mi ktoś powiedzieć gdzie można dostać trylogie o Bournie? Przeszukałem kilka księgarni, a na Merlinie jest tylko "Zdrada Bourne'a" (czwarta częśc innego autora).

Mogę Ci wysłać wszystkie trzy, o ile je znajdę. W innym miejscu tego Forum powiedziałem, że książek, do których lubię wracać nie mam aż tak wiele, a Ludlum i Bourne z pewnością do nich nie należą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może mi ktoś powiedzieć gdzie można dostać trylogie o Bournie? .

Ja wypożyczyłem z biblioteki, a wydanie ma już kilka lat. Spróbuj może poszukać w jakichś antykwariatach.

No Hobbit to troche gryzie się z Władcą bo w Hobbicie trzy trole nie dość, że normalnie rozmawiają (!), to jeszcze mają imiona ( Bert, Tom i William, wiem bo właśnie czytam :)). A w Władcy Pierścieni trole to poprostu tępe stwory...:D

Tak jak są różne rodzaje elfów, tak są różne rodzaje (gatunki?) trolli. Sauron używał tępych i plugawych stworzeń, bo tylko takie by mu służyły. Jeśli chodzi o zwykłych żołnierzy, nie mówię tu oczywiście o Nazgul'ach, ani o Sarumanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...