Skocz do zawartości

Książki ogólnie


Cardinal

Polecane posty

"Łowca Snów"(angielską nazwę "Dreamcatcher" powinno się tłumaczyć jako "Łapacz Snów" ale wspaniali polscy tłumacze zawsze muszą się wybić...)

A ja własnie uważam, że Łapacz brzmiałby co najwyżej zabawnie, natomiast Łowca juz brzmi bardziej powaznie, czego jednak o książce powiedzieć nie można, usmiałem się przy niej na początku, później zdąrzyłem się znudzić, by na końcu jednak ją odrzucić i nie przeczytać. Rzadko to robię, ale jednak czasami pewne pozycje wręcz zasługują na taki gest...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
U mnie było inaczej - może dlatego, że uwielbiam wszelakie opisy Kinga dotyczące miast, miasteczek, życia mieszkańców itp. Facet ma po prostu IMO talent, ale to też zależy od odbiorcy. Nie wszystkim się przecież podobają takie przeskoki z post apokaliptyki do powieści prawie obyczajowej. Jednak nie martw się na zapas, bo pod koniec też będzie dynamicznie, wręcz wystrzałowo. ;] A "Bastion" uważam za jedną z lepszych książek w dorobku Stefana - klymat, klymat, klymat, przyjaciele i sąsiedzi!

Ja właśnie nienawidzę opisów życia małomiasteczkowej ludności, dlatego przez "Miasteczko Salem" i "Sklepik z Marzeniami" po prostu się przedzierałem. A jeśli chodzi o klimat w "Bastionie" to na początku było trochę klimatycznie, ale teraz w ogóle tego klimatu ni odczuwam.

A ja własnie uważam, że Łapacz brzmiałby co najwyżej zabawnie, natomiast Łowca juz brzmi bardziej powaznie

Po pierwsze nazwa Łapacz Słów wzięła się od nazwy indiańskiego talizmanu(który teraz można na prawie każdym polskim targu zakupić) , który wieszało się nad łóżkiem żeby odstraszyć koszmary, książki nie czytałem więc nie wiem co lub kto jest w niej nazwany Dreamcatcher ale na pewno nazwa wzięła się od talizmanu. Po drugie, to jak nazwa brzmi interesuje mnie tak samo jak zeszłoroczny śnieg, jeśli autor nadał swojej książce śmieszny tytuł to taki ten tytuł ma być i tłumacz nie powinien go zmieniać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Łapaczem Snów to i może masz rację, ale że tłumacz ma tłumaczyć wszystko jak najdokładniej to już bym się z tym nie zgodził. W takim razie najnowszy Potter widniałby pod nazwą Grobowe Relikwie Świętych, bo mniej więcej tak mozna dosłownie to przetłumaczyć, co nie znaczy, że oddaje to klimat książki, bo nie oddaje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie najnowszy Potter widniałby pod nazwą Grobowe Relikwie Świętych, bo mniej więcej tak mozna dosłownie to przetłumaczyć, co nie znaczy, że oddaje to klimat książki, bo nie oddaje...

Ja bym to dosłownie przetłumaczył na "Harry Potter i śmiertelne relikwie" (w znaczeniu - zabójcze).

Sama książka kończy się tak, jak się tego spodziewałem. Przeczytałem ją szybko i jestem pewny, że już do niej nie wrócę. Ot, taki zabijacz czasu. Lepiej poszukam kolejnego tomu z serii "Duchy Gaunta". Bardzo dobrze napisane, jak ktoś lubi klimaty wojenne i do tego podoba mu się Warhammer 40,000, to niech się nie waha.

Jak jesteśmy przy polonizacji i korekcie - "Kosmiczny Wilk", z tego samego uniwersum, to najgorsza seria pod tym względem. Co parę stron pojawiają się błędy, literówki, które psuły mi humor podczas czytania. Przygody Kosmicznego Marine nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia. Dla mnie zwykłe czytadła, o których można spokojnie zapomnieć. Skoro już przy nich jesteśmy... do tego samego worka wrzucę "Xenos", Dana Abnetta. Opisywanie przygód Inkwizytora Eisenhorna idzie mu znacznie gorzej od "Duchów Gaunta".

Za to świetne jest "Piętno Potępienia", Jamesa Wallisa. Prosty żołnierz zostaje wciągnięty w sieć intryg, a potem jest już tylko lepiej. Warhammer Dark Fantasy, świetna książka i z czystym sumieniem mogę ją polecić. Miłośnicy intryg, niepewności, inteligentnie prowadzonej fabuły i zwrotów akcji powinni być zadowoleni z zakupu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli o dosłowność chodzi, to deathly nie oznacza tego samego co deadly. Deadly oznacza śmiertelne, zgadza się, ale deathly to bardziej coś w rodzaju trupie, grobowe, w pewnym sensie należące do śmierci. Hallow natomiast pochodzi od halue, które póxniej przeistoczyło się w holy, a oznacza tyle co święty, miejsca i relikwia świętych. A więc idąc dosłownym tłumaczeniem, nie moglibyśmy dojść do takiego wniosku co ty, Holy. Ale nie chodzi mi już o sam ten fakt, chciałem przedstawić wormerowi, że nie zawsze jest sens wszystko tłumaczyć dosłownie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie chodzi mi już o sam ten fakt, chciałem przedstawić wormerowi, że nie zawsze jest sens wszystko tłumaczyć dosłownie.

Na wstępie muszę zaznaczyć, że książki nie czytałem i nie wiem co jest nazywane "Deathly hallows" ale jednak tłumaczenie tego tytułu na "Insygnia śmierci" nie za bardzo mi pasuje. "deathly" jak już sam wcześniej napisałeś jest określeniem na coś, więc nie rozumiem dlaczego tłumacz zrobił z tego rzeczownik. "hallow" jest znowuż słowem tłumaczonym dość rozlegle(święty/uświęcony/czczony itp) więc w jego przypadku mam dużo większe kłopoty. Jak znałbym zdanie(w języku angielskim oczywiście), w którym jest to słowo użyte dużo łatwiej byłoby mi zrozumieć o co konkretnie chodzi.

A kiedy pisałem o "Dramcatcher" nie chodziło mi o stu procentową dosłowność, bo wtedy "dreamcatcher" oznaczało by "snołapacz". Mi chodziło o to by polska wersja miała to samo znaczenie co angielska. Tak jak w Anglii masz przysłowie - "Let sleeping dogs lie", a na język polski tłumaczysz je "nie wywołuj wilka z lasu". Po prostu najbardziej zależy mi na tym by tłumacz starał się oddać znaczenie, a nie interpretował po swojemu. trochę zaczynam się plątać, ale mówiąc skrótowo jeśli jakieś angielskie zdanie(na przykład - przysłowie) ma swój odpowiednik w języku polskim, to powinno się użyć odpowiednika. A jeśli takowego odpowiednika nie ma to powinno się oddać jak najdokładniej(i możliwie najbardziej dosłownie) sens i znaczenie, bo im większa inwencja twórcza tłumacza tym mniejszy związek tłumaczenia z wersją oryginalną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie chodzi mi już o sam ten fakt' date=' chciałem przedstawić wormerowi, że nie zawsze jest sens wszystko tłumaczyć dosłownie.[/quote']

Na wstępie muszę zaznaczyć, że książki nie czytałem i nie wiem co jest nazywane "Deathly hallows" ale jednak tłumaczenie tego tytułu na "Insygnia śmierci" nie za bardzo mi pasuje. "deathly" jak już sam wcześniej napisałeś jest określeniem na coś, więc nie rozumiem dlaczego tłumacz zrobił z tego rzeczownik.

Hm, zrobił zeń przydawkę. A to już ma swoje uzasadnienie, zwłaszcza, ze ciężko przełożyć 'deathly' na przymiotnik. Tłumaczenie 'deathly' na '... śmierci' zastosowano w większości przekładów HP7, z tego co wiem.

Mnie też fraza 'insygnia śmierci' uwierała długo, oryginał brzmi (brzmi!) dużo lepiej, ale taka jest już specyfika angielszczyzny. Zapewniam Cię jednak, że w kontekście powieści sens oddany jest bardzo dobrze. I ciężko byłoby to tłumaczyć inaczej. Zresztą pan Andrzej Polkowski dość dokładnie opisuje motywy takiego nie innego tłumaczenia. Wystarczy wziąć ksiażkę do ręki w księgarnii i przejrzeć ostatnich kilka stron - jak w każdym tomie są tam notki dot. przekładu.

A kiedy pisałem o "Dramcatcher" nie chodziło mi o stu procentową dosłowność' date=' bo wtedy "dreamcatcher" oznaczało by "snołapacz". Mi chodziło o to by polska wersja miała to samo znaczenie co angielska. Tak jak w Anglii masz przysłowie - "Let sleeping dogs lie", a na język polski tłumaczysz je "nie wywołuj wilka z lasu". Po prostu najbardziej zależy mi na tym by tłumacz starał się oddać znaczenie, a nie interpretował po swojemu. trochę zaczynam się plątać, ale mówiąc skrótowo jeśli jakieś angielskie zdanie(na przykład - przysłowie) ma swój odpowiednik w języku polskim, to powinno się użyć odpowiednika. A jeśli takowego odpowiednika nie ma to powinno się oddać jak najdokładniej(i możliwie najbardziej dosłownie) sens i znaczenie, bo im większa inwencja twórcza tłumacza tym mniejszy związek tłumaczenia z wersją oryginalną.[/quote']

Tłumaczenia są jak kobiety, wierne albo piękne ;p. Nie no, oczywiście masz rację ogólnie, jeśli o podejście do tłumaczeń chodzi.

Ja jestem np. pełen podziwu dla stylu tłumaczenia książek Pratchetta, dokonanych przez Piotra W. Cholewę - bo nie boi się tłumaczyć rozmaitych słownych gierek, którymi tak obficie usiane są discworldowe opowieści. Co prawda czasem coś mu umyka (vide słynny żółw spadajacy z dużej wysokości), ale są to sytuacje rzadkie i takie, którym chyba nikt by nie podołał... Choć nadal Pratchett najlepiej smakuje w oryginale (te tytuły - Sourcery, Equal Rites... miód :)), PeWuC wielkim jest i basta. Doskonały przykład tłumaczenia kreatywnego, kontekstowego i utrzymującego ducha książki*.

Czego nie da się powiedzieć o... Nie, nie będę wywoływał wilka z lasu, bo znowu quasi-statsiarskie piekło się rozpęta ;]

*)choć do dziś nie mogę zrozumieć, jak z "Jingo" zrobił "Bogowie, Honor, Ankh-Morpork" ;p. Inna sprawa, że oryginalny tytuł dla mnie jest zupełnie niejasny...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie zawsze można oddać piękno oryginału, jak już wspomniał kOnrad... I nie wszystkiemu mozna nadać sens, jaki pojawił się w oryginale. Tłumacz HP nieźle się musiał napracować, aby przetłumaczyć te wszystkie sklątki tylnowybuchowe czy inne horkruksy... Tym nie mniej, w oryginale na pewno brzmi to lepiej(choć i polska wersja jest bardzo dobra)

Odwróćmy sytuację, choćby taki Sapkowski. Przetłumaczono go na angielski(na razie tylko pierwszy tom opowiadań). Ale w jaki sposób mozna było oddać sens polskiego zdania "Idź, wychędoż się sam!" w języku angielskim? Niestety nie dało, bo takie słowo nie istnieje i powstało zwykłe "Go f*ck yourself". Prawda, że nie oddaje klimatu Sapkowskiego? Ale niestety taka jest bolączka tłumaczenia, nic na to nie poradzimy, dlatego warto nieraz obdarzyć tłumaczów szczyptą ufności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*)choć do dziś nie mogę zrozumieć, jak z "Jingo" zrobił "Bogowie, Honor, Ankh-Morpork" ;p. Inna sprawa, że oryginalny tytuł dla mnie jest zupełnie niejasny...

Według mnie, tytuł został przełożony na polskie realia bardzo dobrze. ;)

Jingoism is defined in the Oxford English Dictionary as "extreme patriotism in the form of aggressive foreign policy"

Myślę, że to powinno rozwiać Twoje wątpliwości.

P.W.C. jest Mistrzem przez duże 'M' i basta. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, tytuł został przełożony na polskie realia bardzo dobrze. ;)
Jingoism is defined in the Oxford English Dictionary as "extreme patriotism in the form of aggressive foreign policy"

Myślę, że to powinno rozwiać Twoje wątpliwości.

P.W.C. jest Mistrzem przez duże 'M' i basta. ;)

No popatrz, nawet nie sprawdziłem tego hasełka w słowniku. Stupid me ](*,)

dzięki wielkie :) i przyznaję absolutną rację co do PeWuCa. Do tego jest świetnym gościem prywatnie, miałem okazję na jednym konwencie być na jego prelekcji i porozmawiać nawet chwilę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*)choć do dziś nie mogę zrozumieć, jak z "Jingo" zrobił "Bogowie, Honor, Ankh-Morpork" ;p. Inna sprawa, że oryginalny tytuł dla mnie jest zupełnie niejasny...

Według mnie, tytuł został przełożony na polskie realia bardzo dobrze. ;)

Jingoism is defined in the Oxford English Dictionary as "extreme patriotism in the form of aggressive foreign policy"

Myślę, że to powinno rozwiać Twoje wątpliwości.

P.W.C. jest Mistrzem przez duże 'M' i basta. ;)

Moim zdaniem "Bogowie, Honor, Ankh-Morpork" to jawne nawiązanie do naszego "Bóg, Honor, Ojczyzna"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem "Bogowie, Honor, Ankh-Morpork" to jawne nawiązanie do naszego "Bóg, Honor, Ojczyzna"

No to chyba było oczywiste od początku xD

Z opóźnieniem, ale jednak, melduję, że przeczytałem 'House of Chains', czy czwarty tom Malazan Book of the Dead Stevena Eriksona. Ponad tysiąc stron czystej radości dla każdego miłośnika fantasy. Nie trzeba nawet czytać części poprzednich. Oczywiście pozwala to wyłapać wszystkie smaczki, pogłębić wiedzę o świecie i od razu czuć sympatię ( lub jej brak ) do postaci, ale nie jest to konieczne. Książka chyba całkiem nieźle sprawdziłaby się jako samodzielna pozycja. Lepiej jednak zacząć od początku i nie stracić ni strony z tej cudnej serii.

Nie będę tu się rozpisywał za bardzo o szczegółach fabuły, bo bardzo ciężko byłoby to zrobić bez spoilerowania, a tego robić nie chcę. Wystarczyłoby właściwie napisać: jest bardzo dobrze. Nie wiem czy w pełni lepiej lub równo z poprzednimi częściami, ale bardzo dobrze na pewno. Ciągle mamy nieco ciężkiej atmosfery, czarnego humoru, zwykłych ludzi z niezwykłymi przygodami czy nawet mocami. Niektórym może dokuczać pewna 'dragonballizacja' ( czyli przeciwnicy mocniejsi od tych najmocniejszych, a potem jeszcze gorzej i podobnie z wytrzymałością bohaterów), ale nie jest to na tyle poważne, by powodowało jakieś większe zgrzyty. Bogactwo i różnorodność wątków oraz bohaterów nadrabia wszystko. Także nieco pompatyczne dialogi - postacie czasem mówią do siebie aż za bardzo oficjalnie i lubią czasem dawać bardzo poważne przemówienia.

Polecam gorąco!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym w do mojej biblioteczki trafiły dwie nowe pozycje - "Łowca Snów"(angielską nazwę "Dreamcatcher" powinno się tłumaczyć jako "Łapacz Snów" ale wspaniali polscy tłumacze zawsze muszą się wybić...) .

Nie pamiętam dokładnie ale jest gdzieś ustawa że nie można dokładnie tłumaczyć tytułów książek jaki i filmów(może się myle, ale tak słyszałem)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ustawa, ze nie mozna dokladnie tlumaczyc tytułow ksiazek i filmow"? Ale bzdura. Pierwszy przykład z brzegu: "Zielona mila".... Takie ustawy to tylko w Erze.

W dodatku "Łowca Snów" brzmi o niebo lepiej, niż "Łapacz" (sic!). Albo się myle... :roll:

I wydaje mi sie, że tłumaczy to mamy akurat dobrych :wink: O!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż... nie będę się po raz kolejny rozdrabniał nad zakończeniem Pottera, którego ostatnio czytnąłem, bo to raczej sensu nie ma. Podzielam zdanie, że można było wymyślić coś o wiele bardziej odkrywczego, choć to może specjalny chwyt ze strony Rowling - okaże się, że Harry pójdzie na studnia :D

A na biurku już leży pożyczona Achaja A. Ziemiańskiego i po pierwszych 3 rozdziałach, które na szybko przeczytałem, wydaje mi się całkiem ciekawa. Time'll tell. :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tak, zakończenie w moim odczuciu napisane po najmniejszej linii oporu, wydaje sie być zbyt banalne, aby było prawdziwe... A jednak...

okaże się, że Harry pójdzie na studnia :D

Gdyby wcześniej Rowling wspomniała w swoich ksiązkach o studiach, to na pewno by ze 2-3 części dorobiła... Całe szczęście to już chyba koniec Pottera...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie to bardzo cieszy ;p btw - ostatnio dorwałem się do książek M. Puzo... Ojciec Chrzestny, Sycylijczyk, Omerta... bardzo dobre książki,genialna fabuła, ciekawa historia w to coś,co wciąga i nie pozwala zasnąć,szepcąc do ucha "jeszcze 10 stron, jeszcze 10 stron" ;DDD polecam!!!!!!!!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Witam, nie wiedziałem gdzie zamieścić ten temat ale w końcu zdecydowałem sie tutaj, mam do was wielka prośbę , niedawno miałem możliwość przeczytania dodatku do cd action odnośnie wiedźmina [wiedźmin kompendium (wydawnictwo bauer)], znalazłem tam wiele rzeczy które pomogły mi w prezentacji maturalnej (temat ma wiele spólnego z fantastyka). Niestety książkę straciłem i zapomniałem spisać wszystkie dane odnośnie jej wydania co potrzebne jest mi do konspektu maturalnego, Proszę bardzo o podanie mi o ile jest to możliwe takich danych jak imię i nazwisko autora(lub grupy osób które pracowało nad ta książka), wydawnictwo, numer wydania, rok,i najważniejsze numer ISBN!

. Pozdrawiam

ps. a co do puzo to rzeczywiście książki na mistrzowskim poziomie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Um... Sorry, że wstrzelam się rykoszetem w temat niczym prezydent K. w nasz hymn narodowy, ale po prostu muszę spytać (ciekawość - cecha ludzka tudzież schody do piekła, jak mawiają).

Czytuje ktoś tutaj może Neila Gaimana? Mnie całkiem niedawno udało się wyhaczyć w księgarni "Amerykańskich Bogów" autorstwa w.w. i muszę przyznać, że gość naprawdę trzyma poziom. Nie jest to może twórczość na miarę Tolkiena czy Pratchetta, ale ostatecznie tak styl, jak i tematyka jest zgoła inna. Tak czy inaczej, chciałem spytać jak przedstawiają się pozostałe pozycje spod pióra Gaimana, bo pomimo całkiem miłych wrażeń związanych z tytułem wymienionym wyżej, nie jestem do końca przekonany o słuszności wydawania ~50zł w ciemno.

Tak więc jeśli ktokolwiek zagłębiał się w twórczość tego gościa, byłbym wdzięczny za info.

Od siebie natomiast bardzo chciałbym polecić dwie pozycje:

- Spencer Johnson - "Kto zabrał mój ser?"

- Celma Alex Rovira, De Bes Fernando Trias - "Szczęście czy Fart?"

Obie pozycje opowiadają w zasadzie o tym samym, o żmudnym i wytrwałym dążeniu do celu, o ciężkiej pracy którą warto wykonywać by mogła procentować, etc., etc.

Niby nudne, ale uwierzcie mi - książki naprawdę są warte poświęcenia im chwili uwagi! Mądrze i przezabawnie opisane przesłania nie tylko podnoszą na duchu życiowych pesymistów jak ja, ale również uczą jak sobie radzić w trudniejszych, życiowych sytuacjach.

Naprawdę, z czystym (no, może lekko przykurzonym) sumieniem polecam te tytuły każdemu, kto przechodzi sporadyczne, chwilowe załamania nerwowe ;)

Pozdrówki!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio powróciłem trochę do mojego ulubionego pisarza science fiction - Philipa K. Dicka. Na pierwszy ogień pochłonąłem "Człowieka z Wysokiego Zamku". I wciąż uważam, że to najlepsza książka Mistrza. Genialna fabuła, świetne poprowadzenie wątków, oryginalni, 'żywi' bohaterowie. Do tego niezłe zmuszające do zastanowienia zakończenie. Uhhh, aż nie mogę sie doczekać, aż znów dopadnę "UBIKA"! Ale najpierw w kolejce stoją "Opowiadania Najlepsze".

A na biurku już leży pożyczona Achaja

Pierwsza część- całkiem, całkiem, w drugiej dotarłem tak do połowy i nie mam ochoty na razie tego dotykać. Trzecia część też leży na półce, ale słyszałem, że jeszcze gorsza od dwójki...

Czytał ktoś "Lód" Dukaja? Warte zachodu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio powróciłem trochę do mojego ulubionego pisarza science fiction - Philipa K. Dicka. Na pierwszy ogień pochłonąłem "Człowieka z Wysokiego Zamku". I wciąż uważam, że to najlepsza książka Mistrza. Genialna fabuła, świetne poprowadzenie wątków, oryginalni, 'żywi' bohaterowie. Do tego niezłe zmuszające do zastanowienia zakończenie. Uhhh, aż nie mogę sie doczekać, aż znów dopadnę "UBIKA"!
Ubik jest wyśmienicie wykoncypowany, Człowiek z Wysokiego Zamku jest chyba najbardziej konwencjonalną książką Dick'a jaką czytałem, przez co lektura trochę mnie znużyła. Najbardziej podobało mi się Przez Ciemne Zwierciadło gdzie jego schizofreniczne fobie wyszły na pierwszy plan.
Czytał ktoś "Lód" Dukaja? Warte zachodu?
co prawda sam nie czytałem, ale już trójka moich znajomych bardzo zachwalała, więc niedługo i porwę się na tego kolosa.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytał ktoś "Lód" Dukaja? Warte zachodu?

Jako, że jestem fanem talentu Jacka Dukaja, to zdecydowanie polecam, trzyma zdecydowanie poziom i niewiele odstaje od genialnych, mistrzowskich "Innych Pieśni". Ale jeśli Dukaja nie uważasz za zbawcę polskiej literatury i jego zabawy z językiem ci nie odpowiadają, to możesz się nie przebić. Ale jednak zachęcam- przecież jakie to wyzwanie 1000 stron! ;) (tak naprawde, wbrew pozorom, zlatuje jak pstryknięcie palcami)

Czytuje ktoś tutaj może Neila Gaimana?(...) Nie jest to może twórczość na miarę Tolkiena czy Pratchetta

Heh niezły rozrzut- Pratchett i Tolkien, a między nimi Gaiman :D Ja czytuje i twierdzę, że jest świetnym opowiadaczem (tak siebie i swoją rolę jako pisarza określa- gawędziarz). Jego spojrzenia w "Amerykańskich bogach" na Amerykę, na wierzenia, na społeczność konsumcyjną i na masę innych rzeczy jest świetne. Poza tym świetnie się je czyta, problemy i odkrywanie swojej osobowości przez głównego bohatera, zwącego się Cieniem, jest zajmujące.

Poza tym jeśli ktoś szuka czegoś nietypowego polecam Chine Miellive(praszam jak jakiegoś byka popełniłem), brytyjskiego pisarza, który na wiele spraw potrafi spojrzeć naprawdę z innej strony. Niestety czytałem na razie tylko jego opowiadania, ale i tak jestem zachwycony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...