Skocz do zawartości

Książki ogólnie


Cardinal

Polecane posty

No, może porównanie Zmierzchu z Potterem jest trochę przesadzone, jednak zgadzam się, że to książka dla nastolatek [;

A opinie są bardzo skrajne... Jedni uważają, że to gniot, inni, że bestseller...

Ja akurat twierdzę, że to gniot. Może nie tak bardzo tragicznie, no ale czytanie tego nie sprawiło mi przyjemności. Bella jest nijaka do bólu, takie wcielenie kompleksów nastolatki. Komunikat: Możesz być niezdarą, a i tak spotkasz swojego księcia. Edward miał być wcieleniem marzeń o tajemniczym idealnym, nieco mrocznym amancie, ale już po dwudziestu stronach zrobił się rozlazły. Straszne romansidło dla nastolatków, ugrzecznione na siłę (Chcieliby, ale nie mogą, bo... autorka sobie tak wymyśliła). Nawet te świecące na słońcu wampiry nie są tu najgorsze.

ed. A Bella używa dziwnych wyszukiwarek... Na pewno nie google ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Przy okazji, żeby nie było kompletnego offtopu: jakie macie, PANIE i Panowie, opinie o 'Pachnidle' Patricka Suskinda?

Książka, aby była zapamiętana, musi wywoływać emocje, negatywne, pozytywne, czy jakiekolwiek inne. Pachnidło wywołuje ich wszystkie rodzaje: zachwyt, obrzydzenie, strach (no może przesadzam), zdziwienie i wiele innych. Nie jest to lajtowe "czytadło". Ja, zamknięty maxymalnie w polskiej fantastyce zaczytywałem się w dziele Suskinda. Coś w nim jest.

Po przeczytaniu książki obejrzałem z ciekawości adaptację filmową. Emocje wywoływała również, nie tak duże jak książka i może bardziej negatywne, albowiem pokazywała sporo obrzydliwych scen w dosyć obrazowy sposób. Mimo to warto obejrzeć.

Macie też tak jak ja oglądając film na podstawie książki, że porównujecie i wkurzacie się na uproszczenia? Nie znam przypadku, żeby obraz był lepszy od tekstu. A Fight Club oglądałem, nie czytałem, skoro film był tak zaj******, to jaka musi być książka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie też tak jak ja oglądając film na podstawie książki, że porównujecie i wkurzacie się na uproszczenia? Nie znam przypadku, żeby obraz był lepszy od tekstu.

Mnie chyba tylko raz się zdarzyło, że film podobał mi się bardziej niż książka a raczej opowiadanie bo piszę o "Skazanych na Shawshank" Kinga, "Cztery pory roku" czytałem już po zobaczeniu filmu i muszę przyznać, że się trochę zawiodłem. Wydaje mi się nawet, że to uproszczone względem filmu choć to ono było pierwsze. Ale za to nie mogę zapomnieć kompletnie zepsutej ekranizacji "Kolekcjonera Kości" gdzie chyba 80% filmu to wymysł scenarzystów co zdecydowanie nie wyszło filmowi na dobre(nawet morderca to zupełnie inna osoba i o ile w książce do końca nie wiedziałem kto nim jest to w filmie od razu można się zorientować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedni uważają, że to gniot, inni, że bestseller...

To jest bestseller. To fakt, nie opinia.

A ja mam takie pytanko: Czy ktoś czytał może Zmierzch, Księżyc w nowiu, Zaćmienie lub Przed świtem pani Stephanie Meyer? XD

Przeczytałem kawałek "Zmierzchu" i jest to grafomania w czystej postaci. "Harry Potter" i "Eragon" to przy tym szczyt literackiego kunsztu. Nie irytowałoby mnie to tak bardzo, gdyby ta książka nie była tak popularna. Ale jest i dlatego nie znoszę tej autorki. Wcisnąć nastolatkom taką szmirę... Film już nawet zrobili. Ech, szkoda gadać...

Nie znam przypadku, żeby obraz był lepszy od tekstu.

Jest trochę takich przypadków. "Blade Runner" choćby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich po świętach:D

Przez te kilka dni wolnego przeczytałem planowo "Malowanego człowieka". I cóż mogę powiedzieć? Dostałem dokładnie to czego sie spodziewałem. Książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Nie porusza jakiś ogromnie ważnyc spraw. Po prostu zwykłe czytadło o świecie w którym pojawiły się znów demony, niszcząc ludzką cywilizację prawie doszczętnie. Ludzkości udało się ochronić jedynie dzięki starożytnym runom, powstrzymującym demony. Mogą jednak tylko siedzieć i dbać o osłony runiczne, ponieważ runy bojowe od dawna są zaginione... Historia jak widać dość ciekawa jednak nie ustrzegła się kilku błędów, które dość rażą w oczy. Przykładowo, aby osłona runiczna działała, wszystkie runy musza być równe i niczym nieosłonięte. Więc ludzie siedzą w domach, dbając o nie i kuląc się ze strachu. A demony, mimo że są "delikatnie inteligentne":P, to i tak nie wpadły na pomysł żeby rzucić w runę błotem albo przyrąbać w dom czymś wielkim. Widać to szczególnie kiedy bohaterowie chronią się runami na otwartej przestrzeni. Siedzi taki za osłoną, drży ze strachu żeby deszcz nie spadł albo run się nie zmazał. A stado demonów zamiast przywalić w człowieka jakimś głazem (bądź zniszczyć czymś runy) to objia się bezsensownie o osłonę, szukając jakiejś szczeliny.

Ogólnie to właśnie sprawa run nie została dokładnie przez autora przemyślana, można jednak przymknąć na to oko i przeczytać wcale przyjemną książkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem Cień Wiatru Zafona i krótko mówiąc - dooobre! Nie dziwię się, że to bestseller.

Historia o młodym księgarzu, który stara się poznać przeszłość pewnego pisarza, który miał życie, delikatnie mówiąc, ciekawe. Intryga miejscami zbyt przewidywalna, ale i tak polecam z całego serca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuje się pod tym co napisał Felessan.

"Malowany człowiek" bardzo mnie wciągnął, a urwał się w emocjonującym momencie. Ma ktoś może informacje kiedy planują wydać księgę 2.

Czytał ktoś z was książkę pod tytułem "Zombie survival" Maxa Brooksa? Warto ją przeczytać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuje się pod tym co napisał Felessan.

"Malowany człowiek" bardzo mnie wciągnął, a urwał się w emocjonującym momencie. Ma ktoś może informacje kiedy planują wydać księgę 2.

Z tego co wiem to tom drugi planowany jest na początek 2009 roku, ale nie jestem pewien. W każdym razie ukaże się w 2009 roku.

http://www.fabryka.pl/zapowiedzi.php?ibook=287#searchkk

Opis troche mnie przestraszył, że wyjdzie z tego jakieś dziwadło, ale nie będe małostkowy. Kupię na pewno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji lektury "Cierpień młodego Wertera" i poszukiwań dodatkowych informacji, natknąłem się na "Raj utracony" pana Miltona. Jedno z największych dzieł nowożytnego pisarstwa, a w szkole nie wspomniano o tym nic. I teraz pytanie: czy naprawdę czyta się to ciężko? Czy może jednak bardzo warto? Mnie zainteresował opis, rozpoczęcie historii od lamentu szatana, i te kwestie poruszone pózniej. To jak? :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Raj utracony" pana Miltona. Jedno z największych dzieł nowożytnego pisarstwa, a w szkole nie wspomniano o tym nic. I teraz pytanie: czy naprawdę czyta się to ciężko? Czy może jednak bardzo warto? Mnie zainteresował opis, rozpoczęcie historii od lamentu szatana, i te kwestie poruszone pózniej. To jak?

Powiem ci tak: mnie Paradise Lost bardzo ciekawiło, ale z jednym zaznaczeniem. W oryginale;] I nie czytało mi się tego ciężko, ale to może być dla ciebie niezbyt miarodajne:D

I dzięki dla Szczepana i k0nrada za podzielenie się opiniami nt. Fight Club i Pachnidła. Pierwszy z was utwierdził mnie w swoim zdaniu o dziele Suskinda, drugi zachęcił do przeczytania FC;]

I hejaho dla Polipa, Argiego i Córeczki;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam Wam się że nie lubię czytać lektur itp... Ale ostatnimi czasy dorwałem od mamy książkę "Anioły i Demony" Dana Browna... Muszę gościowi przyznać że ma talent .. oj maaa :D

Ciekawe kiedyś następna część przygód Langtona...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

natknąłem się na "Raj utracony" pana Miltona. Jedno z największych dzieł nowożytnego pisarstwa, a w szkole nie wspomniano o tym nic.
Kurde bele, oczekujesz, że w naszej skatolicyzowanej edukacji znajdzie się miejsce na pozycję pokazującą upadek człowieka i wojnę w niebie z perspektywy szatana, istoty dumnej, pragmatycznej i mającej swoje racje? No way, man! Lepiej bierz się za czytanie Nad Niemnem!

Co nie zmienia faktu, że Milton, jako protestant, nie mógł się powstrzymać i wbił kilka szpil katolikom w ramach zupełnego bonusu (;

I teraz pytanie: czy naprawdę czyta się to ciężko?
Uhm, całość pisana jest wierszem białym, 10-zgłoskowcem. W świetnym polskim tłumaczeniu (obiegowa opinia, mnie ciężko rzecz, bo w oryginale czytałem tylko jedną z 12 ksiąg) Słomczyńskiego jest to 11-zgłoskowiec. Jak wciągnie to kolejne wizje piekła będziesz wcinał jak delicje.

Ja poluję na jakieś second-handowe wydawnictwo komentujące i krytykują PL - 'Preface to Paradise Lost' Lewisa. Ma ktoś może? (;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nieznośna lekkość bytu" - Cóż, książka świetna, trzeba przyznać. To historia o miłości, jednak nie taka, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Ale przede wszystkim jest to powieść egzystencjalna, autor zadaje dobre pytania i nakłania do rozważań na temat sensu istnienia. Najważniejszymi tematami są relacje pomiędzy ciałem a duchem, seksem a miłością oraz niemożność panowania nad własnym losem. Kundera także porusza tematy kiczu i polityki, a w jego świecie króluje przypadek i to on decyduje o tym, jak wygląda szkic naszego życia. Można wyczuć tutaj trochę Nietzscheańskiego ducha. Jak dla mnie trochę zbyt pesymistyczna ta książka, ale pełna wartościowych refleksji autora. Przeczytać na pewno warto, zwłaszcza, gdy się ma ją już na biurku. ;)

I hejaho dla Polipa, Argiego i Córeczki;]

Hejaho! A gdzie ty się teraz podziewasz? ;] Nikt już o tej porze nie pokontempluje ze mną nieznośnej lekkości bytu?

A Miltona polecam, a jakże!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było tutaj o ekranizacjach książek Kinga - ja jako zagorzały fan tego mistrza grozy powiem, że IMO zarówno wersja filmowa jak i książkowa zarówno 'Skazanego...' jak i 'Zielonej Mili' miażdży. Ale to bardzo subiektywne odczucie :) A wedle tego co czytałem to najgorszą ekranizację uważa się 'Bastion'. Ludzie krytykowali to niemiłosiernie. A np, taka Zielona Mila ma opinię jednej z najwierniej odtworzonych (a sama książka jest świetna).

Tymczasem ponownie King, ale tym razem Pokochała Toma Gordona. Dosyć krótka, bo ledwie 160 stronicowa opowieść o pewnej dziewczynce, która zgubiła się w lesie i musi użyć wszelkich sposobów aby przetrwać. Zacząłem czytać, ale do tej pory nie dobrnąłem zbyt daleko. Jest napisana strawnie, fabuła wygląda ciekawie, ale kurcze... po przeczytaniu Ręki mistrza nic nie wydaje mi się warte przeczytania :)

[chyba, że dorwę Carrie albo To albo Worek kości]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak o Martina i minimafię SoI&F chodzi, to osobiście czuję się jej (pominiętym ;]) przedstawicielem, choć na bank przed Dance with Dragons będę musiał sobie przynajmniej Sieć Spisków odświeżyć, bo detali nie pamiętam już... (inna rzecz, że zawsze miałem takie wrażenie biorąc się za kolejny tom, a potem wszystkie wspomnienia z lektury poprzednich części wracały...)

Ja mam tak z Martinem i z Eriksonem. Po skończeniu Gold Asimova zabieram się z Midgnight Tides Eriksona, a tam natężenie wątków i akcji podobne jak u Martina. Co prawda ta część jest nieco oderwana od poprzednich części cyklu, ale warto i tak sobie przypomnieć. Buszuję więc po sieci i szukam streszczeń, najlepiej dość dokładnych. Co nie zmienia faktu, że ja tak lubię. Na dodatek Erikson wykazuje się pozazdroszczenia godną (tak, tak - do Ciebie mówię GRRM! ;) ) regularnością w wypuszczaniu częśći Malazańskiej Księgi Poległych. Części ma być 10, ja jestem na 5, więc jeszcze na parę latek mi pewnie starczy. I dobrze!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem ci tak: mnie Paradise Lost bardzo ciekawiło, ale z jednym zaznaczeniem. W oryginale;] I nie czytało mi się tego ciężko, ale to może być dla ciebie niezbyt miarodajne:D

Spojrzałem na oryginalną wersję, chyba nie jestem jeszcze gotowy, za mało kontaktu z literaturą pisaną w języku Szekspira ;) A fragmenty polskiej bardzo zachęcające. Kurczę, w bibliotece na 99% mi tego nie wypożyczą :/

@Cardinal- zapytam o to dzieło moją wychowawczynię, polonistkę, otwarty umysł, ciekaw jestem co mi powie :)

Pan Stephen King pozytywnie zaskoczył mnie "Ręką mistrza". Kilka stron temu ktoś wychwalał, podpisuję się pod tym obiema rękami :) Historia trochę rozlazła, w jednym miejscu nawet dziurawa, ale za to świetnie zarysowane postacie, i jak przystało na opowieść o malarstwie bardzo plastyczna wizja małego zakątka na Florydzie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak z Martinem i z Eriksonem. Po skończeniu Gold Asimova zabieram się z Midgnight Tides Eriksona, a tam natężenie wątków i akcji podobne jak u Martina. Co prawda ta część jest nieco oderwana od poprzednich części cyklu, ale warto i tak sobie przypomnieć. Buszuję więc po sieci i szukam streszczeń, najlepiej dość dokładnych. Co nie zmienia faktu, że ja tak lubię. Na dodatek Erikson wykazuje się pozazdroszczenia godną (tak, tak - do Ciebie mówię GRRM! ;) ) regularnością w wypuszczaniu częśći Malazańskiej Księgi Poległych. Części ma być 10, ja jestem na 5, więc jeszcze na parę latek mi pewnie starczy. I dobrze!

Ano, za Eriksona też się muszę w końcu zabrać... Jest wysoko, gdzieś obok Fundacji Asimova właśnie, na liście priorytetów z półki fastasy&SF

A do GRRMa wracając na moment - Qbuś jako wytrwały czytelnik jego bloga na pewno już widział, ale pewnie nie każdy miał okazję. (z góry wybaczcie hermetyczność*) Ladies & Gentleman, Jaime Lannister:

Youtube Video ->Oryginalne wideo

:D

@Cardinal- zapytam o to dzieło moją wychowawczynię, polonistkę, otwarty umysł, ciekaw jestem co mi powie :)

No, poloniści na ogół są bardzo pozytywnie nastawieni, jeśli uczniowie interesują się jakąkolwiek literaturą poza odbębnianiem lektur, więc spodziewałbym się raczej przychylności. Chyba, że trafiłeś na kogoś, kto zwyczajnie Miltona nie znosi ;p

Przebrnąłem w końcu przez ''Upadek Hyperiona" Dana Simmonsa i z żalem stwierdzam, że nieco się rozczarowałem. Nie chcę się wdawać w szczegóły, by nie spoilować, ale parę motywów mnie zawiodło, nie sądziłem, że skręci to w tę stronę. Tzn. że będzie epicko - było oczywiste i nie w tym rzecz. Ale machinacje czasem i przeplatającymi się rzeczywistościami -

to zawsze ryzykowny pomysł i tutaj, mimo, że dość kluczowy dla fabuły, zrealizowany w nienajlepszy moim zdaniem sposób.

Fantastycznie za to rozegrana kwestia Centrum - od początku do końca, ta część intrygi jest naprawdę dobrze zrobiona, mimo, że dosyć przewidywalnie.

Niby nadal mamy dość 'twarde' SF z odrobiną cyberpunku, ale w tym smakowitym gulaszu metafizyka - taka bardziej 'praktyczna', działająca, nie tylko będąca przedmiotem rozmyślań - się nieco już przelewa przez krawędzie garnka...

No cóż, można się było tego spodziewać, bo było to w cyklu od początku, osobiście wolałbym, gdyby było tego nieco mniej i nieco inaczej, ale tak jak jest, jest conajmniej dobrze, tom oceniam na solidną ósemkę z plusem, wolę teraz pomarudzić i niedoszacować, niż znów zgrzeszyć hurraoptymizmem ;). Nadal polecam serdecznie.

Za czas jakiś pewnie sięgnę po kolejną część cyklu, wracając do solidnie wstrząśniętego, a właściwie wywróconego do góry nogami uniwersum...

A na razie czytam, zgodnie z planem, "Udław się" Palahniuka. Na razie conajmniej niezłe, na pewno nie work-safe i nie dla dzieci ;).

*) jak ktoś bardzo chce zrozumieć bez czytania książki -

Jaime Lannister traci prawą dłoń, ktora zotaje zastąpiona złotą protezą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda że wuj Polip dopiero teraz podzielił się wiedza, bo ja swego czasu przygodę z Kingiem zacząłem właśnie od Mrocznej Wieży

Wuj Polip by się podzielił wcześniej (wiedzą), jakby Gacuś wcześniej zapytał, logiczne. :)

A wedle tego co czytałem to najgorszą ekranizację uważa się 'Bastion'. Ludzie krytykowali to niemiłosiernie.

Bastion to po prostu zbyt obszerny jest, żeby go sensownie zekranizować, ale ten mini serial, co go nakręcili, wcale taki zły IMHO nie jest - ot, takie stany średnie z bardzo dobrze obsadzonym głównym bohaterem (Gary Sinise) i szczyptą pysznościowego bastionowego klimatu. No i genialne (Don't fear) the Reaper w intrze, za co produkcja z miejsca otrzymuje ode mnie dodatkowe punkty. Ogólnie rzecz biorąc można obejrzeć bez zgrzytania zębami, ale lepiej ten czas poświęcić na czytanie papierowego pierwowzoru, bo książka jest doprawdy zacna!

Z raportu czytelniczego: Wszystko jest względne Kinga & Piekło pocztowe Pratchetta za mną, zatem kilka słów na ten temat. Jak to bywa ze zbiorami opowiadań, jedne są nieco gorsze, inne lepsze, ale wszystkie poniżej pewnego poziomu nie schodzą (toż to King!), fajnie też, że nie wszystkie dotyczą strachów wszelakich, a autor porusza tematy najróżniejsze. Dobrą rzeczą są komentarze przy każdym opowiadaniu, w których autor wyjawia okoliczności powstania danego utworu, opisuje przeżycia związane z samym pisanie i takie tam. Idealna rzecz (taki zbiorek) w sytuacji, kiedy człowiek nie ma czasu na całą książkę, a chce poczytać dobrą historię np. przed snem. Z kolei Piekło pocztowe to Pratchett w bardzo dobrej formie i w zasadzie tyle wystarczy powiedzieć. Kolejna solidna pozycja ze Świata Dysku, połknąłem w dwa wieczory i polecam serdecznie, co dziwnym nie jest.

I hejaho dla Polipa, Argiego i Córeczki;]

No hejaho no! :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano, za Eriksona też się muszę w końcu zabrać... Jest wysoko, gdzieś obok Fundacji Asimova właśnie, na liście priorytetów z półki fastasy&SF

Ano właśnie... Ja czytałem tylko pierwszą (chronologicznie) Fundację, a z resztą chętnie bym się zapoznał. No i innymi opowiadaniami o robotach też, bo na razie czytałem tylko The Rest of the Robots. Przeczytałem za to właśnie Gold, ale o tym za chwilę. Lecz jeśli chodzi o cykle, to jest parę, po które chętnie bym sięgnął czy wręcz dokończył. Cykl o Enderze mam nieruszony od dawien dawna, tak samo o Alvinie Stwórcy (oba O.S. Carda).

Jak to bywa ze zbiorami opowiadań, jedne są nieco gorsze, inne lepsze, ale wszystkie poniżej pewnego poziomu nie schodzą...

W zasadzie na tym cytacie mógłbym zakończyć opisywanie Gold, wydanego pośmiertnie zbioru opowiadań Asimova, gdyby nie pewien fakt. Jest to zbiór opowiadań tylko w 1/3. Dwie pozostałe części to dywagacje autora na tematy ogólno-naukowo-SF oraz na temat pisania SF i pisarstwa w ogóle. Pierwsze, wedle moich domysłów, pochodzą głównie z przedmów do różnych antologii, a te drugie ze wstępniaka do współtworzonego przez Asimova czasopisma. Na początek trzeba zaznaczyć, że opowiadania w tym zbiorze nie były wcześniej publikowane, a sam autor nazywa je "minor Asimov". W przypadku innego autora świadczyłoby to, że mamy do czynienia z odrzucaną słabizną, ale nie jest wcale tak źle. Tytułowe Gold otrzymało nagrodę Hugo, a Left to Right jest zwięźle zabawne. Zresztą ogólnie Gold to jedno z ciekawszych opowiadań, które w ogóle czytałem - trochę w nim Shakespeare'a, trochę rozmyślanie Asimova nad jego własnym pisarstwem i o sztuce. Pozostałe "kawałki" też ponoć nie należą do najwybitniejszych, ale sporo w nich informacji ciekawych dla fanów Asimova i science fiction, a także nieco rozważań ogólno-naukowych. Momentami odnosiłem wrażenie, że Asimov nieco za często wspomina o samym sobie, ale częściowo robi to w ramach przykładów, a poza tym jest też samokrytyczny i autoironiczny. Niezbyt wybitne dzieło wybitnego autora, które mimo wszystko warto przeczytać.

Nadszeł więc czas by porwały mnie Midnight Tides, mauahahaha:

post-1909-1230630073_thumb.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie skończyłem "To" Stephena Kinga (nigdy więcej już nie kończę książki o 7 rano... teraz dogorywam xD) i jak zawsze jestem w pełni zadowolony. Mimo iż książka dosyć długa bo łącznie ma około 1200 stron (łącznie bo ja czytałem wydanie podzielone na 3 tomy) to czyta się miło i na ogół szybko (załamała mnie tylko wizja stworzenia wszechświata xD)... ale teraz pora na trochę mhoczniejszy klimat, dziś zabieram się za "Zew Cthulhu".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qbuś > Z Asimova to mam za sobą tylko "Ja, robot"*, póki co i w sumie za pierwszą Fundację zabrałbym się dawno już, ale nigdy nie mogę w bibliotece trafić na pierwszy tom ;] (to samo mam z cyklem o Fandorinie Borysa Akunina - nigdy nie ma tego, który chronologicznie powinienem aktualnie czytać)...

Za Orsona Scotta Carda też miałem kiedyś wielką chęć się zabrać porządnie, po przeczytaniu "Gry Endera", ale jakoś nie wyszło :D.

A propos owej "Gry Endera" - mam ją wydaną w 'czarno-białej' serii Prószyńskiego - podobnie jak kilka innych książek. Seria jest o tyle cwana, że ma fajny, kieszonkowy format, niezłe tytuły i jeszcze lepszą cenę (zwłaszcza w rozmaitych CTK, gdzie z nominalnych 15.90 schodzą na 9.90 albo jeszcze niżej), ale... są to w dużej mierze teasery, pierwsze części cykli powieściowych ;p

...Które to już w całości ukazują się w normalnych, 'dużych' seriach, co dość skutecznie potrafi wyhamować zainteresowanie danym cyklem ;). Boże, chroń biblioteki :D. Nawet jeśli trzeba je nawiedzać dzień w dzień by upolować jakiś konretny tytuł ;p.

*) nie, film o tym tytule z Willem Smithem w roli głównej nie ma z tym zbiorkiem wiele wspólnego... nie ta liga zupełnie, bo opowiadania wyborne

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z cyklu: "Prezenty świąteczne" wywiad Lawrence`a Grobel`a z Marlonem Brando.

Jestem gdzieś tak po połowie książki dopiero, ale myślę, że dzisiaj wieczorem uda mi się ją skonczyć. Bo czyta się to bardzo szybko i przyjemnie. Brando zupelnie inny, niż znakomity aktor znany z kina. Obrońca amerykańskich indian, twórca teorii spiskowych, poniekad wyjątkwo apodyktyczny tyran. Warto po książkę sięgnąć, bo można spojżec na niego zupełnie w innym świetle (i nie tylko na niego, zaskakuje np. fragment o Charlesie Chaplinie). Widać, że Grobel wywiady umie przeprowadzać, a do tego świetnie się przygotował. Już ostrze sobie zęby na jego "Ala Pacino".

okładeczka poniżej

395425.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...