Skocz do zawartości

Filmy ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Dziś nabyłem pierwszy numer reklamowanej szumnie serii "The best of science fiction".

Po bliższym zapoznaniu się ze spisem dochodzę do wniosku, że dobór jest, delikatnie mówiąc, kontrowersyjny.

Ja rozumiem, że nigdy przy takich wyborach nie zadowoli się wszystkich i zawsze coś będzie pominięte. Ale naprawdę odnoszę wrażenie, że w tym przypadku wiele rzeczy mogło być zrobione lepiej.

Nie wymieniam wszystkich i nie po kolei, bo mi się nie chce :P.

Jest Terminator I i Terminator III – nie ma dwójki. Zapewne dlatego, że dwójkę dała ostatnio chyba "Wyborcza" czy "Rzeczpospolita". Jednak dziwnie, żeby nie powiedzieć głupio wyszło, że pani Loken wygryzła naszego kochanego zmiennokształtnego T-1000 :/.

Spider-Man i Spider-Man II :spiderman: – do samych filmów nic nie mam, ale jak na wybór reprezentatywny "The best of...", to co najmniej o jednego Pająka za dużo. Jeśli już musi to być facet w kostiumie, to wolałbym któregoś z Batmanów (może oprócz tych Schumachera ;)).

Gatunek – no cóż, warto ten film zobaczyć mimo wszystko, bo na tle tego, co zrobiono z jego sequlami, pierwsza część pozostaje dobrym filmem, a ponętna Sil, która wyszła spod piórka Gigera pozostaje jedną z wyrazistszych osobowości w SF.

Pogromcy Duchów, Faceci w czerni – nie są to może filmy z przesłaniem, ale kawał śmiechu zapewniają, więc niech będą.

Dzień Niepodległości – źli Obcy, dzielni Amerykanie, łopoczący sztandar – a jednak film ogląda się z przyjemnością.

Ja, Robot – adaptacja książki klasyka literatury, Asimova – OK.

Mucha – remake klasyki, który sam stał się klasyką i prześcignął sławą oryginał z lat 50., dziś już wspominany w parodiach. Jeff Goldblum genialny, o sequelu z Erikiem Stolztzem wolałbym zapomnieć. Należy się. Na klasykach wzoruje się też Człowiek Widmo.

Bliskie spotkania trzeciego stopnia – jestem świeżo po odnowieniu znajomości z tym filmem i miejce na liście należy mu się jak psu buda.

Ósmy pasażer Nostromo – na sto procent TAK. Za co? Za jajco! Z facehuggerem w środku alienpr0.gif.

Solaris – ze względu na śp. Lema, nie na :ass: Clooneya :/.

I jeszcze jedno. Podobno prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, lecz po tym jak kończy. A seria kończy się IMO fatalnie, z kiepskim Cyborgiem z Van Dammem (4.2 na IMDB). Nie umieściłbym tego filmu w pierwszej pięćdziesiątce, a nawet w pierwszej setce najlepszych filmów jakie oglądałem.

Taki film w "The best of..."? Obok Bliskich spotkań...? Za jakie grzechy? Nie można było skończyć na szczęśliwym oczku (21) i trzeba było serwować na koniec takiego babola?

Z zamkniętymi oczami mogę wymienić z tuzin filmów, które bardziej zasługują na miano klasyki science fiction – gdzie Odyseja Kosmiczna, gdzie, do jasnej anielki Blade Runner, Total Recall, gdzie Soylent Green, 12 małp?? Nie ma nic ze Star Treków. A z bardziej współczesnych – Mroczne Miasto, Ukryty Wymiar, Gatacca (że tam nie ma wypaśnych efektów specjalnych, mutantów i cyborgów? Ale jest fabuła, która może wkrótce stać się rzeczywistością). A piękna opowieść o kochającym robocie w Sztucznej Inteligencji?

Przy doborze chyba postawiono na:

1. stopień, w jaki dzieła odcisnęły się na popkulturze – stąd Terminatory, Predatory, Robocop, Alieny i Godzilla (ale czemu w wersji amerykańskiej?). Kto bowiem nie wie, kto to porucznik Ellen Ripley, a kto od razu zajarzy kim jest Rick Deckard? Z moich znajomych nie wiedział nikt... Choć z drugiej strony kto bez pomocy źródeł jest w stanie wymienić rangę i nazwisko bohatera Predatora :)? Niewielu, bo pamiętamy raczej buźkę Yautja (chyba przystojniejszy od Arniego).

2. widowiskowość - dlatego na listę "klasyki" z marszu awansowały dzieła stosunkowo świeże, jak Pojutrze, czy Raport mniejszości, oba Pająki, Ja, Robot.

W dodatku całość w oprawie typu patrz na mnie – nie rusz mnie ze względu na srebrne literki, które dość szybko się ścierają :/. Co ciekawsze pozycje wybiorę, na prenumeratę się nie skuszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,8k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Dziś nabyłem pierwszy numer reklamowanej szumnie serii "The best of science fiction".

a co to? a gdzie to? nie wiem ocb... jakieś ładne wydania elofilmów?

oglądając listę, to najbardziej razi brak SW, skoro o sf mowa. No i jeżeli jest Spiderman, to naprawdę to miejsce bardziej by należało się Batmanom Burtona.

I Robot, to obraz na którym mocno się zawiodłem, eh jeszcze mnie portfel boli po zakupionym w ciemno dvd :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co to? a gdzie to?

...a kto to tak pcha? :D

Co dwa tygodnie z "Przekrojem" lub "Vivą". Pierwszy numer za ok. 12 zeta, jeśli wierzyć benedyktyńsko wytłoczonym malutkim druczkiem cyferkom, następne po prawie 3 dychy :/.

Totalna paranoja ze w takiej "klasyce" SF nie wydaje sie kultowego

i genialnego "HARDWARE":shock:

Ze głosem Iggy Popa jako Angry Boba :D.

A szczerze, to mnie najbardziej dziwi, że "The Best of SF" to tylko amerykańskie SF (z drobną iskierką polskości w postaci "Solaris"), więc np. nie zobaczymy takiego filmu jak "Avalon" :?.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Podobnież jak z książkami mogę jedynie wyliczyć co żem tam obejrzał ostatnimi czasy. Na pierwszy ogień poszły poprawiacze nastroju w odpowiednim klimacie ^_^:

[*]Super zioło (How High) - w końcu go dorwałem i co oczywiste (dla mnie) nie zawiodłem się.

[*]O dwóch takich co poszli w miasto (Harold and Kumar went to the White Castle) - dość głupkowata komedia, ale na małą brechtę w sam raz.

[*]Żółtodzioby (Half Baked) - podobnie jak w powyższych przypadkach, "spazmy śmiechowe" wystąpiły. Gut.

Człowiek jednak nie samą komedią żyje:

[*]Trainspotting - muszę przyznać, że zawiodła mnie końcówka trochę, spodziewałem się mniej szczęśliwego zakończenia. Cała historia odnosi się zgubnego wpływu nałogów.

[*]Requiem dla snu (Requiem For A Dream) - wszystko może uzależnić, każde uzależnienie może zgubić, świetny film.

[*]Potęga strachu (Running Scared) - trochę akcji w dobrym wykonaniu.

[*]Gorączka - coś z telewizorni. De Niro i Pacino, mówić coś jeszcze?

Bless ya :faja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niewiem czy tutaj to moge pisac i wogole spac mi sie chce wiec darujcie błędow...

Mam 3 najlepsze filmy ktore moglbym ogladac Non stop...

a 3 rozne gatunki:P

Deja Vu... No film genialny..

GLADIATOR

Green Street Hooligans...

Co prawda filmow takich mam z 15 ale te mi pierwsze na mysl rpzyszly:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam może nie będzie o filmie ale o jego reklamie.

Od jakiegoś czasu telewizja sprawiła mi niewątpliwą przyjemność emitując kilka razy na dzień reklamę Niepokoju.

A teraz dokonam porównania tegoż filmu z pewnym już staruszkiem (kino czarno-białe.)

Niepokój

Staruszek

Młody bohater coś przeskrobał i siedzi w domciu (areszt domowy + nadajniczek)

Fotograf (dziennikarz?) siedzi w domciu bo ma złamaną nużkę

Z nudów obserwuje sąsiadów ; jednego zaczyna podejrzewać o morderstwo.

Dziewczyna bohatera odwiedza mieszkanko sąsiada aby zdobyć dowody ,morderca prawie ją dorwał

Z nudów obserwuje sąsiadów ; jednego zaczyna podejrzewać o morderstwo.

Dziewczyna bohatera odwiedza mieszkanko sąsiada aby zdobyć dowody ,morderca prawie ją dorwał

No i tak pewnie do końca będzie to samo co w staruszku tylko bardziej efektownie więcej krwi i głupich gadek.

Jak ktoś pójdzie na ten film to niech opowie swoje wrażenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fotograf (dziennikarz?) siedzi w domciu bo ma złamaną nużkę

Ee... "Okno na podwórze" to film czarno-biały? Ja dałbym sobie rękę uciąć, że widziałem go w kolorze. I nie mówię o nowej wersji z Ch. Reevem. Cóż, może po prostu ten film później pokolorowali. A jak się zapatrujecie w ogóle na kolorowanie czarno-białych filmów? Na zachodzie to częste, u nas spotyka się z jeszcze większym oporem niż dubbing. Oczywiście są filmy, które są czarno-białe bo takie miały być (Np. π, albo Człowiek Słoń), ale gdy na przeszkodzie stały tylko obostrzenia technologiczne roku produkcji, to nie mam nic przeciwko. Może jedynie poza klasykami typu "Metropolis", bo to by było jednak przegięcie. Np. "Jak rozpętałem II wojnę światową" ogląda mi sie w kolorze przyjemnie, "Samych swoich" trochę mniej, ale tylko dlatego, że miejscami postacie mają pomarańczowe gęby :D.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ee... "Okno na podwórze" to film czarno-biały? Ja dałbym sobie rękę uciąć, że widziałem go w kolorze. I nie mówię o nowej wersji z Ch. Reevem. Cóż, może po prostu ten film później pokolorowali.
Oryginał Hitchcocka był czarno-biały, chociaż dostanie teraz takiej wersji jest pewnie niemożliwe.
A jak się zapatrujecie w ogóle na kolorowanie czarno-białych filmów?
@3!#!!!@, mniej więcej tak. Takie działanie jest robione pod debili, którzy nie znają się na filmie. Technika tworzenia filmu czarno-białego, a kolorowego, to dwie różne sprawy. W drugim przypadku rolę odgrywają kolory, w pierwszym szarości, półcienie. Inaczej zupełnie operuje się światłem i w inny sposób buduje nastrój. Szczególnie jest to widoczne przy naprawdę wybitnych dziełach. „Jak rozpętałem II WŚ” i „Sami swoi” to i tak mały pikuś, chociaż i tak ich nie oglądam, odkąd je pokolorowali. A przerabianie takich filmów jak właśnie „Okno na podwórze”, czy „Casablanca” to profanacja. Takie filmy tracą ¾ swojej wartości. W oryginalnych wersjach widać pracę twórców, którzy nawet mimo ograniczeń technicznych potrafili stworzyć coś wielkiego. Posłużę się analogią: do dzisiaj są fotograficy, którzy specjalizują się w fotografii czarno-białej. Tworzą piękne dzieła. Weźmy teraz jedno z nich i sztucznie nałóżmy jarmarczno-pastelowe kolorki na ich fotografie. Co dostaniemy? Kicz. Wyobraź sobie pokolorowany „Tron we krwi” Kurosawy, albo „Windą na szafot” Malle. Zgroza.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyobraź sobie pokolorowany „Tron we krwi” Kurosawy, albo „Windą na szafot” Malle. Zgroza.
A czy ja pisałem o takich dziełach? Przecież właśnie chyba przywołałem "Samych swoich" i Franka Dolasa, jako przykład filmów lekkich, gdy nie mam nic przeciwko. Może nie wyraziłem się dość jasno, za co przepraszam. Podobno sami twórcy trzymali pieczę nad kolorowaniem przynajmniej w jednym przypadku (nie pamiętam w którym, ale chyba chodziło o Dolasa) i doborem właściwych barw i jeśli to prawda, to ja to akceptuję.

Akurat chodziło o to, że swego czasu nie dostali przydziałów taśmy kolorowej i to miałem na myśli pisząc o obostrzeniach, bo "Jak rozpętałem..." bodajże miał szansę być kolorowy i tylko decyzja "odgórna" zaprzepaściła ją...

nvm

Natomiast ingerowanie w cudzą koncepcję, szczególnie jeśli chodzi o klasykę, to inna para kaloszy.

"Metropolis" bym nie zdzierżył, podobnie paru innych natomiast "Okna..." po prostu nie widziałem w wersji oryginalnej, dlatego nie oceniam.

Co do współczesnych dzieł czarno-białych, to przecież podałem przykłady.

Z drugiej strony, kolorowanie filmu cz-b to też jest sztuka i kawał pracy, studiowanie oryginalnych kostiumów, miejsc, dobieranie właściwych odcieni, odpowiednie umiejscowienie sąsiadujących ze sobą barw, itd. Możesz co najwyżej powiedzieć, że jest to kawał solidnej, ale nikomu nie potrzebnej roboty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież właśnie chyba przywołałem "Samych swoich" i Franka Dolasa, jako przykład filmów lekkich, gdy nie mam nic przeciwko.
Jak napisałem, różnica polega na filmowaniu. Takie kolorowanie zabija pierwotny efekt, który mieli zamiar osiągnąć twórcy. Jest on może mniej rażący w przypadku „lekkich produkcji”, w których bardziej chodzi o gagi, skecze i dowcip. Ale i tak widoczny. Morda Hańczy-Kargula o wiele lepiej wyglądała w cz-b, niż w kolorze. Poza tym akurat wspomniane przez Ciebie filmy, to klasyka naszej komedii. Nawet amerykanie nie pokusili się na zrobienie takich rzeczy z filmami Harolda Lloyda, czy wczesnymi produkcjami Chaplina. A te wszystkie nasze kolorowanki powstały swego czasu pod patronatem Polsatu, który wabił tym widzów o gustach rodem z Samoobrony: po raz pierwszy „Sami swoi” w kolorze.
bo "Jak rozpętałem..." bodajże miał szansę być kolorowy i tylko decyzja "odgórna" zaprzepaściła ją...
No i co z tego? Skoro dostali taśmę cz-b, to nakręcili to tak, żeby było dobrze. Jakby dostali kolorową, pewnie kręciliby inaczej. Odwróć sytuację. Takie „Mission Impossible” było kręcone w kolorze. Fajnie się ogląda, bo dużo fajerwerków i kolorków na ekranie. Weź wyczyść teraz te wszystkie kolorki i zredukuj film do cz-b. Wyjdzie kicha, a MI to też przecież film rozrywkowy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morda Hańczy-Kargula o wiele lepiej wyglądała w cz-b, niż w kolorze.

Mordy to były pomarańczowe, trzeba to napisać wprost. Do :ass:. Dopiero w "Jak rozpętałem..." wygląda to "nieco" lepiej.

akurat wspomniane przez Ciebie filmy, to klasyka naszej komedii. Nawet amerykanie nie pokusili się na zrobienie takich rzeczy z filmami Harolda Lloyda, czy wczesnymi produkcjami Chaplina.

Może cię dobiję w tym momencie, ale niestety widziałem parę "Flipów i Flapów" przekolorowanych (np. ten w którym śpiewają "Good morning to you" w szkółce więziennej). Ale takie filmy wyglądają fatalnie. Jak gra z Game Boya włożona do Game Boy Color - jakaś uboga paleta, parodia, a nie film kolorowy (jeśli wiecie o czym mówię... jeśli nie to link.). Ogólnie rzecz biorąc, takie filmy NIGDY nie będą wyglądały jak współczesne produkcje kolorowe. Ja nigdy nie miałem takiego nastawienia, bo jakąś dozę rozsądku udało mi się zachować. Wiele klasyków widziałem jednak w naszej TV właśnie w wersji kolorowej, oryginałów nie dane było mi zobaczyć, może przez to mam zjechaną percepcję.

A te wszystkie nasze kolorowanki powstały swego czasu pod patronatem Polsatu
...na zamówienie POLSATU, ale nie znaczy to, że Solorz siedział i dyktował jak to ma być zrobione. Właśnie chodzi o to, że ekipy tamtych filmów były zatrudnione jako konsultanci. Podobno jeśli chodzi o dobór barw, to odpowiadały właściwym. Posłużę się przykładem Edycji Specjalnej Gwiezdnych Wojen z 1997 roku. Było tam kilka dobrych, przemyślanych nakręconych nowych ujęć, ale bardzo wiele też dokręconych komputerowo robocików, kosmitów pasujących do tych starych filmów jak pięść do oka. Ale skoro ojciec gwiezdnej sagi stwierdza, że tak miało być, to niech mu będzie na imię Wojtek. I tak jeśli twórcy tych filmów stwierdzają, że Dynacs Digital Studios poprawnie je pokolorowało, to niech im będzie.
Odwróć sytuację. Takie „Mission Impossible” było kręcone w kolorze. Fajnie się ogląda, bo dużo fajerwerków i kolorków na ekranie. Weź wyczyść teraz te wszystkie kolorki i zredukuj film do cz-b. Wyjdzie kicha, a MI to też przecież film rozrywkowy

Przerobienie filmu kolorowego na retro cz-b może dać zabawne efekty. Na przykład tu. Oczywiście traktuję to jako parodię :D.

PS - dziś Spider-Man :spiderman: w "The Best of SF"!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do polskich filmów podchodzę zazwyczaj z dużym dystansem, ale przypadkiem obejrzałem "Komornika".

Jak wrażenia? IMO od dawna nie widziałem tak dobrej, polskiej produkcji. Dobry, ciekawy scenariusz (choć z końcowymi scenami po tym, jak oświeciło komornika, mogli bardziej się postarać), niezły Andrzej Chyra w roli głównej, bardzo dobre dialogi (gdyby nie było w nich wulgaryzmów, to by wiele straciły ze swego uroku, a więc dobrze, że bohaterowie klną, bo tak też jest w rzeczywistości). Film co ciekawe daje do myślenia i naprawdę mi się spodobał - polecam każdemu z was, warto, sam oceniam na 8/10. No i niektóre sceny bardzo dają radę.

ps Aha, lepsza jest pierwsza część filmu, potem jak tytułowy komornik dostaje oświecenia to po prostu widać i czuć, że zbliża się finał filmu, ale i tak warto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno oglądałem film "My,dzieci z dworca Zoo".Zna ktos tytul jakiegos filmu podobnego do tego filmu?Polecam tez kontynuacje filmu "28 dni pozniej" pt. "28 tygodni pozniej".Jest on juz mniej wciagajacy od pierwszej częsci ale i tak ogląda się go z przyjemnoscią. 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam taką prośbę do innych: Z racji tego, że mieszkam w mały mieście to repertuar kinowy jest "troszkę zacofany". Do kin trafił "Katyń", który bardzo mnie ciekawi. Stąd prośba: proszę o poradę: czy wybrać się, gdzieś do większego miasta(chociażby do stolicy)na film, lecz najpierw muszę wiedzieć czy jest warty obejrzenia. Dlatego proszę: jak ktoś obejrzy/zaliczy to proszę o dokładne sprawozdanie. :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, Kolekcja Filmowa "The Best of SF"... Wreszcie miałem czas, aby usiąść do tych filmów bliżej (po obronie) i wiecie co się okazało? Że do pierwszego Terminatora NIE MA polskich napisów. Ja myślałem, że jakiś standard winien obowiązywać :/. Za to mam napisy islandzkie i rumuńskie. Tego właśnie mi było potrzeba, dzięki ci "kolekcjo" :/.

Mam taką prośbę do innych: Z racji tego, że mieszkam w mały mieście to repertuar kinowy jest "troszkę zacofany".
Hej, człowieku, wyobraź sobie, że są tacy, którzy mają gorzej. Ja na przykład ostatni film jaki widziałem w moim mieście, to był Shrek 2. Jeszcze ok. 20 kilometrów dalej było kolejne kino, też już zamknęli (chyba ostatni film jaki tam widziałem, to było "Przedwiośnie" w LO). Do pierwszego porządnego kina muszę jechać jakieś 40 kilosów. Ale jak już muszę, to wolę walić od razu do Wrocławia... A więc, nie bój, nie bój, wyłączą ci xD.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam taką prośbę do innych: Z racji tego, że mieszkam w mały mieście to repertuar kinowy jest "troszkę zacofany". Do kin trafił "Katyń", który bardzo mnie ciekawi. Stąd prośba: proszę o poradę: czy wybrać się, gdzieś do większego miasta(chociażby do stolicy)na film, lecz najpierw muszę wiedzieć czy jest warty obejrzenia. Dlatego proszę: jak ktoś obejrzy/zaliczy to proszę o dokładne sprawozdanie. :wink:

Mówisz-masz. Wybraliśmy się dzisiaj całą szkołą do kina (cała sala była zajęta) ale do rzeczy :) Otóż tak jak i ty nastawiałem się że jest to film ciekawy, warty obejrzenia. Zawiodłem się. Powiem tak: Nudziłem się w kinie, wierciłem się co chwila, jak dla mnie nudny. Ale taki film nie mógł opiewać w akcję, gwałt, palenie, bezwzględność itp. itd. Jedynym "mocnym" momentem jest jak pewnie wszyscy wiedzą scena zabijania jeńców. Nie mówię tak, bo takie sceny sa dla mnie najciekawsze tylko dlatego, że naprawdę dobrze ta scena została pokazana. Dalszy minus: zdjęcia. Oczy mnie bolały, kiedy kamera się poruszała. Była tak znaczna utrata ostrości, że musiałem mrużyć oczy.

Poza tym dobrze dobrani aktorzy z jednym wyjatkiem: Andrzej Chyra. Ten człowiek wprost genialnie gra czarne charaktery które nie mają skrupułów("Dług","Komornik") a w roli prawego oficera sprawdza się gorzej (może po prostu sprawia wrażenie słabej gry bo przyzwyczajony jestem do majstersztyków).

Myślę jednak że warto iść do kina dla zakończenia, i dla zobaczenia prawdziwej reakcji innych widzów. Nikt w naszej sali nie jadł popcornu, nikt nie pił coli. Kiedy film się skończył nie dało się słyszeć żadnych rozmów aż do wyjścia z sali. To robiło wrażenie.

No, to tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem na "28 tygodni pózniej".

Moja ocena: 2/10. Pozytyw jedynie za muzykę i futurystyczne ujęcia Londynu. Poza tym pomieszanie Resident evil z wszystkimi częściami żywych trupów. Totalny chaos, krzyki, wydłubywanie oczu i rzyganie krwią. Szczerze oczekiwałem czegoś lepszego, bo film z 2002 był niezły. Ale jego kontynuacja jest totalnym niewypałem. To lepiej za darmo ściągnąć sobie z netu jakikolwiek film o szalejących zombie zamiast płacić na bilet do kina. Wyjdzie na to samo.

Dobrze, że go zbanowaliście, bo głupoty gada:p

Raz, że to nie jest film o zombie, dwa - nie rozumiem ciągłego porównywania do resident evil (na imdb to się ciągle widzi), trzy - jest ok.

Tak, też sobie 28 weeks later obejrzałem i powiem, że dobre filme. Lepsze od jedynki, która od momentu spotkania żołnierzy robiła się nudna i pretensjonalna oraz miała wieśniacki happy end. Darowali sobie tutaj chłopaki pseudofilozoficzne refleksje na temat "człowiek człowiekowi wilkiem" i postawili na akcję. Skutkiem tego jest dziurawa niczym sito i generalnie mocno "abstrakcyjna" (czyt. głupia jak but), ale za to mamy:

Świetną scenę otwierającą (jest to też jedyny moment, który ma klimat zbliżony do jedynki).

Tylko trochę mniej świetną scenę zrzucania napalmu na Londyncool.gif

Dobry & motzny sposób, w jaki dochodzi do ponownego zakażenia, tutaj mnie scenarzyści zaskoczyli, a ja się rzadko daję zaskoczyć, więc duuuży plus.

Fajną muzykę.

Brak happy endu. Tak! Nie ma lekko, życie to nie bajka, jest groza a ci co mieli przeżyć, giną.

No i w końcu - tę aktoreczkę, co gra siotrzyczkę Tammyserduszko.gif W jedynce nie było na czym oka zawiesić, a tu mamy aż za wiele, bo ciężko się przez nią skupić na filmie.

Jak dla mnie cool.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bimberion.. Nie zgodze się z Tobą.

Film jest genialny. Wajda kawał dobrej roboty zrobił.

Oceniałem po szczegółach. I przez go dobrze zrozumiałem.. chyba.

Zawarłem parę wątków fabuły, więc jeśli nie chcecie ich znać, to nie czytajcie

Zaczynając od początku. Widać jak ważną rolą jest za wszelką cenę bronić ojczyzny, zostawiając rodzinę, szykując się na śmierć..

Jak wiadomo polscy oficerowie byli pewni, że nic im się nie stanie, w końcu gwiazdkę mogli w spokoju przeżyć. To była propaganda przecież ruscy wiedzieli że to ich ostatnia. Utkwił mi w głowie cytat Żmijewskiego(ojca Wajdy)"Zostaną po nas tylko guziki", a na tych guzikach orzełek z koroną, symbol polskości. Pokazano jak patriotyzm mocno się w nas zakorzenił. Inny cytat: "to nie potrwa nawet rok" czyli nadzieja.. Rzeczywiście nie trwało. Armia czerwona ukazała swoją słabość przy bezbronnych praktycznie Polakach.. Wiedzieli że jeśli ich wypuszczą to przytłaczające będzie nasze zwycięstwo..Dokonali więc zbrodni chyba najgorszej w historii.. Czemu akurat generałowi zawiązano na ręce drut kolczasty? A kapłanowi założono czarną torbę na głowę? Bo ich wzrok by utkwił do końca życia, nie pozwalał by się czuć "czystym". Nie będę tu ględził nad całym filmem bo i tak zainteresowani sami obejrzą. Chociaż dobijająca jest końcówka filmu. Kiedy gosposia przychodzi do "pani" po wojnie z przechowaną dla niej szablą męża zamordowanego w Katyniu.. Chwaląc się że "mój Mąż został starostą". Czemu wybiła się z dna na szczyt? To jeszcze prostsze do rozgryzienia :) Po prostu jak dobrze wiemy prostymi ludźmi łatwo się manipuluje. Dlatego też zamknięto i zabito polskich uczonych UJ, a także nie pozwolono go otworzyć.

PS chociaż po części masz rację, ostrość kamery kole, szczególnie jak się siedzi w pierwszym rzędzie.. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z Katynia.

Dawno już nie było tak reklamowanego w mediach filmu. Dawno teżnie wydałem kasy na tak słaby film. Katyń był tylko trochę lepszy od Quo Vadis... Wajda nie zrobił filmu o tragedii pomordowanych w Katyniu. Wajda zrobił film o tragedii, na który pójda gimnazja. Czegoś tu zabrakło. Są niezłe, a momentami bardzo dobre zdjęcia (scena rozmowy między Stenką a Chyrą w parku wygląda fantastycznie), chociaż wg mnie za mało bylo tutaj jakichś szerszych ujęć, pokazania plenerów (Kraków az się o to prosi przecież...). Są wspaniali aktorzy (Englert, Chyra, Komorowska, czy nawet wszechobecny ostatnio Małaszyński). Był pokaźny budżet, były znane nazwiska. Mimo to, film... nudził. Chyba najlepszym jego fragmentem, byla cisza na sali już po zakończeniu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są wspaniali aktorzy (Englert, Chyra, Komorowska, czy nawet wszechobecny ostatnio Małaszyński)

rotfl. jak Małaszyński to twoim zdaniem "wspaniały aktor" to może ja podziękuję za dalszą dyskusję. :wink:

Katyń był tylko trochę lepszy od Quo Vadis...

Przeginasz. Porównaj sobie aktorstwo w obu filmach, porównaj scenografię i zdjęcia i wtedy powiedz mi z ręką na sercu, że "Katyń" i "Kwo Wadiz" to porównywalne filmy.

Są wspaniali aktorzy (Englert, Chyra, Komorowska, czy nawet wszechobecny ostatnio Małaszyński). Był pokaźny budżet, były znane nazwiska. Mimo to, film... nudził.

Kogo nudził, tego nudził. Mnie się spodobał, m. in. ze względu na brak nachalnej martyrologii, no i dwie ge-nial-ne sceny: egzekucji i Wigilii w obozie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rotfl. jak Małaszyński to twoim zdaniem "wspaniały aktor" to może ja podziękuję za dalszą dyskusję. :wink:

Napisałem "nawet" Małaszyński. A pomijając wszystko, ja akurat Małaszyńskiego lubię (na Oficera;] )

Kogo nudził, tego nudził. Mnie się spodobał, m. in. ze względu na brak nachalnej martyrologii, no i dwie ge-nial-ne sceny: egzekucji i Wigilii w obozie.

Scena egzekucji, nie powiem, dobra. Ale z drugiej strony ciężko, żeby taka scena nie szokowała. Trudno "spaprać" taki fragment.

A jeśli chodzi o obóz... Pierwsze co pomyślałem, widząc obób to w jakim magazynie tenże "obóz" został stworzony. A tak chyba nie powinienem pomysleć. Sceny na zewnątrz kościoła i wewnątrz były dla mnie zupełnie... rózne. Czułem po prostu, że to nie to samo pomieszczenie.

Brak nachalnej martyrologii? Gdzie? Chyba tylko fragment, w którym postać grana przez Małaszyńskiego wykrzykiwała coś wśród więźniów. Patos i "walka za naszą i waszą wolność" az wylewała się z ekranu. Żmijewski woli zginąć, niż być z rodziną, "bo służy Polsce". Chyra popełnia samobójstwo, bo nie może żyć z kłamstwem o Katyniu. Stenka odmawia Niemcom złożenia zeznania dotyczacego Katynia, mimo iż może trafić do obozu, i zostawić córkę. Mam wymieniac dalej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również byłam na filmie "Katyń", w ostatni piątek. Film przez 90% trwania wydawał się trochę... średni, nudzący - nie wciągający za bardzo w to, co się dzieje(chociaż to może kwestia faktu, że my nie żyliśmy nawet w czasach zbliżonych do tych z filmu. Niektóre rzeczy natomiast były powiedziane zbyt dosłownie: "zaczynam pisać notatnik, na wypadek, gdybym kiedyś umarł, aby moi bliscy wiedzieli, co się ze mną dzieje" - oczywiście, każdy kto chociaż trochę interesuje się historią(a przed szkolnym pójściem do kina nauczyciele od historii powinni zrobić lekcję "o Katyniu"), wie, że taki notatnik istnieje naprawdę, i nie trzeba rzucać takimi uwagami prosto w twarz. Tak samo było ze swetrem - przecież dopiero po powrocie Chyry do Krakowa mogliśmy się dowiedzieć, że sweter miał jego nazwisko wyszyte, byłoby to chyba lepsze rozwiązanie. Przyznam jednak, że ostatnia scena była naprawdę przejmująca, i to chyba pierwszy film, po którym wszyscy siedzieli jeszcze chwilę w fotelach po zapaleniu świateł i wychodzili z sali w kompletnej ciszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba najlepszym jego fragmentem, byla cisza na sali już po zakończeniu...
Przyznam jednak, że ostatnia scena była naprawdę przejmująca, i to chyba pierwszy film, po którym wszyscy siedzieli jeszcze chwilę w fotelach po zapaleniu świateł i wychodzili z sali w kompletnej ciszy.

Coś w tym musi być, bo i u mnie tak było. Cisza jak makiem zasiał. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że warto było się wynudzić jak mops przez te 2 godziny, żeby zobaczyć tą scenę. Daje po psyche, daje. No ale filmu nie można oceniać pozytywnie na podstawie jednej sceny. Cały film pompatycznie nadmuchany, a patriotyzm typu "lepsza śmierć niż hańba", "hura, umieramy za ojczyznę" aż się wylewa. Najbardziej mnie zbrzydził chłopak, który zginął za zerwanie plakatu, brawo, Bóg, Honor i Wielki Idiotyzm. W ogóle to ostatnio stylu filmów jak i samego pana reżysera "ladies and gentlemen, będę mówił po polsku bo nie umiem po angielsku" nie trawię. Już mniej nadmuchany Popiół i Diament był. I na pewno lepszym był filmem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...