Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Chimaira

Filozofia II (oraz wszelakie religie i zabobony)

Polecane posty

Mordimer Madderdin >>> napisałeś że środowisko sie nie zmienia, ale to nieprawda (chociaż zmienia się wolniej niz robi to człowiek) bo przecież przesuwają się lądy i morza, trzęsienia Ziemi też nieznacznie zmieniają wygląd naszej planety itp. Ludzie też muszą się ciągle dostosowywać.

A z innej beczki, co myślicie o uczuciu któe często towarzyszy człowiekowi polegające na tym, że jak jest smutny, zrozpaczony to jeszcze się dobija (np. słucha muzyki która go pobudzi do jeszcze większej rozpaczy)? To jest użalanie się nad sobą, a może po owym czasie "użalania" robi się człowiekowi coraz lepiej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mówimy o zabobonach to mam pytanie... Ile osób musi się odpowiedziecieć w petycji by mozna było otworzyć legalną sekte ? ( MoDki ani Admini to jest pytanie poważne i nie robie sobie głupich żartów )

Wogóle jakie są wymagania do utworzenia sekty ( Legalnej ) ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mówimy o zabobonach to mam pytanie... Ile osób musi się odpowiedziecieć w petycji by mozna było otworzyć legalną sekte ? ( MoDki ani Admini to jest pytanie poważne i nie robie sobie głupich żartów )

Wogóle jakie są wymagania do utworzenia sekty ( Legalnej ) ?

Hmm... Nie wiem jakie są wymagania, ale na pewno nie jest to trudne, bo żyjemy w wolnym kraju i według tego każdy może sie uważać za Boga, więc sekta pasuje jak nic.

PS. Jak możecie to popatrzcie na mój wcześniejszy post :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z innej beczki, co myślicie o uczuciu któe często towarzyszy człowiekowi polegające na tym, że jak jest smutny, zrozpaczony to jeszcze się dobija (np. słucha muzyki która go pobudzi do jeszcze większej rozpaczy)? To jest użalanie się nad sobą, a może po owym czasie "użalania" robi się człowiekowi coraz lepiej?

Różnie to bywa. Na ogół człek wtedy nie ma ochoty na nic innego, jak tylko się czymś dobić - czy to smutną muzyką, czy czymkolwiek innym. Możnaby rzec, iż po pewnym czasie, gdy dochodzimy do dna rozpaczy - odbijamy się od niego i wszystko wraca do normy. Warto sobie wtedy powiedzieć: "Zamiast użalać się nad sobą, weź d**** w troki i zrób coś". Mnie to przeważnie pomaga, choć nie ukrywam, że często ma to miejsce właśnie po tym "dobijaniu się".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hawk >>> Ja myślę, że to treż niektóym pomaga. Nie należy tylko przesadzić, żeby nie doszło do samobójstwa.

A jeśli juz jesteśmy przy zamobójstwie, to według religii katolickiej jest to grzech. Chyba tak bo przeciwstawia się to przykazaniu "Nie zabijaj", ale jak zapytałem jedną panią psycholog to stwierdziła, że według psycholigii przemoc wyrzadona przez nam przez sobie samych nie jest przemoca. Księża też nie chcą grzebać samobójców. Ja uważam że samobójstwo to grzech ale jak kots juz nie moze to co zrobic? A co wy uważacie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samobójstwo to morderstwo, co prawda samego siebie, ale jednak. Nie można widzieć w życiu samych wad bo tak to ludzie padaliby jak muchy od samobójstw. My nie mamy prawa decydować kto ma żyć, a kto umierać, a to tyczy się też nas samych. Trzeba widzieć jasne światełko w nawet najciemniejszym tunelu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co wy uważacie?

Z tego, co wiem - samobójstwo nie jest grzechem. Bo jak może grzeszyć trup? XD Nie no - Kościół uważa, że nikt nie jest na tyle nierozsądny, żeby odbierać sobie życie. Dlatego też dusza człowieka, który odebrał sobie życie, wędruje do piekła.

Można też popatrzeć na to z tej strony - Bóg dam nam możliwość życia na ziemi. I to była Jego wola. Żebyśmy żyli. Dlaczego więc mamy przeciwstawiać się woli Boga i popełniać samobójstwo?

To, co wyżej napisałem nie jest moim stanowiskiem. Tak sobie tylko gdybam. :P Ale - IMO samobójstwo nie powinno być uznawane za grzech. Co prawda Bóg nie obiecywał, że życie człowieka będzie usłane różami i będzie on musiał zmagać się z wieloma trudnościami i przeciwnościam, ale skoro ktoś po prostu nie wytrzymuje? Nie potrafi zapanować nad sobą. Nie kontroluje siebie. Wtedy też nie może z tym skończyć? Co prawda raz na wieki, ale skoro nie znajduje innego rozwiązania?

I druga sprawa: Katolik. Na wojnie. Jeniec. Torturują go. Nie w imię wiary. Ma możliwość skończenia z tym - samobójstwo. Czy gdy to zrobi - też pójdzie do piekła?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co wiem - samobójstwo nie jest grzechem. Bo jak może grzeszyć trup? XD Nie no - Kościół uważa, że nikt nie jest na tyle nierozsądny, żeby odbierać sobie życie. Dlatego też dusza człowieka, który odebrał sobie życie, wędruje do piekła.

A z tego co ja wiem to samobójstwo jest grzechem, bo po to Bóg dał nam życie po to abyśmy żyli a o tym kiedy kto ma zejść z ziemskiego padłou zadecyduje sam boss :). Takie jest stanowisko Kościoła, ale to byłboy dobre gdyby na świecie była idylla i ludzie mieli tylko problemy typu czy kupić sobie Mercedesa czy BMW. Świat jest podły i dlatego stanowisko Kościoła jest dla mnie trochę nierealne względem życia. Ale czy można spokojnie ludziom pozwalać na popełnianie samobójstw? Moja opinia, że to byłby za duże przyzwolenie. Jednak dogmaty Kościoła są nienaruszalne i tego się nie zmieni. Choć ja sam jestem tak jak Ty, Hawk, za tym żeby nie uznawać samobójstwa jako grzechu.

To, co wyżej napisałem nie jest moim stanowiskiem. Tak sobie tylko gdybam. :P Ale - IMO samobójstwo nie powinno być uznawane za grzech. Co prawda Bóg nie obiecywał, że życie człowieka będzie usłane różami i będzie on musiał zmagać się z wieloma trudnościami i przeciwnościam, ale skoro ktoś po prostu nie wytrzymuje? Nie potrafi zapanować nad sobą. Nie kontroluje siebie. Wtedy też nie może z tym skończyć? Co prawda raz na wieki, ale skoro nie znajduje innego rozwiązania?

Tutaj zgadzam się z Tobą. Jednak jakby takie coś zostało dopuszczone zaraz pewnie pojawiłoby się pełno ludzi, którzy chca popełnić samobójstwo i nie wiem czy to byłoby dobre. CHoć jak ktoś chce popełnić smobóstwo to i tak to zrobi niezaleznie od Kościołą i wszelkich innych spraw. Cięzka sprawa.

I druga sprawa: Katolik. Na wojnie. Jeniec. Torturują go. Nie w imię wiary. Ma możliwość skończenia z tym - samobójstwo. Czy gdy to zrobi - też pójdzie do piekła?

Z tym to najlepiej pójśc do jakiegoś zaufanego i lubianego przez Ciebie księdza to ciekaw jestem co on powie, bo w sumie jest to psrawa stricte religijna. Tylko nie myslcie, że chodzi mi tutaj o jakiś starych, trzymajacych się sztywno dogmatow wiary księzy tylko o młodszych, którzy mogą mieć na takie sprawy świeże spojrzenie. Wszystko zależy od tego na jakiego księdza się trafi.

Pewnie zaraz podniosą się głosy jakoby pójście do księdza jest skazane na niepowodzenie, ale ja znam ze dwóch księzy, z którymi spokojnie możnaby o tym porozmawiać bez gromienia mnie za inne poglądy. Więc proszę nie naskakujcie na mnie za tego księdza :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I druga sprawa: Katolik. Na wojnie. Jeniec. Torturują go. Nie w imię wiary. Ma możliwość skończenia z tym - samobójstwo. Czy gdy to zrobi - też pójdzie do piekła?

Swego czasu też nad tym się długo zastanawiałem i doszedłem do wniosku, iż samobójstwa są dwojakie. Pierwsze: Mam już dość, nie chcę mi się, nic mi nie wychodzi, kończę z tym, zabijam się, papa. Oraz drugie: Jesteś sam, wiesz, że i tak już po ciebie idą, zajmą twoje pozycje, zabiorą zapasy, ciebie będą torturować aż w końcu złamią cię i zabija, a potem pójdą dalej wzmocnieni tym, co zdobyli na strzeżonych przez ciebie pozycjach. Więc wiesz, że nie masz szans, zabijasz się w akcie poświęcanie, aby choć trochę utrudnić im szyki. Np. wybiegając sam na dwudziestu lub wysadzając się razem z posterunkiem. Różnica jest ewidentna w drugim typie chodzi o poświęcenie i jako takie nie jest raczej traktowane za grzech. Inna sprawa to sama wojna, w której bierzesz udział, bo można być obrońcom a można być najeźdźcom i na pewno to też jest brane pod uwagę.

Zaś, co do uznawania samobójstwa jako takiego za grzech to jest to sprawa słuszna, bo choćby profilaktycznie stanowi pewną blokadę dla wierzących. Zabijesz się to trafisz do gorszego miejsca, więc żyj i się nie poddawaj. W założeniu tego systemu gdzieś tam powinien być duchowny, który wysłucha, doradzi i pomoże uporać się z trudną sytuacją. Niestety ta druga cześć często zawodzi o ile w ogóle istnieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, czemu mam wrażenie deja vu?

Możnaby rzec, iż po pewnym czasie, gdy dochodzimy do dna rozpaczy - odbijamy się od niego i wszystko wraca do normy. Warto sobie wtedy powiedzieć: "Zamiast użalać się nad sobą, weź d**** w troki i zrób coś". Mnie to przeważnie pomaga, choć nie ukrywam, że często ma to miejsce właśnie po tym "dobijaniu się".

Widzę po tym tekście, że z pewnością obce jest ci pojęcie depresji i chyba powinieneś być z tego powodu szczęśliwy.

I wierz mi, widziałem ludzi w takich - jak wy to nazywacie - "dołach", że nie reagowali na nic. Po prostu siedzieli i gapili się w ścianę, bądź człapali kapciami i poruszali się jak zombie.

A jeśli juz jesteśmy przy zamobójstwie, to według religii katolickiej jest to grzech.

To miło że raczyłeś wspomnieć o kontekście :)

Bo dla mnie samobójstwo nie jest żadnym tam grzechem, tylko aktem ludzkim, jak każdy inny.

Soren Kierkegaard powiedział:

Samobójstwo to akt największej wolności człowieka, tyle że ze znakiem ujemnym.

Zastanów się nad tymi słowami czasem.

My nie mamy prawa decydować kto ma żyć, a kto umierać, a to tyczy się też nas samych.

Nie bądź śmieszny. Człowiek jest obdarzony całkowitą i nieskończoną wolnością i wolną wolą.

A to że przez durne wymyślanie sobie religii i dogmatów, ogranicza sobie tę wolność - to jest już jego sprawa.

It's as simple as that.

Bóg dam nam możliwość życia na ziemi. I to była Jego wola. Żebyśmy żyli. Dlaczego więc mamy przeciwstawiać się woli Boga i popełniać samobójstwo?

A gdzie ta gadka o wolnej woli, którą ma ten wspaniały twór boski, czyli człowiek? :>

Jednak dogmaty Kościoła są nienaruszalne i tego się nie zmieni.

...Do następnego soboru :P

Jednak jakby takie coś zostało dopuszczone zaraz pewnie pojawiłoby się pełno ludzi, którzy chca popełnić samobójstwo i nie wiem czy to byłoby dobre.

Chyba nie myślisz, że jak ktoś właśnie skręca sznur, to ogląda się na to, że Kościół piętnuje samobójstwo? :lol:

Ludzie to robią, tak czy inaczej i skoro podczas tego impulsu mają w tyłku bliskich i wszystko co jest na tym hehe łez padole, to tym bardziej mają w odbycie kościoły i wiary.

Swego czasu też nad tym się długo zastanawiałem i doszedłem do wniosku, iż samobójstwa są dwojakie.

Uwielbiam ludzi za to, że dla każdej odrębnej sytuacji tworzą kategorię. Ostatnio gadaliśmy o pewnych rzeczach i rodzajów samobójstw jest dwa:

- prawdziwe (człowiek nie odczuwa chęci do życia. Po prostu chce umrzeć - bez konkretnego powodu)

- rzekome (sprowokowane impulsem, bądź nawarstwiającymi się sytuacjami trudnymi).

Jest jeszcze samobójstwo pozorowane, tj. takie, w którym ktoś poprzez pozorowanie samobójstwa chce zwrócić na siebie uwagę - najczęściej jest to taki ostatni krzyk rozpaczy, przed samobójstwem prawdziwym/rzekomym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chimaira... o tym wszystkim tak na 100% każdy z nas dowie się po śmierci. A z tego co mówisz to wychodzi na to ze zabijanie to wolność. Nie podoba mi się, że ten gościu tak wygląda. No to co robie?- strzelam mu w łeb i już mnie nie denerwuje. Sorry, ale to tak na to wygląda.

No a z wolnością to też masz racje. Bóg nas obdarzył wolną wolą, a to jak ją uzywamy to już nasz sprawa, ale dobrze znamy konsekwencje niektórych czynów nie tylko w sferze prawa ale i wiary.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chimaira... o tym wszystkim tak na 100% każdy z nas dowie się po śmierci. A z tego co mówisz to wychodzi na to ze zabijanie to wolność. Nie podoba mi się, że ten gościu tak wygląda. No to co robie?- strzelam mu w łeb i już mnie nie denerwuje. Sorry, ale to tak na to wygląda.

Ależ oczywiście. Miło że na to wpadłeś ;]

Człowiek jest obdarzony całkowitą i nieskrępowaną wolnością. I sam ustala swój system etyczny. Niektórzy idą na łatwiznę i podpinają się pod jakieś religie, a inni sami ustalają co jest dobre, a co złe.

Chyba nie muszę mówić do których należę :P

To już jest kwestia tego, jakie ustalasz sobie priorytety i system wartości. Niektórzy robią to świadomie - inni nie. Nie sądzę, żeby jakiś menel, który zaciukał kilka osób, bo mu kasa była potrzebna, zastanawiał się nad etyką według Sartre'a, którą tu prezentuję :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście :D Ja jestem wierzący, ale szanuje wypowiedzi i zdania innych osób, bo w nich też jest prawda, ale tak naprawde to prawda zawsze leży pośrodku :wink: .

Ekhm... ;] Ja też jestem wierzący.

Pytanie tylko, które teraz się pojawia - jeśli ktoś mówi "jestem wierzący" w kontekście dyskusji, czy implikuje to:

a) że jest wyznawcą KRK

B) że inni są niewierzący.

Co o tym myślicie? ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekhm... ;] Ja też jestem wierzący.

Pytanie tylko, które teraz się pojawia - jeśli ktoś mówi "jestem wierzący" w kontekście dyskusji, czy implikuje to:

a) że jest wyznawcą KRK

B) że inni są niewierzący.

Co o tym myślicie? ;]

To zależy od człowieka. Np. większość starszych pań w beretach :) uznaje KRK za jedyną słuszną religię, a ludzi wyznających inną wiarę za niewierzących... Natomiast ja mówiąc, że jestem wierzący mam na myśli Boga, ale nie uważam, że inni są niewierzący.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name="Zły Wilk

To zależy od człowieka. Np. większość starszych pań w beretach :) uznaje KRK za jedyną słuszną religię' date=' a ludzi wyznających inną wiarę za niewierzących... Natomiast ja mówiąc, że jestem wierzący mam na myśli Boga, ale nie uważam, że inni są niewierzący.

Ja też tak myśle. Mam swoją wiare, ale szanuje inne wiary.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaś, co do uznawania samobójstwa jako takiego za grzech to jest to sprawa słuszna, bo choćby profilaktycznie stanowi pewną blokadę dla wierzących.

Hm, też to tak widzę, podobnie jak i religię w ogóle. Wszystko to założenia ma dość szczytne - nakłania przecież do przewagi cech (oczywiście jest to względne, więc - ogólnie pojmowanych za takie) pozytywnych nad negatywnymi. Ludzie zapewne przeszliby obojętnie obok słów zawartych w przykazaniach gdyby nie świadomość, że jeśli będą niegrzeczni to pójdą do rogatego. ;]

Ale czy można spokojnie ludziom pozwalać na popełnianie samobójstw? Moja opinia, że to byłby za duże przyzwolenie.

Takie rozprawianie ma mały sens. Kto będzie chciał popełnić samobójstwo - popełni je i tak. Możliwe jest, że katolik przed popełnieniem samobójstwa pomyśli chwilę dłużej na ten temat od ateisty, ale nawet najbardziej radykalne stanowisko jakiekokolwiek kościoła nie zmieni tutaj stanu rzeczy - przynajmniej w tej części globu. Całkiem inaczej sprawa ma się na przykład z islamistami, ale to już temat na inną, dłuższą dyskusję. Piję w gruncie rzeczy do jednego - mamy życie i sami o nim decydujemy. Kościół zamiast machać palcem i zabraniać samobójstw powinien robić wszystko żeby było ich jak najmniej - w założeniu przecież ksiądz jest od tego żeby się go między innymi poradzić. Jak jest w rzeczywistości chyba dodawać nie trzeba. :)

Pewnie zaraz podniosą się głosy jakoby pójście do księdza jest skazane na niepowodzenie, ale ja znam ze dwóch księzy, z którymi spokojnie możnaby o tym porozmawiać bez gromienia mnie za inne poglądy.

A ja znam bardzo zacnego... zakonnika z Tyńca. Przyjeżdża do pracy moich rodziców pomagać znajdującym się w zakładzie osobom i sprawa z nim jest o tyle zabawna, że wie o moim ateiźmie. ;] Siadamy sobie czasem przy piwie (nie wiem czy im wolno, ale to bardzo nietypowy i bardzo rozluźniony zakonnik :P) i rozmawiamy na tematy religijne. Przyznam, że rozmowy nie zmieniły mojego poglądu na wiarę, ale same w sobie są ciekawe i pokazują, że jednak normalnego przedstawiciela kościoła można zdecydowanie spotkać. ;] Szkoda, że odnalezienie drugiego takiego księdza/zakonnika mi się póki co nie udało i zapewne nie uda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy od człowieka. Np. większość starszych pań w beretach :) uznaje KRK za jedyną słuszną religię, a ludzi wyznających inną wiarę za niewierzących... Natomiast ja mówiąc, że jestem wierzący mam na myśli Boga, ale nie uważam, że inni są niewierzący.

Tak naprawdę to nie ma ludzi niewierzących. Każdy w coś wierzy. Ja np. wierze w Boga Chrześcijańskiego, ale jest też masa innych religii. Abstrahując nawet od religii to nawet osoby, które deklarują się, iż nie są wyznawcami żadnej z nich w coś jednak wierzą. Może to być nauka, pieniądz lub oni sami. Mogą wierzyć w jakąś filozofie życia lub w innych ludzi. Dlatego nigdy nie można by powiedzieć komuś, że jest niewierzący. Słowo niewierzący musiałoby zostać wykreślone ze słownika. Więc oczywiste i jasne powinno być, że jeśli ktoś mówi ja jestem niewierzący to znaczy nie wierze w to, co ty. A jeśli ktoś tobie mówi, że ty jesteś niewierzący to znaczy, iż nie wierzysz w to, co on.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiste jest ze kazdy w cos wierzy, nawet jesli nie zdaje sobie z tego sprawy. wiara jest nieodlaczna cecha ludzka wynikajaca z posiadania przez niego rozumu. zaczelo sie to od tego kiedy czlowiek pierwszy raz pogrzebal zmarlego. to bylo daaawno temu. widzieliscie zwierze, ktore chowa inne zwierze? wiara wynika z posiadania przez czlowieka tzw. duszy. ciezko jest podac definicje tych pojec, bo jeszcze zaden jajoglowy tego nie zobaczyl, ale wiemy ze cos takiego jest. jest to pewne jak smierc.

ja do dzis sobie zadaje pytanie dlaczego powstaly religie? to chyba wynika z tego, ze od wiekow wsrod ludzi jest hierarchia. jeden jest bardziej drugi mniej wazny. to wynikalo z sily. jak u zwierzat. najsilniejszy przewodzi. czyli podzial na kasty, szlachte i chlopow itp. mamy od zwierzat. no ale dzis najsilniejszy wcale nie musi rzadzic. rzadzi najsprytniejszy, najchytszejszy. to z kolei wynika z rozumu. wracajac do tej religii to wlasnie taki przywodca, ktory cos tam sobie w glowie ulozyl narzucil podwladnym i tak powstala pierwsza wspolnota religijna- to oczywiscie tylko moja teoria.

po przerwie na fajke pisze dalej.

dzis jest cala masa religii ktore ze soba konkuruja, zwalczaja sie, badz dziela sie na inne. ja zyje w katolickim kraju i zostalem wychowany w duchu katolicyzmu. ja wierze w boga, albo bym to inaczej nazwal, w sile wyzsza. sam kosciol bardzo chce miec kontrole nad swoimi wyznawcami i ostro reaguje na sprzeciwy. jest niepostepowy, ale postep to juz temat na inna rozmowe. nie doszedlem do sedna o co mi chodzi ale pozniej skoncze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja do dzis sobie zadaje pytanie dlaczego powstaly religie? to chyba wynika z tego, ze od wiekow wsrod ludzi jest hierarchia. jeden jest bardziej drugi mniej wazny. to wynikalo z sily. jak u zwierzat. najsilniejszy przewodzi. czyli podzial na kasty, szlachte i chlopow itp. mamy od zwierzat. no ale dzis najsilniejszy wcale nie musi rzadzic. rzadzi najsprytniejszy, najchytszejszy. to z kolei wynika z rozumu. wracajac do tej religii to wlasnie taki przywodca, ktory cos tam sobie w glowie ulozyl narzucil podwladnym i tak powstala pierwsza wspolnota religijna- to oczywiscie tylko moja teoria.

Masz rację, ale ja mam trochę inne spojrzenie na tą sprawę. Mianowicie według mnie religie powstały też dlatego, że ludzie po prostu od zawsze chcieli żyć na swój sposób łatwiej. Dlaczego? Przecież jeżeli istnieje coś w co wierzymy, wielbimy tego Boga to również dzięki temu możemy liczyć na to, że po śmierci nie "urwie sie film" jakim było życie tylko nas coś czeka. Czy lepszego nie wiadomo, ale najważniejsze jest to, że na pewien sposób życie się nie kończy. Ludzie od bardzo dawna bali się, że po śmierci nic ich nie czeka a przecież religia oprócz tego co wykonujemy względem niej podczas życia doczesnego może nas wynagrodzić lub ukarać po smierci. W końcu perspektywa, że po śmierci nic nas nie czeka wcale nie jest zbyt pozytywna. To takie małe przemyslenie a propos tej sprawy. W sumie to już jakiś czas temu taka mysl przeszła przez moją głowę, ale teraz nadarzyła sie okazja żeby tym się podzielić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KK mówi, że samobójcy nie idą do piekła i nawet ich na cmentarzach zakpuje. Wprawdzie za grzech ciężki nie ma przebacz i idziesz po wsze czasy do piekła, ale, żeby go popełnić trzbea złamać Przykazanie Kościelne, lub jedno z 10 Przykazań Bożych, świadomie i dobrowolnie. Żeby ktoś się zabił musi mieć załamanie nerwowe, depresje itp. przecież nikt nie zabija się dla zabawy (a nawet jeżeli to normalny nie jest), a skoro ktoś jest chory psychicznie to nei odpowiada za swoje czyny, więc nie grzeszy świadomie, a więc popelnia grzech lekki i idze do czyścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie chcę wtrącać, ale wydaje mi się, że człowiek, który zamierza popełnić samobójstwo, jest zbyt zdeterminowany (nie wiem, czy to słowo dobrze obrazuje to, co mam na myśli), żeby zastanawiać się, dokąd trafi - do nieba, do piekła, czy gdziekolwiek indziej. Ale może się mylę, w końcu nie ze wszystkimi jest tak, jak ze mną. Może i faktycznie wierzący ludzie zastanowią się dwa razy, zanim postanowią wyciągnąć kopyta, jak to się kolokwialnie mówi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...