Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

GnC Fabuła

Polecane posty

@Alaknar: Wyłożyłem już teorię multiwersum dwukrotnie. Za każdym razem poddałem dogłębnej analizie, dlaczego idea wysłania kogoś w przeszłość jest bezcelowa (za pierwszym razem, dlaczego interwencja jakichś Bogów Czasu nie ma logicznego sensu). Chyba mogę się czuć urażony, że nikt nie wziął sobie moich słów do serca.

Aha, jeszcze jedno. Byt Transcendentalny, Bóg Czasu czy jak go tam nazwiemy - przenika czas i przestrzeń, widząc każdą możliwą ścieżkę. Biorąc to na logikę, jeśli przygotujemy złe zakończenie, jego działania skończą się fiaskiem, ergo znając przyszłość i co Technomagini zrobi po zetknięciu się z Bogiem Czasu - zmarnował energię, bo mógł ją w końcu unicestwić. Skąd ta mania o oszczędność energii? Zakładamy istotę niemal nieskończoną. Moim zdaniem, taki ktoś albo się nudzi i marnuje masowe ilości energii na zabawę, albo stara się osiągnąć 100% efektywności. Ponieważ to nie Byt miesza w czasach tylko my, zakładam drugą opcję.

To po raz.

albo zrobimy z nich super zaawansowaną cywilizację, która możliwość podróży w czasie już dawno temu opanowała, dowiedziała się czym jej nadużywanie grozi i teraz pilnuje, by inni nie powtórzyli jej błędów.

Pozwolę sobie nie przytaczać troszkę rozbudowanej argumentacji, w której odradziłem pomysł 'bogów', stąd też jestem za tą koncepcją - pod warunkiem, że za 'błędną' decyzję gracza będzie jakaś kara - choć tu można się kłócić o związek przyczynowo-skutkowy (paradoks dziadka i inne takie) - co gdyby Technomagini miała właśnie zapoczątkować tą wielką cywilizację? Jaki w tym momencie jest sens jej powstrzymywania? Jeśli zniszczy wehikuł czasu, wyparuje cała hipercywilizacja powstała na jego bazie, ergo nie będą mieli nauczki (bo komu miałaby się przydarzyć), ergo nie będzie wysłannika, ergo nikt Technomagini nie powstrzyma, ergo cywilizacja powstanie etc. Można zawiesić Wszechświat takimi zabawami. Ale, to dopiero pierwszy przypadek - determinizm.

W teorii multiwersum też niewiele jesteśmy w stanie zdziałać. Jeśli wysłannik cofnie się w czasie i zmieni 'swoją' przeszłość, znajdzie się w innej linii czasu. Oznacza to mniej więcej tyle, że jedyne, co da wysyłanie ludzi w przeszłość to zgubę dla nich i żadnych zmian w historii. Co oznacza mnie więcej tyle, że to jest wersja najbezpieczniejsza - cokolwiek się stanie, amy gotową przyszłość bez żadnych konsekwencji (w końcu wysłannik nie ma za sobą nic w przypadku odmowy Technomagini).

To po dwa.

Wbrew pozorom, bycie zignorowanym bynajmniej nie jest fajne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo wiem do czego pijesz, piotrekn. Trochę czasu od Twoich postów minęło, zwyczajnie zapomniałem o nich. Mam też wrażenie, że napisałem z grubsza to samo co Ty, tylko innymi słowami...? : )

A skoro kwestia Bogów Czasu/Strażników Czasu powróciła, to znaczy, że należało ponownie ją zaadresować, czyż nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie... mogę sobie ich [Władców] odpuścić. Jeśli czasów jest wiele to ich działania nie mają szczególnego sensu, jeśli jest jedna linia, to musimy babrać się w paradoksach, pętlach itd. Szczerze, to zwyczajnie od samych początków pracy nad fabułą zakładałem istnienie kogoś, kto przyglądałby się bohaterce i ujawnił na koniec. Miały być podróże w czasie, więc wybór takich Władców czy tam Strażników wydawał się być dość naturalny ;] Będę trochę żałował, że ostatecznie trzeba było z tego zrezygnować, ale trudno. Widzę tylko jeden problem - odpada jedno z zakończeń i pozostają tylko dwa. To, jakby nie patrzeć, troszkę mało, wolałbym ze trzy. Trzeba wymyślić jakieś dodatkowe możliwości. Aha, oczywiście muszę mieć ostatnie słowo w tamtej dyskusji z poor_leno, więc jeszcze skomentuję :trollface: :

jak nie wiadomo! to jest dalej:

Dobra, tamto napisałem, jak jeszcze nie myślałem tyle o paradoksach i problematyce zmiany czegokolwiek w czasie. Innymi słowy nie liczy się :P

Wbrew pozorom, bycie zignorowanym bynajmniej nie jest fajne.

A ja się zastanawiałem, dlaczego się nie odzywasz :rolleyes: Wybacz, ale zwyczajnie twoje posty zostały w tyle i nawet nie zauważyłem, że w pewnym momencie dochodzę do tych samych wniosków co ty (paradoksy dziadka, o równoległych światach nawet nie wspominałem, bo jednak wiedziałem z czym to się wiąże). Jak zobaczysz, że opowiadamy bzdury i dyskutujemy nad czymś, co zostało już ustalone, to powinieneś poczuć obowiązek przywołania nas do porządku ;]

wrzucić Strażników Czasu do kontynuacji

Jestem jak najbardziej za, wtedy też najlepiej nie ma co się ograniczać i stworzyć RPG :D W sumie mam już nawet szkic zarysów nieśmiałej propozycji na koncepcję jak by to miało wyglądać (nieco podobnie do moich pierwotnych planów na fabułę), ale może nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość (tja, w jakim temacie ja to mówię :lol2: ), póki co nie wiemy, czy ten projekt uda się skończyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Alaknar - ja znam teorię wszechświatów równoległych, w których dzieje się, najogólniej rzecz ujmując, "co by było, gdyby...". ale w tym przypadku gracza nie będzie interesowało, co by było gdyby, gracz będzie tylko parł przed siebie, w danym momencie obierze jedną z dróg, ukończy i to wszystko. dla gracza będzie to tylko kolejna fabuła z cofaniem się w czasie i zmienianiem biegu historii.

o bycie transcendentalnym mogę tylko tyle powiedzieć, że jego wizyta i ingerencja byłyby sprzeczne z definicją "widzenia KAŻDEJ możliwej ścieżki", więc można o tym czymś bez żalu zapomnieć

@ Alaknar #2

problem jest w tym, że w Twojej wersji wojna trwa CAŁY CZAS

ja się chyba niejasno wyrażam. Wojna NIE TRWA CAŁY CZAS. może najlepiej wypunktuję tak, jak to widzę:

1. lada dzień rozpęta się wojna, taka, jaką opisał Aiden. pojawia się ten starzec, przepowiada przyszłość (o tym zapomniałem wspomnieć, przepraszam), wygłasza jakieś banialuki o zbawicielce, przekazuje pojemnik i tyle go widziano.

2. wojna, wojna i po wojnie. tak jak u Aidena - władzę przejmuje jeden technomag, by nie dopuścić do ponownej wojny, hamuje rozwój cywilizacyjny. i tak powstał chocapic, czyli nasz steam-punkowy świat

3. ludzie którzy przetrwali, widząc, że się słowa proroka spełniły, tworzą RO, który ma za zadanie strzec pojemnika i dopilnować, by zbawczyni otrzymała go, gdy się pojawi

gdyby to było niejasne - technomag wie, kto przetrwał wtedy wojnę i gdy się przeniesie do przeszłości będzie wiedział, komu przekazać swoją wizję.

------------------------

i w końcu doszedłem do tego, o czym miałem napisać. można uniknąć paradoksu. jak? tak, że my wcale nie musimy zmieniać przeszłości, o! przecież bohaterka jest

zbawicielką, ma być wątek miłosny, ona ma polubić ludzi z RO, zależeć jej na nich. to że przeszłości nijak nie zmieni, wytłumaczy jej dyktator albo Konstrukt. ona za to będzie mogła zmienić przyszłość, tę poza pętlą czasu, sprawić, że przepowiednia się spełni. np tak:

bohaterka i dyktator przenoszą się w czasie, tam - już PO tym jak starzec opowiedział o zbawicielce - toczą pojedynek. bohaterka wygrywa, nie dopuszcza do tego, żeby dyktator wrócił do swoich czasów. co sprawia, że go po prostu już tam nie będzie, ergo RO wygra.

wszystko jasne? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie... mogę sobie ich [Władców] odpuścić.

Dziękuję. : )

odpada jedno z zakończeń i pozostają tylko dwa

Zapominasz o Ruchu Oporu:

1) Bohaterka popiera robota i RO, wspólnie będą kontynuować badanie podróży w czasie.

2) Bohaterka popiera robota i wizję dyktatora - badania będą kontynuowane, ale RO idzie do piachu, bohaterka staje się nowym dyktatorem.

3) Bohaterka popiera wizję dyktatora i RO - dyktator i robot idą do piachu, badania są wstrzymane, RO przejmuje władzę.

4) Bohaterka popiera dyktatora - badania są wstrzymane, robot i RO idą do piachu.

5) ... Nie wiem, pogubiłem się, chyba tu jeszcze są jakieś kombinacje dostępne. : D Jakby co - bad ending - bohaterka ginie.

Co byście powiedzieli, gdyby Dyktator - na skutek ogólnego przegrzania mózgu - zrobił ze swojej organizacji instytucję religijną, z sobą jako jej przywódcą? Wtedy "Ojciec Dyktator" puszczałby kolejno "oczko" do polskiej rzeczywistości. : D

ja się chyba niejasno wyrażam. Wojna NIE TRWA CAŁY CZAS

Aaa... No widzisz - wcześniej pisałeś tak:

2-5. może być wersja Aidena (...) dodajemy ciągnące się od początków wojny, rozpowiadane przez szalonego starca przesłanki o bohaterce

Więc sądziłem, że pętla czasowa zawiera w sobie wojny od początku.

Tak czy siak, IMO, jest to nadmierne komplikowanie już i tak niezbyt prostej sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już nic nie rozumiem... Jak dla mnie, najlepiej by było, gdyby Władcy Czasu pochodzili ze świetlanej przyszłości i chcieli bohaterkę namówić do dobrego wyboru tj. tej właśnie przyszłości, jak to powiedział poor_leno (wtedy, nawet jakby gracz się nie zgodził, to nic by się nie stało, no, może za wyjątkiem tego typka co ich śledził... bo nie powstałaby ta cywilizacja, ale ona i tak nie sprawiła swojego powstania ani nie przeszkodziła w tym... Wtedy można by powiedzieć, że ten typek, wysłannik, to tak naprawdę (w outro to wszystko) szpieg dyktatora, or something... Ale w końcu spotkanie z tym wysłannikiem i wyjaśnienie historii... Można by pokazać w outro, jak on powoli znika, tuż po wyborze NIE tworzenia tej technologii i wytłumaczyć to, jako powrót do innej, swojej rzeczywistości, która dla niego byłaby wtedy normalna, gdzie bohaterka dobrze by wybrała... Zagmatwane to... Albo, że nie znika, ale pewny, że już po cywilizacji, zostaje, albo wraca w przyszłość, a ktoś inny, po czasach bohaterki, tworzy, oczywiście wszystko przypisując jej, tą cywilizację. Może to być wtedy ten wysłannik, o ile został, albo jakiś naukowiec, jeśli chcecie. Jeśli byłby to ten wysłannik, to sam dla siebie byłby "twórcą", czas by się zapętlił, ale nic by się nie stało, w przeszłej przyszłości oni tego nie wiedzieli, że to on, a nie bohaterka stworzyli cywilizację... Dobra, ja już nic nie rozumiem. Wogóle, głębsze ingerowanie w czas strasznie wszystko gmatwa, nikt nikogo nie rozumie, masa błędów... Uważajmy, bo obalimy jeszcze teorię Stephena Hawkinga, o tym, że podróże w czasie nie są możliwe (mówię, o obaleniu tego w PRAWDZIWYM ŚWIECIE, przez nasze rozmyślania).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Demol

Po tym co napisałeś jestem już absolutnie pewien, że Władców Czasu nie chcę :P Za dużo kombinacji, a i tak mamy już trochę wątków. Postaraj się zwyczajnie wczuć w role szarego gracza, który na sam koniec katowany jest wyjaśnieniami natury czasu, pętlami, paradoksami i innymi dziwactwami, kiedy ten chciał tylko zobaczyć, jak to się wszystko skończy. Lepiej sobie zwyczajnie odpuścić.

@Alaknar

Co do tych zakończeń... Uświadomiłeś mi, ze nie ustaliliśmy stosunku RO do podróży w czasie. Hmm, można chyba założyć, że bohaterka z robotem tak ich zbajerują, że ci będą entuzjastycznie nastawieni do wykorzystania starożytnej technologii w odbudowie świata :D W każdym razie zakończenia widziałbym takie:

1. Bohaterka zgadza się z robotem, a następnie wykorzystują technologię strzeżoną przez dyktatora do odbudowy świata i kontynuacji projektu podróży w czasie, Ruch Oporu ich wspiera.

2. Bohaterka nie zgadza się z robotem, a następnie zajmuje miejsce dyktatora i razem z RO odbudowuje świat nie kontynuując idei podróży w czasie.

3. Bohaterka zajmuje miejsce dyktatora i popiera jego idee, walczy z robotem i tłamsi RO.

4. Bohaterka i robot umierają w walce z dyktatorem :trollface:

Myślę, że tyle wystarczy. Kolejno dobre, średnie, złe i tragiczne zakończenie. Raczej nie ma co kombinować z połączeniem wizji dyktatora i RO, bo ci raczej nie będą chcieli wyrzucić całej magicznej technologii, ponieważ bohaterka sobie tak życzy.

Aha, jak już to ustalimy, to w końcu wyślę raport. Miałem to zrobić dawno temu, ale ciągle wyskakiwało coś nowego w dyskusji. Teraz mamy już chyba wszystko co potrzebne na ten moment, tzn. fabułę, trochę przykładowych misji, NPC itd. Reszta będzie miała co robić ;] Potem proponuje przenieśc się do tematu o bohaterach i zacząć doszlifowywać charakter protagonistów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orajt, jestem za. Rozważyłbym jeszcze mimo wszystko opcję "dyktator+RO" (czyli bez podróży w czasie, bez technologii, ale RO odzyskuje władzę)

@Demol - perfekcja! PERFEKCJA! Zapiszę sobie tego posta gdzieś, OK? Jak w przyszłości ktoś powie coś dziwnego, na co nie będę mógł znaleźć odpowiedzi, to mu to wkleję, to będzie taka forumowa broń masowego rażenia! : D

(nie śmieję się z Ciebie, tylko z efektu tej heroicznej próby wyjaśnienia wszystkiego, która skończyła się węzłem bardziej zapętlonym niż Gordyjski... ; ) ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie o to chodzi, każda próba ingerencja w czas ciągnie za sobą gargantuiczne wręcz konsekwencje, ponieważ możemy np. cofnąć się w czasie, złapać jakiegoś motyla, i po powrocie do przyszłości zastać postapokaliptyczny świat, przyczyną której jest człowiek, który nigdy nie zaznał piękna natury, gdyż nie zobaczył tego motyla (taki głupi przykład, wiem...).

No, oczywiście nie mówiąc o tym, że doprowadziłoby to do sytuacji typu: jak złapiemy motyla, to w przyszłości np. możemy nie mieć możliwości do cofnięcia się w czasie, żeby go złapać, dzięki temu będzie normalny świat, cofniemy się...

@Alaknar To w końcu ty się nabijasz ze mnie, z próby wyjaśnienia tego, czy się nie nabijasz? Bo nie kapuję z twojej wypowiedzi za dużo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, a więc oto bardziej szczegółowy przebieg fabuły, przykładowe misje i obowiązkowi NPC, których udało się ustalić do tej pory, i których zebrałem w jednym miejscu:

1. Wstęp jeszcze w przeszłości i tutorial z poruszania się oraz walki samą bohaterką. Wprowadzony zostaje mistrz bohaterki, który przy okazji jest jej opiekunem (rodzice zmarli) i zaszczepia on w niej ideę podróży w czasie. Bohaterka razem z przyjacielem pracuje nad maszyną czasu. W wyniku wypadku przenosi się jakieś 200-300 lat do przodu.

2. Przyjaciel chce kontynuować prace bohaterki, ale jej mistrz mu zabrania. Każdy znajduje sobie stronników wśród technomagów, wybucha wojna, która kończy się użyciem broni masowego rażenia i zagładą większości cywilizacji. Ciężko ranny przyjaciel korzysta ze specjalnego pojemnika na dusze aby przetrwać, a mistrz przejmuje władzę wśród niedobitków. Zostaje dyktatorem, który za wszelką cenę nie chce dopuścić do powtórzenia się tragedii (przy okazji wie, że bohaterka zniknęła najpewniej przez niego) i strzeże całej ocalałej technologii. Przedłuża swoje życie i wprowadza rządy żelaznej ręki udostępniając ludowi wyłącznie dość prymitywną technomagię parową.

3. Bohaterka pojawia się zdezorientowana na jakimś pustkowiu. Coś na kształt tutorialu ze zbieractwa i zaawansowanych umiejętności bohaterki (buty parowe, rękawica telekinetyczna, majsterkowanie). Znajdujemy pojemnik z duszą przyjaciela, a bohaterka postanawia zbudować dla niej ciało z tego co udało jej się znaleźć.

4. Przerywnik - ktoś zauważa bohaterkę. Bohaterka tworzy robota i odpala go, ale zanim jemu się system "zbootuje", ona zostaje zatrzymana przez policję. Ponieważ jest przyszłość, policja nie wie, czym dokładnie jest robot i nie uznaje go za bezpośrednie zagrożenie. Wzywa ekipę naukowców, a sama się zmywa do więzienia z bohaterką. W tym momencie "budzi się" robot i rozpoczyna pościg za policją.

5. Etap pościgowy samym robotem - skakanie, "lewitacja" na parze, niszczenie przeszkód terenowych, walka z jakimś robotem, czy dwoma.

6. Przerywnik (albo nawet niekoniecznie - początkowo można dać graczom taki maksymalnie naparzankowy etap) - robot dociera do więzienia i zaczyna rozpierduchę. Zostaje włączony alarm, robi się chaos.

7. Etap zaczynamy samą bohaterką, która korzysta z zamieszania i ucieka. Zbiera swój ekwipunek, potem dołącza do robota i mamy końcówkę etapu w formie tutoriala ze stosowania ich połączonych możliwości.

8. Na cały ten bajzel zwala się jeszcze Ruch Oporu, który pomaga bohaterce i robotowi się stamtąd wydostać i ukryć. następnie zostają włączeni w ich szeregi.

9. Ciąg misji dla RO. Robot powoli odzyskuje swoją osobowość, choć większość wspomnień ciągle jest zatarta po długim śnie.

10. Walka z dyktatorem (mistrzem). Po wygranej umierając opowiada historię konfliktu z jej przyjacielem i wojny, która w wyniku tego wybuchła. Robot przypomina sobie całość i potwierdza, a następnie próbuje przekonać bohaterkę do użycia pozostałej po dyktatorze technologii do kontynuacji dawnych prac i poprowadzenia ludzkości ku świetlanej przyszłości. Ta może zgodzić się lub nie, w zależności od tego mamy następujące zakończenia:

- Bohaterka zgadza się z robotem, a następnie wykorzystują technologię strzeżoną przez dyktatora do odbudowy świata i kontynuacji projektu podróży w czasie, Ruch Oporu ich wspiera.

- Bohaterka nie zgadza się z robotem, a następnie zajmuje miejsce dyktatora i razem z RO odbudowuje świat nie kontynuując idei podróży w czasie.

- Bohaterka zajmuje miejsce dyktatora i popiera jego idee, walczy z robotem i tłamsi RO.

- Bohaterka i robot ginie w walce z dyktatorem, bez ich wsparcia RO upada.

- Bohaterka ginie w walce z robotem, ten kontynuuje swoją pracę i odbudowę świata w nowym ciele, zgorzkniały i pełen żalu po tym jak najlepsza przyjaciółka zwróciła się przeciwko niemu.

1. Ucieczka z więzienia

2. Wizyta w kwaterze głównej policji

3. Powrót do więzienia i wywołanie masowej ucieczki

4. Podróż przez kanały

5. Przejście przez ogarnięte zamieszkami miasto (zamieszki głównie jako animowane, zapętlone elementy tła)

6. Wysadzenie ważne struktury

7. Przeprowadzenie ważnej osobistości przez zablokowaną ścieżkę (oczyszczeni drogi z przeszkód)

1. Dyktator, staruszek i technomag podtrzymywany przy życiu dzięki bardzo rozbudowanej maszynerii, były mistrz bohaterki (jeden z końcowych bossów).

2. Przywódca rebelii, młody bojownik o słuszną sprawę i beznadziejny romantyk, powinien zginąć w jakiś głupi sposób.

3. Szalony naukowiec współpracujący z Rebelią.

4. Naukowiec, ale tym razem na usługach dyktatora, zafascynowany elektrycznością i cewkami Tesli (boss).

5. Szef policji (boss, może w parowej zbroi wspomaganej?).

Jutro to wyślę, do tego czasu niech ktoś zgłosi uwagi lub zamilknie na wieki :D Swoją drogą w końcu reszta ludzi będzie mogła zająć się czymś konkretnym, np. szkicami poziomów czy innych postaci. Jeszcze trochę i chyba cały zapał by im przeszedł.

@Demol

Po pierwsze efekt motyla wcale nie musi zajść, bo do jednego zdarzenia może doprowadzić więcej niż jedna przyczyna. Zabijając Hitlera przed wybuchem drugiej wojny światowej mogę wcale jej nie powstrzymać, bo pojawi się inny dyktator, ponieważ ludzie wtedy takich potrzebowali. Trzeba mieć ogromnego pecha, aby zabijając motyla wywołać apokalipsę. Po drugie Alaknar nie śmiał się z ciebie, tylko z twojego postu (bardziej lekko żartował niż szydził), który przyznasz, jest tak zakręcony, że baranie rogi czy jajecznica w mikserze nie mogą się z nim równać :lol2:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ jest przyszłość, policja nie wie, czym dokładnie jest robot i nie uznaje go za bezpośrednie zagrożenie. Wzywa ekipę naukowców, a sama się zmywa do więzienia z bohaterką. W tym momencie "budzi się" robot i rozpoczyna pościg za policją.

Ten tekst gryzie się z tym:

5. Etap pościgowy samym robotem - skakanie, "lewitacja" na parze, niszczenie przeszkód terenowych, walka z jakimś robotem, czy dwoma.

Skąd oni niby mają nie wiedzieć, co to RObot, skoro mają swoje roBOTy (przy okazji wymyśliłem fajną grę słów... BOT to mogłoby być jakieś Bractwo Ochrony Technomagii, będące na usługach dyktatora (wiem, późno to wymyśliłem;/).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up - oni mają swoje prymitywne roboty parowe, natomiast bohaterka tworzy (prymitywnymi metodami, ale jednak) robota zgodnie ze "starą sztuką" - full technomagia + pojemnik na duszę.

Co do śmiania się - tak, jak pisał Aiden - próba wyjaśnienia kwestii czasu dała posta tak zakręconego, że już w okolicach trzeciej linijki nie wiedziałem co czytam. Strasznie mnie to urzekło. : )

@Aiden - pięknie, aczkolwiek widziałbym tam jedną zmianę:

3. Bohaterka pojawia się zdezorientowana na jakimś pustkowiu.

Niech się pojawi w ruinach dawnej Akademii, która została przez Dyktatora zrównana z ziemią. Po pierwsze - znalezienie puszki z duszą będzie bardziej prawdopodobne, po drugie - gracz od razu zauważy co jest grane. Rzucenie go na "jakieś" pustkowia spowoduje, że nie będzie wiedział, czy to go przeniosło na inny kontynent, planetę, do innego świata, etc. I to wrażenie pozostanie niemal do końca gry, kiedy wszyscy wyłożą swoje karty na stół. A jak zobaczy znajomą (z pierwszego etapu) Akademię w gruzach, to przekaz będzie raczej jasny. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, widać nikomu się nie chce, a Święta to dobra wymówka, ale starczy przerwy i pora zacząć coś robić ;] Proponowałbym dokładnie zaplanować, jak będzie przebiegał samouczek, może nawet napisać jakieś próbki dialogów bohaterki z jej mistrzem i przyjacielem. W każdym razie trzeba zacząć robić cokolwiek, żeby nie wypaść zbytnio z rytmu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samouczek nr 1 - sama bohaterka w Akademii, parkour.

W wyniku niedawnych prac geologiczno-technomagicznych budynkiem Akademii wstrząsają sztucznie wywołane ruchy tektoniczne. Pojawia się konkretniejsze trzęsienie ziemi, które budzi bohaterkę (POTRZEBNE IMIĘ!!!!! ; ) ) ze snu nad ranem. Bohaterka postanawia przejść się do swojego mistrza dowiedzieć więcej o uszkodzeniach, jednak na swojej drodze napotyka spore zniszczenia - tu potrzebne będą jej umiejętności w stylu parkour. Aby wydostać się z dormitorium trzeba będzie poznać podstawy - skakanie, kucanie, przetaczanie się po ziemi (kucnięcie podczas biegu), sprint (o ile będzie).

Pokój bohaterki mieści się w wieży, do której most zostaje zniszczony. Bohaterka musi przebiec po ścianie mostu i skoczyć, aby dostać się do głównej wieży Akademii. Tutaj okazuje się, że uszkodzona jest klatka schodowa. Należy skoczyć i odbić się od ściany aby dostać się piętro wyżej, tamtędy przebiec na drugą stronę wieży, po czym skoczyć i "ześliznąć się" po ścianie poziom niżej - tutaj schody już są całe i możemy dostać się do Mistrza.

Samouczek nr 2 - sama bohaterka w Akademii, technomagia.

Po krótkiej rozmowie z Mistrzem (dowiadujemy się jak potężna może być technomagia, a jednocześnie jak niebezpieczna w nieodpowiedzialnych rękach, czego przykładem obecny kłopot Akademii) rozpoczynamy egzamin na Starszego Technomaga (coś jak doktor, sobie myślę, żeby bohaterka mogła faktycznie prowadzić eksperymenty na własną rękę). Tutaj też możemy się dowiedzieć, że bohaterka jest dość niezwykła, bo osiąga ten tytuł w bardzo młodym wieku. Podczas egzaminu nauczymy się podstaw technomagicznej mechaniki - musimy rękawicą telekinetyczną poprzenosić kilka pudeł i zebrać trochę materiałów (metal). Dodatkowo, trzeba się dostać do kamienia napędowego (jeden taki kamień może być równowartością np. 1000 grudek węgla, które będziemy zbierać później), ale droga do niego jest uszkodzona przez trzęsienie ziemi. Bohaterka musi więc połączyć parkour z rękawicą - przebiegnięcie po ścianie, skok, przedłużenie skoku telekinezą i złapanie się krawędzi. Tutaj zbieramy kamień, wracamy na ziemię przy pomocy spowolnienia skoku (opisane tam, gdzie podwójny skok) i zabieramy się za konstruowanie "robota egzaminacyjnego". Po tym egzamin się kończy, mamy cut-scenkę z odebraniem dyplomu, następnie bohaterka wkracza do laboratorium i następuje wypadek.

Samouczek nr 3 - bohaterka sama w przyszłości w ruinach Akademii, utrwalanie umiejętności, walka.

Tutaj bohaterka potrzebuje dodatkowych gadżetów - linki z kotwiczką. Mamy więc chwilę biegania po ruinach Akademii w poszukiwaniu metalu (doskonalimy przy okazji podwójne skoki, spowalnianie skoków oraz inne skille). Bohaterka konstruuje gadżet, dołącza go do rękawicy i ucieka z Akademii. W trakcie ucieczki znajduje puszkę z duszą (swego przyjaciela, jednak o tym nie wie) oraz plany stworzenia [potrzebna nazwa!! S.I.M.E.? S.P.A.R.C.? Coś innego?], które zostały z eksperymentów jej Mistrza. Teraz dzięki kotwiczce, podwójnym skokom i parkour możemy odnaleźć więcej metalu oraz "węgla", po czym skonstruować naszego robota. Pojawia się pojedynczy policjant, uczymy się walczyć wręcz. Bohaterka pokonuje policjanta, ale i tak następuje cut-scenka z aresztowaniem (przybywają posiłki) i obudzeniem robota.

Na razie mam tyle... Zdaje się, że sensownie opisałem tylko pierwszy tutek, reszta zbyt ogólna, prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej czegoś takiego było potrzeba. Pierwszy jest ok i myślę, że można go chyba przerzucić do tematu o gameplay'u, gdzie jakaś dobra dusza zrobi schematyczną mapę :] Pozostałe dwa rzeczywiście troszkę zbyt ogólne. Myślę jednak, że ruiny Akademii mogłyby być przerobioną wersją pierwszej mapy z dodatkowymi przeszkodami, które pojawiły się po tych 300 latach i nie trzeba ich opisywać tak dokładnie. Więcej wyrw, więcej przepaści, więcej zielska i gruzu, brak asekuracji i pomocy ;] Poza tym rzeczywiście przydałoby się ostatecznie ustalić możliwości bohaterki oraz imiona, ale to w innych tematach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o nazywanie postaci, spróbujmy uniknąć właśnie podawania jakiegoś konkretnego imienia. Albo zabawmy się w produkcję 'a'la Japonia' i wprowadźmy możliwość wyboru imienia przez gracza :) Jedna dodatkowa zmienna, a będzie ciekawiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem to Japończycy dają możliwość wyboru własnego imienia, żeby nastoletni chłopcy będący docelowym targetem lepiej się wczuwali w bohatera i wyobrażali sobie, że tez są tacy fajni, a ta cycata laska właśnie wtula się w nich, a nie w kupę pikseli na ekranie :P Poza tym pojawiłby się problem z odmianą imion automatycznie wklejanych do tekstu. Bezimienna bohaterka też mi się nie widzi, może ma jeszcze cały czas milczeć i zachowywać się jak pewien doktor związany z Połowicznym Rozpadem? ;] Nie, lepiej zwyczajnie się postarajmy i wymyślmy coś, co wpada w ucho, ale to raczej w temacie o bohaterach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już proponowałam "Rashie", wciąż mi się podoba motyw trzech R. Albo inne imie na "R". :D

Inne imię na R? Rysia :trollface:. Ale na poważnie : trzeba dać imię, które łatwo się zapamiętuje. Nie może być za krótkie, ani za długie. Np. Lily, Kate itp.

PS. Wymyśliłem już pierwszy Easter Egg, związany trochę ze mną i moją "poprawną" polszczyzną.

PPS. Może się trochę zdziwiliście (poziomów jeszcze nie ma, a ten Easter Eggi tworzy!). Dopóki mam dobry humor będę wymyślał jeszcze kilka :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO akurat nie ma znaczenia, czy damy wybór, czy możliwość napisania własnego, bo parametr <CHARNAME> można wrzucić do każdej rozmowy (w Icewind Dale w jakimś przedmiocie nawet było go widać w opisie : ) ). Problem już raczej z odmianą tego imienia - po polsku będzie problem. Pod tym względem jestem za jednym imieniem.

Poza tym - mamy problem z wymyśleniem jednego imienia, a Ty chcesz ludziom dawać wybór spośród wielu...? : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Język polski ma m.in. to do siebie, że pozostawia bardzo duże pole do popisu, jeśli chodzi o gramatykę, co pokazują różne eRPeGi. Możemy też pobawić się w ten sposób, że większość postaci będzie zwracać się do bohaterki per 'technomagini' czy jeszcze inaczej, poza nielicznymi wyjątkami, gdzie będzie można wrzucić imię wybrane przez gracza. No i nadal obstaję przy imieniu dowolnym, wybieranym na samym początku zabawy, np. w formularzu zgłoszeniowym do treningu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO taki zabieg jak zwracanie się jakimś bezosobowym tytułem właśnie trochę niszczy klimat. Kończy się tak, jak w ME, gdzie kochankowie mówili do siebie po nazwisku... : )

Alternatywnie, można by zrobić bohaterkę o dwóch imionach i nazwisku. Gracz by sobie wpisywał dowolne drugie imię, a pierwsze imię i nazwisko byłyby ustalone przez nas i to nimi zwracaliby się do bohaterki NPCe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...