Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Sesja Władca Pierścieni [Dobro]

Polecane posty

Gillbert

Nie zastanawiałem się długo. Pozostawanie w samym środku orczego terytorium byłoby głupotą, a co dopiero nocleg w takim miejscu. Postanowiłem oddalić się niepostrzeżenie od czczonego fanatycznie przywódcy i jego żołdaków. Zachowywałem szczególną uwagę, bo gdzieś tu wciąż mogły krążyć grupki orków-maruderów. Zawsze w czasie bitwy część z nich rozpierzchała się na wszystkie strony.

Tchórzliwe stworzenia... - pomyślałem. Spróbuję odnaleźć krasnoluda... O ile jeszcze żyje. No i kim u licha był ten tajemniczy strzelec?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorfal

Z szelmowskim uśmieszkiem odrzekłem:

Oczywiście! Zawsze możemy zaatakować ich znowu! A tak serio to najlepiej poczekajmy. Jeśli zaczną nas gonić, a po moim ekstrawaganckim zakończeniu walki wątpię, że to zrobią, to goniących wybijemy. Proste? Niezbyt przyjemna mina elfki mówiła wszystko. Postanowiłem więc przedstawić jakieś argumenty. Elfy nie dają sobie rady bez argumentów... Musimy wiedzieć gdzie idą. Zachowują się dziwnie. Jeżeli coś się szykuje, moim obowiązkiem jest poinformować o tym króla. To ważne dla wszystkich ras - powiedziałem dumnym głosem. Bez patosu elfy też nie dają sobie rady... Żebym się tylko nie zaśmiał. - Jeśli nic się nie szykuje, to przynajmniej rozwalimy paru orków, a takiej zabawy nigdy za mało. Aha, dziękuję za pomoc. Dobrze strzelasz. Nawet jak na elfa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cilin

Od tego upadku chyba poprzewracało mu się w głowie. - pomyślałam, z politowaniem spoglądając na krasnoluda. Zabawne, byłam przekonana, że niezwykle trudno jest ogłuszyć przedstawiciela ich rasy...

- Phi, jak na krasnoluda, to nieźle potrafisz gadać, chociaż w tej sytuacji to bezcelowe. Radziłabym się zamknąć, jeśli naprawdę nie chcesz zostać złapanym - w tym miejscu uśmiechnęłam się lekko. - W każdym razie zgodzę się, że warto bliżej przyjrzeć się naszym brzydalom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ashar

Nie było innego wyjścia..chyba że..postanowiłem doskoczyć do jednego z orków i po odpowiednim zwodzie pchnąć go na płonące drwa, tak by się zapalił i wniósł do tej jakże krwawej sceny jeszcze troche zamieszania. Jeśli się uda, to spróbuję otoczyć się szczelniej płaszczem i uciec przeskakując nad płonącą trawą. Póżniej już w stronę w którą prawdopodobnie udali się moi niedoszli wybawcy.

- Cholera, a zapowiadał się taki piękny dzień. - Mruknąłem do siebie pędząc na zielonoskórego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorlof (Nick)

Ogromny koń odgalopował. Może to tylko znak? W międzyczasie właściwie stratowałeś kolejnych pięciu przeciwników. Pozostali cofnęli się, zaskoczeni. Widocznie nie spodziewali się oporu, a może natrafili na Ciebie zupełnie przypadkiem i napadli, licząc na łatwy łup.

Niedoczekanie wasze. Nikt nie nazwie Eorlinga tchórzem i nikt go nie znieważy, powiedziałeś głośno i wyraźnie do orków, nie myśląc nawet o odpowiedzi. Zdziwiony usłyszałeś, że jeden, chyba największy i najlepiej ubrany, otwiera gębę i skrzeczy łamanym Westronem: Dawno nie wi..dzielimy takiego człowieka. Wieldzy, co mieszkają pod lasem, są głupi i boją się duży ork. Ty nie. Mały, ale odważny. My nie są słudzy robaczywego Saurona. My dzieci gór. My służyć dla nowy pan. My wracać do domu, zmęczone orki..., po czym rzucił kilka słów w Czarnej Mowie, a reszta zielonych stworów się uspokoiła. Nabrałeś jeszcze większych podejrzeń...

Thorfal & Cilin. Aha - teraz czytacie tylko te, które są przeznaczone dla Was, a nie dla towarzysza.

Noc. Schowaliście się w krzakach, starając się trzymać jak najdalej od siebie. Wasze rasy nigdy się nie lubiły, ale może trzeba przełamać stereotypy...

Widzicie, że pozostali przy życiu orkowie ustawiają się do wymarszu. Dołączył do nich oddział, który wcześniej gdzieś się zawieruszył. Dowodziło nimi stworzenie, które wyglądało... dziwnie. Oprócz metalowej płyty-kołnierza nie byliście w stanie rozpoznać szczegółów. Poruszał się jak szympans z reumatyzmem, ale z pewnością był w pełni sił. Zielone potwory pokłoniły się przed nim i na jego rozkaz ruszyły na północ. Trolla zostawili, chociaż jeszcze żył i właśnie się podnosił

Thorfal

Nadęty elf. Właściwie elfka. Nie można jej ufać.

Król pewnie chciałby dowiedzieć się więcej o tych orkach...

Cilin

Durny krasnolud. Ale z braku lepszego towarzystwa... Pomoc zawsze się przyda, a te orki mnie intrygują

Gillbert

Przebiegasz te kilkadziesiąt metrów do pola walki, które dziwnie ucichło, jeśli nie liczyć chrząkania trolla.

Widocznie maszkara przeżyła... A co z tym krasnoludem? Zachowując najwyższą ostrożność, badasz teren dookoła. W krzakach odkrywasz kłócące się dwie osoby, z pewnościa nie orki. Jedna brzmi jak krasnolud. Właśnie wstali i ruszają za oddzałem orków, który znika w oddali

Assil

Wychodzisz na brzeg. Prąd zaniósł Cię o wiele za daleko.

Tamci ludzie... Nie wiedziałem, że tak łatwo wejść do Mrocznej Puszczy nieelfowi... Ogarnia Cię wielka senność. Spać? To znaczy, że ta rzeka to Zaklęta! Może czas powrócić do domu. Wieści, które przyniosę na pewno zainteresują Thranduila, może nawet na tyle, że zgodzi się mnie wpuścić... Mógłbym też rozpocząć śledztwo na własną rękę, ale nie wiem, gdzie szli tamci...

Ashar

Plan się powiódł, ale nie tak jabyś chciał. Ork wpadł w ogień i zupełnie oszalał - zaczął rzucać się we wszystkie strony na ślepo. Prawie by Cię zmiażdżył, ale na szczęście tylko podpalił. Cudem przedarłeś się przez płonący krąg i dobiegłeś do brudnego bajora, żeby się ugasić. Za sobą usłyszałeś trzask łamanej gałęzi, o wiele za blisko. Widzisz w syfiastej wodzie tylko niewyraźną, dość wysoką sylwetkę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzę z krzaków mówiąc, tak żeby dobrze mnie słyszeli: - Gaworzycie tak głośno, że zbudzilibyście śpiącego Smoka. Powstrzymajcie swój oręż i powiedzcie, co tu robicie. - Mówię, na wypadek, gdyby zdało im się, że mają do czynienia z kolejną poczwarą.

Orkowie rozzuchwalili się już na tyle, że nie obawiają się za dnia opuszczać swych siedzib. Król powinien usłyszeć, o tym com na własne oczy widział. Każdy miecz jest teraz na wagę złota, a sam nie podołam temu wyzwaniu. Jakby było mało problemów z Easterlingami...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorlof

To, że ork do mnie przemówił Westronem wcale mnie nie uspokoiło. Nie wierzyłem w każde jego słowo, lecz mimo wszystko nigdy nie słyszałem, żeby orkowie słynęli z jakiejkolwiek przebiegłości. To proste stworzenia, które robią to, co myślą, a myślą raczej prostolinijnie. Dalej trzymając miecz powiedziałem do orka:

- Nowy pan? Może mi to wyjaśnisz ...- miecz nie opuściłem ani na chwilę. Ból w reki nasilał się z każdą chwilą, jak się uspokajałem. Mam nadzieję, że nie jest w aż tak złym stanie, w jakim mi się wydaję. W końcu nie jestem medykiem.

Jakikolwiek zły ruch, i powybijam wszystkich. Może i tak to zrobię? Za Njora?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorfal

Tajemniczy pan w kapturze. Ciekawe... -

Jestem tutaj bo... eee... - tak naprawdę to co ja tutaj robię?! Mało miałem roboty z moim zamkiem? - ...Zwiedzam okolicę ze swoim przyjacielem Haradorem. - oparłem się o topór - Sprawdzam jak tam orkowie i tak dalej. Przed chwilą przyleciałem tutaj z katapulty wprost na elfkę, wcześniej kosiłem masowo orków, a jeszcze wcześniej zaliczyłem lot nad trollem i zmasakrowałem go jedną gałęzią. Ot, zwyczajny ze mnie podróżnik. - powiedziałem lekko się uśmiechając. - Ta pani niech wypowie się sama, bo wiem tylko, że uratowała mi życie... no może nie do końca, ale na pewno pomogła w walce. A smoka prędzej obudziłby mój krasnoludzki smród niż gadanina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Assil

Cholera by to wzięła. Trop zgubiłem, a nawet jakbym chciał ich dalej szukać to bym musiał nadrobić dzień drogi. W tym samym czasie mogliby już gdzieś wsiąknąć i wszystko na nic. Zlecenie stracone... Mogę teraz sprawdzić dokładniej, co tutaj się dzieje. Do Thranduila nie ma, co wracać z pustymi rękami.

Sprawdziłem okolicę, czy jest bezpieczna i jak tylko się upewniłem, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa, zrobiłem sobie odpoczynek. Rozebrałem się i wystawiłem na słońce moje ubrania, aby przeschły, bym mógł ruszać dalej.

Krótki postój i ruszam na jedno z tych wzniesień, które są w okolicy. Może uda mi się wypatrzyć, jakiś dym z ogniska albo ruchy w lesie, wtedy będę miał gdzie zacząć śledztwo.

Wziąłem na wpół przeschnięte rzeczy i ubrałem się, a następnie z wprawą zabójcy bezszelestnie ruszyłem w kierunku jednego z wyższych wzgórz w okolicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gillbert

Krasnolud długo zbierał się z odpowiedzią, a jej sformułowanie wyszło mu dość pokracznie.

Najpewniej łgał, ale nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Choć znając tą rasę, mógł być po prostu jednym z mniej rozgarniętych przedstawicieli swojego gatunku... Kiedy krępy wojownik zdawał "raport" ze swojej podróży, elfka nie wypowiedziała nawet słowa. Moje nagła pojawienie się nie mogło jej zaskoczyć. W końcu kto lepiej zna się na sztuce kamuflażu? W tej dziedzinie elfy były poza wszelką miarą ponad nami. Podejrzewałem, że nie chce ujawniać się przed nieznajomym. Mądrze.

- Brakiem rozwagi jest zwierzanie się przypadkowo napotkanemu podróżnikowi, mości krasnoludzie. - uchyliłem lekko kaptur, robiąc przy tym groźną minę, którą szybko zastąpił szeroki uśmiech - Lecz w tym wypadku nie musicie się zamartwiać, bo obecność ta nie powinna nastręczyć wam kłopotów. Nazywam się Gillbert i samotnie przemierzam tą knieję. Samotnie, jeśli nie liczyć całego plugastwa, które się wokół nas rozsiało. Spostrzegłem bitwę z nieodległego wzniesienia. Nie chciałem jednak wadzić swym koślawym mieczem, tak doskonałym wojownikom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ashar

Tego tylko brakowało, przecież to chyba nie troll? - Pocieszałem się w duchu. - Co kolwiek by to jednak nie było, spotkanie z tym nie jest dla mnie miłą perspektywą.

To myśląc czym prędzej zebrałem się w sobie i zacząłem biec w stronę gęstszego lasu. Być może tam uda mi się zgubić te bestie, jeśli nie to zginę próbując zabić jak największą ich liczbę. - No i płaszcz to wyrzucenia. - Syknąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cilin

Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc relację krasnoluda i odpowiedź człowieka.

Po ostatnich słowach Gillberta rzuciłam mu przenikliwe spojrzenie. Lepiej jednak mieć się na baczności, nigdy nic nie wiadomo... Poprawiłam kołczan na plecach.

- Niebezpiecznie jest samemu wędrować po tej okolicy. Jestem Cilin. - powiedziałam cicho. - Na tego oto krasnoluda trafiłam zupełnie przypadkowo, ścigając włóczące się po Puszczy oddziały orków. - dodałam.

Gdzieś niedaleko dało się słyszeć głuche dudnienie i porykiwania orków.

- Zdaje się, że przygotowują się już do wymarszu. - spojrzałam na krasnoluda - Jeśli chcemy przeżyć i dowiedzieć się czegoś wartościowego, musimy pozostać jak najdłużej niezauważeni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Assil

Wzgórze jak każde. Nie za wysokie, ale coś widać. Puszcza płonie. Od południowego wschodu i od zachodu. Ogień się rozprzestrzenia. Daleko, pod Górami Mglistymi, zielone masy stworzeń, widoczne nawet z tej odległości.

Wylazły paskudy z nor. Tylko po co? No i ci ludzie... Czego szukali tak głęboko w mej ojczyźnie Dookoła widzisz także oddziały elfów, wystarczająco duże, żeby udało Ci się je zobaczyć. Elfy maszerujące jak na wojnę? Dziwne rzeczy spotyka się w tym lesie ostatnimi czasy... I co mają znaczyć te smocze godła? Dodatkowo ten zimny wiatr z północy. Tutaj, na wzniesieniu, dobrze go czuć. Wyczuwalna jest lekka woń stęchlizny. Co robić?

Thorlof

Nowy pan na daleka północ. On nas wezwać i kazać nam czekać na rozkaz. My pierwsi stawiliśmy się u niego, pozostali dopiero iść. Teraz wielkie tłumy nasz naród idą do niego. My nie wiedzieć, kim jest, tylko nasi szamani. Oni nas prowadzić, lae my ich nie lubić. Śmierdzące mutanty. Pan dobrze płacic i duzo obiecywać, my słuchać. Pan mówić, my słuchać. Pan powiedzieć: Nie zabijać, dobry Madrok nie zabijać. Ja liczyć na duża nagroda. I czekać. My przepraszać za zwierze, my się zdenerwować nieznajomy. A Ty ktoś jest i czego tu szukasz? Pan powiedzieć, że my niedługo mieszkać w puszcza. Piękna puszcza, dużo dobrego mięsa. Co ty tu robić?

Uspokoiłeś się trochę, jednak Twe mysli wciąż pędziły jak szalone/ Co to za pan? Nawet oni nie wiedzą, ale się go słuchają? Niepodobne do tych stworów...

Ashar

Odszedłeś juz dosyć daleko od obozu, a raczej tego co z niego pozostało. W srodze słyszałeś niewyraźny krzyk:

Zaczekaj! Chcę pomóc, ale nie zwracałeś na niego uwagi. Do tej pory orkowie Cię nie ścigali. Pięknie, zagubiony. Znowu. Nie wiesz, którędy pójść, a masz takie możliwości:

a) na wschód, w głąb puszczy

b) albo na zachód, w stronę Gór Mglistych.

[przeczytaj odpowiedni paragraf]

a) Spotykasz kolejnych orków, przed czymś uciekających albo tylko biegnących do celu. Ukrywasz się w krzakach, a za stworami widzisz podążające trzy osoby - małą, dużą i nijaką.

b) Daleko przed sobą widzisz zieloną falę orków, wylewającą się z gór i zdążającą na północ. Po drodze mijasz uciekających ludzi, spalone wioski. Idziesz juz bardzo długo i jesteś zmęczony. W końcu napotykasz młodego człowieka imieniem Horun, który Cię zagaduje: Dokąd zmierzasz, nieznajomy? Jestem myśliwym z pobliskiej osady, ale nie chcę odchodzić z pozostałymi. Orkowie to odpowiednia zwierzyna łowna. Zechcesz się przyłączyć?

[możesz sterować Horunem, ale skonsultuj się ze mną w poważniejszych sprawach]

Cilin, Gillbert & Thorfal

Powoli i bardzo ostrożnie ruszacie za oddziałem. W międzyczasie Gillbert dzieli się z pozostałymi swymi obserwacjami dziwnego przywódcy orków. Kompletnie nic Wam to nie mówi, więc jeszcze raz roztrząsacie wszystkie wydarzenia minionych dni.

Co się właściwie dzieje w tym strasznym lesie? Od kiedy orkowie tak sie panoszą?, rzekł Thorfal.

Nie otrzymał odpowiedzi. Człowiek i elfka szli teraz po cichu, nie zwracając uwagi na gadaninę krasnoluda. Nagle Cilin zatrzymała się, pociągnęła nosem i bardzo szybko wdrapała się na drzewo.

-Las płonie. oba brzegi Anduiny także są w ogniu. Ludzie uciekają. Więcej orków. Zdaje się, że zmierzają na północ, w stronę Gór Szarych. Nasi znajomi z bitwy pewnie też, więc nie musimy trzymać się ich cały czas. Poza tym w powietrzu czuć zepsucie, jakiego nie było od czasu zniszczenia Pierścienia., usłyszeli jej głos pozostali.

Thorfal

Czujesz, że tamta dwójka uważa Cię za ociężałego umysłowo, ale wcale się tym nie martwisz. Kto jak kto, ale krasnoludy potrafia o siebie zadbać, nawet te najgłupsze. W wolnych chwilach słuchasz mowy ziemi i kamienia. One cierpią, ale nie przez orków, tylko coś straszniejszego i odmiennego.

Cilin

Targają tobą wewnętrzne rozterki. Nie wiesz, czy do końca zaufać przygłupiemu krasnoludowi i pewnemu siebie człowiekowi. W krótkich chwilach snu miewasz koszmary - widzisz zniszczony świat, smoki w przestworzach.

Co to może oznaczać?

Gillbert

Proszę, cóż za dziwna kompania. Elf i krasnolud. Prawie jak legendarna Drużyna Pierścienia. Tylko periannath brakuje. Chyba można im zaufać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorlof

Nie wiedziałem co robić. Serce mi podpowiadało, żeby ich zabić. Obawiałem się chyba, że napadną jakichś ludzi. Do tego jeszcze zabili Njora. Z drugiej zaś strony byłem strasznie obolały, bałem się, że im nie podołam. Wywnioskowałem jednak, że odejdę. Jestem zbyt ranny, by podejmować jakąkolwiek walkę. Ostatecznie podjąłem decyzję, aby udać się do stolicy Rohanu i powiadomić króla o planach orków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ashar

Uznałem, że lepiej będzie podążać pod osłoną drzew. Pech chciał że i tym razem trafiłem na tych plugawych zielonoskórych. Na szczęście chyba uciekali przed jakąś drużyną. Obserwowałem dokładnie otoczenie, po czym wyszedłem za mijającą mnie trójką. Jeśli nie będą mieli wrogich zamiarów to przedstawię się i może pozwolą mi do siebie dołączyć. Opatuliłem się szczelniej w płaszcz i poprawiłem broń na plecach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cilin, Thorfal, Gillbert

Krasnolud nastąpił na gałązkę i rozległ się dość głośny trzask. Odczekaliśćie moment, a w międzyczasie w stronę Thorfala popłynęła szeptana fala epitetów, poczynając od "niezdarny krasnolud", kończąc na... Po chwili Cilin odezwała się innym tonem:

Przecież i tak nie idziemy bezszelestnie. Jeśli do tej pory nas nie usłyszeli, teraz też się nie zorientują. Zresztą, odeszli już kawałek stąd... Teraz z kolei Wy usłyszeliśćie... coś. Brzmiało jak... sapiący człowiek? Gdzieś nieopodal, w krzakach, znależliście autora dźwięku. Był to w istocie człek. Powiedział: Jestem Ashar i... Po czym umilkł, widząc Wasze niechętne miny (cóż, krasnolud uśmiechał się głupkowato)

Macie takie możliwości:

a) Zignorować zupełnie przybysza i iść dalej swoją drogą/uciec

b) Subtelnym sposobem "topór i miecz" wyprosić go z towarzystwa

c) Po prostu wypytać o zamiary i czekać na rozwój wypadków

Zróbmy głosowanie. A najlepiej dogadajcie się między sobą co chcecie zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Assil

Pójdę za tymi elfami. Co jak co, jednak nie będą chciały mnie zabić... Dopóki nie dowiedzą sie kim jestem.

Odruchowo sprawdzam, czy mam zakryte lewe ramię.

Dobrze... Teraz mogę ruszać.

Powoli z gracją i zwinnością, cicho ruszyłem w kierunku maszerujących elfów.

Będę poruszał się z dala od udeptanych ścieżek i śledził oddziały z odległości conajmniej 35 stóp, bym nie został wykryty. Moi współbracia, jeśli mogę ich tak nazwać są tak samo wyczuleni na odgłosy, jak ja, więc lepiej się pilnować i zbytnio nie zbliżać.

Co skłoniło elfy, by wyszły ze swych kryjówek? Czy może to najemnicy pozbawieni gracji i szybkości elfów wychowanych w rodzinnych miastach...pomyślałem kierując się ostrożnie w stronę elfich oddziałów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gillbert

Ledwo, co ruszyliśmy przez las, a krasnolud zdążył narobić hałasu. Choć, prawdę mówiąc, ciężko było od niego oczekiwać elfickiej zręczności przy pokonywaniu tej puszczy. Dzięki wyostrzonym zmysłom elfki, w gęstwinie odkryliśmy skrywającego się przed orkami człowieka, który sapał, jak gdyby z przemęczenia. Wystąpiłem krok do przodu, lekko zdziwiony napotkaniem kogoś innego niż ork.

- Wyglądacie jakby was goniło co najmniej stado wygłodniałych trolli. Skąd jesteście, nieznajomy? Ja jestem Gillbert z Dale, podróżnik i poszukiwacz przygód. Przypadkiem napotkałem tych oto towarzyszy - wskazałem na Cilin i brodacza, nie chcąc wypowiadać się za nich. Wtem uprzytomniłem sobie, że krasnolud nawet się nie przedstawił.

- Mistrzu Topora? - zwróciłem się do krzepkiego kompana - W swej zawiłej prezentacji raczyliście chyba pominąć swe imię, a ja wciąż nie wiem jak się do was zwracać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorfal

Niestety, podróżowanie incognito się skończyło. Tylko teraz podać im moje imię z tytułami czy bez? Lepiej bez, bo wyjdę nie tylko na idiotę ale i bufona. Może by jakieś ciekawe imię sobie nadać? Tylko jakie... Nieee, raczej przyzwyczaiłem się do mojego.

- Jestem Thorfal - powiedziałem i z uśmieszkiem dodałem - możecie mi mówić Thori, lubię to zdrobnienie. Chociaż ten Mistrz Topora to także miłe określenie. Tyko trochę za długie. Ciężko byłoby mnie zawołać w walce - skończyłem wywód i spojrzałem na przybysza. - A co do ciebie panie człowieku, to nie mam nic przeciwko dodatkowemu kompanowi. Zawsze jest z kim pogadać. I zawsze ma cię kto ochrzanić za nadepnięcie na malutką gałązkę. - wyrażając opinię dość mocno zaakcentowałem "malutką".

Przybysz nie wygląda groźnie ani wrogo. Jeśli tak się zachowa to zarobi toporem w krocze, strzałą w czoło i mieczem w kiszki. Miło jest pomóc potrzebującemu. Zwłaszcza, jeśli potrzebujący może się jakoś odpłacić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ashar

Spojrzałem na przemawiającą dwójkę, nie wydawali się wrogo nastawieni, raczej chcieli się upewnić że i ja takowych zamiarów nie mam. W dodatku z tego co widze to też dopiero się poznawali. Miła kompania.

- jak juz mówiłem jestem Ashar, pochodzę z dalekiego południa, a w te strony zawędrowałem jako ochroniarz karawan. Jak widać karawany nie ma, orki, gobliny i kawał innego cholerstwa zaatakowali nas jakiś czas temu. Od tamtej pory błąkam się po okolicy i co jakiś czas staczam pojedynki z zielonoskórymi. jak dotąd zwycięsko. Ale robi się coraz goręcej. Samemu niezbyt mądrze, więc..przyjmiecie do kompanii? - Dodałem z uśmiechem, w końcu co jak co, ale spotkać kogoś nie rzucającego się na Ciebie z bronią tylko na twój widok to duży sukces.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek przepraszamy uniżenie za czas oczekiwania na odpis. Mózg już się zresetował (szczegóły niedysponowania w dyskusjach), więc można pisać pełnoprawny odpis. Straciliśmy na razie Kathai, więc ją pominę. Jeśli macie jakieś pytania do niej, to odegramy jej rolę.

A, jeszcze jedno: czy uważacie sterowanie (tzn. np gadanie) Waszą postacią za przegięcie naszych uprawnień? Bo niektórzy z innych sesji tego nie lubią ;] Prosimy o jakąś wzmiankę o tym, np. PW.

No to jeszcze sprawa: nie musicie odgrywać aniołów. Nawet "Zuo" miewa czasem przebłyski dobroci, więc i Wy możecie pogrzeszyć ;]

Thorlof

Orkowie Cię nie zatrzymywali. Stali i patrzyli jak odjeżdżasz, a potem odeszli w swoją stronę.

Droga była długa, ale minęła szybko i bez przygód. Jesteś w Edoras, stolicy Rohanu. Ludzie na Twój widok chowają się do domów, boją się. Nie zwracasz na to uwagi, zmierzasz prosto do Meduseld, Złotego Dworu, żeby zobaczyć się z królem. Myślisz intensywnie otym, co przeżyłeś w ciągu kilku ostatnich dni. Ręka już prawie nie boli, bo unieruchomiłeś ją jak mogłeś najlepiej przed podróżą.

W końcu przejście zastępuje Ci potężny strażnik, za nim jeszcze kilku. Mówi:

- Nie wpuszczamy do pałacu nikogo, a zwłaszcza wyrzutków.

Odpowiadasz: Zejdź mi z drogi albo cię do tego zmuszę!

Strażnik uśmiecha się kpiąco...

Assil

Ostrożnie podążasz za swymi pobratymcami. Tamci zachowują się dziwnie: zupełnie nie zwracają uwagi na otoczenie, nie wysyłają zwiadowców, nie zostawiają tylnej straży, nawet podczas postoi nie wystawiają wart. Zdają się otępiali, pozbawieni wyraźnych rozkazów. Podróżują też zupełnie otwarcie, czego elfy nigdy nie miały w zwyczaju. Nie stąpają lekko, lecz wloką nogę za nogą, jakby bez chęci do życia. Pewnie nawet gdybyś krzyczał i biegał, nikt by nie zareagował. Co robisz?

Cilin, Gillbert, Thorfal, Ashar

Sprostowanie: Nie spotkaliście Ashara zaraz po walce. Przecież kawałek musieliście przejść itp. Uznajemy, że jest to trzeci dzień po "Bitwie pod Drzewami" (copyright - podbiel) i to będzie taki "punkt orientacyjny", żeby mniej więcej było wiadomo na czym stoimy.

Przyjęliście więc do grupy Ashara. Ruszyliście dalej, po świeżych jeszcze śladach orków. Szli wciąż na zachód, zatrzymując się regularnie, co jakieś pięć staj. Poruszali się szybko, ale nie ostrożnie, dlatego łatwo było ich śledzić. Zbliżacie sie do końca Puszczy, a więc i do Wielkiej Rzeki. Drzewa są coraz rzadsze, widzicie także ludzi zmierzających, a raczej uciekających, w głąb lasu. Dziwne, ale jak powiedziała Cilin (zabrała głos po raz pierwszy od dawna, wydawała się nieobecna i głęboko zamyślona), kilka razy się zdarzało - mieszkańcy terenów nadrzecznych opuszczali domy, w obawie przed powodzią i chronili się w lesie, bo elfy im pozwalały, jeśli nie niszczyli drzew. Ktoś mruknął, że dawniej człowiek nie mógłby mieszkać w Mrocznej Puszczy. Jednak po oczyszczeniu borów stara nazwa Wielki Zielony Las zaczęła bardziej odpowiadać opisowi lasu...

Wyjaśnienie: W drodze macie okazję wypytać współtowarzyszy o ich wcześniejsze losy itp.

Gillbert

Dziwi Cię milczenie elfki, ale póki co tego nie komentujesz. Poza tym nie wiesz, czy do końca zaufać przybyszowi z daleka

Thorfal

Zauważasz, że nikt nie zwraca uwagi na Twe żarty. Trafiło się drętwe towarzystwo

Ashar

Dziwisz się trochę, że przyjęli Cię tak szybko i bez zastrzeżeń, ale nie ma co narzekać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorlof

Przez te parę dni podróży, ani trochę się nie uspokoiłem. Ciągle byłem nerwowy. Do tego teraz jeszcze trafił się ten tępy osiłek...

- Słuchaj, wpuścisz mnie, czy sam mam sobie zrobić przejście? Nie chcę Cię zabijać, bo każdy miecz jest teraz potrzebny.

Obróciłem się. Spojrzałem na tereny przy zamku. Przypomniało mi się, jak sam biegałem między domami. Z kolegami, przyjaciółmi. Gdzie oni teraz są? Nie wytrzymałem. Obróciłem się i z całej siły strzeliłem strażnika w pysk. Wątpiłem, że po tym utrzyma się na nogach, więc zaraz po ciosie ruszyłem do przodu trzymając rękę na sztylecie. Tak na wszelki wypadek. Miejmy nadzieję, że przynajmniej król mnie potraktuje tak, jak na Króla Rohanu przystało ...

__________

ps. nie podejmuj za mnie decyzji co mówię. Nie lubię tego ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Assil

Wyglądają, jakby ktoś im natrzaskał po ry*ach. Nie jestem ekspertem w dziedzienie magii, jednak wyglądają na otumanionych. Większego wyboru nie mam i mogę tylko za nimi podążać jeszcze przez jakiś czas. I tak nie mam nic lepszego do roboty, a wracać z pustymi rękami nie zamierzam.

Powoli i nadal bezszelestnie podążam za elfami. Jeśli mają jakieś wozy z zaopatrzeniem to wyszukuję ten, który wygląda najbardziej okazale i może przenosić coś wartościowego. Wtedy zbliżę się do nich i spróbuję wskoczyć do wozu, a tam się zobaczy, co dalej robić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gillbert

Zdziwił mnie ponury nastrój, jaki zapanował w tej licznej gromadce. Sama obecność krasnoluda oraz elfa powinna dostarczyć zabawnych wrażeń, jako że brodacze byli znani w całym Śródziemiu ze swej zrzędliwości. Często na tym tle dochodziło do sprzeczek z wyniosłymi elfami. Zabrałem głos aby przerwać ciszę, bo równie dobrze mogłem sam kontynuować marsz w milczeniu.

- Bardzo mnie niepokoją wydarzenia jakich byliśmy świadkami. Ludzie uchodzą w las, orkowie wypuszczają się ze swoich siedlisk. Coś musiało ich tak gromadnie stamtąd wygnać. Być może jeden z ich potężniejszych współplemieńców zdołał zebrać klany i postanowił wydać nam wojnę. Nie widzę innej możliwości, bo na pewno nie jest to żaden przypadek. - wyraziłem głośno swoje obawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...