(Na początek - Wybory!)
Hurra!!! Nie zgadniecie, co mi się przydarzyło! Otóż... albo nie. Sami zgadnijcie. Zrobiłem Wam, szanowni forumowicze, rebus. Kto go poprawnie rozwiąże, dostanie cukierka i dowie się, co mi się przydarzyło. Więc tak: rebus przedstawia całe zdanie, a słowa są ułożone po kolei, było łatwiej. Więc do dzieła i zgadywać, panie i panowie!
Czy trzeba Wam wszystko tłumaczyć? Że nie wszystko piszę na serio? Że jak nie ma emotek to jest to wypracowanie jakieś, czy coś? Otóż uroczyście oświadczam: rzadko kiedy piszę coś na poważnie bywa, że piszę i tak i tak. W życiu trzeba być czasem poważnym człowiekiem, czasem "śmiechowym" (tylko trzeba wiedzieć też, kiedy można sobie pozwolić na odrobinę luzu). Więc niech Moc i odrobina luzu będzie z Wami i obyście nie brali wszystkiego na serio! Ave!
Ulubiona zapewne ankieta naszego FA-owego Asza Keczama. Tak, tak. Chodzi właśnie o dariusxq'a i piątą generację Pokemonów! Kto się cieszy? Kto woli pierwsze? Kto oglądał? Kto łapał Pokemony?
Postanowiłem jednak przerwać już głosowanie, bo i tak nikt nie klika w sondę już. Otóż sprawa wygląda następująco:
Do następnego etapu przechodzą panie:
Nr 12 - Triss Merigold
Nr 15 - Christie Monteiro
Nr 18 - Morrigan
Nr 16 - Lara Croft
Nr 25 - Elika
Nr 21 - Tina Amstrong
Pozostało pogratulować tym, które przeszły dalej i porozpaczać nad niektórymi godnymi tego, by przejść dalej...
Witam w moim poradniku! Opiszę tutaj dokładnie co trzeba robić, by zabłysnąć na Forum CDA! Do działa! Do dzieła!
Metoda pierwsza: Wkurzanie dzieciaków.
Jako przykład posłuży mi tu dariusxq oraz naturalnie jego blog.
Jego blog wyświetlono 17500 razy (dane z dzisiaj). Sam dariusxq napisał ledwie 115 wpisów, jednak mimo to blog ten skomentowano 1534 razy!
W czym więc leży sukces dariusxq'a?
W odpowiedniej taktyce obranej na początku. Otóż obraził się on na język polski, zaprzyjaźniając się z emotkami (w OGROMNYCH ilościach; głównie takich - ) oraz Pokemonami. Na swoim blogu postanowił pisać o... właściwie o niczym i o wszystkim. Urządza świetne konkursy w stylu "Liczymy do stu" itp. Często też prosi o radę (np. co robić, gdy się jest głodnym). Mimo wszystko to wciąż blog, więc trzeba się podzielić swoimi odczuciami (http://forum.cdaction.pl/index.php?autocom=blog&blogid=117&showentry=6125). Nie wspominam już o dzieleniu się wszystkim z forumowiczami ("Wróciłem ze szkoły", "Zrobiłem kupke", "Ide spać"itd.)... Smak sławy poczuć chciał Panpankracy i... widać co z tego wyszło: http://forum.cdaction.pl/Panpankracy-m89739.html.
Metoda druga: Dyskutować.
"Takie to małe, a jakie nieznośne"... Mówi Wam to coś? Tak, chodzi tu o Yennefer - obecnie Forumowiczkę Miesiąca. Yennefer zna chyba każdy. A jeśli nie, to prędzej czy później trafi kosa na kamień pozna. Dodam tu tylko dwa linki:
http://forum.cdaction.pl/index.php?s=&...t&p=1210145
http://forum.cdaction.pl/index.php?s=&...st&p=811848
EDIT: Na prośbę wyżej wymienionej postanowiłem zacytować parę jej wypowiedzi:
"A ja bym chciała wiedzieć, czego ty ode mnie chcesz, chłoptasiu? Popisałeś się bucostwem na wstępie, powiedziałam raz jasno i wyraźnie, żebyś ze mnie zszedł, masz jakiś problem z czytaniem? przy hentajach skończyło się ślepotą czy co?
czwartek, 07 styczeń 2010 - 20:56"
"Rozważ zabranie [beeep] w troki z mojego profilu, zanim się *
środa, 06 styczeń 2010 - 18:29"
"To fajne [beeep] macie tam w Gdańsku.
poniedziałek, 04 styczeń 2010 - 21:01"
*Cytując powinno się cytować dokładnie, więc ino zakryłem ten bluzg.
Metoda trzecia: Na zielono.
Nazwa metody może mało mówiąca, ale inaczej nie potrafiłem jej nazwać. Chodzi mi w tym przypadku o SZWENIA. O smaku sławy sam świetnie napisał w "Smaku sławy... A wszystko dzięki CDA", więc dodam tylko parę cytatów z jego profilu:
"5 marca 2009 r. - Główna nagroda - Konkurs z Klarą #2 by Marek Lenc Inc."
"10 czerwca 2009 r. - Wygrywam WWWeekendowy konkurs CDA #7: "Howdy, kowboju!" - Nagroda: Call of Juarez: Więzy Krwi!"
"24 listopada 2009 r. - Gregorius nagrodził mój "Felieton o brutalności" w "Konkursie dla pismaków #3""
metoda czwarta: Na zagadkowicza.
Tutaj posłużę się naszymi weteranami: MathRavenem, 47 i Sedinusem. Metoda niby łatwa w założeniach, jednak trudna do wykonania. To nie jest tak, że wejdę, zgadnę, będę weteranem. O nie! Ich troje ciężko pracowało na swój tytuł długi czas. http://forum.cdaction.pl/Nowi-pomocnicy-ek...ndZ-t67169.html
Metoda piąta: Na bluzgacza.
"Ale c to jezd otrografja? Naco mito? Ja tam wole zjehadż smuklera i go zfyzyfadź! Aco! Pszeciesz moszna nie? zblózgam smugggga i bedem słafny!"
Wyjątkowo nie podam przykładów. =7
Metoda szósta: Na Edka.
PanEdek również ma świetny pomysł. Ma ciekawego bloga, widać, że ma chłopak (albo pan) "pomysła" i poczucie humoru. Może sławny nie jest aż tak, by pisali o nim na blogach (z wyjątkiem mojego), ale powinien być.
Metoda siódma: Zostać moderatorem.
Ten punkt wyjaśnił Sciass w swoim komentarzu.
Metoda ósma: Na Szpakowskiego.
Znaczy komentować, komentować, komentować i jeszcze kilka razy skomentować blogi innych i to najlepiej w połączeniu z metodą piątą: na buzgacza - wtedy efekt jest piorunujący, a na sławę pozostaje tylko czekać! Jako bonus taki ktoś może nawet dostać się do unikatowej grupy: "Odrzutki"...
Metoda ogólna: Być kimś.
Kimkolwiek. Czy ktoś usłyszy o kimś, kto wcale się nie udziela, ma szarobury profil itd.? Odpowiedź jest chyba jasna. Oczywiście - wyjątki cuda się zdarzają, ale nie ma co na nie liczyć. (i mówi to ministrant...)
To by było na tyle. Pozdrawiam:
MarkosBoss
Teraz podwójne głosowanie - wszak trza to jakoś przyspieszyć, nie? Dlatego dziś głosowania są dwa, ale w jednym.
#3
Nr 11 - Kate Archer
Nr 12 - Triss Merigold
Nr 13 - Alyx Vance
Nr 14 - Rubi
Nr 15 - Christie Monteiro
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
#4
Nr 16 - Lara Croft
Nr 17 - Leliana
Nr 18 - Morrigan
Nr 19 - Shadee
Nr 20 - Ivy Valentine
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
#5
Nr 21 - Tina Amstrong
http://img230.imageshack.us/img230/9761/56...axtremebeac.jpg
Nr 22 - Kasumi
http://img638.imageshack.us/img638/4324/kasumiv.jpg
Nr 23 - Tifa Lockheart
http://img253.imageshack.us/img253/8282/ti...tifalockhea.jpg
Nr 24 - Yuna
http://img16.imageshack.us/img16/9090/yunakv.jpg
Nr 25 - Elika
http://img402.imageshack.us/img402/9595/vgheroineselika.jpg
PS Eliminacje trwają do dnia, kiedy wrócę z ferii (min. tydzień). Napiszę wtedy wyniki.
PS 2 Ostatnie pięć kandydatek ma zdjęcia w formie linków, bo jest ograniczenie umieszczania obrazków (maks. 10). Po prostu kliknijcie na imię, by obejrzeć "całą" kandydatkę lub na link będący pod imieniem.
"O Boże! Aż -20oC!! Armageddon!"
"Matko Święta! Ale zimno! Poumieramy!"
"Za komuny było lepiej - ocet był i cieplej było"
Oczywiście "wypowiedzi" przekoloryzowane, ale nie zaprzeczycie, że są ludzie, którzy wypowiadają się podobnie. Co do temperatury pomijam akurat problemy na południu Polski, gdzie prądu ni ma i tam jest naprawdę zimno. To rozumiem. Ale gdy słyszę taką panikę tam, gdzie jej być nie powinno, to wychodzę z siebie i staję obok. Przecież kiedyś było dużo zimniej w Polsce i śniegu więcej było - przynajmniej tyle wiem z opowieści, przecież mnie wtedy na świecie nie było. Bywało (podkreślam, że tak tylko słyszałem) -30oC i śnieg sięgający kolan, przez który trza się było przedzierać. Teraz to jest cieplutko.
Nie ma nic gorszego niż mama dzwoniąca przed szkołą i przypominająca o założeniu: czapki szalika rękawiczek (takich narciarskich niemal) butów zimowych dodatkowej bluzy
A mnie na prawdę NIE jest zimno bez tych "dodatków". Ale cóż - siła wyższa. Jak to mówi dzisiejsza młodzież: nie pogadasz...
"O nie! Świńska grypa! Umrzemy!"
"No co za kraj ta Polska! Nawet szczepionek przeciwko A-H1N1! Jadę do Irlandii!"
"Pandemia!"
Skąd my to znamy? Francja - 100 milionów szczepionek. Wiele innych krajów z równie dużymi zapasami na chorobę znaną od dawna i całkiem "niegroźną" (w porównaniu do innych).
Tym razem jednak spiskowcy nie mogą narzekać na Polskę - jedno nam się udało. Nie wykupiliśmy szczepionek. A to, że nie było nas na nie stać - olać to. Przynajmniej raz nie będziemy stać znowu jak idioci z plakietką "Szczepionki przeciw świńskiej grypie - tanio".
Mówcie co chcecie. Że Bóg nie istnieje. Że jest to przykład irracjonalnej wiary i bezpodstawnej nadziei. Że w starciu Bóg vs. nauka Ten pierwszy przegrywa. Że nie ma dowodów na Jego istnienie. Że my - wierzący - jesteśmy wypaczeni. . Ja jednak wiem swoje. I nic mego zdania nie zmieni. Jak zapewne wiecie (lub się domyślacie) jestem bardzo wierzący. Jestem ministrantem. Wierzę w Boga. Do niedawna modliłem się tylko raz dziennie - wieczorem, gdyż rano zapominałem. Wiem, że zapomnienie pomodlić się dla wierzącego jest... nieodpowiednie. Teraz jednak wiem na pewno, iż modlić będę się co najmniej rano i wieczorem. Uświadomiłem sobie również, iż naprawdę kocham Boga i chcę w Niego wierzyć.
Do czego zmierzam? Może Was nawrócę, jeśli przeczytacie ciąg dalszy , a może nie .
W gimnazjum mając na semestr trzy oceny dostateczne (tzn. "trójki") miałem nieeeeeeeeeeeeeeeezły ochrzan. Ostatnio wróciłem ze szkoły ciągle myśląc o dramatycznych wydarzeniach, jakie mnie w niej spotkały. Otóż - mam dwie "dwójki" na koniec semestru. Nigdy wcześniej nie miałem jednej oceny dopuszczającej, a tu od razu dwie. Sam byłem w szoku. Wiedziałem jednak, że jeśli powiem o tym mamie - ochrzan będzie dużo gorszy + kara na wszystko (w gimnazjum dostałem karę na kompa na pół roku za te trzy trójki). Postanowiłem więc poczynić przygotowania do trudnej rozmowy. W modlitwie poprosiłem Boga o pomoc w rozmowie, o wyrozumiałość rodzica itp.
Efektem rozmowy było jedyne: "Ale na koniec roku musisz to poprawić". I nic więcej.* Właściwie teraz mama się do mnie nie odzywa. A chemię i WOS (z tego mam "dwójki") i tak już umiem, ale nie ma jak odpowiadać/pisać. Cóż - wystarcza mi fakt, że już nauczyłem się tego, za co dostałem tak słabe oceny, a cyferka "2" jest tyko wypadkową ocen, a nie prawdziwym odzwierciedleniem mojej wiedzy.
*Taki mały przykład, że wiara w Boga i modlitwy kierowane do Niego jednak się opłacają. =7
PS "Jak trwoga to do Boga" - takie mądre powiedzonko.
PS 2 Wybaczcie poprzednią ankietę. Rzeczywiście był GUPIA. Po prostu wkurzyłem się na niewierzącego kolegę, który opowiadał mi o różnych rzeczach (20 Ewangelii i Jezus jako zwykły człowiek, a nie Mesjasz)...
Tommy uśmiechnął się szyderczo i zbliżył do brata. Uniósł nóż, a jego wyraz twarzy stawał się coraz mroczniejszy. Stanął przed bratem i z groźną miną napluł mu w twarz. Potem powiedział mrocznym niczym widmo głosem:
- John?! Stary, jak ja cię dawno nie widziałem! Niech no cię uściskam!
Wtedy wyjął dłonie z kieszeni i zaczął dusić Johna, demonicznie się przy tym śmiejąc.
- Wiesz co? - rzekł. - Chodźmy do gazowni.
I poszli. Był to ciemny budynek, stojący na wzgórzu na skraju lasu. Tu nigdy nie świeci słońce, niebo zaś przybiera ciemne kolory. John spostrzegł wisielca na którymś z drzew. Czuł się jak w dzieciństwie, kiedy ktoś gasił mu światło w łazience - bał się. Jednak Tommy wybuchał co chwilę demonicznym śmiechem.
- Buachachachachachacha!!!
W końcu zamilkł, popchnął brata w stronę drzwi i odszedł.
John podszedł do wrót gazowni. Spostrzegł, że okna są pozabijane deskami, a gdzieniegdzie odpadał tynk. Przypominało to Johnowi Biały Dom. Zapukał. Wrota się otwarły, a ze środka powiało mrożącym krew w żyłach chłodem.
- Czego tu?! - zapytała Krystyna z gazowni.
- Eee... Brrr... Czemu tu tak zimno? - rzekł John przykrywając się kocem.
- Bo gaz nam odcięli! Gadaj co chcesz albo wyjazd stąd!
- No bo mam tu rachunek...
Krystyna wzięła go do ręki i obejrzała. Potem zniknęła w ciemnej otchłani korytarza i pojawiła się ponownie. W dłoni trzymała zawór gazowy. Zamachnęła się i chciała uderzyć Johna. On jednak zrobił unik i uciekł do domu...
Stanął przed drzwiami i włożył klucz do zamka. Okazało się, iż drzwi były otwarte. Całe życie przeleciało mu przed oczami. Był jednak twardy jak żelki z Biedronki, zajrzał wszedł do środka. Gdy stanął na środku pokoju okna i drzwi zatrzasnęły się. Chwilę potem John poczuł gaz, a do drzwi zapukała dziewczynka z zapałkami - Alice - po chwili je wyważając. Stanęli na przeciwko siebie. W czerwonym narożniku John - trzydziestoletni mężczyzna w podeszłym wieku, bezrobotny, z zawodu profesor. W niebieskim Alice - siedmioletnia dziewczynka, uczennica, z zawodu piroman. Oboje krztusili się wdychanym metanem. Sędzia dał znak do rozpoczęcia walki stulecia. Wtem Alice wyjęła zapalniczkę...
W poprzednim odcinku: Odcinek 11
John wiedział, że oni? wiedzą, że on wie, a on wiedział, że wie, że oni wiedzą. Dlatego uciekł z chatki św. Mikołaja do swojego domu. Gdy wrócił zamknął drzwi na klucz, zasłonił i zabił deskami okna. Następnie położył się do łóżka i przykrył kołdrą, by nie było go widać. Był pewien, że nikt go nie dopadnie, że nikt go nie znajdzie. Poczuł ulgę. Wreszcie, od bardzo dawna - pierwszy raz od dzieciństwa - czuł się bezpiecznie. Nagle poczuł, że zbliża się Piewca Pożogi. John przerażony wpełzł pod łóżko. Nie było jednak dla niego ratunku. Drzwi się otwarły, a po pomieszczeniu rozległ się zapach Kostuchy. Przybysz - Adwokat Śmierci - zajrzał od razu pod łózko i zaśmiał się szyderczo. Bond ujrzał poplamiony krwią, metalowy, błyszczący... aparat na zębach. Piewcę Pożogi ogarnęła złość, wyjął więc Johna spod łóżka i postawił go naprzeciw siebie. Stali tak w samo południe. Przez zasłonięte okno prześwitywały promienie zachodzącego słońca. Mężczyźni zaczęli krążyć nerwowo wokół siebie. Bond otarł pot z czoła. "Przybysz" poluzował pas. John poprawił krawat. Oboje położyli dłonie na swoich rewolwerach i czekali na gong. Wtem zadzwonił dzwonek do drzwi. Piewca nacisnął spust, ale zapomniał o wyjęciu broni z kabury. John z kolei podszedł do Kostuchy i wycelował, ale okno się otworzyło i wiatr wytrącił mu broń z ręki.
- Mówi się trudno, nikt dziś nie umrze - rzekł Piewca. - Idź, otwórz drzwi.
Agent Bond pociągnął za klamkę i... ocknął się w szpitalu. Na sali operacyjnej. Ręką pomacał brzuch i zorientował się, że lekarze go "otworzyli". Wyjął trochę flaków, popatrzył na wątróbkę i zemdlał. Pewien chirurg krzyknął "Jest na sali lekarz?", lecz nikt się nie odezwał. Chirurg musiał więc sam operować Johna.
Agenta 0700 wybudzono z narkozy parę godzin później. Miał zoperowany cały tors i wyglądał lepiej niż Schwarzeneger. W nagrodę dał lekarzowi butelkę zacnego wina. Wtedy przez okna sali operacyjnej (i przez dach) wpadli ludzie z CBA.
- Ty - wskazał największy z nich na Johna. - A w japę to nie chcesz czasem? My tu szukamy dowodów korupcji, a ty z czymś takim wyjeżdżasz? Chłopcy - zabić go!
Bond stał przy ścianie z nagą klatką piersiową i widząc wycelowane w niego lufy zaczął pozować. Tak szybko zmieniał pozycję, że ominął wszystkie pociski. Gdy szef CBA rzucił się na niego z siekierą, John chciał wyskoczyć przez okno. Szybko jednak zrezygnował z tego pomysłu i zjechał na dół windą wraz z ścigającym go mężczyzną. W windzie poopowiadali sobie różne kawały, a następnie kontynuowali ucieczkę/pościg. Agent 0700 by zmylić pościg wyjął z kieszeni garnitur i nałożył go w biegu. Biegnący za nim szef CBA zdezorientował się i zatrzymał. John - nie zatrzymując się - odwrócił głowę i pokazał mu język, ale wpadł na... Predatora.