Skocz do zawartości

Knockers

Forumowicze
  • Zawartość

    2188
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Knockers

  1. Knockers
    Pedał, ciota, <ciach>... Wiemy, co oznaczają te słowa. Jak reagujemy na homoseksualistów? Jedni ze śmiechem, drudzy z obrzydzeniem, kolejni są wręcz wrogo nastawieni. Nie lubię określenia homofob. Chyba każdy normalny (pod względem upodobań seksualnych) nabiera odruchów wymiotnych na widok dwóch całujących się (?) mężczyzn.
    Teraz pytanie na... na kolację. Co byście zrobili, gdybyście dowiedzieli się, że wasz najlepszy kumpel jest gejem? Czy utrzymywalibyście z nim dawne- głupie określenie- stosunki?
    Jak zachowałbym się ja?
    Do refleksji skłonił mnie mój wieloletni kolega, nazwijmy go Janem Kowalskim, bo to takie niszowe imię i nazwisko... Napływały do mnie dziwne sygnały, iż ma on odmienną orientacje seksualną tudzież jest biseksualistą. Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, ale dokonałem pewnej weryfikacji . Czy jeżeli faktycznie woli mężczyzn, powinienem wciąż się z nim znać? Przecież ja jestem hetero... Poza tym byłoby to bardzo niezręczne i głupie dla mnie. Z drugiej strony czy warto rezygnować z wieloletniej przyjaźni z takiego powodu? Tyle wspomnień, tyle przeżyć. Przekreślać to nagle, bo dowiedziałem się, że jest... inny? Poza tym otoczenie, które odwróciłoby się od niego, odwróciłoby się również ode mnie.
    Nie można inaczej zachowywać się przy nim, a inaczej za nim, to jest chyba najwredniejsze, na co stać człowieka. Pozostałbym jego kumplem, mimo, że nie akceptowałbym jego orientacji. Albo to tylko czcze gadanie...

    Aha, oczywiście pan Kowalski jest hetero, pozdrowienia dla Jana
  2. Knockers
    Pewien znany Wam zapewne forumowicz nadesłał mi kiedyś ciekawą prywatną wiadomość. Dał mi pewną radę odnośnie bloga twierdząc, że moje najlepsze (jedyne dobre ) teksty wychodzą właśnie o tej godzinie i poruszają tematy pasujące do tego forum jak pięść do nosa. W historii mojego bloga przypominam sobie tylko jeden taki wybryk (pierwszy wpis w dziale Z życia Knockersa). Naszła mnie ochota na powtórzenie tego. Oczywiście nie odgrzewanie kotleta, ale jednak.
    Sny to najdziwniejsza rzecz jaka istnieje. Nikt do końca nie może powiedzieć o tym, skąd one się biorą. Ok, powiesz, że z umysłu i że tak mówią w telewizji. Mnie to nie interesuje, bo jak dla mnie sny są tak dziwaczne i magiczne, że nie da się ich genezy od tak wyjaśnić. O czym śnicie? Pewnie nie pamiętacie... Ja też zapominam to, o czym śniłem. Zazwyczaj zaraz po tym, jak się obudzę. Otwieram oczy- patrzę się przez chwilę tępym wzrokiem w sufit i zastanawiam się, czy to już jawa, czy jeszcze sen.
    Co mnie najbardziej dziwi?- Chyba to, że gdy śnię, to uparcie wierzę w to wszystko, co wtedy przeżywam. Nie ważne jakie to nie są głupoty i tak twardo bronię swoich wątpliwych racji.
    Zapamiętałem mój wczorajszy sen i to o nim jest ten wpis.
    Był to najdziwniejszy sen jaki pamiętam. Myślę sobie "jakie ja jeszcze pamiętam?"- właściwie żadnego... Pamiętam tylko, że jeszcze nie dawno kilka z nich pamiętałem. Nie ważne. Nie wiem, jak sen się zaczął. Chyba miłością. Nie powinienem wdawać się w tego szczegóły, bo dostałbym bana- takie tu panują zasady i trzeba się do nich ustosunkować. Tak, jestem aż takim drewniakiem jakkolwiek niemodne byłoby to określenie.
    Kobieta- cóż, ona była naprawdę piękna. Jej sylwetka przypominała nieco te poniższe. Była mieszanką moich ideałów. Odzwierciedlała najczulsze obiekty moich pożądań.
    Miała jej uśmiech, w ogóle sporo przypominała tą dziewczynę

    choć w realu nigdy bym się o to nie podejrzewał. Wziąłem z nią ślub- zakładam, że cywilny bo księdza specjalnie sobie nie przypominam. Poszliśmy, a raczej przetransportowaliśmy się otoczeni weselnikami (?) do naszego mieszkania umiejscowionym w niemłodej i nieładnej kamienicy. Co dziwne samo mieszkanie było już w porządku. Było bardzo obszerne i jego sufit byt wysoki jak w katedrze. W środku stanąłem z dala od wszystkich z uradowaną miną. Oglądałem mieszkanie nie myśląc, że nikt o zdrowych zmysłach architektonicznych nie wybudowałby czegoś takiego. Żona poszła i powiedziała, że niebawem wróci. Nie wiem czemu, ale za bardzo jej nie wierzyłem.
    Całą kwesta mojego wieku mnie dziwiła. Choć wciąż byłem z rocznika szesnastolatkiem aparycję miałem o wiele bardziej dojrzalszą.
    Wciąż chodziłem po domu. Na stole zobaczyłem jedyną rzecz żony, jaką pamiętam ze snu- segregator wypełniony chronologicznie poukładanymi zeszytami składającymi się w kilka tomów kryminału. Kiedyś- w czasach powojennych- często właśnie tak wydawano książki. Przeczytałem fragment i muszę powiedzieć, że kryminał był bardzo ciekawy. Ważną rolę odgrywało tam prosektorium, ale więcej niestety nie pamiętam. Jeżeli sen stworzył się w moim umyśle niewiarygodne jest to, że tamtejsze książki miały swoją fabułę, swoich bohaterów- i to tylko na potrzeby mojego snu.
    Czekała mnie noc poślubna, w osłupieniu oczekiwałem żony. Dom pustoszał. Zostałem sam. Żony wciąż nie było. Usłyszałem odgłos kluczy, drzwi otwierały się, obudziłem się.
    Scenarzysta fabuł do snów choć ewidentnie rąbnięty zasługuje na Oscara. Nie ważne, w jakich głupich sytuacjach byś nie uczestniczył... I tak w to uwierzysz i nie będziesz chciał tego kończyć. Najgorsze są właśnie końce. Wreszcie osiągasz to, na czym ci tak zależało, twoje życie nabiera sensu, nareszcie ty stajesz się szczęśliwy ale w pewnym momencie sen się przerywa, a ty wracasz to przykrej, szarej rzeczywistości.
    I tak oto temat- rzeka wpłynął do jego ujścia- ogromnego oceanu.
    Dobranoc.
    WPIS MIAŁ POJAWIĆ SIĘ WCZORAJSZEJ NOCY, JEDNAKŻE DOKOŃCZYŁEM GO DOPIERO DZIŚ RANO, PRZEPRASZAM.
  3. Knockers
    Pozostawiłem Was w niepewności przez długo... Teraz zdradzić mogę dalszy ciąg tej historii. Prawdziwej historii.
    Oto poprzednia część, zapoznajcie się z nią, nim przeczytacie poniższe klik
    Ojciec zniknął. Zniknął na dłużej, niż zwykle. Niepewność wszystkich rozwiał dopiero, gdy po długim tygodniu zadzwonił do domu. Chciał rozmawiać tylko ze mną, co mnie nie zdziwiło.
    Powiedział gdzie jest. W Londynie, stolicy Anglii. Mieście mgły, imigrantów i Royal Mail.

    Zakotwiczył się tam w małej, ciasnej kawalerce, co jest standardem wśród tamtejszej ludności. Pojechał uczyć tam angielskiego- wiem, głupie. Jak może ćwierćpolak uczyć angielskiego w środku Anglii? Ano może. Polskiego i rosyjskiego też chyba tam uczył... Wiódł tam nudne, beznamiętne życie- a może tak tylko mi opowiadał? Nie mam pojęcia... Grunt, że przebiegało ono na pracy i spaniu. Cóż, to chyba nic miłego.
    W tym momencie właściwie przestał dla mnie istnieć. Fakt, los stykał nas, ale rzadko i w niezbyt przyjemnych okolicznościach. O tym jednak innym razem, bo ta część miała się skupić na czymś innym.
    W podstawówce powodziło mi się jak najlepiej. Świeżo zakupiony nowy komputer (towarzyszył mi aż do złożenia nowego przeszło rok temu), bycie przewodniczącym klasy i nic nierobienie... Wraz z odejściem ojca trochę się pozmieniało... Jego niebyt niewiele zmienił w toku dnia, jednakże inne wydarzenia z tym połączone łączyły się w coś okropnego- miałem zostawić Wrocław i się przeprowadzić do małego miasteczka. Fakt ten mnie załamał.
    Już rozłąka z przedszkolem i zaaklimatyzowanie się w szkole było trudne, ale się jakoś udało. Teraz miałbym znów zostawiać kolegów i koleżanki? Zostawiać otoczenie, ojczyznę, świat? Oczywiście mój świat, bo Wrocław był i chyba wciąż jest moim światem.
    Gdy już wbiłem sobie do głowy fakt, że wzorem ojca zostawię wszystko i pojadę z mamą do miasta moich dziadków czas było powiedzieć o tym kolegom... To było przykre, mimowolne rozstania są zawsze przykre.
    Czemu się mieliśmy przeprowadzić?- Wtedy, jako młody chłopiec tego nie rozumiałem. Chodziło pewnie o to, że mieszkanie we Wrocławiu jest dosyć drogie, a dla samotnej matki zwłaszcza. Po drugie pewnie chciała być bliżej rodziny, nic jej nie trzymało we Wrocławiu. Mieliśmy zamieszkać w mieszkaniu razem z moją prababcią Polą, jednak umarła i pozostawiła mieszkanie nam samym. To była pierwsza śmierć, po której gorzko płakałem. Kolejne, to śmierć Papierza, która mną mocno wstrząsnęła, nagła śmierć młodego jeszcze wujka o której paskudnie się dowiedziałem i śmierć dziadka w minionym roku. Pogrzeb przebiegł wśród strug łez i właśnie łzy najbardziej z niego pamiętam. Głupio o tym gadać... Ale miało być szczerze.
    Na koniec roku szkolnego nastąpiła przeprowadzka. Wszystko działo się bardzo szybko. Mieszkanie z dnia na dzień wiało pustką. Ostatnie spojrzenie na piękny Wrocław, stary i pełen gołębi dworzec i pociąg ruszył.
    A co do ojca- pragnę mu z całego serca podziękować. Nauczył mnie, jakim ojcem i mężem nie być. Jakim człowiekiem nie być. To na prawdę cenna lekcja.

    CDN
  4. Knockers
    Dżem- jedna z najlepszych kapel... Najlepsza kapela blues-rockowa w Pol... Na świecie. Większość utworów zdobywała szumną popularność, kochali go buntownicy, czyli młodzież za to, że Dżem jako jedyny w Polsce był muzycznym manifestem- czymś genialnym i ponadczasowym. Dżem stał się tylko dodatkiem dla Ryśka Riedla, który go w całości zdominował. Tak to Rysiu widnieje na moim zdjęciu użytkownika. Miałem czas, gdy tylko Dżem się dla mnie liczył- nie tylko muzycznie. To właśnie dzięki niemu- tak barwnej i niezwykłej, a przy tym skromnej osobie. Jego śmierć, która to zbiegła się z moimi narodzinami byłaby zniszczyła Dżem. On jednak trwał nadal. Wciąż tworzył. Bez Rysia nie był tym samym, ale wciąż był. Najęli Jacka Dewódzkiego- godnego następcę Rysia, a po nim będącego do teraz Maćka Balcara.

    My jednak skupimy się na czasie z Dewódzkim, a dokładniej mówiąc na "Dżemie w Operze"- wydanym nagraniu z koncertu Dżemu w Państwowej Operze Śląskiej w Bytomiu. Połączenie rasowego bluesa z operową orkiestrą dało ciekawy efekt. Jaki?- Przekonajcie się.

    Jeszcze dokoła echo twych słów

    Wokal Jacka Dewódzkiego to temat do jeden z najgorętszych tematów dla fanów Dżemu. Jedni uważają, że Jacek na siłę próbuje dorównać Ryśkowi i marnie mu to wychodzi. Drudzy widzą w nim odrębność i duchowy spadek po Joe Cockerze. Moje zdanie jest dosyć wyśrodkowane, bo widzę rację po obu stronach. Jacek ma w głosie pewną "Riedlową" manierę, jednak nie ona w nim dominuje- ma swój charakter i mi jego wokal bardzo się podoba. Wokal jest więc w porządku. Poza tym standard posmarowany dżemem. Bracia Otręba I Jurek Styczyński na gitarach, oraz nieoceniony (*) Paweł Berger- oczywiście na klawiszach.
    Ok- zapytacie- ale jak to brzmi obok skrzypiec, wiolonczel i innych operowych ustrojstw? Ano brzmi świetnie, ale i dziwnie. Tak, jakby orkiestra pod batutą samego Kapelusznika wpadła na bluesowy koncert zza drugiej strony lustra. Jako jedno, czy paro-razowe doświadczenie jest to ok, ale jakbym usłyszał, że Dżem na zawsze przyjmie taką konwencję załamałbym się.
    Co do doboru utworów znalazło się miejsce na wiele hitów Dżemu: "Lunatycy" (w nieco odmienionej wersji), "Tylko Ja i Ty" (w starej) i wiele innych, a także mniej znane, np. "Dzień, w którym pękło niebo". W sumie znalazło się 12 utworów w tym krótkie intro.
    Czasem płaczę, bo chce mi się płakać
    O tekstach Dżemu niema co się rozpowiadać. Szczególnie, jeżeli większość z nich to stare hiciory w innej porostu oprawie. "Zapal Świeczkę" to jeden z najlepszych tekstów w polskiej muzyce, "Austsajder" ma swój przekaz itd. Co tu pisać, ta płyta pod względem tekstów nic nowego nie wznosi.
    Pewnego dnia pękło niebo
    Komu poleciłbym Dżem w Operze?- Każdemu fanowi Dżemu- również tym, którzy Dżem kojarzą tylko z Ryśkiem Riedlem. Płyta, choć w historii Dżemu może i nie najlepsza jest dobra. Co ważne jest nagraniem z koncertu, a to jest wielki, gigantyczny plus.

    Koniec tego niszowego wpisu tylko dla ludzi takich jak ja Pozdrawiam fanów Dżemu.
  5. Knockers
    Wczoraj na blogu zadebiutował nowy Podcastum Actionum. Mój wpis post mortem staje się już tradycją i choć nie zdobywa wielkiej popularności cieszy mnie jego pisanie i co ważne czynić tego nie zamierzam.
    Kliknij Tutaj aby pobrać najnowszy odcinek Podcastum Actionum !
    W podcaście omawialiśmy furę spraw, o czym przekonać mogliście się po przeczytaniu mojego poprzedniego wpisu. Obrodziło nam się w zapowiedzi MMO i w slashery- tak, to te gry wyraźnie dominują w PA#3
    Nie zabrakło również tematów odnośnie najnowszego wydania CD- Action.
    Pytanie= PW/ komentarz... Tylko czemu dostaję więcej PW, niż komentarzy?
  6. Knockers
    Usunięto mi wpis, ale rozumiem, czemu. Być może z deka naruszał regulamin To nic. Pod spodem umieszczam bez zbędnego gadania na nowo wysłany Podcastum Actionum#2. Ostatnia wersja została usunięta z serwera przeklej.pl ponieważ rzekomo łamała czyjeś prawa autorskie
    klik
    Tych, którzy nie słuchali zapraszam do ściągnięcia. Tych, którzy już słuchali też, a co...
    Najprawdopodobniej kolejny podcast będzie... już jutro. Jesteśmy cykliczni i pojawiać będziemy się co weekend

  7. Knockers
    Obojętność wobec śmierci jest przerażająca. Uprzedzenia są niemniej przerażające. Idąc rano do szkoły zobaczyłem otoczone tabunem lekarzy zwłoki- zwłoki średniego wieku mężczyzny. Choć idącym ze mną mówiłem, by nań nie patrzyli sam utkwiłem wzrok na jego twarzy.
    Zastygłe oczy będące już zbędnym narzędziem patrzyły ku niebiosom, ciało było rozłożone, jakby było zdjęte z krzyża. Naiwni lekarze wciąż próbowali wydobyć go z wieczystego amoku.
    Z powodu mrozu pewien byłem, że facet zamarzł- zapewne nie mógł dowlec się do domu po całonocnej libacji... Rzeczywistość była jednakże inna- bardziej przerażająca.
    Ten "pijaczej" postury człowiek nie zamarzł. Po prostu nieszczęśliwie się poślizgnął i upadł uderzając głową w ziemię na dodatek połykając język. Nikt mu nie pomógł. Pewnie, jakby był odziany w garnitur, był seksowną laską, albo kimś ważnym znaleźliby się chętni... Co zabawne to mogło spotkać każdego. Ile razy tej zimy poślizgnąłem się na lodzie?- Ano właśnie, było tego trochę. A co, jakbym upadł pod innym kątem i zginął tak samo przypadkowo, jak on? To mogło spotkać każdego- KAŻDEGO!
    Aha- z całej klasy tylko na mnie zrobiło to wrażenie. No, nie do końca tylko mnie, bo mojemu najlepszemu koledze również...
    __________
    Wpis jest mały, bo więcej tekstu byłoby wodolejstwem. To jest prawda. Przydarzyło mi się to dzisiaj. Specyficzne doświadczenie...
  8. Knockers
    Jako, że jesteśmy podcastem cyklicznym, tj. kolejne odcinki są co tydzień nowy odcinek pojawi się już jutro. Co w nim będzie? Dlaczego warto go posłuchać?

    Podyskutujemy nad zmianami w naszym ulubionym czasopiśmie. Czy aby wszystkie są dobre i słuszne? Ponad to przyjrzyjmy się grom... dla niewidomych. Czy taka inicjatywa jest sensowna i czy da się czerpać przyjemność z grania bez obrazu?
    Przyjrzyjmy się również podsumowanie roku na www.cdaction.pl, oraz okażemy Wam nasze typy najlepszych i najgorszych gier minionego roku.
    Będzie też co nieco z Forum Actionum, a co?- Niespodzianka.
    Porozmawiamy o drugim Wiedźminie (oraz o pierwszym, rzecz jasna) oraz o obiecującym shooterze samochodowym mmo APB. Ponadto porozmawiamy o M&B Ogniem i Mieczem- pierwszą poważną grę umieszczaną w niemal świętej, Sienkiewiczowskiej trylogii, Dark Void, czyli Gears of War z jetpackiem, przyjrzymy się dynamicznej i chaotycznej Bayonecie i j-popowemu jej soundtrackowi, niezłym, niesłusznie pomijanym Dark Siders i nowej odsłonie Army of Two.
    Oprócz tego nasz stały kącik, czyli gry, w które ostatnio graliśmy.
    Pozdrawiam- Knock

    Warto też dodać, że będziemy omawiać ankietę dotyczącą najlepszego moderatora FA - wciąż możecie głosować i zmienić jej wyniki. A także zaprosiliśmy na jutro gościa, który dołączy do złotej trójki i pokonwersuje razem z nami. A będzie to James, znany użytkownik naszego forum. Jeśli chcecie usłyszeć jego piękny głos, to wypatrujcie jutro wieczorem wpis Knockersa pt. "Podcastum Actionum Odcinek 3". Pozdrawiam i zapraszam - Pat.
  9. Knockers
    Któregoś dnia rzucę to wszystko

    I wyjdę rano, niby po chleb.

    Wtedy na pewno poczuję lepiej się,

    Zostawię za sobą ten zafajdany świat.

    Tymi słowy zaczniemy naszą wędrówkę. Zaczniemy, jak to zwykłem zaczynać od końca.

    Ledwie promienie słońca dosięgły mieszkania na pewnej Wrocławskiej ulicy już zostałem wybudzony ze snu. Ojca już nie było, matka poganiała mnie do szkoły. Byłem wtedy uczniem pierwszej klasy szkoły podstawowej, a więc dzieckiem małym i naiwnym. Nie zdziwiło mnie to, że ojciec był już poza domem, zwykle pojawiał się nocą i wymykał się skoro świt. Pracował w jednej z tych masowych gazet, której tekstami zwykł karmić się plebs.

    Wciąż jeździł do brudnej stolicy, robił wywiady i coraz to głupsze artykuły. Nie był może godny Pulitzera, ale dostatecznie dobrze wykonywał swoją pracę, aby nie martwić się ani o zarobki, ani o płynącą z pracy satysfakcję. Poszedłem do szkoły- byłem na tyle spokojnym dzieckiem, że matka pozwalała mi chodzić do dwunastki samemu. Pokonanie kilku pasów nie było specjalnym wyczynem, ale i tak byle pijak często dawał się na takich pasach potrącić. Idąc ulicą Marii Skłodowskiej Curie byłem jeszcze normalnym chłopcem zwyczajnie postrzegającym świat. Naiwnym i przejrzystym. Nie sądziłem, że jeszcze tego samego dnia przyjdzie mi się zmierzyć z pasmem zmian, które zadecydują o mojej teraźniejszej sytuacji i ulokowaniu.

    Po lekcjach i rekonwalescencji w szkolnej świetlicy odebrany przez matkę znów znalazłem się w domu. Pośpiesznie zabrała się za obiad- tego dnia mieliśmy jechać do Korony. Zakupy w tym centrum były na tyle ułatwione, że po Wrocławiu jeździł darmowy autobus zawożący i odwożący z Korony. Pewnie było ich kilka, może kilkanaście. Mniejsza o to, bo takie rozdrabnianie źle czyni dla spójności tekstu. Jak zwykle oczekiwałem ojca. Codziennie prosiłem go o jakiś drobiazg. Czy to happy mile'a, czy paczkę czipsów (moda na pokemony), czy kinder- niespodziankę. Tak, właśnie takie rzeczy mnie cieszyły. Zazwyczaj moje oczekiwania spełzały na niczym- albo nie doczekiwałem przybycia ojca, albo przychodził wcześniej i tłumaczył się, że zapomniał Nie mniej jednak czasem coś przynosił, aby odzyskać choć część nadszarpniętego doń zaufania. Zadzwonił telefon- domowy- relikt dawnych lat obecnie niedostępny w większości domostw. Nie słyszałem tej rozmowy. Wiem, że powiedzieli, że tego dnia bez uprzedzenia ojciec nie stawił się w pracy. Mama zdenerwowała się, wykonała kilka telefonów- do sióstr i przyjaciół ojca. Każdy zaskakiwał się po kolei tą wiadomością nic przedtem o tym nie wiedząc. Przerażenie narastało. To nie był pierwszy raz, kiedy ojciec znikał. Nigdy wcześniej nie dzwoniono z jego pracy. Mama zadzwoniła do ojca. Słuchawka telefonu trwała w milczeniu, jakby zaklął ją sam Lord Nar... Voldemort.

    CDN
  10. Knockers
    Stereotypowe modele nastolatek naszych czasów w większości przerażają a ten, który ja Wam przybliżę jest naprawdę przerażający. Może trudno Wam w to uwierzyć ale tu w Polsce są dziewczyny, które za punkt honoru mają zrobienie przysłowiowej... No, sami wiecie czego pięciu kolejnym napotkanym samcom. Przerażające?- Prawdziwe...
    Co zaobserwowałem lwia część dziewczyn zatraciła dawno pojęcie "subtelność", ba, nawet nie wiedzą, co to pojęcie oznacza... Ich język jest prosty i wulgarny, wygląd obleśny, a obyczaje obleśne. Każde ich zdanie zawiera brzydką nazwę ich pracy rozpoczynającą się na "k" przynajmniej raz. Częste jest również używanie słów kończących się cząstką "-bałam". Zostawmy język, przyjrzyjmy się tzw. lookowi. Takie dziewczyny wyglądają niezbyt zachęcająco. Swą aparycją wręcz odpychają. Tona tapety, tipsy, skąpy, plastikowy strój i jako wisienka na torcie co prawda nie wisienka, tylko balonowa guma do żucia, którą przykleja, gdzie się tylko da. taki szczególik- najbardziej lubią spodnie części blatów ławek.

    Żadnego chłopaka, czy mężczyzny o zdrowej psychice i jakimś tam pojęciu estetyki takie dziewczyny nie kręcą... No, chyba, że jeden numerek w kiblu po promocyjnej cenie, a i to jest kwestią gustu. Ogółem ich los jest z góra ustalony- będą mieszkać w melinie, albo w domu jakiegoś sponsora, albo w jeszcze innym, zakręconym miejscu.
    Najgorsze jest to, że mogły być normalnymi dziewczynami, mieć normalne życie i normalną przyszłość. Chodzić w normalnych ubraniach i spotykać normalnych ludzi... Ale to tylko gdybanie.
    A teraz gwóźdź programu- film, który robi niemal furorę w internecie. Każda kolejna jego kopia jest usuwana z serwisu YT, ale ciągle wychodzi kilka nowych. Jeżeli poniższy filmik nie chce Ci się załadować poszukaj go na youtube, co nie powinno być szczególnie trudne. W miarę możliwości będę dawał link od nowa.
    Uwaga. Film przeznaczony tylko dla widzów dojrzałych ze względu na bezpośrednie uwagi i język jego bohaterki. Jeżeli nie jesteś dojrzały proszę Cię, nie wchodź. Jeżeli jednak jesteś- oglądaj. Ku przestrodze...

    http://www.youtube.com/watch?v=t2bCrMbilq8 Przerażające, prawda? A może śmieszne? Mnie to mało śmieszy a raczej demotywuje. Może ta dziewczyna nie została wychowana w dobrych warunkach?- Raczej na pewno. Jej iloraz inteligencji jest mniejszy od numeru buta, lecz mimo to dała lekcję. Lekcję tak wielu dziewczynom jak postępować nie należy. Szkoda, że będą i takie, które wezmą ją za wzór do naśladowania.
  11. Knockers
    Ile przy pomocy dzieje się złego dzieje się młodzieży... Ile w tym jest zła... Nie słyszałem, żeby gdziekowliek w europie działo się coś podobnego... Sekta.
    Przystanek Woodstock wymyślił! Wprowadził to do Polski, ile młodzieży weszło do tej sekty! Ile narkotyków, alkoholu, szatana, zła... Ile młodzieży przyjedzie stamtąd zdegradowanych.
    "Szatanistyczna" muzyka i "szatanistyczne" praktyki... Jak jest Owsiak.Co on tam dał, jak jeden sprzęt kupił, a z reszty pieniędzy powinni się rozliczać, bo to przecież jest korupcja... To jest karygodna forma grasowania na młodzieży- naraża się ją na wymarznięcie i jej (?) nadużycie.
    Kochana rodzino Radia Maryja, Ojcze...
    Kobieta, widać w podeszłym wieku, silnie związana z kościołem. Mówi się na takie dewotki, moherowe berety... Ja ich tak nie nazwę, jej tak nie nazwę.
    Nazwę ją zombiem. Zombie wypranym z uczuć i emocji. Zombiem, którym Ojciec Rydzyk może sterować zza radioodbiornika. Takim kobietom, jak i mężczyznom można wmówić bardzo wiele.
    Że Owsiak to złodziej, wolontariusze żyją w jego sekcie, słuchają "szatanistycznej" muzyki i nie stronią od wszelkiego zła. Takie kobiety w to wierzą, bo są zaślepione. Nie widzą- a raczej nie chcą widzieć ,ile dobrego Jurek wprowadził do polskich szpitali. Niemal w każdym zakładzie jest coś z jego wielkiej, ciepłej, pełnej serca fundacji, w której również CD-Action wzięło udział.
    Widzą Ojca- niemal ojca świętego. Uczyniłyby go santo subito, jakby dało się za życia. Czemu?- Bo mają w nim oparcie? Bo dał im miejsce, gdzie mogą się zrzeszać, wygłaszać swe (niezwykle mądre i przemyślane) poglądy? Tego nie wiem. Może faktycznie stworzył z nich zombie.
    Jacy oni są?- Zobaczcie ich, ich postawę, ich zachowanie, ich kulturę...
    http://www.youtube.com/watch?v=6l_YPhdKEWg&feature=player_embedded
    Pytanie, kto tu jest sektą... (Żydy, raus raus)
    ____________________
    - proszę pana (...)
    - przypomnę, że to księża prowadzą audycję, więc proszę się do mnie zwracać "proszę ksiedza"
    - dobrze, proszę pana...
    W audycji znalazł się jeden sprawiedliwy- oczywiście zhańbiony i sponiewierany przez wykastrowanego jak mniemam prowadzącego. Facet mówił coś zupełnie innego... Poparł Jurka Owsiaka i jego działalność, zachował kulturę i nie był stronniczy...
    http://www.youtube.com/watch?v=in_XZnAyc8w&feature=player_embedded#
    Kur*a mać! Posłuchajcie tego [beeep] nade mną, a zwątpicie. W powyższym fragmencie audycji ukazane jest, jak inteligenci z Radia Maryja- ten pie... solony redaktor o słodkim, usypiającym głosie, kilka jego wiernych radiosłuchaczy oraz wspomniany wyżej jedyny sprawiedliwy wypowiadają się na temat działalności Owsiaka. W głównej mierze sprowadziło się to do niszczenia młodzieży i organizowaniu przystanków Woodstock. Promuje siętam podobno "Szatanistyczną" muzykę. Cóż powiedzieć, pomijając wymowę tegoż słowa trudno połączyć muzykę z Woodstocka z Szatanem. Oprócz tego jest to impreza dla ludzi w pewnym wieku i muzyka bywa ostra (z resztą to lubię). Alkohol, narkotyki... To wszystko jest, ale w tym samym stopniu, co w kamienicach tych kobiet.
    Osobiście dziwię się Owsiakowi, że nie zgłosił tego do wyższych organów prawnych. Ok, widzimy, jak jakieś pudelki, czy inne fakty obrażają wschodzące gwiazdki show-biznesu, ale żeby katolicka rozgłośnia radiowa obrażała w tak ostry sposób człowieka czynu, jak dobrej, czystej i "pięknej" postaci, jaką jest Jerzy Owsiak?
    Wzburzenie Radia Maryja nie jest uzasadnione. Zachowali się paskudnie i powinni przepraszać Jurka na kolanach.
    To jasne, że Ojciec Dyrektor Rydzyk czuje w Jurku Owsiaku wielką konkurencję, boi się go. Padają słowa Szatan. Jeżeli szatan wygląda tak, ja Jurek, a Bóg tak Ojciec Dyrektor od razu, niemal z dnia na dzień zostaję Satanistą, albo Szatanistą- jak zwał, tak zwał.
    __________
    Wpis z cyklu "kto tu jest potworem"- wypowiadajcie się, czyją stronę weźmiecie i czyja storna jest dobra.
    Marzy mi się odzew, aby jak najwięcej ludu to przeczytało ze względu na to, że pewnie Wasi rodzice, Wasi dziadkowie wezmą jakiś głos w tej sprawie- wielce prawdopodobne, że niesłuszny. Wy na pewno wiecie, kto tu jest potworem, ale czy wiedzą to inni?
  12. Knockers
    Wysłuchajcie mnie, bowiem jestem mesjaszem, wiecznym Chrystusem. Macie mnie słuchać. To ja wskażę wam drogę. To ja przeprowadzę was przez koniec, aby nastał nowy początek. To nic, że niemal śmiertelnie postrzeliłem Papierza, to nic, że przedtem zabiłem dziennikarza a przez tyle lat byłem przestępcą. To nic, że od dziecka szkoliłem się do czynienia zła. To nic, że nawet nie próbowałem przeprosić Papierza za co, co się stało tylko dziwiłem się, czemu nie zginął ot tak dobrze wymierzonego strzału. Jestem Chrystusem...
    Ali Agca wyszedł na wolność i niemal od razu miał zostać wydany do przymusowej służby wojskowej. Specjalistyczne badania psychologiczne wykryły w nim jednak zespół osobowości antyspołecznej. Dziwne, jak na mesjasza. Wyszedł z zakładu karnego wprost w tłum dziennikarzy, którym obwieścił tą radosną nowinę. Co prawda nie zamierza chodzić po wodzie, czy też nauczać, zamieniać wodę w wino i uzdrawiać.

    Zamierza zagrać w filmie... o sobie samym. Pewnie zagra pozytywnego bohatera a partnerować mu będzie Angelina Jolie i Justin Timberlake w roli zaprzyjaźnionego geja. Film będzie opowiadać, jak to zmuszany w potwornych torturach zmuszony będzie oddać strzał w stronę Ojca Świętego- na przykład by ocalić przyjaciół. Później posypią się kolejne angaże, w końcu pozwoli sobie na wielką willę na prywatnej wyspie. Wszystko ku chwale Boga.
    Napisać książkę o swoich chwalebnych dokonaniach na polu terrorystycznym, a także jej kontynuacje o nagłym, wspaniałym nawróceniu. Obie dadzą mu mnóstwo pieniędzy- pozwolą mu na kupno małego kraju. Sprzedadzą się w rekordowym nakładzie, zapewne przebiją w tym Biblię. Wszystko ku chwale Boga.
    Następstwem dwóch powyższych będzie gra wideo dostępna wyłącznie na konsole Nintendo. Będziemy tam przeprowadzać zamach na papieża, po czym będziemy siedzieć w celi przez kilka lat. Możliwe cztery zakończenia. Słaba grafika nadrobi grywalnością.
    Pójściem po najmniejszej linii oporu będzie udzielenie ekskluzywnego wywiadu. Ok, do tego mała sesja zdjęciowa. Za lanie wody przez kilka godzin zamachowiec będzie miał majątek szejka- przynajmniej milk shake'a. Powie, że to on nas przeprowadzi przez koniec świata, a kolejny Papierz będzie czarnoskóry.

    Wniosek? Zabijcie, lub zrańcie Papierza, później się nawróćcie i zostańcie Mesjaszem. Będziecie ustawieni na zawsze !
    Jeżeli wpis łamie czyjekolwiek zasady i odczucia estetyczne niech mnie o tym powiadomi na privie- osobiście go przeproszę.
    Aha, pojawił się komentarz, że źle napisałem słowo "papież". Po części miał rację. Tyle tylko, że pisałem to specjalnie. Nawet ja nie jestem aż taki głupi, żeby robić błędy... takie błędy gdy słownik sprawdza każde kolejne słowo, które napisze. Papież niech pozostanie pa- pierzem bo tak jest najlepiej
    Co do wyznania nie gra ono roli. Chciałem wyrazić się obiektywnie bacząc na religijną większość forumowiczów.
  13. Knockers
    Nie rozumiecie fabuły MW2?
    Nie wiecie, czy warto kupić Dragon Age'a?
    Nie znacie wyników NPD?
    Nie sądzicie, że mikroblogging na Forum Actionum jest głupotą?
    Nie możecie się zdecydować, który recenzent CD- Action jest najlepszy?
    O nie... Tak nie może być!

    Ten stan rzeczy musi się zmienić. Aby do tego doszło możecie:
    - albo posiąść pradawną wiedzę Maharadży

    - albo wkraść się do bazy kosmitów

    - albo zamienić się na rozumy z Chuckiem Norrisem, bo on to już dawno wie

    - albo po prostu posłuchać drugiego odcinka naszego podcastu
    Jeszcze nie słuchaliście drugiego odcinka podcastu?- ściągnijcie go przez poniższy link podcast nr.2
    Uwaga- podcast ma swój nowo utworzony wątek na forum- magiczny portal Mr. Włodka
    Polecam, Piotr Fronczewski - Pat5
    Oraz Żanet Kaleta- kj5
    i Bożenka Dykiel - Knockers
    Edit i uaktualnienie- link po reuploadzie
    Nowa zawartość:
    Przez jakiś czas podcast nie był dostępny. Umieszczam powyżej nowy link właśnie z nim. Pragnę z mej Knockersowej woli przeprosić Turumbara za to, przez co zamknął temat. Wszystko przyjmuję wprost na klatę. Daj mi osta, czy tam nie wiem co chcesz, ale przywróć temat.
    Prosi Cię o to pogrążony w skrajnej rozpaczy Knockers.
    Podbijanie wpisów na blogu jest zabronione. Jeszcze jeden taki wybryk i dostaniesz osta.
    Za karę wpis otrzymuje datę wsteczną.
    Panie władzo, po prostu link był po reuploadzie i musiałem to zrobić dla tych, którzy pytali mnie o to w PM...
  14. Knockers
    Powracam do starej serii filmem wyjątkowym, który był oglądany przeze mnie wiele razy i który w pełni zaśługuje na swe miano.
    American Beauty

    Film głęboki, a przy tym przystępny. Jak zrobić dzieło dla tak wielkiego targetu? Krytyk dostrzeże tam przesłanie, faceci przy popcornie cycki bohaterek, analogicznie geje na tors bohatera . Głównym bohaterem jest Lester Burnham. Już od początku wiemy, że bohater zginął i towarzyszymy mu od momentu przełomu w jego życiu, aż do śmierci. Droga ta niezwykłą jest i przejmującą. Widzimy wiele twarzy, wiele ludzkich oblicz... Widzimy żonę bohatera- despotyczną idealistkę traktującą męża jak niepotrzebny mebel. Widzimy jego córkę- do cna przeciętną nastolatkę mającą swoje ideały, do których nie potrafi dążyć, zakompleksioną i wrogo nastawianą do ojca. Widzimy sąsiadów- gejów, nowych sąsiadów a wśród nich były wojskowy homofob, jego chora żona i wrażliwy syn handlujący zielem nieobojętny na córkę bohatera. Widzimy też człowieka poświęconego karierze zawodowej i koleżankę córki- główny czynnik przełomu bohatera.
    Nazywam się Lester Burnham a to moja historia
    Bohater wiódł na pozór zwyczajne życie w wyżej-średnio zamożnej rodzinie na przedmieściu. Każdy dzień był podobny poprzedniemu. Wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy podczas występu swojej córki zobaczył jej koleżankę- Angelę Hayes. Rzeczywistość znała się z jawą. Patrzył na nią mając ją jednocześnie tak daleko i tak blisko. Jego fantazje wciąż rosły. Widział ją coraz bardziej wyuzdaną, coraz bardziej napaloną, zawsze wśród płatków róż. Zakochał się, a była to miłość niezwykła- zakazana, wręcz kazirodcza. Angela od początku wykryła stosunek ojca koleżanki do niej, bawiła się nim igrając jego uczuciami. Zaczął się zmieniać. By wrócić do formy i dawnej figury trenował, aby być choć trochę weselszy, zaczął palić jointy i porzucił pracę w agencji reklamowej.
    W pewnym momencie mógł oprzeć się swojej żonie. Pokazać, że to on jest panem domu i może w nim robić, co mu się podoba. Przez całą historię przeplata się również wątek syna sąsiada zakochanego w córce- Jane. Był to chłopak co najmniej dziwny. Dziewczyna bardzo go zaintrygowała. Nie mniej, niż worek na wietrze, martwy ptak, czy zamarznięta kobieta. We wszystkim potrafił dostrzec piękno patrząc przez niezwykły pryzmat- nie kamery, tylko wewnętrzny. Odnalazł kontakt z dziewczyną w ogóle nie zwracając uwagi na jej seksowną koleżankę. Ten film jest naprawdę niezwykły, bo po pojawieniu się każdej kolejnej postaci myśli się, czy to nie ta zabije Burnhama.
    W płatkach róż
    Obiekt fascynacji głównego bohatera- Angela została perfekcyjnie zagrana przez Menę Suvari znaną jak choćby z pierwszych części American Pie. Dopiero w AB pokazała, na co ją stać, bo pokazała w swojej bohaterce jej zepsucie, kłamliwość i kompleksy, o czym dowiadujemy się pod koniec filmu. Niemal od razu, gdy ją widzimy wiemy, z kim mamy do czynienia, ale jednocześnie wielkim zaskoczeniem jest jej skrywana prawda.
    Nie odbiega jej odtwórczyni roli żony bohatera- Annetta Bening. Rola pozwoliła się wykazać. Widać miała wiele frajdy przy tworzeniu aktorskiej kreacji zimnej suki.
    Świetnie zagrał debiutujący Wes Bentley w roli Ricky'ego Fittsa. Jego postać była bardzo dziwna, a taka najpewniej być miała. Aktor wcielający się w jego ojca- Chris Cooper również pokazał klasę.
    I tak wszyscy są w cieniu Kevina Spacey. To, jak wcielił się w swojego bohatera jest fenomenalne. On nie grał, on był Lesterem. Przez czas produkcji dostał schizofreniczną moc, którą w pełni wykorzystał, a czego efekty widzimy w filmie, za rolę oczywiście dostał Oscara a film zdobył w sumie 5 statuetek.
    Oprawka niezwykłej książki
    Pod względem montażu film również jest idealny. Każda scena jest potrzeba i stanowi element układanki, którą podczas seansu układamy sobie w głowie. Marzy mi się obejżenie tego filmu bez przerw reklamowych, bo w ich czasie ginie magia, a film naprawdę wciąga nie mniej od kina akcji, którego jestem niemalże koneserem.
    Film uciera schematy, miesza konwencje. Niby na początku daje nam wielki spoiler, ale i tak po jego obejrzeniu nie wszystko jest do końca jasne i klarowne. W kilku kwestach trzeba posiłkować się spostrzegawczością, czy też domysłami. Nic nie jest oczywiste i zwyczajne. Wszystkie sceny niosą jakieś przesłanie, a przy ostatniej sięgają apogeum.
    Muzyka jest bardzo dziwna, mi bardzo się spodobała i co więcej miałem ochotę słuchać soundtracku. Główny motyw pasuje do filmu tak doskonale, że żadnego innego bym sobie nie wyobrażał. Jest przejmujący i wzniosły, a przy tym prosty i delikatny.
    Film poleciłbym każdemu, a kto nie dostrzeże w nim piękna ten cóż... Ten niech dalej ogląda te gorsze, na przykład te z poprzednich moich filmowych wpisów- filmy, które nie dorastają mu do pięt.
  15. Knockers
    Nie, tytuł nie nawiązuje do żadnego dowcipu narodowościowego, tylko do naszego wczorajszego debiutu w dziedzinie podcasingu. Jakby ktoś nie wiedział nagrywałem go z Kajotem i Patem (kj5 i Pat5) i już wczoraj mogliście nas posłuchać. Zabawy przy nagrywaniu było sporo- odgłosy w tle mikrofonu kajota, mój świetny (nazwę tak) zmutowany głos i ta nieszczęsna przerwa na kompocik pod koniec... Cóż, kulisy ukażemy innym razem, teraz dopiero startujemy.
    tu jest wczorajszy wpis z podcastem
    Uwaga, teraz ważna rzecz. W kolejnych podcastach omawiać będziemy sprawy forum jak i samego czasopisma CD-Action. Będziemy zapraszać do wspólnej dyskusji różnych gości z forum, by wraz z nami omawiali wszelakie sprawy z grami i forum związane. Mamy nadzieję, że skupienie się również na forum jest trafnym rozwiązaniem.
    a stąd możecie pobrać nasz pierwszy podcast
    Druga- w moim mniemaniu- ważna spawa. Roboczo podcast nazwaliśmy Podcastum Actionum, lub krócej Podcastum. Na pomysł wpadł James i w imieniu Pata i Kajota bardzo dziękujemy. Jeżeli ktoś miałby lepszy pomysł- dajcie propozycje.
    Dopisze coś od siebie.Otóż kolejny odcinek powstanie za tydzień, dwa.Myśle jednak że jest opcja aby powstał wcześniej, traktując pierwszy odcinek jako odcinek pilotażowy, zapowiedź.Pomyślimy, zobaczymy.
    Co do gości, wywiadów : tak będą, nawet jeden już jest i to wybrany.Osobiście siedze bardziej w blogach niż w forum, więc "wybieram" osoby które znam z blogów.No ale forumowicze też są brani pod uwage.Goście będą raczej co podcast, może z przerwami.Naszym marzeniem jest gościć członka redakcji, lub chociaż współpracownika.Marzenia odległe ale do spełnienia.
    Ponadto chciałbym ogłosic, że poszukujemy loga.Jeśli ktoś zna się na PS czy GIMP(paint też moze być ) to może coś dla nas narysować.Zostanie zaproszony do podcastu, oraz zdobędzie sławe i kobiety.
    No i na koniec chaiłbym pozdrowić wszystkich forumowiczów, blogowiczów a szczególnie tych którzy nas słuchają.
    Pozdrawiam, kj5
  16. Knockers
    http://www.youtube.com/watch?v=DBlqTMDnjtU
    W odcinku pilotażowym zapoznamy się z formułą programu, ponad to:
    - dowiemy się, co zadeklarowało EA w związku z Battlefieldem
    - poznamy wymagania sprzętowe Bioshock 2
    - poznamy gwiazdę, która użyczy głosu w Mass Effect 2
    - pogramy w udostępnione za darmo DLC do gry Batman Arkham Asylum
    Program powstał przy użyciu syntezatora mowy Ivona.
    Edit: I jak, chcecie kolejnych odcinków, czy nie?

  17. Knockers
    Udało się, skończyłem pseudo-montaż filmu. Teraz się konwertuje na format avi, a potem prosto wyląduje w youtube i będzie dobrą składną kolejnego wpisu. Film jest wręcz przesiąknięty ivoną, więc odradzam oglądanie jej antyfanom. Mam nadzieję, że nie jest źle. Pilotażowy odcinek nie jest najbogatszy w treść, ale rekompensuje to ilość włożonego w to serca .
    W programie jest kilka newsów z mijającego tygodnia i specjalny, podwójny gameplay z wyjątkowej gry, a właściwie z dlc do niej.
    Na YT będzie za jakieś pół godzinki, także nie długo. Zostałbym z Wami, ale pójdę na ponowny seans American Beauty- świetny, wstrząsający film z doskonałym aktorstwem.
  18. Knockers
    Zamierzam wystartować z programem o grach dla graczy na kanale swoim Youtube. Jest tylko jeden problem- kwestia, której możecie nie zaakceptować. Mianowicie zamierzam używać syntezatora mowy Ivona. Wiem, masakra. Z drugiej strony Ivona na prawdę nie jest zła i takie osoby, których głos nie pozwala na nagrywanie mówionych filmików (tak, ja) mogą się w tej roli sprawdzić. Dać Wam przykłady dobrych twórców korzystających z Ivony?- Oto i oni.
    Wiliextreme

    http://www.youtube.com/watch?v=--sQZ7J-PT8
    Jego program- GTA (...) Tajemnice i ciekawostki zdobył sporą widownię. Czasami autor wyraża się nazbyt soczyście, ale wszystko ma swój umiar. Poza tym jego filmiki mają fajny, luźny klimat i z przyjemnością się go (?) słucha.
    BartekGM
    Jego Najgorsze Gry Wszechczasów były naprawdę ciekawe. Szkoda, że dostał bana od serwisu- nie mam pojęcia, czemu. Podobno przed jego Ivonową działalnością był dzieckiem Neo, ale niewiele mi o tym wiadomo i zapamiętam go jako męczennika grającego w najgorsze gry, jakie kiedykolwiek powstały.
    I tu pytanie do Was- zagłosujcie w powyższej mini-ankiecie bym mógł stwierdzić, czy taki program ma rację bytu.
  19. Knockers
    Dziś jak zwykle wyświechtany temat. Wezmę bowiem pod lupę, jak realizatorzy polskich seriali traktują gry komputerowe. Kilka numerów temu było o tym co nieco w CD Action, ale dla mnie to temat co najmniej na wpis.
    Jako, że w serialach bądź, co bądź występują dzieci to im przypisuje się granie w gry komputerowe. Wg. twórców polskich seriali granie w gry przez osoby dorosłe jest absurdalne. Dziwi mnie to, aczkolwiek oglądanie, jak taki "Marek Mostowiak" męczy pada przed konsolom nie było by raczej zbyt ciekawe dla widzów. Przyjrzymy się teraz kilku polskim serialom. Jest w nich coś, co mnie odpycha (może za wyjątkiem 39 i pół), także sprawdzenie, w co i czy w ogóle tam grają było dla mnie nie lada poświęceniem. Udało się jednak (często przy pomocy googli) podpatrzeć, w co grają pupile naszych babć, dziadków i rodziców.
    Klan
    Każdy wie, że w tym serialu zadanie wszystkich dzieci sprowadza się do sumiennego mycia rączek. Prym wśród tamtejszej dziecięcej drużyny wiedzie Maciek (so sie stao). Oczywiście bardzo gościa szanuję za to, że nic go nie łamie i jest aktywny i gdzieś mam tych, którzy się z niego śmieją. Nie o tym jednak... Maciek na swoje osiemnaste urodziny dostał... konsolę. Jaką?


    Tak... Prezent mocno +18, bowiem ta oto "konsola" zawiera gry mocno dla dorosłych przeznaczone
    Jakby twórcy nie mogli "dać" Maćkowi poczciwego Xboxa360, ps3, czy (nie śmiejta się) Wii? Musieli się tak zbłaźnić?- Chyba tak... Tak zbaczając z tematu zobaczcie, jaką to Maciek miał osiemnastkę, mocno popijana, wino, kobiety i śpiew...
    http://www.youtube.com/watch?v=_Ff-wPMa-Es
    osiemnastka godna króla... choćby Maciusia. Sami widzicie poziom tego serialu... Tekst z "dobrocią dla młodszych... i pozostałych" zwalił mnie z nóg. Widząc, jaki idiotyczny jest ten serial, i jaką ciemnotę na temat młodzieży ludziom wtrąca, nie dziwota, że tamtejsze dzieci na urodziny dostają playbox'e.
    M jak Miłość
    W tym familijnym, ciepłym i ulubionym serialu polskich telewidzów również nie zabrakło "growych" zagadnień. Co więcej, twórcy popełnili o stokroć więcej takich scen, aniżeli w Klanie. Przyjrzyjmy się dwóm sztandarowym młodzieńcom tego serialu, obaj są zapalonymi graczami. (O ile się nie mylę)Łukasz z peceta przerzucił się na (sic!) najprawdziwsze ps3. Widziałem, jak gra w Riesedenta Evil'a... z mamą. Dawniej cisnął na joysticku w jakieś strzelanki, jakby nie mógł chłopak na myszce grać...
    Drugim wariantem jest mały (znów mogę się mylić) Mateuszek, który to namiętnie ciśnie w pewną zarąbistą grę na swoim handheldzie.

    Bez ściemy, naczelny polski młody gracz gra właśnie na tym czymś... Miałem takie coś w młodości, kupiłem sobie w kiosku we Włoszech, jak jeszcze nie było to takie popularne, ale litości... To było ponad dekadę temu! Jak współczesne dziecko może godzinami ślęczeć przy snake'u? No jak... Muszę jeszcze powiedzieć o dziewczynkach, te, a jakże, siedzą przed nk, albo też grają... w pasjansa pająka.
    Rodzina Zastępcza
    Ten serial lubię. Co prawda od kilku lat mniej regularnie śledzę losy tej całej dziatwy, ale co jakiś czas oglądam. Tamtejsze dzieci grały dawno temu w Heroes 3, a w kafejce leciały gameplay'e z Mirror's Edge. Podczas dzisiejszego odcinka zauważyłem jednakże, że ośmiolatek gra... tak... w pasjansa pająka. Już lepiej, jakby mu jakąś flash'ówkę w internecie puścili, niźli męczyć chłopczyka pasjansem. Szkoda gadać, tak lubiłem ten serial... Ale i tak nadal go lubię. Dziecko z wypiekami na twarzy grające w pasjansa pająka to niemałe nieporozumienie.
    Podsumowując realizatorzy polskich seriali w dużym stopniu niwelują gry, jako rozrywkę. Często watki grania wpychają na siłę, żeby te dzieci czyniły cokolwiek poza myciem rączek i zapominaniem drugiego śniadania do szkoły. Wychodzi to im nieudolnie i wśród nas- graczy co najwyżej wywołać to może uśmiech politowania. Czy twórcy seriali kpią z graczy? Raczej nie, oni myślą, że tak wygląda gracz, że ja, Ty... że my wszyscy wciąż gramy w pasjansa pająka... na playbox'sie
  20. Knockers
    Po półrocznej przerwie mój kącik hotlinkowania powraca w nowej, odświeżonej wersji. Teraz to nie będą TYLKO zaje*iste utwory muzyczne- każdy jeden będzie idealnie wyselekcjonowany i zawierać będzie moje wspomnienie dot. utworu. W razie, jakby takiego nie było zastąpię to czymś zwyczajnie wyrwanym z kontekstu- tyle tytułem wstępu- zaczynamy. Aha- jako, że zapychacz jest już zapychaczem tylko z nazwy w rzeczywistości jest czymś na kształt Knockersowej listy przebojów.
    5.
    The Rapture - No Sex For Ben
    Listy przebojów zaczynają się od najgorszego- tutaj piosenka jest bardzo dobra, ale nie moje klimaty. Utwór dostępny jest w soundtracku GTA IV i jest całkiem chwytliwy. Bardzo pasuje do gry. Byłem skłonny słuchać go poza grą, więc to dobrze o nim świadczy. Chciałem, żeby znalazło się coś spoza moich gustów muzycznych, ażeby "wszyscy byli szczęśliwi i usatysfakcjonowani".
    http://www.youtube.com/watch?v=5VMNkYJ_-3U
    4.
    Akurat- Danse Macabre
    Dla mnie to jest genialne. Opinie na temat najnowszego singla Akuratu są bardzo różne, ale ja wiem swoje- jest świetny. Kurczaczek, bardzo dobry tekst i muzyka.
    "Dzieci to pojęły, patrzą na mnie smutno, na czole trzecie oko straszy zimną pustką; Bóg chyba wypił dużo bałkańskiego wina i poszedł spać, inaczej sensu brak..."
    http://www.youtube.com/watch?v=MKfUsWeM_5w
    3.
    Dope- Die Mother Fucker Die
    Pobudzająca, pogodna piosenka, bardzo softowa... Wspomnienie z nią związane?- Kolega chciał tego posłuchać, więc do drugiego kolegi rzekł tymi słowy "Daj motherfucker daj". Kolega dał mu odtwarzacz... Cóż, głupie, ale prawdziwe. Nie będę zmyślać, nie po to ten wpis.
    http://www.youtube.com/watch?v=qiMaOmDtaYI
    2.
    Tenacious D- Kickapoo
    Stare, prawda? Fajna, śmieszna piosenka która już pojawiła się na Knockersie. Dla przypomnienia- utwór jest bardzo różnorodny- wszystko w formie zwariowanej ballady. A ten dzieciak na początku... miazga.
    http://www.youtube.com/watch?v=hvvjiE4AdUI
    1.
    Zabili Mi Żółwia - Wiosna
    Tą piosenkę pierwszy raz usłyszałem... dzisiaj na basenie. Wpadła mi w ucho i dzisiaj tylko ona się dla mnie liczy. Gdy zaczęła rozbrzmiewać wszyscy w sekundę ją załapali- jedni tańczyli, drudzy śpiewali. Puszczono ją kilka razy pod rząd- i tak za mało. Ten dzień zamierzam spędzić na słuchaniu jej w radiu w GTA IV- będę jeździł z nią ulicami Liberty City i rozjeżdżał żydów (sorry żydzi- czytelnicy, nie Was).
    http://www.youtube.com/watch?v=3Uv5jwO4Oao&feature=related

    Mam nadzieję, że nowa formuła zapychacza Wam się spodoba, tym czasem włączę sobie dzisiejszego zwycięzcę- po raz setny dzisiaj.
    Aha, dla zainteresowanych (wątpię), to poprzedni zapychacz

  21. Knockers
    O większości z poniższych spraw dowiedziałem się- pocztą pantoflową. Wszystko wydaje się ab absurdalne i totalnei wyrwane z rzeczywistości, a i tak w naszej telewizji mamy tego przesyt.
    M jak miłość- główny wątek serialu toczy się wokół posiadanej przez Lucjana na spółkę z przyjacielem do kieliszka krowy. Senior zaniedbuje całe swoje dotychczasowe życie na rzecz łaciatej, ale wynagradza to codzienną porcją krowiego mleka (to mleko nie bierze się z fabryki?) która robi furorę wśród całej rodziny. Nic jednak nie jest proste- żona Lucjana

    od dłuższego czasu podejrzewa go o domniemaną zoofilię. Jak o tym się dowiedziałem słowo facepalm nabrało dla mnie nowego, znacznie głębszego znaczenia. W zachodnich, jak i orientalnie wschodnich produkcjach bohaterowie łączą się i spółkują we wszelakich możliwych konfiguracjach, jako że Polacy nie gęsi, także zafundowali sobie coś na tą miarę.
    Jako, iż to M jak Miłość został wytypowany, to właśnie mrocznych sekret tego dzieła nieopatrznie wyjawiłem. Nie zdziwiłbym się, jakby wśród moich czytelników wyjawił się jakiś fanboy tego serialu, lub co gorsza jego producent. Wtedy z dnia na dzień zostanę zbanowany z forum i skończy się epoka spamera spamerów.
    Patryk Jankowski to [beeep]- Alana Andersza nie znam, ale rola, jaką odtwarzał była straszna. Tak idiotycznego, chamskiego i dziecinnego bubka ze świecą szukać. Tyle o nim- nie będę strzępił sobie... paców. Maćka z Klanu wytypowałem nieopatrznie. Naprawdę szanuję go i to, jaki jest aktywny. Mimo kilku znanych z YT filmików
    http://www.youtube.com/watch?v=081V_3wmeW0
    http://www.youtube.com/watch?v=_Ff-wPMa-Es
    należy docenić, że mimo poważnych przeszkód w wyniku swojej dolegliwości od tylu lat gra w serialu, jest otwarty i chłonie wiedzę. Czytałem z nim wywiad i okazał się pełnym humoru i szczęścia chłopakiem.
    Tomasz Jacyków zaś utorował sobie drogę do sławy łajnem i mocno się go trzyma, chociaż wokół smród jak diabli.
    Wypowiada się, by tylko narobić szumu. I robi. Ostatnio powiedział na przykład, że uważa się za "nietypowego geja", bo innymi facetami o podobnej orientacji wręcz gardzi. Są mu potrzebni tylko i wyłącznie do wiadomych celów:

    Myśli, że jak powie, że nie jest gejem, a tylko z takimi spółkuje cały naród nagle go pokocha. Druga ciekawa z nim związana kwesta- wszyscy poważni designerzy za nic mają jego zdanie i pojęcie na temat obowiązujących trednów. Z resztą co można powiedzieć o osobie, która wygląda tak: (i chce oddać się liposukcji )

    Nie myślcie sobie- z tego tematu wyniknąć może dłuuugi cykl. Ja w tej dziedzinie ekspertem nie jestem, ale jak napatoczy się na mnie jeden z tych absurdów... Cóż, jeśli chcecie, do tego tematu powrócę, jeśli nie- to nie
  22. Knockers
    Niedługo premierę mieć będzie bardzo ważny wpis. Póki jednak przeczytać go nie możecie mam dla Was równie, jeśli nie ciekawszą opcję. Na górze macie ankietę- pospolitą polską ankietę przepełnioną pospolitymi polskimi serialami i pospolitymi polskimi aktorami. Z uwagi na braki w znajomości tematu nie podam wszystkich produkcji nazwisk. Urządźmy coś na miarę niesławnych telekamer- wybierzmy najgorszy polski serial, najgorszego polskiego aktora i aktorkę. Żeby było fair podam również tych, którzy zaskarbili sobie moją sympatię. Mam nadzieję, że ich nie wybierzecie.
    Aha, w aktorach, żebyście lepiej kojarzyli podałem serialowe imiona.
    Prawda, że ze mnie znawca?
    Teraz tak- wszystkie głosy, które wezmą udział w tej poważnej ankiecie (ta, tez Twój) wezmę pod uwagę we właściwym wpisie. Tych głosów wiele nie będzie, ileż ludziom chce się wypełniać ankietę, ale jakbyś się zmobilizował i poświęcił dla mnie to 13 sekund byłym wdzięczny.
    To tyle na dzisiaj, odwiedzajcie tą stronę
    Edit: Oto wstępne wyniki sondy, te typy wezmę udział we wpisie
    M jak Miłość
    Na dobre i na złe [16.67%]
    Pierwsza Miłość [16.67%]
    Ranczo [16.67%]
    Wszystko [16.67%]
    A najgorszym aktorzyną jest
    Maciej z klanu [16.67%]
    Łukasz z M jak Miłość, [16.67%]
    Genowefa (imie uniersalne dla bohaterek złotopolskich) Kleczkowska [16.67%]
    Patryk Jankowski [16.67%]
    kolejny klon Patryka Jankowskiego [16.67%]
    Bożenka [16.67%]
    A najdaremniejszy prezenter to...
    Piotr Kraśko [16.67%]
    Tomasz Kammel [16.67%]
    Jacyków (gdzieś go wepchać musiałem) [66.67%]


  23. Knockers
    Prawie dwutygodniowa laba zostaje brutalnie przerwana. Znów do szkoły... Problemy powracają, sielanka niknie. Przez te kilka dni nie mogłem nic opublikować. Napisałem nawet co nieco, ale dam Wam to innym razem, bo tekst jest dosyć uniwersalny. Tyle organizacyjnie- przejdźmy do mięcha.
    Trine miało swoją premierę tego lata i właśnie wtedy miałem okazję dogłębnie poznać tą grę. Większość z was- graczy hardkorowych widząc Trine zaśmiewa się pewnie i mówi- To platformówka! Gierka dla dzieciaków i do tego 2D.
    Nic bardziej mylnego- to śliczny, wciągający, staroszkolny platformer z modnymi rozwiązaniami. Twórcy każą sobie zań płacić prawie tyle, co za "wielką" grę- czy słusznie? Czy cena jest adekwatna do wartości i czy warto nabyć ten tytuł?
    Trine wprowadza nas w świat fantasy do pięknej, baśniowej krainy, którą ni stąd ni zowąd zawładnęły hordy kościotrupów. Tak się złożyło, że jedyna szansa na uratowanie krainy była w ratunku ze strony trzech (mogę tak powiedzieć?) bohaterów: zwinnej złodziejki, silnego rycerza i (jakaż to finezja) mądrego maga połączonych w jedną postać za pomocą artefaktu Trine. Dzielna trójka pragnie więc się od siebie odczepić przy okazji ratując bajkową krainę. O całości wydarzeń informuje nas bardzo klimatyczny lektor w czasie loadingów. Świetne rozwiązanie- lektor ma barwę głosu przypominającą lektorów bajek. Bardzo ciepłą i niejednostajną.
    Pomiędzy trzema bohaterami przełączamy się za pomocą przycisków 1,2,3. Wolałbym rolkę, ale dla tej dano nieco inne zastosowanie. Sterowanie jest naprawdę intuicyjne i byle laik po pięciu minutach wie co i jak. To poszerza grupę docelową gry- każdy, dokładnie każdy może się dobrze bawić. Zawsze i wszędzie.
    Bionic Commando w ładnej sukience
    Pierwszą sterowalną bohaterką gry jest złodziejka. Ubrana jest właściwie od stóp do głów jak kobieta z dalekiego wschodu.

    Założyć jednak można, że Bozia nie pożałowała jej urody. Złodziejka jest całkiem sprytna- skacze najdalej z bohaterów i za pomocą specjalnego urządzenia może się huśtać na niektórych elementach planszy- coś, jak Bionic Commando. Całkiem miłe rozwiązanie. Kiedy akurat pojawią się jacyś wrogowie, złodziejka bronić się może strzałami z łuku, którym operuje z Legolasowską precyzją. Z biegiem czasu strzały mogą być ogniste, podwójne itd.
    Sterowanie złodziejką w głównej mierze sprowadza się do skakania i bujania i w takich platformowych operacjach jest najskuteczniejsza.
    Elementy platformowe są całkiem niezłe. Co ważne nie zauważyłem ich przesytu. Czasami przeszkadzają kolce- dosyć głupio się w nich ginie ale na szczęście niezbyt często. Bardzo podobało mi się skakanie po ruchomych obiektach.
    Kokosz, Obelix i Shrek w jednym
    Naszym kolejnym bohaterem jest rycerz w lśniącej zbroi. Co prawda nie na białym koniu, ale żaden nie wytrzymałby go na grzbiecie. Rycerz musi więc chcąc nie chcąc podążać pieszo.

    Może i jest trochę ociężały, ale nadrabia to dużą siłą. Do skakania po platformach nasz wojak się nie nadaje, ale do obicia szczęki kościotrupowi jak najbardziej. Może grzmocić wielkim mieczem, osłaniać się tarczą (swoją drogą element rozwiązany perfekcyjnie) jak i miotać różnymi obiektami. Stanowi również przeciwwagę przydatną w zagadkach logicznych.
    Walki w grze niema zbyt wiele. Przeciwnicy są tępi, ale czego oczekiwać po ożywionych kościach. Są miejsca, w których respawnują się przez jakiś czas, a my musimy z nimi walczyć. W większej grupie mogą zranić,ale nie stanowią wielkiego wyzwania.
    Expeliarmus!
    Powyższy duet jest niczym przy trzecim- najlepszym elemencie gry- magu. Ten co prawda wciąż nie umie wyczarować porządnego fireballa a mimo to ma w sobie mnóstwo polotu.

    Wagarował, kiedy uczyli o zaklęciach ofensywnych, ale w wyczarowywaniu różnych przedmiotów i ich lewitacji jest już całkiem- całkiem. Jedynym sposobem na obronę jest dla niego zrzucanie na przeciwników różnych rzeczy. Jest to całkiem skuteczne i efektowne, ale bardzo wolne. Sam proces czarowania jest rozwiązany ciekawie. Rysujemy sobie kursorem pudełka i inne dechy, które po chwili się materializują. Analogicznie działa lewitacja. Najzwyczajniej w świecie przenosimy różne rzeczy kursorem. Jeśli chodzi o możliwości platformowe jest pośredni między zwinną, a ociężałym. Najwięcej czasu w grze spędziłem w jego skórze.
    Zagadki logiczne rozwiązywane przez Magika spijają z niego manę. Ta nie odradza się sama, wiec musimy szukać różnych buteleczek. Gdy posiądziemy odpowiednią umiejętność, energia regeneruje się sama. W każdym bądź razie niema sytuacji bez wyjścia. Zawsze można rozwiązać daną zagadkę na różne sposoby, korzystając z różnych umiejętności.
    A to wszystko w...
    Gameplayowo gra pozornie niczym nie różni się od pozostałych przedstawicieli gatunku. Biegniemy w prawo omijając kolejne przeszkody i zbierając pełno śmieci. Wszystko jednakże komplikuje się fizyką- nie byle jaką, bo Ageia Physx. Służy ona w zagadkach, w których grze uświadczymy co nie miara. Do rozwiązania zagadek niejednokrotnie musimy użyć różnych postaci- np. Maga, aby wyczarować kładkę, po której przejdzie Złodziejka.
    Wszystko można przejść szybciachem i wtedy gra nie jest najdłuższa. O wiele więcej zabawy i satysfakcji da zbieranie zielonych buteleczek pozwalających nam rozwijać zdolności- taki pseudo-erpegowy element jak i szukanie skrzynek z artefaktami. To za ich sprawą wybrana postać może np. pozostać w wodzie przez nieorganiczny czas. Całość raczej korzysta ze starszych patentów, niż wprowadza swoje własne. Złodziejka, to przecież wypisz wymaluj Bionic Commando, Wojownik był już chyba wszędzie a Mag- cóż, Mag jest najbardziej oryginalny.
    Oprawa, czyli ochy i achy.
    Grafika jest prześliczna. Kolory są bardzo ciepłe i barwne, postaci są genialnie animowane. Gdy przestajemy biec, sterowana postać realistycznie hamuje. Wrogowie powstali chyba tylko po to, aby efektownie się rozsypywać, a lokacje bardzo się od siebie różnią. Gra nie jest dwuwymiarowa! To, że chodzimy "z boku" wcale tego nie oznacza!



    Muzyka jest jeszcze lepsza. O lektorze już nieco bąknąłem. O świetnym soundtracku nie.
    http://www.youtube.com/watch?v=_Wr7wPh_4H8
    http://www.youtube.com/watch?v=B1um9C_LBks&feature=related
    Więcej usłyszycie w samej grze. To jedynie przedsmak. Dźwięki bardzo relaksują, nie przeszkadzają, czynią doskonałe tło dla naszych wirtualnych poczynań. Niektóre utwory spodobały mi się szczególnie i tylko dla nich przechodziłem niektóre poziomy ponownie.
    Reasumując Trine to kawał solidnego platformera oparty na ciekawym pomyśle- z doskonałą oprawą audiowizualną i nie gorszą fizyką. Zagrać może każdy i każdemu powinna się spodobać. Młodsi powiedzą "ale fajowskie!", starsi- "takich gier już się nie robi". Zdziwi więc was moje zdanie, że na razie gry kupować

    Czemu? Bo za cenę tej gry można kupić coś znacznie dłuższego i większego. Nie mniej jednak gra jest bardzo dobra i jak tylko pojawi się w tańszej serii jej kupno jest obowiązkiem.
    No i poznaliście nowy kształt moich recenzji. Zamiast dawać grom szóstki, procenty, dziesiątki, czy inne słoneczka będę mówił czy warto daną grę nabyć, czy nie. Myślę, że to rozwiązanie jest bardziej praktyczne- urwę się od sztampy.

  24. Knockers
    Naszła mnie ochota, bym wzorem wszystkich czasopism, programów i podcastów stworzył własne nagrody dla tegorocznych wydarzeń, rzeczy i innych zjawisk, które szczególnie wpadły mi w pamięć i uwagę. Żeby było ciekawiej wszystko będzie miało swoją złą stronę i nagradzać będę w każdej dziedzinie coś najlepszego i najgorszego. Ale emocje, prawie jak na telekamerach...
    Pierwsza kategoria- najlepsza gra, w jaką grałem w tym roku.
    Tutaj bezkonkurencyjny okazuje się Batman, którego co prawda ukończyłem już dzisiaj z uczuciem pewnego niedosytu, ale dał mi naprawdę wiele frajdy. Idealnie zbilansowane ze sobą elementy nawalanki, skradanki, cRPG, horroru, przygodówki i sandboxa (uff) czynią z tej gry coś wyjątkowego, możliwość posterowania Batmanem w pełni dojrzałej grze do... cóż, to wspaniała możliwość. Jakbym miał się przyczepiać, to pod koniec ten pierwszy element- nawalanka wychodzi na pierwszeństwo i tak pędzimy jak dzieci we mgle z jednej bitki na drugą aż do finału, ale tak być musi we wszystkich grach i basta. Batman jest godzien swojej ceny i podkreślam jeszcze raz- wizyta Arkham pozostanie Wam miłym wspomnieniem na długo.
    Cóż, możecie się ze mną nie zgadzać ale miejcie na uwadze, że to najlepsza gra, w jaką grałem JA. Ponieważ jestem zwykłym graczem i nie dostaję wersji recenzenckich najzwyczajniej w świecie nie stać mnie na zakup wszystkich nowinek, muszę wybrać każdego roku po kilka i tak wiele naprawdę niezłych tytułów przestaje dla mnie istnieć przynajmniej do ich pojawienia się w taniej serii, czy w CDA.

    A najgorsza gra, w jaką grałem w tym roku?
    Jezu malusieńki! Ja staram się grać w same dobre gry i szerokim krokiem omijam wszystkie potworki. Nie ustrzegłem się jednak dwóch słabiutkich tytułów. Pierwszy, niewątpliwie crapowaty i swojej ceny zdecydowanie nie warty, to... Darkest of Days. Ta gierka wyszła bez większego echa, a ja rozochocony po Call of Duty 5 postanowiłem w to zagrać, bo podobno serię Activision trochę przypominała. Nonsens. Ta gra mimo dość ciekawego pomysłu (podróże w czasie i uczestnictwo w wielu ważnych bitwach) jest cholernie niechlujna i dość nieudolnie wykonana. Pełno w niej złych, archaicznych rozwiązać, optymalizacja kodu gry leży i kwiczy nie mówiąc już o oprawie audiowizualnej. Omijać.
    I mały dopisek- nagrody pocieszenia. Te lądują kolejno- do Call of Juralez, bo grało się w to bardzo przyjemnie i do Fuela, który był najzwyczajniej w świecie nudny mimo, iż miał śliczną grafikę.
    Kategoria druga- zakup roku.
    Myśl, myśl... Komputer, przecież w tym roku złożyłem sobie nowy komputer dzięki któremu gram na najwyższych ustawieniach w najnowsze gry i nic mi się nie zacina, nie buczy i nie skamle. To ewidentny zakup roku.
    A najgorszy zakup tego roku?
    Ok, weźcie pod uwagę te crapy z poprzedniej kategorii. Jak to dla Was mało, to dopiszę grę, którą nie wiadomo po co ściągnąłem na komórkę w pociągu. Musiałem bardzo się nudzić. Szkoda, że zapłaciłem za tą grę ostatnimi funduszami na karcie... Ludzka głupota.
    Trzecia kategoria- najlepszy blog na Forum Actionum tego roku
    Aua, przecież blogi na CDA wystartowały w tym roku. Muszę więc narazić się na nienawiść u jednego i miłość (?- oczywiście braterska...), czy równie przyjazne uczucie u drugiego blogera stąd. Cóż, nie będę wymiękał. Knockers... Opanuj się idioto... Napisz, co masz i tyle, najwyżej dostaniesz bana...
    Pam pararam pam pam
    Najlepszy blog, to Twój blog, drogi czytelniku. Przynajmniej, jeśli twój nick to Mckov. Sorry pawlaq, sorry Qbuś- Wy zostaliście już nagrodzeni w smugglerkach. Czemu Mckov?- Bo na Jego blogu miało miejsce RPG w którym brałem udział jako imć Onufry. Nie, nie Zagłoba.

    Przyznać muszę, że mimo, iż RPG zostało nie wiedzieć czemu przerwane, to kolejne jego odcinki śledziłem z wypiekami na ustach... na twarzy. Z czego z resztą mam się tłumaczyć?- To moja decyzja.
    Za to najgorszy blog i decyzja z nim związana to istne nemezis. Byłbym niegodnym człowiekiem, gdybym tu nie postawił na swój blog. Tak się składa, że jestem niegodnym człowiekiem. Mam swój typ. Proponuję jednak, żeby Ci, którzy mają w tym swe subiekcje, napisali stosowny komentarz. Zapewne będzie się zgadzał z mym niemym werdyktem.

    Czwarta kategoria to Największe faux pas tego roku- mój najgorszy wpis.
    (Tutaj będzie odwrotnie. Najpierw to złe, potem to rzeczywiście dobre.)
    Poza kilkoma "perełkami" na uwagę zasługuje pewien mój wpis, który ja osobiście nominuję na najgorszy tego roku, a wiec najgorszy ever. zapychacz muzyka w nim dobra, ale już tłiterek ma więcej treści, niż ten "wpis". Kolejne zapychacze niczym od tego się nie różnią, popełniłem je trzy.
    Teraz poważniej. Takim najlepszym moim tekstem, najbardziej płynącym z serca, a nie (jak to z innymi) z wątroby jest wspomnienie pewnej osoby. Nie, nie Micheala Jacksona. Z resztą sami dowiedzcie się czegoś o Wojtku w tym dwuczęściowym wpisie.raz i dwa.

    Ze względu na "czas antenowy" ograniczę się do jeszcze jednej kategorii. Będzie to jak się łatwo domyślić kategoria piąta. Odkrycie roku. Jako, iż bidnie to Knockers universal awards wygląda, wzbogacę to o więcej laureatów.
    Pierwsze moje odkrycie- podcasting.
    Ok, całą ideę podcastingu znałem już czas jakiś, ale dopiero w te wakacje pojąłem, jakie to może być fajne. Doszło do tego, że zarywałem noce słuchając podcastów w łóżku. Czego słuchałem?- Z polskich podcastów o grach tylko i wyłącznie polygadek od polygamii. Bardzo polecam tę formę wiadomości, łatwo można się w nią wkręcić.
    Drugie odkrycie- Kominek szerzej.
    Czytałem gościa od kilku lat, ale dopiero w tym roku zacząłem sięgać do jego starszych tekstów. Czasem ubaw po(d) pachy, czasem chwila refleksji innym razem trafna krytyka rzeczy wszelakich- blog idealny pod względami wieloma.
    Trzecie odkrycie- blogowanie fajne?
    I tu się zdziwiłem, bo blogi jako takie przez długi czas były dla mnie czymś mało interesującym i aż dziwne, jak się w to wkręciłem. Pisanie sprawia sporo frajdy. Świadomość, że choćby garstka ludzi to czyta- bezcenne.
    Czwarte odkrycie- Robert Ludlum
    Czytajcie ś.p. Ludluma, bo jest po prostu mistrzem literatury sensacyjnej z wieelkimi organizacjami spiskowymi w tle. Chrzanić Bourne'a, najlepszy jest Protokół Sigmy.
    I w tym miejscu pragnę pogratulować zwycięzcom i pocieszyć przegranych, pragnę zakończyć ten wpis. Jakbyście gdziekolwiek mieli swoje typy, podajcie je w komentarzach.

    Edit: Ponieważ w dzisiejszy sylwestrowy dzionek wpisu nie będzie, bo jadę na big- mega- dżamprę życzenia z okazji nowego roku podpinam pod ten wpis. Po co nabijać sobie licznik życzeniami?- No właśnie. Nie będę więc taki. Życzę wielu szczęśliwych chwil w 2010 roku- a sobie życzę dobrych wpisów, bo czego innego potrzeba blogerowi...
  25. Knockers
    -Witaj w domu wariatów- rozległ się głos Jokera wprost z głośnika na ścianie. Batman pomyślał przez chwilę.
    - Wyrocznio- powiedział, włączając mikrofon- to dziwne... To ,co powiedział Joker... "Witaj w domu wariatów"... Taki sam napis jest na drugiej stornie okładki gry z moim udziałem, tej najnowszej.
    Gry z Batmanem były bardzo różne. Miałem przyjemność przejść większość z nich. Zaczęło się od prostej platformówki z Batmanem i Jokerem. Nie przyciągnęła mnie na długo mimo możliwości gry głównym antagonistą gacka. Grałem również w dwie przygodówki- Batman: Sprawiedliwość ponad Wszystko i w jej bardzo podobną kontynuację- były to "gry" dla dzieci- lepszym określeniem byłoby interaktywne kreskówki pełne minigierek z muszę przyznać ciekawymi fabułami. Następnie przyszła kolej na Batman: Vengeance- dosyć ciekawą, acz średnią produkcję z Dark Knightem w roli głównej. Gra wyraźnie inspirowała się kreskówką Batman The Animated Series. Kilka lat posłuchy przerwał Batman: Begins, tytuł, w jaki grałem na moim ps2- muszę przyznać całkiem niezły. Szczególnie podobało mi się"polowanie" na ofiary- zwabianie ich do określonego punktu i odpalenie pułapki. Kilka rozwiązań było jednak nie do końca dobrych, stąd też gra odbiła się bez echa. Zaraz po premierze kupiłem Lego Batman. Moją recenzję tej gry przeczytacie tutaj . Już wszyscy sądzili, że Batman nie pojawi się w żadnej godnej go w pełni grze- przynajmniej do czasu pojawienia się Arkham Asylum.

    Ludzie patrzyli na mnie jak na debila, gdy obok innych zakupów na ladę położyłem oryginalny (!) egzemplarz gry. Skłoniło mnie to do pewnej refleksji, czy piractwo jest aż tak powszechne, że za dziwność uznaje się ściąganie gier po Bożemu- z półki ze sklepu. Mniejsza o to, kiedy już znalazłem się w domu, rozdarłem folię, poczułem tą charakterystyczną woń i otworzyłem pudełko zawartość mnie zbyt mile nie zaskoczyła- czego tu się spodziewać- płyta z grą i instrukcja. Chciałbym mapę Arkham, pewnie była w jakimś kolekcjonerskim wydaniu.
    W wydaniu kolekcjonerskim jest plastikowa replika batarangu, niby ciekawe, ale płacić tyle kasy za zabawkę?- Po co?

    Aktualizacja Games for Windows Live zabrała mi kilka godzin życia ,ale już początek rozgrywki zrekompensował mi w pełni to oczekiwanie. Interaktywny przemarsz przez więzienny kompleks w towarzystwie Jokera to doskonałe intro- podobały mi się nawet wyświetlane nazwiska twórców. Czułem się autentycznie, jakbym uczestniczył w filmie. Wszyscy wiemy, że Joker przy pomocy ślicznej, wywołującej zdrożne myśli Harley Quinn

    która w grze przerosła swe dawne miano ślepo oddanej pomagierki Jokera stając się tykającą szybko seksbombą zapanował nad całym azylem w Arkham. Od razu jesteśmy wepchnięci w wir walki i niemal od razu stajemy się królem więziennego parkietu kręcąc piruety i fikając kozły wokół naszych otyłych nieco wrogów. Cały system walki polega na mashowaniou jednego przycisku (LPM) i od czasu do czasu przycisku kontry (PPM). Można by rzec prostota, ale diabeł jak to zwykle tkwi w szczegółach. Cała walka jest bardzo plastyczna, wydaje się, jakby nad wszystkim panował choreograf sztuk walki ustalając co sekundę, jak tu najefektowniej umieścić pięść Batmana na nosie przeciwnika. Możemy też ogłuszać przeciwników płaszczem albo rzucać w nich Batarangiem. Kiedy przeciwnik padnie, najlepszym rozwiązaniem jest wtedy jego dobicie. Batman przyskakuje wtedy doń zależnie od odległości od oponenta i obezwładnia (nie zabija, bo to przecież Batman), w tym samym czasie inny wróg może nas zaatakować, w przeciwieństwie do Assassin's Creed wrogowie nie czekają grzecznie na swoją kolej, tylko starają się pokonać Batmana razem. Kiedy uderzymy kogoś w dobrej chwili oglądamy w spowolnieniu Finisher, kamera wtedy przybliża się (czasem pod nieodpowiednim kontem, ale w końcu nobody of perfect) a my oglądamy jak w slow motion Batman rozprawia się z łysym mięśniakiem.
    Na razie wielu bossów nie miałem, ale walka z Bane'm była ciekawa. Niczym mnie jednakże nie zaskoczyła, bo podobne rozwiązanie mieliśmy jak choćby w walkach z Nosorożcem w Spider-manie. Taka wariacja na temat corridy.
    Kiedy wrogowie są uzbrojeni niezbędna okazuje się główna zdolność Batmana- ciche rozprawianie się z przeciwnikami i sianie zamętu wśród nieprzyjacielskich szeregów. Do tego służą nam przeróżne Bat- ustrojstwa. Batarang, Bat-harpun, Bat- deszyfrator, czy Bat-maź, którą można rozwalać Bat-ściany... Batman może cichaczem zakraść się za patrolującego wroga, obezwładnić go (załącza się kontekstowa animacja zależna od tego, z którego miejsca zaatakujemy) i nim ktokolwiek zauważy jego leżące ciało wciągnąć się na gargulca. Tych projektant więzienia nie oszczędził umieszczając ich całą masę. z gargulca możemy albo wciągnąć się na następny, albo zgrabnie skoczyć i wylądować wprost na przeciwniku, albo (ekhm) spuścić się do góry nogami czekając tak na wroga. Za punkty doświadczenia gromadzone w walce, czy przy znajdywaniu (arghh) znajdziek możemy kupować modyfikacje do zbroi i oręża Bat- herosa. Jak to działa? Psikamy ścianę żelem wybuchowym i zaraz po tym wsuwamy się na gargulca, z którego strzelamy w ścianę dźwiękowym Batarangiem. Na alarm przybywa jeden z drabów. Gdy tylko podejdzie, detonujemy maź a oszołomionego pana dobijamy i pozostawiamy w samopas. Nim znajdą się posiłki wjeżdżamy znów na gargulca. Takie akcje można wymyślać samemu, łączyć, modyfikować... Polowanie daje naprawdę spore pole do popisu- dużo więcej, niż to z Batman: Begins i co ważne nie sterowanie, a przeciwnicy stanowią dla nas wyzwanie.

    Batman to detektyw o czym twórcy nie zapomnieli. Możemy używać detektywistycznego trybu, dzięki któremu widzimy wrogów przez ściany, widzimy interaktywne elementy otoczenia oraz znajdźki. Cały ten system jest bardzo praktyczny, aż mogłoby się używać go bez przerwy. Niestety, albo może i stety bardzo szpeci wygląd gry i staram się go używać jak najrzadziej. Ważną rolę w grze pełni Człowiek- Zagadka. Mądrala oprócz tego, że po całym Arkham rozsypał swoje statuetki, to jeszcze w każdej lokacji stworzył specjalnie dla Batmana zagadkę środowiskową. Takie zagadki nie są może najtrudniejsze, ale do rozwiązania znakomitej ich większości potrzeba umiejętności, których nabywa się w późniejszych fazach gry. Niektórzy narzekają na system śledzenia osób np. po DNA z krwi, czy przez opary z alkoholu. Mi się to nawet podoba, bardzo ciekawe urozmaicenie. Oprócz wyżej wspomnianych trofeów zbieramy również zwariowane sztuczne szczęki Jokera. Jak na razie mnie to nie nudzi, więc jest dobrze.

    Bruce, ty przystojniaku...
    Grafika oczywiście jest śliczna, piękna, zachwycająca... Powstała na Unreal Engine 3 znanym jak choćby z Gears of War, Dark Sector, czy Shadow Complex. Dopiero w Batmanie dochodzi do ideału. Lekka plastikowość postaci idealnie wpasowuje się w konwencję, cienie jak i oświetlenie są dynamiczne i wszędzie pasują doskonale (jestem po GTA IV, więc zwracam na to co nieco uwagi) i właściwie w kwestii grafiki przyczepić się nie można. Chrzanić technologię! I tak najbardziej liczy się artyzm, a tego Batman Arkham Asylum jest niepozbawiony.
    A Twój głos...
    Muzyka jest doskonała. Symfoniczne brzmienia nawiązują trochę do muzyki z filmów o Netoperku. To, że dopasowuje się do sytuacji na ekranie to standard, więc o tym wspominać nie wypada. Dubbing jest fe-n-me-nal-ny. Oczywiście show kradnie Mark Hamill w roli Jokera, który to z resztą dubbingował go w kreskówce i w Batman Vengeance. Głos Batmana też jest spoko, gburowaty (to raczej kwestie są gburowate), mądry i niezmiernie poważny, o wiele lepszy, niż ten mrucząco- skrzeczący Batman Bale'a. Pozostali aktorzy również starali się wypaść jak najlepiej. Nie będę tak wymieniał wszystkich bohaterów, powiem tylko, że nawet anonimowy marine był lepszy od niejednej głównej postaci.
    Genialna sprawa- to wszystko ogląda nasz Joker, który jest nam towarzyszem przez (chyba) całą grę. Z tym jego jestestwem można się spierać, ale wciąż go widzimy i słyszymy- dl aczemu?- A dla temu, bo nasz wesoły przyjaciel opanował cały więzienny kompleks, a co za tym idzie jego radiowęzeł i... nietrafne określenie... telewizję. Atmosfera więziennego Big Brothera mnie nie opuszczała. Joker zdaje się grać z nami w grę. Jest zawsze o krok przed Batmanem, trochę, jak Jigsaw z Piły.
    Gra jest genialna i nie bez powodu w CDA padły słowa, ze to jedna z najlepszych gier akcji w historii PC. Dorzuciłbym nieśmiało coś od siebie- to jedna z najlepszych gier w historii PC.
    Aha, jak napiszesz w komentarzu, że ściągnąłeś tą grę, naślę na Ciebie Batmana, on się z Tobą rozprawi...
×
×
  • Utwórz nowe...