Skocz do zawartości

Cmb

Forumowicze
  • Zawartość

    303
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Cmb

  1. Ja do mojego lenistwa ostatnio muszę dodać masę zajęć (studia w tygodniu i szkoła zaoczna w weekendy) i niestety także się nie mam okazji wyspać. Teraz doszła mi jeszcze praca (mam dorabiać w wybrane dni) więc nie mam dni wolnych. Nie wiem, jak to wytrzymam, mam nadzieję że się nie potnę :D

  2. Mi się zdaje, że ze Skyrima można było wycisnąć 2 razy więcej, ale twórcy chcieli to wydać przed Diablo aby zyskać na sprzedaży. Sama gra jest krótka (wątki), zwiedzanie po wykonaniu wszystkich wątków nie ma praktycznie sensu (niczego lepszego niż z questów się nie znajdzie, nawet daedryczne nagrody to jakaś kpina), ogólnie można zrobić sobie lepsze rzeczy niż znalezione przez kowalstwo i zaklinanie. Skille są niezrównoważone, niektórymi "klasami" gra się łatwiej (jak ktoś już wspomniał łotra). Spędziłem w Skyrim jakieś 80h i za groma nie mogę siebie zmusić do włączenia go ponownie, bo po prostu nie mam po co. Nie jestem jakimś tam maniakiem robienia nowych postaci, bo gra od nowa na tych samych zasadach mnie nudzi. Mam nadzieję, że w DLC rozwiążą lepiej problem level scallingu, bo jak na razie wynika to powinno się na samym początku olać wszystko i po prostu bić poziom, zamiast brać się od razu za questy - tak od 40 poziomu zaczyna się znajdywać lepsze rzeczy. Uważam, że twórcy powinni bardziej wzorować się na Morrowindzie, który jest jednak najbardziej uwielbianą częścią serii, niestety to co widzimy to ulepszona wersja Obliviona, na którego ludzie wyklinali (może przesadzam, bo to wciąż dobra gra, ale poniżej oczekiwań).

    A smoki w późniejszym etapie gry to już po prostu sztuczne utrudnianie, które najczęściej się po prostu przebiega żeby mieć spokój.

  3. @Kulik

    Ja nie sądzę, że mi się ten punkt NIE NALEŻY, przecież napisałem dlaczego powinna mnie puścić.

    Sam zapewne nie byłeś w takiej sytuacji nigdy, a gadasz pierdoły. Ja wolę schować ambicję w kieszeń i zobaczyć, co da się zrobić w tej kwestii - może dopyta czy coś - niż tracić kilka dni na naukę jakichś bezsensów. Liczy się efekt końcowy, a cel uświęca środki (nie w każdym przypadku, ale w tym jak najbardziej).

  4. Trzeba do tego podejść obiektywnie. Studia nie uczą tylko wiedzy, ale też kombinowania w różny sposób, skoro ma mi się to opłacić to wolę skomleć o ten jeden punkcik niż później wkuwać na egzamin coś, co mi się w życiu nigdy nie przyda, a spędzę przy tym kilka dni. Poza tym moja sytuacja jest taka, że sam wykładowca mówił, że za obecności + własny kodeks + notatki jest premia. Mam to wszystko, więc ten jeden punkcik nie powinien stanowić problemu.

    Jeśli nie będziesz się czasem kłócił i próbował, to Świat Cię zje, nie można być tak nastawionym do życia.

  5. Dzisiaj miałem "konkurs" zaliczenie z Prawa Kanonicznego, 30/50 dobrych odpowiedzi zaliczało. Można się domyślić, ile miałem.

    Idę walczyć o ten jeden punkt w piątek na konsultacje. Szlag mnie trafia, jak można się tak czepiać jednego punkciku, ja bym naciągał...

  6. Najwięcej to 5, albo nawet i 6.

    ja raz miałem 10 więc nie wiem o czym mówicie.

    Mój brat

    skompletował te maski i w zamian dostał jedną z właściwością natychmiastowego uleczenia i zabicia wrogów, ale działa dość rzadko.

    Ja sam nie używam ciężkich pancerzy to się nie fatygowałem. Zna ktoś może jeszcze jakieś oryginalne questy/itemki do znalezienia?

  7. Tak to nawet fajny element Bractwa, ale fatalnie zrealizowany. Ja po prostu przeskradałem się obok strażników i po prostu go załatwiłem, zero trudności, a to przecież

    najważniejsza osoba w Tamriel

    . Może, gdyby się okazało trochę dramaturgii, że np. po akcji wpadną wszyscy strażnicy i zaczną mnie gonić, czy ktoś będzie czekał na mnie na lądzie, to by było super, a tak lekki niedosyt.

    Ogólnie sama kampania bractwa była dosyć ciekawa, ale też uważam, że lepsza była w Oblivionie (

    ten moment kiedy znajdowaliśmy to, co pozostało z Luciana

    był o wiele lepszy niż cokolwiek tutaj). Ale to znowu subiektywna opinia.

  8. No ja np. uważam, że questline MB był lepszy w Oblivionie niż w Skyrimie :)

    Osobiście uważam, że te questy MB w Skyrimie są bardziej ambitne niż w Oblivionie , toż przecież w finałowym queście zabijamy samego

    cesarza Tamriel

    :P

    a to już bardzo ambicjonalne jest ;) Już questy przygotowujące do tego zdarzenia były bardzo ciekawe a poniekąd i wyrafinowane jak

    morderstwo panny młodej na własnym weselu czy udawanie najlepszego kucharza Skyrim czyli Smakosza

    ..;p

    Emocjonujące jest to, że

    cesarza Tamriel jest łatwiej zabić niż byle pachołka otoczonego strażnikami?

    nope.

  9. Nie mam ochoty się już kłócić bo racja jak [beeep], każdy ma swoją, a ktoś musi kiedyś odpuścić. Zresztą napisałem to już wyżej :P.

    Dla mnie Morrowind, dla Ciebie Skyrim, gusta i guściki.

    Ważniejszym problemem w tym momencie dla mnie jest to, że gdzieś zgubiłem złotą edycję Morrowinda z Clicka, chyba trzeba będzie kombinować z podstawową CDA ech...

  10. SplaTt333 - o to trzeba pytać optiego, bo od niego się o tym queście dowiedziałem. W każdym razie znam położenie dwóch masek, każdą znalazłem podczas gry inną postacią - jedna jest w Volskygge, a druga tam, gdzie Laska Magnusa (nie pamiętam nazwy lokacji :()

    @UP - można się pośmiać, ale myślę że wszyscy dalej są zbyt zajęci chichotaniem z Twojego 'Skyrim to bardzo krótka gra', żeby znaleźć powód do śmiechu w mojej wypowiedzi (zresztą - patrz post nad swoim) ;] Poza tym - >>Pisałem długiego posta, ale go usunąłem, bo szkoda czasu na taką "dyskusję"<< == "Nie mam już argumentów, poddaję się".

    Nie, ale napisałem już kilka postów to pomyślałem, że się tylko będę powtarzał. Skoro dla Was jest ta gra długa to macie bardzo małe wymagania polegające na wybijaniu wszystkiego co się rusza nie czekając na nagrodę.

    A to co pisałem - między innymi o tym, że 90% Twoich konkretów występowało w Morrowindzie, a jedyną różnicą chyba jest grafika, która tak Ci przypadła do gustu. Ja wolę np. grać w Planescape Torment niż w NWN2 i nie patrzeć na efekty wizualne tylko cieszyć się rozgrywką. Ale co kto woli - zwiedzanie 1000000 grobowców w celu znalezienia "Ostrza mrozu" o statystykach żelaznego miecza +5 obrażeń od zimna, czy przejść 10 "nudnych" grobowców zrobionych z pomysłem (a nie "idź dłuższą drogą, bo krótsza zawaliła się po raz n przy okazji omijając takie same pułapki", co dla Ciebie jest wielkim atutem), nie zastanawiając się gdzie iść bo przecież wszystko jest zaznaczone. Chylę czoła.

  11. Pisałem długiego posta, ale go usunąłem, bo szkoda czasu na taką "dyskusję". Napiszę tylko, że można się pośmiać z tych hmm... "konkretów" Nargogha. I zarazem spytać, czy grafika naprawdę tak wpływa na Waszą ocenę gier.

    @up

    Myślałem podobnie o tych questach, dopóki nie zacząłem wykonywać coponiektórych, za wyczyszczenie jaskini z dreugarów dostałem 100 sztuk złota, to przestałem.

  12. W gwoli wyjaśnienia - nie zarzucam że nie grałeś w Morrowinda bez dodatków, tylko że bractwo atakuje właśnie w nich (a jak wspomniałem dodatki są dziadowskie).

    System tworzenia czarów był gadżetem rzadko używanym, ale jak ktoś chciał się pobawić to zawsze mógł do niego sięgnąć (nawet, jeśli musiał używać kodów do rzucania niektórych czarów). W Daggerfalla nie grałem więc nie mam porównania, pewnie masz rację.

    I atletyka - faktycznie - była głupią umiejętnością, jak i akrobatyka. Ale czym to się różni od kowalstwa, którym teraz ludzie wbijają szybko levele w skyrimie? Albo skillowania umiejętności w szybkim tempie na różnorakie sposoby. Nie mówiąc nawet o fatalnym póki co balansie umiejętności.

    I znowu o level scallingu - czemu ja, grając bardzo długo w Morrowinda, nigdy nie zauważyłem jego wady? Musiał być naprawdę dobrze zakamuflowany, bo racja, na początku były słabe potwory - przecież gra nie rzuci Cię od razu do daedrycznych ruin - a nawet tam różnice były marginalne (chyba na wyższych levelach zamieniały się w złote święte jakieś dremory, już nie pamiętam). Ale zawsze na 1 lvlu znając grę mogłeś z buta znaleźć daedryczne/szklane/ebonowe przedmioty - nawet u kupców! Tutaj kupcy nie mają totalnie nic, sam żelazny chłam (w porywach do orkowego, ale to pewnie też zależy od levela) i człowiek czuje się, jakby był w tym świecie sam. Bo nikt wcześniej nie znalazł jakiejś daedrycznej rzeczy? To ja chyba jestem bogiem, bo co chwila sprzedaję 10 mieczy właścicielom losowych lombardów...

  13. Poza tym między level scalingiem w Morrowind a Oblivion jest cały kosmos różnic i zauważyłem to nawet ja, choć fanem serii nie jestem i grałem w te gry stosunkowo krótko.

    Powiem krótko. Potrenowałem w Morrowindzie sprzedając nabite kamienie duszy z gildii magów do 15 lvlu. Nie ruszyłem żadnego questa poza dwoma. W nocy napadł mnie przedstawiciel Mrocznego Bractwa, dzierżący daedryczną katanę.

    // jeszcze krócej: zaczynasz grę, masz w łapach ledwo sztylet i koszulę, idziesz spać i jesteś napadany przez przedstawieciela MB który ma na sobie bardzo dobry (jeden z najlepszych) lekki pancerz, którym dysponujesz w ten sposób od początku gry.

    I nie skomentuję postawy coniektórych osób (hi, mandarynek) - 'w sumie to grałem bardzo krótko ale mam koszmarnie dużo do powiedzenia na temat całej serii, w sumie więcej niż ludzie którzy spędzili nad nią -naście/-dziesiąt razy czasu więcej niż ja'.

    A gadanie, że Skyrim nie wynagradza eksploracji jest po prostu paskudnym, bezczelnym kłamstwem. Najlepsze zaklęcia i artefakty są do znalezienia tylko na dnie specjalnych, ciekawie zaprojektowanych lokacji.

    Ponieważ kolejne Wasze argumenty są odbijane jak krople wody od hydrofobowej powierzchni (level scaling, brak eksploracji, krótka gra, zła optymalizacja trolololo) musicie się zniżać do kłamstwa (ewentualnie czepiania się Skyrima o wady, które Morrowind posiadał sugerując jednocześnie, że to czyni Morrowind lepszą grą), co nie jest fajne.

    Pokolei.

    1. Nie grałeś w Morrowinda tylko Tribunala/Bloodmoona to i Cię jakieś bractwo zaatakowało, a nawet jeśli to ja nigdy tego nie doświadczyłem. Dlatego wolę suchego Morrowinda (bez dodatków, bo imo są one fatalne).

    2. Skyrim nie nagradza eksploracji - te Twoje najlepsze zaklęcia czy przedmioty są w lokacjach powiązanych z questami (wątek główny bądź któryś z pobocznych) i ma się nijak do balansu. Ja jako łotr przez cały czas gry i lokacjach, które zwiedziłem, nie znalazłem nic lepszego od rzeczy z questów. Poczynając od sztyletu, przez zbroję, aż do biżuterii (no, może tutaj naszyjnik się może zaliczać, ale na jedną z jego części też potrzeba

    zadania z gildii magów

    więc nie za bardzo się liczy - w większości znajduje się losowe śmieci.

    3. Odbijane jak woda? Nie rozumiem, przecież te wady istnieją i są chyba niepodważalne, nie obaliliście żadnej. Level scalling jest, brak sensu eksploracji jest (w sumie co to za eksploracja jak tu jest jaskinia na jaskini i wystarczy przejść się z jednego miasta do drugiego żeby znaleźć z 20), gra jest krótka i niewymagająca (to nie Ty wklejałeś screeny z tym super daedrycznym setem w którym pewnie nawet prastary smok Cię zapewne łaskocze?). A wady Morrowinda? Fakt, system walki polegający na zaklikaniu wroga na śmierć. Jednak zapominasz o wspaniałym systemie czarów, który pozwalał stworzyć własne zaklęcia i była szansa na rzucenie go ograniczająca siłę. Tutaj mamy tylko kilka narzuconych czarów. A sama walka bronią białą też aż taka zła nie była, bo przynajmniej na 1 poziomie nie poszło się walczyć z daedrami (tutaj zresztą też się nie pójdzie bo ta da da da level scalling, no chyba że daedryczna kaplica). A błyskawiczne wbijanie poziomów/statów/whatever... spróbujcie się domyślić tego jak gracie pierwszy raz to będziecie mistrzami, bo większość pewnie te wasze "wady" Morrowinda odkryło po miesiącu gry.

    @a co do tych superunikatowych przedmiotów w skyrimie to są to głównie jakieś śmieci typu

    ciężkie maski z regeneracją many i premiami magicznymi potrzebnymi wojownikowi do podcierania tyłka

    , ja osobiście nie znalazłem nic lepszego od questowych dziadostewek, mam dopiero 36 lvl teraz, a jak przechodziłem większość wątków miałem ok. 25, więc zapewne większość Twoich "unikatów" to po prostu dzieło scallingu. I o dziwo na 25 poziomie poziom mistrz nie znalazłem nic, co by stanowiło jakiekolwiek wyzwanie, czy to

    Alduin czy może 50 falmerów ustawionych po drodze padających na kosę w plecy

    .

  14. Bo Gothic to mimo swojego rodzaju swobody na początku gry jednak jest grą liniową (tylko zachowuje pozory swobody) i nastawioną na historię w niej opowiedzianą, więc normalnie się kończy. Gry z serii TES są natomiast bardziej nastawione na eksplorację (albo były przed level scallingiem), natomiast widocznie nawet wątek główny jest tu sprawą drugorzędną, potraktowany troszkę po macoszemu.

    @Rip

    17 godzin to dosyć mało, jak już wspominałem pograsz te 40 to pierwsze objawy nudy powinny nastąpić, jak np. czyszczenie pokolei jaskiń (chociaż sama eksploracja dosyć przyjemna, tylko zawód jak się nie znajdzie w niej nic cennego), które są specjalnie tak robione żeby krótsza droga była zawalona i biec naokoło przez 20 przeciwników (dobrze że nie jestem wojownikiem bo bym chyba tyle mikstur leczenia nie znalazł).

    A teleportowanie było by zrozumiałe między miastami, ale możliwość teleportacji w każde odwiedzone miejsce mimo, iż wygodna, skraca czas gry (który i tak jest wydłużany przez 3 poziomowe jaskinie, których na jednej ścieżce znajduje się 10 a nic w nich ciekawego nie ma). Ale powiem inaczej - co innego możliwość teleportacji do miejsca, w którym się było, a co innego głupie zaznaczanie tych miejsc na mapie zanim się tam było - bo o to mi głównie chodzi. Nic nie musimy odkrywać sami, gra prowadzi nas za rączkę, i na późniejszym etapie gry kiedy mamy odkryte 100 znaczników, gra polega na wzięciu questa > j > wybraniu questa > m > teleportacja do najbliższego znacznika > wyczyszczenie ruin > powrót po nagrodę. Czy taki schemat nie ma prawa się znudzić? Tyle zarzucacie ostatnio Morrowindowi, a mimo wszystko misje zmuszały troszkę do myślenia, a przede wszystkim do nauczenia się korzystania z kompasu i mapy, ta gra jest stworzona pod pokolenie analfabetów którzy albo nie mogą nic znaleźć sami albo im się nie chce (to niech sobie pograją w jakiegoś FPS gdzie nie ma mapy w ogóle tylko biegnie się do przodu, taki sam efekt).

  15. Są ludzie, którym robienie randomowych misji typu przynieś, podaj, pozamiataj się podoba to i gra jest długa. Mi chodzi o to, że wątki są bardzo krótkie (jakieś 4h spokojnie starcza na każdą gildię i wątek główny), żywotność podtrzymują jeszcze zadania dla daedr i ciekawe misje poboczne, ale w końcu dociera się do etapu, że wszystko się znudzi (mi zajęło tydzień i już nie mam po co włączać gry, te same nudne questy poboczne albo jakieś jaskinie w których nic lepszego nie znajdę).

    Fakt, nie można porównać długości do FPSów czy większości gier (tydzień grania to całkiem sporo), ale i tak wątki zawiodły moje oczekiwania, już wolę szukać miejsca gdzie mam quest bo imo na tym polega gra tego typu, a nie na klikaniu na mapie i teleportowaniu się... Wielu ludziom się to podoba bo to wygodne, ale zabija trochę klimat (w Morrowindzie szukałem kobieciny od guarów przez 3 dni i co prawda po 2 dniach było to irytujące, ale co zwiedziłem po drodze to moje :D).

    Nie wiem, co Wy (grający od premiery) dalej robicie w tej grze, oświećcie mnie może :P.

  16. Po rozmowie z mrocznym elfem na temat Morrowind dowiedziałem się, że po wybuchu nie ma już do czego wracać, więc podejrzewam że teraz są tam same zgliszcza i co najwyżej jakieś grupki próbujące się w jakiś sposób zorganizować (może jakiś Fallout :P).

    Sądząc, iż niebawem większość graczy wyczerpie Skyrima, DLC powinno pojawić się za jakiś miesiąc albo dwa, jakby dodali obszar podobny do tego i podobną ilość questów, to wtedy byłby raj.

  17. Oj nie zgodzę się, że dzienni są lepiej traktowani od zaocznych. Właśnie zaoczni z racji, że płacą, są traktowani lepiej, jako, że płacą, są też lepiej zmotywowani do nauki (jeśli oczywiście tatuś albo mamusia im nie sypią jak z rękawa, tylko muszą sami płacić). Mój kolega z 4 roku prawa mi to powiedział dość dosadnie. On sam usłyszał to od wielu egzaminatorów, którzy nawet żartowali "chcesz się poopieprzać - idź na dzienne". Ze swojego doświadczenia myślę, że więcej taki się nauczy przez te 3 dni ciągłej pracy niż ja przez tydzień, ale 2 zajęcia dziennie/często dni wolne, przez co wiele zajęć przepada, studenci dzienni zazwyczaj mieszkają w środowisku uniwersyteckim więc częściej imprezują (zaoczni dojeżdżają) przez co wyniki w nauce cierpią. Sam to niestety przeżywam :).

  18. Jak tak czytam wypowiedzi poniektórych osób, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Najpierw narzekają na level scalling w obku i bandytów w szklanych pancerzach, a w skyrimie narzekają, że przed 30 nic ciekawego nie znajdują.

    No właśnie, i to jest level scalling, nie rozumiem oburzenia :D.

    @top

    Nie zrozumcie mnie źle, Skyrim to bardzo dobra gra - grałem tydzień praktycznie olewając inne komputerowe działania jak fejsbuki, fora, filmy, inne gry itp. Po prostu zawiodło mnie po tym tygodniu - taka gra z otwartym światem powinna imo wciągać na dłużej, tutaj mamy za krótkie wątki (wszystkie bez wyjątku, jedynie

    gildia złodziei zmusza nas do wykonywania 500 razy tej samej misji w celu "awansu"

    ) gdzie porównując z Morrowindem nie ma w ogóle o czym mówić, nie rozumiem dlaczego zrezygnowano z pomysłu gildii w każdym mieście - w końcu więcej korzyści niż działanie w jednym mieście... Powtarzalne lochy, pamiętam, że narzekaliście na puste, losowo generowane korytarze z Obliviona, przecież tu jest to samo. Tyle, że może nie losowo. Najlepiej rozwinąć postać do 30 poziomu już na początku (a możliwości sporo bo exploitów na umiejętności multum) i dopiero zacząć łazić, żeby nie znajdować ton chłamu. Czyli Oblivion v2 (który swoją drogą także mnie na początku wciągnął, ale zapomniałem o nim szybko).

    Btw. jest jakiś scalling w Morrowindzie? Grałem sporo razy i zawsze, czy to używałem bugów żeby się szybko dorobić na początku i wbijałem nn lvl, czy grałem w stylu rpg, spotykałem takich samych przeciwników i ekwipunek. Nienawidzę losowości w takich grach. Może przedłuża jakoś długowieczność tytułu, ale zamiast znaleźć jeden naprawdę potężny przedmiot, to znajduje się takich tysiące i sprzedaje właścicielom lombardów przy jakiejś żebraczej dzielnicy.

×
×
  • Utwórz nowe...