Skocz do zawartości

Spooky Albert

Forumowicze
  • Zawartość

    1266
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Spooky Albert

  1. https://www.x-kom.pl/p/534697-notebook-laptop-156-asus-fx503vm-e4087-i5-7300hq-8gb-2401tb-w10-gtx1060.html

     

    Zastanawiam się nad kupnem ASUS-a (link powyżej) i chciałbym zasięgnąć waszej opinii; dobry wybór? Kusi mnie stosunkowo niska cena, dwa dyski (dla mnie warunek niezbędny), trochę niepokoi procesor (zauważyłem, że jest wypierany przez i5-8300). Czy są duże różnice między procesorem znajdującym się w tym laptopie, a wspomnianym 8300? Komputer będzie służył głownie do pracy, ale od wielu (naprawdę wielu!) lat nie grałem w nowsze tytuły (pisząc "nowsze", mam na myśli produkcje z ostatnich kilku lat :D) i chętnie poznałbym kilka gier, które w mijającej dekadzie zapisały się złotymi literami (czytaj: GTA V)... 

     

    Jestem laikiem w temacie, natomiast czytałem, że aby karta graficzna pokazała pełnię możliwości, niezbędny jest dobrze dobrany procesor. Czy 7300 nie będzie "blokował" takiej karty graficznej jak GTX1060 (to chyba coś nowszego)?

  2. Ostatnio dołączyłem do kilku dużych grup facebookowych o różnej tematyce, aby sprawdzić, jak w takim miejscu wygląda dyskusja (staram się jak najmniej korzystać z Facebooka). Jak wspominaliśmy - nie jest najlepiej. Chaos, trywialność, wulgaryzacja - to pierwsze skojarzenia. Na jednej z grup, która poświęcona jest popkulturze lat minionych, "rozmowa" sprowadza się do wrzucenia obrazka z jakiegoś serialu (filmu, gry, zabawki itd.) sprzed lat i zbiorowego westchnienia, że wszyscy o tym pamiętamy... ("- To jak, towarszysze, pamiętacie? - Pamiętamy!"). Wynika to m.in. z tego, że zaraz ktoś wrzuca kolejny obrazek i znowu następuje wielkie "ach!"; dynamika nie sprzyja dyskusji. Bardzo doskwiera brak moderacji (jak i sam mechanizm FB): w ciągu kilku dni zagajenie o dany element popkultury powtarza się kilkukrotnie - na forum takie dublowanie tematów jest raczej niemożliwe.

     

    I, ostatnia kwestia, wulgaryzacja. Przechodzi to wszelkie pojęcie. Niby na Facebooku nie jesteśmy anonimowi (a przynajmniej takie jest założenie), natomiast nie oznacza to braku zahamowań. Ale jest to już raczej wynik innych zjawisk, które dotykają społeczeństwo...

  3. W tym roku bardzo często zaglądałem do weekendowego wydania "Rzeczypospolitej" - "Plusa Minusa". Oczywiście kojarzyłem ten tytuł, jednak dopiero w ostatnim czasie zostałem stałym czytelnikiem. Podoba mi się, że redaktorzy stosunkowo niewiele miejsca poświęcają polityce bieżącej, a skupiają się na problemach ogólnych, "społecznych" (np. najnowszy numer dotyczy konfliktu pokoleń). Dla "Plusa Minusa" bardzo często wypowiadają się naukowcy, znawcy problemu; bez wątpienia mocną stroną pisma są wywiady. Podoba mi się również, że sporo miejsca poświęca się literaturze, nie tyle nowościom wydawniczym, co raczej zjawiskom literackim (jakiś czas temu ciekawy wywiad z J. Deglerem). 

    Wspominam o tym piśmie, ponieważ mam wrażenie, że dociera do niewielu odbiorców. Polecam!

  4. Widzę, że premiera epizodu IX wywołała prawdziwą burzę na forum... ;)

     

    Jest lepiej niż myślałem (vide post wyżej); Abrams nie dokonał cudu, ale udało mu się całkiem nieźle zamknąć historię Skywalkerów. Przede wszystkim byłem ciekaw, jak reżyser (a zarazem scenarzysta) poradzi sobie z absurdami VIII epizodu. Abrams w myśl zasady, kto nie ryzykuje, ten nie je, odpowiedział na większość pytań Ostatniego Jedi już w pierwszych minutach filmu (chociażby wyjaśniło się, kim był Snoke). Twórca Zagubionych niekiedy idzie na całość i jego odpowiedzi są często bardzo głupiutkie, naiwne, śmieszne (np.

    Spoiler

    duch Luka wyjaśnia, że udał się na banicję ze strachu

    ), ale podczas reanimowania trupa wszystkie chwyty są dozwolone, prawda? Podobnie jest z wprowadzeniem postaci Palpatine'a; miałem wrażenie, że był to akt desperacji; damy kogoś znanego i - w jakimś sensie - lubianego i już mamy plusa wystawionego przez fanów. Trzeba jednak przyznać, że postać Imperatora napędza fabułę, dobrze wpływa na rozwój akcji. Podobała mi się postać głównej bohaterki - ma w sobie to coś. Finn w końcu nie jest tak, przepraszam za wyrażenie, buraczany, jak w poprzednich epizodach.

    Wciąż nie potrafię się przekonać do postaci Kylo Rena, nie jest już rozwydrzonym nastolatkiem, ale to zdecydowanie inna liga niż Vader czy nawet Dooku.

    Dostrzegam duże różnice między pierwszą a drugą częścią filmu. Dopóki bohaterowie podróżują, poszukują niezbędnych itemów (trochę to głupie, ale, przypominam, to reanimacja trupa) film odznacza się świetnym klimatem. Powiem więcej: jako film przygodowy Skywalker. Odrodzenie sprawdza się znakomicie, zmagania bohaterów ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Jednak im bliżej finału, tym gorzej. Film robi się nudny, bardzo się dłuży, w żadnym momencie nie czuć, że jest to zakończenie aż dziewięciu filmów (chociaż epilog, ostatnia scena, jest bardzo dobra). Wynika to z absurdów zaserwowanych tym razem przez Abramsa. Epizod VIII kilkukrotnie wprowadzał rozwiązania typu "w ostatniej chwili". Z końcówką 9. części jest niestety podobnie.

    Wydaje mi się, że wynika to z tego, iż najnowsza trylogia nie była zaplanowana od początku do końca (w końcu w dwóch poprzednich częściach nic nie mówi się o Imperatorze). Nie czuć tej, słowo nieprzypadkowe, Mocy zakończenia. 

    Ponownie skrzywdzono Leię. W VIII epizodzie przez "kosmiczny spacer", w Odrodzeniu przez

    Spoiler

    sposób ukazania jej śmierci.

    Twórcy nawet nie próbują nawiązać rywalizacji z reżyserowanymi wcześniej pojedynkami na miecze świetlne. Bitwa na miecze świetlne w premierowym epizodzie jest nijaka; nie ma w sobie aury tajemnicy z pojedynków ukazanych w Starej Trylogii czy efekciarstwa potyczek z filmów z lat 1999-2005. Podobnie z bitwą kosmiczną - niknie w ciemnościach i w deszczu.

    Odniesień do poprzednich części jest dużo; mnie to odpowiada, nie ma nic przeciwko nostalgii. Szkoda jednak, że mało jest nawiązań do pierwszych, pod względem chronologicznym, epizodów. Żałuję też, że nie pojawił się

    Spoiler

    Obi-Wan

    Zwrócę uwagę na humor. Jest bardzo dobry, nie jest tak prymitywny jak w poprzedniej części, nie łamie się (na szczęście!) czwartej ściany.

    Reasumując: pacjent był ciężko ranny, udało mu się przywrócić funkcje życiowe, ale rany zadane dwa lata temu już się nie zabliźnią...

  5. Co samo w sobie jest ciekawe i potwierdza, że Facebook sporo zdziałał w tym zakresie. Powoduje to jednak, że dyskusja (acz niewielka, tych komentarzy w wielu tematach jest stosunkowo mało) dotyczy tylko kwestii bieżących, związanych głównie z tematyką komputerową, grami komputerowymi. Natomiast dyskusje na forum często dotyczyły tematów już - jeśli można tak to ująć - niemodnych, których problematyka interesowała niekiedy wąskie grono internautów. Mnie bardzo szkoda wszystkich tematów związanych z kulturą (książkami, filmami itd.).

     

    Zwrócę jeszcze uwagę, że forum daje większe możliwości "techniczne" podczas dyskusji, chociażby możliwość cytowania, załączania plików, nie wspominając o rozwiązaniach znanych z edytorów tekstów (pogrubianie, podkreślanie, zmiana koloru itd.). Na mój gust (podobno fatalny...) forum jest bardziej przejrzyste niż "drzewko" komentarzy, łatwiej odnaleźć interesujący nas fragment wypowiedzi, obowiązuje też inna (mniejsza) dynamika niż w komentarzach pod artykułem. Chyba najwyższy czas na artykuł o wyższości posta nad komentarzem ;) 

  6. Cytat

     znam fora, które dalej żyją

    Są jeszcze takie?! :) Chyba mam wyjątkowego pycha, bo wszystkie fora, na których się udzielałem, dogorywają...

    Do mnie najmocniej przemawia argument, że fora upadły przez facebookizację internetu. Nie będę się nad tym rozwodził, w postach powyżej kilkoro forumowiczów o tym pisało, zjawisko rozpoznane. 

    Warto jednak zwrócić uwagę, że na FA ciągle przebywa po kilkaset czy nawet kilka tysięcy osób (gdy piszę te słowa na FA jest zalogowanych blisko 200 użytkowników, o ilości gości nie wspominając). Szkoda jednak, że tak niewielu pozostawia ślad tej obecności... (chyba że jest jakieś tajne miejsce na forum, o którym nie wiem). Brakuje mi dyskusji o wyższości batonika X nad batonikiem Z!

  7. Dawno już nie kupowałem CD-A, najnowszy numer przejrzałem w saloniku prasowym. Zgadzam się z przedmówcami, obecne CD-A nie imponuje zbytnio estetyką, cieszę się natomiast, że powrócił dział z recenzjami książek i filmów.

     

    Chciałbym pogratulować enkiemu awansu na stanowisko redaktora naczelnego. Pamiętam jak w 2007, 2008 r. CD-A zorganizowało konkurs na tekst do czasopisma i enki był jednym z laureatów.  Przeszedłeś ciekawą drogę, gratuluję :)

  8. Finałowy zwiastun IX epizodu nie wzbudził we mnie wielkich emocji. Po epizodzie VIII jestem bardzo sceptyczny co do ostatniej części Gwiezdnych wojen. Podobało mi się, że Abrams VII część nakręcił w konwencji Nowej nadziei, nie przeszkadzało mi to. Obawiam się jednak, że Ostatni Jedi tak wiele namieszał, że sukcesem będzie, jeśli Abrams po prostu w miarę rozsądnie zamknie opowieść o Skywalkerach. Nie mogę przeboleć, że reżyser ósemki złamał czwartą ścianę, zmienił charakter Luka. Tutaj już nawet Abrams nie pomoże, zwiastun dziewiątki - w moim przekonaniu - jest tego dobrym dowodem.

     

    Ponadto zwiastun potwierdza spoilery, które od jakiegoś czasu można znaleźć na rozmaitych stronach. Jeśli one się sprawdzą, czeka nas film, w którym ma się dziać bardzo dużo. Nie wiem, czy jest to dobre rozwiązanie, nawet jeśli film będzie trwał ok. 150 min. (o czym też można przeczytać w Internecie). 

  9. @Pzkw VIb

    Przeczytałem ponownie Prawiek i inne czasy; bez wątpienia jest to literatura z pierwszej ligi (zwłaszcza językowo), natomiast zastanawiam się, ile obecnie znaczy Nagroda Nobla w dziedzinie literatury . Mam na myśli ostatnie "problemy" związane z przyznaniem Nagrody, a także obdarowywanie Noblem autorów mało znanych (wydaje się, że kiedyś nagroda ta stanowiła ukoronowanie twórczości), czy - póki co odosobniony przypadek - piosenkarzy... Warto się nad tym zastanowić.

     

    Czytam teraz Podróż do źródeł Orinoko Cejrowskiego. Podróżnik korzysta z tych samych schematów, które sprawdziły się przy okazji wcześniejszych jego książek (różnorakie potyczki z czytelnikiem, dopiski redaktorów, tłumacza, graficzna zabawa tekstem). Relację z wyprawy czyta się oczywiście dobrze, jednak wspomniana schematyczność, która przy okazji wcześniejszych lektur zbytnio mi nie przeszkadzała, tym razem daje się we znaki. Jestem ciekaw, czy Cejrowski spróbuje kiedyś napisać książkę w innym stylu.

  10. Jestem zaskoczony odzewem, z jakim spotyka się to wydarzenie na Facebooku. Ponad 2000 osób (a przecież liczba ta jeszcze wzrośnie)! Pokazuje to, jak ważną rolę odgrywał niegdyś "Kaczor Donald" :).

     

    • Like 1
  11. Dnia 26.01.2018 o 17:25, Holy.Death napisał:

    nie robić tak, żeby ludziom kojarzyło się z rządami sprzed 1989 roku.

    Kłopot w tym, że jednym kojarzy się z nazizmem, drugim z komunizmem, a pewnie i coś trzeciego by się znalazło. To jak to w końcu jest na tej pięknej ziemi? Naprawdę gubię się w tym, o co oskarżany jest PiS.

    Dnia 26.01.2018 o 20:25, Tesu napisał:

    Do rzeczy? Czy to nie tam udziela sie m.in. niejaki Cezary Gmyz, ktory ostatnio palnal, ze co roku do Polski przenosi sie 100 tysiecy Niemcow uciekajacych do nas przed lewacka indoktrynacja? To nie tam publikuje swoje teksty Rafal Ziemkiewicz, ktory o TVN swego czasu napisal, ze jest to sterowana przez FSB goebbelsowska szczujnia skupiona na podburzaniu Polakow przy uzyciu emocjonalnej manipulacji? Ten sam, ktory zapomnial skrytykowac okladki prasy niepokornej pokazujace Tuska w mundurze Wehrmachtu i Kopacz jako islamska terrorystke? Ten sam, ktory mowi o sobie, ze jest katolikiem i zwolennikiem konserwatywnych obyczajow, a jednoczesnie nazwal papieza idiota, zdradzal pierwsza zone i ozenil sie ponownie? Hmm... I nie, nie twierdze, ze np. Lis jest lepszy, ale z "konserwatysty katolika" Ziemkiewicza bije hipokryzja na kilometr.

    Gmyz nie pisze już dla tygodnika, chyba pracuje dla TVP. Ziemkiewcza nie zamierzam w żadnym wypadku usprawiedliwiać, dodam jedynie, że wcale nie ucieka od problemu, otwarcie mówi, że zachował się jak najgorzej, a ponadto, co bardzo ciekawe, nie przystępuje do Komunii, bo, jak twierdzi, woli mieć na bakier z tradycyjnym Kościołem niż iść za Kościołem liberalnym (parafraza wypowiedzi z wywiadu z książki Wkurzam salon). Poza tym w "Do Rzeczy" umieszczają swoje teksty inni wyśmienici komentatorzy polskiej sceny politycznej: Paweł Lisicki, Łukasz Warzecha, Piotr Semka (brzmi to jak reklama, ale trudno). I z tych tekstów wcale nie wybrzmiewa jakaś szczególna miłość do rzadzących; do samego konserwatyzmu - tak.

     

    Cytuj

    Sek w tym, ze z jednej strony obnosimy sie i powolujemy na nasze przywiazanie do najlepszych tradycji chrzescijanskich, a z drugiej strony Jezus nauczajac o milosierdziu i milosci do blizniego nie dodawal sprostowania, ze chodzi mu tylko o tych bliznich, ktorzy w niego wierza. Nie mowil tez, ze ma to byc lekkie latwe i przyjemne. Oczywiscie, sa duze roznice kulturowe miedzy swiatem chrzescijanskiego Zachodu a swiatem muzulmanskim. Nie znaczy to jednak, ze nie powinno sie probowac. Tym bardziej, ze demografia jest nieublagana i stoi po ich stronie. Do problemu trzeba podejsc z glowa. Bledem jest otwieranie granic unijnych i pozbawione kontroli wpuszczanie wszystkich jak popadnie, ale rownie duzym bledem jest zamienianie Europy w twierdze i traktowanie tych ludzi jak kogos gorszego i niechcianego.

    http://gosc.pl/doc/3265173.Porzadek-w-milosci - znakomity wywiad, w którym profesor teologii objaśnia czym jest porządek miłosierdzia, odnosi się też do współczesnych zjawisk związanych z tym problemem. Warto przeczytać. 

        

    Cytuj

    Zanim jeszcze przenioslem sie do Irlandii, to znalem u siebie w miescie takie ulice, gdzie po zmroku lepiej sie bylo nie zapuszczac. A nawet i za dnia jako przyjezdny lepiej tam bylo nie chodzic jesli nie mialo sie przy sobie kogos z "dzielni". Aktualnie mieszkam na osiedlu bedacym mini dzielnica w polnocnym Dublinie, zamieszkalym przez okolo 6 tysiecy ludzi. Irlandczycy stanowia okolo polowy mieszkancow, oprocz nich jest tu tez sporo Polakow, Czechow, Litwinow, Ukraincow, Wlochow, Rumunow, Chinczykow, Filipinczykow, Hindusow, Pakistanczykow, Nigeryjczykow, Kenijczykow, Brazylijczykow, Algierczykow, Irakijczykow i przedstawicieli przynajmniej jeszcze 10 innych narodowosci. Wszystkie rasy, wiele odmiennych kultur i wyznan. I co? I nic. Wszyscy robia zakupy w lokalnym Lidlu i "polskim" sklepie, korzystaja z uslug oddzialu lokalnego banku, korzystaja z prowadzonej przez Rumunow myjni, jadaja w jednej z kilku miejscowych restauracji i prowadza dzieci do dwoch tutejszych szkol czy kilku przedszkoli, korzystaja z boisk i placow zabaw, a w kazdy poniedzialek wystawiaja smietniki przed dom, zeby smieciarki mogly je oproznic. A wiesz, czego tu nie ma? Jakiegokolwiek budynku o przeznaczeniu religijnym. Najblizszy kosciol katolicki jest dwie dzielnice dalej, w odleglosci okolo 7 kilometrow. Obok niego jest tez meczet. Kto ma potrzebe, to sobie jezdzi. Najblizszy posterunek Gardy, tutejszej policji, tez jest w takiej odleglosci. Konfliktow na tle narodowosciowym czy religijnym nie ma, kazdy sobie spokojnie zyje, pracuje i nikomu ze swoim swiatopogladem nie wchodzi na glowe. Da sie? Da. Tyle ze tego w Wiadomosciach TVP nie pokaza, bo nie pasuje to do obrazu zalewanego przez muzulmanskich przybyszow Zachodu. Lepiej skupic sie na skrajnych przypadkach, ktore pasuja do tezy, ze ci wszyscy muzulmanie tylko czekaja, az poucinaja nam glowy.

    Ale nasze rodzime dresy wcale nie usprawiedliwiają problemu. Poza tym nie powiedziałbym, że mamy pokazywany skrajny obraz, skoro problem dotyczy takich miast, jak Paryż, Berlin, Londyn, o Malmo nie wspominając. Zdjęcia z wojskiem na ulicach, antyterrorystami, którzy znajdują się na ulicach wielkich miast europejskich, nie pojawiają się ot tak. Obrazy te zresztą pokazuje nie tylko TVP. Zacytuję dłuższą wypowiedź Oriany Fallaci (sama określała się jako feministka, osoba o poglądach lewicowych) z 2001 r., w którym opisuje współczesne sobie Włochy. Fragment pochodzi ze słynnej książki "Wściekłość i duma".

    "Ja nie stawiam namiotów przed Mekką. Nie śpiewam "Ojcze nasz" ani "Zdrowaś Mario" nad grobem Mahometa. Nie siusiam na marmury ich meczetów, nie robię kupy u stóp ich minaretów. Kiedy jestem w ich krajach (co nigdy mnie nie napawa rozkoszą), nie zapominam, że jestem gościem i cudzoziemką. Uważam, żeby ich nie obrazić strojem, gestami lub zachowaniem, które dla nas są normalne, a dla nich nie do przyjęcia. Odnoszę się do nich z należnym szacunkiem, z należną uprzejmością, przepraszam, kiedy przez nieuwagę lub niewiedzę złamię jakąś ich regułę albo wierzenie. I ten wrzask bólu i oburzenia wypisałam ci, mając przed oczami obrazki, które nie zawsze pokazywały aż tak apokaliptyczne sceny jak te, od których zaczęłam. Czasami zamiast nich widziałam obrazek dla mnie symboliczny (a więc doprowadzający do wściekłości) jak ten wielki namiot, którym latem zeszłego roku somalijscy muzułmanie znieważyli i obsrali, i spotwarzyli na trzy miesiące plac przed katedrą we Florencji. W moim mieście.

    [...]

    Namiot wzniesiony po to, żeby potępić, oskarżyć, obrazić rząd włoski, który udzielił im gościny, lecz nie wystawił im dokumentów niezbędnych, żeby się rozbiec po całej Europie, i nie pozwolił im przywieźć do Włoch hord krewnych. Mamuś, tatusiów, braci, sióstr, wujków, cioć, kuzynów, szwagierek w ciąży, a nawet dalszych krewnych. Namiot postawiony obok pięknego pałacu arcybiskupów - na jego podeście stawiali buty i kapcie, które we własnych krajach pozostawiali poza meczetami. A razem z butami i kapciami puste butelki po wodzie, którą myli sobie nogi przed modlitwą. Namiot postawiony przed katedrą z kopułą Brunelleschiego, obok baptysterium ze złotymi drzwiami Ghibertiego. Wreszcie namiot urządzony jak kiczowaty apartamencik: krzesła, stoliki, szezlongi, materace do spania i do pie%^nia się, kuchenki do gotowania jedzenia i zatruwania placu dymem i smrodem. I - dzięki tradycyjnej nieświadomości Enelu [instytucji odpowiedzialnej za dostawy prądu - red.], który o nasze dzieła sztuki dba tak samo jak o krajobraz - podłączony do elektryczności. Dzięki radiomagnetofonowi ozdobiony wyciem muezina, który punktualnie napominał wiernych, zagłuszał niewiernych i tłumił bicie dzwonów. A do tego żółte strugi moczu, które bezcześciły marmury baptysterium. (Cholera! Ale mają zasięg ci synowie Allaha! Jak to możliwe, żeby trafić w obiekt oddzielony ogrodzeniem, oddalony o prawie dwa metry od ich narządów moczowych?). Żółte strugi uryny, smród gó#$na, które zagradzało wejście do kościoła San Salvatore al Vescovo - wspaniałego kościoła romańskiego (z 1000 roku), który stoi na zapleczu placu katedralnego, a który synowie Allaha zamienili w sracz. Zresztą sam wiesz".

     

    A świątyń unikano też w Związku Sowieckim, jak i w rewolucyjnej Francji -dało to bardzo ciekawy efekt...

  12. Cytuj

    Bzdura. Mylisz tradycje z religia. Zreszta Amerykanie od dawna mieli tendencje do efekciarstwa i maja potrzebe pokazywania samym sobie jak i reszcie swiata jakie to Juesej jest silne i wspaniale. Ich kraj powstal niecale 250 lat temu, pompatycznoscia nadrabiaja brak wielowiekowych tradycji.

    Oczywiście, są efekciarscy. Ale i efektywni przy tym.

     

    Cytuj

    A takze sporo symboliki masonskiej, bo wolnomularzami byla zdecydowana wiekszosc ojcow zalozycieli USA. A masoneria ma mocno na pienku z "naszym" Kosciolem Katolickim, bo ich rozumienie Boga jest odmienne od doktryny koscielnej. Czy wspomniane przez Ciebie pieniadze precyzuja, czy chodzi o Boga wspolnego dla judaizmu, chrzescijanstwa i islamu, czy o tego wolnomularskiego, Wielkiego Architekta Wszechswiata?

    Zważywszy na piękne, protestanckie tradycje Stanów oraz pojawiające się, co kilka lat żądania ateistów, aby zrezygnować z tej dewizy, stawiałbym na chrześcijaństwo. Niemniej bardziej zwracam uwagę, że w USA religia nie jest sprawą prywatną, tylko jak najbardziej publiczną. Religia nie może być sprawą prywatną, jakoś muzułmanów nikt nie prosi, aby nie nosili się ze swoją wiarą (i całkiem nieźle na tym wychodzą).

    Cytuj

    Czyzbys sugerowal, ze PiS oraz scisle zwiazani z nim "dziennikarze niepokorni" nigdy i niczym ludzi nie straszyli i nie strasza? Nie manipulowalo faktami, nie mowilo polprawd i nie pomawialo po to tylko, zeby "fakty" pasowaly do stawianej tezy?

    W żadnym wypadku! Myślałem, że moimi wypowiedziami już udowodniłem, że jakoś specjalnie w PiS-ie zakochany nie jestem. Przeszkadza mi natomiast straszenie tą partią (chyba nawet jakiś kabaret ładnie to obśmiał).

    Mało tego: każda partia rządząca mówi, że jest najlepsza, najwspanialsza, najcudowniejsza. Nawiasem mówiąc, dość głupie byłoby, gdyby jakakolwiek partia mówiła, że ma jakieś wady...

    Nie podoba mi się również wielu "dziennikarzy niepokornych", związanych zwłaszcza z jednym portalem informacyjnym. Retoryka tam stosowana (oparta na krzyku: "Nareszcie!", "Wreszcie!", "Ile można?!", a w ogóle to "Skandal!") jest okropna. Jeśli jednak ktoś jest w stanie wyciągnąć suche fakty od tego typu dziennikarzy to tym lepiej. Mimo wszystko często na stronach tych "niepokornych" (śmieszne, że dziennikarz, aby udowodnił, iż jest indywidualnością, musi sam siebie tak określać, nieprawdaż?) można znaleźć wiadomości, które nie są podawane przez reporterów, dajmy na to, "pokornych" ;) 

    Dla mnie ważne są idee konserwatywne (nie mówię tutaj o ekonomii, a obyczajach) i wydaje mi się, że dość dobrze radzi sobie tutaj redakcja "Do Rzeczy". Odnoszę wrażenie, że dziennikarzom, którzy piszą do tego tygodnika, bardziej zależy na wartościach niż na konkretnej partii. Czego niestety nie można powiedzieć o innych "konserwatywnych" czasopismach, gazetach...

    Cytuj

    W kwestii przyjmowania uchodzcow 

    Jak pisałem wcześniej, za bardzo nie chcę wchodzić w ten temat, już wyobrażam sobie, co może zacząć się tutaj dziać :) W każdym razie widzę, że temat jest dla Ciebie ważny, poruszasz go kolejny raz jako przykład, więc tylko pokrótce określę stanowisko, które mnie jest bliskie. Trafne wydają mi się spostrzeżenia Samuela Huntingtona o wojnie czy też zderzeniu cywilizacji. My, nawet jeśli byśmy chcieli, nie będziemy w stanie się dogadać z inną (tak, inną, czy nam się to podoba czy nie) cywilizacją. Zbyt wiele nas różni. Poza tym, jeśli to ma wyglądać w ten sposób, że kobieta nie może wyjść na ulicę po zmroku, że w noc sylwestrową trzeba tworzyć jakieś strefy bezpieczeństwa, a naszą tajną bronią mają być opaski, to ja "zwracam bilet".

    Piszesz również o roli chrześcijaństwa, czy raczej stanowisku chrześcijanina w tej kwestii. Przytoczę fragment ze Starej baśni

    "- Wrogów miłować?! - zawołał Piastun, składając ręce. - A jakże to być może?! Wrogów! A więc i Niemca?!

    - Tak jest - rzekł gość - ale bronić się od napaści godzi".  

    Cytuj

    No popatrz, mam jeszcze w rodzinie dwie czlonkinie AK, uczestniczki Powstania Warszawskiego, ktore za swoja przeszlosc byly po wojnie represjonowane przez wladze czerwonych i przez kilka dziesiecioleci mialy mocno pod gorke za swoja akowska przeszlosc. I wiesz co? Porownuja to, co sie dzieje obecnie i autorytarne zapedy PiS wlasnie do wladzy ludowej sprzed 89 roku. Szach mat!

    Wstrzymałbym się z szachowaniem ;) Wystarczy przytoczyć wypowiedzi gen. Jana Podhorskiego, a nadto PiS naprawdę zajął się sprawą Żołnierzy Niezłomnych. Poparcia PiS-owi nie brakuje również i wśród środowisk kombatanckich. Trudno, aby w czterdziestomilionowym państwie osoby z tego samego pokolenia nie wypowiadały różnych opinii. Szach? ;)

     

    18 godzin temu, Holy.Death napisał:

    To ciekawe, bo uwagi w stylu "przypomina mi się komunizm" wygłaszają właśnie ludzie, którzy byli w opozycji przed rokiem 1989. A skoro już wywołałeś temat i taki wybrałeś argument to ja jestem bardzo zainteresowany czy komunizm znasz z książek, czy z własnego doświadczenia. Bo jeżeli z książek, to raczej nie bardzo nadajesz się do stwierdzania czy tego typu porównania są "niepoważne i obraźliwe dla osób, które cierpiały w związku z władzą czerwonych". No, ale dziwnym trafem tego typu sądy najczęściej wypowiadają właśnie ludzie, którzy nie mają żadnego życiowego doświadczenia w tych kwestiach.

    Zdajesz sobie chyba sprawę, jaki jest kłopot z tym, co właśnie napisałeś? Gdybyśmy trzymali się takiego stanowiska, to nasze tematy do dyskusji musielibyśmy zredukować do minimum. Mamy źródła historyczne, mamy świadków epoki i z tych śladów korzystamy, aby móc komentować dane zjawisko, pewne wydarzenia. Tak, czerpię moją wiedzę z literatury i nie widzę w tym nic złego. W przypadku wydarzeń z lat 44-89 jest to w wielu miejscach nawet wskazane, skoro nie o wszystkim można było mówić wówczas otwarcie. Powiem więcej: dobitnych przykładów dostarcza literatura piękna (Hłasko, Marek Nowakowski), jak w PRL-u wglądało życie. Czesto niezbyt ciekawe. Ba, same życiorysy pisarzy, którzy nie chcieli bratać się z władzą, są najlepszym dowodem, że nie było jakoś szczególnie kolorowo. Poza tym wypowiedź Tesu o jego krewnych świadczy również, że są takie osoby, które spotykały się z nieprzyjemnościami w kolejnych dekadach PRL-u, nawet po odwilży.

    Smutne jest natomiast (mała dygresja), że w PRL-u większą wagę niż obecnie przywiązywano do edukacji, nauk humanistycznych (pomijam oczywiście całe zideologizowanie).

     

    @Pzkw VIb Trochę mi przykro, że nie zrozumiałeś (nie chcesz zrozumieć?) tego, co napisałem w powyższym poście. Trudno, przeżyję :) Pozdrawiam i życzę wielu dobrych relacji międzyludzkich.

  13. 21 godzin temu, Tesu napisał:

    Jesli dobrze pamietam, to wedlug Konstytucji Polska jest panstwem swieckim, a nie wyznaniowym. I nie jest w niej zapisane, ze prawdziwym Polakiem jest tylko bialy, heteroseksualny katolik o pogladach narodowo-konserwatywnych, ktory swoj polski rodowod i patriotyzm moze udowodnic do kilku pokolen wstecz.

    To ostatnie zdanie było niepotrzebne, o niczym takim nie wspominałem. Chcę jedynie zaznaczyć, że religia, odniesienia do niej są niezwykle istotne. Wystarczy popatrzeć na Stany Zjednoczone: państwo wielu kultur, a inauguracja prezydenta przypomina w wielu momentach ceremoniał religijny. Mało tego: każdy z prezydentów USA czyni w swoich wypowiedziach liczne odniesienia do Boga (tego chrześcijańskiego! - szok!), a ateiści płacą w Stanach pieniędzmi, na których znajduje się napis "In God We Trust". To jest dopiero skandal!

    Cytuj

    A co do Dekalogu i prawa boskiego - zdajesz sobie sprawe, ze ich podstawy sa wspolne z innymi religiami i zwykla etyka, prawda? Nie trzeba byc osoba wierzaca, zeby wiedziec, iz kradziez, morderstwo czy cudzolostwo sa zle.

    Z tym można polemizować, ale nie chcę wchodzić w kolejny wątek. Swoimi wypowiedziami chcę jedynie pokazać sprzeczności w oskarżeniach wobec PiS-u oraz to, iż porównywanie Kaczyńskiego do różnych "bohaterów" znanych z historii jest niesmaczne. 

    Cytuj

    Na umiejetnym podgrzewaniu „boje sie” i „obawiam sie” obecna wladza buduje swoje poparcie.

    Ależ jest odwrotnie! To właśnie opozycja buduje swoją pozycję na strachu przed rządami Komendanta. Zadziałało to, owszem, dziesięć lat temu, ale teraz jest to jedynie śmieszne, a wręcz żenujące. Jeżeli opozycja nie zaproponuje rozmowy w innym stylu, to PiS będzie rządził jeszcze bardzo długo (ku uciesze tutaj dyskutujących). Niech "totalna opozycja" weźmie przykład z Leszka Millera: potrafi zganić, ale potrafi również powiedzieć, że jednak ten straszny PiS coś dobrego zrobił. A z porównywania do komunistów/faszystów/nazistów Miller sobie kpi. I chyba SLD poparcie cuś ostatnio wzrosło...

    21 godzin temu, MikaelDorren napisał:

    Może tak, może nie, ale za dobrze nie wygląda gdy:

    • po przypadkowym spotkaniu z wiceministrem na prywatnej uroczystości szeregowy sędzia przypadkowo wydaje wyrok "po linii partyjnej" (uchylając wyrok uprzednio ogłoszony), a wkrótce po tym przypadkowo zostaje prezesem sądu.
    • policja (jakby nie patrzeć podległa ministrowi) profilaktycznie zatrzymuje osoby uczestniczące w kontrmanifestacji (przed właściwą manifestacją). Co prawda potem sąd uznał te działania za bezprawne, ale niesmak pozostał.
    • wprowadza się w ordynacji wyborczej zmiany dające sposobność manipulowania głosami.
    • postuluje się zmianę prawa wyborczego co najmniej od 2014 roku (wybory samorządowe). Czyli co - tam gdzie wyniki były nie "po naszemu", tam będziemy zmieniać? I czy nie narusza to zasady lex retro non agit?

    Tylko podobne zarzuty można postawić każdej, naprawdę każdej partii rządzącej. Protesty górników przed JSW w II 2015 r. i użycie broni gładkolufowej, zachowanie policji podczas rocznic 11 listopada, które wielokrotnie budziło wątpliwości, to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Rozmowy w "Sowie" i traktowanie państwa jako zabawki... To wszystko można teraz powyciągać; zarówno rządzącym ze strony prawicy, jak i lewicy. Wszystko to jest naganne, niewłaściwe, okropne, bez dwóch zdań.

    Kłopot w tym, że od wielu lat panuje jakaś zupełnie dla mnie niezrozumiałą nienawiść do Kaczyńskiego. A może i trochę zrozumiała, bo sam, kiedy zacząłem interesować się polityką troszkę poważniej, miałem podobne podejście. Tusk to taki fajny, kopnie w piłkę, rzuci dowcipem, a Kaczyński tylko siedzi i knuje... A w ogóle to źle mu z oczu patrzy. W którymś momencie społeczeństwo zdało sobie sprawę, że te wypowiedzi są przesadzone, kłamliwe i efekt jest jaki jest. Rządzi PiS i tyle. Wyborcy (większość) wybrali i trzeba uszanować (w imię demokracji!) głos większości...

    PiS styka się z wielką nienawiścią (która oczywiście w ostatnich latach się zmniejszyła). Dlaczego niektórzy reagują na Kaczyńskiego niczym pies Pawłowa na określony sygnał? 

    17 godzin temu, Pzkw VIb napisał:

    Polecam zapisać się na jakiś kurs z podstaw historii państwa i prawa. Bo na razie nie bardzo mam z Tobą o czym rozmawiać skoro nie odróżniasz autorytaryzmu od totalitaryzmu. Cóż, nikt nie jest doskonały. Ja np. nie odróżniam X-mana od Batmana, ale przynajmniej się na ich temat nie wypowiadam.

    Anegdotka: PRL nie był oczywiście państwem totalitarnym, ale w liceum był taki przedmiot, który nazywał się PNoS (Propedeutyka Nauki o Społeczeństwie), na którym to omawiano głównie zalety komunizmu. Oczywiście ZSRS był niedoścignionym wzorem, gdyż panował w nim system jednopartyjny, natomiast w III Rzeszy panował system monopartyjny. Za pomylenie tych nazw szła pała z automatu i rozmowa z dyrektorem szkoły.

    To tak odnośnie niby sprzeczności. Rządy niedemokratyczne mogą się różnić szczegółami i mieć różne metody działania, ale dążą do tego samego celu - kontroli nad wszystkimi obywatelami.

    Jak napisałem w zdaniu, do którego się odnosisz (jak i we wcześniejszym poście), wobec PiS-u stosowanych jest tyle sprzecznych oskarżeń, porównań, określeń, że moja wypowiedź nie miała wcale na celu roztrząsania, czy PiS dąży akurat do autorytaryzmu, totalitaryzmu, czy o co tam PiS się jeszcze oskarża. Piszesz, że rządzący wprowadzają "kato-komunizm", a jakiś czas temu sędziowie przyrównali Kaczyńskiego do Hitlera. Mazguła określił w tamtym roku Kaczyńskiego komunistą, Michał Dzięba w 2016 r. porównał natomiast Komendanta do Hitlera. Proponowałbym jednak bardziej spójną narrację.

    Druga sprawa: chociażbym pomylił wydarzenia z VII 1410 r. z tymi, które miały miejsce we IX 1939 r., nie wydaje mi się, aby ton, w którym do mnie piszesz, był właściwy. Było to niezbyt eleganckie. Równie dobrze mógłbym napisać, że przed "skoro" stawia się przecinek, a zatem nie mamy o czym rozmawiać, skoro (!) Twoja wypowiedź jest niepoprawnie napisana... 

  14. 6 godzin temu, Pzkw VIb napisał:

    Do Twojej wiadomości - przed wyborami prezydenckimi w 2005 r. Lech Kaczyński wysłał list do wszystkich proboszczów parafii w Polsce, w którym deklarował dostosowanie prawa do zasad katolicyzmu, a Lech był mniejszym radykałem niż Jarosław. Niestety ktoś w jego sztabie wyborczym dał ciała i wysłał ten list do wszystkich parafii, nie tylko katolickich, stąd wiem. Nie tak dawno Zybertowicz określił zasady, które mają określać prawdziwego Polaka i jedną z nich była zasada nienegowania działań Kościoła katolickiego w Polsce.

    Jednak działania L. Kaczyńskiego, które opisujesz, miały miejsce kilkanaście lat temu, a teraz mamy rok 2018... Druga sprawa, bardzo istotna, że stajemy tutaj przed problemem rodem z Antygony: co jest ważniejsze? prawo ludzkie czy boskie? Które z tych praw ma być nadrzędne? Nie jest to zatem tylko problem tej konkretnej władzy; dotyczy on każdego z nas. To nie jest jakiś problem wysnuwany przez "oszołomów"; jest to kwestia natury ogólnoludzkiej. A pewnie znalazłoby się sporo osób, które ucieszyłaby nadrzędność zasad chrześcijańskich nad tymi ustanawianymi przez kolejne rządy...

    Zybertowicz zaś jest doradcą prezydenta, wyraża po prostu swoją opinię. Ja też ucieszyłbym się, gdyby przykładano większą wagę chociażby do Dziesięciorga przykazań.

    Poza tym PiS, między innymi przez problem aborcji, który mógłby bardzo szybko rozwiązać, ma na pieńku ze środowiskami, którym zależy na Kościele mocno konserwatywnym (np. środowisko Polonia Christiana - na ich stronie znajdują się artykuły bardzo krytyczne wobec Jarosława i spółki).

     

    Cytuj

    Co do Twojej ironicznej wypowiedzi o strzelaniu i zamykaniu to świadczy ona tylko o Twojej ignorancji.

    Oczywiście się nie zgodzę. Na korzyść mojego stwierdzenia, że PiS nie ma zapędów totalitarnych (nie wiem czy w wykonaniu komunistycznym czy faszystowskim - gubię się pod napływem określeń, którymi obdarzany jest PiS przez przeciwników), działa najprostszy sprawdzian, jakim jest czas. Ponad dwa lata rządów - moich "ironicznych" przykładów nie będę powtarzał. 

    Cytuj

    I boję się, że taki scenariusz czeka Polskę. 'Raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy' mówił Gomułka, a Cyrankiewicz o obcinaniu ręki podnoszonej na władzę ludową. Ekstrapolując to na dzisiejsze czasy obawiam się, że PiS już nie chce popełnić błędu z 2007 i zrobi wszystko, żeby za wszelką cenę utrzymać się przy władzy.

    I ponownie: PiS = komuna, samo zło, a Kaczyński to wcielenie tym razem Cyrankiewicza i Gomułki w jednym. Frazesy, krzykliwe hasła. Tego typu stwierdzenia zadziałały w roku 2007, dzisiaj nie mają żadnego znaczenia. 

    Dalej: "boję się", "obawiam się", "zrobi wszystko" - to, co mnie bardzo zastanawia, kiedy słucham wypowiedzi osób przerażonych PiS, dotyczy właśnie tego typu wypowiedzi, które są niczym innym jak przypuszczeniami, hipotezami, obawami... Opozycja cały czas opiera się na gdybaniu, słowie "ale". Jeszcze nic się nie dzieje, ale może się dziać! I ponownie najlepszą argumentem dla działania PiS-u jest czas. Podobnie jest zresztą ze Stanami - jeśli się nie mylę to przez Trumpa od dłuższego czasu świat powinien być pogrążony w wojnie nuklearnej...

    Reasumując: PiS może być nieudolny, może rządzić słabo, nieporadnie, ale w żadnym razie nie oznacza to dyktatury.

  15. 10 godzin temu, Pzkw VIb napisał:

    I konstatuję (wiem, trudne słowo), że obecny jest nowym wcieleniem komuny. [...] Obowiązkowy ateizm zamieniają na obowiązkowy katolicyzm, 

    Mocne oskarżenie, a przy tym jest to frazes, który wywołuje jedynie lekki uśmiech, zwłaszcza że mijają ponad dwa lata rządów tych straszliwych "katokomunistów" (również "pisiorów", "faszystów", "rydzykowców" - co z tego, że te inwektywy wzajem sobie przeczą). PiS strzela na ulicach, odłącza ludziom telefony? Zamyka w więzieniach? "Gazeta Wyborcza" musiała zejść do podziemia, Michnik jest poszukiwany listem gończym, a wydawnictwo Krytyki Politycznej zostało zmuszone do organizowania tajnych kompletów? Przyczepkę KOD-u sprzed KPRM zasłonięto płachtami, ostrzelano? Nie pozwala się protestować? Protesty są co chwila, telewizje transmitują te "protesty" (albo, używając trafnego spostrzeżenia prawicowych publicystów, "ciamajdany"), w tym telewizja "pisiorów", gdyż to tylko z korzyścią dla rządzących. A religia w szkołach nie jest obowiązkowa, uczeń bez problemów może pójść na etykę, nie widziałem też ludzi zapędzanych na pochody... tfu... tj. msze święte. Z PiS-em jest ten problem, że bardzo słabo mu idzie komunikacja (vide dłuugaśna rekonstrukcja rządu, śmiszne informacje, paski w TVP), niemniej porównywanie tej władzy do rządów sprzed 89 r. jest niepoważne i obraźliwe dla osób, które cierpiały w związku z władzą czerwonych.

     

    Opozycja nie ma już czego się chwycić, zwroty typu "Szydło jest zasłoną dymną, zaraz Kaczyński wróci z Sulejówka i zostanie dyktatorem", "w Polsce panuje dyktatura" na ludziach, którzy harują po dziesięć godzin nie robią większego wrażenia. Podobnie "protesty". W mniejszych miejscowościach na tym, jak ja to określam, "radosnym podskakiwaniu" widać ciągle te same twarze. Twarze osób, które mają nadmiar wolnego czasu i bawią się w "zbawianie ojczyzny" (przed nie wiadomo czym). Zwykły "Kowalski" zaś przeklina ten tłum, ponieważ wydłuża mu się powrót do domu (wiadomo, zablokowane główne ulice miast - na co ci faszyści pozwalają?!), a jutro trzeba wracać do pracy.

  16. Od jakiegoś czasu odświeżam lektury szkolne, także te proponowane w młodszych klasach. W większości przypadków jest bardzo dobrze - książki, które podobały mi się przed laty, nadal czytam z zainteresowaniem, cieszę się, że wciąż te pozycje potrafią oddziaływać. To oczywiście temat na dłuższą wypowiedź, a ja chcę wspomnieć póki co o powieści, która nie podobała mi się w późnej podstawówce, a zyskała moje uznanie dopiero teraz, kilka lat po ukończeniu szkoły. Mam na myśli lekturę Ten obcy (chyba omawiana najczęściej w szóstej klasie). Nie pamiętałem z niej niemal nic, zacząłem czytać... i nie mogę uwierzyć, że wiele lat temu przeszedłem obok tej pozycji tak obojętnie! To lektura, która znakomicie porusza problemy nastolatków, nie boi się okazywać trudnych sytuacji. Najważniejsze jednak, że Jurgielewiczowa jawi się jako świetny psycholog - wydaje mi się, że znakomicie pokazała życie wewnętrzne dzieci, nastolatków. Sięgnąłem też po kontynuację, czyli powieść pt. Inna? Równie świetna!

  17. Nie tylko tutaj...

     

    Po kilku latach przerwy zajrzałem na FA i choć zdawałem sobie sprawę, że fora wymierają, to nie spodziewałem się, że dotknie to w aż takim stopniu także forum tak dużego czasopisma. Tematy o książkach, filmach, społeczeństwie, filozofii itd. dogorywają w ciężkich bólach, mimo że, zarówno w świecie kultury, jak i polityki dzieje się bardzo dużo (a to czy dzieje się dobrze, czy źle to inna sprawa, czy raczej... są to tematy do omówienia właśnie na forach). Zdaję sobie sprawę, że piszę frazesy, Ameryki nie odkrywam, ewentualnie zamieniam się w zrzędzącego dziadka, ale wydaje mi się, że to jest bardzo znamienny sygnał tego, w która stronę, a niech zabrzmi patetycznie, zmierza współczesność. Owszem, można mówić, i pewnie wiele w tym racji, że Facebook, że zmiana sposobów komunikacji itd., ale to nie tłumaczy tak gwałtownego zaniku wypowiedzi na tematy wszelakie. Brakuje dzisiaj chęci dyskusji, starcia się z argumentami drugiej strony - panuje pewna taka nijakość, obojętność. W zasadzie można się było tego spodziewać, ale, że nastąpiło to aż tak szybko? Dosłownie kilka lat i fora internetowe szlag trafił. 

     

    Być może stawiam zbyt wygórowane tezy, ale robię to trochę prowokacyjnie, z nadzieją na rozpoczęcie jakiejś dyskusji między innymi w celu ożywienia forum, któremu kiedyś poświęciłem trochę czasu i przeżyłem tu wiele wspaniałych chwil, nawet jeśli nie należałem do tych najbardziej aktywnych użytkowników... :)

    • Upvote 1
×
×
  • Utwórz nowe...