Skocz do zawartości

rawen16

Forumowicze
  • Zawartość

    35
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez rawen16

  1. rawen16
    Cieszyłem się jak głupi, gdy znalazłem tę książkę w bibliotece. No normalnie samo
    nazwisko autora widniejące na okładce powinno być wystarczającą zachętą do
    przeczytania tego dzieła, a tu się okazuje, że będziemy mieć do czynienia
    z interwencją wojsk ZSRR w Afganistanie, i na dodatek podczas tej
    przygody spotkamy Aleksandra Mecedońskiego i Wojska Królowej Brytanii
    walczące z dzikimi plemionami podczas okresu wielkiej kolonizacji.
    Nawet Polski akcent pojawi się w tej opowieści, co prawda krótki
    i na końcu ale jest.
    Historia opowiedziana w tej książce skupia się na osobie Pawła Lewarta-
    żołnierza który jest obdarzony paranormalnym darem przewidywania
    przyszłości, a właściwie był, ponieważ został z tego skutecznie "wyleczony",
    ponieważ Rosja Radziecka nie toleruje wszelkiego rodzaju dziwaków
    i odmieńców. Na szczęście coś zostało z tych nadprzyrodzonych zdolności,
    jest to pewien niepokojący błysk w głowie Lewarta, który nigdy nie
    zwiastuje nic dobrego (na przykład kula snajpera, czy mina).
    Piszę "na szczęście" ponieważ ten błysk wielokrotnie ratuje
    Pawła i jego przyjaciół czy podwładnych. Więc wszystko było by dobrze,
    wojna trwała w najlepsze, nasz bohater dostał jako swoją nową placówkę
    (po pewnym incydencie, ale to już przeczytajcie sami) raczej spokojne
    miejsce, rzadko uczęszczane przez wroga. Niedługo zmiana warty,
    Paweł mógłby wrócić do Rosji, do swojej dziewczyny...ale...
    spotkał...żmiję. Złotą żmiję, która urzekła żołnierza
    i wywarła na niego ogromny wpływ, potęgując między innymi
    jego zdolności patrzenia w przód. To właśnie dzięki jej mocy
    obserwujemy jak wcześniej próbowała omotać
    jednego z generałów Aleksandra, a także żołnierza
    walczącego w służbie Jej Królewskiej Mości.
    Każdy z tych ludzi musiał podjąć dramatyczną decyzję,
    kiedyś przyjdzie pora także Lewart będzie musiał zdecydować czy...
    Tyle w sprawie treści, pora na bardziej "techniczne" szczegóły.
    Otóż cała otoczka militarna i sprawy wojskowe wyszły Panu
    Sapkowskiemu rewelacyjnie. Także język jest dobry i na poziomie.
    Na poziomie do jakiego przyzwyczaił nas AS, więc to zdecydowanie
    nie jest książka dla młodszych odbiorców (zwłaszcza udały się
    ostatnie strony, czułem się po prostu jakbym naprawdę słyszał
    naszych, polskich "mistrzów łaciny" / kto przeczyta ten zrozumie:D)
    Niestety, nie zagrały-przynajmniej w moim odczuciu-elementy
    czysto fantastyczne, pomijam już zdolności głównego bohatera,
    bo to akurat jest świetnie zrealizowane,ale... ta żmija...
    wprowadza tyle chaosu, że tak naprawdę ciężko się zorientować
    o co chodzi. Jakiś skarb, ogromne bogactwa, "wieczna" nagroda,
    wybraniec. Wybraniec czego ? Koniec końców idzie nawet
    zinterpretować o co chodzi, ale to i tak nikłe poczucie
    zrozumienia zabija zakończenie.
    Być może jestem zbyt zafascynowany Wiedźminem,
    być może Panu Sapkowskiemu nie leżą współczesne czasy,
    a ta książka była tylko próbą, przymiarką.
    Być może żmija bardziej pasowałaby by do świata,
    w którym jest osadzony wspomniany już "Wiedźmin".
    Być może miałem za duże wymagania...albo po prostu starzeję
    się... Książka jest jednak solidną opowieścią, której
    brakuje jednak tego mistycznego, nienamacalnego "czegoś",
    a co posiadały wcześniejsze książki tego wspaniałego
    Polskiego pisarza.
    Ocena: 6/10
  2. rawen16
    "Mały kapral", "Słoma w nosie"...
    Czy człowiek noszący takie przezwiska jest w stanie stać się władcą całej
    Europy ? Oczywiście, że tak i nawet myślę, że wszyscy dobrze
    go znają. To Napoleon Bonaparte, największy strateg i generał
    jakiego widział świat. Nie było dla niego przegranych bitew czy
    wojen. Swoimi manewrami zaskakiwał wrogów i sprzymierzeńców.
    No, z takimi cechami to jest on nawet w stanie stać się bohaterem
    jednej części najlepszej serii gier strategicznych na świecie.Co tam
    panowanie nad Europą, kiedy jego nazwisko widnieje wespół
    z logiem Total War.

    Oto nasz Napoleon, w całej swej Cesarskości
    Creative Assembly wzięło się za Napoleona zaraz po Empire, niektórzy
    twierdzą, że ta wcześniejsza gra była swoistym poligonem
    doświadczalnym przed "grą właściwą" jaką jest Napoleon.
    Dlaczego wybrano właśnie jego ? Myślę, że akurat
    odpowiadał im okres historyczny, orbitujący wokół Empire'a
    a także osiągnięcia dzielnego Korsykanina zrobiły swoje.
    Podobnie jak w Alexandrze,mamy tu jednego najważniejszego
    generała, którym jest Bonaparte i przyświeca nam jeden słuszny cel:
    dokopać największym wrogom, czyli Moskalom.
    Rujnując niejako przy okazji połowę Europy, zniewalając
    wolne Narody i wyswobadzać te już "mniej demokratyczne"

    Napoleon Bonaparte, kat Europy, czy obrońca umiłowanej wolności ? Ślij gołębia o treści TAK lub NIE na......
    Jako, że to gra o Napoleonie to właśnie na jego działaniach skupia się główna
    oś kampanii. Są trzy rozdziały. Zaczynamy od kampanii Włoskiej czyli czasów
    kiedy Bonaparte jest kapitanem i dowódcą Armii Włoch. Prawdę mówiąc to
    krótkie wprowadzenie jest lepsze od samouczka, ponieważ daje realne pole
    widzenia na to "czym to się je". Później jest Egipt, dużo trudniejszy od Włoch
    i jak dla mnie trudniejszy od głównej kampanii, ze względu na wąski przedział
    czasowy na osiągnięcie celów i dużą zasobność skarbca przeciwników
    (rzekłbym nawet- nieograniczoną). I w końcu docieramy do dania
    głównego. Kampania Europejska, w której dążymy do panowania na kontynencie.

    Gdy klikniesz "Rozpocznij grę" wsiąkniesz na długo...
    Mapa kampanii niewiele zmieniła się względem poprzedniej części. Jest tak samo
    piękna, kolorowa i bardzo szczegółowa. Wypełniona po brzegi wrogimi jak
    i sprzymierzonymi oddziałami. Miastami dzielącymi się na te nasze i te, które dopiero
    w przyszłości mają się stać własnością wielkiego Cesarza. Tradycyjnie generałowie są
    bardzo ważni, na mapie oprócz nich znajdziemy agentów dwóch typów: "Pokojowego"
    i tego bardziej "inwazyjnego". Zadaniem naszego gentelmena jest odbywanie pojedynków
    i plątanie się po obcych miastach dostarczając nam informacji o garnizonie, budynkach itp..
    Szpieg zaś generalnie pali, grabi i morduje i jeszcze raz pali. Bardzo przydatna jednostka.
    Oprócz dużych metropolii możemy zajmować pomniejsze miasteczka zbudowane wokół
    tych większych, ważniejszych placówek. Również porty mogą zostać obsadzone dodatkowym
    regimentem żołnierzy. Wydawało się, że nasi ludzie mogą zginąć tylko w sposób honorowy,
    na polu bitwy do ostatniego tchu walcząc za ojczyznę. Otóż właśnie nie, można stracić
    wojsko w bardziej przyziemny sposób. Na przykład maszerując przez góry, w
    których zastanie nas ostra zima i zdziesiątkuje armię. Także długie marsze nie są wskazane,
    brakuje pożywienia, ludzie są przemęczeni i w efekcie padają jak muchy. Planując wojnę
    trzeba te wszystkie czynniki brać pod uwagę i sprawić, że staną się naszą bronią,
    a to przeciwnik-nie my-będzie sobie na nich łamał zęby.

    To tylko skrawek ogromnego świata nad, którym możesz zapanować.
    Przyszła pora na bitwy, czyli esencję tego świata wykreowanego przez CA. Od czasów Shoguna
    Pierwszego wygrana bitwa z przeważającymi siłami wroga dawała masę satysfakcji. Dobra wiadomość
    jest taka, że nic się nie zmieniło. Walki są nadal bardzo, hmm... "przyjemne" ? O ile można użyć
    takiego słowa na określenie rzeźni którą sprawiają sobie dwie armie...
    Zła wiadomość jest taka, że ktoś kto sięgnie po Napoleona zaraz po Medievalu II (jak ja na przykład)
    srogo się zdziwi... Jak to miażdżąca szarża kawalerii ucieka po zetknięciu z jakimś tam czworobokiem ?
    A no, trzeba się po prostu nauczyć nowych taktyk i zagrań, ale to przychodzi samo po jakimś czasie.
    Tak więc konnica straciła na znaczeniu, ale zyskała artyleria nazywana przez Napoleona "Królową wojen".
    Pod koniec kampanii dochodziło do takiej sytuacji gdzie armaty stanowiły ok 60% danej armii.
    Nie powiem, że dbam o realia historyczne, ale po prostu taka armia była dalece bardziej efektywna od
    innych składów.

    Jedna z moich wieeeelu "Królowych wojen"...
    Jednostki są bardzo ładnie zrobione, i na dodatek żołnierze naprawdę
    wyglądają tak jak wojacy z epoki. Wiernie odwzorowano mundury
    i broń. Nawet Napoleon jest przedstawiony w swoim szarym,
    wytartym płaszczu (ponoć wyruszał tak do każdej bitwy).
    Skoro jesteśmy już przy modelach, napiszę kilka słów o grafice.
    Jest dobrze. Jest ładnie. Jest super. W zasadzie w tym aspekcie nie
    ma się do czego przyczepić. Natomiast powinno się dostać optymalizacji.
    O ile mapy wczytywały się na moim blisko już rocznym sprzęcie bardzo
    szybko, to jednak w czasie potyczek, a zwłaszcza gdy pojawiało się dużo
    dymu zdarzały się czasem spadki animacji.

    A ten guzik, tak ten drugi od góry naprawdę wygląda hmm... guzik w guzik (?) jak ten z 1798.
    Możemy spróbować przeciwstawić się potędze Napoleona (są tacy ?) kierując jednym z państw
    koalicji (Anglia, Prusy, Rosja, Austria). Osobną częścią a zasługującą na linijkę czy dwie w tej
    recenzji są tzw. "Bitwy Napoleona". Krótko ? Możemy sprawdzić co czuł Napoleon pod Austerlitz,
    Borodino czy nawet Waterloo.

    Latem 1798 Napoleon wybrał się na wakacje do Egiptu.
    Gorąco polecam Napoleona zarówno fanom uniwersum Total War, fanatykom historii,
    jak i tym którzy chcieli by dopiero zacząć przygodę z tym cyklem.
    Podczas długiego czasu jaki przeznaczyłem na te grę nie uświadczyłem
    żadnych poważnych błędów uniemożliwiających dalszą rozgrywkę,
    te mniejsze błędy ograniczyły się do tego typu sytuacji,
    w których musiałem drugi razy wydać rozkaz ataku czy marszu bo pierwszy
    raz nie "zaskoczył".
    Również na uznanie zasługuje genialna muzyka. Naprawdę klimatyczna,
    a motyw z menu głównego "długo za mną chodził".
    OCENA: 9/10
    PLUSY
    + gra o Napoleonie ,
    + kolejna gra z cyklu Total War ;D,
    + grafika,
    + muzyka,
    + odwzorowanie historyczne,
    + ciekawie poprowadzona kampania,
    MINUSY
    - czasem spadki płynności,
    - drobne bugi

    JEMU się nie udało... Ale ty możesz poprawić JEGO błędy... Możesz poprawić JEGO LEGENDĘ....
  3. rawen16
    "Na zachodzie bez zmian"

    Ostatnio pożyczyłem z biblioteki wspomnianą w tytule książkę.
    Główną zachętą było to, że nie wygląda zbyt obszernie
    a ja nie narzekam teraz na zbyt dużo wolnego czasu. Co nie
    znaczy, że nie "umiem" czytać opasłych, kolejnych tomów jakieś
    powieści fantasy. To tak, ale w wakacje. Wracając jednak
    do sedna. Przybliżę nieco fabułę tym, którzy nie znają tej książki
    czy filmu. Jeśli w ogóle można mówić o fabule w tego typu
    książce, ponieważ jest to pamiętnik zawierający drastyczne
    opisy przebiegu bitew na jednym odcinku frontu w czasach
    I Wojny Światowej. Bohaterami są młodzi ludzie,
    którzy nie ukończyli jeszcze szkoły i tak wprost
    ze swojej rodzinnej miejscowości, swojego azylu,
    miejsca gdzie czuli się bezpiecznie są zmuszeni
    iść na wojnę, iść i oglądać jakich okropieństw jest
    w stanie dokonać człowiek. Z biegiem czasu
    i oni muszą zabijać i nie dać się zabić.
    Co niestety wielu chłopakom się nie udaje.
    Jest tu pokazane piekło wojny w całej swej
    okazałości, śmierć wyziera praktycznie z każdej
    stronicy. Krew leje się gęsto a jedynym zmartwieniem
    jednego z bohaterów jest to, by zdążył on zabrać
    buty koledze, który leży w szpitalu i nie zostało mu
    dużo czasu, zanim zrobią to sanitariusze. Musi
    przy tym przestrzegać ustalonej kolejności,
    po nim buty bierze następny. Wojna otumania,
    zmienia człowieka i uzależnia. Widzimy to po
    podstawie głównego bohatera, który na przepustce
    w domu czuje się obco i nieswojo. Chce szybko wrócić
    do kolegów, na front, na pierwszą linię.
    Dostrzegamy, że wojnę tworzą nie małe pojedyncze
    jednostki. Oni są tylko po to by odsłużyć swoje lub
    zginąć za ojczyznę. Prawdziwi "prowokatorzy"
    wojny są gdzieś tam, hen daleko za linią frontu,
    są to wysoko postawieni urzędnicy, a wojna jest
    jednym ze sposobów załatwiania ich prywatnych
    interesów. Bo jak mówi jeden rolnik-żołnierz:
    "Ja do krawca z Francji nic nie mam i myślę,
    że on do mnie też" (cytat zniekształcony na
    potrzeby tekstu). Cóż...książka ostrzega nas przed
    wojną, wojną która jest tylko skutecznym
    sposobem degradacji gatunku ludzkiego.
    Czytając te przejmujące opisy, pomyślałem:
    "Oby ludzkość nie musiała doświadczyć
    czegoś równie strasznego jak kolejna globalna
    wojna" . Bo co jak co, ale przy dzisiejszych możliwościach
    militarnych wątpię, by po takiej wojnie było jeszcze
    czego szukać na naszej planecie...
    Ocena: 8/10
  4. rawen16
    Mój poprzedni wpis dotyczący tej tematyki był swoistym wstępem do
    tego, pełniejszego, bardziej wyczerpującego i po prostu większego
    opisu lokacji w grach RPG. Gier a więc co za tym idzie lokacji jest ogrom, dlatego wybrałem tylko niektóre spośród wielu.
    Jest to mój ranking, a swoje sugestie możecie wpisywać w komentarzach.
    Zaczniemy od głównego bohatera mojego preludium czyli ~seria GOTHIC.~
    Być może to, że GOTHIC był moją pierwszą "prawdziwą" grą zadecydowało o tym,że ten znakomity
    RPG figuruje na miejscu pierwszym mojej listy. Nie wiem...może to ten znakomity klimat,
    może soundtrack, która doskonale komponował się z otoczeniem,więc mieliśmy spokojną,
    nastrojową muzykę podczas wędrówek po porośniętych trawą dolinach i łąkach
    (przynajmniej dopóki nie staliśmy się łupem pierwszego lepszego
    ścierwojada czy kretoszczura) a także przyspieszające tętno i powodujące ciarki na plecach
    (nie, serio, niektóre utwory istotnie powodowały u mnie "mrówki" na plecach) kawałki w mrocznych
    czeluściach gdzie zalęgło się zło.

    Cała Górnicza Dolina, Stary Obóz, Nowy Obóz, miasto Orków- tych lokacji się nie zapomina.
    Mroczność, klimat, nastrój i to wszystko przedstawione w rewelacyjnej jak na owe czasy
    oprawie graficznej. Podobnie druga część, więc Khorinis, Jarkendar, farma Onara.
    Wszystko tak charakterystyczne i fajne, że pamiętane do dziś. Trzecia cześć zbija nieco
    z poziomu wyznaczonego przez "jedynkę i dwójkę" ale mimo to ma swój urok. Te trawiaste
    równiny, jelonki biegające po zielonych połaciach, zajączki kicające po wrzosowiskach...
    eee znaczy się ten tego... zrujnowany Vengard i fajna pustynia, i niezłe ośnieżone
    tereny, ale niestety brak tu jakiś charakterystycznych punktów odniesienia jakie wymieniałem
    wcześniej.


    Drugą pozycją jest ~Wiedźmin~. Co przemawia za jego kandydaturą i wysoką pozycją
    w tym rankingu. A no omawiane już chyba wszędzie i doskonale wszystkim znane
    zjawisko jakim jest "swojskość". To właśnie to, że czułem się jak w rodzinnych stronach
    (o, a ta chatka wygląda zupełnie jak chałupka pana Henia ). Fajnie było to pokazane, taka
    słowiańska atmosfera tych wiosek i wczesnośredniowieczna architektura budowała to
    pozytywne nastawienie do lokacji przedstawionych w grze.

    Charakterystyczne miejsca ? No sam nie wiem, sporo ich było. Ale na pewno wioska Odmęty.
    Takie niby spokojne miejsce ale w końcu wybucha afera jakich mało(ciekawe czy imć Słowacki
    jakąś gratyfikację pieniężną otrzymał za wykorzystanie niektórych jego pomysłów).
    Bardzo podobał mi się zamek Kaer Morhen, mimo krótkiego prologu, który się tam rozgrywał
    zdążyłem polubić to mroczne zamczysko. Puste, brudne, z wiatrem śmigającym po głównych
    korytarzach.Na fali ogólnego zamieszania powodowanego niedługą premierą drugiej już cześci
    przygód Białego Wilka możecie powiedzieć, że sam daję się tej manii ponieść. Nie, myślę, że
    kto grał, ma odczucia bardzo podobne do moich. I życzę kontynuacji by trzymała poziom lokacji
    "jedynki" jeśli go nie przebije, a myślę, że tak będzie.

    Jedziemy dalej.~Mass Effect~. Na początku, przyznam szczerze nie bardzo trawiłem te lokacje.
    W pewnym sensie jest tak nadal.Oprócz jednego przypadku, jakim jest planeta Virmir. Kurczę, to
    był istotnie raj dla mych oczu, po wielu niezliczonych planetach zbudowanych z ciasnych
    korytarzy, wszechobecnego na ekranie białawego szumu (nooo, nie wiem jak to nazwać,
    takie białe ziarno) na Noverii mogłem ujrzeć trochę zieleni, oo i wody na dodatek, tak
    ta planeta była świetna, szkoda tylko, że taka krótka. Cytadela też zapadła w pamięć mimo
    swojej powtarzalności, ehh czego ja tak w ogóle spodziewałem się po kosmicznym, futurystycznym
    RPG. Kwiatuszków, krzaczków, wspomnianych już kicających króliczków ? Tak miało być i koniec
    końców wyszło jednak świetnie.

    Co mi jeszcze zostało. Na przykład weźmy ~Drakensanga~. Mimo, iż wspominałem, że nie lubię
    kiedy mam do wyboru tylko ograniczone, wyrywki map, to w Drakensanga grało mi się naprawdę super.
    To pewnie zasługa tych cukierkowych lokacji. Avestrue, Ferdok, Tallon- po tych wioskach/miastach
    i okolicach biegało się beztrosko nie myśląc, że bierze się udział w niebezpiecznej przygodzie,
    w której możemy zginąć (pierwszy spotkany dzik jednak skutecznie przekonuje, że nie mamy racji).
    Krwawe Góry...straszna nazwa nie ? Ośnieżone szczyty najeżone przeróżnymi pułapkami
    i przerażającymi, wygłodzonymi potworami...aaa gdzie tam, to tylko porośnięte zieloną trawką
    górki, góreczki, pagóreczki i mały bezpieczny lasek. Zdecydowanie zaliczam te lokacje
    do najfajniejszych w mojej "Drugiej Linii".

    Może teraz ~Two World 2~ ? O nim krótko... fajne pomysły typu sawanna czy "chińska"
    wyspa wyglądają fajnie ale jednak ciekawe poziomy to nie wszystko co gra
    promowana jako RPG powinna zawierać.Znaczy fabuła jakaś była, ale sprowadzała
    się do tego typu schematu: idź z punktu A do punktu B i przynieś/wynieś/pozamiataj.
    I ten bijący po oczach filtr... błeee zdecydowanie za ostre toto jak na moje wrażliwe oczy.

    Podsumowanie:
    Trochę długo zbierałem się do napisania tego wpisu ale w końcu powstał. Jak widzimy mamy
    lokacje ciekawsze i te mniej. Bardziej udane do totalnie spapranych. Ciekawie zaprojektowane
    ale do sukcesu zabrakło czegoś innego. Trzeba jednak samemu zagrać i przekonać się
    na własne oczy jak to jest z tymi "Lokacjami w grach RPG"
    PS. Czy w tego typu publikacjach mogę wykorzystać obrazki z google grafika, a wrzucone na bloga przy pomocy ImageShacka ?
    PS.2 AAAAA śnieg u mnie sypie.....
  5. rawen16
    Tak jak wspominałem w poprzednim wpisie, w dniu wczorajszym
    odbył się Wielki Test z Historii. Co to w ogóle było ? A no wedle
    szumnych zapowiedzi, które już od tygodnia pojawiały się w telewizji
    miał to być narodowy test wiedzy o wielkich zwycięstwach polskich wojsk:
    bitwa pod Grunwaldem, bitwa pod Kłuszynem, bitwa Warszawska,
    oraz bitwa o Anglię. Pomyślałem- dla mnie bomba ! A jako, że lubię
    historię cały dzień był podporządkowany właśnie transmisji tego testu.
    I co ? Otóż srogo się zawiodłem. Co to miało być ? 24 pytania po
    10 sekund czasu na odpowiedź + czas na zadanie pytań - przecież sam
    TEST nie trwał nawet 10 minut. A cały dostępny pozostały czas
    był podporządkowany rozmaitym wykresom, która to uczelnia
    niby najlepsza! Dobrze, przyznaję, kto wygrał ten test jako osoba
    indywidualna mnie interesowało, ale to czy KUL będzie lepszy
    od UMCS już mniej, poza tym skoro już jest kilka uczelni to
    dlaczego nie wszystkie w kraju ? Te większe oczywiście.
    No i oczywiście kabarety... być może za pierwszym razem
    było to śmieszne, ale potem już nie. Marnowanie czasu.Kto w ogóle
    wpuścił ten tłum do studia ? Artyści ? Politycy ? Sportowcy ? Dziennikarze ?
    Co jest grane ? Nie podobało mi się to. Ale jest to moja opinia.
    Co WY (tak, Ty w zielonym podkoszulku) sądzicie o tej fuszerce ?
    A ! Właśnie ! Jak poszło z pytaniami ? Ja padłem na ilości braci-rycerzy
    biorących udział w bitwie pod Grunwaldem,
    na typie przeszkód rozstawionych na "trasie" ataku Husarii oraz
    nie znałem nazwiska człowieka który zestrzelił pięciu pilotów Luftwaffe.
    Nie byłem obecny na pytaniach z bitwy Warszawskiej. Więc,
    jaki odnotowaliście wynik ?
    PS. Zasugerowałem się komentarzem jednego z userów na
    temat "krótkości" mojego poprzedniego wpisu, więc
    w najbliższym czasie postaram się napisać kontynuację.
    PS. 2 Dzięki ...AAA...
  6. rawen16
    Gry RPG, gry najlepsze z najlepszych moim zdaniem. Od dawna ludzi coś w nich
    pociągało. Często było to mistyczne, niewypowiedziane, nienamacalne "coś".
    Jednak w większości przypadków jesteśmy w stanie stwierdzić co sprawiło,
    że czas przeciekał nam między palcami, koledzy, dziewczyny nas opuszczały,
    zmieniały się pory roku, a my graliśmy i graliśmy zapominając o całym świecie.
    Jeden powie, że to doskonała fabuła, drugi stwierdzi, że to jednak to
    charyzmatyczna postać głównego bohatera tak zapadła w pamięć (próbując
    przy tym wytknąć temu pierwszemu, że jednak nie ma racji a tylko on mówi
    jedyną i słuszną prawdę).Nie grałem w "niewiadomo" ile tych gier a pierwszą,
    w którą naprawdę wsiąkłem był Gothic I. Urzekło mnie w nim wszystko.
    Wspomniana wcześniej świetna fabuła, jak i również główny
    bohater- "Bezimienny". Grę ukończyłem. Była świetna. Później był Gothic II
    z dodatkiem. Elegancko zrobiony sequel nie tylko w myśl zasady
    więcej/mocniej/lepiej ale też zachowywał genialny klimat "jedynki"
    Gothiki się skończyły (na razie). Powstawały inne gry RPG i również trzeba
    było ich spróbować. Jednak... nie dawały one już takiej frajdy. Nie dostrzegałem
    o co chodzi. Historia opowiedziana? Jest OK. Postaci ? Jak najbardziej
    w porządku. Grafika ? Też zdaje się być na poziomie (nie żeby była najważniejsza,
    ale fajnie jak gra ma czym popieścić oczęta). Więc o czym jak tak właściwie
    piszę ? Gdzie te lokacje wymienione w tytule ? A ! No właśnie lokacje !
    Tak przyzwyczaiłem się do Górniczej Doliny (wtedy jeszcze Kolonii Karnej),
    Khorinis, i reszty tego klimatycznego świata, że nie trawiłem czegoś innego,
    tak jak kolorowe Two Worlds, czy futurystyczny Mass Effect.
    Jeszcze poruszanie się po wybranych wycinkach świata ( Baldursy i inne
    Drakensangi czy Dragon Age'y) to w ogóle do mnie nie przemawiało, nie że gra
    była przez to zła, niedopracowana czy beee. Po prostu oczekiwałem czegoś innego.
    I wiem, że nic z tych oczekiwań "nie bedzie" bo Gothic minął... i już nie wróci.
    PS. Oglądacie dziś Wielki Test z Historii w TVP 1 ?
  7. rawen16
    Postanowiłem założyć blog. Tak wiem pomysł szalony już w samy zalążku.
    Ale podoba mi się takie pisanie o sprawach niekoniecznie ważnych.
    Mam nadzieję, że będę się z wami dobrze bawił.
    Wpisy będą ukazywały się nieregularnie. Parafrazując słowa znanych nam chyba wszystkim ludzi:
    "Będą, kiedy będą skończone". Działalność zacznę jednym wpisem/tak na próbę.
×
×
  • Utwórz nowe...