"Na zachodzie bez zmian" - książka
"Na zachodzie bez zmian"
Ostatnio pożyczyłem z biblioteki wspomnianą w tytule książkę.
Główną zachętą było to, że nie wygląda zbyt obszernie
a ja nie narzekam teraz na zbyt dużo wolnego czasu. Co nie
znaczy, że nie "umiem" czytać opasłych, kolejnych tomów jakieś
powieści fantasy. To tak, ale w wakacje. Wracając jednak
do sedna. Przybliżę nieco fabułę tym, którzy nie znają tej książki
czy filmu. Jeśli w ogóle można mówić o fabule w tego typu
książce, ponieważ jest to pamiętnik zawierający drastyczne
opisy przebiegu bitew na jednym odcinku frontu w czasach
I Wojny Światowej. Bohaterami są młodzi ludzie,
którzy nie ukończyli jeszcze szkoły i tak wprost
ze swojej rodzinnej miejscowości, swojego azylu,
miejsca gdzie czuli się bezpiecznie są zmuszeni
iść na wojnę, iść i oglądać jakich okropieństw jest
w stanie dokonać człowiek. Z biegiem czasu
i oni muszą zabijać i nie dać się zabić.
Co niestety wielu chłopakom się nie udaje.
Jest tu pokazane piekło wojny w całej swej
okazałości, śmierć wyziera praktycznie z każdej
stronicy. Krew leje się gęsto a jedynym zmartwieniem
jednego z bohaterów jest to, by zdążył on zabrać
buty koledze, który leży w szpitalu i nie zostało mu
dużo czasu, zanim zrobią to sanitariusze. Musi
przy tym przestrzegać ustalonej kolejności,
po nim buty bierze następny. Wojna otumania,
zmienia człowieka i uzależnia. Widzimy to po
podstawie głównego bohatera, który na przepustce
w domu czuje się obco i nieswojo. Chce szybko wrócić
do kolegów, na front, na pierwszą linię.
Dostrzegamy, że wojnę tworzą nie małe pojedyncze
jednostki. Oni są tylko po to by odsłużyć swoje lub
zginąć za ojczyznę. Prawdziwi "prowokatorzy"
wojny są gdzieś tam, hen daleko za linią frontu,
są to wysoko postawieni urzędnicy, a wojna jest
jednym ze sposobów załatwiania ich prywatnych
interesów. Bo jak mówi jeden rolnik-żołnierz:
"Ja do krawca z Francji nic nie mam i myślę,
że on do mnie też" (cytat zniekształcony na
potrzeby tekstu). Cóż...książka ostrzega nas przed
wojną, wojną która jest tylko skutecznym
sposobem degradacji gatunku ludzkiego.
Czytając te przejmujące opisy, pomyślałem:
"Oby ludzkość nie musiała doświadczyć
czegoś równie strasznego jak kolejna globalna
wojna" . Bo co jak co, ale przy dzisiejszych możliwościach
militarnych wątpię, by po takiej wojnie było jeszcze
czego szukać na naszej planecie...
Ocena: 8/10
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.