Skocz do zawartości

47

[Ekspert] Z&Z Weteran
  • Zawartość

    9593
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    72

Posty napisane przez 47

  1. Może jakiś racjonalny powód? Bo ja uważam, że za prawie wszystkim kryją się pieniądze, a ujawnienie informacji o kosmitach to by była żyła złota dla tego kto to pierwszy zrobi.

    Ech, tak to jest jak się nie sprawdza posta przed wysłaniem. Źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że rządy danych krajów nie chcą, żebyśmy się dowiedzieli o jakiś tam obiektach, w związku z tym nie pokazują nam wszystkiego.

    Jako że miałem okazję spędzić święta w sporym gronie rodzinnym, to musiałem nasłuchać się różnych opowieści. Najbardziej zaciekawiła mnie jedna (choć nie wiem na ile jest zgodna z prawdą i czy takie coś jest w ogóle możliwe). Otóż mój dziadek pracował kiedyś, jak to się wyraził, w pogotowiu i jednym z jego obowiązków było ubieranie trupów w kostnicy, zapewne żeby ładnie się prezentowali przed widownią... Anyway, dziadek opowiadał, że jak truposz był sztywny i za cholerę nie dało mu się założyć koszuli, to wystarczyło POWIEDZIEĆ umarlakowi (?), żeby poluzował ręce. I ponoć wtedy faktycznie owe trupie rączki robiły się bardziej giętkie.

    Jeśli rzeczywiście tak się dzieje, to niby z jakiej racji?! xD

  2. Co do tych obiektów na orbicie. Zaskoczony specjalnie nie jestem, bo w sumie trochę zaczynają mnie męczyć te wszystkie tajne amerykańskie, i nie tylko, sprawy. Wiadomo, że nad ziemią lata mnóstwo cholernego żelastwa, o których istnieniu nie powinniśmy wiedzieć. Wystarczy obejrzeć sobie jakieś tam żałosne filmiki udostępniane zwykle wszelakim stacjom telewizyjnym, które to filmiki ukazują kawałek Ziemi, trochę czerni i jakiś klaunów w skafandrach hasających sobie radośnie obok białej kanciastej masy. Kamera zawsze ustawiona jest w kierunku DO ziemi, nigdy OD. A jak już nawet jest OD, to 90% ekranu zajmuje jakiś biały kloc. Już lepiej żeby nic nie pokazywali, i tak i tak wyjdziemy na tym samym. Wszak ile razy można oglądać wciąż te same obrazki?

    Dlatego też jestem ciekaw, co z tymi bogaczami, którzy lecą se pozwiedzać orbitę? Zakładają im klapki ma oczy, czy też może zmuszają do podpisania jakichś nieziemsko tajnych dokumentów o zachowaniu rządowej tajemnicy?

  3. Ostatnio zastanawiałem się, czy jestem w stanie cokolwiek samemu napisać. Tak więc prezentuję Wam moje pierwsze (i najprawdopodobniej ostatnie) opowiadanie (?).

    Człowiek stanął nad przepaścią. Spojrzał w dół. Tak, oto kres jego wędrówki. Wystarczy tylko jeden krok do osiągnięcia upragnionego celu. Jeden mały krok...

    Ale czy na pewno? Czy to wystarczy, żeby zapomnieć o wszystkim i pogrążyć się w spokoju? Bez uczuć, bez myśli, bez świadomości.

    Co jeśli się nie uda? Co jeśli...

    -Nieważne. - powiedział do siebie człowiek - Skacz!

    -Stój!

    -C-co...? - człowiek odwrócił się i ujrzał niewyraźną postać.

    -Nie rób tego.

    -Kim jesteś?

    -Nieważne. - odpowiedział z lekkim uśmiechem nieznajomy - Ważym jest, żebyś tego nie robił.

    -Dlaczego?

    -Pomyśl. Masz rodzinę, żonę, dopiero co urodziła ci się córeczka. Czy chcesz im siebie odebrać?

    -Nie. Ale nie mam innego wyjścia.

    -Ależ masz. Zastanów się nad tym. Tylko pamiętaj o jednym: dokonaj właściwego wyboru. - powiedział przybysz, po czym zniknął.

    Człowiek zaczął się zastanawiać. Nad swoim życiem, rodziną, nad dziwnym nieznajomym. Czy to wyobraźnia płata mu figle? Może to anioł stróż? Skąd on tu się wziął? I jakim prawem mówi mi co mam robić? Ale może ma rację?

    Człowiek usiadł na krawędzi przepaści i pogrążył się w myślach.

    Mijały minuty.

    "Nie rób tego. Pomyśl.". Nie mógł pozbyć się tego głosu z głowy. "Nie mogę skoczyć. Nie mogę tak szybko się poddawać. Przecież to do mnie nie podobne. Ale zaraz... Niby po co tu przyszedłem? Dobrze to przemyślałem i muszę to zrobić. Planowałem to od kilku miesięcy."

    Mijaly godziny.

    "Skacz!" Tak, to dobry pomysł. "Stój!" A może jednak nie? "Skoczę. Zrobię to... Nie. Zastanowie się."

    Mijały dni.

    "Tak... nie... tak... tak... n-nie..."

    Mijały miesiące.

    Człowiek zapomniał już dlaczego tutaj przyszedł. Czuł jednak, że musi zostać. Czekał. Nie wiedział tylko na co.

    Mijały lata.

    Człowiek osiągnął wreszcie swój cel.

    -Mamo! Mamo! Spójrz jak tu pięknie!

    -Ostrożnie! Nie podchodź za blisko krawędzi, bo spadniesz!

    -Dobrze mamo.

    -Mamo?

    -Tak, kochanie?

    -Dlaczego ten duży kamień może leżeć tak blisko przepaści, a ja nie?

    -To jest tylko głaz, kochanie. Nawet jak spadnie, to nic mu nie będzie. Tobie może stać się krzywda.

    -A czy te... głazy... myślą? Bo ten wygląda, jakby nad czymś się zastanawiał.

    -Oczywiście, że nie córeczko. To tylko kawałek skały.

    -Mamo?

    -Co tym razem, cukiereczku?

    -Gdzie jest teraz tatuś?

    -Nie wiem, kochanie.

    -Czy jest daleko?

    -Może tak, może nie.

    -Ale nie ma go tutaj?

    -Tutaj? Nie. Na pewno nie.

    Wiem, że to nic specjalnego, ale jak już wspomniałem, byłem ciekaw własnych możliwości, więc postanowiłen nie zaprzestawać nad rozmyślaniem i wziąłem się do roboty. :)

  4. Spróbujcie, lepsze to niż zabić się we śnie.

    W moim przypadku, kiedy zdarzało mi się spierniczać przed, dajmy na to, złowieszczą mazią umiejętność latania zanikała... Nie mogłem się skoncentrować, bo za bardzo martwiłem się o to, co się stanie jak mnie dopadną. :)

    Mieliście takie coś kiedyś, że niby się obudziliście, ale po pewnym czasie orientujecie, że jednak nadal śnicie? To jest naprawdę dziwne uczucie. Ostatnio tego doświadczyłem (po dość długiej przerwie od ostatniego razu :)). Po prostu wstałem z łóżka, umyłem się, ubrałem i kiedy zacząłem jeść śniadanie, zauważyłem, że coś jest nie tak. I w tym momencie się obudziłem, nie wiedząc dokładnie co się stało. Przez chwilę nie wiedziałem gdzie jestem, czy jest rano, czy też wieczór, totalna nieczaja. :)

  5. To jest tak dziwne, że aż śmieszne. Zawsze pamiętam jak czułem ogromny lęk, wolałem się poddać i szybko skapitulować zabijając się dobrowolnie...

    xD

    Z tego co pamiętam, to zawsze ganiłem się w myślach po przebudzeniu, że znowu poddałem się i nie podjąłem walki :). Rzadko zdarzało mi się, żebym stawił czoła wyzwaniu, najczęściej aktywował się mój doskonały zmysł tchórza i jedyne, co w takich momentach było moim celem, to jak najszybsze znalezienie drogi do skutecznego samobójstwa. Z perspektywy lat to w istocie jest śmieszne xD. Gdyby tylko ktoś z boku mógł to obserwować... Najczęściej widziałby mnie, uciekającego przed czymś szkaradnym i rzucającego się z najbliższego okna centralnie na dynię ^^. Nie jest to zbyt finezyjne (podobnie jak rzucanie sie pod samochody i walenie łbem w mur), ale liczy efekt. Raz tylko wybudziłem się z koszmaru inaczej niż zazwyczaj. Zorientowałem się, że to jest sen i niestety w żaden znany mi sposób nie mogłem się obudzić. Stwierdziłem więc, że będę musiał znaleźć sposób na spadnięcie z łóżka w rzeczywistości. Dlatego też położyłem się na ziemi i zacząłem się kulać xD. Po kliku obrotach z hukiem zleciałem na podłogę... Jak widać sen dostarcza wielu rozrywek. ;]

  6. Śmierć w snach? Phew. Jak byłem mały nie takie rzeczy sie robiło. :) To znaczy samobójstwo był dla mnie idealną metodą na wybudzenie się z koszmaru. Najczęściej, żeby odebrać sobie życie skakałem z wysokości na łeb, a jak nie było w pobliżu żadnej przepaści/okna/schodów/czegokolwiek, to poprostu albo rzucałem się pod jakiś samochód lub waliłem głową w co popadnie, w celu uzyskania obrażeń, które zagwarantowałyby mi pobudkę. xD Raz tylko zdarzyło mi się, że zostałem zabity nie z własnej woli. Wtedy się nie obudziełem, po prostu 'ekran' zrobił się czerowny (pewnie od krwi :D) i dalej pamiętam, że tak jakby opuściłem swoje ciało i latałem sobie w tę i we w tę. ;] Nic strasznego, a i w realnym świecie udało mi się jakoś wyjść bez uszczerbku na zdrowiu.

  7. No i gdzieś czytałem, że niestety nie da się tego 'wytrenować' w żaden sposób. Wink

    Da się, wystarczy że zajrzysz do linka podanego przez Mordimera. Sam kiedyś stosowałem jedną z technik ćwiczenia LD, a mianowicie zapamiętywanie snów. Każdego ranka spisywałem w notatniku wszystko, co udało mi się zapamiętać zaraz po przebudzeniu. O dziwo juz po 3-4 zapisanych snach, udawało mi się uzyskiwać LD. Czasami trwały dłużej, czasami krócej, jednkaże zdarzały mi się prawie kazdej nocy. Teraz nie wiedzieć czemu już nie tak często. Jednym z powodów może być zaprzestanie notowania treści snów, ale uznałem to za zbędne, ponieważ kilka razy w tygodniu udaje mi się zorienotwać, że jestem we śnie, ale albo na krótką chwilę, albo zaraz po 'dokonaniu odkrycia' dochodzi do przebudzenia. Zresztą potrafię już zapamiętywać sny, nawet te 'głębokie'. Choć oczywiście nie wszystkie, bo przypominanie sobie snów z środka nocy jest dosyć... 'męczące', dlatego nie zawsze się udaje.

    Dalej o snach, ale już trochę luźniej. Odkąd pamiętam miewam sny, w których jeżdżę samochodami jako kierowca. Wiadomo. Co ciekawe, kiedy miałem ochotę pojeździć sobie jakąś bryką, wystarczyło wsiąść, nacisnąć gaz i ruszyć z piskiem opon. Biegi służyły tylko do przyspieszania, oczywiście nie musiałem używać sprzęgła. ;] Odkąd jednak zacząłem się uczyć jeździć samochodem, już nie jest tak łatwo. Muszę postępować tak, jak w rzeczywistości, bo inaczej albo nie ruszę, albo coś zacznie zgrzytać, albo wpadnę w poślizg itd. :)

  8. A właśnie. Całkiem niedawno miałem jakiś sen, w którym gdzieś tam idę i o coś się chyba potykam. W każdym bądź razie leciałem w tym śnie prosto na twarz, więc zrobiłem dokładnie to, co zrobiłbym w rzeczywistości. Czyli spiąłem wszystkie mięśnie i próbowałem podeprzeć się rękoma. Efekt tego był taki, że momentalnie się obudziłem i w ułamku sekundy usiadłem na łóżku. To było trochę dziwne, bo wszystko działo się bardzo szybko no i poza tym towarzyszło temu uczucie upadku...

    Co do widzenia 'czegoś'. Czasami tak mam, że nagle obudzę się w środku noc i wtedy mimo otwartych oczu, wciąż wyraźnie widzę ostatni moment snu. Czyli np. jakąś osobę, która, mógłbym przysiąc, siedzi mi na łóżku. :) Jak byłem mały to lałem w gacie w takich momentach, na całe szczęście zdołałem się do tego przyzwyczaić. No ale najgorsze co może być, to kupa ciuchów rzucona na krzesło, która w nocy wygląda jak jakiś cholerny demon. :D

    Mała ankieta: ile razy zdarzyło wam się kopnąć w ścianę podczas snu? xD

  9. A co sadzicie np o proroczych snach ? J

    Raz miałem taki sen. Już kiedyś o nim tu opowiadałem, więc nie będę się powtarzał. Powiem tylko tyle. Prawdopodobieństwo "wyśnienia" akurat tego wydarzenia, które miało miejsce kilkanaście godzin po moim przebudzeniu jest... nieprawdopodobnie niskie. No dobra, żeby zobrazować to o czym mówię, napiszę co mi się śniło. Będzie krótko. Miałem sen, że Antonina Krzysztoń (jak nie wiecie któż to jest, to zasięgnijcie porady o Wujka Sama) da taki minikoncert w Katedrze Gnieźnińskiej (czy tam Gnieźnieńskiej), śpiewając przodem do ołtarza, analogocznie tyłem do publiczności. Wyśniłem także, że na ten kocert pojadą moi rodzice. Ekhm... tak też się stało w rzeczywistości.

    Do dzisiaj nie wiem, jakim cholernym cudem to się mogło stać. To jest NIEMOŻLIWE. I wierzcie mi, nie słyszałem dzień, czy ileś tam czasu wcześniej, nic a nic i tym koncercie. Nie miałem o nim najmniejszego pojęcia i jestem o tym pewien w stu procentach.

    Więc co się stało...? Czy to jest jakiś pokręcony zbieg okoliczności? Czy może mózg człowieka podczas snu staje się jakimś superpotężnym narzędziem, które potrafi... to, o czym zawsze marzyliśmy?

    Jak już przy snach jesteśmy. Na pewno mieliście takie sny, w których latacie, albo gdzieś spadacie. Często po przebudzeniu z takich snów towarzyszy nam uczucie uderzenia całym ciałem o łóżko, jakbyśmy autentycznie na nie spadli. Ktoś wie może dlaczego tak się dzieje?

  10. Ktoś mi może wytłumaczyć dlaczego na ŻADNYM zdjęciu z kosmosu nie ma gwiazd? A jak jakieś macie to proszę o jakieś linki, bo ja znależć takowych zdjęć nie mogę... Z tego co pamiętam, to ktoś kiedyś mówił w tym topicu, że to o jakieś filtry na aparacie chodzi, czy coś, ale na boga...

  11. Co do wywoływania duchów: to po prostu autosugestia. Tak bardzo chcesz zobaczyć jakieś zjawisko paranormalne, że stajesz się przewrażliwiony i każdy podmuch zza okna traktujesz jako przybywanie ducha.

    Jest w tym trochę racji, ale ja aż tak sceptczny nie jestem :). Nigdy nie widziałem ducha, a nawet jak widziałem to nie zwróciłem na niego uwagi, chodzi mi jednak o to, że jestem otwarty na różne aspekty zjawisk paranormalnych. I to do tego stopnia, że nigdy nie odważę się przeprowadzić seansu spirytystycznego :). A nóż się uda i co wtedy?

    Ostatnio, co mnie już niemal wkurza to zjawisko deja vu, którego to doświadczam coraz częściej. W przeciągu kilku ostatnich tygodni kilkanaście razy zdarzyło mi się przeżyć takie coś. Przeważnie są to krótkie "przebłyski", jednak ostanie deja vu trwało chyba z pół minuty! Nie będę tu się rozwodził nad szczegółami, powiem tylko, że przez kilka minut siedziałem z karpiem na mordzie. Wszystko się zgadzało, co do jednego słowa i czynności. Dziwnie było patrzeć i wiedzieć dokładnie, co się za chwilę stanie. Zwłaszcza, że trwało to taki szmat czasu.

    Czytałem gdzieś (albo i nie ;)), że jedną z teorii na temat deja vu jest tak jakby "błąd" naszego mózgu. Nie pamiętam dokładnie szczegółów, chodziło jednak o to, że informacje, które odbiera w danym momencie mózg wlatują do, powiedzmy, szufladki z napisem 'teraźniejszość'. Dzięki temu wiemy, że to co obserwujemy dzieje się w tej chwili. Ktoś stwierdził, że od czasu do czasu nasz mózg się myli i zamiast wkładać to, co w danej chwili odbieramy, do szufladki 'teraźniejszość', wkłada do innej z napisem 'przeszłość'. Przez to wydaje nam się, że "gdzieś to już widzieliśmy", ponieważ odbieramy daną chwilę jako wspomnienie z racji błędnej drogi obranej przez daną informację. Nie wiem ile w tym prawdy, mam tylko nadzieję, że z moim mózgiem jest wszystko w porządku... :)

  12. Czyli ogólnie rzecz biorąc tajemnica, niewiadoma, coś nieudokumentowanego. Inaczej mówiąc sprawa paranormalna?

    Naprawdę nie musisz mi tego mówić. Ja do różnych niewyjaśnionych zjawisk podchodzę ostrożnie. Przede wszystkim lubię artykuły ze zdjęciami i/lub filmikami. I to nie dla tego, że natłok liter przyprawia mnie o zawroty głowy. Taką historię to i ja mogę sobie wymyślić (co innego tak rozlegle ją opisać, z tym miałbym nie lada kłopot), dlatego wolę jak treść tekstu pokrywa się z tym co mogę zobaczyć w filmie czy na zdjęciu. Oczywiście niemożliwym jest uchwycenie wszystkich zjawisk paranormalnych jakie mają miejsce, więc często po prostu trzeba wierzyć autorowi na słowo. Ja mam z tym problemy, zwłaszcza z tekstami tego typu, czyli jakieś niby duchy, niby potwory.

    Bardziej interesują mnie anomalie czasowe, grawitacyjne, dziwne zjawiska świetlne, czyli sprawy bardziej 'naukowe'. Choć kryptozoologia to też nauka, wolę teksty o czymś bardziej, powiedzmy normalnym,od oślizgłego stwora z mackami.

    Inna sprawa, że Kozaczek mógł jedynie wkleić linka do tego artykułu, wtedy różnym leniuszkom, którzy nie lubią jak jest za dużo literków, byłoby łatwiej go pominąć, nie zmęczyć się i nie wynudzić.

    Jak już wspomniałem nie interesują mnie historie o duchach i potworach, bo tyle już tego napisano, że praktycznie ciężko znaleźć coś bardziej oryginalnego od nawiedzonego domu.

  13. Ech... osobiście nie lubię tego typu artykułów. Ktoś napiszę kobyłę, niemal opowiadanie, z której wynika tylko tyle, że jest sobie takie coś, nikt nie wie jak wygląda, nikt nie wie skąd pochodzi, nikt nie wie dlaczego zabija. Fajnie. Wynudzić się można na śmierć, czytając takie rewelacje.

  14. Oglądałem ten filmik chyba z kilkadziesiąt razy :). Na początku sądziłem, że to fake, ale cholera to jest niemożliwe. Gdyby to był fotomontaż to prawdopodobnie nie wyglądałoby to tak dobrze jak na tym filmie. Ponad to mocny jest moment, kiedy te dwa staki odlatują, a operator próbuje złapać ostrość. Nie znam się na technikach fotomontażu, ale wg. mnie gdyby te obiekty były nałożone na obraz, to widać by to było doskonale.

    Ciekawe jest to, że te pojazdy mają silniki odrzutowe. Prawdopodobnie jest to więc ziemski 'samolot'. Wyobraźcie sobie jednak, jakie komputery muszą być na pokładzie, żeby takie cholerstwo utrzymać w powietrzu. Wszak silników jest conajmniej sześć: 5 mniejszych i jeden główny. Te mniejsze pełnią pewnie rolę sterów, a ten większy odopwiada za unoszenie. Choć może być też odwrotnie, bo dokładnie tego nie widać.

    Oczywiście nasuwają się pytania: na cholerę (jeśli to ziemska technologia) te statki leciały tak nisko? Żeby się ludziom pokazać? :) Do czego one służą? Można wnioskować, że skoro silniki są wyciszone (chyba że jest zamierzony efekt fotomontażu, w co wątpię) to może są to jakieś statki szpiegowskie :). Wiadomo jednak, że są na to za duże, chyba że owe pojazdy wyposażone są w jakiś ultranowoczesny kamuflaż. Ciekawe też, czy mogą one latać w przestrzeni kosmicznej? Może mają jeszcze jakiś dodatkowy napęd, który nie wymagałby zatrważających ilości paliwa? Gdzie został nakręcony ten film? Itd.

    Gorzej jeśli to jednak fake :).

  15. 2. Dlaczego zawsze obce istoty są przedstawiane jako bardziej rozwinięte technologicznie i intelektualnie od nas? Skąd wiadomo że jeśli oni istnieją to nie są to np idioci których największym osiągnięciem jest (hipotetecznie, bo i tak całe to UFO to bullshit) zapalenie ogniska od iskry z dwóch kamieni i melodyjne wycie do księżyca?

    Nie wiadomo :D. Zresztą wszechświat jest na tyle duży, żeby pomieścić tysiące cywilizacji. Jedne są bardziej rozwinięte, inne mniej. I wydaje mi się, że tak jest w istocie... To jest aż niemożliwe, żebyśmy byli sami.

  16. Dla mnie osobiście lepiej by było, gdyby kosmici nie ujawniali się ludziom. Jak chcą, to niech sobie prowadzą interesy z ziemskimi rządami (jakkolwiek surrealistycznie to nie brzmi), ale wolałbym żeby zwykli obywatele nie byli w to zamieszani. Owszem, świetnie by było mieć stuprocentowe dowody na to, że kosmici faktycznie odwiedzają Ziemię... ale czy na pewno? Jeśli wszystko wyszłoby na jaw to czekałby nas prawdziwy armageddon. Świat stanąłby na głowie. Ludzie zaczęliby wariować na punkcie kosmitów i nic dobrego by z tego nie wyszło. Utrzymywanie tego w ukryciu jest najlepszym rozwiązaniem. Zarówno dla nas, jak i dla tych, którzy mają w tym interes.

    Jak już jesteśmy przy kosmitach... Zawsze się zastanawiałem, czy gdzieś tam hen daleko, na jakiejś planecie podobnej do Ziemi nie egzystują przypadkiem przedstawiciele rasy homo sapiens. Wszak zakładając, że istnieje glob bliźniaczy naszemu, gdzie warunki do życia są takie same jak u nas, to chyba jest większe lub mniejsze prawdopodobieństwo, że tamtejsza ewolucja przebiegała tak samo jak na Ziemi? No, nie dokładnie jak u nas (bo to jest raczej niemożliwe), ale pod pewnymi względami tak - np. człowiek. To chyba jest prawdopodobne, prawda? Bo jak tak, to dla mnie jest to o wiele ciekawsze i intrygujące, niż jakieś cherlaki z wodogłowiem. Ciekawe, jak potoczyłaby się historia "obcych" ludzi? Jak bardzo się rozwinęli, czy osiągnęli to samo, co my, czy poszli w zupełnie innym kierunku? Co z religią?

  17. Ja z Carbonem nie wiążę wielkich nadziei. Co prawda gra zapowiada się lepiej od MW, ale dziwnym to nie jest, zwłaszcza, że ostatnia część NFSa wypadła średnio na jeża. Cieszy mnie pokaźna liczba samochodów oraz własny team, który w pewnej mierze zastosowano już w Ford Street Racing :twisted: . Wreszcie wspaniałym rozwiązaniem jest podział na obozy: japoński (nie żebym był rasistą XD), europejski i USAsowski :). Oczywiście ja wybiorę podczas pierwszego przechodzenia gry stronę Starego Kontynentu, ponieważ mam zamiar śmigać jakimś Porschakiem. Oczywiście chodzi o "jakąś" 911 :). Kusząco prezentuje się również japońska strona Mocy, ale tą zaostawię sobie na później. A w muscle carach nie widzę nic porywającego...

    Mimo wszystko czeka nas powtórka, tego, co już było, ale myślę, że jednak warto czekać.

  18. Nie mogłem się powstrzymać. Może ktoś mi wytłumaczy o co chodzi w tym podpisie w nowym CDA na 23s (screen u góry). Bo tego, że za kierownicą siedzi Japończyk nie da się stwierdzić, a Lamborghini Gallardo napewno nie jest japońskim samochodem ;).

    Widziałeś może reklamę samochodu Kia? Tam gdzie występowało trzech chłopców? Jak nie, to nie zrozumiesz :P.

  19. Model jazdy się zmienił i to na gorszy. Jak uważasz, że nie - ok twoje zdanie. Ja swoje wiem.

    Hm, ja i tak nadal optuję za tym, że się nie zmienił :). Dla mnie nie ma żadnej różnicy. Tak czy siak samochód prowadzi się nieziemsko łatwo. Pograj sobie na przykład w najnowszą TOCĘ, ustaw tryb PRO i graj na klawie :). Prędzej zjesz własne włosy niż wygrasz jakikolwiek wyścig.

    Po prostu jestem przyzwyczajony do TOCI, a tam widac różnice w stosunku do porzednich części.

    W najnowszych NFSach tych różnic zwyczajowo nie wyczułem.

    Zresztą wystarczy wspomnieć, że po wydaniu Porsche EA... zwolniło cały team, który pracował nad tą grą. Neutral Paranoja.

    Prawie jak w Polsce :).

  20. Ke? Wg mnie model jazdy w MW w stosunku do U 1 i 2 nie uległ zmianie. Uległa jej natomiast rozgrywka (policja), co spowodowało tylko takie wrażenie, że coś jest nie tak z zachowaniem się wozu. IMHO oczywiście ^^.

    Bezsprzecznie najlepszy model jazdy posiadał Porsche Zwei Tausend, ponieważ najbliżej mu do rzeczywistości. Dla jednych to jest minus, ale dla mnie i dla rzeszy fanów, niewątpliwy plus.

    Kurczę, jak ja marzę o sequelu Porsche 2000... To byłby hit.

  21. Tak U1 jest najlepszy ze wszystkich "tuningowanych" NFSów. Ale tak przeważnie jest, że pierwsza gra danej serii pozostawia najmilsze wspomnienia.

    I w ogóle w U1 był taki specyficzny klimacik. No i Mazda MX... To jest wóz, a nie jakieś tam nędzne Lambo, czy Merce. A i Acura jeszcze była...

    W MW samochody kompletnie mi się nie podobały, nie licząc "rajdówek".

    O tym już wcześniej mówiliśmy - tuning Lambo? Nonsens! Tuning Lancera? To jest to! :)

    Pamiętacie pierwszego NFSa? Ja z moich zakamarków pamięci wygrzebałem tylko taki czerwony samochód z żołtym płomieniem, albo odwrotnie. Rozpędzał się do 250 km/h i wiem, ze to był mój ulubieniec XD.

  22. Ale tuning Lambo?

    Tak, masz rację. Zauważyłem zresztą ( i nie tylko ja, powiem Wam w sekrecie ;)), że taki wspomniany niestuningowany Lambo, czy Mercedes SLR są w MW powolne! Seryjnie te bryki wyciągają grubo ponad 300 na godzinę, czego nie widać w tej grze. Dopiero po stuningowaniu są szybkie. A to jest lekki bezsens. Zresztą stuningowane Porshe i wyżej wspomniane wyglądają ohydnie! Całe szczęście, ze nie trzeba koniecznie kupować spojlerów itd, bo inaczej byłoby kiepsko... O wiele lepiej by wyszło, wywalając ten cholerny tuning i pozwolić się cieszyć prawdziwym pięknem samochodów... Niestety coraz więcej ludzi zajmuje się i intereuję tuningiem, więc stworzenie takiej gry wydaje się logiczne... Przydałby się jakiś porządny symulator na kompa vide GT4... Jest TOCA, ale w porównaniu z ilością samochodów do najnowszego GT4, cóż.... Trza czekać.

×
×
  • Utwórz nowe...