Skocz do zawartości

FanBlog

  • wpisy
    35
  • komentarzy
    26
  • wyświetleń
    15829

Czy warto czytać nudne książki?


fanthomas212

600 wyświetleń

Według obliczeń  profesorów z uniwersytetu w Pierdziszewie nie starczyłoby życia, żeby przeczytać wszystkie książki, jakie dotąd powstały (chyba że ktoś jest Flashem). Do tego dołóżmy jeszcze całą masę tekstów, artykułów i informacji zgromadzonych w Internecie. Ogrom tego wszystkiego jeży włosy na głowie (i nie tylko tam). A ta liczba oczywiście cały czas rośnie. I teraz nadchodzi pytanie: czy warto czytać nudne książki?

Według obliczeń amerykańskich naukowców przeważająca część społeczeństwa czyta bardzo mało lub w ogóle, co prowadzi do wniosku, że moje pytanie jest równe sensowne co tańczenie nago na lodzie.

Pomyślmy jednak o kimś, kto ma przed sobą koniecznością przeczytania nudnej lektury. Czy warto to zrobić? Jakie są zalety, oprócz mniejszego prawdopodobieństwa dostania pały na świadectwie i pałą od ojca?

Przede wszystkim ubogacanie języka. Im więcej czytamy, tym podobno mamy bogatsze słownictwo. Z tego wynika również możliwość słownej woltyżerki i mówienia innym o rzeczach, o których nie mają pojęcia. Co prawda zapewne takie popisy skończą się używaniem nowych słów nie znając do końca ich znaczenia i pięścią na nosie od zdenerwowanego kolegi.

Czytanie klasyki daje nam również możliwość przeprowadzenia analizy, dlaczego akurat ten tytuł zapisał się w dziejach świata i jaką on wartość ze sobą niesie. To jednak jest zajęcie idealne dla znudzonych historyków literatury, a nie uczniów liceum.

Tak więc marnowanie czasu na czytanie nudnych książek zależy w dużej mierze od ich wartości i własnego samozaparcia w celu lepszego poznania kultury i dorobku ludzkiego.

Granie w gry niesie jednak ze sobą znacznie więcej korzyści, więc..

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Nasze odczucie względem treści z którymi mamy do czynienia zmienia się z wiekiem. To co było nudne w czasach szkoły średniej może podobać się gdy osiągniemy jakiś, wyższy (albo niższy) pułap w rozwoju i zmieni nam się "zmysł smaku".

Pierwszy z brzegu przykład: Faraon. Miałem z nim styczność w klasie drugiej gimnazjum. Było źle. Nie przeczytałem połowy pierwszego tomu i rzuciłem w kąt. Ważniejszy był Gothic albo inny Far Cry. 11 lat później sięgnąłem po niego ponownie i zauroczyłem się kunsztem pisarskim pana Bolesława. Nie chcę rozpisywać się o tym co konkretnie mnie urzekło- było tego mnóstwo. 

Jądro Ciemności. Kompletnie nieciekawa w czasach technikum. Przemęczyłem dlatego, że była niezbyt długa. W 2015 roku zabrał mi kilka godzin urlopu i udało mi się zrozumieć co Conrad chciał powiedzieć przez te kilkadziesiąt stron. W 2008 roku byłem zwyczajnym, nieokrzesanym nastolatkiem do którego specyficzny styl powieści nie przemawiał.

Zazwyczaj młodzi ludzie krytykują szkolne lektury. Częściowo mają rację-  po "Dzieciach z Bullerbyn" albo "Pucu, Bursztynie i Gościach" powinni rzucić na nasze biurka coś pokroju "Pana Samochodzika" a nie bombardować martyrologią wypływającą z "Kamieni na Szaniec" albo "Chłopców z Placu Bronii". 

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...