Kolejna farsa dla nastolatków?
Trzy lata temu, wykonując czynność dla siebie bardzo niecodzienną, czyli oglądanie telewizji (tak, zdarza mi się) trafiłem na pewien film. Pewnie nawet szybko bym go wyłączył, bo szczerze powiedziawszy w telewizji, jak już ją sobie odpalę, najbardziej lubię oglądać albo filmy, które już wcześniej widziałem albo przynajmniej takie, o których coś nie coś słyszałem. O tym nie słyszałem nic, poza tym, że jest. Dlaczego go w takim razie zostawiłem?
Przez wzgląd na obsadę. Szybki research na Filmwebie nakreślił mi, iż na ekranie zobaczę między innymi Jennifer Lawrence i Josha Hutchersona. Dziś lubienie tej pierwszej nie jest niczym niezwykłym, bo jest jedną z najlepiej zarabiających kobiet w Hollywood i grywa w co drugim boxoffice?owym filmidle, ja z kolei śledziłem jej karierę odkąd, będąc jeszcze dużo młodszym, zobaczyłem Do szpiku kości. W moim mniemaniu, bardzo dobry film, sprawił, iż zapałałem do Jenn sympatią, a po Poradniku pozytywnego myślenia życzyłem Oscara. Josh? Samego aktora nie lubię, ale mam do niego sentyment, bo za dzieciaka lubiłem filmy z jego udziałem (na przykład Zathura - Kosmiczna przygoda). Dziś raczej bałbym się do nich wracać. W skrócie obsada zatrzymała mnie przed użyciem pilota i przełączeniem na inny kanał. I jestem daleki od stwierdzenia, że mam czego żałować.
Może zacznę od tego, że doskonale rozumiem ludzi nielubiących tego filmu dla zasady. Nawet osobiście, znam takich sporo. Kino dla nastolatków, podniecanie się nie wiadomo czym, typowa papka z Hollywood, drugi Zmierzch, blablabla. Słyszałem to już wiele razy. Nawet przyznam, że jest w tym trochę prawdy, bo gdyby naprawdę chcieć oddać klimat i surowość serii Suzanne Collins na ekranie, film nie załapałby się raczej nikt poniżej 15 roku życia. Czy jednak przeszkadza mu to w czymkolwiek? Nie.
Już pierwsza część to dobre kino. Ciężko mi tu zachwalać ją pod niebiosa, ale naprawdę dobrze mi się to oglądało. Jasne, można się przyczepić przykładowo do pracy kamery czy masy innych rzeczy, jeśli dobrze zna się oryginał, lecz sam film bardzo fajnie absorbuje widza. Nawet ta wyśmiewana trzęsąca się zbyt często kamer,a daje mi taki efekt swoistego uczestniczenia w obrazie. Do tego dochodzi dobra gra aktorska najważniejszej postaci ? Katniss granej przez wspomnianą Jennifer. Nie ma w niej ani przesadnego patosu, ani przesadnego czegokolwiek, to zwykła, dobra dziewczyna, której przyszło walczyć o przetrwanie. Pierwsza część to film od początku do końca o niej i jej przystosowaniu się do nieznanych, a jednak dziwnie znajomych, warunków. Nie zapominajmy przecież, że z pieniędzmi nie było w jej rodzinie, delikatnie mówiąc, najlepiej. Jak dla mnie Lawrence całkowicie skrada ten film i to dzięki niej oraz dobremu marketingowi oczywiście, stał się on tak popularny. Reszta postaci mogłaby nie istnieć, bo co ciekawsze póki co dostają mało czasu antenowego, a inne, chociażby grany przez Hutchersona, Peeta, są bez wyrazu i jakiegoś oryginalnego charakteru. A sam Peeta jest przy tym po prostu wkurzający. Jednak jak mówiłem, lwia część obrazu to Katniss i świetnie prezentujące się na ekranie Głodowe Igrzyska. Do tego satysfakcjonująca kulminacja i widz odchodzi od telewizora uśmiechnięty.
Szkoda, że Natalie nie dostała większej roli (nie czuję jak rymuję).
Uśmiechnięty od ucha do ucha może za to wyjść po drugiej części zatytułowanej W Pierścieniu Ognia. Już kiedyś owy film tu zrecenzowałem, więc w razie czego odsyłam do wrażeń prosto z kina, tu ograniczę się do kilku słów. Po pierwsze: to zdecydowanie moja ulubiona część. Jest w niej najwięcej akcji ze wszystkich czterech i naprawia największe wady pierwszej części. Akcja jest dynamiczniejsza, bardziej zróżnicowana i po prostu lepsza, dostajemy dużo nowych ciekawych bohaterów, a ci starzy dostają trochę więcej okazji na zainteresowanie nas. Widać także jak na dłoni sporo większy budżet, tym razem nie szczędzi nam się efektów specjalnych, jak to miało miejsce w pierwszej części. W ogólnym rozrachunku zatem, sequel stara się zadowolić i typowego amerykańskiego zjadacza chleba (efekty, akcja) i w podobnym stopniu bardziej wymagającego widza (fabuła, postacie). Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego ta część wypada dla mnie najlepiej na tle pozostałych: tytułowe Głodowe Igrzyska. W obu Kosogłosach to arena była tym, czego mi najbardziej brakowało i do czego seria mnie wcześniej przyzwyczaiła. OK, rozumiem, reżyser musiał się w pewnym stopniu trzymać materiału źródłowego, ale... po prostu mi tego brakowało.
Co jak co, plakaty z filmu wyglądają znakomicie
Z Kosogłosami mam jeszcze jeden zasadniczy problem: niepotrzebnie rozbito je na dwie części. Pierwsza część jest przez to okropnie nudna, przegadana i ciągnie się jak flaki z olejem. Jasne, że mógłbym ją wybronić gadką o fabule, zawiłym uniwersum i jego niuansach, które też trzeba wyjaśnić, lecz po prostu ciężko to zrobić w sytuacji, gdy duża część dialogów naprawdę jest o niczym. Plus na pewno za dodanie do obsady Natalie Dormer, bo niezmiernie lubię te aktorkę. Jak to jednak z filmami na podstawie książek, podzielonymi na dwa, drugi Kosogłos (który dostanie zresztą osobny tekst) przyćmiewa poprzednika i jest dużo lepszym filmem. Lepiej rozdziela proporcje akcji i fabuły, a ta druga jest bardziej interesująca niż w części pierwszej.
Na ten moment mój ranking Igrzysk wyglądałbym zdecydowanie tak: W pierścieniu ognia > Kosogłos część druga > Igrzyska śmierci > Kosogłos część pierwsza. Oczywiście przy pamiętaniu jednej ważnej rzeczy: naprawdę lubię tę serię. Jasne ma swoje wady, nawet sporo, ale na tle innych książkowych dzieł dla młodzieży typu Więzień Labiryntu, Niezgodnej, Zmierzchu czy Harry?ego Pottera według mnie jedynie ten ostatni mógłby być lepszy od Igrzysk (nawet pomijając porównanie, film broni się oczywiście również samodzielnie). A nie zapominajmy, że młody czarodziej miał o wiele więcej okazji na wzbudzenie naszej sympatii niż Katniss. Dlatego wiedzcie, że każdą część oglądało mi się przyjemnie i naprawdę gorąco polecam tym, co serii nie widzieli i boją się kolejnej farsy dla amerykańskich nastolatków. Igrzyska mogą (acz nie muszą) was zaskoczyć.
19 komentarzy
Rekomendowane komentarze