Skocz do zawartości

Źródło dobrego smaku

  • wpisy
    9
  • komentarzy
    75
  • wyświetleń
    17226

Powrót w gloryi i chwale a zarazem następna krucjata, tym razem na pohybel transfobii


Ostrowiak

1209 wyświetleń

Po kolejnym urlopie spędzonych na Balearach stwierdzam, że temu środowisku nadal należy się człowiek wartościowy, prowadzący je ku oświeceniu i czystości myśli i ducha. Stąd niezrażony kontynuuję swoją misję edukacyjną, zaś tym razem będę rozprawiał się z ewidentną transfobią zawartą w grze komputerowej "Pillars of Eternity".

Bogu ducha winni (a ludziom pieniądze) twórcy gry, studio Obsidian, pozwolili Kickstarterowiczom odznaczającym się wyjątkową lojalnością (a zdecydowanie wyjątkową majętnością) na umieszczenie różnorakich tekstów w świecie gry, jako memento, które to by miało oznajmiać wszem i wobec ? oto ja, X, wsparłem projekt sumą znaczną. Mementa te dzielą się zasadniczo na dwie grupy; wyjątkowo majętni dostali możliwość napisania "backstory" przypadkowych NPC tła, których dusz główny bohater może "dotknąć", aby dowiedzieć się nieco o życiu ich poprzednich inkarnacji. Stąd też gigantyczna ilość "żółtych NPC", których gracze szybko zaczęli ignorować, a to ze zrozumiałego powodu ? zwykły człowiek nie umie pisać ani doskonale (jak chociażby ja czy Revanchist), bardzo rzadko też jest w stanie pisać zwyczajnie strawnie.

Interesujący fenomen, prawda? Cóż to takiego, napisać krótką historyjkę, choćby i o Andrzeju zmierzającym k'monopolowi po ćwiartkę? Dar jest to jednak, dar udzielany wyłącznie potomkom muz i poetów, skąpo wydzielany nielicznym i mimo egalitarnej podobno kultury dnia dzisiejszego warto o tym pamiętać. Ludzie nie są równi, mają różne talenty, do różnych rzeczy się nadają. Czy to kwestia "wrodzonego" drygu, zapewne opartego niejako na indywidualnej biologii, czy też może długotrwałej praktyki, ja nigdy nie będę mistrzem windsurfingu, zaś Wy dobrymi pisarzami.

Tak czy inaczej, wracając do dwóch grup mementów ? wyjątkowo majętni pisali te nieszczęsne backstory. Stąd też kwiatki w stylu łzawych historyjek czy zwyczajnej propagandy, jak historyjka dwóch niewinnych czarodziejek-homoseksualistek obrzucanych na jarmarku jabłkami, którą zaobserwować można w pierwszej godzinie gry. Do wątku propagandy jeszcze wrócę.

Mniej majętni pisali nagrobki. Znamy to niewątpliwie z wielu gier ? nagrobki są pokrywane śmiesznymi wierszykami, tajemniczymi wskazówkami czy zwyczajnie humorem rubasznym. Żarty tego typu sięgają jeszcze lat dziewięćdziesiątych i pamiętam je choćby i z Monkey Island. Nic dziwnego, bo to zgrabny i niezaśmiecający krajobrazu easter egg, czasem nawet zabawny. W "Pillars of Eternity" nie ma indywidualnych nagrobków, tylko zbiorowe mauzolea z płytami nagrobnymi w formie przewijanej ramki. Inaczej nie sposób byłoby zmieścić wszystkich nagrobnych żarcików w grze bez wprowadzania cmentarza ofiar masowego ludobójstwa.

Żarty te są, jak i wyżej wzmiankowane backstory, zazwyczaj kiepskie. Często żenujące. Perełki wywołują ironiczny rechot, jak chociażby ten zgrabny wierszyk:

NUKhCzo.jpg"Here lies Firedorn, a hero in bed,
He was once alive, but now he's dead.
The last woman he bedded, turned out a man
And crying in shame, off a cliff he ran."

Oto i on stał się kością niezgody. O co poszło? Ba, o transfobię przecież. Jak śmiał bezczelny autor zakpić sobie z uciśnionej mniejszości nieheteronormatywnej? Na pal gnoja, tudzież na galery!

Kierownik projektu, Joszua E. Sawyer, prędko ustosunkował się do twitterowego terroryzmu i obiecał "przyjrzeć się sprawie". I byłoby tego na tyle, gdyby Sawyer nie był tolerastą okropnym i gdyby jego tolerastia nie przejawiała się także w świecie gry. Ten wpis nie jest poświęcony tejże z prostego powodu ? jeszcze nie skończyłem grać, więc zapewne znajdę przykładów jeszcze więcej. Jeżeli będę miał czas i ochotę, może łaskawie je Wam przytoczę i opatrzę komentarzem.

Nie, dzisiaj zajmijmy się samą kontrowersyjnością żartu. W epoce marksizmu kulturalnego jesteśmy powoli przyzwyczajani do wszelakich schorzeń z dziedziny asocjacji i wmawia się nam, że chore jest zdrowym, słabe silnym, głupie dobrym ? ??? ?????. Zwyczajny człowiek spotkany na ulicy żadnego transseksualisty na oczy nie widział, a jeżeli widział, to niespecjalnie go to obchodzi. Jego sprawa? Skądże znowu. Dlaczego więc zwyczajnego człowieka bombarduje się już nie tolerancją, ale akceptacją?

Mel Brooks poświęcił swoją karierę filmową misji ośmieszenia Adolfa Hitlera do tego stopnia, by nikt już nigdy nie wziął go na poważnie. Można by rzec, udało mu się to w sposób bardzo wyraźny. Stąd też nie rozumiem oburzenia żartem wyżej. Czy jest to żart z transseksualisty? Nie, raczej z transfoba, który wlazł babie ze sztywnym do łóżka i zorientował się po fakcie, a że był niepewny siebie i swojego postępowania, postanowił ze sobą skończyć w sposób cokolwiek spektakularny. Kto tu wyszedł na idiotę?

Transseksualizm ani żadne inne schorzenie nie wymaga "obrońców", bo doskonale sobie radzi, tak jak doskonale radziło sobie przez wieki. Już w dwudziestoleciu międzywojennym nasi podobno sztywni przodkowie dowcipkowali sobie w kuluarach o wyczynach tego czy tamtego pana czy pani i nikt się nie gorszył ? wszystko wszak było częścią sfery towarzyskiej i do sfery publicznej nie przenikało. Odrazą byłoby wywlekać publicznie takie czy inne sprawy i to dla wywlekającego, nie wywlekanego. Wywlekany byłby obiektem kpinek i bon motów, bo tak społeczeństwo działa. Po co działać jemu wbrew?

Tolerastia jest siłą autodestruktywną. Pożera po kolei wszystko co dobre i nigdy nie jest jej mało, a kto usiłuje ją zaspokoić prędko staje się nową ofiarą, która będzie musiała uginać się raz po raz, aż zostanie sprowadzona do poziomu tolerastów ? do poziomu nudy i intelektualnej jałowości, skupionej wyłącznie na cudzym przyrodzeniu i jego działalności.

Trzeba powiedzieć to jasno ? psuje stosunki społeczne usiłując legitymizować i wprowadzać do dyskursu wszystko, co do tej pory było prywatne, z dyskursu wyłączone. Każda myśl nowoczesna jest opętana seksem do granic dewiacji, zaś ta kiedyś przyjemna i owszem, ale z gruntu użytkowa dziedzina życia, stała się nagle filarem cywilizacji post-fukuyamowej. Może dobrze twierdzą historycy, że bezczynność popchnęła Rzym ku dekadencji, zaś dekadencja ku upadkowi. Obecnie przeżywamy to samo.

Nie ma żadnego wartościowego rozwoju kulturalnego na świecie. Tkwimy w tym samym zamulonym bajorze, zamiast szukać nowych źródeł. Wypiliśmy całą wodę i obecnie smarujemy się szlamem z dna. I po co? Po to aby jeden z drugim twitterowy transkwizytor wzniecał raban, bo Boże broń! ktoś żarcik przemycił do komputerowej gierki?

Zaiste kończy się świat, jeżeli to spędza sen z powiek ludziom kultury. A z transfobią trzeba walczyć, tyle że nie z wyimaginowanym "zjawiskiem", tylko z pojęciem, okaleczającym dyskurs na każdym kroku.

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Jak to jest, że ledwie wczoraj, przeglądając rekreacyjnie forumowy temat urlopowy trafiłem na twój nick, a dzisiaj pojawiłeś się z wpisem?

wcale nie śledzę swoich czytelników - Stefan Ostrowiak PhD

  • Upvote 3
Link do komentarza

Marksizm kulturowy chyba, a nie kulturalny. Chociaż nie wątpię, że gdyby marksizm był osobą to mógłby być kulturalny. PhD a takie błędy sadzi.

Sfera towarzyska jest częścią sfery publicznej siłą rzeczy. A transseksualizm jest wyciągany do sfery publicznej być może dlatego, bo jakoś tak się złożyło, że kiedy dawniej się dowcipkowało o nim i cicho szydzono, to może nie śmiano się prosto w twarz takim osobom, specem od historii transseksualizmu nie jestem. Jednak pewne jest, że po prostu takie osoby chcą być akceptowane jak każde inne. Zjawisko podobne do "kozła ofiarnego" w podstawówce, w sumie często znajdzie się taki jeden, którego inne dzieci nienawidzą i niszczą mu życie szkolne z powodu gorszych lub lepszych wyników w nauce. Przez ostatnie lata być może nastąpiło nasilenie się agresji w niektórych kulturach pod względem transseksualizmu, a to musiało spowodować reakcję. A agresja się nasiliła być może dlatego, że grupy które są zdeterminowane przez środowisko i strukturę też muszą mieć możliwość kanalizacji emocji i wyładowania frustracji na kimś, kto może być pod pewnymi względami na słabszej pozycji.

Innym przykładem są homoseksualiści, którzy zaczęli domagać się bycia traktowani na podobnym poziomie prawnym, co pary heteroseksualne (i nie, małżeństwo od zarania dziejów nie było kwestią prywatną, stało się kwestią częściowo prywatną stosunkowo niedawno). Dla nich raczej największym problemem (poza możliwością dostania "wpierdolu" na ulicy) jest to, że partner/ka nie może odwiedzić ich w szpitalu kiedy są w ciężkim stanie, nie ma szans na dziedziczenie i ogólnie są traktowani po macoszemu.

Z terminem tolerastii się nie spotkałem, ale chyba domyślam się o co chodzi i muszę powiedzieć, że ewentualne otwarcie na "innego" może mieć skutki tak pozytywne jak i negatywne, to od wykorzystania możliwości zależy w jaki sposób będą one spożytkowane.

Zauważam pewne sprzeczne tendencje w niektórych ideologiach- homo economicus + rodzina tradycyjna jest nie do pogodzenia praktycznie, ale oba typy są promowane przez niektóre środowiska. Z drugiej strony tolerancja wszystkich + pocisk po Kościele Katolickim, który często jest wyszydzany przez to środowisko.

Co do tego, co stało się filarem post- fukuyamowej cywilizacji też zgodzić się nie da, bo a) Fukuyama po prostu się mylił w swojej teorii i nigdy nie doszło do "Końca Historii" i tego co zapowiadał. Bardziej odpowiada mi teoria peryferiów, pół-peryferiów i centrów. b) filarem tej cywilizacji stał się pieniądz, obieg pieniądza i konsumpcja, a seks dobrze się sprzedaje w warstwie ideologicznej i czysto ekonomicznej. Tak samo jak walka z dewiacją.

Zmiany kulturowe zachodzą stale, czy to rozwój, postęp jest kwestią subiektywną, moim zdaniem w niektórych dziedzinach faktycznie mamy spory regres (jak choćby upadek wartości wykształcenia), w innych pewnie progres. Powiedzenie jednak, że nic się nie zmienia jest po prostu nieprawdziwe, o czym świadczą nawet ogólnodostępne dane (o zmianach wartości Polaków chociażby).

Powiem tak, częściowo zgadzam się z tym artykułem. Ludzie kręcą gównoburzę z żartów, ale głównie dlatego, że zajęcie się poważnym problem ich przerasta i nie jest niczyją korzyścią wśród niektórych ważnych struktur się nią zająć. Ciekawi mnie w jaki sposób pojęcie "transfobii" okalecza dyskurs? Gdzie? W ogóle jaki dyskurs? W Polsce nie prowadzi się nawet takiego dyskursu, co najwyżej prowadzi się dyskurs dotyczący homoseksualistów, kohabitacji, patchworków itd. a i to z wielkim trudem. Coś mi się wydaje, że mam tutaj do czynienia z postawą "Z kontrrewolucją się nie rozmawia, do kontrrewolucji się strzela".

Inna sprawa, że próba dyskusji w kulturach, gdzie zjawisko jest akceptowane, też są niemożliwe i zamyka się usta ludziom, którzy starają się porozmawiać o złych stronach danego stanu rzeczy.

Dwa, wiele tekstów jest ideologicznych, problem jest taki, że zauważa się je tylko jeśli dotyczą ideologii, które komuś nie pasują. Szkoda, że nawet naukowcy piszą teksty zaangażowane ideologicznie na potrzeby polityki i "jedynych słusznych porządków". Dostarczają tym samym narzędzi władzy, co ciekawe jedni naukowcy jednej opcji, inni drugiej i tak wszyscy są zadowoleni. Dzięki temu nauki społeczne nigdy nie będą traktowane poważnie. Nawet nominacje profesorskie wydają się być czasem sprawą czysto polityczną, a nie zasług dla Nauki.

za długie nie czytam - Stefan Ostrowiak PhD

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...